TWÓJ KOKPIT
0

Epizod V: Imperium kontratakuje :: Newsy

NEWSY (569) TEKSTY (47)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Klasyczna trylogia Legendami [Prima Aprilis]

2015-04-01 06:06:48

Okazuje się Disneyowi nie w smak klasyczna trylogia, bo nie pasuje do uniwersum stworzonego w serialu „Rebelianci”, a także coraz bardziej kłóci się z nowymi książkami i komiksami. Bob Iger i cała reszta zarządu zdaje sobie sprawę z tego, że te filmy z jednej strony są bardzo ważne dla milionów ludzi na całym świecie, są podstawą sagi, ale też że starzeją się i nie pasują już do współczesnego świata nie tylko wizualnie. Więc niebawem klasyczna trylogia dostanie status „Legends” i dołączy do innych filmów - jak „Star Wars Holiday Special”, czy obie części „Ewoków” i nie będzie już kanoniczna.



Disney nie zamierza jednak wyrzucać klasycznej trylogii w całości do kosza, pozostanie ona kanoniczna tam gdzie pasuje do współczesnej wizji i nie kłóci się z nowymi filmami i innymi dziełami, które sygnuje Story Group. To ostatnie stwierdzenie będzie dotyczyć także pewnych elementów prequeli. Disney jak tylko w latach 20. przejmie prawa do trylogii od Foxa zamierza wypuścić nową, kanoniczną wersję klasycznych sześciu epizodów (przy okazji premiery wszystkich filmów w 3D, acz możliwa jest jedynie wcześniej nowa edycja Blu-ray lub w innym formacie), która lepiej będzie odpowiadać polityce firmy i realiom współczesności, a także poprawności politycznej, która jest dla firmy bardzo istotna. Lista zmian nie jest póki co znana, chodzą różne plotki, można więc gdybać, ale z pewnością zabraknie w niej kazirodczych pocałunków (Luke’a i Lei), karykaturalnego pokazywania starszych (niegodne zachowanie Yody na Dagobah), czy nieobyczajnego zachowania Luke’a wobec ojca. W poprawionej wersji pojedynku Luke będzie się zwracał do Vadera z większym szacunkiem, zwłaszcza, że obecnie nie będzie to już ich pierwszy pojedynek, a jeden z bardzo wielu, które stoczyli.

Warto wspomnieć, że obecnie pierwszy ma miejsce jakieś 2 tygodnie po „Nowej nadziei”, w komiksie Marvela Star Wars #2. Story Group zastrzegło sobie możliwość zmiany dokładnej daty. Alternatywny pojedynek zostanie także ukazany w książkach, o czym pisaliśmy tutaj, choć w przypadku powieści Jasona Fry’a nieokniecznie Luke musi walczyć z Vaderem. Szczegółów na razie nie zdradzono.

Disney nie tylko chce wycinać i przemontowywać pewne sceny, informatorzy Latino Review twierdzą, że komputerowo zostaną poprawione pewne bardzo klasyczne elementy. Bikini Lei zostanie przykryte prześwitującą tuniką, bo jej roznegliżowane ciało nie licuje z rodzinną rozrywką jaką mają być „Gwiezdne Wojny”. Obi-Wan nie odetnie dłoni Pondowi Babie, tylko kawałek ubrania. W nowej wersji Han także nie będzie strzelać pierwszy. W prequelach na pewno zniknie scena w której Elian oferuje Obi-Wanowi narkotyki. Disney zrewiduje też scenę w kantynie, w której widać elementy palenia. Nowa polityka filmy dopuszcza palenie tylko w przypadku postaci historycznych (pisaliśmy o niej tutaj). Mówi się też o dodaniu kilku scen z Ahsoką do „Zemsty Sithów”, na przykład zamiast scen z ciałami pomordowanych młodych padawanów. Chodzi o to, by jak film wrócił do kin miał już rating PG, a nie PG-13. Dla Disney liczą się przede wszystkim zyski, a powrót do kin „Mrocznego widma” w 3D nie był satysfakcjonujący, więc nie można ograniczać sobie docelowej widowni.

Dobra wiadomość jest taka, że będzie można sobie jeszcze kupić legendarną wersję klasycznej trylogii. Nie wiadomo, czy będzie to wersja znana z BD czy może od dawna wyczekiwana oryginalna wersja kinowa w jakiejś oczyszczonej wersji. Disney nadal zamierza zarabiać na marce, nawet jeśli niektóre z jej elementów są już dziś niekanoniczne. Powtarzają to bardzo często, fakt że coś jest niekanoniczne nie powinien nikomu odbierać radości z tego dzieła, nie ograniczy też dostępu do niego.

– Chodzi o to by mieć coś na kształt dwóch uniwersów – tłumaczy Bob Iger. – Jedno Legendarne gdzie upchniemy wszystko, włącznie z klasycznymi, starymi filmami, bo na to jest popyt na rynku. Zresztą te filmy są ważnym elementem współczesnej kultury. I drugie to prawdziwe, wielkie i spójne, które budujemy dla prawdziwie oddanych fanów.

– Wszyscy kochamy klasyczną trylogię, to filmy, które zmieniły nas, zmieniły świat – dodaje Kiri Hart, szefowa Story Group, współautorka pierwszej wersji scenariusza „Opowieści z Narnii: Lwa, Czarownicy i starej szafy”. – Ale „Gwiezdne Wojny” to już nie jest tylko kino rozrywkowe, to fenomen, który rozpala wyobraźnię młodych i bardzo młodych widzów. Za tym idzie ogromna odpowiedzialność. Nie jesteśmy HBO, a „Gwiezdne Wojny” to nie jakaś chora „Gra o tron” pełna przemocy i seksu, także tego w zdeprawowanym wydaniu. Zrobimy wszystko, by saga George’a Lucasa lśniła przez długie lata najczystszym blaskiem, nawet jeśli oznacza to zmiany w jego filmach. Dla Story Group liczy się to, by kanoniczna spuścizna „Gwiezdnych Wojen” nie budziła żadnych kontrowersji. By nie tylko bawiła, ale też uczyła przyszłe pokolenia, tego co w oryginalnych filmach, jak i filmach Disneya było najważniejsze, czyli walki ze złem.

Update: Prima Aprilis. Ten news jest oczywiście żartem, cytowane wypowiedzi nie padły, nikt też nie mówi o legendarnym wydaniu klasycznych filmów.
KOMENTARZE (39)

Wywiady z Filonim o "Rebeliantach"

2015-03-08 16:13:02 Różne

W ostatnim tygodniu reżyser i producent "Rebeliantów", Dave Filoni, całkiem sporo się produkował - zwłaszcza, że finał sezonu był całkiem dla niego znaczący. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji obejrzeć ostatniego odcinka, to uważajcie na spoilery.

