TWÓJ KOKPIT
0

Epizod VI: Powrót Jedi :: Newsy

NEWSY (560) TEKSTY (46)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Powracające pomysły, czyli od ANH do ROTJ

2013-11-15 18:56:07 Oficjalny blog



J.W. Rinzler znów dzieli się kilkoma swoimi spostrzeżeniami o starszych wersjach scenariuszy do klasycznej trylogii. Tym razem pretekstem jest premiera jego najnowszego albumu poświęconego „Powrotowi Jedi”.



Nie ma jak upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: Joe Johnston narysował ten szkic konceptu do jednej z wczesnych wersji „Revenge of the Jedi”. Ale jednocześnie ilustruje coś z jednej z pierwszych, roboczych wersji „Gwiezdnych wojen”, którą George napisał jeszcze w 1974. W scenariuszu „Zemsty”, księżniczka Leia miała kilka przepychanek z jakimiś niejasno opisanymi „Imperialnymi naganiaczami”, którzy dodatkowo powodują problemy z Ewokami i Yussemem. Mając tę wiedzę, Johnston dodał ochraniacz przedramienia i maskę na głowę, jest też możliwe, że już wtedy George Lucas wymyślił, że Imperialni będą siedzieć na rakietowych rowerach (później znanych jako grawicykle). Mieli też „T-Bomby” oraz wisiorki z zębów (Ewoków? Yussemów?).

W oryginalnym scenariuszu z 1974, który teraz pojawia się w formie komiksowej jako „The Star Wars”, „naganiacze” to paskudni obcy, którzy żyją na wolnej od Ewoków planecie znanej jako Yavin. Nie chcę pisać o spustoszeniu jakie powodują, ale to nie jest ładne.

Więc w skrócie, to kolejny przykład tego, że Lucas miał jakiś pomysł, potem do niego wrócił, a potem, w tym przypadku, ostatecznie go porzucił. Ale kto wie, czy naganiacze nie pojawią się gdzieś kiedyś w przyszłości. Wszystko jest możliwe, a ja kocham ten szkic. Prawdę mówiąc wspaniale wyszło, że jednego dnia na jakiejś imprezie VES (Visual Effects Society – przyp. red.), w końcu poznałem osobiście Joe Johnstona po tych wszystkich książkach, jakie o nim napisałem. Przyjechał specjalnie z Los Angeles na tę imprezę, a my wszyscy zarówno publiczność, jak i paneliści, byliśmy mu bardzo wdzięczni i zadowoleni, że możemy usłyszeć co ma do powiedzenia o „Jedi”, wspominając z Philem Tippettem, Dennisem Murenem czy Lornem Petersonem dawne czasy w ILM. To była wyjątkowa okazja.

W każdym razie, dziś ukazał się „The Making of Return of the Jedi”, a następnego dnia „The Star Wars #2”. Potrzebuję długiej drzemki. Lecz zamiast tego lecę do Londynu. Potem do Nowego Jorku. Mam nadzieję, że będę mógł spać w samolotach, ale jakoś nigdy nie mogę zasnąć w tych fruwaczach z ich zdumiewającym brakiem miejsca na nogi! (I odmawiam wzięcia pigułek; wolę zamiast tego przeczytać książkę o Mary Tyler Moore Show – wspaniale napisana – niech żyje James L. Brooks i spółka!)

To jest to i tak dalej...



Wpis ten pochodzi sprzed paru tygodni, więc pozycje o których wspominał Rinzler są już dostępne na rynku.
KOMENTARZE (0)

Materiały zza kulis z „Powrotu Jedi”

2013-11-07 17:28:05 znaleziony Laserdisc

Czasem na Ebayu można znaleźć niewiarygodne rzeczy. Jeden z fanów, kolekcjonerów, wygrał aukcję na LaserDisc z „Powrotem Jedi”. LaserDisc to dysk optyczny, który powstał jeszcze na długo przed DVD (nie mówiąc o Blu-ray), kiedyś jednak wydawano na tym filmy. Staroć jak staroć, ale okazało się, że nie był to zwykły LaserDisc z „Powrotem Jedi”, a wersja promocyjna, która miała pomóc rozpropagować oprogramowanie Lucasfilmu – EditDroida. Znalazło się tam trochę materiałów zza kulis, których nie można znaleźć nigdzie indziej (może poza archiwami Lucasfilmu). Fan nie tylko się ucieszył, ale postanowił się podzielić swoją radością z innymi. Zgrywa filmiki z LaserDiscu i umieszcza je na swoim profilu na Facebooku. Nowości można śledzić tutaj. Na razie Lucasfilm nie zareagował na te działania. Przykładowy filmik poniżej.


KOMENTARZE (2)

10 najlepszych łowców nagród

2013-11-06 22:00:52 Oficjalny blog



Oficjalny blog, w ramach cyklu "Starwars.com 10", tym razem spojrzał na najlepszych łowców nagród w całej galaktyce.

"Łowcy nagród. Nie potrzebujemy tych szumowin" - tak powiedział admirał Piett w "Imperium kontratakuje", choć nie mógł bardziej się mylić. Łowcy odgrywają ogromną rolę we wszechświecie "Gwiezdnych Wojen", często wykonując brudną robotę dla głównych szwarccharakterów - czy to podejmując się zadania zabicia pani senator, czy pochwycenia zbiegłego przemytnika. Wielu z nich stało się ikonami samymi w sobie - czasem wyłącznie na podstawie wyglądu, a ich umiejętności pozostawiono dla wyobraźni widzów. Na potrzeby tej listy popatrzyliśmy na łowców nagród ze wszystkich filmów oraz "The Clone Wars" i stworzyliśmy ranking na podstawie kilku czynników, w tym powodzenia ich pracy, zdolności bojowych oraz tego, który z nich jest najbardziej nieustraszony i pomysłowy. Uwaga: nie brano tu pod uwagę postaci czy wydarzeń z Expanded Universe.

10. Zam Wesell, „Atak klonów”



Zmiennokształtna łowczyni, Zam Wesell, jest podwójnie niebezpieczna oraz świetny z niej strzelec. Wynajęta przez Janga Fetta, aby zabić senator Padmé Amidalę, Wesell niemalże udał się zamach na jej życie, najpierw poprzez wysadzenie w powietrze jej statku, a potem wpuszczenie do sypialni dwóch trujących stawonogów - ten atak udaremnili rycerze Obi-Wan Kenobi i Anakin Skywalker. Podczas pościgu okazuje się niezłym wyzwaniem dla Jedi, wciągając ich w szaloną gonitwę przez Coruscant, lecz ostatecznie nie może od nich ani uciec, ani ich przechytrzyć.

9. Dengar, „Imperium kontratakuje” i "The Clone Wars"



Jeden z łowców nagród wynajętych przez Lorda Vadera do odnalezienia "Sokoła Millennium" w "Imperium kontratakuje", Dengar nosi szczególną zbroję, ma unikalny turban i ciężką broń. Jak widać w "The Clone Wars", jest również adeptem sztuki walki wręcz, co udowadnia, gdy stawia czoła wojownikom Kage.

8. IG-88, „Imperium kontratakuje”



Górująca, imponująca postać - IG-88 to kolejny z ulubionych łowców Dartha Vadera, jest też jedynym droidem na liście. Choć widać go krótko w "Imperium kontratakuje", to jest nadal popularny wśród fanów i pojawiał się w komiksach, grach oraz filmach animowanych. Może tym, co przemawia do jego miłośników jest fakt, że IG-88 to wolny strzelec; w przeciwieństwie do innych droidów ani nie odpowiada przed żadnym panem, ani nie ma właściciela, co reprezentuje coś naprawdę przerażającego - łowcę nagród bez człowieczeństwa.

