Na liście wynalazków, które nie spełniły pokładanych w nich oczekiwań, holografia zajmowała dotąd dość wysokie miejsce. Ale jak dowodzi praca, która zdobi okładkę najnowszego "Nature", to się właśnie zmienia.
Pionierem holografii był polski fizyk Mieczysław Wolfke, profesor Politechniki Warszawskiej w okresie międzywojennym, który w 1920 r. opracował teorię holograficznego zapisu. Tyle, że to się jeszcze wtedy nie nazywało holografią, a poza tym nikt nie zwrócił na to uwagi. Ponownie na ten sam pomysł wpadł blisko trzy dekady później naukowiec węgierskiego pochodzenia Dennis Gabor i to on dostał w 1971 r. Nagrodę Nobla za wynalezienie holografii.
Hologramy przewyższają zwykłe zdjęcia tym, że pokazują nam świat w takiej postaci, w jakiej na co dzień go oglądamy, a więc z trójwymiarową głębią, a także z możliwością zmiany kąta widzenia i perspektywy. Holograficzna postać po prostu wystaje z ekranu - można przechylać głowę, by oglądać ją z góry, z dołu, z boków, a także od tyłu. Takiej wielości perspektyw nie daje dzisiejsze trójwymiarowe kino czy odbiorniki TV. Nie mówiąc o tym, że hologram oglądamy samymi oczami, a w kinie czy przed telewizorem 3D musimy założyć specjalne okulary.
Zwykłe zdjęcie czy kadr z filmu można porównać do oglądania wnętrza pokoju przez dziurkę od klucza, do której przytykamy jedno oko. Hologram otwiera zaś całe okno, przez które można zajrzeć do wnętrza.
Jak się to robi? Jeśli przyjrzymy się powierzchni, na której jest zapisany hologram, to zobaczymy tylko niezrozumiały wzór ciemnych i jasnych cętek. Podobnie niewiele zdradzają rowki na powierzchni płyty CD z nagranym dźwiękiem.
Dopiero po oświetleniu promieniem lasera (czasem wystarcza zwykłe światło) wyłania się obraz. Światło rozprasza się bowiem na zakodowanym w cętkach wzorze i wybiega z hologramu w takiej samej postaci jak po odbiciu od przedmiotu czy krajobrazu, których obraz został wcześniej tam zapisany. Na samym początku o holografii mówiono, że to "rekonstrukcja czoła fali świetlnej" (tej odbitej od fotografowanych przedmiotów).
W tym sensie hologram rzeczywiście przypomina zamrożony w czasie widok przez okno.
Pierwsze hologramy powstały w latach 60. - po wynalezieniu laserów, które są niezbędne do ich tworzenia (trzeba bowiem zakodować nie tylko natężenie fal świetlnych, ale też ich fazę, co jest możliwe tylko za pomocą lasera). Raz zapisane hologramy wyświetlały nieruchomy obraz i podobnie jak utrwalone fotografie nie mogły ulec zmianie.
Oczywiście marzono też o holograficznej telewizji albo przynajmniej przesyłaniu holograficznego obrazu z jednego miejsca w inne. Tak jak w kultowych filmach science fiction - "Star Treku" albo "Gwiezdnych wojnach", gdzie jest scena, na której robot R2-D2 wyświetla holograficzny film z dramatycznym przekazem od księżniczki Lei: "Pomóż mi, Obi-Wan Kenobi. Jesteś moją jedyną nadzieją".
Wtedy było to utopią. Do takich transmisji potrzebne były potężne komputery i bardzo pojemne łącza, bo - jak się można domyślić - ilość przetwarzanych i przesyłanych informacji jest tutaj znacznie większa niż przy transmisji płaskich obrazów. Żeby hologram był ruchomy jak obraz TV, konieczny był także odpowiednik kineskopu - czyli nośnik, na którym można byłoby błyskawicznie zapisywać oraz wymazywać holograficzne cętki.