Zacznijmy jednak od drugiej części wywiadu na Oficjalnej, która ukazała się jeszcze przed premierą "Fire Across the Galaxy" (omówienie pierwszej tutaj). Reżyser twierdzi w nim, że fani "tylko tak mówią", że lubią mroczne historie, a tak naprawdę podobają im się te ze szczęśliwym zakończeniem, na przykład jak ta, gdy Luke wysadził Gwiazdę Śmierci. Bo o ile "The Clone Wars" stopniowo zmierzało ku upadkowi (zapewne chodzi mu o koniec wojny), o tyle w członkach rebelii wciąż tli się nadzieja. Padło pytanie o różne zwierzaki występujące w tym sezonie - najpierw o fyrnocki. Dave powiedział, że planeta Fort Anaxes, na której żyją, to niewykorzystany zasób z "The Clone Wars". W chwili, gdy Ezra przyzywa fyrnockową mamę, ekipa chciała pokazać, że chłopak nie był sobą, jakby był opętany. Filoni nazwał to "ważną chwilą, która demonstruje jego połączenie z Żywą Mocą", lecz Bridger nie rozumie w pełni owego połączenia. Dlatego właśnie nie ma pełni władzy nad stworem, którego przyzwał z gniewu i strachu, dlatego też Kanan opowiada mu o ciemnej stronie i martwi się, że chłopiec czyni postępy zbyt szybko. Dave przyznał, że w relacji ludzie-zwierzęta twórcy inspirowali się "Atakiem klonów", lecz nie jest tak, że Ezra może im rozkazywać, to bardziej sztuczka umysłowa, do której Bridger ma ogromny talent. To czyni go odmiennym od Luke'a, ale nie jest to jego jakaś supermoc, bo najlepszą manifestacją Mocy nie są umiejętności władania mieczem, lecz połączenie ze wszystkim, co żyje. Rozmowa zeszła na prawdziwe życie i Dave opowiada tu, że ludzie i zwierzęta też potrafią wzajem wyczuwać swoje nastroje.

Dan Brooks zapytał się też o strach na twarzy Inkwizytora, gdy zobaczył panią fyrnockową, a Filoni powiedział to, co powtarza w wielu rozmowach: że przerażenie steruje większością czarnych charakterów, są oni nim otoczeni. Następnie wywiad zszedł na temat Hery, która to jest faktyczną przywódczynią grupy, a nie, jak większość przypuszczała, Kanan. Takie jest zresztą jego zadanie, być niczym generał dowodzący oddziałami na polu bitwy, a ona jest mózgiem całej operacji. Twi'lekanka ma swoje wady i są rzeczy, które ją martwią; w drugim sezonie jej postać ma być mniej jednowymiarowa.

Następnie opowieść zeszła na temat zdobywania miecza świetlnego przez Ezrę. Ekipa nie zdecydowała się na podróż na Ilum, bo nie chcieli powtarzać historii młodzików z "The Clone Wars". Oczywiście przeprowadzono dyskusję nad tym czy świątynia na Lothalu jest wiarygodna i producent zasugerował, że może istnieje połączenie między tym, że Bridger żyje na takiej planecie i jest jednocześnie wrażliwy na Moc. Wnętrze budynku to ponownie użyte pomieszczenia z Ilum (lód przemalowano na kamień), dzięki czemu uzyskano wrażenie symetrii. Dave zaznaczył, że jest to wyjątkowo stara świątynia, opuszczona tysiące lat temu. Ale ponieważ jest to jednocześnie miejsce skupienia Mocy, Yoda był w stanie wyczuć rzeczy się tam dziejące. Mistrz stara się przeciwstawić Palpatine'owi, ale nie robi tego w aktywny sposób, lecz doradza Kananowi, a szczególnie jest zainteresowany Ezrą. W pierwotnej wersji scenariusza Jarrus od razu mówił uczniowi, że ich celem jest zdobycie miecza, ale uznano, że nie będzie to zbyt dobre rozwiązanie.

Pod koniec tego wywiadu pada chyba najważniejsze pytanie: jak się mają słowa Yody kierowane do Luke'a ("Gdy odejdę, ostatnim z Jedi będziesz") do dalszych losów Kanana i Ezry? Filoni twierdzi, że "to wcale nie jest wyzwanie, bo jest to coś, co Sithowie zwą absolutem". Obi-Wan mówi młodemu Skywalkerowi, że jego ojciec był najlepszym pilotem w galaktyce, ale nie jest to niezaprzeczalna prawda, tylko coś, co mówi się dziecku, by się dobrze poczuło. Wedle reżysera powiedzenie, że Luke to ostatni Jedi to jedno, a "ostatni z grupy", to co innego. Można to zinterpretować w ten sposób, że Skywalker jest ostatnią osobą śledzącą reguły zakonu, który znamy, a Jedi to nie jedyna ścieżka jasnej strony. Nie trzeba być też Sithem, by używać ciemnej, czego przykładem jest Inkwizytor.