7. Asajj Ventess, „The Clone Wars”



Asajj Ventress, okrutna zabójczyni i była sithańska uczennica hrabiego Dooku, stała się łowczynią nagród niekoniecznie z wyboru, lecz raczej z przypadku i ciekawości. Zdradzona przez Dooku, zmuszona do udania się na wygnanie i nie mająca celu, zgodziła się dołączyć do drużyny Boby Fetta, przed którą postawiono z pozoru proste zadanie: eskortę pudła w pociągu. Jej wrażliwość na Moc i umiejętności bojowe uczyniły z niej cenny zasób w chwili, gdy grupa została zaatakowana, lecz jej serce było (nieco) za duże. Odkrywszy, że w pudle znajduje się porwana dziewczyna, Ventress uwalniła ją... za okup. Później dowiodła, że sama jest uzdolnioną łowczynią, gdy udało jej się namierzyć i pochwycić Jedi - Ahsokę Tano - gdy inni nie mogli. Ale znowu, w Asajj jest więcej dobra, niż myślała, bo niegdysiejsza wyznawczyni ciemnej strony zdecydowała się pomóc padawance, a nie natychmiast odebrać za nią nagrodę.

6. Embo, „The Clone Wars”



Szybki i nieprzewidywalny, Embo to groźny mężczyzna rasy Kyuzo, który stoi w rankingu najlepszych łowców swoich czasów. Podczas swoich przygód w "The Clone Wars" zostaje wynajęty przez farmerów na Felucji, aby chronić ich od Honda Ohnaki i jego bandy piratów, a jego umiejętności są niesamowite: przechwytuje poruszający się śmigacz od pirata, strzela celnie z kuszy, skacze i wiruje oraz blokuje ostrzał swoim kapeluszem. Embo rzadko mówi, ale jego czyny przemawiają za niego. I dostaje dodatkowe punkty za podróżowanie z pupilem - anoobą.

5. Jango Fett, „Atak klonów”



Niezwykle istotny dla "Gwiezdnych Wojen", Jango Fett jest tak szanowanym łowcą nagród, że staje się wzorcem armii klonów. Jango, noszący szaroniebieską mandaloriańską zbroję, dotrzymuje kroku Obi-Wanowi w "Ataku klonów", a podczas bitwy o Geonosis zestrzeliwuje Jedi z balkonu wychodzącego na arenę - cały czas zostając na miejscu - i zabija reeka precyzyjnym strzałem. Jego arsenał, oczywiście, jest niesamowity: plecak odrzutowy, miotacz płomieni, blastery i jeszcze więcej. I choć pada od ciosu Mace'a Windu, to Fett utrzymuje swoją reputację.

4. Bossk, „Imperium kontratakuje”



Straszliwy i onieśmielający, Bossk stał się ulubieńcem fanów, gdy wykonał swoje warczące "słyszę-cię" w stronę imperialnego oficera w "Imperium kontratakuje". Jak widać w "The Clone Wars", jest jednym z najbardziej pożądanych łowców nagród w galaktyce, pracuje z Bobą Fettem, a jako Trandoshanin, jest naturalnym myśliwym. Jego postawa oraz oryginalny projekt - brak zbroi, gadzi wygląd, długie ręce i nogi zakończone szponami - czynią go unikalnym w galaktyce "Gwiezdnych Wojen".

3. Aurra Sing, „The Clone Wars”



Bezwzględna i przebiegła, Aurra Sing to strzelec wyborowy z najwidoczniej małym sumieniem. W "The Clone Wars" widzimy w jakie głębie jest w stanie zejść, aby tylko zarobić: zabija porwanych żołnierzy, strzela w głowę siłom ochrony z dalekiej odległości i morduje byłych współpracowników twarzą w twarz. Jest również mentorką osieroconego Boby Fetta i demonstruje mu instynkt zabójcy, potrzebny w ich fachu.

2. Boba Fett, "Gwiezdne Wojny", „The Clone Wars”



Kiedy ktoś myśli o "łowcy nagród z Gwiezdnych Wojen", to prawdopodobnie widzi Bobę Fetta. Pierwotnie zadebiutował w "Holiday Special", a potem odegrał ważną rolę w "Imperium kontratakuje" - Fett od razu sprawił, że publika zaniemówiła. Ze swoja szczególną, wysłużoną zbroją, lśniącym hełmem i zbrojownią - plecakiem odrzutowym, karabinem, rękawicami wyposażonymi w linkę do wspinaczki oraz blasterami - Fett był zupełną nowością w "Gwiezdnych Wojnach". Jego statek, "Slave I", zdawał się pasować do niego idealnie, od koloru po projekt. Ze wszystkich łowców wynajętych przez Imperium, to jemu udaje się namierzyć "Sokoła Millennium" w Mieście Chmur, a potem zebrać dodatkową nagrodę po dostarczeniu Hana Solo Jabbie - coś, czego żaden inny łowca nie mógł dokonać. O jego śmierci w "Powrocie Jedi" wciąż dyskutuje się wśród fanów, ale jak na postać z tak małym czasem ekranowym, jego wpływ na "Gwiezdne Wojny" jest ogromny.

1. Cad Bane, „The Clone Wars”



Śmiercionośny, konkretny i zawsze niebezpieczny - Cad Bane wygląda, jakby wyszedł wprost z "Dobrego, złego i brzydkiego" i jest najefektywniejszym łowcą nagród w "Gwiezdnych Wojnach". Jego debiut w "The Clone Wars" jest niesamowity: uwalnia Hutta Zira z pilnie strzeżonego więzienia na Coruscant, infiltruje archiwa Jedi i kradnie holokron, później ścigają go Jedi, a i tak udaje mu się uciec; ponadto stawia czoła Obi-Wanowi i Anakinowi, a także więzi Ahsokę. Jest również kreatywny - popatrzcie na jego walkę w zerowej grawitacji ze Skywalkerem i Tano. Dzięki swojemu arsenałowi i gadżetom, wśród których znajdują się bliźniacze blastery, buty odrzutowe oraz rękawice naładowane broniami, Bane jest godnym przeciwnikiem dla każdego - nikt nie jest bezpieczny, czy to Jedi, czy inny łowca. Choć jest to dość nowa postać, Cad stał się jednym z najlepszych czystych czarnych charakterów w "Gwiezdnych Wojnach" - zimnym, kalkulującym i myślącym jedynie o interesach.
KOMENTARZE (33)

Jesienne nowości książkowe

2013-10-29 17:27:11

Wrzesień akurat był spokojny, ale październik to prawdziwy wysyp książkowych nowości. Z powieści ukazała się Razor’s Edge Marthy Wells, o czym pisaliśmy już wcześniej. Ale ostatnio za oceanem opublikowano też kilka albumów i innych pozycji, o których warto wspomnieć.

Pierwszy z nich to „The Making of Return of the Jedi” (lub też czasem występujący pod tytułem „The Making of Star Wars: Return of the Jedi”). To kolejny album J.W. Rinzlera poświęcony powstawaniu sagi (po The Making of Star Wars: The Definitive Story Behind the Original Film, The Making of The Empire Strikes Back i oczywiście The Making of Star Wars Revenge of the Sith, ale ten ostatni został wydany w innej formie). Podobnie jak poprzednim razem, w latach 80. wydano już album o produkcji „Powrotu Jedi”, jednak Rinzler podszedł do tematu na nowo, miał więcej czasu, pogrzebał w archiwach Lucasfilmu, przeprowadził kolejne wywiady i na tej podstawie skompilował tę książkę. W Stanach wydana została przed Del Rey w twardej okładce, liczy sobie 372 strony i kosztuje 85 USD. Słowo wstępne napisał Brad Bird.

Kolejny album to „Star Wars Art: Concept”, ponownie zebrany przez J.W. Rinzlera. To już czwarty album z tej serii. Poprzednie to Star Wars Art: Visions, Star Wars Art: Comic oraz Star Wars Art: Illustration. Tym razem koncentruje się on na pracach koncepcyjnych do filmów, gier i innych produkcji Lucasfilmu. Album ponownie został wydany przez Abrams, ma 176 stron i kosztuje 25 USD.



