Tytuł oryginału: Empire #31: The Price of Power Scenariusz: Scott Allie Rysunki: Joe Corroney Litery: Michael David Thomas Kolory: Michael Atiyeh Tłumaczenie: Maciek Drewnowski Wydanie PL: SWK #8/2011 Wydanie USA zeszytowe: Dark Horse Comics 2005 |
Recenzja Lorda Sidiousa
Opowiadając historię trzeba skupić się na wielu różnych aspektach, czasem można mieć wspaniałe pomysły, ale się w nich zagubić. W przypadku opowiadania czy powieści, najczęściej giną one wraz z dziełem, jednak komiks ma tę zaletę, że całość może uratować dobry rysownik. I choć ogólnie całość nie gra, to same unikalne pomysły zaistnieją nie tylko w historii, ale też w umyśle odbiorcy, mimo niedoskonałości dzieła. Tak właśnie jest z „The Price of Power”.
Tu historia jest mało ciekawa, bo słabo rozwinięta mimo pewnego potencjału, i sprawia właściwie wrażenie całkowicie wyrwanej z kontekstu, nic sobą nie reprezentującej banalnej historyjki wymyślonej na poczekaniu. Tyle, że kwestią jest to gdzie się ona dzieje. Planeta Tiss’sharl zdaje się być całkowicie normalna, może w skali galaktyki trochę zacofana, lecz co ciekawe w przeciwieństwie do reszty galaktyki nie wyewoluowały jakieś dziwne stwory, a ziemskie dinozaury. Główna rasa inteligentna to wypisz wymaluj velociraptory z „Parku Jurajskiego” i tym sposobem właściwie komiks rządzi. Oczywiście gdzieś tam w tle widać głowę tyranozaura, upolowanego oczywiście. Ale tak na prawdę całość opiera się na jednej drobnej koncepcji, rapotorach które wytworzyły własną cywilizacje. Dinozaury z blasterami, ubrane, łażące z datakartami po mieście, czy w końcu siedzące z Vaderem przy jednym stole wyglądają przecudownie. Dodatkowo spróbowano stworzyć inne społeczeństwo i inne zwyczaje. To pierwsze niestety nie udało się, raczej mamy przykład gdy o władzę, dobrze naszkicowany, acz niewykorzystany. To drugie wypada świetnie w kontekście zetknięcia się różnych kultur. Gospodarze dziwią się, że człowiek – moff imperialny, chce jeść zupę, wodę gotowaną na mięsie z kością. Po obrazkach tej potrawy i minie człowieka, można wnioskować, że podany przepis został zastosowany bardzo dosłownie.
Za bardzo udane rysunki odpowiada Joe Corroney, który jest chyba stworzony do rysowania dinozaurów. Świetnie się to ogląda, sceny zapadają w pamięć.
To komiks który się ogląda, który w samym sposobie rysowania może nie jest nowy, bo kreskę Corroneya już znamy, ale tym razem poznajemy go z innej strony. Okazał się być świetnym wizjonerem i ten komiks praktycznie w całości spoczywa na jego barkach. Jest on wart obejrzenia.
Prezydent planety Tiss’sharl, Si-Di-Ri ma wiele zmartwień ze swoimi konkurentami i poplecznikami. Dodatkowo przybywa do niego Darth Vader by po raz kolejny negocjować ceny kardridży do blasterów, produkowanych na tej planecie, oraz przedstawić nowego przedstawiciela Imperium. Nie wie jednak, że w grze uczestniczą jeszcze rebelianci. Życie prezydenta wisi na włosku, będzie musiał sobie odpowiedzieć czy władza jest warta takiej ceny?
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 8/10 Klimat: 8/10 Rozmowy: 7/10 Rysunki: 9/10 Kolory: 9/10 Opis świata SW: 7/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 7,25 Liczba: 20 |
|
SW-Yogurt2019-05-19 16:59:24
Zabawne. I świetny epilog. ~:)
Dark Count2016-06-02 17:53:41
Nie wiem od czego to jest zależne, ale w ogóle nie czuję klimatu tego komiksu. Pomysł z egzotyczną planetą ok, ale nie do tego komiksu. Tutaj przydałaby się poważna atmosfera intrygi i manipulacji, a ja nie mogę przestać się uśmiechać widząc chodzące na dwóch nogach gady. Nie tędy droga. Fajny plot twist i otwarte zakończenie na plusik, reszta nie w moim guście.
6,5/10
Shedao Shai2016-05-19 10:23:41
Świetny komiks - w jednym zeszycie udało się upchnąć ciekawą intrygę, osadzoną na egzotycznym świecie z ciekawymi obcymi. Podobało mi się.