TWÓJ KOKPIT
0

Mark Hamill :: Newsy

NEWSY (407) TEKSTY (6)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Struzan i inni o „Przebudzeniu Mocy”

2015-08-26 07:23:41

O tym, czy Drew Struzan zrobi plakat do „Przebudzenia Mocy” zastanawiano się głośno, praktycznie odkąd ogłoszono powstanie nowej trylogii. Wiedzieliśmy, że artysta jest gotów wrócić, ale nic ponadto; jak zwykle wszystko zostało skryte tajemnicą. Teraz powoli można mówić i twórca twierdzi, że jego angaż do VII Epizodem odbył się jakieś półtorej roku temu. Wtedy, gdy jeszcze kręcono zdjęcia zadzwonił do niego J.J. Abrams. Wcześniej razem nigdy nie pracowali, ani nawet się nie znali. Więc oczywiście zaczęło się od uprzejmości, jednak obaj dokładnie wiedzieli o co chodzi. Dogadali się, właściwie to nie musieli nic spisywać i nic mówić. Spotkali się jednak jakiś rok później, Abrams mówił, że zależy im by wrócili oryginalni twórcy jak Lawrence Kasdan, Harrison Ford czy John Williams. Było też miejsce dla Struzana. Abrams chciał by pracowali nad prawdziwymi rzeczami, więc pokazał Struzanowi pół filmu. Zdaniem artysty to było coś cudownego i wie, że to będzie wielki film. Drew mówi, że z ręką na sercu jest w stanie powiedzieć fanom, że to będzie najlepszy film z cyklu. Przeczytał scenariusz i widział jego połowę, ale wierzy w niego. Jego zdaniem obraz ma świetną historię.

Dlaczego Drew potrzebował obejrzeć tyle filmu? Wynika to z jego pracy. On stara się uchwycić nie tylko wygląd aktorów, ale też emocje jakie odgrywają. Zdjęcia promocyjne nie dają mu takiej możliwości. Sam artysta przyznaje, że przeszedł co prawda na emeryturę, ale to nie znaczy że skończył malować. To nadal sprawia mu dużą przyjemność.

Struzan pracował nad plakatem jakieś 7 miesięcy. Stworzył wiele konceptów, więc ukazanie Finna z mieczem świetlnym dokładnie w tym momencie jest zamierzone przez Abramsa i ekipę. Nie potwierdzono tego oficjalnie, ale wygląda na to, że ostateczny plakat także wyjdzie spod jego ręki.

Na razie Struzana nie proszono o kolejne plakaty do następnych filmów, ale jak mówi sam, wiedzą gdzie go znaleźć.

Inny rysownik, a także muzyk, Randy Martinez także ogłosił niedawno, że pracuje nad czymś związanym z „Przebudzeniem Mocy”. Czy będą to jakieś promocyjne obrazki czy coś innego, nie wiemy.

J.J. Abrams natomiast wypowiedział się na temat Ciemnej Strony i tego, że ludzie postanawiają przejść na stronę Imperium, czy raczej teraz Najwyższego Porządku. Moc jego zdaniem nie jest ani Ciemna, ani Jasna, ani dobra, ani zła, ale może być zwodnicza, kusicielska i niebezpieczna. No a z punktu widzenia scenariusza potrzebny jest konflikt, więc gdyby wszyscy odrzucili Ciemną Stronę, czegoś by zabrakło. Dodał też, że postaci znają historię galaktyki, ale różnie oceniają Imperium. Dla niektórych miało ono wiele zalet, i gdyby coś nie poszło nie tak, to może by osiągnęło sukces, więc z pewnością warto spróbować jeszcze raz.

Na D23 Expo różne media miały okazję porozmawiać też przez chwilę z młodą obsadą. Nie wszyscy opublikowali to, co uzyskali od razu, więc po sieci krąży jeszcze kilka historyjek.

Oscar Isaac twierdzi, że choć J.J. Abrams inspirował się klasyczną trylogią, ściągnął starą obsadę i twórców, to jednak nie odwoływał się zbytnio na planie do tamtych filmów. Raczej szukał własnej drogi i własnego języka.

John Boyega wspomina, że dla niego najbardziej niezwykłym momentem było gdy dano mu czarne pudełko, w którym znajdował się miecz świetlny. Był wtedy nie tylko w „Gwiezdnych Wojnach”, ale też miał tę broń w ręku. Z drugiej strony cała ta scenografia i elementy dawnych planów kojarzyła mu się z takim prawdziwym muzeum figur woskowych Madame Tussauds. Jednocześnie jest też pod wrażeniem klasycznej obsady, czyli Harrisona Forda, Carrie Fisher i Marka Hamilla. I tu ciekawostka, bo niektóre źródła podają, że Boyega twierdzi, iż cała klasyczna trójka ma większą rolę niż tylko pojawienie się na chwilę. Inne źródła sugerują, że wypowiedź ta dotyczyła Marka i tego, że aktora w filmie jest więcej niż sugerują niektórzy.

Daisy Ridley zaś chętnie dzieli się uwagami na temat zdjęć na lokacji w Abu Dabi. Potwierdza, że to co ludzie o tym mówili, czyli prawdziwa scenografia, prawdziwe stwory, upał, to było to z czym się mierzyła pierwszego dnia. Wszystko było tak jak miało być.

Lupita Nyong’o twierdzi natomiast, że film powinien sprawić fanom dużo radości, zwłaszcza tym, którzy zastanawiali co się dzieje z bohaterami po klasycznej trylogii. Tu oryginalna obsada wraca, choć jest to film o nowym pokoleniu. Zdaniem aktorki J.J. dobrze uhonorował świat, który stworzył Lucas, jednocześnie mieszając zarówno starą jak i nową filmową technologię.

A na koniec jeszcze dwie plotki. Pierwsza to Lucasfilm zarejestrował nowe znaki towarowe. Jeden to Valara, drugi Mon Destra. Czy będą związane z „Przebudzeniem Mocy”, kolejnymi filmami, czy jeszcze innymi produktami, nie wiemy.

Druga plotka to właściwie quasi-przeciek. Podobno nie udało się wynieść z Lucasfilmu zdjęcia Maxa von Sydowa, przynajmniej w taki sposób by je upublicznić bez zostania wykrytym, więc informator je przerysował. Czy faktycznie tak wygląda postać Maxa w filmie, tego nie wiemy.


KOMENTARZE (19)

„Entertainment Weekly” znowu nadaje

2015-08-20 07:15:54

Na początek jeszcze jedno zdjęcie z D23 Expo. Zorganizowano tam wystawę, podobną do tej z Celebration, gdzie zaprezentowano kostiumy z Epizodu VII. W tym jeden nowy należący do kapitan Phasmy (Gwendoline Christie), swoją drogą jak się ostatnio ukazało jest to ulubiona nowa postać J.J. Abramsa.



W zeszłym tygodniu „Entertainment Weekly” opublikowało kilka artykułów o „Przebudzeniu Mocy”. Pierwszą część z nich możecie przeczytać tutaj. Dziś druga partia.

Pierwszym dniem Harrisona Forda na planie, wcale nie było nagrywanie kwestii „Chewie, jesteśmy w domu”. Jednak wiele osób to właśnie czuło. Kathleen Kennedy wspomina, że Pinewood wybrano w dużej mierze ze względu na profesjonalizm tamtejszej ekipy. To ludzie, którzy pracowali przy przygodach Jamesa Bonda czy późniejszych filmach z cyklu o Harrym Potterze. Zawodowcy, więc była zdumiona ich reakcją. Ci ludzie po prostu się wpatrywali w Forda i Chewbaccę (akurat tego dnia nie wcielał się w tę rolę Peter Mayhew), którzy wchodzili do „Sokoła”, lub spoglądali na monitory. I stali w milczeniu. Kennedy mówi, że nawet nie zdawała sobie sprawy ile osób się zgromadziło. Byli tak cicho, w sumie stało tam z 200 osób. Zdaniem Lawrence’a Kasdana to było surrealistyczne, to nie był tylko Ford, czy Han i Chewie, ale to było to coś.
– A teraz, gdy już napisałem film o młodym Hanie Solo, „Sokół” ma dla mnie olbrzymie znaczenie. I nie wiem, czy jesteście sobie w stanie wyobrazić jak to jest być na planie i kręcić to z tymi ludźmi – dodaje.

Harrison Ford nie raz nieprzychylnie wypowiadał się o Hanie Solo. Nazwał go „głupim i upartym”. A po zakończeniu „Powrotu Jedi” nawet powiedział w jednym z wywiadów, że wspaniale jest zobaczyć ten kostium po raz ostatni. Zdaniem Kathleen Kennedy Ford jednak przeszedł bardzo długą drogę. Solo bez wątpienia to ważna część jego samego i jego aktorskiej kariery. Więc gdy w końcu wrócił prawie wszyscy na planie chcieli krzyczeć „O Boże, on wrócił!”.

Z Fordem i „Przebudzeniem Mocy” wiąże się też wypadek o którym nie raz pisaliśmy. W którym poza Harrisonem jak się okazało poszkodowany został także J.J. Abrams.
– To bez wątpienia było straszne wydarzenie i chciałbym, by nigdy się nie wydarzyło z przyczyn oczywistych – wspomina Abrams. – Ale prawda jest taka, że gdy już wiedzieliśmy, iż Harrison wraca do siebie, zrozumieliśmy że to był największy dar dla filmu i sądzę, że każdy filmowiec mógłby powiedzieć: „gdybym tylko mógł zrobić przerwę po miesiącu kręcenia na kilka tygodni i się zrekalibrować, wziąłbym ją”.

Abrams i Kasdan dostali czas, by przepisać kilka scen, a także nakręcić jeszcze raz te sceny z innymi aktorami, które im się nie spodobały. Pozostali odtwórcy mogli w tym czasie naładować swoje baterie.

Początkowo Abrams myślał czy nie przepisać scenariusza tak, by Harrison Ford miał więcej scen siedzących. Wtedy nie wiedzieli jak będzie przebiegać rekonwalescencja. Zwłaszcza, że miał mieć więcej scen akcji niż przed wypadkiem. Obecnie jednak w filmie nie widać tego, żeby aktor miał jakieś problemy.

Zresztą nie tylko Ford mógł mieć problemy z chodzeniem. Peter Mayhew, czyli Chewbacca, nie tylko miał w 2013 operację na kolana, ale też normalnie porusza się o lasce w kształcie miecza świetlnego. Szybkie ruchy bez niej są dla niego już zbyt trudne. Dlatego inny aktor wcielił się w rolę Chewiego w scenach akcji, ale tam gdzie to tylko było możliwe Abrams i Kennedy preferowali Petera. (Prawdopodobnie jest to Ian Whyte o którym pisaliśmy tutaj).

Kennedy wspomina także obiad, który jadła ekipa przed rozpoczęciem zdjęć. Tam sobie uświadomiła jak bliska jest więź między Peterem a Harrisonem. Peter siedział już przy stole, gdy wszedł Ford. Ten podszedł do niego i uściskał go, jak nikogo innego w sali.

Gdy Ford wrócił na plan wszyscy na chwilę się zatrzymali, on jednak był pogodny i żartował sobie, no i bardzo pomagał młodszym aktorom.

Kennedy wspomina, że zanim sfinalizowano sprzedaż Lucasfilmu, powrót Marka Hamilla, Carrie Fisher i Harrisona Forda był już pewny. No i wcale tego ostatniego nie było go tak trudno przekonać. Być może faktycznie nie czuje się emocjonalnie związany z tą rolą, może skusił go Abrams, albo młodsi aktorzy? Ale z pewnością był zachwycony, gdy przeczytał pierwszą wersję scenariusza i zobaczył do czego zmierzają. Od razu powiedział tak, porozmawiał z Abramsem o szczegółach.