Trzeci duży album-przewodnik to „The Bounty Hunter Code”. To pozycja na którą na pewno czekają fani The Jedi Path oraz Book of Sith. Tym razem do Daniela Wallace’a dołączyli Jason Fry oraz Ryder Windham, tworząc niesamowite dzieło koncentrujące się na łowcach nagród. Całość to 160 stron przewodnika dla łowcy nagród, z ręcznie naniesionymi uwagami przez Bobę Fetta. Podobnie jak poprzednio tak i tym razem, pozycja ta jest pisana z punktu widzenia wewnątrz uniwersum sagi. Wersja deluxe to jednak nie tylko książeczka, ale cała masa dodatkowych gadżetów. Całość kosztuje 99,99 USD. Jest też zwiastun:



Są też nowe książeczki dla dzieci. Pierwsza z nich to „Are Ewoks Scared of Stormtroopers” Catherine Saunders. To pozycja pierwszego poziomu przeznaczona dla osób, które dopiero uczą się czytać. DK przygotowało od razu dwie wersje, w twardej okładce (kosztuje 14,99 USD) i w miękkiej (3,99 USD). Druga z nich to „Even Droids Need Friends” Simona Beecrofta. Ta jest przeznaczona również dla osób, które zaczynają przygodę z literkami, wydania i ceny są analogiczne. Obie pozycje mają po 32 strony.

Pojawiły się także przedruki. Pierwszy z nich to The Old Republic: Annihilation Drew Karpyshyna w miękkiej okładce. Ponownie wydane przez Del Rey w cenie 7,99 USD. Książka ta już wyszła w Polsce. Druga reedycja to gratka dla kolekcjonerów. To album „Star Wars: Frames”, który początkowo wydano w 2008 roku w ograniczonej liczbie 1138 kopii, w dodatku w dość ciekawych cenach. Ponieważ każdy egzemplarz był numerowany ceny egzemplarzy od 1 do 250 wynosiły 4000 USD, od 251 do 500 – 4250 USD, od 501 do 750 – 4500 USD, od 751 do 1000 – 4750 USD, natomiast od 1001 do 1138 – 5000 USD. Teraz zawartość pozostała ta sama, trochę inaczej wygląda oprawa, jest już mniej kolekcjonerska, a co najważniejsze nie ma ograniczeń ilościowych, zmniejszono też format. Cena egzemplarza to 150 USD. Całość serwuje wydawnictwo Abrams. Treść tego albumu to głównie zdjęcia z filmu.



Spoza głównego, oficjalnego nurtu, ukazała się też jeszcze jedna pozycja „The Star Wars Heresies: Interpreting the Themes, Symbols and Philosophies of Episodes I, II and III” Paula F. McDonalda. Jest to raczej analiza podobieństw, symboliki i także inspiracji tak mitologicznych jak i religijnych w prequelach. Pozycja ta pozwoli inaczej spojrzeć na części I-III. Wydana przez McFarldand książka liczy sobie 224 strony i kosztuje 40 USD.
KOMENTARZE (9)

Teaserowe zwiastuny klasycznej trylogii

2013-10-24 17:17:27

Od dwóch tygodni oficjalne kanały (facebook, YouTube) umieszczają pierwsze, teaserowe zwiastuny do kolejnych epizodów klasycznej trylogii. Te zwiastuny to oczywiście nic nowego, one od lat były dostępne w Internecie. Niemniej jednak warto do nich wrócić i zobaczyć jak reklamowano wówczas tamte filmy.







Niektórzy zwolennicy spiskowych teorii widzą w tym pewną prawidłowość. Zwiastun „Nowej nadziei” ukazał się 9 października, „Imperium kontratakuje” 16 października, natomiast „Powrotu Jedi” 23 października, czyli dokładnie na tydzień przed pierwszą rocznicą ogłoszenia sequeli. Czyżby Disney coś nam sugerował? To już zobaczymy w przyszłym tygodniu, natomiast na razie warto odświeżyć sobie te klasyczne zwiastuny.
KOMENTARZE (4)

10 najlepszych potworów

2013-10-23 20:29:25 Oficjalny blog



W kolejnej części tekstów z serii "Starwars.com 10" ekipa odpowiedzialna za Oficjalną stronę "Gwiezdnych Wojen" przedstawiła najlepsze potwory z całej Sagi.

"Gwiezdne Wojny" nie byłyby "Gwiezdnymi Wojnami" bez potworów. W każdym filmie z Sagi i w "The Clone Wars" nasi bohaterowie przeżywali liczne, niespodziewane spotkania ze stworzeniami z całej galaktyki, dzięki czemu wszechświat ten stawał się bogatszy i niebezpieczniejszy. Czy kryją się w polach asteroid, czy może pływają w mrocznych wodach, potwory odgrywają wielką rolę w "Gwiezdnych Wojnach" - a oto najlepsze.

Uwaga: ta lista została stworzona na podstawie kilku rzeczy, na przykład projektu, wpływu oraz ogólnej fajności. Nie ma tu istot inteligentnych, nieważne jak obrzydliwe lub potworne są; a zatem nie ma Jabby, Salaciousa Crumba, itp.

10. Nexu, „Atak klonów”



Pojawiający się jako jedno z trzech stworzeń wypuszczonych na geonosiańskiej arenie, których zadaniem było zabicie Anakina Skywalkera, Obi-Wana Kenobiego i Padmé Amidali w kulminacyjnym momencie "Ataku klonów", nexu jest prawdziwie przerażający, bardzo brzydki oraz reprezentuje nowy typ stworzeń w "Gwiezdnych Wojnach". Ma głównie cechy kotowatych, na przykład szybkość, pazury i zdolności do wspinaczki, ale wizualnie łączy je z cechami gryzoni, takimi jak łysy ogon, a także przerażającymi dwoma parami oczu i szerokim pyskiem wypełnionym ostrymi zębami. Przed nexu większość zwierząt z Sagi była potężna i powolna; to mniejsze, prędsze, bardziej zwierzęce stworzenie przyniosło nową jakość potworom z "Gwiezdnych Wojen", podobnie jak raptory stworzyły inny rodzaj napięcia w "Parku Jurajskim".

9. Dianoga, "Nowa nadzieja"



Pierwsze stworzenie widziane na ekranie w filmach z cyklu, dianoga to oślizgłe, wyposażone w macki zagrożenie, które przypomina widzom o ich strachach z rodzaju chyba-właśnie-coś-zobaczyłem ("Coś właśnie otarło mi się o nogę!"). Choć nie jest dobrze widoczna w chwili, gdy atakuje Luke'a Skywalkera w zgniatarce śmieci na Gwieździe Śmierci, to tylko sprawia, że jest jeszcze bardziej przerażająca; czai się pod wodą, obserwuje swoim pojedynczym okiem i czeka, by zaciągnąć cię pod powierzchnię. Historycznie, dianoga dowodziła, że wszechświat "Gwiezdnych Wojen" jest niebezpieczny i przypadkowy, wypełniony niewidocznymi strachami.

8. Robaki mózgowe, "The Clone Wars"



Potwór, który jednoznacznie zabiera "Gwiezdne Wojny" w rejony horroru - robak mózgowy wchodził do ciała nosiciela poprzez nos, a następnie przejmował kontrolę nad jego umysłem. Zadebiutował w odcinku "Legacy of Terror" i ma prosty wygląd, lecz jest naprawdę straszny, pełznący niczym wąż i zmieniający ofiary w podobne do zombie istoty. Co jeszcze bardziej niepokojące: przychodził na świat, wykluwając się z dużych jaj składanych przez ohydną geonosiańską królową.

7. Potwór wodny sando, "Mroczne widmo"



"Największa ryba" z podwodnej sekwencji na Naboo z "Mrocznego widma", sando to jeden z najpokaźniejszych potwórów z "Gwiezdnych Wojen" oraz okrutny drapieżnik. Posiada masywny ogon, tylne płetwy, dwoje silnych ramion, zdolnych do łapania i trzymania ofiary oraz wielki, wielki pysk. Jednocześnie napawa grozą i przeraża, tak jak każdy świetny, filmowy stwór.

