TWÓJ KOKPIT
0

Epizod I: Mroczne widmo :: Newsy

NEWSY (667) TEKSTY (61)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

P&O 501: Czym się różnią „Gwiezdne Wojny” od innych filmów z perspektywy scenografa?

2022-08-14 06:11:46





Kolejne pytanie do Gavina Bocqueta, dotyczące kulis scenografii.

P: Jak się różni praca scenografa „Gwiezdnych Wojen” od innych filmów? Jak różni się Epizod II na tle innych filmów gwiezdno-wojennych?

O: Przejście z Epizodu I do II było bardzo płynne, jak przejście z jednego środowiska do drugiego. Jeśli weźmiesz półtorej roku przerwy między nim, zleją się dość łatwo. Z tego punktu widzenia, było to dość równomierne doświadczenie.

Ale różnica między „Gwiezdnymi Wojnami” a innymi filmami jest ogromna, jeśli się choćby porówna ilość wizualizacji, które trzeba dopracować, czy stworzyć tła. Nie sądzę by inne filmy były tak wymagające w tym aspekcie, nie wymagają tyle kreatywności od ludzi z różnych departamentów, od scenografii, artystów, kostiumy... Im więcej kreatywnych ludzi jest w procesie, tym lepiej.

Byłoby dość aroganckie myśleć, że jedna osoba może stworzyć pięć światów architektury, mebli, statków kosmicznych czy czegokolwiek innego. To pochodzi od wielu osób, prowadzonych przez szefów departamentów, aż do George’a Lucasa.
KOMENTARZE (1)

P&O 500: Czy jak się zrani kogoś mieczem świetlnym to krwawi, czy nie krwawi?

2022-08-07 09:48:48



Tym razem zajmiemy się jednym z najważniejszych problemów sagi, krwawieniem.

P: W „Nowej nadziei” w barze Obi-Wan odcina rękę jednej osobie i widzimy kałużę krwi. Ale w „Imperium”, „Widmie”, „Klonach” czy „Zemście” jak już odcinają kończyny to krwi nie ma. Dlaczego?

O: Kwestia sterylizacji ran (kauteryzacji) przez miecz świetlny zawsze była źródłem zagubienia. Ale to pytanie warte powtórzenia, zwłaszcza jak się dołoży to co pokazano w III Epizodzie. Przyjrzyjmy się dowodom filmowym.

Epizod I Qui-Gon jest nadziany na miecz Maula, nie ma krwi. Obi-Wan przecina Maula w pół, krew trysnęła, ale jak przecięty Maul już spada do szybu, krwi nie ma.
Epizod II Jango zostaje zdekapitowany przez Mace’a, czy Dooku odcina rękę Anakina – krwi nie ma. Ale gdy Dooku rani Obi-Wana w ramię i nogę, krew jest.
Epizod III Anakin odcina ręce i głowę Dooku, krwi nie ma. Nie ma krwi w pojedynku Mace’a i Palpatine’a, czy gdy Anakin odcina Mace’owi rękę. Nie ma krwi, gdy Obi-Wan odcina kończyny Anakinowi na Mustafar.
Epizod IV Gdy Obi-Wan odcina kończynę Pondowi Babie, jest mnóstwo krwi na podłodze i ręka. Gdy Vader przecina Obi-Wana nie ma krwi (właściwie to nie ma nawet ciała).



Epizod V Gdy Luke odcina wampie rękę, nie ma krwi. Na wampie jest krew z polowania. Gdy Han rozcina tauntauna są flaki, ale krwi nie ma. Gdy Vader odcina rękę Luke’owi, nie ma krwi.
Epizod VI Żadna z ofiar miecza Luke’a nie krwawi.
Więc generalnie jest zasada, że miecz świetlny wywołuje kauteryzację tkanek, to jednak w filmach jest zawsze miejsce na wyjątki. I tu chyba jedynym tłumaczeniem jest widowiskowość pojedynków.
KOMENTARZE (12)

Obi-Wan miał walczyć z Lukiem i fanowski montaż

2022-07-13 19:35:31

„Obi-Wan Kenobi” za nami, na razie nikt poważnie nie mówi o drugim sezonie, ale wypływają pewne ciekawostki na temat pierwszego. Najpierw zaczniemy od sukcesów. Trzeci tydzień dostępności serialu na Disney+ (od 6 do 13 czerwca) to 682 miliony minut oglądania. W rankingu oglądalności pozycja „Obi-Wana Kenobiego” spadła na 5 miejsce, pierwsze wciąż zajmuje „Stranger Things”. Oczywiście warto pamiętać o tym, że Netflix, którego seriale dominują w zestawieniu, ma inny format premier, nie na zasadzie odcinka na tydzień. To sprzyja zwiększonej oglądalności.

