TWÓJ KOKPIT
0

Mark Hamill :: Newsy

NEWSY (404) TEKSTY (6)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Blu-ray, DVD, IMAX i inne plotki

2015-08-08 07:02:26

Zaczynamy od zapowiedzi Blu-ray i DVD. Po sieci krążą już różne wieści na ten temat. Według przecieków z Walmart film powinien zadebiutować wiosną 2016, ale tego się akurat spodziewaliśmy. Inne źródła podają konkretną datę 26 kwietnia. Na razie nie wiadomo w jakich edycjach by to wyszło. W każdym razie wygląda na to, że Disney/Lucasfilm raczej chcą by filmy były dostępne przed 4 maja, a nie Świętami Wielkiej Nocy.

Tymczasem pojawiły się też już porównania wersji IMAXowej i zwykłej. Jak wiemy film nie był w całości kręcony kamerami IMAX, więc tylko kilka scen pewnie będzie się różnić, ale różnicę tę widać gołym okiem. Wynika to oczywiście z różnic w rozmiarze ekranu. Zwykłe kino jest bardziej spłaszczone.


O tym co prawda J.J. Abrams wspominał u Jona Stewarta, ale jeszcze warto wspomnieć wersję medialną. Otóż reżyser miał wypadek na planie „Przebudzenia Mocy”. Nie przyznawał się do tego długo, ale teraz już zaczął o tym opowiadać. W momencie, gdy Harrison Ford miał wypadek i drzwi spadły mu na kostkę, Abrams postanowił go ratować. Pobiegł i jako jeden z pierwszych usiłował pomóc aktorowi. Forda helikopter zabrał do szpitala, a J.J. nadwyrężył sobie kręgosłup. Okazało się, że coś tam sobie połamał, więc gdy Harrison wrócił na plan po przerwie, był w pełny sprawny, Abrams w tym czasie paradował w kostiumie usztywniającym, którego jednak nie było widać, skrywało go ubranie. Dochodzenie do zdrowia trwało dłużej niż u aktora. Abram żartował sobie, że Harrison Ford jest jakimś superbohaterem, bo po wypadku samolotowym także dość szybko doszedł do siebie.

Adam Driver także niedawno udzielił całkiem sporego wywiadu, jednak o „Gwiezdnych Wojnach” powiedział bardzo niewiele. Na szczególną uwagę zasługują dwie rzeczy. Po pierwsze, fakt iż prawie wszyscy na planie chcieli ściskać się z Chewiem, a po drugie, że atmosfera na planie zdaniem Drivera bardziej przypominała film niezależny niż wielki blockbuster.

Zaś Robert A. Iger wypowiedział się na temat biznesowych oczekiwań Disneya. Po sieci krążą różne analizy, jedni twierdzą, że „Przebudzenie Mocy” pobije sukces „Avatara”, inni że być może prześcignie „Jurassic World”. Szef Disneya przyznał, że zdaje sobie sprawę z oczekiwań, ale doskonale wie, iż marka „Star Wars” nie jest na całym świecie tak rozpoznawalna i kojarzona jak w Stanach, więc obecnie ani nie szacują, ani nawet starają się nie mieć oczekiwań wobec tego ile ten film zarobi. Raczej chcą to zobaczyć, choć oczywiście jeśli chodzi o zyski są optymistycznie nastawieni. Jednak jeśli chodzi o zarobek poza USA to zarząd Disneya nie ma tak wygórowanych nadziei na megahit.

Irlandzkie media nadal wierzą, że we wrześniu na Skellig Michael będzie kręcone dalej „Przebudzenie Mocy”. Wszyscy raczej liczą, że będą to sceny do Epizodu VIII, być może dlatego Mark Hamill zaczął już zapuszczać brodę. Natomiast na razie w sprawie zmieniła się dokładnie jedna rzecz. Według najnowszych wieści zdjęcia miałyby potrwać od 13 do 16 września i ewentualnie się przedłużyć o parę dni. Trudno uwierzyć, by kręcono na nowo jakąś sekwencję „Przebudzenia Mocy”, ale nie można tego wykluczyć.

Na koniec dwa małe spoilery, które zaczynają się pojawiać przy okazji figurek i gadżetów. Zestawy LEGO podobno zdradzają nazwę nowej planety, którą brzmi Takodana. Natomiast wśród figurek Hasbro znajduje się jedna, oznaczona Spoiler EPISODE VII Darth Vader 3.75” 5POA(Koniec spoilera). Oczywiście brak jakichkolwiek innych wieści powoduje jedynie spekulacje. Na razie nie ma nawet zdjęć figurki.
KOMENTARZE (14)

Zdjęcie Kena Leunga w „Przebudzeniu Mocy”

2015-07-31 07:14:41

Powoli zaczynają wyciekać kolejne zdjęcia promocyjne. Tym razem mamy postać, w którą wciela się Ken Leung, chyba najlepiej znany jako Miles z serialu „Lost – Zagubieni”. Tak więc wszyscy oczekujący Azjatów w nowych filmach, będą zachwyceni. J.J. Abrams zapewniał, że Azjaci są w nowym filmie i nie kłamał. W dodatku zobaczymy twarz Kena.