6. Acklay, "Atak klonów"



Tak jak nexu wniósł coś nowego do "Gwiezdnych Wojen", tak acklay został natychmiast zapamiętany, gdy pojawił się w "Ataku klonów". Wielkie, warczące, krabopodobne coś - acklay ma sześć odnóży, ostre kły i twardą skórę/egzoszkielet. Jego nieustępliwa pogoń za Obi-Wanem Kenobim sprawia, że zdaje się wredniejszy, a ze wszystkich stworów z prequeli, ma on największą osobowość. (Jego starcie z rycerzem - zwłaszcza w chwili, gdy Jedi próbuje go poskromić włócznią - to bezpośrednie nawiązanie do legendy twórców efektów specjalnych, Raya Harryhausena i sekwencji w filmie "Tajemnicza wyspa" z 1961 r., gdzie grupa rozbitków potyka się z ogromnymi krabami za pomocą włóczni).

5. Kosmiczny ślimak, "Imperium kontratakuje"



"To żadna jaskinia". Gdy filmowego potwora można poznać po jednym zdaniu, wiecie, że odniósł on sukces. Znany również jako exogorth, kosmiczny ślimak - trafnie nazwany, bo jest wielkim ślimakiem żyjącym w kosmosie - występuje w jednej z najsłynniejszych scen "Imperium kontratakuje" (załoga "Sokoła Millennium", nie wiedząc o jego obecności, dokuje w żołądku i ledwo ucieka spomiędzy zaciskających się szczęk). Scena ze ślimakiem to sprytne nawiązanie do ujęcia ze zgniatarką śmieci z "Nowej nadziei", co jeszcze raz ilustruje, że w "Gwiezdnych Wojnach" niebezpieczeństwo czyha wszędzie. Gdy już myśleliście, że jest po problemie, to wpakowaliście się - dosłownie - w jeszcze większy.

4. Sarlacc, "Powrót Jedi"



Ten potwór zupełnie się nie przemieszcza, co czyni go jeszcze bardziej unikalnym. Sarlacca można odnaleźć w piaskach Tatooine, w miejscu znanym jako wielka jama Carcoon, której skraje pokryte są zębami, a ze środka wyrastają macki do łapania ofiar i dziób, który je połyka - a potem, wedle słów Jabby, powoli trawi przez tysiąc lat. To jeden z najoryginalniejszych potworów w Sadze - jest bardziej czymś niż tradycyjnym filmowym stworzeniem i jest to wielce niepokojące. Łączy w sobie groteskowe elementy wielu istot - macki, zęby - ale fakt, że Jabba zabiera do niego więźniów w celu dokonania egzekucji, sprawia, że jest straszniejszy (a jego odgłosy niczym u świni są też niepokojące).

3. Bestia zillo, "The Clone Wars"



Bestia zillo, debiutująca w serialu animowanym "The Clone Wars", stała się ulubienicą fanów. Nosząca imię, które przywodzi na myśl pewnego słynnego filmowego potwora, zillo to ogromne stworzenie, przypadkowo odkopane na Malastare podczas wojen klonów. Gdy zostaje pochwycone w celu przeprowadzenia badań zleconych przez Kanclerza Palpatine'a, okazuje się, że jest bohaterem o wiele tragiczniejszym niż inne zwierzęta z tej listy - atakuje tylko wtedy, gdy zostaje sprowokowany, a jest w nim tak naprawdę wiele piękna, z jego ruchami pełnymi gracji i pomarańczowymi łuskami.

2. Wampa, "Imperium kontratakuje"



W Hollywood jest wielka tradycja potworów z "gościem w środku" i to jest przykład hołdu "Gwiezdnych Wojen" dla tego zwyczaju. Wampa, powolny behemot pokryty białym futrem, pojawia się na początku "Imperium kontratakuje", na lodowej planecie Hoth. Zbliża się po cichu i szybko zabija tauntauna Luke'a, obezwładnia młodego Jedi i zaciąga go do swojego leża. Prosty projekt stwora działa cuda i jest to po prostu koszmarna wersja yeti, z wielkimi pazurami i kłami. A fakt, że przechowuje "obiad", czepiając go do góry nogami do zamarzniętego sufitu? Straszliwe i fajne jednocześnie.

1. Rancor, "Powrót Jedi"



Najsłynniejszy ze wszystkich gwiezdno-wojnennych potworów i filmowa bestia będąca klasą sama w sobie. Rankor, trzymany w podziemiach pałacu Jabby, służy jako egzekutor kary śmierci nakładanej przez Hutta, który posyła ofiary do jamy stwora przez zapadnię w pałacu. Rancor to duża, rycząca istota, łapiąca i pożerająca to, co znajdzie się w zasięgu jej wzroku. W chwili debiutu był potworem jedynym w swoim rodzaju - nie jest ani gadem, ani dinozaurem, ani ssakiem. A dzisiaj jest natychmiast rozpoznawany, jak żadne inne stworzenie z tej listy - filmowy potwór najwyższej klasy i czyste "Gwiezdne Wojny".

To wszystko. Co o tym myślicie? Czy to dopracowaliśmy? A może postradaliśmy rozum? Może coś przeoczyliśmy? Dajcie znać w komentarzach [na razie możecie to zrobić na oficjalnym blogu - przyp. tłum.].


KOMENTARZE (9)

O ziemskich zwierzętach w Sadze

2013-10-04 07:36:54 Oficjalny blog



Od 1931 roku każdego 4 października obchodzony jest Światowy Dzień Zwierząt. Data ta została wybrana ze względu na obchodzone tego samego dnia przez chrześcijan wspomnienie św. Franciszka z Asyżu, patrona "mniejszych braci" ludzi. Jak wiemy, w Sadze również istnieje cała masa domowych pupili i drapieżników - ale co ze zwierzętami z Ziemi? Kilka słów na ten temat mają do powiedzenia Tim Veekhoven i Mark Newbold, którzy na oficjalnym blogu zebrali i zaprezentowali najważniejsze wystąpienia zwierzaków we wszystkich filmach.

Mówiłem ci dinozaurze i mnie. Wiesz, że jesteśmy tak blisko, jak to tylko możliwe. Cóż, a teraz kolejna wskazówka dla was wszystkich...

Choć żaden człowiek nie widział dinozaura z ery mezozoiku, to inne zwierzęta z "Gwiezdnych Wojen" są bardzo dobrze nam znane. Nieobecność Ziemi jest istotna w statusie "Star Wars" jako dzieła space opera i fantasy. Jocasta Nu powiedziałaby: "Ziemia po prostu nie istnieje". Lecz kilka elementów z naszej własnej planety tak czy siak prześlizgnęły się do odległej galaktyki. Rodzime formy życia z Ziemi (na przykład ludzie) są jednym z tych składników.

Zwłaszcza niektóre ze wczesnych nowelizacji przodowały w wymienianiu znajomych stworzeń. Z powieści "Nowa nadzieja", której rzeczywistym autorem był Alan Dean Foster [na okładce widnieje nazwisko George'a Lucasa - przyp. tłum.] możemy się dowiedzieć, że kilka zwierząt z Ziemi zamieszkuje również galaktykę "Gwiezdnych Wojen". Pies jest jednym z nich. Foster tak opisuje scenę na Tatooine: "Piaskomuchy brzęczały leniwie pod spękanymi okapami betonowych budynków. Z dali dobiegało szczekanie psa.." Okazuje się, że zarówno Luke Skywalker, jak i Lando Calrissian (zobacz "Ogniowicher Oseona") kiedyś posiadali te zwierzęta. Najwcześniejsze psy zostały udomowione około 15 tys. lat p.n.e. i zdaje się, że to samo robili ludzie na Tatooine i innych światach "Gwiezdnych Wojen". Dodatkowo, w nowelizacji "Nowej nadziei" mówi się o kaczce. Obi-Wan, który spędził trochę czasu na Naboo, mruczy: "No, ale nawet kaczkę trzeba nauczyć pływać." Luke najwidoczniej nie ma pojęcia o czym mowa, bo odpowiada: "Co to jest kaczka?" Podczas bitwy o Yavin dowódca Złotych Jon Vander używa frazeologizmu: "Siedzimy tu jak kaczki" [angielskie "sitting duck" nie ma dokładnego polskiego odpowiednika. Oznacza ono kogoś wystawionego na atak i bezbronnego - przyp. tłum.] Prócz piaskomuch, psów i kaczek, nowelizacja "Nowej nadziei" wymienia pandy ("... Threepio być może nie wie, czym różni się bantha od pandy.") James Kahn, autor nowelizacji "Powrotu Jedi", czyni kolejne interesujące porównanie. Tym razem jest ono rozmiarem pomiędzy rancorem a słoniem. Tego drugiego wspomina się również w książce "Lando Calrissian i Myśloharfa Sharów"

Lucasfilm prawdopodobnie nie dbał o pandy i psy pojawiające się we wczesnych nowelizacjach lub powieściach z EU. Miał na głowie ważniejsze sprawy, aby dodać kilka powszechnych zwierząt do filmów. A czy statek, który przeleciał trasę na Kessel w mniej niż 12 parseków nie wziął swojej nazwy od pewnego drapieżnego ptaka z Ziemi?

