TWÓJ KOKPIT
0

Cole Horton :: Newsy

NEWSY (46) TEKSTY (11)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Premiery książkowe: Listopad 2016

2016-11-30 07:09:27 Internety

Koniec miesiąca i kolejne podsumowanie premier wydawniczych w tym roku. Zaczniemy jak zwykle od nowości na rynkach zagranicznych. Premierą miesiąca jest na pewno ukazanie się powieści "Catalyst" o której pisaliśmy osobno tutaj. Poniżej zobaczcie, co innego do zaoferowania mają zachodni wydawcy.

Studio Fun wydało trzy pozycje, dziennik in-universe "Poe Dameron: Flight Log" autorstwa Michaela Kogge'a (twarda oprawa, 96 stron, 9,99 USD). Ta pozycja przybliża nam postać najlepszego pilota Ruchu Oporu, oraz odkrywa wiele nieznanych nam jeszcze faktów z jego życia. Druga książka to mini-przewodnik "Aliens and Ships of the Galaxy" opracowany przez Benjamina Harpera i Jasona Fry'a (twarda oprawa, 96 stron, 9,99 USD). Ta książka natomiast przybliża obcych i statki znane z uniwersum Star Wars, i jest to tak po prawdzie hybryda dwóch wcześniej wydanych pozycji tego wydawcy: "Aliens of the Galaxy" i "Ships of the Galaxy". Trzecia pozycja to wydanie zbiorcze (twarda oprawa, 288 stron łącznie, 29,99 USD), box zawierający dwie wyżej wymienione pozycje, oraz dodatkowo pamiętnik "Sztuka przetrwania według Rey".
Spółki Disney-Lucasfilm przyniosła nam dwie nowe pozycje, pierwsza to kolejna książeczka z serii World of Reading, "Trapped in the Death Star" autorstwa Michaela Siglaina i ilustracjami Pilot Studio (miękka oprawa, 32 strony, 3,99 USD) oraz książeczkę "Luke and the Lost Jedi Temple" Jasona Fry'a i ilustracjami Pilot Studio (miękka oprawa, 24 strony, 4,99 USD), będącą dziecięcą adaptacją powieści młodzieżowej "Miecz Jedi".
Brytyjskie Egmont poszerzył swoją ofertę o dwie pozycje. Pierwsza to album dla dzieci "Galactic Atlas" (twarda oprawa, 80 stron, 20,00 GBP) opracowany przez Emila Fortune'a i ilustracjami Tima McDonagha, zawierający również materiał z nowego filmu "Łotr 1". Druga pozycja to "Drawing Manual – Step by Step Illustration Projects" (miękka oprawa, 12.99 GBP) poradnik dla młodych rysowników.
Silver Dolphin Books miało wydać w listopadzie trzy pozycje ze swojej oferty, ostała się jedna, dwie przesunięto na termin grudniowy. "Star Wars Builders: Droids" to książeczka opracowana przez Cole'a Hortona zawierająca również części do budowy modeli droidów C-3PO, R2-D2 i BB-8 (miękka oprawa, 64 strony, 24,99 USD). Titan Magazines oddał kolejną antologię tekstów "The Best of Star Wars Insider Volume 4" (miękka oprawa, 176 stron, 19,99 USD) z oficjalnego magazynu "Star Wars Insider". Disney Editions wydał następne kolorowanki dla cierpliwych z cyklu Art of Coloring, "Art of Coloring: Star Wars – 100 Images to Inspire Creativity" (miękka oprawa, 128 stron, 15,99 USD), który pojawił się tylko marketach Walmart w Stanach. Na koniec informujemy o nowej książce-biografii z cyklu Backstories: "Princess Leia – Royal Rebel" (miękka oprawa, 128 stron, 5,99 USD) od wydawnictwa Scholastic. Autorem jest Calliope Glass, a w środku znajdziemy ilustracje Joe'ego Quinonesa i okładką stworzona przez Phila Noto.



W Polsce wydawnictwo Ameet kontynuuje zalew dziecięcymi produktami. Dostajemy kolejne publikacje aktywizujące: nowe wydanie "Star Wars: Zadanie naklejanie" (miękka oprawa, 16 stron, 11,99 PLN), "Star Wars: Moc pikseli" (miękka oprawa, 16 stron, 24,99 PLN), "LEGO Star Wars: Gdzie są bohaterowie galaktyki?" z małym zestawem droida (miękka oprawa, 32 strony, 29,99 PLN), "Star Wars: Kolorowanki plakatowe" gdzie samemu pokolorujesz dwa plakaty (15,99 PLN), oraz wznowienie w pakiecie dwóch książeczek "Darth Vader i syn" / "Vader i córeczka" (twarda okładka, 49,99 PLN) autorstwa Jeffreya Browna. Z pozostałych premier o których już informowaliśmy to premiera powieści "Utracone gwiazdy" Claudii Gray o tym tutaj, oraz nowe pozycje od Egmontu wspomniane tutaj.



Na razie mało wiadomo jeszcze, co polscy wydawcy zaprezentują nam w grudniu, kiedy szał zakupowy i gwiezdnowojenny sięgnie zenitu. Na pewno nie omieszkamy się was o tym poinformować, jak tylko się dowiemy.
KOMENTARZE (15)

Premiery książkowe: Październik 2016

2016-11-01 15:04:47 Internety

Od momentu jak obrano grudzień miesiącem kinowych premier, jesień i zima stały się okresem zmasowanej ofensywy marketingowej. Tak jak rok temu, tak i w tym, październik oferuje nam wysyp nowości wydawniczych. Prezentacje zaczynamy od rynku zagranicznego.

Dorling Kindersley oddało do sprzedaży książkę "The Amazing Book of Star Wars" opracowaną przez Elizabeth Dowsett, która zawiera plakat droida BB-8 w oryginalnych wymiarach. Zapłacimy za nią 14,99 USD przy 48 stronach objętości.
Insight Editions natomiast oddało kolejne pozycje z cyklu IncrediBuilds opracowane przez Michaela Kogge'a. "IncrediBuilds: X-Wing" i "IncrediBuilds: Millennium Falcon" to zestawy książeczek do których dołączony jest drewniane części z których można zbudować modele X-Winga i Sokoła Milenium. Cena za jeden komplet wynosi 16,99 USD lub 19,99 USD w zależności od wydania.
Brytyjski Egmont zaopatrzył nas w trzy nowe pozycje z cyklu LEGO Star Wars, broszury interaktywną "LEGO Star Wars: Strong with the Force" (32 strony, 6,99 GBP), "LEGO Star Wars: Ready, Steady, Stick!" (32 strony, 5,99 GBP), które ukazała się również u nas (o czym poniżej), oraz "LEGO Star Wars: Spot the Galactic Heroes" (32 strony, 9,99 GBP). Dodatkowo ukazał się przewodnik na cały kolejny rok "Star Wars Annual 2017" (72 strony, 7,99 GBP), który również miał premierę w tym miesiącu w Polsce.
Spółka Disney-Lucasfilm Press uraczyli nas jedna nowa pozycją z cyklu World of Reading "BB-8 Finds a Friend" autorstwa Nate Millici oraz dwa zbiorcze zestawy "World of Reading Star Wars Boxed Set" i "World of Reading: Star Wars".
Thunder Bay Press wydało dwie książeczki interaktywne, jedną dla dzieci i drugą do współpracy z rodzicami. "Star Wars Felt" to poradnik opracowany przez Aimee Ray i Michelle Coffee, pozwalający stworzyć pacynki z filcu. Zapłacimy za niego 24,99 USD. "Star Wars: Classic Paint-by-Number" Jasona Fry'a to klasyczna pozycja w stylu połącz kropki w cenie 19,95 USD za 48 stron. Natomiast becker&mayer! wydał twardo-okładkowy album "Propaganda: A History of Persuasive Art in the Galaxy" opracowany przez Pablo Hidalgo, będący przewodnikiem po afiszach propagandowych w uniwersum Gwiezdnych wojen. Publikacja została wydana w twardej oprawie w futerale w cenie 40,00 USD przy 112 stronach objętości. Więcej o książce dowiecie się tutaj. Ostatnie dwie nowości to trzeci tom najlepszych tekstów z oficjalnego magazynu Star Wars Insider od Titan Magazines, oraz publikacja "Creatures, Ships & Droids – Poster-A-Page" zawierająca plakaty w cenie 12,95 USD za 112 stron.



Im bliżej premiery "Łotra 1", tym coraz więcej publikacji pojawia się w ofercie wydawnictw w Polsce. Po uspokojeniu jakie miało miejsce w okresie letnim, ponownie ruszyła marketingowa ofensywa zalewająca rynek. Przodują jak zwykle pozycje przeznaczone dla młodego odbiorcy, ale i dorośli fani powinni coś znaleźć dla siebie.
Zielona Sowa wydała "Star Wars: Dziennik zadań szturmowca" opracowany przez Annę Sobich-Kamińską, która kosztuje 24,90 PLN przy 80 stronach objętości.
Wydawnictwo Ameet nadrabia wydawanie, bowiem ostatnia pozycja od nich pojawiła się w lipcu. W tym miesiącu na sklepowe półki trafiło aż siedem pozycji z oferty tego wydawcy. Cztery z pośród nich to pozycje interaktywne, wymagające od czytelnika działania. Mamy tegoroczne wydanie "LEGO Star Wars: Zadanie: Naklejanie!" po 13,99 PLN, "LEGO Star Wars: Wybrańcy Mocy" z figurką rebelianckiego żołnierza po 16,99 PLN, "Star Wars: Pokoloruj według kodu" po 19,99 PLN oraz "Star Wars: Neonowanki" w cenie 14,99 PLN. Ukazały się również dwie książki: "LEGO Star Wars: Przygody Hana Solo" autorstwa Ace Landersa w przekładzie Jana Bitnera w cenie 24,99 PLN, oraz album "LEGO Star Wars: Kroniki Mocy" autorstwa Adam Braya i Cole'a Hortona w twardej oprawie i cenie 59,99 PLN za 96 stron w przekładzie Anny Hikiert-Berezy. W pierwszym tygodniu tego miesiąca miał również premierę album "Przebudzenie Mocy: Wizje twórców" o którym pisaliśmy tutaj.
W połowie miesiąca odbyła się ogólnopolska premiera powieści "Mroczny uczeń" Christie Golden, o czym wspominaliśmy tutaj. Natomiast Egmont zaopatrzył sklepy w trzy pozycje, "Rocznik 2017", "Złotą biblioteczkę" oraz uzupełnioną "Encyklopedię postaci" o których pisaliśmy tu i tu.
Swoje dodało też wydawnictwo Olesiejuk, które poszerzyło swoja ofertę o dwie pozycje z cyklu Popatrz i znajdź. Książki "Star Wars Saga: Popatrz i znajdź" i "Przebudzenie Mocy: Popatrz i znajdź" maja po 20 stron i kosztują 24,99 PLN od sztuki.


KOMENTARZE (10)

Premiery książkowe: Czerwiec 2016

2016-06-30 13:04:35 Internety

Czerwiec już się kończy, pora więc na comiesięczne podsumowanie premier wydawniczych w Polsce i na świecie, jakże wyczekiwane przez wszystkich. Każdy fan, nawet dorosły, powinien znaleźć coś dla siebie ;).