O komponowaniu muzyki do „Obi-Wana Kenobiego”

Na StarWarsNewsNet możecie przeczytać wywiad z Natalie Holt, która skomponowała muzykę do serialu. Przyznała, że inaczej jej się pracowało nad „Obi-Wanem” i inaczej nad „Lokim”. Nie tylko dlatego, że ten drugi to komedia, a pierwszy był bardziej poważnym projektem. W przypadku „Lokiego” miała cały rok na napisanie muzyki, w Lucasfilmie dostała trzy i pół miesiąca. Co więcej pracując nad Marvelem usiadła do pracy na wcześniejszym etapie, przy „Obi-Wanie” zaczęła od wyprawy do Londynu z Deborą Chow gdzie obejrzały odcinki. 1-4 były prawie gotowe, pomijając efekty. 5-6 dość dużo się zmieniły od tamtego czasu.



Holt przyznała, że tematu Lei i Alderaanu miała w sumie 17 różnych wersji. Jeśli chodzi o tematy Johna Williamsa to początkowo nie wiedziały, czy mogą ich używać. Przez miesiąc Chow kazała jej pisać własne, zakładając, że nic z tego nie będzie. Dopiero potem Williams zapoznał się z projektem i dał zielone światło, stąd w szóstym odcinku można usłyszeć bardziej klasyczne melodie. Sama Deborah podpowiedziała miejsce, w którym należy użyć marszu imperialnego.

Jeśli chodzi o Dayiu Holt chciała użyć indonezyjskiego gamelana (gamelan to taki instrument), ale Chow się to nie spodobało. Tak więc zajęło kilka wersji zanim pani reżyser zaakceptowała ostateczną muzykę. Za to pani kompozytor wspomniała, że Ewan McGregor bardzo lubi grać Obi-Wana i chętnie zagrałby go ponownie.

Obi-Wan walczący z Lukiem?

Na CultureSlate można przeczytać jakie pomysły zgłosił Stuart Beattie. Oczywiście zostały one odrzucone, ale przez pewien czas je rozwijano. O tym, że miała to być trylogia filmów, że mieliśmy zobaczyć Cody’ego, albo że mieli zabić Revę już słyszeliśmy. Według nowszych wieści, w filmach / serialu mieliśmy zobaczyć Luke’a Skywalkera, ale także w jego starszej wersji.



Kenobi w swoich podróżach miał dotrzeć do świątyni kultystów Mocy, gdzie miał doświadczyć wizji. Wizja przeniosłaby go na Mustafar, gdzie zamiast walczyć z Anakinem, miałby walczyć z dorosłym Lukiem. Miało to być w pewien sposób nawiązanie do wizji z „Imperium kontratakuje”. Wizje miały na celu, by Obi-Wan zrozumiał, że musi odpuścić pewne rzeczy, inaczej przyszłość może potoczyć się inaczej niżby chciał. Miał zrozumieć, że długotrwałe szkolenie Luke’a przyniesie więcej szkody niż pożytku, dlatego się wycofał, ale też pozwolił się zabić na Gwieździe Śmierci. Kto wie, może ten pomysł wykorzystają w drugim sezonie?

Fanowski montaż „Obi-Wana Kenobiego”

Natomiast powiedzmy sobie wprost, pomimo wielu zachwytów „Obi-Wan Kenobi” ma także liczne grono przeciwników i osób, które się zawiodły tą produkcją. Zamiast jednak narzekać, Kai Patterson wziął sprawy w swoje ręce. Przemontował cały serial, zrobił z niego dwu i półgodzinną produkcję, starając się z niej wyciągnąć to, co najlepsze. Więcej o „Obi-Wan Kenobi: The Patterson Cut” możecie przeczytać na stronie autora.

Sytuacja przypomina, to co było z „Mrocznym widmem”, kiedy w sieci pojawił się fanowski montaż, tak zwany „Phantom Edit”. Wówczas również niektórzy nie byli do końca zadowoleni z filmu, który otrzymali.

Dla tych, którzy jeszcze nie widzieli, serial możecie obejrzeć na Disney+. Zachęcamy także do oceny poszczególnych odcinków.
KOMENTARZE (5)

Natalie Portman twierdzi, że jest nieśmiertelna dzięki katastrofie

2022-07-01 20:02:53

Każdy sposób na promocję filmu jest dobry. Rzucenie jakiejś kontrowersyjnej myśli też wchodzi w grę. Na swoją premierę czeka najnowszy film Taiki Waititiego, czyli „Thor: Miłość i grom”, gdzie jedną z ról gra Natalie Portman. Tak więc aktorka dorwała się do mikrofonu, a pras przedrukowała jej złote myśli o... nieśmiertelności i katastrofach.



Zaczęło się stosunkowo niewinnie. Natalie Portman przypomniała, że film: „Thor: Mroczny świat” z 2013 został uznany za jeden z najgorszych filmów Marvela. Ale to właśnie dzięki niemu, Portman jest rozpoznawalna wśród nastoletniej widownii.

Potem dodała, że tak samo miała z „Leonem zawodowcem” Luca Bessona. Film został zarżnięty w recenzjach, a jest jednym z tych filmów (obok „Thora” i „Gwiezdnych Wojen”), które zdaniem aktorki, dały jej nieśmiertelność.

„Leona” wspomina najcieplej. Jeśli chodzi o pozostałe blockbustery, czyli „Thora” i prequele „Gwiezdnych Wojen” powiedziała:

Nie gniewam się, gdy ktoś nazwie je totalną porażką. To były katastrofy.