Teraz spójrzmy na ziemskie zwierzęta, które można zobaczyć lub usłyszeć w filmach lub spin-offach telewizyjnych.

Dzika natura na Dagobah

Ekipa "Imperium kontratakuje" zjeździła całą naszą planetę, aby znaleźć odpowiednie miejsce do nakręcenia bagnistego świata, aż zdecydowała, że zbudują go w studiu Elstree. Zamiast tworzyć wiele dziwnych stworzeń na Dagobah, to użyli zwierząt z Ziemi (wiele niewykorzystanych konceptów znalazło się w "The Illustrated Star Wars Universe" i "The Wildlife of Star Wars"). Plan Dagobah był tak wielki, że stał się miniaturowym ekosystemem. Po chwili ptaki, insekty i pająki zaczęły żyć w gigantycznym przyszłym bagnie. Użyto hydromonitora, aby udawać sleena, a jaszczurka zagrała nudja. Kilka południowoamerykańskich węży królewskich pełzało wokół chatki Yody, a nawet w X-wingu Luke'a, gdy ten miał opuścić planetę. Marka Hamila podobno ugryzł wąż ukrywający się w myśliwcu. Kolejna jaszczurkę (prawdopodobnie iguanę) widać jak wspina się po kamieniach, gdy Yoda wyciąga X-winga z bagna.

Za zwierzęta na Dagobah odpowiedzialny był trener Mike Culling. Próbował przekonać Hamila, że węże to świetni domowi pupile. Jego firma, Animal Actors, dostarczyła boa dusiciela o imieniu Basil i pytona Petera. Culling pamięta jak pokazywał Irvinowi Kershnerowi wiele egzotycznych zwierząt, takich jak nietoperze, pająki, szczury, skorpiony oraz wielkie ropuchy, które mogły wystąpić na bagnie Dagobah. Wedle "A Journal of the Making of The Empire Strikes Back", w procesie produkcji znalazły się ogromne ropuchy, ale nie widać ich w filmie (możecie dostrzec je w zestawie Dagobah od Kennera, jeśli dobrze się przyjrzycie.)

Pałacowe szkodniki i przysmaki

Pałac Jabby na Tatooine odwiedzały najdziwniejsze rasy z całej galaktyki. Lecz jego lochy były idealnym domem dla najbardziej niesławnych gryzoni z Ziemi: szczurów. Gdy C-3PO został zmuszony do przejścia przez lochy w 4 ABY, napotkał na swojej drodze kilka wielkich szczurów.

Gdy Boushh przybywa, aby odebrać nagrodę za Chewbaccę, to spójrzcie uważnie na miskę Jabby. Możecie tam zobaczyć pływającą wielką żabę (z Klatooine, z perspektywy in-universe). Toby Philpott, jeden z głównych lalkarzy odpowiedzialnych za ożywienie postaci Hutta, wciąż pamięta kilka rzeczy o zwierzęciu ze zbiornika: "To był egzotyczny gigant z zoo, może pochodził z Afryki. Chyba była to ropucha (ale nie jestem pewien). Miała swojego opiekuna. Ta, którą je Jabba, zrobiona jest oczywiście z gumy. Ta prawdziwa pewnego razu wyskoczyła, ponieważ słyszeliśmy odgłosy paniki, ale ja i David [Barclay] nie mogliśmy nic zobaczyć... Żaby były na planie tylko podczas pewnych ujęć, a my siedzieliśmy w Jabbie i nie dotykaliśmy ich." Może w październiku "The Making of Return of the Jedi" wyjawi coś więcej na temat ulubionego przysmaku Hutta.

Mądra iguana i zmiennokształtny kruk

Jednym z fajnych ziemskich stworzeń jest iguana wodza Chirpy (nazwa in-universe wciąż pozostaje nieznana). W nowelizacji wspomina się, że zwierzę to było nie tylko jego pupilem, lecz także doradcą. Nie wiadomo czy jej rady dotyczyły czegoś więcej niż tylko wyboru pysznych roślin i liści (iguany są roślinożerne). Można ją dostrzec, gdy wdrapuje się po brzuchu Chirpy podczas opowieści C-3PO o galaktycznej wojnie domowej. Może również zgodziła się, aby dołączyć do Sojuszu Rebeliantów.

W niektórych kulturach kruki to pośrednicy pomiędzy życiem a śmiercią, a w innych przenoszą wiadomości i są bardzo mądre. Istnieją one również w świecie "Gwiezdnych Wojen". Zbuntowana Siostra Nocy Charal ("Battle of Endor") mogła zmienić się w tego ptaka dzięki Talizmanowi Kruka, pierścieniowi, który ukradła z Dathomiry. Ostatecznie artefakt został zniszczony, a Charal musiała raz na zawsze pozostać krukiem.

U Warricków

Podwórze domu Warricków na Endorze to prawdziwy raj dla ziemskich zwierząt. Wygląda trochę nawet jak małe zoo. Gdy rodzina Towanich rozbiła się na planecie, udało jej się spotkać chomika, królika, lamy i fretkę. Tip-yip (kurczak), guapa (kucyk) i pulga (koń) również wydają się znajome, ale przynajmniej znamy ich nazwy po ewocku. Gdy Wicket myśli, że pulga jest tym samym, co krążownik, Cindel odpowiada: "Konie nie latają". Guap i pulg nie należy mylić z bordokami. W "Caravan of Courage" widać sowę w chatce Lograya i kilka gęsi patrzących na samotnego pasterza na wzgórzu.

We frazeologizmach

Niektóre stworzenia z Ziemi nie tylko pojawiły się w filmach, wspomina się też je we frazeologizmach. Kapitan Panaka bał się, że po opadnięciu osłon królewskiego statku podczas inwazji na Naboo w 32 BBY załoga stanie się "siedzącymi kaczkami". Kaczka, żyjąca razem z ptakami o nazwie pelikki, była wodnym stworzeniem pochodzącym z Naboo. "Dusty Duck", opuszczony lekki frachtowiec zaprojektowany przez Pa'lowicków, stacjonował w Mos Espie i był źródłem wielu lokalnych opowieści o duchach. Gdy C-3PO został niespodziewanie zmuszony do walki jako robot B1 na Geonosis, jego wokabulator wykrzyczał frazę: "Gińcie, psy Jedi!" Natychmiast poczuł wstyd ze swojej pomyłki.

Zwierzęce odgłosy

A więc Tim ustalił, że w "Gwiezdnych Wojnach" - od nowelizacji, poprzez filmy telewizyjne, aż po epizody Sagi - mamy całą menażerię stworzeń z Ziemi. Lecz nasza arka ze zwierzętami nie jest ograniczona tylko do ich wystąpień wizualnych. Ogromnej ilości obcych zwierzaki "użyczyły" głosu, a niektóre z nich są bardziej znane, niż może się to wydawać.