W Wielkiej Brytanii wydawnictwo Egmont Books napracowało się w tym miesiącu i wydało kilka pozycji dla najmłodszych. "Smuggler’s Starship: Activity Book and Model" i "Battle Stations: Activity Book and Model" to publikacje które miesiąc wcześniej ukazały się na naszym rynku. Są to kartonowe modele wraz z dodaną książeczką. Obie kosztują po 8,99 GBP. "LEGO Star Wars: Choose Your Side Doodle Activity Book" i "LEGO Star Wars: Ready, Steady, Stick" to dwie legowe interaktywne pozycje dla dzieci, które też już miały premierę w Polsce, pierwsza to kolorowanka po 6,99 GBP, druga natomiast zawiera naklejki w cenie 5,99 GBP. Ostatnią broszurą od Egmontu jest "Droid Adventures – Activity Book with Stickers" po 5,99 GBP.
W czerwcu ukazały się też trzy książki od Dorling Kindersley, "LEGO Star Wars: Chronicles of the Force" to twardo-okładkowa książka-przewodnik dla dzieci po legowej galaktyce Star Wars. Publikację opracowali Adam Bray i Cole Horton, kosztuje ona 16,99 USD przy objętości 96 stron. Następne to dwie książeczki z serii DK Readers, "Finn’s Mission" oraz The "Adventures of BB-8" skupiające się na tytułowych postaciach epizodu VII. Autorem obu jest David Fentiman a cena za nie wynosi 3,99 USD.
Spółka Disney-Lucasfilm Press oddała do sprzedaży trzy publikacje, audiobooka "The Force Awakens: Rey’s Story" czytanego przez January'ego LaVoy w cenie 19,95 USD, książeczkę "Finn & Poe Team Up!" z serii World of Reading, która skupia się na uciecze Finna i Poe'ego z Finalizera. Cena za nią wynosi 3,99 USD. Trzecią pozycją jest gwiezdnowojenny elementarz "ABC-3PO: Alphabet Book" po 12,99 USD.
Ukazała się też drugi tom antologii "The Best of Star Wars Insider Volume 2" od Titan Magaiznes, będą zbiorem najlepszych tekstów jakie ukazały się na łamach oficjalnego magazyny Star Wars. Ta antologia będzie was kosztować 19,99 USD.
Scholastic natomiast wydał "LEGO Star Wars: Phonics Boxed Set", który jest zestawem książeczek do nauki mowy dla małych dzieci. Za jego opracowanie odpowiada Quinlan B. Lee, i kosztuje ono 12,99 USD.
Miłośnicy składania modeli z drewna, maja okazję zakupić "IncrediBuilds: TIE Fighter – Deluxe Model and Book Set", zawierający elementy do złożenia myśliwca TIE. Publikacja ta została wydana przez Insight Editions i kosztuje 19,99 USD, a za jej merytoryczne opracowanie odpowiada Michael Kogge.
Pod koniec czerwca odbyła się premiera gry "LEGO Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy", ci co chcą odkryć wszystkie sekrety produkcji, mogą się zaopatrzyć w przewodnik po grze "LEGO Star Wars: The Force Awakens – Prima Official Guide" za 19,99 USD. Pod koniec miesiąca ukazało się też miękko-okładkowe wydanie powieści "Battlefront: Kompania Zmierzch" po 9,99 USD przy 496 stronach objętości od Del Rey.



W Polsce skromniej w porównaniu do ubiegłego miesiąca, w księgarniach będziemy mogli odnaleźć "Krótkie opowieści na dobranoc" o których pisaliśmy tutaj, oraz pozycja od Ameetu, "Star Wars: Połącz kropki", które pozwalają na tworzenie ilustracji poprzez łącznie kropek kreskami. Za 64 strony zapłacimy 19,99 PLN.


KOMENTARZE (14)

Zapowiedzi wydawnicze od Insight Editions i Silver Dolphin Books

2016-04-09 08:22:02 jedi-bibliothek.de

Dziś prezentujemy wam ostatnie w tym w sezonie, zapowiedzi publikacji pochodzące z ofert zagranicznych wydawnictw (odgłosy zawodu... lub ulgi ;)). W tym roku ukażą się jeszcze twory od wydawców Insight Editions i Silver Dolphin Books, w których ofertach pojawią się produkty interaktywne, a konkretnie dotyczące budowania modeli.

Pierwsze pozycje od Insight Editions pojawia się już w czerwcu, a będą to "IncrediBuilds: R2-D2" i "IncrediBuilds: TIE Fighter". Są to zestawy zawierające książeczkę z ciekawostkami na temat obiektu konstrukcji i instrukcjami budowy wraz z laserowo wycinanymi częściami, z których zbudujemy drewniane modele myśliwca TIE lub droida R2-D2. W broszurach znajdziemy też informacje i rady odnośnie pomalowania miniatur. Dodatkowo do modelu TIE dodany jest przewodnik "Inside the Empire’s Winged Menace", a do modelu astromecha "An Inside Look At The Ultimate Astromech Droid".
Do października poczekamy na kolejne dwa zestawy z tego cyklu, "IncrediBuilds: X-Wing" będzie zawierać części modelu myśliwca X-wing oraz dodatkowo przewodnik "Inside the Galaxy’s Most Versatile Starfighter", drugi to "IncrediBuilds: Millennium Falcon" dzięki któremu stworzymy model frachtowca Millennium Falcon oraz książkę "Inside the Fastest Hunk of Junk in the Galaxy".
Treść wszystkich wymienionych publikacji opracuje Michael Kogge, a cena za każdy zestaw wyniesie 19,99 USD. Publikacje będą również dostępne w wersji uboższej, bez dołączonego przewodnika w cenie 16,99 USD.
Innym wydawnictwem wydającym publikacje konstrukcyjne jest Silver Dolphin Books, który na listopad zapowiedział trzy zestawy. Pierwszy to "Star Wars Builders: Starfighters" opracowywany przez Adama Braya, który będzie zawierał elementy umożliwiające budowę kosmicznych myśliwców. Drugi zestaw to "Star Wars Builders: Droids" Cole'a Hortona, dzięki któremu skonstruujemy z trójwymiarowych puzzli droidy znane z filmów. Ostatni produkt to "Star Wars Builders: Millennium Falcon", którego autorem jest Benjamin Harper, a elementy zawarte w zestawie pozwolą nam na stworzenie najszybszego złomu w galaktyce, frachtowca Millennium Falcon. Do każdego zestawu dołączona jest 64-stronicowa książeczka, z której dowiemy się szczegółów na temat konstruowanych modeli. Za te publikacje zapłacimy 24,99 USD od sztuki.

KOMENTARZE (2)

Jak powstawały filmowe blastery?

2016-03-28 21:55:28 oficjalna



W kolejnej odsłonie swojego cyklu Cole Horton zajął się tym razem blasterami, a dokładniej tym jak rekwizytorzy zmienili starą broń z II wojny światowej w nowoczesne pistolety laserowe.

Kowboj ma sześciostrzałowiec, Robin Hood swój łuk, Flash Gordon pistolet laserowy. Każdy z tych przedmiotów idealnie pasuje tak do postaci jak i jej otoczenia. Ale jednocześnie, gdy chodzi o rekwizyty blasterów dla galaktyki „Gwiezdnych Wojen”, reżyser George Lucas i jego ekipa produkcyjna wysiliła się na nietypowe podejście. Zamiast stworzyć futurystyczne nowe blastery jak w innych filmach o kosmosie, zaczęli prace nad historycznymi reliktami z Ziemi.

Słowo „blaster” ma swoje korzenie z science fiction pochodzącej z początku XX wieku. Autor Nictzin Dyalhis po raz pierwszy nazwał małą broń energetyczną „blastorem” w 1925 w jednym z numerów „Weird Tales”, magazynie zawierającym opowiadania różnych twórców. Gdy wojna rozgrzewała się w Europie, termin „blaster” został użyty przez pisarza Henry’ego Kuttera w jego krótkim opowiadaniu w magazynie „Thrilling Wonder Stories”. Pod koniec wojny autorzy Alfred G. Kuehn i Owen Fox Jerome także wyposażyli w swoich opowieściach postacie w blastery.

Choć słowo „blaster” było często używane na konwentach w połowie stulecia, w przypadku ich wyglądu i projektu dla „Gwiezdnych Wojen” podjęto niekonwencjonalne działania. Lucas opisuje ten styl w wywiadzie, który nagrano gdy film ukończono:
– Staram się stworzyć rekwizyty, które nie stoją na półce. Staram się nadać wszystkiemu bardzo naturalny, wręcz zwyczajny wygląd w stylu gdzieś już to widziałem.

Estetyka blasterów w „Gwiezdnych Wojnach” różni się od innych w science fiction. Przyjaciel George’a Lucasa, Edward Summers wspomina rozmowę z Lucasem w wywiadzie dla J.W. Rinzlera.
– Pamiętam jak dyskutowaliśmy o pistoletach laserowych, bo mój przyjaciel Michael Sullivan, mój operator, projektował kiedyś taką broń. Pamiętam jak przyniosłem George’owi te pistolety, które były bardzo w stylu „Bucka Rogersa”. George powiedział: „Nie, nie, u nas broń będzie wyglądać inaczej” i wspominam jak w Foxie oglądałem zdjęcia zrobione na planie, z długimi strzelbami które wyglądały bardziej jak broń skałkowa. Zaintrygowało mnie to, bo to wyglądało bardzo inaczej niż konwencjonalne, retro science fiction.

Roger Christian był jednym z pierwszych członków ekipy pracujących nad „Gwiezdnymi Wojnami”, jeszcze jako rekwizytor w Lee Studios pod koniec 1975. Używał pistoletu Mauser, przyklejając tam trochę szczegółów w ten sposób stworzył pierwszy filmowy blaster. Wspomina o tym w „Star Wars: The Blueprints”.
– Zaprosiłem George’a by przyszedł i spojrzał: „Zobacz to jest to co myślałem, że można zrobić używając prawdziwych obiektów, jako dodatek one strzelają i można to wszystko mieć na planie”. George pokochał to i zaczęliśmy razem pracować.

Wypełnienie galaktyki blasterami wymagało więcej niż jednego pistoletu. Ekipa miała trudne zadanie stworzenia blasterów dla wielu postaci.
– Zabrałem George’a na wszystkie wspaniałe miejsca – wspomina scenograf John Barry. – Pojechaliśmy do jednej z dużych firm zajmujących się wynajmowaniem broni, mieli tam niekończące się rzędy broni i zbroi… George, rekwizytor, Roger Christian i ja mieliśmy wiele z tych rzeczy. Zamiast brać jakieś zgrabne, usprawnione pistolety laserowe, wzięliśmy prawdziwe działa maszynowe z II wojny światowej i połączyliśmy jedno z drugim.


Żołnierz brytyjskiej wspólnoty narodów z zagarniętym MG-34

Lista broni z epoki II wojny światowej użyta w filmach jest długa. Od niemieckich MG-34 po mocne karabiny maszynowe Lewis, stanowią one podstawę dla wielu blasterów „Gwiezdnych Wojen”, odłożonych na półkę, broni-rekwizytów. Niektóre jak MG-34, zostały lekko zmodyfikowane, dodano drobne szczegóły jak płetwy na lufie. Inne modyfikowano pod różnym kątem i w różnym zakresie, dotyczył to w szczególności staroci z II wojny światowej.

Choć są różne wersje słynnego blasteru Hana Solo, jest on doskonałym przykładem wspomnianego podejścia w praktyce. Blaster Solo to właściwie „antyczny” pistolet Mauser wyposażony w celownik i dodatkowe nasadki. Lufa została zmodyfikowana o tłumik płomienia z niemieckiego karabinu maszynowego M-81. Dodano też kilka szczegółów do samej podstawy, które nie mają żadnych szczególnych zadań, z wyjątkiem tego by uczynić wygląd bardziej interesującym.

Te ostateczne, trochę przypadkowe dodatki są kluczem do estetyki „Gwiezdnych Wojen”. Te części to zarówno różne elementy do sklejania jak i to co znalazło się w szafce, określane są mianem „greebly” (mnoga „Greeblies”). Frank Burton szef działu nieruchomości „Imperium kontratakuje” tłumaczył to w starym wywiadzie:
– Jeśli nie potrafiliśmy czegoś nazwać, nazywaliśmy to mianem „greebly” – mówił Burton. – „Greebly” to słowo, którym George Lucas w „Gwiezdnych Wojnach” określał coś, czego nie potrafił zdefiniować.

Jeśli się to rozłoży na czynniki pierwsze, projektowanie blasterów z „Gwiezdnych Wojen” wygląda bardzo prosto. Jakaś staroć z prawdziwego świata, jakieś stare celowniki, kilka greeblies i kończymy pracę. Mimo, że jest to proste, ten praktyczny projekt był jednym z tych elementów które uczynił galaktykę „Gwiezdnych Wojen” zarówno dziwaczną jak i prawdziwą. A to tylko jeden z wielu elementów II wojny światowej, który znalazł swoją drogę do galaktyki „Star Wars”.