Warto przypomnieć, że prequele nie cieszyły się sympatią prasy. Nawet Ewan McGregor wspomniał niedawno, że czytając recenzje „Mrocznego widma”, zastanawiał się czy chce brać udział w kontynuacji. Jednak z czasem docenił ideę prequeli i chętnie wrócił do roli Obi-Wana Kenobiego w najnowszym serialu Disney+.
KOMENTARZE (4)

Leslie Headland o „The Acolyte”

2022-05-27 17:12:09

O „The Acolyte” wczoraj na Celebration nie dowiedzieliśmy się nic nowego, ale w Vaniy Fair znalazł się artykuł, będący zapisem rozmowy z Kathleen Kennedy i Leslie Headland na temat tego serialu. A w nim jest kilka ciekawostek, na które warto zwrócić uwagę. Częściowo było to już opisane w artykule zbiorczym, więc są tu pewne powtórki.



Serial będzie się dziać w Wielkiej Republice, jakieś 100 lat przed wydarzeniami, które znamy z filmów. To oczywiście nowy kanon, ale Leslie Headland za swoje źródło inspiracji podaje... Expanded Universe, czyli Legendy. I jak zapewnia, niektóre aspekty tych opowieści staną się ponownie prawdziwe. Potwierdza to Kathleen Kennedy, która nazywa Leslie prawdziwą fanką, która przeczytała mnóstwo tych starych pozycji i powyciągała z nich takie rzeczy, których na razie nikt w Lucasfilmie nie dotykał, jeśli chodzi o to, co pokazano na ekranie.

W „Mrocznym widmie” Yoda odpowiadając na pytanie Mace’a Windu mówi, że ciężko jest dostrzec Ciemną Stronę. Skoro jest ona ukryta, jednym z pytań które przyszło do głowy Leslie było, kto ją praktykował? Jednocześnie opisuje okres Wielkiej Republiki jako czas tłumaczący, jak doszło do wydarzeń Epizodu I, w których Sith kontrolował Senat, a Jedi tego nie zauważyli.

Mówiła też, że dla niej jedną z dziwnych rzeczy w „Gwiezdnych Wojnach” jest to, że przeszłość, czyli prequele, wydaje się być bardziej zaawansowana technologicznie, niż oryginalna trylogia. George Lucas stworzył taką wizję i oni w „The Acolyte” zamierzają to kontynuować. Ale regres cywilizacyjny jest znany historykom, jak choćby było z Starożytnym Rzymem, po którym przyszło Średniowiecze. Albo historia Ameryki po I wojnie światowej, która weszła w erę izolacjonizmu. Wówczas Wielka Republika jest takim Renesansem.

Z drugiej strony Wielka Republika to także złoty okres. Także dosłownie, gdy popatrzy się na biało-złote stroje Jedi. To Jedi, którzy ich nie brudzą, nie biorą udziału w potyczkach. Natomiast na to nakładają się procesy, które sprawią, że potem ktoś taki jak Palpatine będzie w stanie wywrócić do góry nogami system polityczny.

No i Jedi mówią o równowadze Mocy, a tu dominuje Jasna Strona. Co z Ciemną? – pyta Headland. Lekko sugerowała też, że serial może dotknąć w jakimś stopniu duchowości.

Mówiąc o inspiracjach, wspomniała, że zgadza się z Jonem Favreau. Powinni sięgać po inspiracje Lucasa, czyli westerny, ale też Kurosawę. Przypomina, że George chciał by pierwotnie Obi-Wana grał Toshiro Mifune. Ona sama dodatkowo obejrzała jeszcze sporo filmów o sztukach walki (zwłaszcza tych wschodnich). Tu historia, nad którą pracuje (wraz z Michelle Rejwan i Rayną Roberts, w spotkaniach też uczestniczyła Kennedy) to jedna z tych opowieści, w których nie wiadomo, kto właściwie jest zły, a kto dobry.

No i to pomysłem Headland było to, by osadzić serial w czasach, dotychczas nie eksplorowanych, gdzie większość znanych nam postaci jeszcze się nie urodziła. Wynika to także z tego, że Leslie poznawała sagę od zaczynając gier RPG, gdzie swoboda odejścia od filmów była dość istotna. Przyznała się także, że inspirowała ją w młodości trylogia Timothy’ego Zahna. Wówczas zaczęła swoje pierwsze próby z pisaniem, tworząc fanfici gwiezdno-wojenne.