Po premierze ostatniego odcinka reżyser podziękował fanom za gorące przyjęcie Ahsoki i narysował jej portret (po prawej). Następnie udzielił wywiadu dla IGN-u, w którym zdradził więcej szczegółów. Mówiąc o Tano, powiedział jak bardzo zmieniła się reakcja widzów na nią, którzy początkowo zwali ją "najgorszą postacią od czasów Jar Jara", a teraz darzą ją sympatią. Dave oczywiście nie chciał narzucać reszcie nowej ekipy używania swoich postaci, zresztą są bardzo ostrożni w braniu bohaterów z TCW, bo boją się, że ktoś pomyli seriale. Zapytany o historię Togrutanki po "The Clone Wars" odparł, że po kasacji było ogromne zainteresowanie tą postacią, ale nie chciał, aby przedstawiano opowieść o niej za szybko, bo według niego czekanie jest elementem magii "Gwiezdnych Wojen". W drugim sezonie Ahsoka ma mówić słowa, w których ma czynić aluzje do różnych rzeczy, o których fani nie będą mieli pojęcia, dzięki czemu widzowie "oszaleją z ciekawości" (w dobrym znaczeniu tego słowa). Filoni jednak jeszcze nie wie w jakim medium zostaną przedstawione jej dzieje, ale ma nadzieję, że tak się stanie. Padło pytanie o starcie pomiędzy nią a Vaderem, a reżyser odparł, że nie może odpowiedzieć "tak" lub "nie", ale wydaje się, że to nieuniknione. Możemy w przyszłości poznać odpowiedzi na pytanie między innymi jak oceniają siebie nawzajem. Mężczyzna zaznaczył jednocześnie, że Ahsoka nie dostanie kajuty na "Ghoście", a raczej będzie się pojawiać od czasu do czasu - nadal jako wojowniczka (która wszakże z rozwagą sięga po miecze), lecz przede wszystkim mentorka. Kończąc temat, Dave wyznał, że uwielbia Tano we wszystkich typach mediów, ale bardzo chciałby kiedyś ją zobaczyć w wersji filmowej. Padło też pytanie co się stało z jej lekku pod kapturem, gdy widzimy ją w formie hologramu. Są dwie odpowiedzi: out-universe twórcy nie mieli odpowiedniego modelu. In-universe reżyser pokazał na przykładzie Biba Fortuny, że lekku są bardzo elastyczne i można było je owinąć wokół szyi. Tu jednak warto skomentować, że o ile faktycznie togrutańskie i twi'lekańskie głowoogony takie były, o tyle montrale, czyli "rogi" tej pierwszej rasy, już nie, przynajmniej w starym kanonie, a i w żadnym z kanonicznych źródeł nie wyglądają na takie (przykład Ahsoki w kapturze). Mężczyzna mówi wszakże, że istnieje wiele odpowiedzi na to pytanie (część fanów sugerowała użycie przez nią droida, jak to uczyniła Padme w "The Clone Wars").

Rozmowa następnie przechodzi na temat Inkwizytora i IGN pyta czy zabijanie go nie było zbyt pochopne. Filoni przyznaje, że trochę było szkoda to zrobić, bo Jason Isaacs był świetny w tej roli, ale trzeba było zamknąć pewien rozdział w życiu bohaterów - tak jak pierwszy sezon przypominał "Nową nadzieję", tak drugi ma być jak "Imperium kontratakuje" - czyli będzie więcej przygód i mroku. Wracając do tematu Inkwizytora, producent powiedział, że ten świadomie puszcza krawędź i podejmuje decyzję o śmierci, bo nie jest Sithem - dla tych nie ma nic gorszego niż zgon, dlatego też Palpatine ma obsesję na punkcie przedłużania sobie życia. Pau'anin mówi, że są istnieją rzeczy gorsze i mamy się pozastanawiać co to znaczy. Podobno sposób jego śmierci jest istotny (bo umarł naprawdę).



Redaktor IGN-u zauważa, że Tarkin i Vader są "najgorszymi ze złych" i ekipa powinna ukazać ich jako realne zagrożenie. Filoni przyznaje, że lord jest wyzwaniem, bo nie powinno się mieszać z jego charakterem. Reżyser mówi, że przed dowiedzeniem się, że syn żyje, nie ma w tej postaci niczego, co mogłoby budzić współczucie, bo jest pełen gniewu, nienawiści i żalu. Zaznaczył jednocześnie, czyniąc aluzję RPG-ową, że dla Vadera nasi rebelianci nie byliby żadnym wyzwaniem, bo są na poziomie 3, a on na 80 i "nawet nie rzucają tej samej liczby kostek". Mówiąc o kolejnym sezonie, Dave powiedział, że, jak by nie patrzeć, pierwsza seria służyła zbudowaniu biblioteki modeli, pewnych podstaw, które posłużą do opowiedzenia większych historii, a tak jak każdy sezon TCW był inny i się rozwijał, tak samo będzie w przypadku "Rebelsów". W drugiej serii zmieni się trochę dynamika głównej grupy, a inni rebelianci będą wprowadzani stopniowo. Jeśli chodzi zaś o załogę "Ghosta", to w tych pierwszych odcinkach dowiedzieliśmy się mniej więcej kim są, natomiast teraz będziemy bardziej zagłębiać się w ich przeszłość.

W trzeciej części wywiadu pada wiele podobnych pytań, co w IGN-ie, ale odpowiedzi są momentami inne. Rozmowa zaczyna się od Inkwizytora i Dan Brooks sugeruje, że Pau'anin umarł w podobny sposób, co Jedi. Filoni odpowiada, że tak naprawdę łowca Jedi bał się tego, co mogłoby spotkać go z rąk Vadera, dlatego mówi, że "są rzeczy gorsze niż śmierć". Nie jest to jednak tak poetyczne jak odejście Obi-Wana. W pierwotnej wersji scenariusza Kanan miał wyciągnąć dłoń i spróbować go uratować, ale im bardziej reżyser myślał, tym mniej wydawało się to prawdopodobne, bo Pau'anin zapewne by przyjął pomoc, a potem go zabił. Gdyby to Jarrus miał pozbawić go życia, to mogłoby to mieć złe konsekwencje - tak samo jak na przykład Windu zdecydował się uderzyć na Palpatine'a, co ostatecznie doprowadziło Anakina do takiej a nie innej decyzji. Dave zaznaczył tajemniczo, że wraz z odejściem Inkwizytora jego wpływ na Kanana się nie skończył.

Rozmowa zeszła na temat Tarkina, który wedle producenta jest tak straszny, ponieważ jest przywódcą (co pokazuje po przybyciu na Lothal i rozstawia po kątach niekompetentnych pracowników) i nawet Vader musi przed nim odpowiadać. Początkowo Wilhuff nie przybywał w promie, tylko wchodził do pokoju, nie nakazywał też egzekucji Areski i Grinta, ale dzięki zmianom przestawiono go w odpowiedni sposób. I choć to Tarkin jest najbardziej zły, to Vader jest chodzącą inkarnacją strachu i niezdolności do ruszenia dalej. Filoni zaznacza, że w serialu nie będą opowiadać jego historii. Załoga "Ghosta" nie ma pojęcia o jego istnieniu, a większość imperialnych nawet go nie spotkała. Obywateli Imperium zazwyczaj nie obchodzi (lub nie wiedzą), że Palpatine to Sith, bo "pociągi nadal jeżdżą". Dave powtarza to, co powiedział wyżej: Darth jest wypełniony nienawiścią (do czasów spotkania Luke'a) i obwinia wszystkich o zdradę - Republikę, Padme i Obi-Wana. Nienawidzi też siebie za to, że nie był dość silny, by wszystkiemu zapobiec. Dla niego Ahsoka jest żywym wspomnieniem tego, kim był, zwłaszcza dobrą osobą i nie chce takiego wspomnienia. W pewien sposób jest na nią zły i uważa ją za swojego Wroga Numer Dwa (pierwszym jest Obi-Wan).