W 1976, podczas gromadzenia dźwięków do biblioteki audio "Gwiezdnych Wojen", Ben Burtt zgromadził ogromny katalog zwierzęcych odgłosów, a wszystko to z zamiarem nie tylko ożywienia obcych, lecz także dania widzom znajomego elementu w celu lepszego pokazania im tych stworzeń. Najbardziej klasycznym i znanym przykładem jest Chewbacca, główny obcy Oryginalnej Trylogii. Jego język ożył za pomocą zmiksowania dźwięków amerykańskiego niedźwiedzia cynamonowego o imieniu (a jakże) Puchatek, niedźwiedzia czarnego Tarika, lwów, fok, lwów morskich oraz Petulii, morsa, którego Burtt nagrał w zoo. Dzięki geniuszowi Bena, ikonicznemu sposobowi chodzenia Petera Mayhew oraz niesamowitemu kostiumowi z sierści jaka autorstwa Stuarta Freeborna, wyrywający ramiona towarzysz Hana solo ożył.

Wielu fanów wie, że banthę grała słonica indyjska o imieniu Mardji, lecz pewnie nie wiedzą oni, że jej odgłosy to zwolniony ryk niedźwiedzia. Albo że ich panowie, Jeźdźcy Tusken, przemawiali głosami tunezyjskich mułów, których wycie odbijało się od ścian kanionu.

Po wejściu do tej najohydniejszej przystani łajdactwa i występku, jaką była kantyna z Mos Eisley, możemy się dowiedzieć, że Pondzie Babie głosu użyczał mors (aczkolwiek nie możemy potwierdzić czy to była Petulia), oraz że pomruk śmiechu w sali to chichot hieny. Jak dobrze to dobrano.

Nie było wielkiego zapotrzebowania na zwierzęce odgłosy na Gwieździe Śmierci, ale warto wiedzieć, że w odgłosie myśliwca TIE słychać ryk tygrysa, a zniszczeniu Alderaana towarzyszą ludzkie krzyki. Na Yavinie IV słyszymy egzotyczne ptaki, dubbingowane przez... cóż, ptaki. Poza oryginalnymi filmami, w ukochanym "Holiday Special" słyszymy wielu nowych Wookieech, którym głosu użyczały wielbłądy z mieszanką niedźwiedzi, lwów i kuguarów (to taki rodzaj kota, nie wiemy czy Diahann Carroll grała kogoś jeszcze prócz swojej postaci [aktorka ta wcieliła się w Mermeię - wirtualną kobietę, którą ogląda Itchy, ojciec Chewbaccy - przyp. tłum.]), napełniając swą obecnością zgromadzenie obcych w kantynie Ackmeny.

Pierwszym obcym stworzeniem, jakie spotykamy w "Imperium kontratakuje", jest tauntaun, a jego niecodzienny jęk był możliwy do stworzenia dzięki lwu morskiemu o fajnym imieniu Mota. A głos tego zwierzęcia, zmiksowany z basowymi pomrukami słonia, dał początek warczeniu wampy.

Co ciekawe, wycie Chewbaccy w "Imperium" zostało najprawdopodobniej nagrane na potrzeby "Holiday Special", udowadniając raz jeszcze, że jest to dar, który sam się rozdaje. Po przejściu z lodowej planety Hoth na bagnistą Dagobah widzimy sporą ilość gadów, jaszczurek i węży w chwili, gdy Luke wchodzi do jaskini, ale w tle można usłyszeć zwolnione nagrania ptaków i coś, czego nie widzi się na co dzień - szopa w wannie... Czy Burtt wymyślił to, czy też był to jego błąd - tego nie wiemy.

"Imperium" ma najmniejszą liczbę obcych stworzeń jak do tej pory, a więc po przeniesieniu się do Miasta w Chmurach napotykamy na Ugnaughtów, którym głosu użyczają małe lisy polarne i ich mama. O wiele słodszy dźwięk niż sami Ugnaughtowie, posiadający twarze, które tylko mama mogłaby pokochać.

Po przejściu do "Powrotu Jedi" zostajemy w świńskim temacie i dowiadujemy się, że gardłowe pomrukiwania Gamorrean to w rzeczywistości odgłosy... świń. Tak, tu nie ma niespodzianek, ale może Was zaskoczyć, że krzyki i wrzaski przerażającego rancora pochodziły z nagrania agresywnego jamnika, które przypadkowo przywodzą na myśl zmutowanego labraksa [jest to gatunek ryby - przyp. tłum.] o złym charakterze.

Gdy tworzono sarlacca, nagrano odgłosy żołądków członków ekipy po zjedzeniu pizzy i syczenie aligatorów, aby pokazać bezustanny głód stwora, który zamieszkiwał jamę Carcoon, oraz by zaprezentować, że w "Jedi" jest wiele dźwięków wydawanych przez ludzi, którzy na przykład użyczali głosy Ewokom.

Po przejściu trzy dekady dalej, do czasów "Mrocznego widma", natrafiamy na gadoptaka, nielotnego kaadu z bagien Naboo. Jego dźwięki to mieszanka zwolnionego nagrania świń i otworu, przez który wieloryby wylewają wodę. Geonosianie z "Ataku klonów" to zręcznie wymieszana mikstura latającego lisa [pteropusa, to gatunek nietoperzy - przyp. tłum] i okrzyku godowego pingwinów nagranych w Australii. Straszliwy acklay z areny to mieszanka delfina i świni. Boga, wierzchowiec Obi-Wana z "Zemsty Sithów" przemawiała głosem psów, kojota z zasobnej biblioteki Skywalker Sound i diabła tasmańskiego nagranego oryginalnie na potrzeby "Willow", co udowodniło, że nic się nie marnuje i że każdy dźwięk ma swój cel.

W pierwszym sezonie "Wojen klonów" natrafiliśmy na roggwarta Gora, pupila Grievousa. Jego ryki oparto na odgłosach lwa i sępa. Natomiast gundarki to mieszanka koni i skrzeczącej papugi.

A teraz, w oczekiwaniu na Epizod VII, zastanawiamy się jakie zwierzęta z Ziemi pojawią się w nowym filmie. Liczę na poirytowanego leniwca, znudzoną żyrafę i może wściekłą marmozetę. Mamy nadzieję, że czarodzieje z Skywalker Sound podołają zadaniu.


Redakcja Bastionu życzy zwierzakom latającym, chodzącym i pływającym wszystkiego najlepszego z okazji ich święta, a ich właścicielom i opiekunom wiele radości z kontaktu z nimi.
KOMENTARZE (5)

P&O 38: Czy figurki z serii Unleashed pokazują działający jet-pack?

2013-09-29 14:54:50



Niektóre z pytań dotyczą bardzo konkretnych problemów z pogranicza kolekcjonerstwa i filmów. Na to pytanie prawdopodobnie mógł odpowiedzieć Steve Sansweet, ale niestety nie mamy takiej informacji potwierdzonej.

P: Oglądając „Powrót Jedi” zauważyłem, że Han zniszczył jet-pack Boby Fetta. Ale z figurki z serii Star Wars Unleashed, wynika, że Fett użył jet-packa i blastera, do ucieczki z Sarlacca. Jak mógł użyć tego jet-packa?

O: Seria Unleashed to wspaniałe figurki, ale nie należy ich utożsamiać z kanonem i ciągłością. Fett owszem uciekł z Sarlacca i opisują to różne źródła (podobno zrobił to nie raz), ale nie zrobił tego dzięki swojemu jet-packowi. Choć z pewnością broń i zbroja mu pomogły.


KOMENTARZE (7)

Reedycja sagi w Empikach

2013-09-25 15:17:00

Dziś w sieciach Empik pojawiła się reedycja sagi na DVD, w dwóch wersjach jedna to klasyczna trylogia, druga to prequele. Tym razem wszystkie filmy mają nie tylko dźwięk angielski 5.1, ale także i polski dubbing. Reszta prawdopodobnie bez zmian. Każdy z pakietów kosztuje 99,99 PLN, choć taniej można go kupić na Empik.com. Na razie pakiety te nie pojawiły się w innych sieciach, ani Internecie. Wydawcą oczywiście jest jeszcze Imperial Cinepix. Więcej o reedycji pisaliśmy tutaj.