Obecnie nie ma dokładnych ram czasowych premiery „The Acolyte”. Spodziewamy się, że będzie to w drugiej połowie przyszłego roku. Zdjęcia powinny ruszyć przed końcem tego roku.
KOMENTARZE (6)

Jak „Atak klonów” zmienił kino

2022-05-17 22:55:14 oficjalna

Przez pierwsze stulecie technologia tworzenia filmów w gruncie rzeczy obeszła się bez większych zmian. Kamery nagrywały zdjęcia na fizycznej kliszy filmowej, a mikrofony dźwięk. Obrazy i dźwięk montowano, a efekt końcowy wyświetlał projektor w kinie. Rok po roku, projekt po projekcie George Lucas pchał Lucasfilm by zmienić ten proces. Wizjoner był przekonany, że po latach pracy tradycyjnymi metodami, każdy aspekt da się uczynić łatwiejszym. Śmiało podążać w innowację, zmienić proces od preprodukcji, przez zdjęcia i postprodukcje aż do dystrybucji. „Gwiezdne Wojny” pozwoliły mu testować i eksperymentować. W latach 90. Lucasfilm pomógł rozwinąć cyfrowy, nieliniowy montaż dźwięku i obrazu, grafikę komputerową, efekty, czy prewizualizację. Wracając do sagi w prequelach, George chciał stworzyć film w całości korzystając z technik cyfrowych. „Mroczne widmo” przybliżyło go to celu, ale dopiero „Atak klonów” go osiągnął. Epizod II pomógł zmienić kinematografię u świtu XXI wieku.


Kamera cyfrowa

By stworzyć film bez taśmy filmowej, Lucasfilm potrzebował czułych kamer mogących nagrywać i przechowywać obraz w wysokiej rozdzielczości. Rozdzielczość miała przynajmniej dorównać, a preferowane było przewyższać, jakość standardowej 35mm kliszy. Możliwość nagrania filmu cyfrowo, transferowania go, montownia zwiększyła w sposób zauważalny efektywność i elastyczność filmowców. To coś, co się Lucasowi bardzo podobało. Już przy pracach przy “Mrocznym widmie” Lucasfilm użył kamer Sony “digi-beta” by nakręcić materiał zza kulis. Przy „Ataku klonów” Lucasfilm przekonał Sony by rozwinąć kinowe kamery, które nagrywały cyfrowy obraz w 24 klatkach na sekundę, tak samo jak to jest w przypadku tradycyjnego filmu. To wspólne osiągnięcie inżynierów z różnych kontynentów, współpracujących z Lucasfilmem, w szczególności kierownikiem odpowiedzialnym za nagrywanie w wysokiej rozdzielczości – Fredem Meyersem, kierownikiem postprodukcji – Mikem Blanchardem, oraz operatorem Davidem Tattersallem. Nowe kamery były prototypami. Lucasfilm dał zaledwie rok firmie Sony, by doprowadziła swój projekt do końca, wliczając to nowe soczewki zbudowane przez Panavision. Cztery kamery (o numerach seryjnych 00001 do 00004) przybyły na kilka dni przed rozpoczęciem zdjęć. Ekipa musiała nauczyć się swojej sztuki na nowo, plan był obłożony kablami. Ale zadziałało. Nawet na pustyni w Tunezji.


Rezultaty widoczne na planie

Użycie cyfrowych kamer oznaczało też możliwość oglądania nagranego materiału właściwie chwilę później na dużych, plazmowych ekranach na planie. W przeszłości reżyserzy musieli posiłkować się niewielkimi monitorami z czarno białymi ekranami, zaś George mógł oglądać szczegóły swojej pracy. To pozwoliło wszystkim, od charakteryzatorów, po kostiumologów dokonywać bardzo szybko poprawek. Montaż mógł zacząć się tego samego dnia, a następnie Lucas i jego ekipa mogli przejrzeć nagrane sceny i zdecydować, co się udało co nie. W standardowym procesie trzeba było czekać cały dzień na „dniówki”. To oznaczało także brak nocnej zmiany. “Atak klonów” był najdroższym, niezależnym filmem jaki kiedykolwiek nakręcono, ale cyfrowe zmiany sprawiły, że Lucasfilm był w stanie przeprowadzić ten proces tak wydajnie jak to tylko możliwe. Technologia ta, tak zwana Video Village była jeszcze bardziej rozwijana przy „Zemście Sithów”.


Wolność i elastyczność

2000 ujęć z efektami wizualnymi w „Ataku klonów” to było spore wyzwanie dla Industrial Light & Magic. ILM było jednak przygotowane, dzięki oprogramowaniu bazujacym na workflowach i procedurach określanych jako „pipeline”. ILM już wcześniej wiele się nauczyło jeśli chodzi o narzędzia komputerowe. Teraz wraz z wielkimi osiągnięciami jak w pełni cyfrowy mistrz Yoda, czy epicka bitwa, która rozpoczęła Wojny Klonów, ILM używało kamer cyfrowych Sony by nagrywać miniaturowe plany. Przy „Nowej nadziei” ILM zbudowało komputer by wspomagać ruch kamery. Teraz wszystko było, zarówno sama kamera jak i jej mocowanie było sterowane cyfrowo. Zaś wysoka rozdzielczość wymagała od modelarzy zwracania uwagi na szczegóły. Podobnie jak ekipa Lucasa, także i ILM był w stanie oglądać swoje dzieła praktycznie od razu. To zwiększyło wydajność procesu. Dodatkowo nowe oprogramowanie sprawiło, że ILM mogło zająć się synchronizacją kolorów, czymś co zazwyczaj robili podwykonawcy.