Okazuje się także, że udział Simona Pegga w „Przebudzeniu Mocy” jest trochę większy niż się spodziewaliśmy. I to wcale nie chodzi o granie. Będzie w masce, więc go nie rozpoznamy tak łatwo. Ale jak twierdzi Abrams, wsparcie i przyjaźń Pegga odbiły swoje piętno na tym filmie. Reżyser twierdzi, że Pegg pomagał mu rozwijać tę historię, głównie zadając wiele pytań, które wspomagały proces twórczy. Był z jednej strony doświadczonym scenarzystą, z drugiej fanem także krytycznym a z trzeciej przyjacielem. To sprawiało, że ma swój własny punkt widzenia i świeże pomysły.

Abrams skomentował też plotki o udziale Daniela Craiga w filmie, mówiąc, że Służby Jej Królewskiej Mości zabroniły mu się wypowiadać na ten temat.

Wpływ Ralpha McQuarriego na „Gwiezdne Wojny” trudno jest przecenić. Nic dziwnego, że J.J. Abrams zabierając się za „Przebudzenie Mocy” postawił sobie pytanie kim właściwie był Ralph McQuarrie. I znaleźć kogoś kto by go zastąpił. Tym kimś stał się Rick Carter, doświadczony scenograf, wieloletni współpracownik Stevena Spielberga czy Roberta Zemeckisa. Twórca takich filmów jak „Park jurajski”, „Powrót do przyszłości”, „A.I. Sztuczna inteligencja” czy „Avatar”. Nigdy wcześniej nie pracował z Abramsem, ale przy tym filmie stał się jego McQuarriem. Został wciągnięty w produkcję filmu na bardzo wczesnym etapie, gdy J.J. pracował nad scenariuszem jeszcze z Michaelem Arndtem. Abrams zapraszał Cartera na swoje sesje z Arndtem, co jest raczej nietypowe dla pracy scenografa. Ale J.J. twierdzi, że Rick jest marzycielem i geniuszem.

Wpływ McQuarriego na nowy film jednak pozostał. Twórcy zastanawiali się, czy nie pójść inną ścieżką, ale to Ralph stworzył estetykę „Gwiezdnych Wojen”. Zależało im jednak by zatrzymać dziedzictwo i historię tego, co stworzono, by pokazać że jest to kontynuacja.

J.J. Abrams wypowiedział się też na temat swojego tajemniczego pudełka. Przyznał, że z natury ujawniłby jeszcze mniej niż dotychczas powiedziano o tym filmie, ale zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo fani czekają na Epizod VII i jak istotne dla nich są pewne szczegóły. Nie chcieli więc całkowicie się zamknąć przed nimi. Ale to nie oznacza, że zamierzają powiedzieć wszystko. Trzeba znaleźć równowagę. Zwłaszcza, że o ile część fanów łaknie każdej informacji, istnieje część, która nie chce, by jej cokolwiek spoilerowano. Przyznał też, że oba zwiastuny zajawkowe, dokument czy zdjęcia z planu są specjalnie wybrane, są elementem pewnej gry polegającej na powolnym składaniu układanki. Więc jest jeszcze wiele rzeczy, których póki co nie rozumiemy. Wszystko jednak przyjdzie z czasem, pewnie też już po premierze.

Za to reżyser pochwalił swoją ekipę od dźwięków. Nie chciał mówić czym dokładnie zajmuje się Ben Burtt, ale pracował z nim przy „Super 8” czy obu „Star Trekach”, więc to sprawdzony układ. Dodatkowo wspomagają go Matthew Wood i Gary Rydstorm. Jest jednak wiele efektów jak dźwięki TIE Fighterów, miecza świetlnego czy droidów, które są swoistym testamentem Bena Burtta. Zarówno tego, co zrobił kiedyś, jak i tworzy obecnie.

Abrams nie chciał wypowiadać się o postaci Snoke’a, ale przyznał, że Andy Serkis zrobił na nim wielkie wrażenie. Nie tylko jako osoba czy wybitny aktor, ale też człowiek, który w dużej mierze rozwinął technologię motion-capture. Profesjonalista w każdym calu.

Pełne artykuły możecie przeczytać w oryginale tutaj:

Han Solo
Simon Pegg
Ralph McQuarrie
Zagrywki Abramsa

Wraz z nowymi produktami pojawiają się też kolejne zdjęcia z filmu, niestety najczęściej słabej jakości. Na obu widać Daisy Ridley (Rey) w „Sokole”.



Na koniec zaś jeszcze kilka nowych konceptów, które niedawno zaprezentowało IndieRevolver. Są to Maz Kanata (postać Lupity Nyong’o) oraz wizje rycerzy Ren, a także wczesne koncepty Kylo Rena. Akurat te dwa ostatnie dość mocno się zazębiają.



Swoją drogą sama Lupita niedawno przyznała, że myśli, iż nie zobaczymy jej postaci przed premierą filmu. Więc faktycznie zostają nam tylko koncepty.
KOMENTARZE (8)

„Entertainment Weekly” o siódmym epizodzie

2015-08-13 17:02:44

Już jutro zaczyna się D23 Expo w Anaheim. Niestety nie mamy dobrych wieści. J.J. Abrams zapowiedział, że nie będzie tam ani nowych klipów filmowych, ani nowych dokumentów. Ci, którzy chcą zobaczyć nowe fragmenty muszą więc czekać do jesieni na zwiastun. Czy to oznacza, że nic nie zobaczymy? Niekoniecznie. Disney zapowiadając panel Alana Horna mocno podkreślał obecność „Przebudzenia Mocy”. Więc może w końcu dostaniemy choć plakat, zapewne też zobaczymy jakieś wystawy. Z drugiej strony panel ten dotyczy wszystkich filmów Disneya, więc dużo czasu na Epizod VII tam nie będzie. Chyba wszyscy bardziej liczą na jakieś konkrety o „Rogue One”, jak choćby o obsadę. A co do zwiastuna „Przebudzenia Mocy” to powinien się on ukazać we wrześniu lub październiku. Niektórzy sugerują, że dobrym momentem byłyby okolice 3 września tuż przed „Piątkiem Mocy”. Warto jednak uzbroić się w cierpliwość, a także w przygotować na to, że po zwiastunie do grudnia znów nic nowego nie zobaczymy.

Najwyższy Porządek – tak po polsku będzie brzmiało tłumaczenie First Order. To oficjalna nazwa, potwierdzona przez Disneya w Polsce. Przy okazji upubliczniono kadr z nowej sceny, która znalazła się w koreańskim spocie telewizyjnym. Scena ta była widoczna już na drugim zwiastunie, ale z innej perspektywy. Tu lepiej widzimy generała Huxa (Domhnall Gleeson) przemawiającego do sił zbrojnych, różnych rodzajów szturmowców, ale też oficerów czy pilotów. Za Huxem stoi kilka postaci, jedna z nich to zapewne kapitan Phasma (Gwendoline Christie) – postawna w chromowanym hełmie. Sporo kontrowersji wzbudziły też transportowce, widziane w tle przed TIE Fighterami. Początkowo fani myśleli, że to jakieś maszyny kroczące, jednak na zdjęciu lepszej jakości widać, że to ten sam lądownik, który jest obecnie używany przy „Rogue One” (można go zobaczyć na zdjęciach z planu). Swoją drogą nie wiadomo też, czy przypadkiem to miejsce nie jest osławioną bazą Starkiller. Jak zwykle więcej pytań niż odpowiedzi.




Scena ta też dość mocno przypomina końcową scenę „Ataku klonów” na Coruscant, gdzie Palpatine z senatorami obserwuje armię wyruszającą na bój, ale widać tu także historyczne inspiracje. Jedni doszukują się tu nawiązań do III Rzeszy, lub parad na Kremlu, inni także do klasycznych przedstawień filmowych rzymskich legionów.

Tymczasem w sieci pojawiła się kolejna wątpliwość/kontrowersja. Czy Yavin wróci? Na niektórych produktach pojawiła się czerwona planeta, ale rosyjski odpowiednik StarWars.Com nie pozostawia wątpliwości. Jakku widziane z kosmosu jest czerwone, więc to pewnie tę planetę wykorzystują w materiałach marketingowych.



W sieci także pojawiło się krótkie sprawozdanie z tego, jak wyglądają sesje nagraniowe muzyki do „Przebudzenia Mocy”. Osoba, która je pisała, miała okazje uczestniczyć w jednej z nich jeszcze w czerwcu. Twierdzi, że to było muzyczne doświadczenie jej życia. To prawdziwy zamykający się krąg, a John Williams zrobił więcej dla propagowania muzyki niż ktokolwiek inny na tej planecie. W każdym razie osoba ta była bardzo podekscytowana.

Na koniec najważniejsze. „Entertainment Weekly” opublikowało kilka artykułów na temat produkcji filmu. Poniżej najważniejsze informacje tam zawarte. Miejscami zdradzają one nowe rzeczy, także fabularnie, ale bardziej na zasadzie przedstawienia świata i stawiania kolejnych pytań niż konkretnego spoilerowania.

Kathleen Kennedy wspominała jak wyglądało rekrutowanie Abramsa. Początkowo reżyser powiedział jej wprost, że nie jest zainteresowany, nigdy do tego nie dołączy, bo chce się zająć oryginalnymi projektami. Cóż, niestrudzona producentka nie dała za wygraną. Wzięła go podstępem. Zadała mu pytanie kim właściwie jest Luke Skywalker? Abrams myślał chwilę, a potem odpowiedział, że wchodzi w to. To wersja Kathleen, ale wątpliwości przed finalną decyzją było oczywiście więcej. J.J. wspomina także istotny wpływ jego żony na to, że podjął się tego projektu. Reżyser się wahał, a ona mu powiedziała, że to film taki jaki zawsze chciał zobaczyć i jeśli tę propozycję odrzuci, będzie tego żałował do końca swych dni. Ostatecznie wziął to na swoje barki.

Gdy Abrams podpisał kontrakt historia nie była jeszcze skończona. Wciąż rozważano różne wersje, a Lawrence Kasdan pisał już scenariusz do filmu o młodym Hanie Solo (ogłoszono go stosunkowo niedawno). Ale też pomagał rozwijać tę opowieść Michaelowi Arndtowi i Simonowi Kinbergowi. Gdy J.J. zobaczył jak to wygląda trochę się zląkł. Oni wciąż rozważali różne możliwości, ale wciąż brakowało historii. To było dla niego godne wyzwanie, ale jednocześnie ilość dróg które mogli podjąć była bardzo duża, co utrudniało wybór. Dyskusje były żywiołowe, gorące a czasem frustrujące, ale najważniejsze, że czuli tam ducha „Gwiezdnych Wojen”.

Ważne jest też to, że już wtedy mieli zapewniony powrót Marka Hamilla, Carrie Fisher i Harrisona Forda. Choć warto zauważyć, że wojna zmieniła te postaci, to był Luke, Leia i Han, ale nie tacy sami jak w oryginalnej trylogii, starsi z bagażem doświadczeń. Kolejnym istotnym pytaniem było to w jakim stanie znajduje się galaktyka. Dobrej historii potrzebny jest konflikt, więc wśród gwiazd nie mogło być pokoju. Nie zdradzając za dużo, Imperium wyewoluowało w juntę znaną jako Najwyższy Porządek. Przeciw nim walczą X-Wingi grupy odszczepieńców zwanej Oporem (nazwa polska nie jest potwierdzona). Księżniczka Leia weszła w posiadanie miecza świetlnego swojego ojca, który Luke zgubił w „Imperium kontratakuje”. W tamtym czasie jeszcze nie wiedzieli ile czasu na ekranie będą bliźnięta, za to Han Solo miał być jedną z głównych postaci i pilotować wraz z Chewbaccą (Peter Mayhew) „Sokoła Millennium”. Wśród nowych postaci pojawiła się zbieraczka złomu Rey (Daisy Ridley) oraz szturmowiec-dezerter Finn (John Boyega), którzy starają się przeżyć wraz z BB-8. W końcu cała piątka spotyka się na znanym statku kosmicznym.

Po stronie złych stoi Kylo Ren (Adam Driver) ogarnięty obsesją na temat Dartha Vadera, bezlitosny generał Hux oraz kapitan Phasma.

Wciąż jednak nie wiedzieli kim właściwie jest Luke. A odpowiedź mogła nie tylko zmienić postrzeganie klasycznej trylogii, ale też wpłynąć na pięć kolejnych planowanych filmów. Kennedy wspomina, że zastanawiali się nad tym i inspirowali postaciami zawieszonymi między dobrem a złem. Po części wpływ na to miał też George Lucas, który wiele razy powtarzał, że łatwiej jest być złym niż dobrym. Ale problemem jest też to, że czasem trudno rozróżnić co jest dobre a co złe. Więc to jest jeden z kluczowych tematów poruszanych przez „Przebudzenie Mocy”. To właśnie coś, co pozostawił im po sobie Lucas. Ludzie zastanawiają się jaki jest jego wkład w nowe filmy, on wciąż je inspiruje, niekoniecznie fizycznie.

Tworząc ten film J.J. Abrams bardzo polegał na Lawrencie Kasdanie. Ten był takim jego Hanem Solo, starszym i bardziej doświadczonym kolegą, który zresztą miał duży wpływ na klasyczną trylogię. I to jej głównie się przyglądali. Zrezygnowano wówczas już z trzydziestoletniego dorobku tak zwanego Expanded Universe, więc kanonem były jedynie filmy, a oni tworzyli nowy kanon, rozwijali go.

Kasdan wspomina, że Lucas proponował mu pracę przy prequelach, ale wtedy miał rozterki podobne jak Abrams, i się nie zdecydował. Półtorej dekady później znów do niego zwrócono się z podobnym pytaniem i znów kluczem okazało się to kim właściwie jest Luke Skywalker. Larry zastanawiał się jak inaczej spojrzeć na tę postać, jak dodać jej z wiekiem doświadczenia, choć niekoniecznie wiedzy. Razem z Abramsem przeprowadzili bardzo dużo sesji, gdzie nagrywali wszystko. Abrams wspomina, że był tymczasowym kapitanem okrętu George’a Lucasa.

Dowiedzieliśmy się też czegoś o historii imion nowych postaci.



W przypadku Finna i Rey Abrams mówi, że utajnienie ich nazwisk jest celowe. Nie chciał się na ich temat wypowiadać, ze względu na spoilery. Zatem mamy pełne pole do spekulacji. Za to dostaliśmy opis zdjęcia powyżej. BB-8 został pojmany przez gburowatego Teedo, mieszkańca Jakku i złomiarza, jeżdżącego na stworze zwanym luggabeast. W przypadku Teedo także nie znamy jego nazwiska, ale tu raczej potencjalnych spoilerów nie ma. Gra go Kiran Shah. Niewielki kenijsko-hinduski aktor mający 58 lat i w dorobku kilka ciekawych ról, także jako kaskader. Grał Ewoka w „Powrocie Jedi”, we „Władcy Pierścieni” w scenach, gdzie Frodo rozmawiał z Gandalfem, dublował Elijah Wooda, tak by ten wyglądał na niższego. Pojawił się też w „Narnii” (jako Ginaarbrik), „Poszukiwaczach Zaginionej Arki” (jako Abu), a także w „Supermanie” z 1978, gdzie w pewnych scenach oczywiście widzianych z perspektywy, był dublerem Christophera Reeve’a.

Imię Poe Dameron, w którego wciela się Oscar Isaac, faktycznie pochodzi od asystentki Abramsa Morgan Dameron o której pisaliśmy tutaj. J.J. wspomina, że to imię znał i jakoś mu pasowało w tym kontekście, a dodatkowo wiedział, że Morgan się zarumieni. Uradowało ją to. Początkowo myśleli, że to raczej robocza nazwa, ale przyzwyczaili się do niej i tak zostało. Imię Poe pochodzi od pluszowego, polarnego misia córki Abramsa, właśnie nazywanego Poe lub Po’. W tym imieniu jest coś uroczego, co urzekło reżysera.

BB-8 – oficjalna wersja brzmi, że BB to sposób na uhonorowanie Bryana Burka przyjaciela i współpracownika Abramsa, a także współproducenta „Przebudzenia Mocy”. Prawda jest jednak taka, że tu chodziło o onomatopeję, zwłaszcza, że droid wygląda trochę jak 8 lub dwie literki B. Wiele pierwszych imion zostało zmienionych i przypadło, w tym jednak wypadku BB-8 się nie zmieniło.

Nie wiadomo dokładnie też skąd się wzięła nazwa Hux. Powstała gdzieś podczas rozmów Abramsa i Kasdana w studiach Bad Robot. Być może fakt, że w sąsiedztwie Santa Monica znajduje się Hux miał na to jakiś wpływ?

Kapitan Phasma to złożenie dwóch rzeczy. Po pierwsze kostiumu chromowego szturmowca, który zaprojektował Michael Kaplan. Po drugie Abrams wcześniej obejrzał film „Mordercze kuleczki” (Phantasm) z 1978. To horror, w którym istotną rolę odgrywały błyszczące kule. Samo więc tak wyszło. Phasma zaś brzmiało na tyle dobrze, że zostało.

Na koniec dowiedzieliśmy się też trochę o samym głównym złoczyńcy, czyli Kylo Renie. Jest on ogarnięty obsesją na temat Dartha Vadera, ale i Sithów, którzy wyginęli zanim Kylo się urodził. W filmie dowiemy się skąd pochodzi jego maska i jak powstała, pewne nawiązania do Dartha Vadera są tu celowe. Ren doskonale zdaje sobie sprawę z tego co się wydarzyło, a to będzie część filmu. Kylo zbudował też samodzielnie swój miecz świetlny, jest taki a nie inny, bo lepiej oddaje jego trudny charakter. To nie jest jakiś starożytny artefakt, to własnoręcznie „wykuta” broń. Ren jest pewnym odbiciem Luke’a Skywalkera. Ten drugi był bohaterem, który wziął się znikąd, Kylo jest szwarccharakterem początkowo bez znaczenia, który się rozwija. Są dwie strony Mocy i każda chciałaby mieć swojego bohatera, tak właśnie jest tu. Zobaczymy kolejne kroki Kylo Rena. On nie jest Darthem Vaderem, ukształtowanym już w klasycznej trylogii, Kylo na swój sposób będzie dorastał. No i oczywiście nie jest to jego prawdziwe imię. W sumie to nawet Ren nie jest imieniem, bardziej czymś w stylu „Darth”, czyli formą tytułu lub imienia tytularnego. Postać ta przyłączyła się do Rycerzy Ren (Knights of Ren), ale kim oni są, dowiemy się 18 grudnia.

Kasdan dodaje, że ta postać jest targana emocjami. Adam Driver dał z siebie wszystko i wczuł się w tę rolę. To zupełnie z pewnością nie jest typowy, niewiele znaczący czarny charakter.

Pełne artykuły z „Entertainment Weekly” można przeczytać tutaj:
Ogólny artykuł
Znaczenie imion
Kylo Ren
zdjęcia
KOMENTARZE (5)

Blu-ray, DVD, IMAX i inne plotki

2015-08-08 07:02:26

Zaczynamy od zapowiedzi Blu-ray i DVD. Po sieci krążą już różne wieści na ten temat. Według przecieków z Walmart film powinien zadebiutować wiosną 2016, ale tego się akurat spodziewaliśmy. Inne źródła podają konkretną datę 26 kwietnia. Na razie nie wiadomo w jakich edycjach by to wyszło. W każdym razie wygląda na to, że Disney/Lucasfilm raczej chcą by filmy były dostępne przed 4 maja, a nie Świętami Wielkiej Nocy.

Tymczasem pojawiły się też już porównania wersji IMAXowej i zwykłej. Jak wiemy film nie był w całości kręcony kamerami IMAX, więc tylko kilka scen pewnie będzie się różnić, ale różnicę tę widać gołym okiem. Wynika to oczywiście z różnic w rozmiarze ekranu. Zwykłe kino jest bardziej spłaszczone.


O tym co prawda J.J. Abrams wspominał u Jona Stewarta, ale jeszcze warto wspomnieć wersję medialną. Otóż reżyser miał wypadek na planie „Przebudzenia Mocy”. Nie przyznawał się do tego długo, ale teraz już zaczął o tym opowiadać. W momencie, gdy Harrison Ford miał wypadek i drzwi spadły mu na kostkę, Abrams postanowił go ratować. Pobiegł i jako jeden z pierwszych usiłował pomóc aktorowi. Forda helikopter zabrał do szpitala, a J.J. nadwyrężył sobie kręgosłup. Okazało się, że coś tam sobie połamał, więc gdy Harrison wrócił na plan po przerwie, był w pełny sprawny, Abrams w tym czasie paradował w kostiumie usztywniającym, którego jednak nie było widać, skrywało go ubranie. Dochodzenie do zdrowia trwało dłużej niż u aktora. Abram żartował sobie, że Harrison Ford jest jakimś superbohaterem, bo po wypadku samolotowym także dość szybko doszedł do siebie.

Adam Driver także niedawno udzielił całkiem sporego wywiadu, jednak o „Gwiezdnych Wojnach” powiedział bardzo niewiele. Na szczególną uwagę zasługują dwie rzeczy. Po pierwsze, fakt iż prawie wszyscy na planie chcieli ściskać się z Chewiem, a po drugie, że atmosfera na planie zdaniem Drivera bardziej przypominała film niezależny niż wielki blockbuster.

Zaś Robert A. Iger wypowiedział się na temat biznesowych oczekiwań Disneya. Po sieci krążą różne analizy, jedni twierdzą, że „Przebudzenie Mocy” pobije sukces „Avatara”, inni że być może prześcignie „Jurassic World”. Szef Disneya przyznał, że zdaje sobie sprawę z oczekiwań, ale doskonale wie, iż marka „Star Wars” nie jest na całym świecie tak rozpoznawalna i kojarzona jak w Stanach, więc obecnie ani nie szacują, ani nawet starają się nie mieć oczekiwań wobec tego ile ten film zarobi. Raczej chcą to zobaczyć, choć oczywiście jeśli chodzi o zyski są optymistycznie nastawieni. Jednak jeśli chodzi o zarobek poza USA to zarząd Disneya nie ma tak wygórowanych nadziei na megahit.

Irlandzkie media nadal wierzą, że we wrześniu na Skellig Michael będzie kręcone dalej „Przebudzenie Mocy”. Wszyscy raczej liczą, że będą to sceny do Epizodu VIII, być może dlatego Mark Hamill zaczął już zapuszczać brodę. Natomiast na razie w sprawie zmieniła się dokładnie jedna rzecz. Według najnowszych wieści zdjęcia miałyby potrwać od 13 do 16 września i ewentualnie się przedłużyć o parę dni. Trudno uwierzyć, by kręcono na nowo jakąś sekwencję „Przebudzenia Mocy”, ale nie można tego wykluczyć.

Na koniec dwa małe spoilery, które zaczynają się pojawiać przy okazji figurek i gadżetów. Zestawy LEGO podobno zdradzają nazwę nowej planety, którą brzmi Takodana. Natomiast wśród figurek Hasbro znajduje się jedna, oznaczona Spoiler EPISODE VII Darth Vader 3.75” 5POA(Koniec spoilera). Oczywiście brak jakichkolwiek innych wieści powoduje jedynie spekulacje. Na razie nie ma nawet zdjęć figurki.
KOMENTARZE (14)

Zdjęcie Kena Leunga w „Przebudzeniu Mocy”

2015-07-31 07:14:41

Powoli zaczynają wyciekać kolejne zdjęcia promocyjne. Tym razem mamy postać, w którą wciela się Ken Leung, chyba najlepiej znany jako Miles z serialu „Lost – Zagubieni”. Tak więc wszyscy oczekujący Azjatów w nowych filmach, będą zachwyceni. J.J. Abrams zapewniał, że Azjaci są w nowym filmie i nie kłamał. W dodatku zobaczymy twarz Kena.

O udziale Kena, a także tym, że zagra generała Ruchu Oporu pisaliśmy tutaj. Zdjęcie Kena pochodzi z StarWars7News, natomiast jego kurtki z MakingStarWars.




Ken opowiedział też trochę na temat swojej roli, albo raczej swoim zaangażowaniu w postawanie filmu. Niewiele, ale jednak. Podobno aż dwa razy podróżował do Londynu by wziąć udział w zdjęciach przez kilka dni. Głównie będziemy go oglądać w bazie Ruchu Oporu, gdzie z pewnością towarzyszyć będzie mu Carrie Fisher (da się to zauważyć na dokumencie z Comic-Conu). Ken napomknął, iż widział też inne osoby z oryginalnej obsady na planie, ale nie wiadomo, czy dzielili sceny.

Inny aktor o którym wspominaliśmy, czyli Miltos Yerolemou (Syrio Forel z „Gry o tron”) na serwisie Spotlight ujawnił, że jego postać jest określana jako H.M. Patron. Niektóre strony sugerują, że to imię. Natomiast jednym ze znaczeń słowa Patron jest bywalec, czyli stały klient na przykład przesiadujący w kantynie. StarWars7 sugeruje, że to właśnie o to chodzi, a H.M. miałoby być skrótem od „Hall of Mirrors”. Zobaczymy, czy mają rację.

Jessica Henwick (również znana z „Gry o tron”), która podobno wciela się w jednego z pilotów, nadal zaprzecza swojemu udziałowi. Niestety nie robi tego zbyt przekonywująco, można to zobaczyć na filmiku poniżej.



Simon Pegg zaś wspomniał, że praca na planie Gwiezdnych Wojen to było spełnienie jego marzeń z dzieciństwa. Mark Hamill, Harrison Ford i Carrie Fisher to dawni bohaterowie Simona, zresztą wciąż jest pod ich wrażeniem. Więc gdy nie pracował, chodził po planie i sobie oglądał, co się działo.

Tymczasem Bob Iger pochwalił się, że widział już zmontowane „Przebudzenie Mocy”. Co prawda jeszcze bez wielu efektów, czy muzyki, ale jednak. Dodał, że nie może się doczekać, aż świat zobaczy ten film. Więc szef Disneya miał też pewnie okazję przesłuchać pierwszych nagranych i zmontowanych partytur Johna Williamsa.

Skoro jesteśmy przy filmie i efektach, to MakingStarWars dotarło do ciekawej statystyki. „Przebudzenie Mocy” ma około 357 ujęć. Po pierwsze montaż jeszcze jest dopracowywany, po drugie, część ujęć była kręcona zarówno na lokacji jak i w studio, tam trwają pewne przetasowania. Jednocześnie jakieś 28 z tych ujęć jest w pełni wygenerowanych komputerowo. Podobno nawet takie, które będą otwierać film. Tak więc Epizod VII to nie tylko praktyczne efekty.
KOMENTARZE (19)

Lucasfilm nie popiera obscenicznych zdjęć!

2015-07-20 07:10:01

Amerykański magazyn dla mężczyzn „GQ” przeprowadził swoisty gwałt na „Gwiezdnych Wojnach”! Tym samym sięgnął przysłowiowego bruku. Wraz z Amy Schumer, komediantką i artystką nie bojącą się kontrowersyjnych tematów, w tym także tych związanych z seksem (bo to się sprzedaje), przygotowali specjalną sesję zdjęciową. Artystka przebrała się w niej za Leię z pałacu Jabby, tą w złotym bikini. Nie byłoby w tym nic skandalicznego, ale same zdjęcia niestety już do przyzwoitych nie należą. Ociekają podtekstami i obscenicznym seksem, co prawda nie pokazują go zbytnio, gdyż są to prawie same aluzje, ale już fakt mieszania takich spraw i „Gwiezdnych Wojen” nie wszystkim się podoba. Mówiąc wprost, splugawiono wulgarnie sagę! Co prawda zdjęcia nie należą do kategorii hard, jednak niesmak pozostał. Oburzenie też, szczególnie w sieci. Zwłaszcza, że niektórzy nie wiedzieli, że jest to samowola artystki Schumer i „GQ”. Na twitterze pojawiły się gromy na Disneya!
Nie mogę uwierzyć, jak to możliwe, że Disney pozwala, by „GQ” robił te niesmaczne żarty z „Gwiezdnych Wojen”. Wstydźcie się wszyscy!
Takie wpisy na twitterze to norma. Część ludzi, chce by w świecie pełnym seksu, pozostały pewne bastiony czystości i moralności. „Gwiezdne Wojny” dotychczas takie były, a teraz w Disneyu powinny być jeszcze bardziej rodzinne i czyste!
Lucasfilm i Disney wydały nawet w tej sprawie specjalne oświadczenie. Oficjalnie doceniają to, że taki magazyn uznaje wkład „Gwiezdnych Wojen” w kulturę, ale jednocześnie sesja nie jest ani autoryzowana, ani w żaden sposób popierana przez właścicieli sagi. Cóż, Alex Braun pewnie ucieszyłby się z takiego oświadczenia, w końcu poszedł zdecydowanie dalej niż Amy Schumer.

Niektórym jednak sesja się podobała. Pojawiły się więc pozytywne komentarze, a także takie, które nie wiadomo jak odczytać. Mark Hamill jest bardzo podekscytowany sesją Amy i nie może się doczekać kiedy zobaczy ją na planie Epizodu VIII. Część osób zastanawia się jednak, czy to nie był sarkazm z jego strony.

Jedno jest pewne, całe zamieszanie z wyuzadanymi zdjęciami na pewno pomoże Amy Schumer. Do kin w USA wszedł w ten weekend film „Wykolejona”, do którego napisała scenariusz i gra jedną z głównych ról. U nas premiera pod koniec miesiąca.



Tymczasem w Grecji trwa kryzys. Niektórzy komentatorzy zastanawiają się czy to nadal jest grecka tragedia, czy już tragifarsa. Ba, nawet dopatrzono się tam analogii do „Gwiezdnych Wojen”. I tak Merkel została określona mianem Jabby Hutta, Juncker został Jar Jarem, Tsipras Lukiem Skywalkerem, a Donald Tusk admirałem Piettem. Więcej propozycji można zobaczyć powyżej.

A teraz coś z zupełnie innej beczki. Keira Knightley schudła! No może to nazbyt pochopne stwierdzenie, w każdym razie młoda mamusia wróciła do swojej sylwetki i już sobie chodzi po Londynie wraz z mężem. Niestety nie wiadomo komu zostawili w tym czasie swoje dziecko. Ot, nie ma jak to odpowiedzialne rodzicielstwo.
KOMENTARZE (11)

O produkcji słów kilka „Przebudzenia Mocy”

2015-07-18 06:33:27

„Przebudzenie Mocy” przegrało jedną z batalii na Comic-Conie. Rozgrywała się ona na twitterze. Wygrywał ten film o którym najbardziej ćwierkano. Niestety Epizod VII wylądował dopiero na trzeciej pozycji. Najwięcej tweetowano o drugim „Kosogłosie”. Za nim plasował się „Batman vs. Superman”. Na czwartym i piątym miejscu odpowiednio „Legion samobójców” oraz „Justice League Part I”.

Przy okazji San Diego Comic-Conu Darren Gilford, jeden z dwóch scenografów „Przebudzenia Mocy” opowiedział też trochę o nowym filmie. W dużej mierze powtarzał się względem tego, co już słyszeliśmy. Że dla niego Rick Carter to chodząca legenda, to Obi-Wan scenografii i tak dalej. Ale zdarzyło mu się też zdradzić przez przypadek coś zupełnie nowego. Wspomniał o używaniu prawdziwej scenografii, modeli ale też malunkach tła, czyli tak zwanego matte paintings. Technika ta w kinie jest wykorzystywana od bardzo dawna, wykorzystuje fakt spłaszczenia obrazu na kliszy, więc odległe tło można sobie namalować, a i tak na ekranie mamy złudzenie przestrzeni. Wykorzystywano to powszechnie w klasycznej trylogii. W przypadku prequeli i obecnego kina nadal się to stosuje, ale już głównie za pomocą komputerów. Tym razem zdaniem Gilforda wymuszono na ILM odgrzebanie starych sprzętów, by dobrze kręcić sceny z malowanymi tłami, zamiast korzystać z grafiki komputerowej.
Dowiedzieliśmy się jak też początkowo wyglądał podział prac między dwoma scenografami. Darren nadzorował konstrukcje w Londynie, w tym czasie Rick pracował w Los Angeles z J.J. Abramsem, głównie nad elementami fabularnymi i ich wpływem na scenografię. Jednocześnie obaj też prowadzili dział w San Francisco, w siedzibie Lucasfilmu.
Według Gilforda, J.J. bardzo chciał by produkcja tego filmu była tak bliska klasycznej trylogii jak to tylko możliwe. Abrams jednocześnie czuł, że prequele mają pewne wady, w tym to, że używają praktycznie każdego znanego ludzkości narzędzia grafiki komputerowej. Reżyserowi zależało nie tylko by zrobić kontynuację, ale też nakręcić ten film tak jak klasyczną trylogię, na tyle ile się da. Powodowało to, że gdy musieli podejmować decyzje, Abrams nalegał, aby spróbowali uczynić to analogicznie do tego co tworzono w roku 1977 i by w miarę możliwości starali się stosować te same techniki. To było nie lada wyzwanie, scenografowie czasem musieli odkryć jak budowano makiety kiedyś, bez wszystkich nowoczesnych narzędzi. Starali się wejść w rolę Johna Barry’ego i Normana Reynoldsa. I to podejście obowiązywało w całym procesie twórczym, od scenografii, poprzez statki, obrazy tła czy nawet lokacje.

Z innych plotek, pojawiła się informacja, że Jessica Henwick („Gra o tron”) gra jedną z pilotek. Podobno jej postać nazywa się Jessika Pava.

Na koniec jeszcze kilka zdjęć z dokumentu ujawnionego na panelu. Niektóre z nich wymagają szczególnego komentarza.


Czyżby wielki powrót R2-KT?


Rick Carter na tle projektów. Tu drobna uwaga, praktycznie wszystkie wyciekły. Żeby nie było niejasności, nikt nie podejrzewa o to Ricka Cartera. Zapewne osoba, która je upubliczniła miała dostęp do tego pomieszczenia.


Na to zdjęcie warto zwrócić szczególną uwagę. Dlaczego? Ano dlatego, że od kilku dni, niektóre serwisy publikują je pisząc, że tak właśnie wygląda Luke Skywalker (Mark Hamill) w „Przebudzeniu Mocy”. Faktycznie jest to Poe Dameron (czyli Oscar Isaac).


Czy to jest Maz Kanata? Być może jednak ten koncept wcale nie dotyczy postaci Lupity Nyong’o, a kogoś zupełnie innego.


A tu podobna maska. Może więc to będzie cała rasa.


Simon Pegg w kostiumie, bez czegoś na głowie. To potwierdza wcześniejsze doniesienia o tym, że w filmie nie zobaczymy jego twarzy.


Koncepty. Na zdjęciu po lewej widać Bosska. Niektóre z konceptów przypominają niewykorzystane z „Zemsty Sithów”, zwłaszcza te bazujące na małpach.


Wygląda na to, że to lot „Sokołem” będzie tą obiecaną sekwencją natywnie IMAXową


Tę scenę kręcono w okolicy Pinewood, wcześniej widzieliśmy zdjęcia przechodniów


Warwick Davis i jak twierdzą niektórzy aktor Kiran Shah


C-3PO z nową ręką


Kokpit „Sokoła”, Harrison Ford i Daisy Ridley


Peter Mayhew i Daisy Ridley


Harrison Ford jako Han Solo


Adam Driver jako Kylo Ren, scena kręcona w studiu


Poe Dameron (Oscar Isaac). Tym razem przy jasnym X-Wingu, być może w filmie będzie miał dwa


Lawrence Kasdan i J.J. Abrams na planie




Tu mamy przykład jak modele współgrają ze stworzoną scenografią


I na sam koniec jedna informacja. Do premier Epizodu VII zostało już dokładnie 5 miesięcy!
KOMENTARZE (19)

SDCC 2015: Panel "Przebudzenia Mocy" - filmik z produkcji! [UPDATE]

2015-07-11 04:33:30 oficjalna

Przed chwilą zakończył się panel dotyczący "Przebudzenia Mocy" na Comic Conie w San Diego. Wśród jego uczestników byli: Kathleen Kennedy, J.J. Abrams, Lawrence Kasdan, Simon Pegg, John Boyega, Daisy Ridley, Oscar Isaac, Adam Driver, Domhnall Gleeson, Gwendolyn Christie, Carrie Fisher, Mark Hamill i Harrison Ford! Jak widać ekipa była nawet większa niż na Celebration Anaheim, a pojawienie się Forda czyniło ten panel wyjątkowym - gdyż aktor do tej pory unikał imprez gwiezdno-wojennych.

Podczas spotkania wielokrotnie powtarzano, że kładziono nacisk na praktyczne efekty, a nie samo CGI. Na zakończenie panelu zaprezentowano filmik z produkcji "Przebudzenia Mocy", na którym widać, że tak było w rzeczywistości. Możecie go zobaczyć poniżej!



Nie zdradzono zbyt wielu szczegółów odnośni samego filmu, większość czasu była poświęcono opowiadaniu przez aktorów tego jakie mieli wrażenia podczas jego produkcji. Poznaliśmy jednak kilka nazw, które będą nam towarzyszyć przez jakiś czas. Generał grany przez Domhnalla Gleesona nazywa się Hux, a ich główna baza to "StarKiller". Pamiętna postać z pierwszego filmiku z akcji charytatywnej dla Omaze to jest Bobbajo. Poniżej zobaczyć możecie sporo zdjęć i filmik z panelu z oficjalnej i Twittera!













UPDATE
Poniżej możecie obejrzeć pełen panel dotyczący "Przebudzenia Mocy":


KOMENTARZE (43)

Donnie Yen z rolą w Epizodzie VIII?

2015-07-06 21:50:08

Jak donosi, za Apple Daily, StraitsTimes aktor Donnie Yen został zatrudniony do pracy nad Epizodem VIII. Donnie Yen znany jest z filmów w których prezentuje swoje umiejętności walki - na koncie ma m.in. główne role w filmach "Ip Man" i "Zaginiony wojownik". Yen wygrał ponoć walkę o rolę w Epizodzie VIII z kilkoma innymi aktorami, którymi byli m.in.: Jet Li, Wang Leehom, Chang Chen, Daniel Wu i Stephen Chow. Wraz z Jetem Li byli najpoważniejszymi kandydatami, z uwagi na swoje umiejętności walki i znajomość angielskiego. Jet Li żądał jednak zbyt dużej sumy za wystąpienie w filmie, co miało przeważyć na korzyść Yena.

W tym samym artykule Apple Daily wspomina również, że Donnie Yen już za miesiąc leci do Londynu aby pracować nad Epizodem VIII. To ostatnie zdanie stawia całe doniesienie pod znakiem zapytania. Z ostatnich informacji wiemy bowiem, że dopiero rozpoczynają się zdjęcia do pierwszego spin-offa Star Wars, "Rogue One". Niemożliwe jest zatem, aby już za miesiąc, w tym samym studiu, zaczęto kręcić Epizod VIII. Możliwe jest jednak, że podane informacje są częściowo prawdziwe, tylko pomylili filmy. Znaleźć w sieci można bowiem plotki mówiące o tym, że Gareth Edwards poszukiwał chińskich aktorów do swojego spin-offa.

Oczywiście możliwa jest też opcja, że cała informacja to tylko tabloidowa plotka, która nie ma żadnego odbicia w rzeczywistości.

Z innych, bardziej prawdopodobnych plotek doszły do nas informacje, że Mark Hamill znowu zaczął zapuszczać brodę. Może mieć to związek z dokrętkami do "Przebudzenia Mocy" lub co bardziej prawdopodobne przygotowaniami do zdjęć do Epizodu VIII.
KOMENTARZE (22)

Nowy koncept i inne plotki

2015-07-04 08:15:38

Na początek wróżenie z fusów. „Jurassic World” to póki co największy sukces kasowy tego roku. Film ten pobił już kilka rekordów, ale analitycy nie wieszczą mu pokonania dwóch najbardziej kasowych filmów wszechczasów, czyli „Titanica” i „Avatara” Jamesa Camerona. Tylko tym dwóm filmom udało się pokonać barierę 2 miliardów USD przychodu z całego świata. Analityk Benjamin Swinburne z Morgan Stanley’s przewiduje, że właśnie „Przebudzenie Mocy” ma szansę także zbliżyć się do tej bariery naprawdę blisko. Szacuje on, że Epizod VII na świecie zgarnie 1,95 miliarda USD, dla porównania pierwsi „Avengersi” okupujący póki co trzecią pozycję mają około 1,5 miliarda USD. Czy Epizod VII pokona „Avatara”? To może być trudne zadanie. Film Camerona zarobił ponad 2 miliardy USD poza granicami Stanów Zjednoczonych (stanowi to 72% przychodu). „Gwiezdnym Wojnom” może być ciężko powtórzyć ten sukces. Analityk zakłada, że w USA Epizod VII zarobi około 650 milionów USD, a poza Stanami 1,3 miliarda USD, zaś na produkty około filmowe ludzie wydadzą w tym roku 3 miliardy USD, z tego 215 milionów USD trafi do Disneya z tytułu licencji. Oczywiście film zarobi tyle ile zarobi, ale w tej i podobnej analizie widać chyba dość mocno czego naprawdę chce Disney. Zobaczymy, co dostanie.

Warto też przypomnieć, że na oficjalnej działa specjalna witryna poświęcona Epizodowi VII, którą można przejrzeć tutaj. Znajdują się tam zwiastuny, zdjęcia oraz kilka dodatków np. do twittera czy facebooka. Po stronie można też swobodnie nawigować, przeglądając sobie kosmos. Jest tam ukryta jedna planeta (od mniej więcej kwietnia). Niektóre źródła sugerują, że jest to Jakku.



Wyciekł nowy koncept. Tym razem jest to prawdopodobnie Maz Kanata, ale trochę wcześniejsza wersja. Na razie mamy tylko mały fragment pochodzący z drugiego zwiastuna zajawkowego, gdzie widać trochę inne oczy tej postaci.



Trochę inny koncept Maz Kanaty można zobaczyć tutaj. W postać tę wciela się Lupita Nyong’o. Znając życie to prawdopodobnie niebawem zobaczymy jak ona wygląda w filmie. Zwłaszcza, że San Diego Comic Con już się zbliża wielkimi krokami, a panel o „Przebudzeniu Mocy” odbędzie się 10 lipca. A skoro o nim mowa, to warto dodać jedną rzecz. Otóż na panelu Lawrence’a Kasdana, Kathleen Kennedy i J.J. Abramsa zapowiedziano gości. Jest duża szansa, że jednym z nich będzie Gwendoline Christie, gdyż będzie na konwencie na panelach poświęconych „Grze o tron”. Czasowo nie koliduje to z „Gwiezdnymi Wojnami”.

Powoli także zaczynają się promocje w sklepach związane z produktami okołofilmowymi. Poniżej jeden z banerów, jakie pojawiły się w Wielkiej Brytanii czy Stanach. Samo zdjęcie widzieliśmy już w kwietniu.



Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Otóż okazuje się, że część konceptów z „Przebudzenia Mocy” bazuje na prawdziwych zdjęciach. I tak fani znaleźli kilka takich przykładów. Jeden z nich bazuje na zdjęciu Marka Hamilla z kręcenia „Powrotu Jedi”, gdzie przy scenie z rankorem aktor żartował sobie, że odgrywa „Hamleta”. Na innym widzimy Adama Drivera i jego zdjęcie z „Vanity Fair”. Na jeszcze jednym mamy Maxa von Sydowa w zdjęciu z filmu „Strasznie głośno, niesamowicie blisko”. Ostatnie zaś przedstawia nam inspirację Ralphem McQuarriem.




KOMENTARZE (3)

O długości filmu, pracy Daisy i kilku innych kwestiach

2015-05-22 20:11:20

Zaczynamy od plakatu. Wciąż nie ma oficjalnego plakatu promującego film, ale w USA zaczynają się pojawiać zastępcze, jak ten widoczny obok. Warto dodać, że podobne w Japonii pojawiły się na początku tego roku.

Druga nowa plota mówi, że trzeci zwiastun „Przebudzenia Mocy” ma się pojawić przy okazji premiery „W głowie się nie mieści” Pixara. Film wchodzi do kin w Stanach w połowie czerwca, w Polsce na początku lipca. Na razie pisało o tym tylko jedno źródło, nikt inny nie potwierdził tej informacji, a osoba która wrzuciła tę wiadomość na twittera usunęła konto. Więc duża szansa, że to zmyłka.

Dosyć dużo nowych informacji o „Przebudzeniu Mocy” pojawiło się w wywiadach dla „Vanity Fair”. Jeden z nich przeprowadzono z Lawrencem Kasdanem, współscenarzystą filmu. Kasdan wspominał o tym jak Lucas wciągnął go w „Gwiezdne Wojny”. Pracował już dla niego nad scenariuszem do „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”, gdy Leigh Brackett zmarła. Lucas zaprosił Larry’ego na lunch, scenarzysta wziął ze sobą „Poszukiwaczy”, a George poprosił go by dokończył mu „Imperium kontratakuje”. Kasdan zdziwił się, bo Flanelowiec nawet nie zajrzał do scenariusza Indiego. Powiedział mu to. Lucas stwierdził tylko, iż przeczyta to wieczorem, jak mu się nie spodoba to rano odwoła swoją ofertę. Ale się spodobało. To rozpoczęło ich bliską współpracę przez kilka lat. Nie tylko przy „Indianie Jonesie”, czy potem także „Powrocie Jedi”, ale też przy debiucie reżyserskim Kasdana – „Żarze ciała”. Larry bardzo dobrze wspomina Lucasa z tamtego okresu, co pomogło mu w pracy nad VII Epizodem. Bawi go też, że jest w podobnym wieku co Mark Hamill i Carrie Fisher, więc te 30 lat zmieniło go w takim samym stopniu jak ich. W tym przemijaniu ukazanym w filmie nie ma więc sztuczności. Kasdan jest bardzo zachwycony nowym epizodem. Jego zdaniem J.J. Abrams wyreżyserował go w sposób przepiękny. To wielki film, pełen wspaniałych postaci, sekwencji, żartów czy efektów. Jednocześnie nie jest tak długi jak większość współczesnych blockbusterów. Zdaniem Lawrence’a, te filmy mają ten problem, że przez 20 ostatnich minut człowiek czeka już na koniec. Nie chcieli takiego efektu, wręcz czegoś przeciwnego, by widz oglądając „Przebudzenie Mocy” pod koniec pytał siebie „To już wszystko?” i chciał więcej. Łatwo oczywiście mówi się o uzyskaniu takiego efektu, trudniej to osiągnąć. Więc spędzili wiele czasu przeglądając każdą scenę i zastanawiając się czy jest ona potrzebna i czy nie można jej zastąpić czymś lepszym.

„Vanity Fair” wspomina także o powodach odejścia Michaela Arndta. Scenarzysta pracował przy nowej trylogii jeszcze pod okiem George’a Lucasa, co mu szło dobrze. Jednak gdy Kathy dobrała już ekipę, w tym Kasdana i Abramsa, oraz całą masę innych pomocników, zmieniono trochę koncepcję filmu. Postarzono nowe postaci, nie były one już nastolatkami tak jak chciał George (więcej), jednocześnie ciągle pojawiały się nowe pomysły. Disney chciał koniecznie mieć premierę latem 2015, a proces twórczy wymagał wielu zmian w scenariuszu, Arndt nie wyrabiał. Dlatego mu podziękowano, zaś Kasdan i Abrams zaczęli pracę prawie od początku, bazując na tym, co już wymyślono, lecz pisząc scenariusz od nowa. Kiedy w styczniu zeszłego roku Abrams oznajmił, iż scenariusz jest ukończony mówił o jednej z jego wersji. Skończonej fabularnie, ale wciąż udoskonalanej.

O tym, że Apple zainspirowało trochę Abramsa, pisaliśmy już wcześniej. Do tematu trochę wrócił Michael Kaplan, projektant kostiumów. Ten wspomniał także, iż praca nad „Przebudzeniem Mocy” przypominała mu też to co robił w „Łowcy androidów”. Tam używano wiele starych wojskowych mundurów czy masek gazowych i tu też znaleziono miejsce dla takich rzeczy. Oczywiście przerobionych. Natomiast nie używali starych kostiumów z „Gwiezdnych Wojen”, choć te bardzo dokładnie zbadali i obejrzeli. Dodał także, że zależało mu aby kostiumy First Order i Oporu kolorystycznie różniły się bardziej niż Imperium i Rebelii. Zwłaszcza jeśli chodzi o khaki czy oliwkowy, występujące w oryginalnych filmach po obu stronach. Za to choć pokusa była, to w przypadku klasycznych postaci mocno trzymano się sposobu w jaki się ubierały w trylogii. Przy okazji kostiumów warto wspomnieć o kolejnym zdjęciu z produkcji, które krąży ostatnio po sieci, przedstawiającym Oscara Isaaca.



Szefowa Lucasfilmu także jest bardzo zajęta udzielaniem wywiadów i promocją. Kathleen Kennedy wspomniała, iż praca twórców, w tym jej samej, bardzo często polega na podążanie śladami George’a Lucasa. Muszą więc często odtwarzać jego poszukiwania, wiele czasu spędzili na oglądaniu rekwizytów zgromadzonych w archiwach Lucasfilmu, czy analizowaniu prac Ralpha McQuarriego. Producentka dodała także, że przez następne pół roku będą powoli ukazywać elementy nowego filmu, zdradzać je krok po kroku. Jeżdżą po konwentach, ale nie tylko tam będą się pojawiać nowe informacje. Zdaniem Kennedy te filmy są zawsze bardzo osobiste. Tak miał z nimi George Lucas, ale też w ten sposób działa J.J. Abrams. Nawet Rian Johnson podchodzi do tego bardzo osobiście (pisze scenariusz do Epizodu VIII, który także wyreżyseruje).

Daisy Ridley była wraz z Kathleen Kennedy w Japonii, o czym pisaliśmy, gdzie udzieliła kilku wywiadów. Dowiedzieliśmy się między innymi tego, że praca i przygotowania do roli wymagały od niej intensywnych ćwiczeń fizycznych. Musiała podnosić 70 kilogramową sztangę. Sama lubi uprawiać sport w szczególności pływanie, a także grać w badmintona czy ping-ponga.
Daisy wchodząc w postać Rey nie musiała robić dużych poszukiwań, natomiast przede wszystkim koncentrowała się na swojej kondycji fizycznej. Nauczyła się między innymi Bōjutsu, a trenował ją choreograf z „Gry o tron”. Bōjutsu to japońska sztuka walki polegająca na użyciu długiego kija, czegoś bardzo podobnego do jej broni widzianej na zwiastunach. Obecnie zdaniem Kennedy Daisy jest w tym tak dobra, że nawet postawni mężczyźni na planie się jej bali.
Daisy powiedziała też coś o sobie. Jej ulubiona postać z „Gwiezdnych Wojen” to Luke Skywalker, natomiast pierwszy film z cyklu który widziała to „Mroczne widmo”. Obejrzała je na VHS gdy miała 5 lat. Jej tata zaś jest wielkim fanem „Star Treka”. Próbowano ją też dopytywać o to czy jest Jedi, ale tu nie podała jednoznacznej odpowiedzi.
W innym wywiadzie natomiast zapytano wprost, czy jest córką Hana i Leii. Odparła, że nigdy nie słyszała takiej plotki, po czym zaczęła się śmiać, zapewniając że wszystkiego dowiemy się we właściwym czasie. Można to zobaczyć na tym filmiku.



O Epizodzie VII wypowiedział się też John Williams, który już widział fragmenty i to co zobaczył bardzo mu się podoba. Jego zdaniem to doskonałe rozszerzenie mitologii stworzonej przez Lucasa. Podobno też praca z Abramsem, czyli bardzo młodym człowiekiem z punktu widzenia kompozytora, przypomina mocno relację z Lucasem. Maestro dostaje wolną rękę, bo zna się na swojej pracy. Obecnie widział już 3/4 filmu.

Pip Anderson także wypowiedział się o swojej roli w filmie. Wspomniał, że głównie pracował z Harrisonem Fordem, a także Daisy Ridley i Johnem Boyegą i że przykro mu, ale na planie nie spotkał się z Markiem Hamillem.

Na sam koniec jeszcze jedna rzecz, właściwie to odgrzebana. Otóż Simon Pegg w jednym z wywiadów został zapytany o „Przebudzenie Mocy”. Dziennikarz zastosował pewien fortel i zapytał aktora, czy ten gra może szturmowca. Pegg dał się nabrać i odpowiedział:
– Nie byłem szturmowcem. Daniel Craig był szturmowcem – zamyślił się na chwilę i dodał. – Nie powinienem był tego mówić.
Potem oczywiście tłumaczył, że to plotki, które gdzieś zasłyszał. O tym, że Craig, czyli James Bond, gra szturmowca pisaliśmy już w styczniu, a pierwsze doniesienia o Craigu i jego roli pochodzą jeszcze z września ubiegłego roku. Wiemy na pewno, że aktualny odtwórca roli agenta Jej Królewskiej Mości na pewno na planie był i nie tylko dlatego, że w Pinewood trwały przygotowania do „S.P.E.C.T.R.E.”.
KOMENTARZE (6)

Analiza drugiego zwiastuna

2015-04-30 06:16:09 Teaser #2 TFA

Podobnie jak w przypadku pierwszego zwiastuna, tak i tym razem postaramy się, posiłkując Internetem, rozłożyć go na czynniki pierwsze.



Wpierw widzimy nowe (kolorystycznie) logo Lucasfilmu, a następnie słyszymy muzykę Johna Williamsa, która wprowadza nas w zwiastun. Możemy przypuszczać, że jego muzyka to nowa aranżacja, nagrana jeśli nie do filmu, to przynajmniej na potrzeby zwiastuna.



Rzut oka na planetę Jakku. Ujęcie jest długie, w stylu westernów Johna Forda. Za projekt niszczyciela rozbitego na pustyni odpowiada Doug Chiang. Lokacje zostały nagrane w Abu Zabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Poza niszczycielem w piasku widać też starego X-winga. Pojazd przelatujący przez kadr prawdopodobnie należy do Rey.

Z informacji o DLC do nowego „Battlefronta” wiemy, że bitwa o Jakku ma miejsce jakiś rok po bitwie o Endor. Tu widzimy niszczyciel klasy Imperial, ale to nie jedyny niszczyciel rozbity na tej planecie.

Gdy obraz ulega ściemnieniu Mark Hamill zaczyna mówić swoją kwestię. J.J. Abrams twierdzi, że połączył kwestię specjalnie nagraną na tydzień przed premierą trailera z tą z "Powrotu Jedi". Może stąd pojawia się słowo „has” zamiast „had” w przypadku Vadera. W „Powrocie Jedi” wypowiedź Luke’a jest trochę inaczej zmontowana. Fragment „Ty również masz tę moc” pojawia się przed „Moc jest silna w mojej rodzinie”. Wszystkie wypowiedzi Luke’a pochodzą z dialogu między nim a Leią na Endorze.



Jak widać maska Vadera nie spłonęła do końca na Endorze. Ktoś musiał ją stamtąd zabrać, przypuszczalnie osoba z Imperium. Maska jest wystawiona na jakimś podeście, jakby w muzeum. Przed kamerą stoi postać, która jej się przygląda. Wygląda tak jakby ktoś zbliżał się do maski. Podobnych ujęć w zwiastunie jest więcej.



R2-D2 i Luke przy ognisku. Nie wiemy jaka to jest planeta, raczej nie jest to scena tuż po Endorze, jak próbowały sugerować niektóre źródła. Luke ma tu strój przypominający bardziej Obi-Wana Kenobiego z „Nowej nadziei” oraz nową rękę, która już nie jest pokryta syntetyczną skórą. Dodatkowo ma tam pazury, przypomina to trochę niektóre z starszych konceptów Kylo Rena.



Z dialogów możemy przypuszczać, że ktoś podaje miecz świetlny Anakina Skywalkera Lei (Carrie Fisher). Po prawej stronie widać niskiego obcego. Prawdopodobnie w tę rolę wcieliła się Lupita Nyong’o. Ręka jest bardziej dziecięca, niż należąca do dorosłej kobiety. Być może potwierdza to doniesienia, że Lupita gra jedynie twarzą, a tułów jej postaci gra ktoś niski. O tym, jak Lupita gra w mo-cap pisaliśmy tutaj.
W tle bardzo niewyraźnie widać droidy. Leia ma też jakiś pierścień na ręku.

Tu następuje ściemnienie i informacja, że film pojawi się na Gwiazdkę.



X-wingi lecące w formacji. Prawdopodobnie tło nagrano w Lake District w Anglii (więcej).
Poe Dameron (Oscar Isaac) uśmiecha się. Ma na sobie czarno-czerwony hełm. Jest właścicielem czarnego X-Winga. Sama scena z myśliwcami jest prawdopodobnie częścią tej samej sekwencji, którą widzieliśmy w pierwszym zwiastunie.



Kylo Ren podnosi swój miecz, prawdopodobnie atakuje kogoś. Za nim stoją szturmowcy. To część sceny, która potem jest kontynuowana.



Rey (Daisy Ridley) i Finn (John Boyega) oraz BB-8 uciekają. Zdjęcia zostały nagrane w Abu Zabi. Widzieliśmy te miejsca na zdjęciach, które przeciekły. Finn ma cywilny strój przypominający trochę ubranie Luke’a z końcówki „Nowej nadziei”. Rey ma nową broń, która przypomina jakiś kij, tudzież pałkę mocy czy elektropałkę. Nie rozstaje się z nią w ogóle, w zwiastunie pierwszym widać ją zaczepioną na ścigaczu. Luźno bo luźno, ale przypomina podwójny miecz świetlny Dartha Maula, zawiera pewne łudząco podobne elementy. W lewym górnym rogu widać TIE Fightera, który prawdopodobnie ich ściga.



Kontynuacja sceny z Kylo Renem. Za nim widać szturmowców First Order, a także pożar i jakieś osoby, być może to zakładnicy lub mieszkańcy. Zatem prawdopodobnie ujrzymy pacyfikowanie jakiejś wioski, osady czy miejscowości. Ren wskazuje na kogoś, jakby używał Mocy. Być może jest to te samo miejsce, na które przeprowadzano desant w pierwszym zwiastunie.



Scena na lodowej planecie. W tle widać czarno-białe TIE Fightery oraz wojska First Order, głównie szturmowców i śnieżnych szturmowców. W tle widzimy nowe godło First Order, trochę przypomina ono godło Republiki (z „Ataku klonów”), ale kolorystycznie kojarzy się też z Red Hot Chili Peppers. Samo miejsce jest prawdopodobnie bazą lub fortecą uzbrojoną działami. W loży honorowej znajdują się jakieś osoby, patrząc po stroju nie ma tam Kylo Rena. Są tam także szturmowcy z naramiennikami jak w „Nowej nadziei”, czyżby generałowie lub oficerowie?
Szturmowcy stojący przed lożą zaś spoglądają w jedną stronę, oglądają się za czymś.



Rey wygląda na trochę zdenerwowaną. Nie wiemy na jakiej jest planecie. Być może to coś, co znajduje się przed nią to lód, wskazywałoby to na planetę lodową.



Dwa nowe TIE Fightery przelatują przez dym zniszczonego czegoś. Wygląda to na element potyczki na Jakku.



TIE Fighter atakuje okręt First Order, w tym szturmowców i inne TIE Fightery. Ten strzelający TIE ma nieco inną konstrukcję, w tym zdecydowanie inną owiewkę. Zamontowanie działka też jest dużo niżej niż w TIE, może nawet jest podwieszone pod (taka wieżyczka?). W tle widać nowe statki, które w innej scenie eskortują ten prom o długich skrzydłach.





Finn ściąga swój hełm. Widać na nim jakąś odbitą rękę.



Nowy gwiezdny niszczyciel, prawdopodobnie należący do First Order i Kylo Rena. Wokół niego widzimy też nowy prom, oraz cztery mniejsze jednostki. Prom swoją stylistyką przypomina nieco statki z komiksowego „Dziedzictwa”. Z drugiej strony skrzydła wpasowują się trochę w ewolucje Lambdy.



Chromowany szturmowiec. Podobno w tej roli zobaczymy Gwendoline Christie. Sekwencja jest kręcona w jakiejś bazie, być może to ta sama lodowa planeta, na której widzieliśmy już fortecę. Po lewej mamy coś co wygląda na jakąś skałę i przejście.



BB-8 wygląda na korytarzu „Sokoła Millennium”. Wygląda trochę jakby się zakradał.



Kolejne ujęcie Rey, tym razem już na Jakku.



Wystraszony Finn, któremu rękę podaje Rey. W tle zniszczona osada na Jakku.





TIE Fighter ściga „Sokoła Millennium”, który wlatuje w dysze rozbitego niszczyciela klasy Super. Akcja dzieje się na Jakku. Przy strzałach widać w jaki sposób J.J. Abrams będzie używał swoje rozbłyski, zdecydowanie bardziej subtelnie niż choćby w „Star Treku”. Zresztą ta scena ma też inną dynamikę kamery, co także widzieliśmy już na pierwszym zwiastunie. Zatem zdjęcia będą bardzo zróżnicowane w zależności od sceny.



Nowy wygląd pilota imperialnego (albo raczej First Order), prawdopodobnie w TIE Fighterze.



„Sokół Millennium” dalej lata w superniszczycielu. TIE Fighter wysadza jakąś rurkę. W tej scenie także widać subtelną grę światłem.

Ściemnienie. Słyszymy głos Hana: „Chewie”.



A następnie widzimy Hana Solo (Harrison Ford) w klasycznej koszuli, w czarnym płaszczu, z blasterem w dłoni i Chewbaccę (Peter Mayhew) na pokładzie „Sokoła” oraz słyszymy kwestię: „Jesteśmy w domu”. Kusza Chewbaccy nieznacznie różni się od tej z oryginalnej trylogii. Pod lufą nie ma kolejnego otworu, zaś łęczysko wydaje się nieco węższe. Ustawienie postaci jest identyczne jak w jednej ze scen z klasycznej trylogii.
KOMENTARZE (32)

Pierwszy dzień zdjęć: Powrót Jedi

2015-04-27 07:01:16 oficjalna

Kontynuując mała serię artykułów o pierwszych dniach zdjęciowych dochodzimy do VI Epizodu. Tu zdjęcia zaczęły się 11 stycznia 1982.



Ponieważ oba poprzednie filmy, które zaczęto kręcić na lokacjach, zaczęły się od problemów, nowy reżyser Richard Marquand oraz koproducent Robert Watts zdecydowali, że zdjęcia do szóstego epizodu rozpoczną się w studiach Elstree. Marquand postanowił, że zaczną zdjęcia na scenie 2 od ujęcia z burzą piaskową. Nie było to najłatwiejsze do nakręcenia zwłaszcza dla aktorów, ale jednocześnie dało się to zamknąć w jeden dzień, by potem zwolnić miejsce, aby zbudować tam większą i trudniejszą dekorację jaką była Dagobah. Dodatkowo Marquand chciał mieć materiał prasowy, który zamierzał upublicznić przed świtem następnego dnia.

Dzień wcześniej cała ekipa siedziała już w hotelach w Londynie i czekała na spokojne rozpoczęcie zdjęć do kolejnych „Gwiezdnych Wojen”.

Nie obyło się jednak bez problemów. Okazało się, że w hotelu w pokoju Carrie Fisher z wentylacji wychodziły jakieś toksyczne opary, natomiast samochód który miał przywieść Marka Hamilla do studia został w nocy skradziony.



Zdjęcia rozpoczęły się 11 stycznia 1982. Po planie kręcili się statyści w kostiumach Ewoków podekscytowani swoją rolą. Na scenie zaś znajdował się „Sokół Millennium” (zbudowany w pełnej wielkości) oraz X-Wing, no i substancja która symulowała piasek. Gdy tylko Marquand powiedział „Akcja!”, rozpoczęły się problemy z R2-D2. Droid skręcał w każdym kierunku tylko nie tym, w którym powinien. Przy burzy piaskowej widoczność była utrudniona, a Anthony Daniels w masce C-3PO miał jeszcze bardziej ograniczone horyzonty, więc nie wiedział zbytnio innych członków obsady. Nawet jak mu się wskazało kierunek, w którym ma iść, zdradzało się, że szedł i wpadał w końcu na członka ekipy, lub co gorsza tak mu się wydawało. Wpadł też na skałę i się przewrócił.

Po nakręceniu pierwszego udanego ujęcia zrobiono krótką przerwę, by to uczcić, zanim skończono resztę sceny. Mark Hamill zszedł tego dnia ze sceny jako ostatni i warto tu dodać, że jest jednym aktorem w całej klasycznej trylogii, który brał udział w zdjęciach pierwszego dnia.

Marquand i kilku innych członków ekipy pod koniec dnia testowało jeszcze Michaela Cartera, który miał się wcielić w Biba Fortunę następnego dnia.

Sama scena z burzą piaskową ostatecznie nie trafiła do finalnej wersji filmu. Pewien opis tej wyciętej sceny, wraz z konceptami i kilkoma zdjęciami znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (4)

Pierwszy dzień zdjęć: Imperium kontratakuje

2015-04-21 10:00:27 oficjalna

Kontynuujemy cykl o pierwszym dniu zdjęciowym. Dziś zajmiemy się V Epizodem.

Podobnie jak w przypadku „Nowej nadziei” tak i przy „Imperium kontratakuje” zdjęcia rozpoczęto na lokacji. Tym razem działy się one na lodowej planecie Hoth, którą udawała mała miejscowość zwana Finse w Norwegii. Ponieważ okazało się, że „Gwiezdne Wojny” robią się coraz bardziej popularne, wpierw, 28 lutego 1979 w Oslo zorganizowano konferencję prasową. Zdjęcia miały się zacząć 5 marca 1979. Harrison Ford miał dolecieć później, gdyż sceny z nim przewidziano dopiero na drugi tydzień zdjęciowy. Za to Carrie Fisher bardzo chciała przyjechać, choć nie miała żadnych scen na zewnątrz, to jednak zrobiła wszystko, by nie stracić atmosfery zdjęć na lokacji.



Przez następne dwa dni, obsada i ekipa opuściła Oslo, ale podobnie jak w przypadku „Nowej nadziei”, tak i tym razem nie wszystko szło po myśli producentów. Nie było wystarczającej liczby portierów, którzy mieli przenieść bagaże z hotelu do autobusu a następnie do pociągu. Za dużą część bagaży odpowiadali też Mark i Marilou Hamillowie, którzy spodziewali się, że ich syn Nathan może się urodzić przypadkiem na lokacji, więc się przygotowali do tego. Żeby było ciekawiej, na dworcu ekipa nie trafiła na pociąg na trasie Oslo-Bergen, czekali na innym peronie, a potem gdy się spostrzegli, biegli, by zdążyć.

5 marca 1979 już w Finse pogoda tak mocno się zepsuła, że śniegi zasypały tunele, pociągi więc przestały dojeżdżać, a ekipa filmowa została odcięta od świata. Za to obfite opady tym razem przynajmniej nie kolidowały tak mocno ze zdjęciami, jak to było w Tunezji. Tak przynajmniej wydawało się na początku, bo przecież to tylko więcej śniegu. Niestety okazało się, że z powodu jego nawału nie da się dojechać na lodowiec, gdzie przygotowano już dwie bazy w których miano kręcić zdjęcia bitwy.

W teorii ekipa była przygotowana na mrozy, jednak, jak się okazało, nie na takie. Irvin Kershner, który przejął reżyserowanie od George’a Lucasa, szybko odkrył, że w grubych rękawicach nie da się robić notatek na papierze, a także że jego magnetofon zamarza, gdy próbują go używać, oraz że soczewki kamery szybko zaparowują. Kershner zrozumiał wtedy proroczą radę Lucasa, żeby nie spodziewać się, że wszystko zadziała tak jak zapewniała ekipa.




Irvin jednak był bardzo zdeterminowany, by rozpocząć produkcję planowo. Zdecydowano więc, że zdjęcia rozpoczną się z tyłu hotelu. Mark Hamill występował w scenie ucieczki przed Wampą na pustkowiach Hoth. Dodatkowo w zdjęciach mieli brać udział Denis Lawson (Wedge Antilles), Peter Mayhew (Chewbacca) i Des Webb (Wampa), ale ostatecznie tego dnia nie brali w nich udziału. Oczywiście to Marka wyrzucono na śnieg, zaś większość ekipy przebywała w tym czasie w hotelu.

Kershner uznał, że nie będzie też przedłużać tu zdjęć, więc zadzwoniono do Harrisona Forda z prośbą, by przyjechał jak najszybciej, by wziąć udział w swoich zdjęciach. Wziął on wieczorny samolot z Londynu do Oslo. Tyle, że Finse było wtedy odcięte od świata. Ford pojechał pociągiem do Geilo, ośrodku narciarskiego jakieś 30 mil od Finse. Stamtąd jadąc taksówkami udało mu się dotrzeć do Ustaoset (7 mil bliżej), gdzie czekał na niego kierownik produkcji Bjorn Jacobsen, który przyjechał pługiem śnieżnym i miał ze sobą butelkę wódki. Razem dotarli koło północy do Finse i byli gotowi do zdjęć następnego dnia.

O samej lokacji w Finse pisaliśmy tutaj.
KOMENTARZE (4)

Celebration Anaheim: Panel ze scenografami

2015-04-19 08:06:49

Dziś (wczoraj czasu polskiego) podczas konwentu Celebration Anaheim odbył się panel „Creating the Creative Dream Team”, będący chyba jedynym prawdziwym panelem poświęconym „Przebudzeniu Mocy”, innym niż otwarcie konwentu. Rozmowę poprowadził Pablo Hidalgo, a jego gośćmi byli Rick Carter, Darren Gilford, Doug Chiang i Christian Alzmann. Rick i Darren są scenografami filmu, Doug nadzoruje pracę artystów, a Christian jest jednym z projektantów. Na panelu nie pokazano żadnych projektów z filmu, ale powiedziano o nich kilka rzeczy.

Pierwsze pytanie, zadane przez Pablo dotyczyło ewenementu jakim jest praca nad filmem dwóch różnych scenografów. Rick Carter odpowiedział, iż było to bardzo ważne i wynika to z głównego założenia filmu, którym jest przekazanie pałeczki następnemu pokoleniu, potrzebny był zatem taki sam transfer wśród samych twórców. Carter jest doświadczonym i nagradzanym scenografem z imponującą filmografią i jak przyznał, to on sam zadzwonił do Darrena proponując mu współpracę. Z drugiej strony Carter powtarzał parę razy w czasie panelu, że Epizod VII następuje po VI, stąd żartował sobie, iż zatrudniono scenografa z tamtych czasów. Darren zaś przyznał po telefonie Cartera, iż nie za bardzo wiedział z kim rozmawia, choć zdawał sobie sprawę, że Carter jest chodzącą legendą.

Rick przy wielu kwestiach pracował nie tylko z J.J. Abramsem, ale wcześniej rozmawiał także z Georgem Lucasem.

Doug Chiang dodał, iż prace Joe Johnstona i Ralpha McQuarriego były dla nich bardzo ważne. W prequelach zaczynali od swobody i dążyli do tego, co stworzył Ralph i jego zespół. Tu jest odwrotnie. Tamte prace są podstawą, a oni dopiero zaczęli ewolucję i zabiorą nas w nowy świat. Czy będzie z czasem tak elegancki jak prequele, tego nie potrafili powiedzieć. Stwierdzili tylko, że to będzie wynikało ze scenariusza. Obecny film podąża za brudnymi lokacjami, podobnie jak klasyczna trylogia. Christian Alzmann dodał, iż „Przebudzenie Mocy” jest bardziej o postaciach, a nie o armiach. Carter zaś zauważył, że to film przede wszystkim o Mocy, więc musieli szukać prostych rozwiązań. J.J. nalegał by bazowali na pracach Ralpha i od nich rozpoczęli proces ewolucji. Mają w pamięci prequele, dziejące się jakieś 60 lat przed „Przebudzeniem Mocy”, dlatego klasyczna trylogia jest dla nich ważniejsza, bo bliższa i bardziej bezpośrednia. To co zobaczymy w filmie to jednak mały urywek tego, co stworzono. Projekty rozważały wiele różnych możliwych wariacji, zanim wybrano ostateczny kierunek ewolucji.

Podczas panelu poinformowano też, że twórcą projektu droida BB-8 jest Christian Alzmann. Nie chcieli jednak zdradzić jak on działa.

Darren Gilford opowiedział historię o nowym X-Wingu. Pomysłem na ewolucję było upraszczanie wielu rzeczy. Darren rozmawiał z J.J. Abramsem o tym jak uprościć X-Winga, a potem wrócił do pierwszych konceptów Ralpha. Pokazał je Abramsowi i to było dokładnie to czego szukali. W wielu miejscach udało im się stworzyć coś bardzo podobnego.

Gilford i Carter jeździli po świecie szukając lokacji. Arabia Saudyjska nie była jedyną lokacją rozważaną na planetę Jakku. Ostatecznie, poza innymi kwestiami, okazało się, iż projekt z rozbitym niszczycielem narysowany przez Chianga przesądził o wyborze tego miejsca. Piaski Arabii najlepiej pasowały do tego, co chcieli osiągnąć.

Gilford wspomniał o decyzji J.J. Abramsa, że „Sokół Millennium” powinien wyglądać dokładnie tak samo jak w trylogii. Nie chciał żadnych zmian. Problem polegał na konieczności połączenia trzech różnych wersji „Sokoła”. Pomogły w tym bardzo dobrze skatalogowane archiwa Lucasfilmu.

Za kostiumy nowych szturmowców odpowiada Michael Kaplan. Podobnie jak w innych przypadkach, tak i tu mieli wiele pomysłów i wersji, które rozważali.

Pod koniec Rick Carter stwierdził, iż J.J. Abrams nie chciał robić filmu science fiction. Tu podąża za Lucasem, który także nie uznaje „Gwiezdnych Wojen” za ten gatunek. Rick śmiał się, że robił już wiele filmów SF, a teraz zajął się przeszłością.



Trochę mniej powiedział Mark Hamill na wieczornym panelu. Przyznał, iż w zeszłym tygodniu nagrywał dialog do drugiego zwiastuna, choć J.J. Abrams wymieszał nowe kwestie ze starymi, pochodzącymi jeszcze z „Powrotu Jedi”. Mark pochwalił nową obsadę. Wspomniał też anegdotkę o tym, jak został zaangażowany do nowego filmu. Był wówczas z żoną na spotkaniu z fanami, na którym pojawił się również George Lucas. Ludzie George’a poprosili Marka o to by zjadł z nim obiad. Mark doszedł do wniosku, iż Lucas tak sobie nie zaprasza ludzi na obiad, więc pewnie albo chce zrobić wersję 3D klasycznej trylogii, albo znów wprowadzić jakieś zmiany. Natomiast jego żona domyślała się, że pewnie zajmie się sequelami. George na obiad ściągnął jeszcze Carrie Fisher, a wyprosił Chelsea - córkę Marka - by było kameralnie. Mówiąc cicho i pod nosem stwierdził, iż odchodzi z Lucasfilmu, a ludzie przejmujący go po nim zamierzają robić kolejną trylogię na podstawie jego pomysłu. Zapytał też Fisher i Hamilla, czy są zainteresowani, bo jeśli nie, to nikogo nie zaangażują do ich ról. Carrie natychmiast się wyrwała, że chce grać. Mark zaś chciał się śmiać, ale zachował kamienną twarz. Potem stwierdził, że to nie była propozycja, a pobór, bo gdyby odrzucił tę rolę, to fani by go zakatowali. Mark nie był też przekonany do J.J. Abramsa, którego znał jako reżysera „Star Treka”, jednak ostatecznie przekonał się do niego. To reżyser współpracujący z aktorami.

Poza Celebration także się dzieje. Nowy zwiastun został przyjęty bardzo pozytywnie. Pojawiły się nawet komentarze, że jest lepszy od prequeli. Zachwyceni są nim także inwestorzy. Akcje Disneya zyskały po jego premierze o blisko 2 miliardy USD.

Na koniec jeszcze jedna informacja z pierwszego panelu. J.J. Abrams powiedział, że jeszcze nie poznaliśmy całej obsady i sugerował kolejne niespodzianki.
KOMENTARZE (4)

Pierwszy dzień zdjęć: Nowa nadzieja

2015-04-13 16:03:34 oficjalna

Premiera „Przebudzenie Mocy” coraz bliżej, a niebawem zaczną się zdjęcia do kolejnego filmu „Star Wars”. Na oficjalnej pojawił się jakiś czas temu pojawiły się artykuły ukazujące pierwsze dni zdjęciowe dotychczasowych filmów. Dziś prezentujemy IV Epizod.



Zdjęcia do „Nowej nadziei”, czy wtedy raczej jeszcze „Gwiezdnych wojen” rozpoczęły się 22 marca 1976. Preprodukcja była dość ciężka i skomplikowana, trwała prawie trzy lata, było wiele batalii o ostateczny kształt filmu i to, kto zajmie się ostatecznie jego tworzeniem. Mało tego, w momencie, gdy zaczęto zdjęcia, nie wszystkie przygotowania były skończone. Raczkujące ILM dalej walczyło z technologiami do efektów specjalnych, zbroje szturmowców i C-3PO nie były jeszcze ukończone. Nie można było jednak dłużej czekać i wstrzymywać pracę, więc ekipa poleciała na Dżerbę. W hotelu było pełno niemieckich turystów, którzy nie mogli znaleźć swoich pokoi, przez to ciężko się spało ekipie, ciągle ktoś się mylił, hałasował. O szóstej rano była pobudka, a następnie sześciogodzinna jazda do Tozuer. Jazda początkowo też nie należała do najprzyjemniejszych, bo póki słońce nie wstało to ciężko jest dostrzec ubranych na czarno Berberów. W Tozeur okazało się, że hotel, w którym miała spać ekipa, poszedł do renowacji, oczywiście nikogo nie poinformowano o tym. Dodatkowo w tym mieście przebywała ekipa miniserialu „Jezus z Nazaretu” (co ciekawe, grał w nim James Earl Jones, który wówczas nie był jeszcze członkiem ekipy „Gwiezdnych Wojen”), więc okazało się, że nie ma wystarczającej liczby alternatywnych pokoi w odpowiednim standardzie. Dodatkowo nie można było też liczyć zbytnio na lokalnych techników czy taksówkarzy, bo już byli wynajęci w większości. Skończyło się tym, że obsada i ekipa wylądowała w podrzędnych hotelach, często w pokojach dwu lub trzy osobowych. Sam Gary Kurtz, producent wspomina, że to jeszcze dało się znieść przez dwa tygodnie, ale gdyby sytuacja miała potrwać dłużej, to pewnie miałby strajk.

No i nastał 22 marca, wielki dzień. Zaplanowano nakręcić wówczas część scen z R2-D2 i C-3PO kupowanych przez Larsów oraz część scen z Lukiem oglądającym zachód słońc na Tatooine. Obie sceny kręcono w Chott el Jerid niedaleko Nerfy, w basenie wyschniętego jeziora okresowego. Tam też zbudowano przypominające igloo domostwo Larsów. Zdjęcia zaczęły się o 6:30 rano, co dla Anthony’ego Danielsa było mordęgą, bo nie wyspał się wcześniej na Dżerbie, no a teraz jeszcze założenie kostiumu zajmowało mu dwie godziny. Jako profesjonalista jednak nie narzekał. Za to Mark Hamill był bardzo zadowolony ze swojej roli, więc ciepło wspomina pierwszy dzień. Ekipa zaś przygotowała fragment piaskoczołgu.



Ale problemów było mnóstwo. Nieskończony kostium C-3PO właściwie kaleczył Danielsa przy każdym ruchu. System zdalnego sterowania astromechami nie działał, baterie się wyczerpywały, a wysadzanie głowy R5-D4 wiązało się z brakiem sterowalności droida. George Lucas spokojnie uznał, że można go ciągnąć na sznurku, tylko kręcić zdjęcia tak, by nie było go widać. Wymagało to oczywiście większej ilości ujęć i dubli.

Zdjęcia skończono o 19:20. Ostatnią sceną tego dnia była wieczorna rozmowa Luke’a i Threepio na temat tego, że Artoo uciekł.

Niestety część z nakręconych zdjęć, w tym oglądanie przez Luke’a bliźniaczych słońc, nie zostało wykorzystanych z powodów złych warunków atmosferycznych. Zbierało się na burzę, która miała być dopiero początkiem prawdziwych problemów. Samą wspomnianą cenę nakręcono dopiero 29 marca.



Więcej na temat samych tunezyjskich lokacji przeczytacie tutaj. Samo domostwo Larsów jest zatapiane regularnie przez okresowe jezioro i niszczeje. Co parę lat organizuje się grupa fanów, która restauruje to miejsce. O wyprawie z 2012 pisaliśmy tutaj.
KOMENTARZE (5)
Loading..