Przez lata legenda o kolekcji Stevena J. Sansweeta rozrozła się. Kiedyś nie można było jej oglądać, właśnie wtedy zadano to pytanie wprost do Steve’a. On odpowiada jak zwykle po swojemu.
P: Kiedy fani z całego świata będą mogli podziwiać twoją słynną kolekcję?
O: No cóż zastanawiałem się, czy nie sprzedać praw na wyłączność telewizji HBO w opcji płać i oglądaj, by było to dostępne jednocześnie na całym świecie, ale nie potrafili mi zagwarantować obecności w Bostwanie i na wyspie Reunion (wyspa na Oceanie Indyjskim jakieś 700 kilometrów na wschód od Madagaskaru), więc odrzuciłem tę propozycję. Ale jeśli widzieliście Star Wars Fan Film Awards Special, który prowadził Kevin Smith w Sci Fi Channel w zeszłym roku (czyli 2002), to widzieliście fragment mojej kolekcji, choć na moją prośbę nie było tam informacji skąd pochodzą te rzeczy.
Ale obecnie będzie można po części zapoznać się z moimi zbiorami dzięki Star Wars Insiderowi i jego międzynarodowym przedrukom. Wszystko zacznie się w numerze #71, który ogólnie koncentruje się na kolekcjonariach i kolekcjonerach. Zaś zbudowanie mojej własnej kolekcji „Gwiezdnych Wojen” zajęło mi 26 lat i dopiero teraz mam miejsce, by móc się tym pochwalić. Ale najważniejsze i mówię to szczerze, jest to doświadczenie w zbieraniu i przede wszystkim przyjaźnie z całego świata, jakie nawiązałem w tym okresie, które wpłynęły na mą rosnącą miłość do Gwiezdnej Sagi.
K: Dziś po latach warto dodać jeszcze jedną rzecz. Sansweet udostępnił swoją kolekcję zwiedzającym na ranczu Obi-Wan, o którym pisaliśmy nie raz. Jest to największe prywatne muzeum „Gwiezdnych Wojen”.
KOMENTARZE (5)
Nowy odcinek "The Star Wars Show" pokazuje nam profile fanów, którzy uczestniczyli w reklamie Targetu oraz film o efektach specjalnych z "Przebudzenia Mocy". Później mamy wywiad z samym Stevenem Sansweetem i oczywiście przy okazji wizytę na Ranczu Obi-Wana. Ekipa bawi się tam również na automatach w wyścigi podracerów. Pod koniec mamy okazję zobaczyć zdjęcia zabawek, które nadesłali fani.
"After Show" tym razem ekipa poświęca najlepszym starwarsowym zabawkom oraz swoim ulubionym droidom z filmów i seriali.
Wygląda na to, że muzeum kolekcjonariów gwiezdno-wojennych Steve’a Sansweeta, choć jest organizacją non-profit, znalazło kolejną niszę, którą wykorzystuje. Tym razem chodzi o organizację imprez, takich jak śluby, wesela, przyjęcia rodzinne bądź służbowe, oczywiście wszystko w klimacie. Cen oczywiście nie podano, jakby ktoś był zainteresowany to zawsze można napisać na emai: info@ranchoobiwan.org. Tymczasem pierwszy ślub już za nami. Całkiem niedawno na ranczu Obi-Wana pobrała się kanadyjska para, a ceremonię poprowadził Steve Sansweet. Cała impreza była oczywiście w klimacie, a kilka zdjęć przedstawiamy poniżej.
2013-03-11 17:25:16
Lord Sidious
http://www.starwarscelebration.eu
Powoli rozkręca się machina informacyjna wokół największego konwentu gwiezdno-wojennego roku 2013. W końcu zaczynają pojawiać się konkretne informacje na temat tego, co będzie na tej imprezie. I kto będzie.
Pablo Hidalgo, wieloletni redaktor StarWars.Com, obecnie jeden z menadżerów marki „Gwiezdne Wojny” będzie prowadził panele w sali „Behind-The-Stage”. Hidalgo już kilkukrotnie prowadził podobne panele na poprzednich edycjach Celebration. W sali Waricka Davisa zobaczymy przede wszystkim gwiazdy, tu zaś więcej będzie twórców mniej znanych, raczej ekipy filmowej niż aktorów. W USA w ramach tej sali odbywały się także spotkania z twórcami EU, jak to będzie w Essen, zobaczymy.