Cyfrowa dystrybucja

Ale jaki jest pożytek z cyfrowej rewolucji, jeśli nie można tego nigdzie pokazać. Trzy lata wcześniej „Mroczne widmo” zadebiutowało w USA na zaledwie czterech ekranach cyfrowych. Był to raczej eksperyment. Przy “Ataku klonów” Lucasfilm starał się namawiać filmowców do przejścia na cyfrowe projektory, gdzie film byłby puszczany z twardego dysku i za każdym razem mógł być prezentowany w tej samej jakości. Takiej jaką wymarzył sobie reżyser. Lucasfilm już wcześniej próbował wywrzeć presję na kina, choćby implementując standard dźwiękowy THX. Choć udało się uczynić krok naprzód, to jednak większość kin, które prezentowały Epizod II wciąż działa na tradycyjnej technologii. Ale nawet to postanowiono ulepszyć. Kopie filmu tworzono z cyfrowej matrycy, przez co nie traciła ona na jakości. Starano się przedłużyć żywotność taśm i w jakimś stopniu się to też udało.


Nowe metody robienia tego samego

George Lucas w wywiadzie dla „American Cinematographer” w 2002 powiedział:
Jestem tylko kimś, kto stara się opowiadać historie, a w celu opowiedzenia historii, które chciałem opowiadać, musiałem rozwinąć medium. Ale wszyscy reżyserzy i operatorzy, których znam, starają się je rozwijać. Zawsze starają się próbować nowych rzeczy, znaleźć inny wygląd, lub pchnąć coś choć o drobinę do przodu używając nowych sztuczek, bądź technologii. Taka jest natura tego biznesu. Każdy to robi, ale ja zwracam na to więcej uwagi.


„Atak klonów” skończył właśnie 20 lat.
KOMENTARZE (3)

20 lat „Ataku klonów” – wspomnienia Haydena Christensena

2022-05-16 21:26:38 oficjalna



Dokładnie 20 lat temu, 16 maja 2002 zadebiutował w kinach na całym świecie Epizod II, czyli „Atak klonów”. To film, który na stałe zmienił kino. Z jednej strony rozpoczął cyfrową rewolucję, minimalizując użycie taśmy filmowej, z drugiej kompletnie przeorał dystrybucję kinową. Przed „Atakiem klonów” na premiery w Europie trzeba było czekać kilka miesięcy (w Polsce „Mroczne widmo” weszło dopiero we wrześniu). George Lucas doprowadził do globalizacji kina. Dziś prawie jednoczesne premiery są normą. Z okazji 20-lecia „Ataku klonów” oficjalna opublikowała szereg artykułów. Dziś jeden z nich, zapis wspomnień Haydena Christensena, który zagrał centralną rolę w trylogii prequeli, jeśli nie całej sadze „Gwiezdnych Wojen”, czyli Anakina Skywalkera / Dartha Vadera.

Pamiętam jak dostałem telefon, który mówił, że dostałem tę rolę. Byłem wciąż w łóżku, w moim apartamencie w Vancouver. Pamiętam, że wyszedłem, po tym telefonie, byłem tak zdumiony i nie mogłem uwierzyć w te wieści, wszedłem do salonu, gdzie przebywał mój współlokator. Wiedział, że czekam na ten telefon i gdy zobaczył mój uśmiech, od razu wiedział, że otrzymałem dobre wieści. Moją odpowiedzią było uruchomienie udawanego miecza świetlnego. On też był wielkim fanem „Gwiezdnych Wojen”, włączył ścieżkę dźwiękową z Epizodu I. Gdy ona leciała, mieliśmy udawany pojedynek na miecze świetlne w naszym apartamencie, skacząc po meblach i krzycząc jak zwariowane małe dzieci.

Dla mnie próba rozwoju charakteru Anakina, dawała wiele możliwości, po które mogłem sięgnąć. Było sporo materiału źródłowego. Grałem rolę, którą grano przede mną, ale po mnie. To bohater, który miał rodzinę, dzieci, które dorosły. Masz te wszystkie elementy, gdzie on był w swoim życiu, i co to za życie było, oraz jak to na niego wpłynęło. Było wiele fragmentów, które musiały do siebie przystawać. A dla mnie, jednym z aspektów „Gwiezdnych Wojen”, który jest naprawdę przekonywujący jest pokoleniowość. Chciałem, by odczuwało się autentyczność, ale jednocześnie, żeby to było tyle ciągłości ile jest możliwe. Byłem bardzo świadomy sposobu gry Jake’a Llodya (w Epizodzie I), i chciałem by było czuć, że to starsza wersja tego dzieciaka, pewne niuanse, manieryzm Dartha Vadera, pragnienie pewnej przemiany, ale też sam kontekst, jego dzieci – Luke’a i Lei, rodu, musiał być przekonywujący. Więc miałem wiele rzeczy, z których czerpałem, no i oczywiście musiał jeszcze przejść przez tą historię.



Hayden wspomina też scenę, po masakrze Tuskenów, gdy rozkleja się przed Padme.