KOMENTARZE (3)

Meteor i „Gwiezdne Wojny”

2016-03-18 07:30:13 oficjalna



Cole Horton wrócił do tematu II wojny światowej i jej wpływu na sagę. Tym razem zajął się starym sprzętem wojskowym, który został przerobiony na dekorację i rekwizyty.



Co wspólnego mają IG-88, miecz Obi-Wana, speeder Larsów, kantyna Mos Eisley, turbolaser Gwiazdy Śmierci i „Sokół Millennium”? Z pewnością są to jedne z najlepiej wyglądających elementów z odległej galaktyki. Ale spostrzegawczy fani zauważą, że są one zbudowane z elementów złomowanego samolotu zaprojektowanego w czasach II wojny światowej. W tym miesiącu zajmiemy się tym, jak elementy myśliwca odrzutowego Gloster Meteor stały się jednymi z najbardziej znaczących rekwizytów uniwersum „Gwiezdnych Wojen”!



Gdy myślicie o samolotach z II wojny światowej, pewnie przychodzą wam na myśl pojazdy z eleganckimi śmigłami lub wielkie bombowce. Podczas gdy toczono wojnę i wygrywano dzięki tym jednostkom, sama walka w powietrzu ewoluowała wraz z konfliktem. Samoloty stawały się większe, szybsze i bardziej niszczycielskie, dodatkowo miały też dłuższy zasięg. Co ważniejsze, samoloty śmigłowe zastępowano nową technologią, silnikami odrzutowymi. Wraz z narastającym wyścigiem zbrojeń podczas II wojny światowej, szybsze samoloty stały się koniecznością dla obu stron. Pierwszy na świecie odrzutowiec wzniósł się w Niemczech w 1939. Prawie w tym samym czasie, brytyjski konstruktor Frank Whittle rozwinął swój własny projekt silnika odrzutowego, a potem wraz z firmą Gloster Aircraft Company zbudował pierwszy brytyjski myśliwiec odrzutowy, Gloster Meteor. Gloster próbowało wielu silników, by poderwać swój myśliwiec, w tym wyprodukowany przez Rolls-Royce’a silnik Derwent, użyty po raz pierwszy w 1943.



Gloster Meteor nie był szeroko wykorzystywany podczas II wojny światowej. Różne prototypy spełniały wiele ról podczas swego życia, w tym samolotów morskich czy nocnych myśliwców. 616 szwadron Królewskich Sił Lotniczych zamierzał używać tych myśliwców, by zwalczać szybkie latające bomby V-1. Do końca wojny Meteory zdjęły 14 sztuk tej przerażającej broni.

Dekady po wojnie, stary silnik odrzutowy Rolls-Royce-Derwent był zbędny i wysłano go na złomowisko, gdzie czekał na nowy los. Budując nową galaktykę od zera, ekipa „Gwiezdnych Wojen” tchnęła nowe życie w ten relikt z II wojny światowej.
– Z moim budżetem na scenografię nie mogłem zrobić tego co chciałem – powiedział Roger Christian w rozmowie z „Star Wars Insiderem” w 2008. – W tamtych czasach dało się kupić złomowane samoloty za 60 USD, więc przejechałem się przez Brytanię i kupiłem resztki samolotów, silników i cały asortyment. Z tego stworzyliśmy większość scenografii.



Dostępne tanio części samolotowe nie tylko oszczędziły czas i pieniądze, ale dodały też dużej złożoności projektom „Gwiezdnych Wojen”.
– Kupiliśmy setki wartych funciaki złomowanych samolotów i rozebraliśmy je na części – mówił scenograf John Barry w wywiadzie z „Star Wars: The Blueprints”. – Wyobraźcie sobie złożoność rysunków, które tworzyliśmy, by użyć tych form. Ale gdy weźmie się tylko silnik odrzutowy, dostajemy wspaniałe rzeczy.

W „Star Wars: The Blueprints” Roger Christian potwierdza: – Dostawałem ciężarówkę za ciężarówką złomu samolotowego, nauczyłem ludzi jak je otwierać i tworzyć z nich inne obiekty. Nauczyli się też identyfikować rzeczy, które dobrze wyglądałyby na planie.

Pracując z innymi członkami ekipy sprawił, że te fragmenty samolotów znalazły się zarówno w scenografii jak i posłużyły do budowy rekwizytów. Christian kontynuuje: – wyszkoliliśmy kreślarzy, by przechodzili się wśród złomu i identyfikowali interesujące nas elementy. W kantynie jest taki wielki pojemnik na napoje z tyłu baru, był on resztką samolotu którą kreślarze wzięli i wkomponowali w plan.



John Barry pamięta ten proces bardzo dobrze. Opowiada o transformacji złomu w rekwizyty:
– Ten cały sprzęt w kantynie, to komory spalania z silników odrzutowych, które pomalowano sprayem nadając im metaliczny lub złoty kolor, dodano światełka w dziurkach i całą resztę. Ale budzą zainteresowanie, bo ktoś nad nimi pracował, coś ze sobą niosą, są dużo bardziej interesujące niż wszystko, co byśmy stworzyli od początku, gdybyśmy mieli na to czas.

Części silnika odrzutowego Derwant są porozrzucane po całych „Gwiezdnych Wojnach”, najbardziej rozpoznawalna jest rura płomienia. Te stożkowe sekcje są przydatnymi rekwizytami, można je znaleźć w silniku odrzutowym. Ich interesujący kształt sprawdził się w kantynie w Mos Eisley w „Nowej nadziei”, ale też stał się głową łowcy nagród IG-88 w „Imperium kontratakuje”. Pewne części znajdują się też w wieżyczce „Sokoła Millennium”.

Gdy się przyjrzeć dobrze mieczowi świetlnemu Obi-Wana z „Nowej nadziei”, można tam znaleźć rurę balansową z silnika Derwant. Góra emitera miecza świetlnego może wyglądać na elegancką broń, ale to w praktyce część starego samolotu.



Dzięki niesamowitej ekipie Gloster Meteor naprawdę przeleciał z wojny światowej do „Gwiezdnych Wojen”.

Tu składam specjalne podziękowania dla Chrisa Reiffa i Chrisa Trevasa za ich niesamowitą wiedzę na temat wszystkich części w „Gwiezdnych Wojnach”.


KOMENTARZE (3)

Kompozytorzy złotej ery a John Williams

2016-03-04 07:20:24 oficjalna



W kolejnym odsłonie serii artykułów o II wojnie światowej zajmiemy się inspiracją dla muzyki Johna Williamsa. Częściowo temat był poruszony już wcześniej, przy okazji kantyny, ale tym razem Cole Horton położył większy nacisk na całą ścieżkę dźwiękową.

Nowa ścieżka dźwiękowa z „Przebudzenia Mocy” wyszła 18 grudnia, co sprawia, że jestem bardziej podekscytowany muzyką z „Gwiezdnych Wojen” niż kiedykolwiek wcześniej. Podczas gdy inspiracji i powiązań z muzyką „Gwiezdnych Wojen” jest wiele, jedną z najciekawszych jest kompozytor złotego wieku, Erich Wolfgang Korngold, którego tematy wojenne zmieniły historię kina na zawsze.





Od najwcześniejszych dni ścieżka „Gwiezdnych wojen” skomponowana przez Johna Williamsa intrygowała zarówno fanów, jak i krytyków. W 1977 krytyk filmowy Charles Champlin napisał w „Los Angeles Times”, że „John Williams skomponował muzykę nieszczędzącą wymiarów, z rozbrzmiewającą sekcją smyczkową, grzmiącymi basami i wspaniałymi rogami. Nagrane przez Londyńską Orkiestrę Symfoniczną we wybornym systemie dźwiękowym, aż podnosi cię z twojego siedzenia.”

Champlin uchwycił to co najlepsze, mówiąc o głębokich wymiarach orkiestrowej muzyki filmu. Po prawdzie ścieżka „Gwiezdnych Wojen” jest bardziej złożona, niż mógłbym to opisać. Mówienie, że jest tylko jedna inspiracja dla muzyki „Star Wars”, jest niesprawiedliwe. To złożona i genialna kompozycja, ale bezpiecznie można powiedzieć, że prace kompozytorów złotej ery filmu odegrały szczególną rolę.

W wywiadzie dla „Star Wars Insider” w 1998 John Williams mówił o tych wpływach. Powiedział:
- Fascynowali mnie szczególnie emigranci z Europy z lat 30., ludzie tacy jak Max Steiner czy Erich Korngold, ale też Vernon Duke czy Kurt Weill, który przybyli razem z [reżyserami] Billym Wilderem czy Ernstem Lubitschem do Hollywood. Przynieśli ze sobą tą wspaniała kulturę europejską. W pewnym sensie moi koledzy i ja jesteśmy artystycznymi wnukami tych ludzi. Jesteśmy beneficjentami bogatej tradycji, która rozwijała się tu we wczesnych dniach dźwięku w latach 30. i 40. - Wiliams dodaje - Jestem stary na tyle, by mieć zarówno kontrakt a także pracować z wieloma z tych wspaniałych ludzi, co sprawia, że jestem wielkim szczęściarzem mając takie muzyczne doświadczenie, oraz że mogłem wnieść je w sytuacje tak wspaniałe jak możliwości które przedstawił mi George Lucas.



Dowodu tego wpływu nie trzeba szukać daleko, wystarczy porównać temat „Gwiezdnych Wojen” z ścieżką dźwiękową filmu „King’s Row” z 1942. Jak się wsłucha uważnie, można usłyszeć znane nuty i melodię. Autorem muzyki do tego filmu jest wspomniany wcześniej kompozytor, Erich Wolfgang Korngold. Ale gdyby nie wydarzenia II wojny światowej, być może nigdy nie usłyszelibyśmy melodii Korngolda w „King’s Row”.

Erich Wolfgang Korngold urodził się 29 maja 1897 w Brnie w Austrii, (obecnie miasto znajduje się w Republice Czeskiej). Syn słynnego wiedeńskiego krytyka muzycznego był wyjątkowo utalentowany. Skomponował swoje pierwsze dzieło w wieku 11 lat, był to balet-pantomima, którą odegrano przed cesarzem Franciszkiem Józefem. W 1916 wcielono go do armii austriackiej, gdzie głównie grał na pianinie aż do końca I wojny światowej w 1918.

Korngold pracował w operze, teatrze, a także w filmie, gdy przeniósł się do Los Angeles w 1934, by skomponować muzykę do „Snu nocy letniej” (1935). W 1938 odmówił początkowo skomponowania muzyki w nowym filmie Errola Flynna – „Przygody Robin Hooda”, licząc na to, że uda mu się wrócić do swojej rodzimej Austrii.

12 lutego 1938 inny kompozytor i przyjaciel, Leo Forbstein odwiedził Korngolda w jego domu i przekonał go, by zmienił zdanie. Udało mu się, a tego samego dnia odbyło się inne istotne wydarzenie. Kanclerz Austrii Kurt Schuschnigg podpisał pakt z Niemcami Adolfa Hitlera, który doprowadził do aneksji Austrii przez Niemcy. Korngold, który był żydem, dokładnie wiedział, co to porozumienie oznacza dla jego kraju, został więc w Hollywood i zaczął pracować nad „Robin Hoodem”.



To był nie tylko film z gatunku płaszcza i szpady, ale też hit, zaś muzyka do „Robin Hooda” Korngolda była genialna i sprawiła, że dostał za nią Oscara w 1938. Był pionierem muzyki filmowej, przed zwycięstwem Korngolda nagrodę tę przyznawano szefowi departamentu muzycznego studia, a nie kompozytorowi. Od tamtego momentu nagrodę dostają bezpośrednio kompozytorzy. Teraz 70 lat później John Williams ma pięć nagród i prowadzi w liście nominacji kompozytorów – ma ich 50.

Dzięki II wojnie światowej Erich Korngold został w Stanach Zjednoczonych i komponował muzykę do filmów, które inspirowały „Gwiezdne Wojny”. Teraz, dzięki „Przebudzeniu Mocy” dostaliśmy nową ścieżkę dźwiękową wspaniałego Johna Williamsa i nie mogę się doczekać jak klasyczne melodie zainspirują kolejne pokolenie tematów sagi.



