


Unicestwił najpotężniejszą stację bojową Imperium i dał Sojuszowi Rebeliantów nową nadzieję. Jednak walka Luke’a Skywalkera – i bój galaktyki o wolność – dopiero się rozpoczęły…
Zniszczenie potężnej Gwiazdy Śmierci uczyniło Luke’a Skywalkera nie tylko bohaterem Rebelii, ale i cennym sojusznikiem w jej walce z Imperium Galaktycznym. Chociaż długa droga dzieli go jeszcze od zgłębienia tajników Mocy, jego zdolności jako pilota są nieocenione. Zdaniem przywódców Sojuszu − Lei Organy i admirała Ackbara − nikt lepiej niż on nie nadaje się do przeprowadzenia śmiałej misji ratunkowej, kluczowej dla walki Rebelii o wolność.
Błyskotliwa kryptograf, znana ze swoich zdolności do łamania nawet najbardziej zaawansowanych szyfrów, jest przetrzymywana przez imperialnych agentów, planujących wykorzystać jej niezwykły talent dla celów Imperium. Jednak jej sercu bliższe są cele przyświecające rebeliantom – jest więc skłonna im pomóc… w zamian za szansę na połączenie się ze swoją rodziną. Okazja do uzyskania decydującej przewagi nad Imperium jest zbyt cenna, by ją przepuścić. Aby ten cel osiągnąć, rebelianci muszą wykorzystać element zaskoczenia. I tak oto Luke i jego wierny astromech R2-D2 przesiadają się zza sterów wysłużonego X-winga na pokład smukłego kosmicznego jachtu, pilotowanego przez śmiałą Nakari Kelen, córkę potentata biotechnologicznego, mającą z Imperium własne porachunki. Stawiając mężnie czoła bezlitosnym imperialnym zbirom, śmiertelnie groźnej flocie, okrutnym łowcom nagród i wielkim, żywiącym się mózgami pasożytom, Luke trafia w sam środek zakrojonej na dużą skalę operacji szpiegowskiej, w której ten wojownik Rebelii i przyszły Jedi będzie musiał udowodnić swoją wartość. Teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej potrzebuje porad Obi-Wana Kenobiego. Jeśli jednak chce przetrwać, tym razem będzie musiał polegać na sobie samym, przyjaciołach i swojej rozkwitającej dopiero więzi z Mocą…
2014-04-26 03:26:33 Freedon Nadd StarWars.com i Star Wars Books
Na pozór Han Solo jest „łatwą” postacią, w sumie mądrym łajdakiem z zamiłowaniem by wchodzenia w sytuacje, z którymi trudno się zmierzyć. Ale autorzy, którzy chcą ukazać sumę wszystkich składowych Hana, nie mają już takiego łatwego zadania, zwłaszcza w okresie po IV Epizodzie. Jest najemnikiem, ale aktualnie zajmuje się nie dochodową operacją. Uważa na siebie, ale jednocześnie to pozostaje z przyjaciółmi. Autor James S.A. Corey odwalił kawał dobrej roboty, zajmując się tą równowagą w nowej książce „Honor Among Thieves” , która wyszła tydzień temu.
Corey ukazuje nam Hana, który wciąż nie do końca wie, czemu właściwie jest z tą grupą dobrych, grupą, którą łączą ideały, z którymi Han nie do końca się zgadza. W końcu jeśli Rebelii się powiedzie, to ona stanie się nowym rządem, a to z rządem Han ma problem ponad wszystko. To nie jest tak, że rząd Rebelii nagle powie, że przemytnictwo jest dobre. To nie jest część Hana o której często myślimy, raczej skupiamy się na jego złotym sercu, które bije gdzieś tam pod sardoniczną powłoką lub koncentrujemy się na jego talentach do ciętych ripost. Ale dopóki nie będziemy eksplorować tej drugiej części jego osobowości, nie będziemy mogli w pełni docenić transformacji która przebiega podczas filmów. Jest jeden cytat z książki, który szczególnie mi się podoba: „Ale zawsze, gdzieś tam z tyłu głowy, istniał głos, który mówił mu, że przyłączając się do Rebelii stał się mniejszym buntownikiem, niż był dotychczas”.