Pierwotnie w sezonie piątym TCW Tano miała wrócić do zakonu, ale reżyser zasugerował, aby tak się nie stało. Powiedział, że wie co się z nią stało po 6 sezonie serialu, ma też parę pomysłów co było po wojnach klonów. Wedle niego dobra byłaby opowieść jak została Fulcrum. Na koniec Brooks ma swoje własne pytanie: czy jest szansa na bestię zillo? Filoni twierdzi, że stworzenie takiego potwora byłoby zbyt wielkim wyzwaniem dla tej produkcji, więc można byłoby co najwyżej pokazać wersję młodocianą. Poza tym, to Imperium musiałoby ją powstrzymać.

Po wywiadach możemy przejść do dwóch aktorskich plotek, które ukazały się w ostatnim tygodniu. Po pierwsze znów pojawiła się plotka o udziale Sama Witwera (pierwsza była tutaj). Wedle MSW, miałby on grać w pewnym sensie nową postać: (Spoiler):Imperatora. W pewnym sensie, bo to nowy bohater dla "Rebeliantów", ale Sam już przemawiał głosem tej postaci w "The Force Unleashed" (próbki głosu można posłuchać tutaj). I wpasowuje się to w inną rewelację tej strony, jakby w pierwszym odcinku mielibyśmy ujrzeć Sheeva, Vadera i Ahsokę.(Koniec Spoilera) Po drugie, strona Star Wars Time twierdzi, że wie z tajemniczego źródła w kogo wcieli się Sarah Michelle Gellar: (Spoiler):w panią inkwizytor o imieniu Aileen Zahn, która jednocześnie udaje rebeliantkę. Jeśli jej nazwisko wydaje się komuś znajome - tak, to aluzja do Timonthy'ego Zahna, a sama Aileen miałby być oparta na postaci Mary Jade, którą pisarz stworzył.(Koniec Spoilera) Jest jednak wielce prawdopodobne, że ta informacja jest nieprawdziwa. Na stronie parę dni temu znajdowały się informacje o spin-offie z Bobą Fettem (pisaliśmy o tym tutaj) i o pewnej słynnej już chyba plotce dotyczącej retconu jego historii. Lucasfilm jednak wypisał już dawno temu kilka dobrych powodów dlaczego nie jest to prawda, a sam news zniknął ze Star Wars Time. Club Jade również twierdzi, że powyższa plotka jest nieprawdziwa.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (16)

Fanarty z klasycznej trylogii

2015-02-27 17:06:53

Artysta Kevin M. Wilson stworzył kilka prac zainspirowanych klasyczną trylogią. Trzy z nich to seria „A Knight’s Tale” koncentrująca się na ważnych momentach w historii Luke’a Skywalkera. W „A Journey Begins” widzimy Luke’a w kantynie w Mos Eisley („Nowa nadzieja”), w „A Perilous Quest” widzimy go w jaskini wampy w „Imperium kontratakuje”, natomiast „The Dragon’s Den” to pałac Jabby („Powrót Jedi”). Pewnym uzupełnieniem tych prac jest jeszcze jedna „Going Somewhere Solo?”. Wszystkie można kupić na stronie autora. Znajdują się tam też inne jego prace inspirowane choćby „Parkiem Jurajskim” czy innymi filmami.


KOMENTARZE (4)

„Przeminęło z wiatrem”... i Star Wars

2015-02-14 07:33:27 oficjalna



Dziś Walentynki, czyli popkulturowe święto zakochanych, które pod pseudochrześcijańskim charakterem (św. Walenty to patron nerwowo chorych, epileptyków i innych osób z problemami umysłowymi, a także obecnie zakochanych) poniekąd kontynuuje tradycję rzymskich Luperkaliów, czyli święta ku czci Junony, patronki kobiet i małżeństwa, czyli w tamtejszej tradycji także i zakochanych. Tym, którzy nie mają dziś jeszcze planów na wieczór, polecamy dziś seans „Przeminęło z wiatrem”, jednego z największych klasycznych melodramatów wszechczasów. Bryan Young dopatrzył się kilku analogii między tym obrazem a „Gwiezdnymi Wojnami”.

Rok 1939 jest uznawany przez wielu za jedno z najlepszych filmowych lat jakie Hollywood miało. Tak więc po Gunga Dinie tym razem zajmiemy się tym jaki wpływ na „Gwiezdne Wojny” wywarł Najlepszy Film z tego roku. Na pierwszy rzut oka może się wydawać bowiem, że „Przeminęło z wiatrem” nie ma wiele wspólnego z „Gwiezdnymi Wojnami”.

Dobra, może jest ich tam więcej niż zgadliśmy. Dla tych, którzy nie znają „Przeminęło z wiatrem”, jest to opowieść o młodej dziewczynie imieniem Scarlet O’Hara, wybucha wojna secesyjna a ona musi robić wiele rzeczy, by przetrwać. Film równoważy elementy komediowe, romantyczne, sceny akcji i w pewien sposób dokumentuje czas który teraz jest „jak zapamiętany sen. Cywilizacja, która przeminęła z wiatrem”.

„Gwiezdne wojny” to film tego samego typu w wielu względach, gdzie akcja, przygoda, romans i komedia są wymieszane w jednym, gotującym, niesamowitym garze. Nieprzypadkowa oba te filmy zawierają czarującego łotra czy to w formie Rhetta Butlera czy Hana Solo. Jest też silna kobieta, która robi to, w co wierzy i to co trzeba zrobić, czyli Scarllet O’Hara i księżniczka Leia. Han i Rhett są bystrymi łotrzykami, przemytnikami i lekkoduchami. Rhett zarobił fortunę na blokadach i okazało się, że ma złote serce, a Han Solo wciąż próbuje się dorobić. Han jednak także okazuje się bohaterem.

Rhett i Scarlett mają między sobą bardzo podobny typ relacji co Han i Leia. Nie ma możliwości, by nie zauważyć tonu między przyszłymi kochankami rozpoczętego w „Przeminęło z wiatrem” i wspaniale pociągniętego w „Imperium kontratakuje”. Myślę o scenie, w której Han i Leia po raz pierwszy całują się na pokładzie „Sokoła Millennium” i porównuję to z Rhettem mówiącym Scarllet:
- Nie, nie pocałuję cię. Ale to ci potrzebne. I to bardzo. Ktoś powinien cię całować. Ktoś, kto to potrafi.
A w dalszej części rozmowy Scarlett nazywa Rhetta:
- Zarozumiały, niecny łajdak!
Trudno tego słuchać nie słysząc słów Lei
- Zarozumiały, odpychający nefopas!

