2002-04-20 00:36:00
Lord Sidious
JORUUS
Dzisiaj na telewizji Polsat o godzinie 22.00 macie okazję zobaczyć film w reżyserii Irwina Kershnera, czyli reżysera "Imperium Kontratakuje". Będzie to "Nigdy nie mów nigdy", film niby z serii James Bond, lecz bardzo specyficzny. Ten film był zrobiony przez inną ekipę, niż wszystkie inne filmy o Bondzie, choć zagrał w nim Sean Connery (już dość stary), choć odpowiada za niego jeden z scenarzystów oryginalnej serii. Również humor tego filmu jest trochę inny niż humor całej serii. Faktycznie czasami to trochę dziwnie wygląda, jak Bond prawie emeryt rozwala wszystkich przeciwnków. W filmie mamy Bonda w sanatorium, gdzie "zajmuje się wolnymi rodnikami", oraz zbrodniczą organizację S.P.E.C.T.R.E., znaną fanom serii ponikąd z innych filmów. Szef tej organizacji Blofeld tym razem porywa rakiety z głowicami atomowymi i jeśli nie dostanie okupu, obiecuje ich użyć. Łatwo się domyśleć, jak się to skończy. W mojej prywatnej opinini (a widziałem wszystkie Bondy), jest to jeden z lepszych obok "Człowiek ze złotym pistoletem" w którym zagrał Christopher Lee (a Bonda Roger Moore). Ten jest właśnie o tyle fajny, że jest nie szablonowy. Na próżno tu można szukać charakterystycznej muzyki Bonada czy czołówki. Film Kershnera okazał się klapą, a to głównie dlatego, że w tym samym czasie wszedł Bond z "oficjalnego nurtu" - "Ośmironiczka" z Rogerem Moorem.
KOMENTARZE (0)