Ta dychotomia sprawia, że Han jest kimś więcej niż tylko lekkomyślnym łajdakiem, czy komicznym zabiegiem w scenariuszu. To coś co sprawia, że staje się pełnokrwistą postacią. W „Honor Among Thieves” ten pomysł został rozbudowany, ta dychotomia jest nam prezentowana w formie dwóch kontrastujących ze sobą postaci: rebelianckiej szpieg Scarlet Hark oraz przemytnika Baasena Raya. Hark podobnie jak Han lubi ryzyko i jest odważna, ale też całkowicie oddana Rebelii; Ray podobnie jak Han jest przemytnikiem, ale takim którego pochłonęła desperacja i chciwość. Więc w tym momencie Han, który służy Rebelii, w sumie nawet nie wie dlaczego.
– Nie jesteśmy anarchistami, – powiedziała szarpiąc przypinkę na jej rękawie identyfikującą ją jako technika trzeciego stopnia. – Mamy swoje cele. Chcemy zakończyć Imperium.
– I zastąpić je czym?
– Wiesz czym – powiedziała Scarlet. Jej skrzyżowane ramiona pasowały do jego własnych. – Próbujesz sobie kpić ze mnie?
– To było retoryczne. Słyszałem przemowę, słoneczko. „Chwalebny powrót dawnej Republiki”. Dla kogoś takiego jak ja, nowy szef to wciąż szef.
– Więc dlaczego nam pomagasz?
– Szczerze? Wciąż staram się do tego dojść.
Większość nas myśli sobie, że gdyby miało możliwość dołączenia do Rebelii i położenia kresu Imperium, zrobilibyśmy to bez wahania. Ale gdybyście spędzili swoje życie na krawędzi jak Han, wchodząc w grupę, która może się stać kolejnym rządzącym ciałem, to wcale nie jest takie łatwe. (Nawet jeśli pewna księżniczka sprawia, że jest to interesujące). Uwielbiam to, że Corey przedstawia bardziej skomplikowaną część charakteru Hana, my możemy wiedzieć jak Han skończył, ale to nie sprawia, że ta podróż nie jest warta eksplorowania. I mam nadzieję, że to pozwoli utrzymać postaci świeżymi i zajmującymi, tak jak staramy się najlepiej by dostarczyć wam nowe, wspaniałe opowieści. Oczywiście by sprawdzić jak to wyszło, powinniście wziąć egzemplarz „Honor Among Thieves!” Chętnie posłuchałabym co o tym myślicie.
Opowieści o byciu pisarzem mówią, że to odludna i samotna praca, gdzie ktoś trudzi się na jakimś strychu czy czymś takim. Rzeczywistość jest z goła inna i to nie tylko dla nas. Każdy pisarz pracujący w tradycyjnym modelu wydawniczym, przynajmniej współpracuje z redaktorem, edytorem, czy zespołem odpowiedzialnym za wygląd i projekt. Często są też czytelnicy, którzy wnoszą swoje uwagi i perspektywę do nowej książki, przyjaciele i małżonkowie, którzy zarzucają pomysłami, inni pisarze z którymi siedzi się w barze i rozmawia o rzemiośle i interesach. Więc tak na początek, w celu wyjaśnienia: pisanie jest wtedy samotną pracą, gdy porówna się to z czymś takim jak wsparcie techniczne czy consulting.
Pisanie czegoś w stylu „Gwiezdne Wojny”? Zupełnie inny poziom współpracy. Gdy weszliśmy do tego projektu, to już wówczas było tu gdzieś między 80 a 90 pisarzy, którzy stworzyli same tylko powieści w Expanded Universe. Ostatnie szacunki wskazują, że w książkach, komiksach, grach, serialach telewizyjnych i innych źródłach uniwersum „Gwiezdnych Wojen” ma więcej historii niż jest atomów we wszechświecie, choć to ostatnie zdanie może być lekko przesadzone.