Oprócz Korngolda Williamsa inspirowali inny wielcy kompozytorzy. Czajkowski, Strawiński, Dvorak. To wszystko można prześledzić w filmiku poniżej. Tam inspiracje i pewne zapożyczenia słychać bardzo dobrze. Natomiast duży wpływ na twórczość Williamsa miał też inny kompozytor – Wagner. To struktura jaką nadał swoim operom, w dużej mierze zainspirowała sposób w jaki tworzy się muzykę filmową. Pisaliśmy o tym tutaj. Warto też zwrócić uwagę na młodszych kompozytorów, którzy już mierzyli się z tematami i dziedzictwem „Gwiezdnych Wojen” Johna Williamsa. To Michael Giacchino („Star Tours”, a także „Jurassic World”), Kevin Kiner („Wojny klonów” czy „Rebelianci”) a także niebawem będzie to Alexandre Desplat w „Rogue One”. Wcześniej przejął też „Harry’ego Pottera”.


KOMENTARZE (5)

"Chronicles of the Force" i "Ultimate Factivity Collection"

2016-02-26 19:21:54 starwars.com, dk.com

W połowie lutego informowaliśmy was o zapowiedziach na ten rok, jakie szykuje nam w swojej ofercie wydawnictwo DK Publishing, wśród których wspomnieliśmy o "LEGO Star Wars: Chronicles of the Force" oraz "Ultimate Factivity Collection: LEGO Star Wars", które mają się ukazać w maju na wyspach brytyjskich i czerwcu w Stanach Zjednoczonych. Teraz macie okazje przyjrzeć się bliżej obu pozycjom.

"LEGO Star Wars: Chronicles of the Force" ma być przewodnikiem po świecie LEGO Star Wars napisanym przez Adama Braya i Cole'a Hortona. Nowa książka ma obejmować całą sagę oraz zawierać szczegółowe informacje na temat ostatnich zestawów LEGO z uniwersum LEGO Star Wars, w tym też inspirowanych ostatnim filmem "Przebudzenie Mocy". Dodatkowo, do albumu ma być dodana figurka przedstawiająca bandytę Unkara, który pracował dla handlarza złomem Unkara Plutta na Jakku. Figurkę tą będzie można nabyć tylko i wyłącznie z tą publikacją. Książka zostanie wydana w twardej oprawie i liczyć będzie 96 stron w cenie £12.99 w Anglii i $16.99 w USA.



"Ultimate Factivity Collection: LEGO Star Wars" by być kolejną interaktywną pozycją z rodzaju miksu dowiadywania się ciekawostek z zabawą w naklejanie nalepek. Książka ma za zadanie inspirować oraz kreatywnie angażować młodych czytelników do poznawania ich ulubionej galaktyki. Publikacja ma zawierać ponad 500 nalepek i zostanie wydana w miękkiej oprawie, przy objętości 96 stron, a cena w Anglii będzie wynosić £7.99, a w USA $12.99.


KOMENTARZE (11)

Podsumowanie wydawniczego półrocza

2016-01-26 17:54:39 amazon, internet

Ostatnie półrocze obfitowało w wysyp nowych publikacji, zarówno w Polsce jak i w USA. Z krajowymi nowościami byliśmy raczej na bieżąco, dlatego przygotowaliśmy podsumowanie premier wydawniczych z ostatnich miesięcy jakie ukazały się za granicą, a które mogliśmy pominąć lub jedynie wspomnieć.

W lipcu ukazały adaptacje książkowe dla dzieci do sześciu filmów sagi wydane w twardej oprawie. Wszystkie liczą 24 strony i zostały napisane przez Geofa Smitha i Courtneya Carbone, a ilustracje do nich stworzyli Micky Rose, Caleb Meurer, Chris Kennett, Ron Cohee, Heather Martinez, Ethen Beavers i Patrick Spaziante. 1 września ukazało się zbiorcze wydanie tych książeczek.



Od lipca do sierpnia ukazały się też cztery pozycje z cyklu LEGO Star Wars przeznaczone dla najmłodszego czytelnika. Dwie pierwsze "Free the Galaxy" Himani Khatreja i "Into Battle!" Adama Braya, to pozycje mająca na celu rozwijania umiejętności czytelniczych młodego fana, zostały wydane przez DK Publishing. Dwie następne to interaktywna książka "Galactic Freedom Fighters Activity Book" oraz "legowa" adaptacja części III "Revenge of the Sith: Episode III" Ace'a Landersa od wydawcy Scholastic.



W sierpniu nie mała gratka dla fanów Imperium, gdyż oddano do sprzedaży uboższe wydanie "Imperial Handbook: A Commander's Guide" autorstwa Daniela Wallace. Przewodnik od wydawcy becker&mayer!, to kolejna po "Book of the Sith", czy też "The Bounty Hunter Code" pozycja udająca produkt in-universe. Opisuje ona taktykę, dopuszczalne akcje do doprowadzenia zdrajców do szybkiego odpowiedzenia za swoje czyny, czy też długoterminowe plany Imperatora w galaktycznej dominacji. Jak poprzednie pozycje tego typu, obok drukowanego tekstu znajdziemy tutaj „ręcznie pisane” komentarze rebelianckich szumowin, w których to ręce miała ona trafić po bitwie o Endor. Pozycja należy rzecz jasna do Legend. 160 stron zostało zamkniętych w twardej oprawie w cenie 19.95 $ od wydawcy becker&mayer!.



W drugim miesiącu wakacji pojawiły się też "Star Wars Mania" opracowaną przez Amandę Formaro i "Rebels: Super Solve It: Master Your Jedi Skills" Daniela Wallace. W środku tej pierwszej książeczki aktywnościowej znajdziemy ponad 40 kreatywnych projektów takich jak maska Gamorreanina, papierowa kukiełka Wookiego na palec i wiele innych gotowych do zrealizowania z ogólnodostępnych dla dzieci materiałów. Całość jest uzupełniona zagadkami, czy pomysłami na imprezy. Pozycja liczy 72 strony w cenie 9.99 $. Druga natomiast zawiera łamigłówki słowne, graficzne, labirynty i tym podobne zadania podzielone kategoriami od Ucznia do Mistrza Jedi. Pozycja liczy 96 stron w cenie 8.99 $.



We wrześniu na fali promocji książek nawiązujących do filmu "Przebudzenie Mocy", zorganizowano akcję Piątek Mocy (4 września), w czasie której premierę miały powieści młodzieżowe i książki interaktywne. Wszystkie publikacje wydane tego dnia nalezą do cyklu wydawniczego "Journey to The Force Awakens".

"Journey to Star Wars: The Force Awakens: The Weapon of a Jedi: A Luke Skywalker Adventure" - Luke Skywalker dopiero rozpoczął swoją podróż na drodze Jedi, a już stracił swojego mentora i jedyna połączenie z tajnikami Zakonu. Moc działa jednak w tajemniczy sposób i czasem kieruje losami istot, o ile są one skłonne słuchać. W powieści, poza wstępem i zakończeniem dziejącymi się niedługo przez Przebudzeniem Mocy, możemy znaleźć wskazówki i aluzje do filmu.

wyd. Disney-Lucasfilm Press, autor: Jasona Fry, ilustracje: Phil Noto, stron: 192, cena: 12.99 $ oprawa: twarda

"Journey to Star Wars: The Force Awakens: Moving Target: A Princess Leia Adventure" - Imperium odkryło tajną bazę Rebelii, Han Solo został zamrożony w karbonicie i uprowadzony, a Luke Skywalker skrywa w swoim sercu mroczny sekret. Księżniczka Leia zaś wyrusza na krytycznie ważną misję, podczas której zostanie zmuszona do dokonania ciężkich wyborów. Dochowa lojalności Rebelii, czy też posłucha głosu serca? W powieści, poza wstępem i zakończeniem dziejącymi się niedługo przez Przebudzeniem Mocy, możemy znaleźć wskazówki i aluzje do filmu.

wyd. Disney-Lucasfilm Press, autorzy: Jasona Fry, Cecil Castellucci, ilustracje: Phil Noto, stron: 240, cena: 12.99 $ oprawa: twarda

"Journey to Star Wars: The Force Awakens: Smuggler's Run: A Han Solo Adventure" - Gwiazda Śmierci została zniszczona, a Han Solo i jego kopilot Chewbacca mogą wyruszyć gdzie chcą. Co się jednak stanie kiedy zgodzą się wykonać ważną misję dla przywódców Rebelii? W powieści, poza wstępem i zakończeniem dziejącymi się niedługo przez Przebudzeniem Mocy, możemy znaleźć wskazówki i aluzje do filmu.

wyd. Disney-Lucasfilm Press, autor: Greg Rucka, ilustracje: Phil Noto, stron: 192, cena: 12.99 $ oprawa: twarda

Tego samego dnia ukazał się też album opracowany przez Adama Braya, Cole'a Hortona, Michaela Kogge'a i Kerrie Dougherty "Journey to Star Wars: The Force Awakens: Absolutely Everything You Need to Know". Jest to kolejny zbiór faktów, quizów i tym podobnych oparty na obydwu filmowych trylogiach, oraz serialach Wojny Klonów oraz Rebelianci. Znajdziemy tutaj informację kto jest konserwatorem powierzchni płaskich na Gwieździe Śmierci, czy też jakie stworzenie trawi swoje ofiary przez tysiąc lat, uzupełnione paroma grafikami z Przebudzenia Mocy. Książka została wydana przez oficynę Dorling Kindersley, ma objętość 200 stron i można ją zakupić za 19.99 $ w twardej oprawie.

Kolejną pozycją jest "Journey to Star Wars: The Force Awakens: Ships of the Galaxy" autorstwa Benjamina Harpera. Dzięki niej poznacie lepiej swoje ulubione i najszybsze statki kosmiczne, w tym mało znane ciekawostki. Zgodnie z zobowiązującą serią wydawniczą, w środku znajdziemy także pojazdy z Przebudzenia Mocy w formie rozkładówki. Została wydana w twardej oprawie, przy 42 stronach kosztuje 11.99 $.

Również ukazało się coś dla fanów droidów, opracowana przez Daniela Wallace'a "Journey to Star Wars: The Force Awakens: Droid Factory". Książka skupia się na naszych ulubionych droidach z Sagi. Zawiera materiały opisujące mechaniczne istoty galaktyki, oraz droidy z papieru do samodzielnego złożenia z instrukcjami, naklejki, plakat i dwie podstawki umożliwiające ruch R2-D2 i BB-8. Te 24 strony kupimy za 19.99 $. Ostatnią wydaną publikacją tego dnia była "Journey to Star Wars: The Force Awakens: Look and Find" w której zadaniem jest odkrycie wszystkich znajdźków na 8 rozkładówkach przedstawiających sceny z wszystkich sześciu epizodów. Ćwicz umiejętności znajdowania i dopasowywania swojego dziecka i znajdź wszystkie ciekawostki związane z Przebudzeniem Mocy. 24 strony zostały zamknięte w twardej oprawie i kosztują 8.99 $.


Pod koniec września miały premierę nowe adaptacje starej trylogii. W "A New Hope: The Princess, the Scoundrel and the Farm Boy" Alexandry Bracken. mamy do czynienia z adaptacją filmowej trylogii, tym razem przeznaczoną dla dzieci w wieku 8-12. Podzielona na trzy główne części, skupia się na opowiedzeniu Nowej Nadziei z perspektywy trzech jej głównych bohaterów w formie odpowiedniej dla młodszych czytelników. Książeczka warta polecenia, choćby dlatego że Han strzela pierwszy. "The Empire Strikes Back: So You Want to Be a Jedi?" Adama Gidwitza, jest kolejna pozycją, której historia zostaje opowiedziana z perspektywy Luke’a Skywalkera w drugiej osobie liczby pojedynczej. Pomaga to młodemu czytelnikowi lepiej wczuć się w rolę młodego Jedi w trakcie wydarzeń Imperium Kontratakuje. Podobnie jak w poprzednim tomie, treść jest dostosowana do swojej grupy docelowej. "Return of the Jedi: Beware the Power of the Dark Side" Toma Anglebergera, to zwieńczenie trylogii adaptacji, której historia zostaje opowiedziana przez narratora, który w domyśle siedzi przy ognisku i snuje swoją opowieść u upadku Imperium w odległej galaktyce. Autor czerpie tutaj zarówno z filmów, jak i adaptacji radiowej jak i odnosi się do wielu poprawek wprowadzonych przez Lucasa. Podobnie jak w poprzednim tomie, treść jest dostosowana do swojej grupy docelowej. Chociaż cała seria zebrała pozytywne recenzje, ten jest uważany za najciekawszą adaptację. Wszystkie zostały wydane przez Disney-Lucasfilm Press.