Nie powinno też być niespodzianką, że plakat zrobiony dla „Imperium kontratakuje” jest w gruncie rzeczy, niebieską, przesiąkniętą Hoth, wersją Hana i Lei całujących się, co odwzorowuje czerwono-żółty plakat „Przeminęło z wiatrem”, z płonącą Atlantą w tle i Rhettem który ma zaraz pocałować Scarlett, znajdujących się prawie w tej samej pozie. Nawet sam plakat często jest określany jako „Przeminęło z wiatrem”.

Jest też wiele podobieństw, które można znaleźć. Choćby stracenie przez Scarlett swojej posiadłości, Tary, co jest analogią do Lei tracącej Alderaan. Inni mogliby się kłócić, czy Luke Skywalker nie jest odpowiednikiem postaci Asleya Wilkesa, czyli trzecią osobą w tym miłosnym trójkącie, który nie może jednak być z główną kobiecą bohaterką.

Ale może największe podobieństwo między cyklem „Gwiezdne Wojny” a „Przeminęło z wiatrem” jest to, że są to filmy o niesamowitych efektach specjalnych, które przekraczały bariery tego, co można pokazać na ekranie w różnych erach. Nakładanie obrazów i obrazy tła były użyte prawie po raz pierwszy w kolorze właśnie w „Przeminęło z wiatrem”, a techniki te dopracowano w „Gwiezdnych Wojnach”. W obu przypadkach bariery były łamane, a nad wszystkim czuwał jeden człowiek (David O. Selznick i George Lucas), zdeterminowany by opowiedzieć tę historię we własny sposób.

Dla tych, którzy chcieliby obejrzeć „Przeminęło z wiatrem” sugeruję zarezerwować sobie z jakieś pięć godziny w sobotnie popołudnie, lub podzielić ten film na dwie noce (po przerwie). To film który wciąż się dobrze trzyma i zadziwiające jest to, jak dobrze jest zrobiony. Żarty wciąż są śmieszne, dialogi wciąć mocne, a powieść wciąż mądrze skonstruowana nawet jak na dzisiejsze standardy. To film, który także zapiera dech w piersiach. Przemówienie Hattie McDaniela w drugiej połowie tego filmu uderza mnie prawie tak mocno jak oglądanie rozkazu 66.

Jeśli chcecie oglądać to z dziećmi sugeruję rozbicie na dwie noce. MPAA oceniło film ratingiem G, czyli jest odpowiedni dla wszystkich, ale sugerowałbym przygotować dzieci i porozmawiać z nimi o wojnie secesyjnej, niewolnictwie i rasizmie. Jeśli wytrzymają siedzieć i oglądać tak długo, to sam film powinien być dla nich wystarczającą nagrodą. To coś co oglądałem z moimi dziećmi i były zadowolone zarówno z filmu jak i rozmowy, którą spowodował.

A i jeszcze jedno, jeśli uwzględni się inflację to wciąż najbardziej dochodowy film wszechczasów, który pokonałby „Gwiezdne wojny” o 200 milionów. To po prostu wspaniały film.



A jakby tych kilku godzin komuś było mało, to zostaje jeszcze Casablanca, która także ma gwiezdno-wojenne konotacje.

Tłumaczenia kwestii filmowych za WikiCytaty.
KOMENTARZE (5)

10 najlepszych chwil z Hanem i Leią

2015-02-13 09:23:57 YouTube

Przed nami walentynki, a ekipa z oficjalnej znowu postanowiła wykorzystać tę okazję i zaprezentowała kolejną listę z serii "Starwars.com 10", ponownie skupiającą się na najlepszych momentach z jedną z najlepszych par w "Gwiezdnych Wojnach" - Hanie i Lei. W przeciwieństwie jednak do zeszłorocznej edycji, poniższe zestawienie ma inną kolejność. Zapraszamy do oglądania.



A jakie chwile z przemytnikiem i księżniczką Wy lubicie najbardziej?
KOMENTARZE (3)

Zmarł Richard Bonehill

2015-02-07 07:11:21

W wieku 67 lat zmarł Richard Bonehill, Brytyjczyk którego przede wszystkim pamiętamy jako Niena Nunba z „Powrotu Jedi” (drugi pilot „Sokoła Millennium” podczas ataku na II Gwiazdę Śmierci). Bonehill był też statystą w „Imperium kontratakuje” i „Powrocie Jedi”. Grał szturmowców, żołnierza Rebelii oraz jednego z Mon Calamari.

Richard Bonehill raczej był szermierzem, statystą i czasem też kaskaderem niż aktorem. Przez 12 lat był trenerem w klubie szermierczym Turbo, a od 2007 aż do śmierci prezesem tej organizacji.

Poza „Gwiezdnymi Wojnami” wystąpił między innymi w „Flashu Gordonie” (z Maxem von Sydowem), „Ściśle tajne” (z Peterem Cushingiem), „Nieśmiertelny”, „Rob Roy”. Grał też epizody w serialach „Robin z Sherwood”, „Allo, Allo!” czy „Doktor Who”.

Zmarł 4 lutego 2015.
KOMENTARZE (3)

10 najlepszych ras obcych

2015-01-30 08:03:36 YouTube

Ekipa ze Starwars.com przygotowała nam kolejną listę najlepszych rzeczy z filmów i seriali (tym razem uwzględnili też "Rebeliantów") - w poniższym filmiku przypatruje się rasom obcym zaludniającym uniwersum. Zapraszamy do oglądania.



A jacy są Wasi ulubieni obcy ze świata GW?
KOMENTARZE (20)

10 najlepszych łowców nagród

2014-12-19 10:34:54 YouTube

Oficjalny kanał Star Wars na YouTubie po raz kolejny zamieścił filmik z serii "Starwars.com 10", czyli wybór 10 najlepszych aspektów świata GW. Niestety i tym razem jest to po prostu filmowa wersja poprzedniej listy dotyczącej łowców nagród. Warto jednak obejrzeć zestawienie, choćby ze względu na miejsca na podium, które swego czasu wzbudziły spore kontrowersje. Zapraszamy do oglądania.



A jak Wy byście ułożyli swoją listę?
KOMENTARZE (36)

Kolejna postać z Trylogii zadebiutuje w "Rebeliantach"

2014-12-15 19:55:59 TV Guide

Serial "Star Wars Rebelianci" wraca w styczniu, a tymczasem powoli nakręca się machina promująca drugą połowę sezonu. Na TV Guide ukazał się artykuł, którego autorzy zdradzają kogo zobaczymy w odcinku "Path of the Jedi". Tą postacią będzie sam mistrz Yoda.