Przy każdym tak wielkim dziele, jedną z rzecz o której trzeba pomyśleć to gdzie są wejścia. Obie połówki Jamesa S.A. Coreya pracowały przy wieloczęściowym, pisanym przez wielu autorów projekcie takim jak seria „Wild Cards” George’a R.R. Martina, więc obaj doskonale wiedzieliśmy, że potrzeba, zarówno teraz jak i wcześniej, mieć coś co wciągnie ludzi niezaznajomionych jeszcze z większym, rozrastającym się projektem. Coś co sprawi, że poczują się komfortowo i wciągnie ich bardziej, a kiedy skończą pomyślą „to było fajne. Czy jest tego więcej?”
No i „Honor Among Thieves”.
Uczciwie mówiąc, zadanie jakie nam zaoferowano to była najlepsza rzecz o jaką można było nas poprosić. Osadzone między „Nową nadzieją” i „Imperium kontratakuje”, koncentrujące się na Hanie Solo? Obaj dorastaliśmy na „Gwiezdnych Wojnach” a z Hanem Solo z „Nowej nadziei” się najbardziej identyfikowaliśmy, zwłaszcza gdy byliśmy młodzi a nasze umysły były słabe i podatne. Szansa by tam wrócić, napisać o postaci w tamtym okresie jej życia? Nie było lepszego kąska, który można by nam zaoferować.
A ponieważ te oryginalne filmy dużo dla nas znaczyły, postanowiliśmy skorzystać z szansy, jaka się przed nami otworzyła i wejść. Istotną rzeczą jeśli chodzi o „Honor Among Thieves” jest to, że to książka „Star Wars” po którą może sięgnąć każdy, kto nie czytał tych książek. Owszem jest umieszczona w Expanded Universe, nawiązuje do wielu innych dzieł, które zapychały półki i wyobraźnie fanów takich jak my przez ostatnie kilka dekad. Dodaje historii, dorzuca postaci i sytuacje do potrawki z którą będą musieli się zmierzyć ludzie, którzy przyjdą po nas. Zachęca też niecodziennego i nic nie podejrzewanego czytelnika, który przy odrobinie szczęścia z nami zostaną.
No i kiedy mieliśmy już plan zatwierdzony i zaczynaliśmy pracować nad pierwszymi wersjami rozdziałów, rozniosła się wieść o Disneyu.
Nie zamierzamy kłamać w tej sprawie. Ale nastał dziwny okres dla powieści EU. Zarówno newsy jak i posty na forach są wypełnione pytaniami o kanoniczność i kierunek w którym zmierzają „Gwiezdne Wojny”. Ten olbrzymi twór, kochany i inspirujący jakim jest Expanded Universe został zakwestionowany w momencie, w którym staliśmy się jego częścią. Chcieliśmy napisać zaproszenie do tej serii dla osób, które jej nie znają, a teraz będą nowe filmy, może seriale, prawdopodobnie książki, które mogą zostawić część lub nawet całość tego dorobku.
I tu jest haczyk. Jeśli mielibyśmy zrobić to jeszcze raz, nie zmienilibyśmy tego. „Gwiezdne Wojny”, niezależnie czy są to prace Lucasa, seriale telewizyjne, Expanded Universe czy niekanoniczne gry LEGO to jeden z centralnych symboli science fiction w ostatnim półwieczu, więc ponowne ich odkrycie zmieni wiele rzeczy, ale nie zmieni tego faktu. „Honor Among Thieves” miało być książką, którą będzie można się cieszyć jak częścią Expanded Universe, ale można też wciągnąć swojego chłopaka, który nigdy nie czytał tych rzeczy. I wciąż jest.
Nas dwóch nie wie jaki ostatecznie los spotka EU. Nie wiemy, co przyniosą nowe filmy. Możemy tylko powiedzieć, że przyszłość „Gwiezdnych Wojen”, zupełnie jak ich przeszłość, tworzą oddani, twórczy i ogarnięci pasją fani, a każdy dodatek czy nowy kierunek sprawią, że podstawa będzie bogatsza a mitologia szersza. A jeśli sprawimy, że więcej ludzi przyjdzie się tu bawić i zrozumieją o co chodzi w tym konkretnym settingu tegoż uniwersum, to wygraliśmy.