Wszyscy rozumieliśmy znaczenie tej sceny dla postaci i jego historii. Gdy ją powtarzaliśmy, próbowałem kilku różnych wersji. Rozmawiałem z Georgem (Lucasem) o stopniu złości i stanu emocjonalnego, by starać się to znaleźć. Próbowaliśmy w jeden sposób, nie wyglądało jakbym się w tym odnajdywał. George podszedł do mnie i mieliśmy naprawdę otwartą rozmowę. Myślę, że to było kluczowe w naszej relacji, to w jaki sposób rozmawialiśmy o pracy i postaci. Rozpoczęliśmy nasz dialog, który kontynuowaliśmy w Epizodzie III. Ale tak, ta scena była wielka.

Odniósł się także do oceny prequeli, która zmieniła się z czasem.

Wygląda jakby te filmy miały okres donoszenia, w którym musiały mieć czas, by odpowiednio sfermentować w psychice publiczności. Obecnie odbiór tych filmów jest bardzo pokrzepiający.

Oglądając je (prequele) ponownie jako całość, byłem zdumiony jakością i głębią historii opowiadanej i wizji George’a. Tam jest tyle niuansów, złożoności i poziomów. To naprawdę coś niezwykłego.

Dla Haydena „Atak klonów” był też przełomem. Wybił go jako aktora. Christensen nigdy wcześniej nie był poza Ameryką Północną, a zdjęcia ściągnęły go do Tunezji, Australii, Włoch czy Hiszpanii. Teraz Hayden wraca do roli Vadera w serialu „Obi-Wan Kenobi”.
KOMENTARZE (15)

P&O 484: Czy osobiście robiłeś popisy kaskaderskie?

2022-04-17 10:21:41



Tym razem pytanie do Nicka Gillarda, koordynatora kaskaderów i twórcy choreografii, o jego osobisty wkład w filmy.



P: Czy osobiście wykonywałeś jakiś numer kaskaderski przed kamerą na potrzeby Epizodu I lub II?

O: No, nie wykonywałem kaskaderki w żadnym z tych filmów. Ale byłem dworką w „Mrocznym widmie”.
KOMENTARZE (1)

Plotki o Ahsoce #1

2022-04-15 10:32:58 Różne

Choć na razie czekamy na „Kenobiego”, to być może w najbliższych dniach - może 4 maja, a może na Celebration - dowiemy się czegoś o „Ahsoce”, chociażby daty premiery. Tymczasem pozostają nam plotki.



Po pierwsze, mamy nieco informacji zza kulis. Wedle Hollywood Reportera produkcja rozpocznie się pod koniec kwietnia w Los Angeles. Jednym z reżyserów zostanie Peter Ramsey - pierwszy czarnoskóry mężczyzna, który dostał Oskara za animację, konkretnie za „Spider-Mana: Uniwersum”. Ma reżyserować co najmniej jeden odcinek.

Tymczasem reżyser Bryce Dallas Howard uczestniczyła w imprezie... promującej czekoladowego zajączka Lindta, więc dziennikarka serwisu Romper zadawała pytania razem ze swoimi dziećmi, co wiązało się z lekkim chaosem.

Czego zatem udało jej się dowiedzieć? Ze starwarsowej półki - ojciec Bryce, czyli reżyser Ron Howard, jest bliskim przyjacielem Lucasa. A ponieważ dzieci obu panów są w podobnym wieku, to naturalne jest, że ich to jeszcze bardziej zbliżyło. Gdy Bryce ostatnio widziała George'a, ten mówił, że ma zdjęcia jej i reszty dzieciarni podczas kąpieli w wannie. Do Sagi wciągnęły ją figurki, które dostawała na święta - nie miała pojęcia kim są te postaci, ale zaczęła się interesować. Potem obejrzała filmy, a w wieku 15 lat pojechała na letni obóz... na którym była też dziewczynka imieniem Natalie Portman, która tuż po wyjeździe poleciała kręcić „Mroczne widmo”. Aktorka pozwoliła młodej Howard przyjechać na plan.



Bryce bardzo sobie chwali Filoniego, który jej zdaniem zna Sagę jak własną kieszeń, a dodatkowo jest uczniem Lucasa. Henry, syn dziennikarki, powiedział, że najbardziej lubi „Wojny klonów”, na co reżyser odparła, że fani TCW będą bardzo zadowoleni po zobaczeniu „Ahsoki”.

Przechodząc do seriali mandaloriańskich - czy beskar jest odpowiedzią na wszystko i czyni bohaterów nieśmiertelnymi? Oczywiście, że nie, wystarczy popatrzeć chociażby jak długo Boba musiał się leczyć po wydostaniu się z sarlacca czy jak Din został ranny w nogę mrocznym mieczem. I dlaczego w „Gwiezdnych Wojnach” nie ma żadnych poręczy przy schodach? Podobno musimy poczekać i uważnie wypatrywać.

U Howardów to mama Bryce dowodzi wielkanocnym polowaniem na jajka w ogrodzie. Sam Ron świetnie sprawdza się w roli dziadka, bardzo lubi rozmawiać z wnuczkami o emocjach.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (3)

P&O 479: Czemu Anakin nie zwiotczał?