Dziewiąty miesiąc roku obfitował w premiery, wśród nich znalazła się też szekspirowska wariacja adaptacji "Zemsty Sithów". "William Shakespeare's Tragedy of the Sith's Revenge" to kulminacja cyklu Iana Doeschera, opowiadająca wydarzenia Zemsty Sithów jak gdyby napisał ją William Shakespeare. Ostatnie dni Wojen Klonów, tragiczny romans i zdrada – wszystkie te znane nam wydarzenia zostają połączone w amalgamat literatury klasycznej i popkultury, a uzupełniają je ilustracje w stylu elżbietańskim. Wydawnictwo Quirk Books, 168 stron w twardej oprawie, cena: 14.95$.



Inne pozycje jakie ukazały się w tym miesiącu to "Star Wars: Heroes and Villains - Poster-A-Page" i "Rebels: Heroes of the Rebellion - Poster-A-Page", które składają się ponad 100 kolorowych ilustracji z obydwu filmowych trylogii w przypadku pierwszej pozycji i z serialu Rebelianci w przypadku drugiej, uwieczniających kluczowe dla ich historii postacie, oraz 7 składanych wielkoformatowych plakatów. Wydawnictwo Dolring Kinderlsey wydało również dwie pozycje "Star Pilot" i "The Story of Darth Vader", które są wznowieniami książeczek skupiających się na rozwijaniu u dzieci zainteresowania czytaniem i jako publikacje poziomu 3, przeznaczone s a dla młodzików (7-9 lat) potrafiących już samodzielnie brnąć przez akapity tekstu. Autorkami książeczek są Catherine Saunders, Laura Buller i Tori Kosara. Kolejna publikacja to "Starfighter Workshop: Make Your Own X-Wing & TIE Fighter" napisana przez Katrine Pallant. Jest to w pełni kolorowa książka pełna ciekawych zadań i łamigłówek dla dzieci. Fabularnie osadzona podczas podróży Obi-wana i Luke’a z Tatooine na Alderaan, ubarwia te wydarzenia. Ponadto, w środku znajdziemy papierowe modele X-winga i myśliwca TIE.



Na początku października za oceanem ukazała się gwiezdnowojenna wersja "Gdzie jest Wally?". "Where's the Wookiee Search and Find Book" to 40 stron świetnej zabawy i treningu w spostrzegawczości. Na Wyspach Brytyjskich wydał to Egmont Books w cenie £9.99. W tym miesiącu również ukazał się czwarty i ostatni tom "Servants of the Empire The Secret Academy", kwadrologii o Zare Leonisie, bohaterze pobocznym Rebeliantów. Jego poszukiwania swojej porwanej siostry zmierzają ku końcowi, ale przedtem Zare musi zmierzyć się ze spiskiem sięgającym najdalszych zakątków Imperium. Autorem całego cyklu jest Jason Fry.
W tym miesiącu ukazał się również kolejny słownik ilustrowany "Rebels: Visual Guide: Epic Battles", opracowany przez Adama Braya. Dotyczy on wydarzeń z pierwszego sezonu Rebeliantów i początku drugiego. W znanej już nam formule znajdziemy tutaj informacje dotyczące postaci, pojazdów z serialu okraszone grafikami.



Koniec roku zdominowany była premierami publikacji powiązanymi z "Przebudzeniem Mocy", o których wspominaliśmy w osobnym newsie. Poza tym, w ostatnich dniach roku ukazały się też dwie pozycje z cyklu LEGO Star Wars. Kolejna adaptacja "A New Hope" Ace'a Landersa oraz "Droid Tales: Episode I-III" Kate Howard, będący adaptacją trzech pierwszych odcinków serialu "Droid Tales" od Scholasticu.



Jak widać, poprzedni rok obfitował w mnogi wybór publikacji, głównie przeznaczonej dla najmłodszego odbiorcy. Nowy rok raczej nie będzie odstawał od poprzedniego, i możemy się spodziewać kolejnego zalewu książek z logiem Star Wars.
KOMENTARZE (15)

Zalew dziecięcymi publikacjami #II

2015-11-27 18:30:51 Egmont Polska

Ciąg dalszy powodzi wydawniczej. W ubiegłym tygodniu w księgarniach ukazały się młodzieżówki od wydawnictwa Egmont. Nie były to jednak jedyne premiery od tego wydawcy, poza powieściami ukazało się również kilka pozycji dla najmłodszego czytelnika. Dwie pierwsze zasilają serię wydawniczą "W oczekiwaniu na Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy", która ma za zadanie przygotować nas do premiery nowego epizodu.


Absolutnie wszystko, co musisz wiedzieć

Fascynujące informacje, nieznane fakty i zabawne ciekawostki dotyczące wszechświata Gwiezdnych Wojen. Tylko z tego kompendium można się dowiedzieć, kto jest odpowiedzialny za mycie podłóg na Gwieździe Śmierci oraz który z galaktycznych stworów trawi swoje ofiary przez 1000 lat. Znajdziesz tu wszystko: od szczegółów związanych z powstawaniem filmów po osobliwe informacje, których nikt z fanów nie spodziewał się poznać.

Autorzy: Adam Bray, Cole Horton, Michael Kogge, Kerrie Dougherty, cena 79,90 zł, 200 stron, oprawa twarda, tłumaczenie: Anna Hikiert


Fabryka droidów

Część porusza się na kołach, inne chodzą na nogach, a niektóre latają! Droidy to niewątpliwie jedne z najważniejszych postaci Gwiezdnych Wojen, a często również najbardziej lubiani bohaterowie. Dzięki tej książce poznasz mnóstwo ciekawostek dotyczących różnych typów skomplikowanych robotów z gwiezdnej epopei Georga Lucasa oraz zbudujesz modele najsłynniejszych z nich. Z pewnością staną się one początkiem wspaniałej kolekcji!

Autor: Daniel Wallace, cena 29,90 zł, 32 strony, oprawa twarda, tłumaczenie: Anna Hikiert


Konstruktor droidów

Droidy R2-D2 oraz C-3PO zdobyły serca wszystkich fanów Gwiezdnych Wojen. Nareszcie czytelnicy mają szansę, żeby więcej się o nich dowiedzieć, a także poznać inne typy robotów z gwiezdnej epopei George’a Lucasa. Na każdego wielbiciela filmów o walce jasnej i ciemnej strony Mocy czekają ciekawostki, łamigłówki i gra, której celem jest odnalezienie Obi-Wana Kenobiego. Do książki dołączony jest model R2-D2 – najdzielniejszego droida w całej galaktyce! Kto z nas nie chciałby stać się konstruktorem droidów?!

Autor: Katrina Pallant, cena 69,90 zł, 24 strony, oprawa twarda, tłumaczenie: Anna Hikiert


Gdzie jest Wookiee?

Niezwykła książka, której piękne, pełne szczegółów ilustracje wprost zapierają dech. Propozycja dla wszystkich którzy cenią sobie dobrą zabawę i chcą sprawdzić, czy mają wystarczająco bystre oko, żeby w gąszczu detali na obrazkach odnaleźć Wookiego. Piękna grafika zachwyca zarówno w przypadku biało-czarnych, jak i wielokolorowych ilustracji. To wyjątkowa książka, której nie może zabraknąć w bibliotece żadnego wielbiciela Gwiezdnych Wojen. Z pewnością podbije serca nie tylko najmłodszych, lecz także wieloletnich fanów galaktycznego uniwersum.

Cena 39,99 zł, 32 strony, oprawa twarda


Star Wars: Rocznik - Tom 2

Oto obszerny przewodnik po serii Gwiezdne Wojny. Dzięki tej książce znowu spotkasz swoich ulubionych bohaterów oraz poznasz mnóstwo nowych informacji dotyczących Imperium Galaktycznego. Zagraj w gry, rozwiąż zadania i quizy sprawdzające twoją znajomość filmów George’a Lucasa. Wykorzystaj do zabawy kolekcję naklejek.

Autor: Frank Tennyson, cena 29,90 zł, 64 strony, oprawa twarda, tłumaczenie: Anna Hikiert
KOMENTARZE (4)

Kantyna i II wojna światowa

2015-11-07 22:39:52 oficjalna



Cole Horton tym razem zajął się historycznymi elementami, które da się dostrzec, oglądając sobie scenę w kantynie Mos Eisley.

Od momentu w którym w 1977 „Gwiezdne Wojny: Nowa nadzieja” trafiły na ekrany kin, sekwencja w kantynie porusza wyobraźnię widzów, sprawia, że chcemy dowiedzieć więcej o istotach tam przebywających. Okryta mrokiem tawerna jest przepełniona interesującymi dźwiękami i widokami, wiele z nich jest zainspirowanych II wojną światową. Od szalonych postaci po swingującą orkiestrę, to tylko kilka dróg jakimi historia ukształtowała galaktyczną spelunę.



Wśród tłumu interesujących osobników kantyny jest Nabrun Leids, czteroręki obcy, który stoi nieopodal baru. Głowa obcego jest dość dużą, ale twarz zakrywa maska oddechowa z oczyma przypominającymi robaka. Wynika to z tego, że gatunek Leidsa nie może oddychać tlenem w atmosferze Tatooine. To wygodnie i w logiczny sposób tłumaczy, że obcy dostał brytyjską maskę gazową z czasów II wojny światowej, jedną z milionów wyprodukowanych podczas wojny przez firmy takie jak Avon Technical Products. Były wydane wojskowemu personelowi, a także cywilom w Anglii i zagranicą. Częste użycie trujących gazów w Europie podczas I wojny światowej spowodowało strach wśród zarówno żołnierzy, jak i ludności cywilnej. Na szczęście atak gazowy na wielką skalę w Europie nie miał miejsca, a wiele z tych masek nigdy nie użyto. Maska noszona przez Nabruna Leidsa podobnie jak wiele innych podobnych, były dostępne ze sporą nadwyżką przez jeszcze kilka dekad po wojnie. Podobnie zresztą jak słynny chlebak, który nosił Indiana Jones w serii filmów.

Warto zauważyć, że scena w kantynie była kręcona podczas dwóch oddzielnych sesji. Pierwsza próba odbyła się podczas normalnych zdjęć w Anglii, angażowała więcej ludzi niż obcych. By wypełnić scenerię bardziej interesującymi postaciami, reżyser George Lucas zalecił dodatkową sesję zdjęciową w Stanach Zjednoczonych, pełną kompletnie nowozaprojektowanych przez Ricka Bakera i jego zespół obcych. Wiele z tych nowych kreacji zawierało elementy wypożyczone z półki pozostawione po poprzednich produkcjach. Przykładem jest choćby Pons Limbic.



Ekipa Bakera stworzyła maskę „Mózgowca” na potrzeby zdjęć w USA od początku, ale kostium postaci był stary, pochodził z lat 40. Diamentowy kształt tej tuniki ujawnia, że była ona używana w starym serialu „Spy Masher”, wyprodukowanym przez Republic Pictrues. Klasyczny serial bazował na postaci z Fawcett Comics Spy Smasherze, samodzielnie zwalczającym agenta nazistów, niejakiego Maskę. Produkcję serialu rozpoczęto 22 grudnia 1941, zaraz po japońskim ataku na Pearl Harbor i tym jak Niemcy wypowiedziały wojnę Stanom Zjednoczonym. Zdjęcia 12-odcinkowej serii trwały do 29 stycznia 1942, emitowano je rok później.

Nawet najbardziej nieszczęśliwy obcy w kantynie, łowca nagród Greedo, ma powiązania z II wojną światową. Zgodnie z przewodnikiem po dźwiękach „The Sounds of Star Wars”, eksplozja następująca po śmierci Greedo pochodzi z filmu „Sierżant York” z 1941.