Pracowały nad tym bez większych sukcesów dwa pokolenia naukowców, ale dopiero teraz przeszkody udało się pokonać grupie naukowców z Uniwersytetu Arizony w Tucson pod kierunkiem prof. Nassera Peyghambariana. Dziś w "Nature" prezentują oni pierwszy działający system rejestracji i transmisji obrazów holograficznych. Wciąż jeszcze niedoskonały. Odświeżanie obrazu trwa aż dwie sekundy (dla płynnego wyświetlania wideo trzeba to robić 30 razy na sekundę albo i szybciej).
Na razie też nie imponuje rozmiar ekranu (40 cm) ani rozdzielczość (piksel ekranu, zwany tu hogelem, jest wielkości milimetra). Ale prof. Peyghambarian zapewnia, że teraz prace pójdą jak z płatka. Jego zdaniem, nie ma żadnych fizycznych przeszkód, żeby wynalazek udoskonalić i wyprowadzić z laboratorium do sklepów RTV.
Hologramy są zapisywane na cienkiej warstewce przezroczystego, światłoczułego i przewodzącego plastiku za pomocą lasera, który świeci nanosekundowej długości impulsami. Zapis nie jest trwały - blaknie sam po minucie albo w dwie sekundy można go płynnie zastąpić kolejnym kadrem. Zapisywane obrazy wydobywa zaś dla naszych oczu światło drugiego lasera.
Oba lasery - zapisujący i odczytujący obraz - są ukryte za ekranem i nie przeszkadzają w oglądaniu trójwymiarowej transmisji, która - jak zapewniają badacze - może być także w kolorze (trzeba wtedy użyć laserów z trzema podstawowymi barwami oświetlających hologram pod innymi kątami).
Kiedy więc ekrany naszych telewizorów wyświetlą pierwsze hologramy? Za 7-10 lat - twierdzi naukowiec.
W "Nature" naukowcy piszą, że holograficzne przekazy przydadzą się w medycynie. Dzięki nim chirurg będzie mógł np. z wszystkich stron obejrzeć obraz mózgu uzyskany za pomocą skanera MRI lub tomografu albo zdalnie wziąć udział w operacji.
Drobnym maczkiem na końcu swej publikacji badacze dziękują za finansowe wsparcie biuru badań naukowych amerykańskich sił powietrznych, a także słynnej agencji zaawansowanych obronnych projektów badawczych (DARPA). To dowodzi, że wojskowi też chcą ruchomych hologramów. Z pewnością śledzenie holograficznej transmisji z pola walki jest wygodniejsze i bezpieczniejsze niż osobisty udział w bitwie.
Cały artykuł znajdziecie na Gazeta.pl. Wiele zatem wskazuje na to, że faktycznie kolejna wizja, którą dzielą zarówno "Gwiezdne Wojny" jak i "Star Trek" powoli się realizuje.
W lipcu tego roku internet przełamała na pół informacja, że R2-D2 pojawił się gdzieś w największym kinowym hicie tego lata, czyli "Star Treku" reżyserii J.J. Abramsa. Zorganizowano nawet konkurs na znalezienie droida, ale zagadka ta pozostała nierozwiązana, aż do dziś. Teraz wyjaśniło się, że R2-D2 pojawia się w nowym Star Treku, dokładnie w 47 minucie filmu, możecie go zobaczyć na zdjęciu
Być może to porno mu się spodoba
Ashley Judd prowadzi negocjacje na temat dołączenia do Harrisona Forda w dramacie "Crossing Over". W obsadzie są również Sean Penn, Ray Liotta i Cliff Curtis. Reżyserem filmu jest Wayne Kramer ("Cooler", "Potęga strachu"), który napisał również scenariusz.

























Samuel L. Jackson zagra jedną z głównych ról w "1408", filmie, który na podstawie jednego z opowiadań Stephena Kinga wyreżyseruje Szwed Mikael Hafstrom, autor nominowanego do Oscara "Zła".