KOMENTARZE (6)

Reedycja sagi w Polsce

2013-09-11 16:59:28

25 września 2013 w Polsce pojawi się kolejna reedycja sagi na DVD. Będą dostępne dwa pakiety z klasyczną trylogią oraz prequelami. O amerykańskich pakietach pisaliśmy tutaj. Polskie (ale nie tylko, bo dotyczy to prawie wszystkich krajów poza USA) nie będą zawierały Blu-ray, będzie to jedynie wersja DVD. Według Imperiala będzie to wersja sprzed ostatnich poprawek. Prawdopodobnie nie będzie na tych wydaniach lektora. Oficjalnie nie ma go w zapowiedziach, ale na niektórych płytach z prequeli może on się pojawić. Oba pakiety kosztują po 99,99 PLN.



Według niektórych źródeł na rynku powinny pojawić się też ponownie płyty z pojedynczymi epizodami.
KOMENTARZE (18)

P&O 33: Czy będą w tym roku wydane Gwiezdne Wojny w wersji 3-D?

2013-08-25 14:18:43



Tym razem mamy pytanie z roku 2007, które wciąż pozostaje aktualne.

P: W zeszłym roku dużo mówiono o wydaniu Gwiezdnych Wojen w wersji 3-D w 2007? Czy te filmy pojawią się w kinach w ramach obchodów 30-lecia sagi? Czy to jeszcze aktualne?

O: Na chwilę obecną nie ma ostatecznych planów wprowadzenia Gwiezdnych Wojen w wersji 3-D. I choć sam projekt nas intryguje, Lucasfilm na razie jest zajęty innymi rzeczami związanymi z 30-leciem, a także produkcją nowego serialu animowanego, nowej części Indiany Jonesa oraz innymi projektami rozrywkowymi.

K: W roku 2007 faktycznie to przedsięwzięcie wydawało się jednak mało realne, ze względu na ilość kin, które byłby w stanie poradzić sobie z odtwarzaniem filmów 3-D. To jednak się zmieniło dzięki cyfrowej rewolucji, która miała także miejsce w Polsce. Oprócz klasycznych analogowych projektorów pojawiły się cyfrowe, które potrafiły zarówno wyświetlać obraz 3-D, jak i zwykły. To zaowocowało tym, że prace nad sagą 3-D nabrały tempa. W lutym 2012 mieliśmy premierę „Mrocznego widma 3-D”. Kolejne były w planach. „Atak klonów 3-D” został skończony (i był pokazywany na Celebration Europe II). Plany marketingowe na rok 2014 dotyczące gadżetów wciąż w wielu miejscach bazują na „Zemście Sithów”, która miała wejść do kin w wersji 3-D w przyszłym roku. Jednak wykupienie Lucasfilmu przez Disneya przeniosło premierę 3-D tych filmów na czas bliżej nieokreślony.
KOMENTARZE (15)

„Ojciec chrzestny” i „Gwiezdne Wojny”

2013-08-21 17:00:12 oficjalny blog



Tym razem Bryan Young postanowił wziąć na warsztat jedno z arcydzieł kina lat 70., wcale nie tak odległego „Gwiezdnym Wojnom”, ba, bliższego niż nam się wydaje.

„Ojciec chrzestny” ma głęboki wpływ na cały krajobraz amerykańskiej kinematografii po 1972, roku swojej premiery, a „Gwiezdne Wojny” nie są tu żadnym wyjątkiem.

„Ojciec chrzestny” to mistrzowska eksploracja ludzkiej strony mafii, oraz wpływu jaki wywiera ona na duszę oraz rodzinę, no i był wyreżyserowany przez wieloletniego przyjaciela i mentora George’a Lucasa – Francisa Forda Coppolę.

Półświatek jest ważnym elementem uniwersum „Gwiezdnych Wojen”, od łowców nagród i najemników, przez nieudolnych kryminalnych biurokratów Federacji Handlowej i kryminalnych szych Huttów.



Być może otyły ślimak Jabba the Hutt jest bardziej fizyczną reprezentacją duszy Don Corleone, ale nie musimy kopać tak głęboko by znaleźć inspirację „Ojcem chrzestnym” w „Gwiezdnych Wojnach”. Poza oczywistymi analogiami między Huttami a Pięcioma Rodzinami, które widzieliśmy w „Ojcu chrzestnym”, być może najbardziej bezpośrednim wpływem jest ustawienie oraz montaż niektórych, kluczowych scen.

W „Nowej nadziei” rozmowa między Greedo i Hanem, bez wątpienia dwoma wrogami, którzy chcą i mogą pozabijać się nawzajem, przebiega wyjątkowo spokojnie. Najciekawszą interakcją w każdym filmie jest zawsze scena gdy protagonista i antagonista siadają i sobie dyskutują, nawet jeśli wmieszane są w to blastery. „Ojciec chrzestny” dał nam najlepszy przykład takiej sceny, kiedy młody Michael, którego szczęka jeszcze nie wydobrzała po tym jak została uderzona ręką McCluskeya, odbywa rozmowę ze skorumpowanym gliną i Sollozzo. Podobnie jak Han, młody Corleone wie, że to sytuacja „on albo ja” i brutalnie zabija złych z zimną krwią.





Ale wpływ „Ojca chrzestnego”, podobnie jak poziom przemocy u sługusów Jabby, nie kończy się na tym. Jabba staje się też swoistą ofiarą stylu „Gwiezdnych Wojen” inspirowanego „Ojcem chrzestnym”. Luca Brasi, jeden z grubszych głównych egzekutorów Don Corleone zostaje zamordowany garotą w klimatycznej scenie zdrady [udawanej]. Ujęcie jak i wyraz twarzy Luci Brasiego dziwne przypomina – księżniczkę Leię duszącą Jabbę swoimi własnymi łańcuchami niewolniczymi w „Powrocie Jedi”.







Ale to nie koniec hołdów dla „Ojca chrzestnego” w postaci Huttów. Najbardziej krzykliwym może być Marlo the Hutt, stworzony w serialu „Wojny klonów”, Marlo nawet nazywa się po Marlonie Brando i bardzo przypomina z wyglądu Don Vito Corleone z „Ojca chrzestnego”, granego przez Marlona Brando. Marlo the Hutt jest jednym z członków rady Huttów, która sama w sobie czerpie z Pięciu Rodzin w „Ojcu chrzestnym”.





Ale to „Zemsta Sithów” może się pochwalić najbardziej dopracowanym hołdem do „Ojca chrzestnego”, podczas sekwencji formowania się Imperium. W „Ojcu chrzestnym” Michael Corleone przewodniczy chrzcinom nowego pokolenia Corleone, które jest przerywane ujęciami jego zbirów mordujących pozostałych przywódców gangów, którzy stali na drodze skonsolidowanej kontroli przestępczego półświatka. To samo można powiedzieć o narodzinach nowego Galaktycznego Imperium, którym przewodził Palpatine. Zgodnie z komentarzem George’a Lucasa do „Zemsty Sithów” ta sekwencja celowo została zmontowana z Anakinem zabijającym przywódców Federacji Handlowej, właśnie jako hołd dla najlepszego obrazu 1972.







Ale zanim George Lucas mógł wetknąć „Ojca chrzestnego” do „Gwiezdnych Wojen”, nakręcił wcześniej „Amerykańskie Graffiti”, które wpłynęło na „Ojca chrzestnego”.

Dodatkowo George Lucas pracował nad „Ojcem chrzestnym” sugerował uwagi i dokładał pewne ujęcia. Pomógł też Coppoli wypracować kilka kreatywnych rozwiązań w czasie montażu, tym samym pomógł stworzyć film takim jakim znamy go dziś. Zdaniem Coppoli, to Lucas pomógł mu stworzyć niesamowicie istotną scenę w szpitalu. Nie było żadnych zdjęć pustych korytarzy, które miały na celu zbudować napięcie przed drugą próbą zabójstwa Vito Corleone. To właśnie Lucas zasugerował, by przeszukać wszystkie ujęcia ze szpitala i tam znaleźć krótkie fragmenty, które zmontowano razem tworząc właśnie pusty korytarz. Nikt na widowni się nie zorientował, a sama scena stała się jedną z najbardziej zapadających w pamięć sekwencji filmu.

To dowód na to, że kreatywność ma swoje cykle, które nieustannie rodzą więcej kreatywności. Wielkie filmy inspirują jeszcze wspanialsze filmy, i nigdy nie przestanie mnie to zadziwiać, jak bardzo wielkie filmy wpłynęły na „Gwiezdne Wojny”.




KOMENTARZE (4)

Gwiezdne Wojny na D23 Expo

2013-08-13 17:08:08



Chyba wszyscy, poniekąd zachęceni sugestiami oficjalnej, czekaliśmy na nowinki dotyczące „Gwiezdnych Wojen” na D23 Expo, czyli konwencie i targach Disneya, które odbyły się w ostatni weekend w Anaheim. To, że nie padły tam żadne konkrety nie oznacza jednak, że nic nie wspominano o sadze.

Bob Iger się nie pojawił, ale tuż przed imprezą dał znać, żeby nie spodziewać się nowych wieści o filmach. Ogłoszenie tego publiczności przypadło prezesowi Disneya Alanowi Hornowi (de facto druga osoba w firmie). Podczas przemówienia, na którym zapowiadał kolejne projekty wspomniał o „Gwiezdnych Wojnach” w kontekście roku 2015 i potwierdził cześć informacji, które już oficjalnie potwierdzono. Potem przeskoczył do kolejnego tematu, co zdecydowanie nie spodobało się publiczności. Choć warto wspomnieć, że sam początek zapowiedzi Lucasfilmu spotkał się z dużo większym aplauzem niż zapowiedzi Marvela czy Pixara.

Trochę bardziej rozgadany był Pablo Hidalgo, który podobnie jak na Celebration Europe II zaczął sypać informacjami, których na razie nikt inny nie potwierdza. Po pierwsze mówił o „Wojnach Klonów” i dodatkowym materiale, który powoli szykują do upublicznienia. Ma tam być tego więcej niż się ludziom na razie wydaje. Wspomniał też o „Detours”, niestety serial jest zawieszony obecnie, co oznacza, że nie trwają nad nim żadne prace. Nie znaczy to, że nie zostaną wznowione, ale na razie nie dzieje się nic. Nie zabrakło też pytań o przyszłość klasycznych filmów, w tym wydanie na DVD (w formie odrestaurowanej) oryginalnych klasycznych wydań „Nowej nadziei”, „Imperium kontratakuje” i „Powrotu Jedi”. Tu Pablo powiedział nigdy nie mów nigdy. W roku 2006 filmy te wydano na DVD w oryginalnej formie, acz nie odnowiono ich, wykorzystano matrycę z początku lat 90. na podstawie której szykowano wydanie LaserDisc.

Oczywiście najważniejsze informacje, których Disney nie podał, ale nie omieszkali ich sugerować to nowe atrakcje w parkach Disneya. „Star Tours” to dopiero początek. Na razie nie zdradzono, co będzie więcej, ale ustawiono pudła, które mają zwiększyć ciekawość potencjalnych gości.








KOMENTARZE (10)

Kolejne wydanie sagi w USA

2013-08-05 17:14:41

Wygląda na to, że 20th Century Fox stara się wykorzystać „Gwiezdne Wojny” jak tylko może, zanim większość praw przejdzie do Disneya. Dlatego 8 października w USA pojawi się kolejna edycja filmów. Tym razem będą to dwa combo packi DVD+BD. Pierwszy to jak łatwo się domyśleć oryginalna trylogia, a drugi prequele. Nic nie wskazuje na to, by pakiety te miały jakąkolwiek dodatkową zawartość, po prostu będzie to reedycja wcześniejszych wydań. Będą one kosztować po 59,99 USD.



Na razie brak jakichkolwiek informacji na temat wydania tego w drugim regionie.

Update (2013-08-08) Według oficjalnej wydanie to będzie dostępne jedynie w pierwszym regionie (USA). W innych krajach można spodziewać się jedynie analogicznego wydania DVD, ale dokładnych planów nie zdradzono.
KOMENTARZE (14)

Rachunek sumienia za „Gwiezdne Wojny”?

2013-07-30 18:08:09

Jednym z najnowszych bohaterów internetu niedawno został ksiądz doktor Przemysław Sawa, z diecezji Warszawsko-Praskiej. Ksiądz zajął się opracowaniem listy zagrożeń duchowych, niestety jak to czasem bywa, tak i tym razem trochę się zagalopował. No i dostało się „Gwiezdnym Wojnom”. Wśród pytań, które doktor Sawa proponuje sobie postawić jest jedno dotyczących filmów i seriali (pisownia oryginalna).

53.Jakie filmy oglądasz? {magię, ezoteryzm i neopogaństwo promują m.in. horrory, seriale „Czarownice”, „Buffy”, „Nikita”,„Z Archiwum X”, wiele japońskich filmów animowanych (nie są tworzone dla dzieci) m.in. „Pokemony”, „Sailor Moon”, „Była sobie Pollon”, filmy okultystyczne i satanistyczne „Bliskie spotkania trzeciego stopnia”, „E.T.”, „Odmienne stany świadomości”, „Odyseja kosmiczna 2000”, „Powrót Jedi”, „Gwiezdne wojny”, „Ciemny kryształ”, „Indiana Jones i świątynia potępienia”, „Wojownicze Żółwie Ninja”, „Niekończąca się historia”, „Imperium Kontratakuje”, „Kto wrobił królika Rogera”, „Frankenstein”, „Mission Impossible” (film finansowany przez scjentologów)}

Tych wersji trochę krążyło po internecie. Co ciekawe, na żadnej nie było prequeli, a na niektórych nie pojawiała się „Nowa nadzieja”. Najwyraźniej „Imperium kontratakuje” i „Powrót Jedi” są najbardziej niebezpieczne. Problem jednak tkwi w tym, że lista została przygotowana dość niedbale. Już nie chodzi nawet o błędne tytuły, ale właśnie o ich dobór, który był dość kuriozalny zwłaszcza przy muzyce, gdzie pominięto wiele zespołów odwołujących się do kultury satanistycznej. Nic dziwnego, że lista ta została skrytykowana nie tylko przez jej przeciwników. Owa lista znajdowała się na stronie wzmiankowanej diecezji ale została już usunięta. Swoją drogą jak zwykle najzabawniejszy jest szerszy kontekst, zwłaszcza gdy kogoś interesuje jak naprawdę Watykan ocenił „Gwiezdne Wojny”. Dochodzenie w tej sprawie przeprowadziliśmy już kilka lat temu przy okazji wybryków medialnych innego duchownego, którego poniosła wówczas ułańska fantazja.
KOMENTARZE (30)

Oryginalna klasyczna trylogia znów wydana?

2013-07-25 10:01:14

Sezon ogórkowy trwa w najlepsze. Wszyscy czekają na Celebration i zapowiedzi Lucasfilmu, a tymczasem po Comic-Conie w San Diego pojawiła się plotka jakoby Disney planował wydanie oryginalnej klasycznej trylogii na Blu-ray, a może i w kinach. Tej nie zmienionej wersji z lat 1977-1983. Pomijając fakt, że nie podano informacji kiedy mogłoby coś takiego się wydarzyć, z wyjątkiem tego, że byłby to dobry wstęp przed nowymi filmami, ale problemem ciągle jest to, że 20th Century Fox wciąż ma prawa do „Nowej nadziei”. Prawda do „Imperium kontratakuje”, „Powrotu Jedi” i prequeli wygasną za parę lat. Disney musiałby je zapewne odkupić, bo raczej jest mała szansa, by wydał 2/3 trylogii. Całe zamieszanie z tą informacją okazało się wynikiem niezrozumienia i właściwie tylko gdybaniem. Szkoda, choć ciekawe jest to, czy dowiemy się w tym tygodniu jakie plany ma Disney wobec oryginalnych filmów?
KOMENTARZE (11)
Loading..