Ale doprecyzujmy: właściwie nie zobaczymy, a jedynie usłyszymy. Wedle artykułu Yoda pojawi się jedynie w formie "bezcielesnego głosu", aby zaoferować pomoc Kananowi i Ezrze. Ale, co ciekawe, nie wcieli się w niego (jak to było do tej pory w "Wojnach klonów") Tom Kane, lecz Frank Oz, czyli aktor użyczający mu głosu w filmach. Filoni tak tłumaczy kwestię "bezcielesności": Osobiście poczułem, że Yoda jako to coś bezcielesnego mniej skonfunduje widownię. Nie chcę, byście pomyśleli, że umie teleportować się z planety na planetę (...). Nie chcę, by ktokolwiek pomyślał, że opuścił Dagobah. W odcinku podobno mają pojawić się odwołania do "Imperium kontratakuje" i "The Clone Wars".

"Path of the Jedi" oficjalnie ma zadebiutować 5 stycznia, ale artykuł potwierdza, że ukaże się on już 29 grudnia na WATCH Disney XD. Na razie nie ma jeszcze oficjalnego klipu z epizodu, ale jego fragment możecie zobaczyć pod koniec poniższego filmiku.



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (10)

O „Star Wars Costumes: The Original Trilogy” słów kilka

2014-12-04 17:10:56 oficjalna



Brandon Alinger to autor nowego albumu o kostiumach z klasycznej trylogii. Podzielił się on na oficjalnym blogu swoimi przemyśleniami i wspomnieniami związanymi z powstawaniem tegoż dzieła.

Jedną z najlepszych rzeczy przy pisaniu „Star Wars Costumes: The Original Trilogy” było studiowanie prac Johna Mollo. Mollo jest jednym z nielicznej grupy osób, która może dumnie oświadczyć, że pracowała bezpośrednio z George'em Lucasem przy projektowaniu oryginalnych „Gwiezdnych wojen”, co daje mu wyjątkową perspektywę postrzegania filmu i tego co stało się później.

Poza napisaniem słowa wstępnego do tej książki, Mollo był bardzo pomocny w moich poszukiwaniach. Znalazł czas na przeprowadzenie kilku międzykontynentalnych rozmów telefonicznych i grzecznie zaprosił mnie, bym go odwiedził w jego domu w Wielkiej Brytanii. Tam pokazał mi kilka swoich oryginalnych notatek ze spotkań z Georgem Lucasem i wyjaśnił swój respekt wobec kryształowej wizji postaci jaką miał reżyser. Mollo wspomina „Nową nadzieję” jako jeden z najbardziej zabawnych doświadczeń w jego pracy.

Podczas gdy wygląd kluczowych postaci „Nowej nadziei” został już ustalony przez Lucasa i twórcę konceptów Ralpha McQuarriego zanim Mollo rozpoczął pracę, to potem polegała ona na doszlifowaniu wczesnych projektów jak i stworzeniu wielu sił rebelianckich i imperialnych. Mollo pracował ręka w rękę z George'em Lucasem przy wszystkich rozwijanych kostiumach. Zaczynając od początków 1976 ta para miała cotygodniowe spotkania na których recenzowano najnowsze szkice i projekty.

– Moim modus operandi jest szkicowanie. Bawię się różnymi pomysłami – mówi Mollo. Dowód można znaleźć studiując ilustracje projektów, gdzie każda strona posiada wiele małych szkiców w różnych kształtach, formach, stylach zawierających elementy kostiumów. – Jeśli George’owi coś się spodobało to mówił, że to lubi, i to było to – dodaje Mollo.



Podczas gdy Mollo sprawia, że proces brzmi łatwo, naprawdę potrzeba było dużego wysiłku, by stworzyć i ciągle wybierać spośród pomysłów, które ostatecznie ukształtują wizualną estetykę filmu. Stroje zostały połączone podobnym designem nie przez przypadek. Przykładem jest paleta kolorów kostiumów.
– Schemat kolorów podstawowy był taki, by źli mieli czarny lub szary, z wyjątkiem szturmowców, którzy byli biali, a dobrzy mieli ziemskie kolory, płowe i białe – mówi Mollo.

Lucas wybrał wygląd postaci tak by współgrały z innymi elementami środowiska.
– Pracowałem bardzo ciężko nad całym wymiarem kolorów filmu – wspomina Lucas. – Technologia przeciw naturze. Cały technologiczny świat osadziłem w czerni i bieli, a organiczny w kolorach brązu.

Reżyser wiedział, że kolory kostiumów powinny mieć jakieś znaczenie, nawet tylko podświadomie.
– Chciałem by Luke i Ben i inni ludzie na Tatooine byli ubrani w brąz. Kostium Luke’a nie jest biały, to bardzo jasnobrązowy kolor. Strój księżniczki jest biały, ponieważ jest ona częścią technologicznego świata. Technologia nie jest twarzą zła, może być zarówno dobra jak i zła.

Ta dyrektywa odnosiła się także do droidów.
– Zastanawialiśmy się czy C-3PO nie powinien być jedwabno-chromowy jak roboty w „THX-1138” – kontynuuje Lucas. – Lubiłem odcienie chromu, ale uznałem, że C-3PO był bardziej ludzki niż roboty, więc uznaliśmy, że należy go uczynić częścią ludzkiej palety kolorów.

– Kolor to bardzo, bardzo trudna rzecz do użycia w kostiumie – dodaje Mollo, który wybrał wszystkie tekstylia do filmu. Czuł, że wybory kolorów Lucasa były idealne dla realistycznego świata. – Jasne kolory nie działają najlepiej w filmie, w szczególności czerwień i niebieski. George zawsze myślał o estetyce.

Wspominając swoją pracę z Lucasem, Mollo wyjaśnia, że relacje między reżyserem a projektantem były bardzo treściwe.
– Jako projektant, rzeczy które chcesz robić najchętniej robisz nie pytając o nie specjalnie, czy prosząc o pozwolenie, ale to jest codzienny proces. Jesteś przywiązany do czegoś, ale nie zawsze można ten pomysł użyć. Musisz interpretować scenariusz najlepiej jak możesz – mówi.

Mollo powrócił jako projektant przy „Imperium kontratakuje” choć nie dostał Oskara za swój wkład w oryginalny film. Wciąż trzymał się jednak tych samych zasad w sequelu jak w oryginalnym filmie, poprawił też wygląd znanych już postaci, zaprojektował też stroje dla nowych miejsc jak Hoth czy Miasto w Chmurach. To był ostatni film „Star Wars” Johna Mollo. Przy „Powrocie Jedi” podjęto decyzję by produkować kostiumy (w większości nowe) w Kalifornii a nie Londynie.