Harrison Ford już wybrał aktorkę, którą chce uczynić partnerką swojego bohatera w czwartej części przygód Indiany Jonesa.
Na 24 kwietnia ustalona została polska premiera potrójnego DVD z "Long Way Round", dokumentem, ukazującym przygody, jakie przeżyli wspólnie podczas podróży dookoła świata Ewan McGregor i Charley Boorman. Oprócz wyjątkowej przyjaźni obu panów łączy wspólna miłość do motocykli.
Specjalne, rozszerzone wydanie DVD filmu "Long Way Round", jak dotąd zdobyło już status multi - platyny w Wielkiej Brytanii, platynowej płyty w Australii i Nowej Zelandii, oraz złotej płyty w Kanadzie. Na tym trzypłytowym wydaniu znajduje się dziesięć odcinków, składających się na całą serię, oraz wiele dodatków.
"Long Way Round" opowiada niezwykłą historię podróży dookoła świata, jaką odbyli Ewan McGregor i Charley Boorman. Zaczynając swą przygodę w Londynie 14 kwietnia 2004 roku, przyjaciele przejechali na swych motocyklach całą Europę, Ukrainę, Rosję, Kazachstan, Mongolię, Syberię, Alaskę i Kanadę, kończąc swoją podróż w Stanach Zjednoczonych, niewiele ponad trzy miesiące później. W tym czasie para nieustraszonych przyjaciół napotkała na swej drodze wymachujących kałasznikowami gangsterów, zetknęła się z ekstremalną kuchnią, musiała przetrwać liczne wypadki na swych motocyklach, często znajdując na opuszczonych trasach, dni drogi od najbliższego szpitala, a także wyjść cało z niebezpiecznie bliskiego spotkania z wygłodzonym niedźwiedziem grizzly. Do mety, którą wyznaczyli w Nowym Jorku dotarli 29 lipca.
Fani Star Wars mogą niekoniecznie kojarzyć Lindsay Duncan, aktorka ta zagrała epizodyczną rolę swoim głosem w "Mrocznym Widmie". Znamy ją jako TC-13, droida protokolarnego witajacego Jedi na pokładzie okrętu Federacji Handlowej.
Brytyjczyka nazwiskiem Christopher Lee widzieliśmy ostatnio w roli prymasa Stefana Wyszyńskiego w filmie Pope John Paul II (Jan Paweł II). Aktor ów użyczał swojego głosu również bohaterom gier – m.in. Kingdom Hearts II, GoldenEye: Rogue Agent i EverQuest II. Wkrótce tak, jak wspomniany Komandor Orderu Imperium Brytyjskiego, przemówi kolejna postać ze świata elektronicznej rozrywki.
Uczestnicy plebiscytu nie mieli wątpliwości. W głosowaniu na najlepszą serię filmową bezdyskusyjnie zwyciężyła gwiezdna saga George'a Lucasa.
Magazyn "Premiere" przewiduje, iż Keira Knightley i Judi Dench znajdą się wśród aktorek nominowanych do Oscara 2006.
Amerykańskie Stowarzyszenie Jane Austen przyznało, iż najnowsza filmowa adaptacja jednej z najbardziej znanych powieści brytyjskiej autorki, jest przesycona seksem.
Reżyser Joe Wright nakręcił dwa zakończenia filmu "Duma i uprzedzenie" - jedno dla widzów amerykańskich, a drugie dla Brytyjczyków.
John McTiernan, autor "Predatora" i dwóch (pierwszeji trzeciej) "Szklanych pułapek", przygotowuje się do rozpoczęcia pracy na planie filmu zatytułowanego "Crash Bandits". Główną rolę ma tu zagrać Hayden Christensen.
Harry Potter zwyciężył w rankingu na największego bohatera filmów fantasy.