Początek roku sprzyja różnego rodzaju podsumowaniom. Mamy zatem dla Was podsumowanie najważniejszych naszym zdaniem wydarzeń 2019 roku.
10. Premiera drugiego sezonu „Ruchu Oporu”.
ShaakTi: Mogłabym napisać tu oddzielny artykuł. Powiem tak, ten serial nie jest zły. Ma naprawdę kiepskie odcinki, fakt, a o ile w pierwszym sezonie większość epizodów wpadała w kategorię „ok”, to tutaj mamy prawdziwą karuzelę, bo po beznadziejnym odcinku następuje fantastyczny, a potem znowu jest źle i tak w koło macieju. Ale przy dobrym marketingu wszystko można sprzedać i myślę, że nie byłoby problemu zrobienie większej promocji Kazka i spółki. Tylko… nikomu się nie chce. W tym roku nie ma nawet filmików omawiających sekrety serialu, które były w zeszłym, nie mówiąc już o jakichkolwiek plotkach.
I jestem skłonna dać wiarę teoriom spiskowym mówiącym o tym, że ten serial to jeden wielki filler, który miał nam jakoś zapełnić czas do kolejnych, które będą traktowane poważniej. Tym bardziej, że plotki o nich już się pojawiają.
adam1210leg: Smutne jest to, że nie zależy nawet montażystom dźwięku, a to przecież na technikaliach nierzadko opierały się Gwiezdne Wojny. „Resistance”, w które bardzo długo chciałem wierzyć, jest przez nikogo niechcianym w Lucasfilmie dzieckiem. Mam wrażenie, że fani zapamiętają to jak „Droidy” - jako dziwną pamiątkę przeszłości.
9. Celebration.
Lord Sidious: Myślę, że VIII Epizod sprawił, że ludzie tłumnie docenili prequele. Ta owacja na cześć Ahmeda Besta i Lucasa na panelu 20-lecia „Mrocznego widma” to coś niesamowitego. A samo Celebration, cóż z niecierpliwością czekam na kolejne i liczę, że Disney zmieni formułę, przede wszystkim zaczną ukazywać kulisy już ukończonych filmów. Tego mi naprawdę tam brakuje.
Rusis: Dla mnie to Celebration było zawodem. Nie dostaliśmy żadnych poważnych informacji na temat przyszłych filmów Star Wars. Wiąże się to w sumie dosyć mocno z punktem szóstym na naszej liście.
ShaakTi: Za każdym razem się jaram i za każdym razem jest co najwyżej meh. Może po prostu się starzeję.
adam1210leg: Może w tym roku rzeczywiście trochę bezjajecznie, ale pamiętajmy, że Celebration to nie konferencja prasowa studia, tylko czas na cieszenie się swoją pasją. Pokazano mniej, niż bym chciał, ale dosyć, bym nie był zawiedziony.
8. Zapowiedź siódmego sezonu „The Clone Wars".
ShaakTi: W pełni zdaję sobie sprawę, że ten rok należał do TROS, „Mando” oraz „Upadłego zakonu” i jest to jak najbardziej w porządku. Niemniej trochę mnie boli fakt, że na Celebration musieliśmy się ratować nagranymi kamerkami trailerami. Boli też trochę, że dostaniemy tylko dwanaście odcinków, w tym cztery wydane już wcześniej (a do tego co najwyżej średnie fabularnie). Z drugiej strony zaś mamy dowód, że fani potrafią zdziałać wiele dobrego, jeśli wspólnie się zbiorą, co pokazuje akcja “Save The Clone Wars”. Odrzuca mnie jednak fakt, że Disney w tym wszystkim pozuje na zbawiciela, gdy tymczasem wiemy, że było dokładnie odwrotnie. W języku istnieje pojęcie konotacji, to coś w rodzaju zestawu dodatkowych znaczeń danego słowa, zwłaszcza czasownika. W przypadku “ocalić” wygląda to tak:
[Ktoś] ocalił [coś] [przed czymś].
Po uzupełnieniu otrzymamy:
Fani ocalili TCW przed Disneyem.
Firmo, zastanów się jakich haseł używasz.