Dla tych, którzy marzą o tym, by kiedyś zobaczyć Rancho Obi-Wan Steve’a Sansweeta będzie także taka możliwość, a przynajmniej w uproszczonej wersji. W ramach Exhibit Hall (miejsca, gdzie będą zlokalizowani wystawcy i sprzedawcy), zlokalizowane zostanie „Rancho Obi-Wan Expirience”, czyli ranczo Sansweeta w pigułce. Będzie można tam zobaczyć kilka najciekawszych eksponatów z jego kolekcji, a także kupić jego książki. Przy odrobinie szczęście będziecie mieli szansę zobaczyć samego Steve’a i porozmawiać z nim.
Zadowoleni będą także kolekcjonerzy. Powraca panel kolekcjonerski, który ponownie przygotuje Gus Lopez. Panele kolekcjonerskie są dość specyficzne, znajdują się trochę na uboczu i mają swoją wierną grupę widzów. Tym razem ekipa Lopeza postanowiła skoncentrować się bardziej na europejskich produktach. Zapowiedziano już prelekcje o niemieckich kolekcjonariach, kartach kolekcjonerskich, francuskich reklamach i produktach z lat 1977-1986, LEGO a także panel o tym jak się robi kolekcjonerskie produkty. Tradycją paneli kolekcjonerskich jest także to, że na niektórych z nich, wybranych, acz nie oznaczonych, są rozdawane ekskluzywne produkty. Tym razem ekipa Lopeza również o nich nie zapomniała.
W ramach Exhibit Hallu, o którym już wspominaliśmy, znajdzie się też sekcja, w której artyści będą sprzedawać i podpisywać swoje prace. Będzie oczywiście można też je pooglądać, albo zrobić sobie zdjęcia. Te autografy zazwyczaj można zdobyć za darmo. Obecnie lista zapowiedzianych artystów wygląda tak: Steve Anderson, Drew Baker, Paul Ballard, Spencer Brinkerhoff III, Matt Busch, Richard Chasemore, Joe Corroney, Doug Cowan, Hugh Fleming, JAKe, Hans Jenssen, Ken Lashley, Erik Maell, Jason Palmer, Brian Rood, Tsuneo Sanda, Joshua Smith (Hydro74), Shea Standefer, Chris Trevas, Malcolm Tween, Jerry VanderStelt, Christian Waggoner i Lin Zy.
Zapowiedziano także pierwszą, prawdziwą gwiazdę. Ian McDiarmid, czyli Imperator we własnej osobie, pojawi się w Essen. Możecie liczyć na panel z nim prowadzony przez Warwicka Davisa. McDiarmid pojawił się już wcześniej na „Celebration Europe”, a także ostatnio na Celebration VI w Orlando.
Na koniec na stronie Celebration pojawił się zwiastun konwentu.
Dla przypomnienia konwent odbędzie się w dniach 26-28 lipca 2013 w Essen w Niemczech.
Nie zostaje się właścicielem największej kolekcji gwiezdno-wojennej od tak, z dnia na dzień. Nim trzeba się stać. I wszystko wskazuje, że jest nim właśnie Steve Sansweet, ale i u niego zajęło to lata „pracy”. Zaczęło się od kolorowych broszurek 20th Century Fox uratowanych z śmietnika w colleage’u. Potem zaczęły dochodzić wycinki prasowe, zaproszenia na projekcję, a potem wszystko zamieniło się w powódź. W tamtych czasach Sansweet był już kolekcjonerem i zbierał zabawki kosmiczne, od japońskich robotów po figurki ze Star Trek. I żeby nie było, ze Steve coś wyrzucił, te zabawki z Treka zostały pożyczone Narodowemu Muzeum Lotnictwa i Astronautki, przy okazji wystawy Star Wars Magic of Myth w 1997, ale to już inna historia.