W sumie to także bar ma pewne nawiązania do II wojny światowej. Są tu części silnika Gloster Meteor, który pełni rolę wiszącego, metalowego dozownika drinków. Rury wydechowe później stały się głową IG-88, wraz z innymi przedmiotami. Prawdę mówiąc, wiele elementów tego silnika pochodzącego z II wojny światowej znalazło swoje miejsce w uniwersum „Gwiezdnych Wojen” o czym z pewnością napiszę jeszcze w przyszłości.

Czym byłaby kantyna bez swojej muzyki? Gdy kończono tę scenę, Lucas znalazł inspirację w zaskakującym źródle. Był to Benny Goodman i swing z lat 30. i początku 40.

Benny Goodman był znany jako „król swingu” a jego muzyka była bardzo popularna w Stanach Zjednoczonych w okresie prowadzącym i trwania wojny. Jednym z jego najbardziej znanych nagrań jest jego wersja „Sing, Sing, Sing” Louisa Primy z 1939. Wiele osób może kojarzyć melodię „Sing, Sing, Sing” z reklamy ciasteczek marki Chips Ahoy z lat 90.

Gry kręcono dokrętki w USA do sceny w kantynie, „Sing, Sing, Sing” grano na głos, by utrzymać tempo i ruchy aktorów w kostiumach muzyków. Phil Tippett, pracownik ILM, wspomina o tym w przewodniku J.W. Rinzlera The Making of Star Wars.

- Mieliśmy tańczyć do starej kasety z muzyką Benny’ego Goodmana, którą George przyniósł, a instrumenty zaprojektowano w ILM.
Podczas gdy Lucas i współ montażysta Richard Chew składali scenę w kantynie, Chew zapytał Lucasa co chciałby usłyszeć jako tymczasową muzykę. Według „Making of Star Wars” powiedział:
- Wiesz George, słyszałeś kiedyś tybetańską muzykę, myślę, że ich śpiewy i instrumenty z kości zwierzęcych mogłyby by być odpowiednie.
Lucas odparł
- Nie. Użyjemy Benny’ego Goodmana. Oni będą swingować.
John Williams wspomniał potem ten proces.
- George znalazł nagranie, które polubił. Użył je jako tymczasowej muzyki, nakręcił z nią scenę, dzięki czemu uzyskał rytmiczną ciągłość ujęcia. Powiedział do mnie bym wyobraził sobie, że te stwory z przyszłości mają jakąś kapsułę czasu i zatrzymały się w latach 30. w nagraniach swingu Bennego Goodmana. Możesz sobie wyobrazić ich zniekształcony sposób jak to zagrać?

Dowód pozostał w notatkach z 1997 z wydania ścieżki dźwiękowej „Nowej nadziei”. Melodia z kantyny jest opisana „kilku obcych z przyszłości znajduje muzykę swingową Benny’ego Goodmana z 1930 i próbuje ją zinterpretować”.

Jak widzicie, kantyna nie byłaby tym samym, gdyby nie wpływ II wojny światowej. Niezależnie, czy są to kostiumy, rekwizyty, dźwięki czy muzyka, pozostałości z lat 30. i 40. można dostrzec w tej ikonicznej scenie.


KOMENTARZE (0)

Od II wojny światowej do komiksu

2015-10-20 18:48:09 oficjalna



Cole Horton tym razem zajął się historią komiksu, która poniekąd również jest w pewien sposób związana z II wojną światową. Bezpośrednią inspiracją tematu był Comic-Con w San Diego.

Lipiec to miesiąc w którym fandom „Gwiezdnych Wojen” zwraca się ku Comic-Con w San Diego. Nie tylko jest to największy konwent komiksowy na świecie, ale jego historia z „Gwiezdnymi Wojnami” rozpoczęła się tu w 1976. Tak, jeszcze zanim „Gwiezdne wojny” trafiły na ekran, były już komiksy opowiadające historie z odległej galaktyki. Historia „Gwiezdnych Wojen” i komiksu przeplata się, zaś samych komiksów jak wiemy jest nierozerwalna od II wojny światowej. Zarówno od klasyki, która inspirowała „Gwiezdne Wojny”, po twórców złotego wieku, którzy pomagali powołać do życia pierwsze numery „Star Wars”. W tej wydaniu „Od wojny światowej do Gwiezdnych Wojen” właśnie przyjrzymy się komiksom.

Nie ma możliwości opowiadać historii komiksu bez odniesień do II wojny światowej. Jak tylko wojna w Europie i Azji się rozszalała, ten nowy format i postacie zyskały niespodziewaną popularność. U szczytu konfliktu w 1944, Złota Era komiksu trwała na całego, na czele z takimi bohaterami jak Superman, Kapitan Ameryka czy Kapitan Marvel. Właściwie to nawet Kapitan Ameryka był przedstawiony w momencie bicia Hitlera na okładce swojego pierwszego komiksu i to jeszcze zanim USA dołączyły do wojny.



Komiksy odgrywały istotną rolę podczas wojny. Dostarczały rozrywki, a jednocześnie łatwo było je przewozić, więc stały się niezwykle popularnym medium wśród żołnierzy zarówno w domu, jak i zagranicą. Dodatkowo, komiksy stały się ważnym narzędziem informacyjnym, zaszczepiały rosnący patriotyzm i rozpowszechniały istotne szkolenia jak i propagandę. Pozostały ważne także i po wojnie.

Dorastający w późnych latach 40. George Lucas czytał komiksy na długo zanim zaczął marzyć o „Gwiezdnych Wojnach”.
– Czytałem dużo komiksów, wszystko od Wujka Sknerusa do Supermana – powiedział Lucas w wywiadzie dla „Bantha Tracks”. – Wciąż mam wszystkie komiksy, które kupiłem. Mieszczą się w jednym małym, brązowym kartonowym pudełku, a ich obecna wartość nie byłaby większa niż 50 dolarów. Za nie zresztą zapłaciłem własnymi pieniędzmi.

Wiele lat później komiksy odegrały istotną rolę, gdy Lucas tworzył swoją space operę. Jak wyjaśnia w dokumentach na DVD:
– Kiedy ustawiałem film, wszystko co miałem to 14 stronicowy treatment. Był on bardzo mglisty. Powiedziałem „to rodzaj serialu akcji/przygody na sobotnie popołudnie z lat 30. Bazujący na stylu „Flasha Gordona”, „Bucka Rogersa” i komiksów o przyszłości. Tyle się dowiedzieli.

Te wczesne komiksy były kluczową inspiracją. Lucas kontynuuje:
– Niektórzy ludzie nazywali filmy komiksami, ale to nie były komiksy z gatunku superbohaterskiego, były to komiksy z wcześniejszej części tamtego stulecia, gdy rodziły się seriale przygodowe.

Od złotego wieku do odległej galaktyki

Nawet dziś, miliony z nas cieszą się historiami „Gwiezdnych Wojen” opowiadanymi w formie komiksowej. Ale tylko garstka zdaje sobie sprawę z tego, że wielu twórców, którzy rozpoczęli swoją aktywność w czasach wojny, pozostało aktywnymi w latach 70. i 80., a także pracowali przy komiksach „Star Wars”.



Jednym z przykładów jest George Roussos, kolorysta, który pracował przy kilku zeszytach klasycznej serii „Star Wars” Marvela. Rozpoczął swą karierę w komiksie w 1939, pracował nad wojennymi komiksami informacyjnymi, które otrzymywał w wersji roboczej. Jego umiejętności ilustracyjne wspomagały działania wojenne.

Innym przykładem jest Vince Colletta, odpowiedzialny za tusz, który podczas II wojny światowej malował nosy bombowcom. Colletta wszedł w komiksy po wojnie, w swojej długiej karierze pracował z takimi sławami jak Jack Kirby nad wieloma komiksami Srebrnej Ery. Miał też swój wkład w Star Wars 64: Serphidian Eyes.

Chic Stone to inny artysta znany ze współpracy z Kirbym. Stone wdarł się w komisy w wieku lat 16 i przez część lat 40. Pracował dla Timely Comics, firmy, która potem przekształciła się w Marvela. Wiele dekad później ukazał swój talent w Star Wars 45: Dearth Probe.

Gil Kane stworzył kilka okładek w klasycznej serii „Star Wars”. Kariera tego członka Eisner Hall of Fame zaczęła się w 1942, gdy miał 15 lat . Wkrótce po tym jak skończył swą pierwszą pracę dla Timely Comics w 1944, został wysłany na wojnę na Pacyfiku, gdzie służył w siłach zbrojnych aż do 1945.

Ze wszystkich artystów z czasów złotej ery, którzy mieli wkład w komiksy „Star Wars”, nikt nie może równać się z ilością numerów, które stworzył rysownik Carmine Infantino. Stworzył on ponad 30 numerów klasycznego Marvela, zaczynając od #11. Jak wielu innych z tamtego okresu, on także zaczął pracę w biznesie bardzo młodo, był freelancerem dla kilku firm, podczas gdy chodził jeszcze do szkoły średniej w wczesnych latach 40.

Na koniec, fani klasycznych gazetowych stripów komiksowych z „Gwiezdnych Wojen” mogą być zaskoczeni dowiadując się, iż Alfredo Alcala miał bardzo unikalną rolę podczas II wojny światowej. Jako student był na Filipinach, wykorzystał więc swoje artystyczne zdolności podczas japońskiej okupacji tego kraju. Po obserwowaniu japońskich obozów, rysował je z pamięci, a to stało się cennym źródłem wywiadowczym dla Aliantów. Jego profesjonalna kariera zaczęła się po wojnie, tworzył komiksy zarówno na Filipinach jak i za granicą. Podczas gdy fani komiksów znali jego legendarną szybkość rysowania strony, fani „Gwiezdnych Wojen” mogą go kojarzyć z jego pracy w Han Solo at Stars’ End”, stipom będącym adaptacją powieści Briana Daleya. Te stripy Alcali ukazywały się w gazetach w 1980 i 1981.

Nie ważne czy jesteście fanami tych klasycznych komiksów, czy raczej odkrywacie po raz pierwszy te Legendy, zwróćcie uwagę na tych twórców, których kariery dosłownie rozciągają się od wojny światowej do „Gwiezdnych Wojen”!


KOMENTARZE (2)

Zapowiedzi około „Przebudzeniowe”

2015-09-26 09:30:49

18 grudnia w Stanach ukaże się pierwszy album związany z „Przebudzeniem Mocy”. Będzie to „The Art of Star Wars: The Force Awakens” napisany przez Phila Szostaka, z przedmową Ricka Cartera (jeden z dwóch scenografów). Jak miało to miejsce w przypadku podobnych pozycji w przeszłości, tak i teraz zobaczymy tu zebrane szkice koncepcyjne zarówno z pierwszej fazy projektowania postaci czy filmu (powstały w San Francisco, w siedzibie Lucasfilmu), przez praktycznie skończone projekty (wykorzystywane na planie w Pinewood Studios), aż do finalnego efektu postprodukcji (Industrial Light & Magic). Album ukaże nam ewolucje takich postaci jak Kylo Ren, Finn, Rey, czy BB-8, ale też zobaczymy nowe światy (Jakku), stwory oraz wiele innych rzeczy. Na okładce zaś widzimy Kylo Rena autorstwa Douga Chianga.

Album ma liczyć sobie 256 kolorowych stron, zostanie wydany przez Abrams i będzie kosztować 40 USD.

W marcu zaś świat ujrzy „The Making of Star Wars: The Force Awakens”, czyli przewodnik po powstawaniu filmu. Napisał go Mark Cotta Vaz (autor Albumu z Ataku klonów oraz The Secrets of Star Wars Shadows of the Empire). Słowo wstępne napisali J.J. Abrams i Kathleen Kennedy. Książkę na rynek wprowadzi wydawnictwo Abrams, ma kosztować 50 USD i mieć 376 stron. W USA premiera około 15 marca.

„Star Wars: The Force Awakens Visual Dictionary” to kolejna inkarnacja słownika obrazkowego. Autorem będzie Pablo Hidalgo. W USA wyda to DK Readers, album będzie mieć 80 stron i ma kosztować 19,99 USD. Ukaże się 18 grudnia 2015. Będzie to doskonały przewodnik po szczegółach filmu.

„Star Wars: The Force Awakens Incredible Cross Sections” Jasona Fry’a z ilustracjami Kempa Remillarda to także znana już nam z poprzednich filmów pozycja, ukazująca przekroje statków kosmicznych i innych pojazdów, które ujrzymy w „Przebudzeniu Mocy”. Znów za wydanie odpowiada DK, całość będzie mieć 48 stron, kosztować 19,99 USD i ukaże się 18 grudnia 2015. W Polsce natomiast Egmont przygotuje nas do „Przebudzenia Mocy” serią książeczek.

7 października ukaże się „Konstruktor myśliwców”.
21 października zobaczmy „Star Wars: Klasyczna trylogia” (ilustrowana pozycja dla dzieci).
4 listopada ukaże się „Konstruktor droidów”.
18 listopada czeka nas całe zatrzęsienie tytułów. „Księżniczka, łajdak i chłopak z Tatooine” Alexandry Bracken, „Zatem Jedi chcesz zostać?” Adama Gidwitza, „Strzeż się potęgi ciemnej strony!” Toma Anglebergera, Ucieczka szmuglerów Grega Rucki, Miecz Jedi Jasona Fry’a, Ruchomy cel Cecili Castellucci oraz Jasona Fry’a, „Fabryka Droidów” („Droid Factory”) oraz „Wielkie galaktyczne kompendium wiedzy” Cole’a Hortona.

Więcej o tych pozycjach możecie przeczytać tutaj i tutaj.

Mamy też mały update na temat pozycji „Gwiezdne Wojny: Jak podbiły przeświat” Chrisa Taylora. Ukaże się ona 2 grudnia 2015, ale przedpremierowo będzie można ją kupić już 23 listopada na stronie wydawnictwa Znak.

Ponadto 10 października Egmont (i jak wiemy także Uroboros) będą świętować po raz pierwszy w Polsce Dzień Książki Star Wars.
KOMENTARZE (16)

Walki myśliwców z II wojny światowej

2015-08-12 07:22:26 oficjalna



Cole Horton w kolejnym artykule o II wojnie światowej nie koncentruje się na niej, co raczej na zdjęciach archiwalnych oraz filmach o tym konflikcie i ich wpływie na produkcję „Nowej nadziei”. Tym razem ujęcie jest trochę inne niż te, które prezentuje Bryan Young.



Zanim „Gwiezdne Wojny” stały się blockbusterem, był to zaledwie pomysł filmowca George’a Lucasa. By urzeczywistnić swoją wizję, Lucas zatrudnił utalentowanych artystów i twórców filmowych, którzy potrafili przedstawić jego historię tak, by ożyła. Więc gdy przyszło do dopracowania jego wizji kosmicznych bitew Lucas spojrzał w przeszłość. Filmy wojenne oraz archiwalne zdjęcia walk myśliwskich z II wojny światowej stały się inspiracją dla ekscytujących bitew kosmicznych, takich jakich publiczność jeszcze nie widziała wcześniej.

Od bitew nad Gwiazdą Śmierci po bohaterów „Rebeliantów” uciekających imperialnej blokadzie, bitwy okrętów gwiezdnych są jednym z najbardziej ekscytujących momentów w każdej opowieści „Star Wars”.
– Jedną z przyczyn dla których zacząłem pisać „Gwiezdne Wojny” było to, że chciałem zobaczyć statki gwiezdne w niesamowitych bitwach w kosmosie – mówi George Lucas podczas archiwalnego wywiadu z Jonathanem Rinzlerem dla „The Making of Star Wars (Enhanced Edition)”. – Gdy byłem dzieckiem, kochałem seriale „Flash Gordon” i „Buck Rodgers”, ale myślałem by stworzyć doświadczenie bliższe oglądaniu walk myśliwców z filmów o II wojnie światowej, z okrętami nurkującymi i wznoszącymi się w realistyczny sposób.

Ten realistyczny styl kosmicznych bitew to coś ustaliły „Gwiezdne Wojny”. Lucas wyjaśnia:
– Jedną z kluczowych wizji jaką miałem na ten film, gdy zaczynałem, były walki w kosmosie ze statkami – dwoma okrętami latającymi przez przestrzeń i strzelającymi do siebie. To był mój oryginalny pomysł. Powiedziałem sobie „chcę zrobić taki film. Chcę to zobaczyć”. W „Star Treku” okręt zawsze stał i strzelał do innego stojącego okrętu, strzelały do siebie laserami i jeden z nich znikał. To nie były walki myśliwskie, w których ścigaliby się podczas strzelania w kosmosie.

Podczas gdy ta wizja wydawała się jasna Lucasowi, znalazł on kreatywny sposób by podzielić się z nią z członkami ekipy pracującymi nad „Gwiezdnymi Wojnami”. Zmontował on własną kompilację scen bitewnych zarówno z archiwalnych ujęć, dokumentów jak i filmów wojennych.

– Za każdym razem, gdy w telewizji był film wojenny taki jak „Mosty Toko-Ri” (The Bridges of Toko-Ri, 1954), oglądałem je, a gdy były tam walki myśliwców, nagrywałem je na wideo. Potem przetransferowałem to na taśmę 16mm i zmontowałem tak by pasowało do mojej wizji „Gwiezdnych Wojen”. To był naprawdę mój sposób by ukazać ruch okrętów kosmicznych. Ostateczny rezultat był całkiem spory, bo jak dalej pisze Jonathan Riznler w The Making of Star Wars:
– W pewnym momencie miałem 20 do 25 godzin zmontowanych kaset – wspomina Lucas.

W kwietniu 1975 Lucas spotkał się z Johnem Dykstrą, który został potem nadzorującym wizualne efekty specjalne pierwszego filmu z cyklu „Gwiezdne Wojny”. By zrealizować swoją wizję, Lucas podzielił się swoim projektem, który stworzył dwa lata wcześniej, już zmontowanymi bitwami powietrznymi. Ekipa Industrial Light & Magic używała ich przez cały czas trwania produkcji.

– Zaprojektowano cały system kamer dla „Gwiezdnych Wojen” – wspomina kamerzysta ILM Richard Edlund w jednym z archiwalnych wywiadów, opowiadając o tym jak projektowano i kręcono ujęcia. – Wszystkie kompromisy które musieliśmy wypracować opierały się na tym filmie, który dał nam George, montażu klipów z II wojny światowej na taśmie 16mm, które ukazywały nam dynamikę, montaż sekwencji i sposób w jaki okręty mają się poruszać. Wiedzieliśmy jakiego rodzaju ujęć on oczekiwał, to była nieoceniona pomóc w utrzymaniu tego, co mogło się stać niesamowitym miszmaszem.

Doświadczony twórca modeli i efektów wizualnych Paul Huston wspomina swoje początki w ILM, gdy firma wciąż była bardzo młoda. W książce Star Wars Storyboards: The Original Trilogy jest cytowany:
– … spędziliśmy wspaniały czas w tym dziale, z jego żużlowymi ścianami, sklejką na podłodze, kanałowych drzwiach na kozłach dla stołów z rysunkami na stołach, oraz Movieolą z czarno-białymi montażami George’a przedstawiającymi atak na Gwiazdę Śmierci zrobiony ze starych zdjęć filmowych z II wojny światowej. Joe pokazał mi ujęcie japońskiego Zero lecącego z lewej do prawej, mijającego wieżyczkę lotniskowca i powiedział „ten lotniskowiec to Gwiazda Śmierci, Zero to X-Wing. Resztę zrób w ten sposób”.



Joe Viskocil, artysta zajmujący się efektami pirotechnicznymi, także inspirował się zdjęciami z II wojny światowej, powiedział w wywiadzie w 1978 na potrzeby materiałów marketingowych i promocyjnych wiceprezesowi Lucasfilmu Charlesowi Lippincottowi: – George chciał zobaczyć efekt kuli ognia, w zdjęciach z II wojny światowej widzieliśmy okręt rozrywany i zmieniający się w wielką kulę ognia. Jedną z rzeczy, za którą jestem wdzięczny George’owi to fakt, że dał mi wolna rękę w tym co chciałem robić. Dał mi zamysł tego, co chciał zobaczyć, a ja to rozwinąłem.

Gdy zakończono zdjęcia i rozpoczęła się postprodukcja, George Lucas nie był zadowolony z pierwszego montażu filmu i ostatecznie zatrudnił nowych montażystów. Nie chcąc wpłynąć na ekipę nowych montażystów „Nowej nadziei” zabronił im oglądania oryginalnego montażu „Gwiezdnych wojen”, jak wspomina montażysta Richard Chew.
– Jedyną wskazówką jaką George mógł mi dać to były czarno-białe montaże walk myśliwskich z II wojny światowej.

Nawet projektant dźwięków Ben Burtt pracował na filmach wojennych, przynajmniej zgodnie z wywiadem zawartym w „The Making of Star Wars”. – – W tamtym czasie ukończono bardzo niewiele ujęć bitwy końcowej, ale pracowaliśmy nad roboczą wersją bazującą na filmach z II wojny światowej. Więc tam podgrywałem dźwięki okrętów kosmicznych i laserów. Mieliśmy Spitfirey lecąc i brzmiące jak statki kosmiczne, mieliśmy dźwięki laserów wystrzeliwane z Messerschmittów. To było względnie szalone.

Chociaż montaż i praca nad dźwiękiem czy efektami wizualnymi z ILM trwały dłużej niż planowano i nie wszystko było ukończone, Lucas zaprosił kilku swoich przyjaciół i znajomych, by zobaczyli wczesną wersję montażu filmu w lutym 1977. Willard Huyck był tam i wspomina odbiór publiczności
– Obejrzeyliśmy film, napisy przeleciały, tam były tony informacji, a potem ujrzeliśmy ten okręt i Dartha Vadera – wspomina Huyck w wywiadzie z 1997. – Problemem było to, że prawie żadne efekty zostały skończone, a w ich miejsce George wmontował walki myśliwskie z II wojny światowej, więc w jednej sekundzie widzisz Wookiego na okręcie, a potem lecą nagle „Mosty Toko-Ri”. Tak to wyglądało. „George o co chodzi?”

Francis Ford Coppola także zobaczył film i powiedział:
– Trudno było to oceniać. To wciąż sprawiało wrażenie poskładanego ze sznurków, brakowało ujęć, a japońskie myśliwce nurkowały… Nie wiedziałem jak do tego podejść. Myślałem, że to jakieś przedziwne powtórzenia.

Steven Spielberg też znalazł się wśród przyjaciół, którzy widzieli wersję roboczą, wspomina o tym „The Making of Star Wars”:
– Ten film nie był do końca gotowy, by w ogóle go pokazać komukolwiek. Miał tylko z kilkanaście ukończonych scen z efektami, większość z nich stanowiły zdjęcia z II wojny światowej. Więc trudno było zrozumieć to czym ten film się stanie. Kochałem to, ponieważ pokochałem historię i postaci. Ale reakcja nie była dobra. Prawdopodobnie byłem jedynym, któremu się to podobało I powiedziałem George’owi jak bardzo to kocham.

Latem 1977 ujęcia z efektami nie tylko były już ukończone, ale też okazały się być rewolucyjne. Publiczność sprawiła, że film ten pobił rekordy oglądalności, rozhulała się franczyza silnie działająca przez 40 kolejnych lat. A zwykłe ujęcia filmowe z II wojny światowej stały się przodkami nowoczesnych technik prewizualizacji, rozwiniętych w filmach „Gwiezdne Wojny” i obecnie powszechnie wykorzystywanych w przemyśle filmowym. Najlepsze w tym wszystkim, że inspirowane II wojną światową zdjęcia stają się podstawą dla bitew kosmicznych w „Gwiezdnych Wojnach” które dopiero nadejdą!


KOMENTARZE (0)

10 powodów dla których warto czekać na Przebudzenie Mocy

2015-07-20 22:09:11 Oficjalna

Oficjalna zaprezentowała nam okładki i opisy dziesięciu tytułów z zaplanowanej na końcówkę roku serii Journey to Star Wars: The Force Awakens.

Jakie przygody spotkały Luke'a po zniszczeniu pierwszej Gwiazdy Śmierci? Co robiła Leia po tym jak Han został zamrożony w karbonicie? Jakie były następstwa Bitwy o Endor? Wkrótce fani poznają odpowiedzi na te pytania dzięki Journey to Star Wars: The Force Awakens, wielo-wydawniczej inicjatywie, która opowie (na nowo; dop. red.) historie łączące epizody Sagi i przedstawi wskazówki odnośnie tego co nadejdzie.