Lord Bart: Brawo ST, brawo.
7. Premiera Disney+.
Lord Sidious: Podobnie jak z Galaxy’s Edge, problem tkwi w tym, że dalej nie ma pełnego rozruchu. On się zapowiada na 2021. Najpierw byłem zły, że tego nie ma w Polsce, ale faktycznie poza Mando nie ma tam nic, co by mnie trzymało na dłużej. Liczę, że z czasem postawią na bardziej zróżnicowany repertuar, liczę na serial „Willow”. Może jeszcze jakiś w podobnych klimatach.
ShaakTi: Falstart był niesamowity, jednak premiera tylko w kilku krajach świata (w tym, Moc raczy wiedzieć czemu, akurat w Holandii) jest mocnym niedopowiedzeniem, co potwierdzają dane na temat yyy… sprowadzania “Manda” przez Honda. Na razie zawartość faktycznie nie powala, choć może gdy już wyjdzie w Polsce, to spełnię marzenie swoje i mojej siostry i obejrzymy wspólnie wszystkie pełnometrażówki Disneya.
Lord Bart: Naprawdę wydzieliliśmy start jakiejś platformy od Mando? Ciekawe. Ciekawszą jednak dyskusję odbyłem ostatnio z Rusisem na temat dlaczego nie ma tego w Polsce itd. i może samemu Disneyowi wyjdzie to na dobre. Nie mniej konkurenci na rynku nie mają się czego obawiać.
Rusis: Powstanie kolejnej platformy VOD nie cieszy mnie, ale z punktu widzenia Star Wars może to być dobra wiadomość. Zamiast zastanawiać się nad tym kto kupi prawa do wyświetlania kolejnych seriali (i czy warto je robić) to będą one dystrybuowane w jednym miejscu. Niemniej jednak to miejsce musi na tyle obfitować w zawartość aby przyciągnąć i utrzymać widza. A Disney+ obecnie jeszcze tego nie robi.
6. Filmowe zamieszanie.
Lord Sidious: Generalnie tragedia. Liczę, że skasują trylogię Riana Johnsona, zgodnie z plotami i dalej raczej będą brać twórców, którzy wykazali się już w kinie, a nie uczniaków czy wręcz patałachów. Nie mogę przeboleć, że tacy twórcy jak Mangold (a po „Le Mans ‘66” to normalnie ręce opadają, że go wypuścili), czy nawet D.B. Weiss i David Benioff, z którymi wiązałem pewne nadzieje, przez to zamieszanie są już poza sagą. Ale najbardziej boli mnie to, że LFL po prostu nie ogarnia tematu. Nie ma wizji. Cieszę się, że teraz będzie przerwa paroletnia, bo wolałbym dostać mniej, ale czegoś na co warto czekać. Nie jestem pewien czy LFL sobie z tym poradzi.
Burzol: Ten brak wizji najbardziej martwi. Nie chodzi nawet o to, że George był w tym lepszy, bo on też miał swoje momenty skupiania się na pojedynczych opowieściach, zamiast na budowaniu świata. Jednak trylogia, czy Wojny Klonów potrafiły być względnie jednolite, zgrabnie zaplanowane z góry. Lucasfilm miałby możliwości, ma ludzi, którzy potrafiliby stworzyć wizję wieloformatowego multimedialnego projektu. Czas, żeby to zorganizowali.
ShaakTi: A ja tam nie daję się wciągnąć w dramatyzowanie, bo połowa tego, co do nas dociera, to rozdmuchane plotki. Jeśli LFL potrzebuje więcej czasu na zorganizowanie czegoś sensownego, jestem gotowa poczekać. Zresztą ewidentnie jest coś na horyzoncie.
Lord Bart: Ja w tą przerwę niezbyt wierzę. Co prawda po tym co robią nawet dekada bez SW w kinie byłaby mile widziana, ale
Cash Must Flow. Poza tym z takiej ciekawostki to pomijając zamieszanie, brak pomysłów, linii melodycznej itp. KK w XXI wieku była producentką dwudziestu dwóch filmów, z których widziałem dwadzieścia jeden. Osiem wartościowych z nich zarobiło na jednym dolarze 3.27. Czternaście crapów? 3.48 Może szala się przechyli w drugą stronę?
Rusis: Mam cały czas wrażenie, że nad nowymi Gwiezdnymi Wojnami nikt nie panuje (a, że Kathleen Kennedy zarządza Lucasfilmem to głównie ją o to obwiniam). Nie jestem w stanie zrozumieć jak można nie mieć kilkuletniej wizji rozwoju do której nie angażuje się odpowiednich ludzi. Obecnie mamy ciągłą karuzelę związaną z tym co wyjdzie, a co nie. Którego reżysera zaangażują, a którego zwolnią po kilku miesiącach. Totalny chaos. Po każdej kolejnej wtopie myślę, że się ogarną i teraz już przyłożą do tego co robią,a przede wszystkim zbudują plan, który będą sukcesywnie realizować. Mijają miesiące i jestem ponownie wyprowadzany z błędu.
5. Otwarcie „Galaxy’s Edge”.
Lord Sidious: Falstart, albo przemyślana strategia biznesowa. Wpuścić ludzi do nieskończonego obiektu i niech płacą za jego testowanie. Nie wiem, która opcja gorsza. Natomiast nie ukrywam, że liczę na to w Paryżu (jak już otworzą wszystkie atrakcje). W Stanach mnie już zbanowali :P.
Burzol: Z jednej strony zupełnie nie interesują mnie parki rozrywki, ani stanie w kolejkach w tłumach i upale...z drugiej strony, gdy zobaczyłem wideo z budowania miecza świetlnego to trochę by się jednak pojechało, nawet na Florydę :P. Park wygląda intrygująco, na pewno dobre są podstawowe założenia, żeby poczuć się częścią świata Star Wars. Niestety, dla fanów nie chcących podróżować do Ameryki, Batuu nie jest szczególnie interesującym miejscem, pojawiło się w może w trzech książkach i jednym komiksie, a to trochę za mało, żeby pobudzić wyobraźnię.
ShaakTi: Oj, Burzol, na pewno w więcej niż trzech :). Na Paryż nie chcę czekać, siostra była ostatnio w Disneylandzie i wysłała mi filmik z mówiącym po francusku Threepio, co lekko mną zachwiało. Podobno immersję bardzo burzą ludzie z uszami myszatego na głowach, ale pojechać chcę bardzo. W końcu trzeba zbudować sobie ten miecz świetlny.
4. Zapowiedź „Kenobiego”.
Lord Sidious: Jeśli to ma być sześć 20 minutowych odcinków to lepiej, by zrobili z tego od razu film :). Ale sam temat intryguje.
ShaakTi: Kocham Kenobiego za jego odzywki, mądrość życiową i za to, że jest mistrzem high groundu. Serial natomiast… szczerze przyznam, trochę się boję, bo jeśli ma być to sześć odcinków mówiących o tym jak Obi-Wan patrzy jak suszy się pranie na Tatooine i
stalkuje obserwuje Luke’a, to… no nie. Tym bardziej, że sporo z tego okresu zostało już pokazane w EU - komiksy z głównej serii SW czy pojedynek z Maulem w “Rebelsach”. Oby tylko ruszył się z planety.
Lord Bart: Może w końcu zrobią ten serial. Tyle o tym gadali i nic. Trochę śmieszne.
Rusis: Zdecydowanie na taką zapowiedź czekałem od czasu ogłoszenia, że będą powstawały seriale ze świata Star Wars!
3. Premiera gry „Jedi: Upadły Zakon”.
Burzol: Pierwsza dobra solowa gra Star Wars od czasów „Republic Commando”?! No prawie. Mamy całkiem niezłe odtworzenie bycia Jedi, mam nowy kawałek odległej galaktyki, kilka udanych nawiązań do poprzednich dzieł, głównie The Clone Wars. Niestety nie jest genialnie, to nie jest idealna gra wideo...ale i tak duży postęp jeżeli chodzi o gry Star Wars robione przez EA. Dajcie szybko sequel, ale żeby był lepszy.
ShaakTi: Ja powiem więcej: gra jest lepsza od „Komandosów”, choć do KOTOR-a się nie umywa. Długa, wciągająca i piękna, grająca na emocjach, z całą garścią nawiązań. Gdy patrzyłam na zwiastuny, nie przypuszczałam, że przywiążę się do naszego rudzielca, a jednak Cal stał się jedną z moich ulubionych postaci, a BD-1 rywalizuje z Bombelkiem o miano największego słodziaka Sagi. J:FO nie jest oczywiście idealne, niestety gra eksploracyjna, w której nagrodą za przeszukiwanie licznych lokacji jest co najwyżej nowy kolor poncza, trochę chyba nie wie, co sama robi… Niemniej EA dostała mocny sygnał, że ludzie chcą dobrych, singlowych opowieści (tu nie mogę nie wyobrażać sobie włodarzy firmy z miną Zaskoczonego Pikachu na twarzach).
Czekam na dwójkę lub chociaż DLC. A, no i szacun za wprowadzenie do kanonu mongolskiego zespołu folkmetalowego. Poezja.
Lord Bart: Przygotowuję od dłuższego czasu powrót do “Oka sceptyka” i pierwszym tekstem ma być recenzja J:FO, więc napiszę tylko w skrócie, że udało się stworzyć produkcję, która jest grą 6/10 z powodu bardzo źle wykorzystanych elementów typu metroidvania czy soulslike i JEDNOCZEŚNIE najlepszym tytułem video-SW od 14 lat. Ten paradoks zasługuje chyba jednak na uznanie.
2. Premiera „The Mandalorian”.
Lord Sidious: Nie widziałem :( Nie mam Disney+ (patrz kilka punktów wyżej).
Burzol: A ja widziałem, nie żebym się przechwalał, i to są bardzo dobre Gwiezdne Wojny, choć zupełnie inne niż epizodyczne filmy. I w sumie dobrze, że tak różnorodnie. Choć z pewnego punktu widzenia jest to fanfilm, dużo tu spełniania marzeń twórców. Ale jest też kilka cudownych momentów, i memiczny Bombelek.
ShaakTi: „Mando” ma wiele wad, z których najgorszą jest chyba nierówny poziom poszczególnych odcinków - po wspaniałym wstępie dostaliśmy co najwyżej średni środek, a potem znowu mocne zakończenie. Ale podobno z punktu widzenia psychologii człowiek pamięta z reguły początek i koniec jakiejś czynności, więc pewnie z czasem nawet kiepskie epizody się przetrawią - popatrzcie co się stało po latach z TCW. Cenię “Mandalorianina” za intymność opowiadanej historii - nie mamy tu wielkich konfliktów, ale jednak bohaterowie walczą jak mogą. Zresztą co by nie mówić o poziomie odcinków, jedno trzeba przyznać: żaden z sequeli nie zbudował tak dobrze nawiązań do Sagi czy EU (dawać Favreau film kinowy!). A Bombelek to nowy skarb narodowy.
Lord Bart: Ostatnio próbowałem odświeżyć sobie ostatnie sezony „Przyjaciół” (F*R*I*E*N*D*S) i nie dałem rady. Ja wiem, że to sitcom, ale laugh track co 10 sekund był (z dzisiejszej perspektywy) nie do zniesienia. Dlatego wdzięczny jestem twórcom ‘Mando’ że oszczędzili mi tego. Nie mniej oczekiwanie na pierwszy serial SW w historii trwa nadal. Siedzę nad rzeką i czekam.
Rusis: Na aktorski serial Star Wars czekałem od dawna. Dlatego premiera „Mandalorianina” była dla mnie osobiście najważniejszym wydarzeniem ze świata Star Wars w ubiegłym roku. Nastąpiła pewna przełomowa zmiana. Aktorskie Gwiezdne Wojny nie tylko będziemy już oglądali w formie filmów ale również i seriali. I to mnie niesamowicie cieszy. A sam serial wyszedł poprawnie. Pierwsza połowa sezonu mnie nie zachwyciła, druga była ok. Ogólnie czekam na więcej i przede wszystkim na inne produkcje serialowe.
1. Premiera filmu „Skywalker. Odrodzenie”.
Lord Sidious: Film przyjemny, acz nie pozbawiony wad. Za to pięknie wywala „Ostatniego Jedi”, w tym Rose i inne elementy nowego kanonu na śmietnik historii. Dla mnie jest to pewna rehabilitacja po VIII Epizodzie. Miejscami odtwórcza, miejscami jak Exegol niesamowicie klimatyczna i poruszająca te aspekty sagi, które chciałbym by były eksplorowane. A jednocześnie to nadal kino przygodowe, czyli takie za jakie pokochałem „Gwiezdne Wojny”. Jednocześnie całość trochę przepakowana i brakuje czasu na wiele wątków, acz z kolejnymi seansami przestaje mi to tak przeszkadzać. Smutne natomiast jest to, że trylogia z tego nie wyszła. Raczej trzy powiązane Epizody, choć szczęśliwie VII i IX razem do siebie pasują.
Burzol: „Skywalker. Odrodzenie” to najlepszy film Star Wars, ale też najgorszy film Star Wars. Od samego tytułu w wersji polskiej, po ostatnie ujęcie, film w każdym aspekcie jest kontrowersyjny. Epizod 9 to bardzo dziwny finał gwiezdnej Sagi. Tak jak pisze LS, jest nieszczególnie powiązany z poprzednimi filmami, zdaje się być szaloną improwizacją J.J. Abramsa. Po głosach fanów wydaje się, że części fandomu taka wizja Gwiezdnych Wojen nie przypasowała, innym spodobała się jako prosta rozrywka. Mało kto pisze, że to arcydzieło...czas pokaże czy Nowa Trylogia Disneya to dzieło, do którego będzie się wracać.
ShaakTi: Ten film jest pełen głupot, kłóci się z kanonem, a nawet z samym poprzednim filmem Abramsa (“Wojna skończyła się na Endorze”), ma mnóstwo scen, które sprawiają, że człowiek wzdryga się z niedowierzania i wszechogarniającej dziwności (“kłótnia” o transportowiec)... a jednak to moja ulubiona część sequeli. Przede wszystkim dlatego, że oglądanie go to zabawa na maksa i czysta radocha. Mi jako zakończenie Sagi pasuje jak najbardziej.
Lord Bart: Do tej pory byłem w kinie na wszystkich filmach SW, na których mogłem być z racji wieku. Na EVIII poszedłem w nocy, głównie ze wstydu po EVII, na jakiś ostatni seans w Warszawie, gdzie byłem sam na sali. Nie oglądało mi się przez to lepiej, szczęście że nie gorzej, bo prawdopodobnie potrzebna byłaby pomoc medyczna, a kiedy operator skapnąłby się że ktoś na widowni zemdlał... Ale po tym ‘czymś’ obiecałem sobie mocno, że tematy Epizodów w kinie są ostatecznie zamknięte. Cała reszta wariacji może być, trafią się lepsze, trafią gorsze (patrz statystyka KK), ale Epizody to Papcio Lucas i historia Dartha Vadera. Więc EIX? Podobno to jest tak słabe, że nawet porno-parodii nie zrobią, a to wiele mówi o całokształcie.
adam1210leg: Ech, no zawód. Dla mnie to działa i jako zakończenie trylogii, i jako zakończenie sagi, ale to nie jest poziom kina, którego bym oczekiwał od „Star Wars”. „Gwiezdne Wojny” zawsze starały się jakoś pozytywnie wyróżniać na tle innych produkcji rozrywkowych, a tu kiczu jest jeszcze więcej niż w jednym filmie superbohaterskim. Ale powiedzmy, że samą historię uznaję.
Rusis: Ostatnia część trylogii sequeli to największe wydarzenie ubiegłego roku. Prawdę mówiąc jednak nie czułem w nim zakończenia całej sagi - a tak było reklamowane. Sam film był również dla mnie rozczarowaniem, widać bowiem było dzięki niemu, że cała trylogia stworzona została bez kompleksowego pomysłu na fabułę - Epizod VIII w jej kontekście, po premierze „Skywalker. Odrodzenie” stał się filmem zbędnym.
Podsumowania z poprzednich lat znajdziecie
w tym miejscu.
KOMENTARZE (4)