Z czasem zaczęło się to robić problemowe. Steve mieszkał w parterowym domku na wschodnich wzgórzach Hollywoodu razem ze swoim partnerem i psem nazwanym Obi-Wan. Ten dom miał 1400 stóp kwadratowych, jednak szybko okazało się, że to za mało. Na szczęście obok był sąsiad, który miał zbudowane fundamenty pod przyszły dom i można było tam upchnąć skrzynie ze skarbami. Niestety po roku sąsiad zaczął się rozbudowywać i kazał zabrać „rupiecie”.
No nic, trzeba było rozbudować dom o kolejne piętro. Wystarczyło na dwa lata, potem potrzebny był trzeci poziom. Dalej wszystko rozrastało się w gigantycznym tempie. Z jednej szafki robiły się trzy, a z trzech pięć. Steve’owi wpadł do głowy pomysł, by kupić gdzieś dom tylko dla swojej kolekcji. Sam zastanawia się nawet, czy decyzja o opuszczeniu Los Angeles i przeniesieniu się do północnej Kalifornii, by pracować na ranczu Skywalkera nie była częściowo tym podyktowana. Łatwiej było znaleźć miejsce dla kolekcji, może nie w hrabstwie Marin czy San Francisco, ale w dalszych okolicach. Don Bies zasugerował Petalumę. Mała, spokojna społeczność,zaledwie pół godziny jazdy od rancza Lucasa.
I zaczęło się poszukiwanie. Przez dwa miesiące nic się nie znalazło. Żaden dom nie pasował Steve’owi. Agent nieruchomości musiał zacząć szukać nie wśród aktualnych ofert, ale tych które się pojawiły i zniknęły jakiś czas temu, wycofane bądź kupione. Dopiero tak znaleziono ranczo wielkości 2 i 1/4 akra, które dziś nosi nazwę Obi-Wan. Nie,żeby kupno tego było takie łatwe, ale Steve na razie nie chce do tego wracać.
Sam budynek to farma z 1951, którą przerobiono w 1987. W sumie najciekawsza była stodoła, w której trzymano kiedyś 20000 kur niosek. Teraz to wszystko trzeba było przerobić. Dziś, po 14 latach, w końcu działa tu muzeum, które prowadzi Anne Neumann.
KOMENTARZE (0)
Choć Steve’a Sansweeta znamy doskonale, w końcu to nie tylko zapalony kolekcjoner, autor wielu albumów, ale także były pracownik Lucasfilmu, który zajmował się fanami, tym razem zobaczymy go w zupełnie innej roli. Na Celebration VI będzie wystawcą. Dla przypomnienia, jedną z rzeczy, które udało się Sansweetowi zrobić, bo ustąpieniu ze stanowiska, było ukończenie muzeum kolekcjonariów, czyli Rancza Obi-Wan. Ranczo oczywiście można zwiedzać i oglądać tę, prawdopodobnie, największą na świecie kolekcję.Wszystko fajnie, tylko Celebration VI jest w Orlando na Florydzie, a ranczo w Kaliforni. Dlatego Sansweet postanowił zorganizować specjalną wystawę, która zaprezentuje niektóre z najciekawszych eksponatów jego muzeum. I tu wydawać by się mogło, nic bardziej prostego, ale pomijając kwestie logistyczne, w których pomagała firma Reed Pop (organizator Celebration V i VI), została jeszcze największa rzecz do zrobienia. Wybór konkretnych przedmiotów. Steve nie podołałsam temu wyzwaniu, pomagała mu wiceprezes muzeum i menadżerka jego kolekcji -Anne Neumann, która na co dzień jest kustoszką tegoż obiektu. Oboje chodzili po ranczu, oglądali różne eksponaty i robili notatki. A najciekawsze jest to, że przygotowanie punktu programu pt. „The Rancho Obi-Wan Experience” trwało prawie rok. Na początku 2012 udało się dopracować szczegóły kontraktu, ale i tak ostatecznie wybór przedmiotów pozostał w gestii Sansweeta. Jednym z kryteriów, którymi się posługiwał, było nie zabieranie ze sobą rzeczy, które pojawiły sięna innych Celebration.