2022-03-13 09:50:04



Dziś pytanie o ciągłość wydarzeń w prequelach.

P: Jak to jest, że złącza zasilania w „Ataku klonów” nie zwiotczyły ciał Anakina i Obi-Wana, gdy oni przez nie przelatywali. W „Mrocznym widmie”, gdy Jar Jar dotknął złącza podracera Anakina zwiotczał mu język.



O: Tu porównanie do porażenia prądem w rzeczywistym świecie może pomóc. Efekt porażenia elektrycznego zależy od napięcia i czasu wystawienia na porażenie. Potencjalny efekt porażenia przez złącza w podracerze może trwać kilka godzin. Z drugiej strony łącza w „Ataku klonów” są dużo bardziej efektywne, więc i efekt powinien być poważniejszy i spowodować choćby zawał serca u osób niewyszkolonych we władaniu Mocą. Dlatego właśnie Jar Jar doświadczył zwiotczenia, podczas gdy Anakin i Obi-Wan jedynie konwulsji.
KOMENTARZE (4)

P&O 476: Czy rośnie zapotrzebowanie na animatykę?

2022-02-20 09:10:39



Wracamy do kwestii animatyki”.

P: Czy rośnie zapotrzebowanie na animatykę i artystów animatycznych w przemyśle, skoro technika ta była wykorzystywana w takich filmach jak „Mroczne widmo” czy „Mission: Impossible”?

O: Jest zdecydowanie większe zapotrzebowanie na prewizualizację obecnie i ono wciąż rośnie. Firmy takie jak Persistence of Vision Digital Entertainment powstają w różnych miejscach, by umożliwić filmowcom usługi związane z prewizualicacją, a Hollywood to chętnie przyjmuje. Epizod I był naprawdę przełomowy jeśli chodzi o wielkość i rozszerzenie użycia, w których animatyka była wykorzystana.
KOMENTARZE (3)

P&O 475: Dlaczego Anakin był zbyt stary na szkolenie?

2022-02-13 09:53:59



Wracamy do kwestii szkolenia Jedi przedstawionego w „Mrocznym widmie”.

P: Dlaczego Anakin był za stary by szkolić go na Jedi?



O: Podczas gdy na główne pytanie odpowiedź padła jakiś czas temu, George Lucas w komentarzach do DVD „Mrocznego widma” wyraził swoją opinię na ten temat.

W scenariuszu mamy do czynienia z uporem Obi-Wana Kenobiego, biorącego te młode dziecko by je szkolić, nawet jeśli w teorii to dziecko powinno wpierw być szkolone przez Yodę aż do wieku siedmiu – ośmiu lat. Dopiero wówczas ten siedmio-ośmiolatek byłby oddany jakiemuś Jedi. Stałby się uczniem padawanem jakiegoś Jedi.

Mamy tu więc sytuację w której Qui-Gon che pominąć wczesne szkolenie i wziąć od razu go na swojego padawana, co jest kontrowersyjne i ostatecznie jest źródłem wielu problemów, które narosną później.

KOMENTARZE (4)

P&O 474: Kto wymyślił by użyć pałeczek do uszu na arenie w Mos Espie?

2022-02-06 08:31:50



Dziś pytanie o sekrety techniczne I Epizodu. Odpowiada Michael Lynch z ILM.

P: Czyim pomysłem było używanie kolorowych pałeczek do uszu w „Mrocznym Widmie” w scenach na arenie podracerów?

O: Pomysł by użyć bawełnianych pałeczek jako widzów wyścigów był mój. Kierowałem pracami nad modelem areny w Mos Espa i potrzebowaliśmy czegoś szybko i tanio, by ją wypełnić. Próbowałem kilku innych metod w tym wycinanych laserowo falistych sylwetek, ale te nie sprawdzały się w niektórych ujęciach z kamery, zwłaszcza z góry. Zrobiliśmy więc test kamery z różnych perspektyw z pałeczkami i one się sprawdziły jako fani w tle. Użyliśmy przeszło 390 tysięcy wacików w tym modelu.





Michael Lynch pracował w ILM jako twórca modeli i minaturowych budynków w filmie „Ognisty podmuch”. Jako kierownik działu projektów modeli, Lynch był odpowiedzialny za metodologię i nadzorowanie ich powstawania.
KOMENTARZE (4)

Coruscant miało być zniszczone w „Przebudzeniu Mocy”?

2022-01-17 20:58:21

The Direct znalazł ciekawą informację na temat rozwoju „Przebudzenia Mocy”. Okazuje się, że Bad Robot (czyli studio J.J. Abramsa) chciało by w VII Epizodzie pojawiło się Coruscant.



Jak wiemy, ostatecznie w filmie widzimy Hosnian Prime, która pełni rolę stolicy Republiki i zostaje zniszczona przez Starkillera. Dokładnie tę rolę dla Coruscant przewidziało studio Bad Robot. To jak twierdzi Pablo Hidalgo nie spodobało się w Lucasfilmie i stąd ostatecznie, po negocjacjach powstało Hosnian Prime. Generalnie tylko po to by je zniszczyć.