W moich rozmowach z Johnem Mollo zaskoczyło mnie to jak bardzo te projekty kostiumów w filmach są świadomie zamierzone. W tej skromnej opinii autora jest jakiś bagatelizowany geniusz. Mam szczerą nadzieję, że ukazany przeze mnie opis kostiumów w „Star Wars Costumes: The Original Trilogy” ukaże zarówno genialność kostiumów jak i ich twórców.


KOMENTARZE (4)

P&O 99: Gdzie się podziała drabina na X-wingu Luke’a?

2014-11-30 08:40:59



Kolejne pytanie uważnych i analizujących każdy szczegół fanów.

P: W „Nowej nadziei” widzieliśmy jak Luke wchodził do X-winga po drabinie a ta potem zostaje zabrana przez obsługę. Natomiast w „Imperium kontratakuje” na Dagobah, Luke wchodzi do X-winga a ona potem znika. To był jakiś automatyczny system, czy coś? A jeśli tak, to po co ten człowiek na Yavinie się tym bawił?

O: W listopadzie 2001 w sondzie na oficjalnej zapytano o to, którą tajemnicę sagi powinno się rozwiązać. Wygrało pytanie dlaczego Vader nie wyczuł Lei, ale aż 5 procent pytało się także o tę drabinę.

Samo pytanie wciąż jednak pozostaje aktualne, gdyż nie ma ostatecznych źródeł, które coś sugerują. Wiadomo na pewno, że żadne dane techniczne na temat X-wingów nie mówią o automatycznej samochowającej się drabinie, a sama firma Incom zaleca korzystanie z usług wykwalifikowanego personelu obsługi naziemnej.

Tyle, że na wielu planetach, takich jak Dagobah nie można liczyć na obsługę. Natomiast sam X-wing jest w stanie przewieźć 110 kilogramów ładunku, to zresztą było widać w „Imperium”, gdzie Luke miał zapasy. Właśnie tam można też przechowywać drabinę, tak by pilot mógł ją użyć podczas przebywania na lokacji.

Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że Luke jej nie zdemontował, albo taki właśnie był jego zamiar, gdy wybierał się na Dagobah, albo to przypomina sytuację jakby ktoś jeździł samochodem z filiżanką kawy na dachu.

K: Czyli innymi słowy, Luke sam schował drabinę, po tym jak już wszedł do X-winga, ale akurat tej sceny nie było w filmie, więc „znikająca” drabina to nie błąd. Zaś wszystkim fanom drabin polecamy to zdjęcie:



Czyli drabiny pewnie będą w „Przebudzeniu Mocy”.
KOMENTARZE (8)

30 lat „Przygody wśród Ewoków”

2014-11-27 17:55:07

Dziś lekko zapomniany, ale pierwszy filmowy spin-off „Gwiezdnych Wojen” ma dokładnie trzydzieści lat. Faktem jest, że w 1978 pojawił się „Star Wars Holiday Special”, ale ta godzinna produkcja telewizyjna była bardziej programem świątecznym, a nie pełnym filmem. Przygoda wśród Ewoków (The Ewok Adventure lub też Caravan of Courage - to drugie to tytuł pod jakim wyświetlano tę produkcję w Europie) zadebiutowała 25 listopada 1984. Trwający 96 minut film był oczywiście produkcją telewizyjną, stworzoną dla ABC, którą w 1984 obejrzało 65 milionów widzów. Tylko jeden film w ABC w tamtym roku obejrzało więcej osób. Pierwszy spin-off „Powrotu Jedi” dostał też dwie nominacje do nagrody Emmy, za najlepszy program dla dzieci oraz za efekty specjalne. Tą drugą zresztą produkcja dostała.

Film był produkcją telewizyjną, jednak trafił też do kin, choć w ograniczonej ilości. Bardziej na zasadzie ciekawostki zaspokajającej popyt, niż produkcji bezpośrednio kierowanej na ten rynek.



Na powstanie filmu duży wpływ miała Amanda Lucas, adoptowana córka George’a, która bardzo mocno przywiązała się do Ewoków. Fabuła filmu nie miała być skomplikowana. To opowieść o rodzinie rozbitków, którzy wylądowali na magicznym księżycu Endora zamieszkałym przez Ewoki. Główne role zagrali Warwick Davis (jak Wicket), Aubree Miller jako Cindel Towani oraz Eric Walker jako Mace Towani. Budżet filmu nawet jak na tamte czasy był oszczędny i wyniósł 3 miliony USD. Większość zdjęć powstała w hrabstwie Marin oraz w lesie Redwood w Kalifornii, nieopodal siedziby Lucasfilmu. Dużo z nich powstało dokładnie w parku zwanym Roy’s Redwoods, który znajduje się w odległości pięciu mil od rancza Skywalkera. Zdjęcia kręcono w lipcu i sierpniu 1984. Davis i Walker dostali specjalne zadanie, by podczas kręcenia filmu tworzyli dokument, trochę jak to było z „Return of the Ewok”.

Początkowo tytułem roboczym tej produkcji było „The Ewok Holiday Special”, ale zmieniono to bo nie chciano nawiązywać do „niesławnej” produkcji telewizyjnej.

Aubree Miller (rocznik 1979), która miała zaledwie sześć lata, była dziecięcą aktorką z pobliskiego Sebastopola (w Kalifornii). Była to jej pierwsza filmowa rola. Niektóre źródła sugerują, że miała ona wtedy nie sześć a cztery lata.

Amerykanie kojarzą też głos narratora, którym był Burl Ives. Najbardziej znany jest z filmu Rudolph, the Red-Nosed Reindeer z 1964.

Specjalnie dla potrzeb tego filmu ILM stworzył powieki dla śpiących Ewoków. Oryginalne maski używane w „Powrocie Jedi” ich nie miały. Dopiero na wydaniu blu-ray dodano je komputerowo i teraz Ewoki mrugają.

Wszyscy aktorzy grający Ewoki pod kostiumami nosili niebieskie dziecięce piżamy.

Rozbity okręt rodziny Towanich, był pewnym nawiązaniem do „Imperium kontratakuje”, użyto tam fragmentów skrzydła snowspeedera.

Bardzo wiele produktów żywnościowych, które pojawiają się w filmie to owoce kupione na targu warzywnym w Marin oraz w Chinatown w San Francisco.

Za szkice koncepcyjne i projekty odpowiadał Joe Johnston. Jest on też autorem jednej z książeczek związanych z produkcją, The Adventures of Teebo.