Na Rancho jest możliwość, by Steve Sansweet oprowadzał odwiedzających po swojej kolekcji. Niestety w Orlando nie będzie to możliwe, dlatego Sansweet przygotował specjalne opisy do wszystkich wystawionych rzeczy. No i można liczyć na jakieś niespodzianki, tak w postaci gratisów jak i specjalnych produktów. Na koniec będzie jeszcze loteria. Wystarczy dać mały datek na muzeum i będzie można wygrać wartą 1500 USD głowę Vadera wykonaną z brązu na podstawie projektu Ralpha McQuarrie.
KOMENTARZE (0)
O tym, że Ranczo Obi-Wana należące do Steve'a Sansweeta zmieni się w muzeum kolekcjonariów, właściciel zapowiadał już od 2010. Jesienią zeszłego roku w końcu zakończono remonty i otwarto ranczo/muzeum dla publiczności, ale teraz instytucja musi się jakoś utrzymać. Owszem można wysłać jej datki, ale też można wykupić roczny abonament dostępny w trzech wersjach.
Rycerz - 200 USD
- zezwala na jedną wizytę na ranczu dla 2 osób, oprowadzanych przez Steve'a Sansweeta.
- dostaje się newsletter oraz pakiet członkowski
- dostaje się 10% zniżki na zakupy
- można do wycieczki dokoptować jeszcze 2 dodatkowe osoby za 120 USD za głowę.
Mistrz - 600 USD
- zezwala na jedną wizytę na ranczu dla 5 osób, oprowadzanych przez Steve'a Sansweeta.
- dostaje się newsletter oraz pakiet członkowski
- dostaje się 10% zniżki na zakupy
- każdy gość zostanie wymieniony z imienia i nazwiska w newsletterze
- można do wycieczki dokoptować jeszcze 4 dodatkowe osoby za 130 USD za głowę.
Wielki Mistrz - 1200 USD
- zezwala na jedną wizytę na ranczu dla 10 osób, oprowadzanych przez Steve'a Sansweeta.
- dostaje się newsletter oraz pakiet członkowski
- dostaje się 10% zniżki na zakupy
- każdy gość zostanie wymieniony z imienia i nazwiska w newsletterze, względnie grupa
- można do wycieczki dokoptować jeszcze 9 dodatkowych osób za 140 USD za głowę.
Pakiet członkowski składa się z listu od Steve'a Sansweeta, karty członkowskiej oraz naszywki. Można je zdobyć także wykupując członkostwo nie uprawniające do wizyty na ranczu. Są dwie wersje:
Nowicjusz - 35 USD
- pakiet członkowski
- newsletter
- zniżka roczna na 30 USD na pakiet uprawniający do zwiedzenia rancza
Uczeń - 75 USD
- pakiet członkowski
- newsletter
- zniżka roczna na 30 USD na pakiet uprawniający do zwiedzenia rancza
- oficjalna koszulka
Wystarczyło Sanseeta zwolnić z Lucasfilmu i już zabrał się do roboty.
KOMENTARZE (0)
Steve Sansweet, jeden z największych kolekcjonerów Star Wars na świecie, a także najlepszy przyjaciel wszystkich polskich fanów Gwiezdnych Wojen, po raz kolejny otworzył swoje zbiory, po ich skatalogowaniu i ułożeniu w wyremontowanych salach. O próbach katalogowania mogliśmy czytać przy okazji premiery książki o najciekawszych przedmiotach z jego kolekcji.
Steve swoją kolekcję nazwał muzeum Ranczo Obi-Wan i, zgodnie z obietnicami z Dni Fantastyki, zbiory zostały otwarte dla publicznego oglądania, a ranczo stało się publiczną organizacją nonprofit, której celem jest „służyć społeczeństwu przez kolekcjonowanie, konserwację, wystawianie i interpretowanie pamiątek z Gwiezdnych Wojen, wykorzystując kolekcję w celu zapewnienia edukacyjnych, estetycznych, intelektualnych i kulturalnych przeżyć dla szerokiego przekroju publiczności, oraz nieść inne charytatywne i edukacyjne zajęcia związane z tym celem”.
Ranczo znajduje się w Sonoma County, w Kalifornii, a prośby o prywatną wycieczkę po muzeum można wysyłać na e-mail info@ranchoobiwan.org.
Poniżej prezentujemy wideo z ceremonii otwarcia muzeum: