Premiera najnowszego numeru czasopisma Star Wars Magazyn powinna mieć miejsce w nadchodzącym tygodniu. Będzie to dziewiąta odsłona gazetki. Żeby umilić wam czekanie, mamy dla was ciekawą propozycję w postaci wywiadu z redaktorami Star Wars Magazyn: Maciejem „M@ską” Skawińskim i Arkadiuszem „Areckinem” Szajkiem. Żeby nie było sielanki, zadawaliśmy chłopakom też trudne pytania, które z pewnością trapią niejednego czytelnika.
Bastion: Cześć chłopaki! Na początek zadam standardowe pytanie otwierające w starwarsowych wywiadach: jak zaczęła się wasza przygoda z Gwiezdnymi Wojnami?
Maciej „M@ska” Skawiński: Łatwo i przyjemnie trzydzieści dwa lata temu. (uśmiecha się) Nową nadzieję zobaczyłem w osiedlowym kinie Hetman w Szczecinie, mając osiem lat. Matematyka jest prosta, dziś mając czterdzieści, ten moment, gdy po raz pierwszy ujrzałem żółte napisy przepływające po ekranie, jest we mnie wciąż żywy i choć z czasem moja pasja zmieniała się wraz ze mną, to dziś wiem, że Gwiezdne wojny dały mi Moc realizowania marzeń.
Arkadiusz „Areckin” Szajek: Ja natomiast miałem szczęście być na wszystkich polskich premierach, oczywiście na początku do kina zabrał mnie ojciec. Swój pierwszy seans zaliczyłem w poznańskim kinie Rialto. Trafiło mnie po tym jak na ekran „wpłynął” wielki statek kosmiczny, a po chwili, o zgrozo kolejny jeszcze większy. Te kilka pierwszych ujęć zadecydowało o tym, że wpadłem po uszy. Trudno się jednak dziwić, że na kilkuletnim chłopcu wywarło to tak wielkie wrażenie, skoro najlepszym, co do tej pory widziałem były zwycięski marsz armii czerwonej na Berlin w telewizji lub „Calineczka” w kinie - obowiązkowo na seansie z klasą (głośny śmiech).
B: Co pchnęło was do tego by z kolekcjonerów i „przebierańców” stać się publicystami i wydawcami pierwszego polskiego licencjonowanego magazynu o Star Wars?
Maciej: Jakieś piętnaście lat wstecz, kupiłem w jednym ze szczecińskich kiosków Das Offiziele Star Wars Magazin [który mam w swojej kolekcji do dziś]. Pismo ówczesnego niemieckiego fanklubu Star Wars. W tamtym czasie na naszym rynku pojawiały się już książki Amberu, trochę później komiksy, ale nadal brakowało czegoś takiego jak niemiecki magazyn. Wcześniej podjąłem już próbę publikowania fanzinu tyle, że ściśle związanego z działaniami w ramach 501st Legion w naszym kraju. Byłem jednoosobowym zespołem redakcyjnym powstającego spontanicznie Outpost Gazette, miał on ograniczony zasięg i wydałem jedynie kilka numerów opisujących nasze akcje i fanów związanych z organizacją, to była ciężka i samotna praca... i na koniec okazała się całkowicie niedoceniona. Jednak Star Wars Magazyn to kompletnie inne marzenie i inny poziom zaawansowania na niewyobrażalnym szczeblu, które się spełniło i dzięki temu Gwiezdne wojny stały się jeszcze bliższe mojemu sercu. A nie ukrywam, też, że jestem dumny z faktu, że jakaś cząstka mnie pozostanie w uniwersum Star Wars, a co za tym idzie także w archiwach Lucasfilm. (uśmiecha się)
Arek: Moja przygoda z publicystyką zaczęła się w momencie powstania Magazynu, no może trochę wcześniej kiedy spędzaliśmy z Maciejem sporo czasu na wspólnych akcjach kostiumowych i snuliśmy plany na przyszłość. Podeszliśmy do sprawy z punktu widzenia fanów i skupiliśmy się nad tym czego brakowało nam na polskim rynku. Star Wars Magazyn stał się pozycją, która wypełniła lukę na fanowskich półkach. Jest jeszcze jeden czynnik – każdy człowiek pragnie zostawić coś wartościowego po sobie, w naszym mniemaniu Magazyn jest właśnie tym czymś. Jednak na tym nie koniec, dzięki naszej pasji i uporowi udało nam się dać fanom jeszcze jedną rzecz, a mianowicie stałą ekspozycje Star Wars, co samo w sobie jest olbrzymim sukcesem i jesteśmy z niej dumni na równi z Magazynem.
B: Czy jest szansa by w tym roku Star Wars Magazyn powiększył się o kolejne 4 strony?
Maciej: Myślimy nad różnymi możliwościami, nie tylko dodawaniem stron. W tej chwili mamy 48 stron i tak oczywiście cały czas chcemy rozszerzać objętość o kolejne. Jednak następny przyrost będzie raczej w 2013.
Arek: Maciej w zasadzie powiedział wszystko, dodam może tylko, że każdy wzrost objętości to poważny wzrost wydatków z naszej strony jak również ze zobowiązaniami wobec Lucasfilm związanymi z zawartością. Niestety w dobie pogłębiającego się kryzysu i wzrostu cen w każdym aspekcie życia jest to poważny problem. Cena Magazynu jest w tej chwili optymalna i nie chcielibyśmy jej zwiększać po raz kolejny.
B: Według jakiego klucza wybierane są opowiadania do tłumaczenia? Czy fani będą mogli w przyszłości wpływać na to, które opowiadanie zobaczymy w kolejnych numerach czasopisma np. za pomocą sondy na waszej stronie?
Maciej: Ciekawe pytanie. Jak zapewne wiecie opowiadania są przedrukami, a materiałów jakie były, są i będą zawarte w Insiderze jest cała masa. Dobór następuje w dużej mierze spontanicznie, bazując na fanowskim podejściu do tej materii. Czy fani będą mogli decydować... zastanowimy się nad taką możliwością. Prosimy jednak dać nam więcej czasu, my pracujemy nad numerem 9, a Insiderów jest już 137...
Arek: Dodam tylko że odbiorców mamy wielu i o rożnych upodobaniach i choćby nie wiem jak byśmy się starali to i tak wszystkich nie zadowolimy, ale będziemy się nadal starać.
B: Skąd te wszystkie opóźnienia? Czy proces akceptacji numeru jest aż tak skomplikowany? Możecie przybliżyć naszym czytelnikom jak wygląda cała procedura?
Maciej: Uczymy się. Poza tym jesteśmy jedynym w kraju czasopismem Star Wars, które w dużej części opiera się na własnych (lub w kooperacji np. z Bastionem) materiałach, które muszą przejść przez akceptację LFL. Czasem to powoduje opóźnienia, a czasem też pojawiają się inne czynniki niezależne od nas. Ostatnio mieliśmy problemy techniczne i merytoryczne, które nałożyły się i spowodowały, że jeden numer SWM z 2012 wypadł z terminarza.
Arek: Chciałbym zauważyć że Insider do niedawna nie zamieszczał na swoich łamach daty wydania. Marka Star Wars w mojej i wielu licencjobiorców opinii jest bardzo trudna marką, w związku z czym problemów jest co niemiara. Żadne opóźnienie nie wynikło jeszcze z naszej strony. Tak jak Maciej powiedział każdy szczegół gazety wymaga akceptacji LFL ale po drodze jest jeszcze agencja w Danii, która pośredniczy w tym wszystkim. W samym LFL jest kilka osób sprawdzających produkt. Wystarczy że jedno ogniwo „pęknie” i kilka dni straconych. Często bywa że wymiana maili jest bardzo intensywna i długotrwała. SWM nie jest komiksem czy książka którą wystarczy tylko przetłumaczyć i wydrukować.
B: Nie można ukrywać, że problemem Star Wars Magazynu jest korekta, której po prostu w niektórych artykułach brakuje. Co macie na swoje usprawiedliwienie?
Maciej: Trudne pytanie. Jedynie to, że staramy się, czasem popełniamy błędy, ale kto ich nie popełnia, chyba tylko ten, kto nic nie robi. Oczywiście naszym celem jest uwolnienie się od tego typu problemów i do tego zmierzamy.
Arek: Myślę że nie ma co zbytnio demonizować, z numeru na numer jest coraz lepiej. Proponuje się przyjrzeć paru poczytnym gazetom czy magazynom w Polsce także tym elektronicznym. Tam to się można naoglądać...
B: Jakie postacie zobaczymy na okładkach przyszłych Star Wars Magazyn? Jest szansa, że sięgniecie do kogoś z Expanded Universe? Czy monopol filmowo-serialowy jest nie do przełamania?
Maciej: Na najnowszej pojawi się klimat związany z Przeznaczeniem Jedi, postaramy się aby pojawiały się także postaci z EU, sam jestem fanem kilku wątków z tej domeny. Co do monopolu...jest oficjalna polityka LFL. Wojny klonów, i wszystko co pojawi się po nich będzie zawsze tematem przewodnim. Ktoś może się z tym nie zgadzać, ale SWM jest magazynem oficjalnym i tak już musi być. Oczywiście postaramy się to urozmaicić i czasem oderwać od głównego nurtu...
Arek: Po tym jak otrzymaliśmy licencje Steve Sansweet powiedział nam jedną bardzo ważną rzecz „Panowie od dziś jesteście głosem G. Lucasa, musicie robić to co on uważna za stosowne”. Myślę, że to wyjaśnia wszystko.
B: Czy fan mający pomysł na ciekawy artykuł ma szansę na jego publikację na łamach Star Wars Magazyn?
M: Z tym jest ciężko. Ostatnio dostaliśmy ciekawy artykuł od fana, który poruszał temat związany z kinem japońskim i Star Wars. Niestety nie udało się go przeforsować. Może jeszcze spróbujemy. Zawsze jest szansa, ale są dwa warunki. Artykuł musi być napisany po polsku i po angielsku i LFL musi go zaakceptować... Próbowaliśmy nie tylko z artykułami, podjęliśmy próbę 'wylansowania' polskich grafików rysujących w klimatach SW-Manga, niestety bez powodzenia, a szkoda. Tak czy siak zachęcamy do pisania i przesyłania tekstów do naszej redakcji, przypominam o dwujęzyczności tekstów. To Lucasfilm tworzy oficjalne nurty w świecie Gwiezdnych wojen, dzięki nam jest szansa do niego dołączyć. W kilku przypadkach już się nam to udało, wystarczy zerknąć do numerów archiwalnych.
Arek: Proponuję, aby każdy kto chce o czymś napisać, skontaktował się z naszą redakcją. Artykuły muszą być zgodne z oficjalną polityką LFL, wiem że chcielibyście napisać o kilku tematach, ale nie wszystko przejdzie. Jednak nie zawadzi spróbować...
B: Wiele osób ma do was żal za to że bardzo mało piszecie o „The Old Republic”, a jest to przecież temat nr 2 w świecie Gwiezdnych Wojen zaraz po „The Clone Wars”, którym żyje tysiące ludzi w Polsce.
Maciej: To się da załatwić, może będzie to pretekstem do rozszerzenia objętości, a może jakiś fan napisze swoje odczucia z gry... Problem w tym, że duża część odbiorców SWM nie grywa w TOR'a z różnych powodów. Oczywiście jesteśmy dalecy od marginalizacji tematu i wrócimy do tego przy najbliższych okazjach. Staram się wychodzić z założenia, że wszystko co powstaje w świecie Star Wars jest częścią wielkiego i wspaniałego wszechświata, w którym każdy może odnaleźć coś dla siebie. Jestem też daleki od dokonywania wyborów co jest ważniejsze, a co mniej ważne. I tak właśnie staramy się podchodzić to tego tworząc zawartość SWM.
Arek: Ja natomiast odpowiem pytaniem na pytanie. Skoro TCW jest numerem jeden i tysiące ludzi żyje tym tematem to dlaczego tak wielu bastjonowiczów krytykuje nas za umieszczanie artykułów o tym temacie. Moją pasją jest Star Wars i nie przedkładam żadnego tematu nad inne. Patrzę na Gwiezdne wojny całościowo i wtedy nawet nie przypadające do gustu rzeczy nabierają innego wymiaru.
B: Czy jest szansa by fani komiksów i książek Star Wars doczekali się regularnych artykułów na temat tych produktów?
Maciej: Kolejne dobre pytanie. Jest szansa tylko problem leży gdzie indziej. Podejmujemy takie próby i będziemy podejmować nadal, ale niestety nie jest łatwo...
B: Na jakich imprezach w tym roku będzie można spotkać redakcję Star Wars Magazyn?
Maciej: Ostatnio byliśmy na Polconie we Wrocławiu, niestety z przyczyn 'technicznych' nie mogliśmy pojawić się na StarForce i póki co to wszystko. Jednak nie znaczy to, że nie można nas spotkać. Być może w tym roku będziemy współorganizatorami dwóch imprez, ale póki co nie mogę nic więcej powiedzieć. Zapraszamy na naszą stronę www.swmag.pl, jeśli będą jakieś informacje to właśnie tam je znajdziecie. Oczywiście możecie także do nas pisać, zwłaszcza do działu HOLONET. Zachęcamy do kontaktowania się z nami i dzielenia się swoją pasją z innymi czytelnikami Magazynu.
Arek: Mam nadzieje, że wyjaśniliśmy tu kilka spraw. Piszcie do nas na adres redakcja@swmag.pl. Chętnie odpowiemy na Wasze pytania. NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI!
Temat na forum
KOMENTARZE (15)