Formalnie reżyserem tego filmu był John Korty, ale część wybranych przez siebie ujęć wyreżyserował osobiście George Lucas. Aktorzy wspominają, że Lucas był zdecydowanie bardziej reżyserem od technicznych spraw, które przebiegały wtedy dużo szybciej i sprawniej. Korty zaś zajmował się bardziej prowadzeniem aktorów. Efekt był taki, że Lucas nie zawsze bywał na planie, a jedynie wtedy, gdy go to interesowało. Formalnie rzecz ujmując Lucas nie był reżyserem od „Nowej nadziei”, jednak zarówno w „Imperium kontratakuje” jak i „Powrocie Jedi” miał duży wpływ na to jak wyglądały zwłaszcza te sceny, które go szczególnie interesowały. Tu było dokładnie to samo. Zresztą podobne zaangażowanie widać w innych jego produkcjach jak choćby „Willow” czy „Red Tails”. Lucas nawet gdy nie brał udziału w zdjęciach to pojawiał się na planie by zobaczyć jak idzie praca.

John Korty odpowiadał też za zdjęcia do filmu. Efektami specjalnymi zajęli się specjaliści z ILM, w tym Denis Muren, John Berg i Phil Tippett. Sam film był na tyle popularny, że doczekał się sequela oraz spin-offa w postaci serialu animowanego.

Więcej o filmach o Ewokach pisaliśmy tutaj.
KOMENTARZE (8)

Kolejne polskie plakaty do trylogii

2014-11-26 17:24:39

O pracach Michała Krasnopolskiego, który w ramach swojej pracy dyplomowej zaprojektował cykl plakatów filmowych (także dotyczących klasycznej trylogii) pisaliśmy przeszło rok temu. Tym razem nasz rodzimy artysta przygotował coś specjalnego, kolejne plakaty już tylko i wyłącznie do klasycznej trylogii.



Więcej prac artysty można obejrzeć na jego stronie, natomiast te i inne plakaty można sobie zamówić na Society6. Wszystkie są w 68x98 cm w 300dpi, także nawet na największym formacie jakość powinna być zadowalająca.
KOMENTARZE (12)

P&O 97: Kto szkolił Obi-Wana?

2014-11-16 08:41:32



To, że niektórzy fani z USA (i nie tylko) traktują wszystko, co jest powiedziane w filmach jak prawdę objawioną to już wiemy. Gorzej, że czasem robią tak też twórcy książek czy komiksów. Tu mamy dokładnie taki przykład, gdzie fan traktuje wypowiedź Kenobiego jako prawdę objawioną, a nie jako część rozmowy.

P: W „Imperium kontratakuje”, Ben mówi Luke’owi, „Będziesz się uczył od Yody, Mistrza Jedi, który mnie szkolił”. A w „Mrocznym widmie” widzimy, że szkolił go Qui-Gon Jinn. Która wersja jest prawdziwa?

O: Żadna nie jest błędna, gdyż te fakty nie wykluczają się wzajemnie. Obi-Wan był szkolony zarówno przez Yodę jak i Qui-Gon Jinna. W „Ataku klonów” jest scena w której widać, jak Yoda szkoli wszystkich Jedi w czasie ich wczesnych lat. Młodzi Padawani są zgrupowani w „klany” takie jak Klan Niedźwiedzi z „Ataku klonów”. Dopiero gdy dzieci podrosną, są kojarzone w pary z Rycerzem bądź Mistrzem Jedi i tworzą ten specyficzny związek między mistrzem a uczniem.

K: W starym kanonie bardzo ładnie tę sprawę opisano w książce młodzieżowej Narodziny Mocy Dave’a Wolvertona, która rozpoczęła serię „Uczeń Mocy” (pisaną w zdecydowanej większości przez Jude Watson). Tam właśnie zawarte zostały wszystkie sprawy związane z wyborem padawana. I choć sama powieść jest starsza niż „Atak klonów”, to dodanie młodzików bardzo ładnie się z nią skomponowało.
KOMENTARZE (7)

Odeszli w ciągu roku

2014-11-02 08:24:00

Drugi listopada to tradycyjnie w polskim kościele katolickim Dzień Zaduszny, w którym to dniu wspominamy bliskich zmarłych i modlimy się za ich dusze, mogące przebywać w czyśćcu. Obchodzenie All Souls' Day różni się jednak, w zależności od kręgu kulturowego i miejsca na globie ziemskim. W oderwaniu od religii ten dzień skłania nas również do refleksji i wspomnień dotyczących ludzi, którzy wywarli na nas jakiś wpływ, których lubiliśmy, ceniliśmy, najczęściej znanych publicznie. Tak też jest w przypadku naszego starwarsowego światka, który stracił w 2014 roku trzy osoby, związane ze Starą Trylogią i "starym" kanonem.



Christopher Malcolm (19 sierpnia 1946 - 15 lutego 2014), rola Zeva Senesci/Rogue Two w „Imperium kontratakuje”.



Malcolm Tierney (25 lutego 1938 - 18 lutego 2014), rola Shanna Childsena w „Nowej nadziei”.



Aaron Allston (8 grudnia 1960 - 27 lutego 2014), twórca trzynastu powieści i kilku opowiadań Star Wars.




KOMENTARZE (7)

P&O 95: Jak wielki był niszczyciel używany w filmie?

2014-11-02 07:36:05



Tym razem pytanie techniczne o wymiary niszczycieli gwiezdnych, a raczej ich modeli. Odpowiada Lorne Peterson, modelarz, autor albumu Sculpting a Galaxy: Inside the Star Wars Model Shop.

P: Jakiej wielkości był Gwiezdny Niszczyciel używany w filmach?

O: Liczba zależy od niszczyciela używanego w filmach klasycznej trylogii. Pierwszy z nich z „Nowej nadziei” miał 3’ (stopy) długości (to jest koło 91 cm) i w praktyce był mniejszy niż łamacz blokady, którego ścigał (on miał 6’3” (6 stóp i 3 cale) (194 cm)).

Niszczyciele gwiezdne w „Imperium kontratakuje” zostały zbudowane kompletnie na nowo, zmieniono ich wewnętrzne i zewnętrzne szczegóły, dodano więcej świateł. A także były dłuższe, miały koło 8’ długości. ILM także wybudował modele samych wieżyczek (jedną wielkości 4’ drugą 10’). Oraz boczne paski okrętów zostały wydłużone (z 1 1/8” do 1’6”). To te modele używano w zbliżeniach.

Superniszczyciel Vadera miał 9,25 stopy (282 cm).

K: Co do wymiarów „Executora” to warto zapoznać się z tym artykułem.
KOMENTARZE (3)
Loading..