Hidalgo sugeruje, że Lucasfilm miało inne plany wobec Coruscant. Chcieli je jeszcze wykorzystać. Prawdę mówiąc zarówno w scenariuszu Colina Trevorrowa jak i pierwotnych wersjach Abramsowego IX Epizodu, Coruscant miało się pojawić.

Warto dodać, że nazwa planety stolicy jest jednym z elementów, które George Lucas przejął z dawnego EU. Po raz pierwszy użył jej Timothy Zahn. Na ekranie zobaczyliśmy ją wraz z „Wersją specjalną” oraz później „Mrocznym widmem”, gdzie użyto nazwy wprowadzonej przez Zahna. Cała dyskusja z Hidalgo była prowadzona na twitterze, obecnie niestety została skasowana.
KOMENTARZE (19)

Knajpa na wyspie Funzi prowadzona przez aktora z „Mrocznego widma”

2022-01-01 07:55:05

Przywykliśmy do tego, że aktorzy z „Gwiezdnych Wojen”, którzy odgrywali mniejsze role, najczęściej wciąż związani są dalej z kinem i często marką, na konwentach. Niektórym z czasem nawet udaje się wybić, ale są też tacy, którzy odnieśli sukces w zupełnie innych dziedzinach. Jednym z nich jest Hassani Shapi.



Zagrał on niewielką rólkę, mistrza z Rady Jedi, Eetha Kotha w „Mrocznym widmie” George’a Lucasa. Później, gdy Lucas przeniósł się z „Gwiezdnymi Wojnami” do Australii, ich drogi się rozeszły. Hassan Shapi (bo tak przedstawia się w Kenii), cały czas grywa jakieś niewielkie rólki. Może poszczycić się nawet występem w przygodach Jamesa Bonda, dokładniej w „Świat to za mało”, ale aktorstwo nie jest jego głównym źródłem dochodu. Prawdę mówiąc nawet nie mieszka najczęściej w Wielkiej Brytanii, a w Kenii.

Shapi zajął się turystyką. Założył firmę Funzi Kinazini Day Safari, która organizuje wycieczki na wyspę Funzi w Kenii. Co więcej, prowadzi tam restaurację i właśnie w niej można go czasem spotkać, gdy pilnuje, by turyści się najedli.

Wyspa Funzi znajduje się na południowym krańcu Kenii, tuż przy granicy z Tanzanią, na wybrzeżu Oceanu Indyjskiego. Jest to jedna z bardziej popularnych destynacji wycieczkowych z Mombasy i kurortów na południe od niej. Ludzie przybywają tam, by zobaczyć las namorzynowy, jak Moc da to krokodyle, a także lokalną wioskę. Wycieczka tu jest oferowana przez wiele agencji i często można ją zamówić bezpośrednio w hotelu. Bardziej szczegółowy opis atrakcji znajdziecie tutaj.

Wizyta w restauracji „Funzi Kinazini” jest w programie (i jest wliczona w cenę). Sam Hassan nie tylko chętnie rozmawia z gośćmi, pilnuje by byli zadowoleni, ale zagadnięty o „Gwiezdne Wojny” potrafi coś powspominać. Nam udało się zamienić z nim kilka zdań.



Jeśli planujecie wypoczynek na kenijskim wybrzeżu, może warto pomyśleć o wycieczce na wyspę Funzi. Można tam wesprzeć i zobaczyć aktora z „Gwiezdnych Wojen”, który zajął się turystką.
KOMENTARZE (13)

P&O 463: Czy historia Maula była zaplanowana od początku?

2021-11-21 08:06:17



Dziś pytanie o „Wojny klonów” i decyzje twórcze.

P: Czy wszystko o uniwersum „Gwiezdnych Wojen” jest zapisane w Holokronie? A może scenarzyści mają nowe pomysły jak w „Wojnach klonów” takie jak Savage Opress/Maul/Siostry Nocy i ich historia? Czy w którymś momencie, ktoś przyszedł i powiedział: „Pobawmy się Maulem”, czy może pracowano nad tym od lat, w momencie, gdy Maul umarł?



O: Czy był jakiś wymyślony plan, by wskrzesić Dartha Maula przeciętego na pół w „Mrocznym widmie”, wie jedynie George Lucas. Wówczas nic takiego nie sugerował. Bawiliśmy się pomysłem ożywienia Maula w EU przez komiksy „Star Wars Tales” i „Visionaries”, ale zawsze byliśmy dalecy od tego, by twierdzić, że to prawdziwy Maul. Przez moment był pomysł, by przywrócić Dartha Maula w grze „The Force Unleased”, ale został on porzucony. A jeśli chodzi o kogoś, przychodzącego z pomysłem, to niejednokrotnie był nim sam George Lucas, który był zaangażowany w proces twórczy „Wojen klonów”. Podczas gdy producenci „Wojen klonów” mają materiał w postaci EU do swojej dyspozycji jako inspirację lub element do wykorzystania, George dość luźno podchodzi do tego, co i w jaki sposób można wykorzystać w serialu.
KOMENTARZE (4)
Loading..