Składająca się z ponad 20 tytułów dostępnych w drukowanych i cyfrowych wersjach, Journey to Star Wars: The Force Awakens rozpocznie się tej jesieni aby zaprezentować nowe opowieści dla młodzieży i młodych dorosłych, a także komiksy, ilustrowane publikacje informacyjne, wyszukiwanki, i albumy z naklejkami. Wszystkie one będą zmierzać ku premierze Gwiezdnych Wojen - Przebudzenia Mocy 18 grudnia (w Polsce 25 grudnia, dop. red.). Jeśli jednak wśród Waszych talentów Mocy nie znajduje się jasnowidztwo, StarWars.com pozwoli Wam wejrzeć w wygląd okładek i opisy niektórych z nadchodzących pozycji.


Star Wars: Aftermath (Del Rey), autorstwa Chucka Wendiga


Podczas gdy Imperium chwieje się u posad po przegranej Bitwie o Endor, Sojusz Rebeliantów - teraz już raczkująca Nowa Republika – wykorzystuje zdobytą przewagę aby polować na rozproszone siły wroga nie nie dając im szansy na przegrupowanie, ani odwet. Tymczasem nad odległą planetą Akiva rozwija się złowieszczy pokaz sił. Podczas samotnego rekonesansu, Wedge Antilles obserwuje zbierające się jak drapieżne ptaki nad ofiarą Niszczyciele Gwiezdne. Jednak zanim udaje mu się złożyć raport przywódcom Nowej Republiki, zostaje schwytany.

W międzyczasie, na powierzchni planety, była Rebeliantka Norra Wexley wraca na swój rodzinny świat - znużona wojną, gotowa pojednać się ze swoim synem i spragniona nowego życia w odległym zakątku galaktyki. Jednak kiedy Norra przechwytuje sygnał Wedge'a Antillesa zawierający pilne wołanie o pomoc, zdaje sobie sprawę, że jej dni jako bojowniczki o wolność jeszcze się nie skończyły. Niestety nie zdaje sobie sprawy jak blisko znajduje się wróg - ani jak krytyczna i niebezpieczna będzie jej misja.

Zdeterminowani aby podtrzymać potęgę Imperium, pozostający przy życiu członkowie jego elit kierują się na Akivę aby wziąć udział w nadzwyczajnym szczycie mającym na celu konsolidację ich sił i kontratak. Nie wiedzą jednak nic o Norrze i jej nowych sojusznikach - technicznie uzdolnionym synu, zabrackim łowcy głów i zdeprawowanym imperialnym dezerterze - którzy są gotowi zrobić wszystko, aby raz na zawszę zakończyć opresyjne rządy Imperium.


Star Wars: Lost Stars (Disney-Lucasfilm Press), opowieść dla młodych dorosłych autorstwa Claudii Gray


Rządy Imperium Galaktycznego docierają na położoną w Zewnętrznych Rubieżach planecie Jelucan, gdzie miłość do latania połączyła arystokratycznego Thane'a Kyrella i mieszkającą na wsi Cienę Ree. Dołączenie do Akademii Imperialnej celem zostania pilotami wspaniałego Imperium jest dla nich niczym mniej niż spełnieniem ich snów. Thane przekonuje się jednak, że jego marzenie było ułudą, kiedy na własne oczy widzi przerażające metody jakimi Imperium się posługuje, żeby utrzymać władzę w swej żelaznej pięści.

Zgorzkniały i odarty ze swoich złudzeń, Thane dołączą do raczkującej Rebelii zmuszając Cienę do trudnego wyboru między lojalnością wobec Imperium, a miłością do człowieka z którym dorastała.

Czy dawni przyjaciele, a teraz znajdujący się po przeciwnych stronach barykady wrogowie, odnajdą sposób aby być razem, czy też poczucie powinności rozerwie ich - i całą galaktykę - na strzępy?


Star Wars: The Weapon of a Jedi — A Luke Skywalker Adventure (Disney-Lucasfilm Press), autorstwa Jasona Fry'a.


Luke Skywalker powraca w nowej przygodzie!

W tej historii osadzonej pomiędzy Nową Nadzieją, a Imperium Kontratakuje, Luke czuje się przyciągany do tajemniczej planety, gdzie będzie musiał użyć Mocy aby uratować pewną dziewczynkę i przeżyć niebezpieczny pojedynek z dziwnym, nowym złoczyńcą.


Star Wars: Moving Target — A Princess Leia Adventure (Disney-Lucasfilm Press), autorstwa Cecili Castellucci oraz Jasona Fry'a


Princess Leia powraca w nowej przygodzie!

W tej historii osadzonej pomiędzy Imperium Kontratakuje i Powrotem Jedi, księżniczka Leia musi pokierować krnąbrną bandą rebeliantów podczas tajnej i niebezpiecznej misji przeciwko złemu Imperium Galaktycznemu.


Star Wars: Smuggler’s Run — A Han Solo & Chewbacca Adventure (Disney-Lucasfilm Press), autorstwa Grega Rucki


Han Solo and Chewbacca powracają w nowej przygodzie!

W tej historii osadzonej pomiędzy Nową Nadzieją, a Imperium Kontratakuje, Han i Chewie muszą pokierować Sokołem Millenium w ramach tajnej misji dla Rebelii, jednocześnie unikając bezwzględnych łowców nagród i niestrudzonego agenta Imperium.


Star Wars: Shattered Empire 5cio zeszytowa seria komiksowa autorstwa Grega Rucki z ilustracjami Marco Checchetty


Druga Gwiazda Śmierci została zniszczona, Imperator nie żyje, a cała galaktyka świętuje. Co wydarzy się teraz? Napisany przez Grega Ruckę, a zilustrowany przez Marco Checchetto, Shattered Empire pomoże opowiedzieć historię tego, co się wydarzyło po zapaści Imperium. Star Wars: Ships of the Galaxy


Star Wars: Ships of the Galaxy (Studio Fun)


Opisując wasze ulubione statki galaktyki, zarówno nowe i stare, ta książka odkrywa niesamowite fakty i mało znane informacje. Od myśliwców Jedi, przez Niszczyciele Gwiezdne, po jedynego w swoim rodzaju Sokoła Millenium, każdy z okrętów zostanie zgłębiony w detalu i z humorem, a niektóre w postaci kompletnych schematów. Na końcu książki znajdziecie też wyjątkową rozkładówkę odkrywającą plany statków z Przebudzenia Mocy!


Star Wars: Droid Factory (Studio Fun)


Jedne toczą się na kółkach, inne chodzą na nogach, a inne potrafią nawet latać! To oczywiście droidy, które w świecie Gwiezdnych Wojen potrafią robić praktycznie wszystko! Poznaj przeróżne zabawne informacje na temat mnogich maszyn z odległej galaktyki razem z Droid Factory - a nawet parę zbuduj sam! Zestaw zawiera książkę w miękkiej oprawie pełną ilustracji i informacji o droidach. Ponadto znajdują się w nim wypraski, oraz instrukcje umożliwiające stworzenie modeli C-3PO, R2-D2, i BB-8, a także nakręcane podstawy umożliwiające im poruszanie się! Zestaw zawiera również plakat i naklejki do zbierania.


Star Wars: Look and Find (Phoenix International Publication, Inc.)


Podróżuj po galaktyce i odkrywaj sceny z sagi Gwiezdne Wojny, w tym także z Przebudzenia Mocy. Szukaj wśród nich ponad 100 Gwiezdnowojennych znajdziek.


Star Wars: Absolutely Everything You Need to Know (DK Publishing), autorstwa Cole Horton


Jakie stworzenie trawi swoje ofiary przez tysiąc lat? Jacy mnisi trzymają swoje mózgi w specjalnych pojemnikach? Czemu Siostry Nocy podejmują Próbę Furii? Kto czyści podłogi na Gwieździe Śmierci? Poznaj odpowiedzi na te i wiele innych pytań, w tym dotyczące Przebudzenia Mocy!

KOMENTARZE (13)

4 maja i II wojna światowa

2015-07-06 07:23:44 oficjalna



W kolejnym artykule z cyklu „Od wojny do „Gwiezdnych Wojen”” Cole Horton zajął się innym znaczeniem daty 4 maja.

4 maja, znany kolokwialnie jako Star Wars Day, to praktycznie święto fanów „Gwiezdnych Wojen”. Świętujemy je maratonami filmowymi, specjalnymi ogłoszeniami, wyprzedażami i na inne sposoby. Ale ja jako historyk myślę o 4 maja także z innych powodów, to dzień który naznaczył kilka kamieni milowych II wojny światowej.

Podczas gdy wiele osób pamięta o ataku na Pearl Harbor w grudniu 1941, który rozpoczął wojnę dla Stanów Zjednoczonych, wielu zapomina jak trudny był ten konflikt dla Ameryki i Sił Sprzymierzonych przez pierwsze miesiące po ataku. Alianci zajmowali się defensywą miesiącami, tracili terytoria na rzecz Japonii na Filipinach, Birmie, Guam czy innych miejscach. Nawet Singapur, który wydawał się nieprzenikniony jak Gwiazda Śmierci w „Gwiezdnych Wojnach” upadł pod japońskim naporem. Przez pierwsze sześć miesięcy Alianci mocno przegrywali wojnę.

Do 4 maja 1942.



Tego dnia na nowo odbudowana amerykańska flota pacyficzna skoncentrowała swoje siły na morzu Koralowym. Amerykanów, w tym ich słynne lotniskowce „Yorktown” i „Lexington”, wspierali Australijczycy. Stanęli naprzeciw japońskiej flocie zmierzającej do Port Moresby w Nowej Gwinei. Zdobycie tego portu odcięłoby Australię od Stanów Zjednoczonych i oznajmiło wielkie strategiczne zwycięstwo Japończyków.

Gdy te dwie floty spotkały się 4 maja, był to punkt zwrotny zarówno w tej wojnie, jak i prowadzeniu bitew morskich. Samoloty startujące z lotniskowców zajęły się walką, więc była to pierwsza bitwa w historii, gdzie dwie wojujące floty nawet się nie widziały. Sposób walki na wodzie ewoluował.

Bombowce nurkujące – odpowiednik Y-wingów w prawdziwym świecie – zadały większość zniszczeń po obu stronach. Wymieniano ciosy przez kilka dni, japońskie bombowce nurkujące zadały niszczące uderzenie „Lexingtonowi” i mocno uszkodziły „Yorktown”. Choć straciła mniej lotniskowców niż Stany Zjednoczone, to Japonia utraciła swą taktyczna przewagę i porzuciła atak na Port Moresby.

Morze Koralowe zabezpieczono przed japońską inwazją, a straty japońskiej floty mocno się powiększyły podczas bitwy o Midway miesiąc później. 4 maja był istotnym dniem w historii tej wojny.



Przez wiele lat zdjęcia z bitew morskich na Pacyfiku inspirowały twórcę „Gwiezdnych Wojen” George’a Lucasa. Powiedział on nawet:
– Kocham wojnę. To było coś wielkiego gdy dorastałem. Były to dostępne na wszystkich stołach z kawą, od książek przez telewizję w rzeczach takich jak „Zwycięstwo na Morzu”. Byłem otoczony przez te rzeczy wojenne.

Z drugiej strony świata, 4 maj ma też inne znaczenie dla frontu europejskiego. Wieczorem 4 maja 1945 Dania i Holandia zostały uwolnione spod niemieckiej okupacji. W scenie przypominającej świętowanie pod koniec „Powrotu Jedi” obywatele wyszli na ulice i machali flagami świętując swą wolność. W Holandii tego dnia obchodzony jest dzień Pamięci Zmarłych (4 maja) i koniec okupacji nazistowskiej (5 maja).

Ubóstwiam fakt, że to nieoficjalne święto „Gwiezdnych Wojen” dzieli te datę z ważnymi historycznymi wydarzeniami. Na długo zanim zaczęliśmy mówić May the Fourth be with you ten dzień miał już specjalne znaczenie na całym świecie. I to kolejny powód dla którego 4 maja jest jednym z moich ulubionych dni roku.


KOMENTARZE (5)
Loading..