O udziale Kena, a także tym, że zagra generała Ruchu Oporu pisaliśmy tutaj. Zdjęcie Kena pochodzi z StarWars7News, natomiast jego kurtki z MakingStarWars.




Ken opowiedział też trochę na temat swojej roli, albo raczej swoim zaangażowaniu w postawanie filmu. Niewiele, ale jednak. Podobno aż dwa razy podróżował do Londynu by wziąć udział w zdjęciach przez kilka dni. Głównie będziemy go oglądać w bazie Ruchu Oporu, gdzie z pewnością towarzyszyć będzie mu Carrie Fisher (da się to zauważyć na dokumencie z Comic-Conu). Ken napomknął, iż widział też inne osoby z oryginalnej obsady na planie, ale nie wiadomo, czy dzielili sceny.

Inny aktor o którym wspominaliśmy, czyli Miltos Yerolemou (Syrio Forel z „Gry o tron”) na serwisie Spotlight ujawnił, że jego postać jest określana jako H.M. Patron. Niektóre strony sugerują, że to imię. Natomiast jednym ze znaczeń słowa Patron jest bywalec, czyli stały klient na przykład przesiadujący w kantynie. StarWars7 sugeruje, że to właśnie o to chodzi, a H.M. miałoby być skrótem od „Hall of Mirrors”. Zobaczymy, czy mają rację.

Jessica Henwick (również znana z „Gry o tron”), która podobno wciela się w jednego z pilotów, nadal zaprzecza swojemu udziałowi. Niestety nie robi tego zbyt przekonywująco, można to zobaczyć na filmiku poniżej.



Simon Pegg zaś wspomniał, że praca na planie Gwiezdnych Wojen to było spełnienie jego marzeń z dzieciństwa. Mark Hamill, Harrison Ford i Carrie Fisher to dawni bohaterowie Simona, zresztą wciąż jest pod ich wrażeniem. Więc gdy nie pracował, chodził po planie i sobie oglądał, co się działo.

Tymczasem Bob Iger pochwalił się, że widział już zmontowane „Przebudzenie Mocy”. Co prawda jeszcze bez wielu efektów, czy muzyki, ale jednak. Dodał, że nie może się doczekać, aż świat zobaczy ten film. Więc szef Disneya miał też pewnie okazję przesłuchać pierwszych nagranych i zmontowanych partytur Johna Williamsa.

Skoro jesteśmy przy filmie i efektach, to MakingStarWars dotarło do ciekawej statystyki. „Przebudzenie Mocy” ma około 357 ujęć. Po pierwsze montaż jeszcze jest dopracowywany, po drugie, część ujęć była kręcona zarówno na lokacji jak i w studio, tam trwają pewne przetasowania. Jednocześnie jakieś 28 z tych ujęć jest w pełni wygenerowanych komputerowo. Podobno nawet takie, które będą otwierać film. Tak więc Epizod VII to nie tylko praktyczne efekty.
KOMENTARZE (19)

Lucasfilm nie popiera obscenicznych zdjęć!

2015-07-20 07:10:01

Amerykański magazyn dla mężczyzn „GQ” przeprowadził swoisty gwałt na „Gwiezdnych Wojnach”! Tym samym sięgnął przysłowiowego bruku. Wraz z Amy Schumer, komediantką i artystką nie bojącą się kontrowersyjnych tematów, w tym także tych związanych z seksem (bo to się sprzedaje), przygotowali specjalną sesję zdjęciową. Artystka przebrała się w niej za Leię z pałacu Jabby, tą w złotym bikini. Nie byłoby w tym nic skandalicznego, ale same zdjęcia niestety już do przyzwoitych nie należą. Ociekają podtekstami i obscenicznym seksem, co prawda nie pokazują go zbytnio, gdyż są to prawie same aluzje, ale już fakt mieszania takich spraw i „Gwiezdnych Wojen” nie wszystkim się podoba. Mówiąc wprost, splugawiono wulgarnie sagę! Co prawda zdjęcia nie należą do kategorii hard, jednak niesmak pozostał. Oburzenie też, szczególnie w sieci. Zwłaszcza, że niektórzy nie wiedzieli, że jest to samowola artystki Schumer i „GQ”. Na twitterze pojawiły się gromy na Disneya!
Nie mogę uwierzyć, jak to możliwe, że Disney pozwala, by „GQ” robił te niesmaczne żarty z „Gwiezdnych Wojen”. Wstydźcie się wszyscy!
Takie wpisy na twitterze to norma. Część ludzi, chce by w świecie pełnym seksu, pozostały pewne bastiony czystości i moralności. „Gwiezdne Wojny” dotychczas takie były, a teraz w Disneyu powinny być jeszcze bardziej rodzinne i czyste!
Lucasfilm i Disney wydały nawet w tej sprawie specjalne oświadczenie. Oficjalnie doceniają to, że taki magazyn uznaje wkład „Gwiezdnych Wojen” w kulturę, ale jednocześnie sesja nie jest ani autoryzowana, ani w żaden sposób popierana przez właścicieli sagi. Cóż, Alex Braun pewnie ucieszyłby się z takiego oświadczenia, w końcu poszedł zdecydowanie dalej niż Amy Schumer.

Niektórym jednak sesja się podobała. Pojawiły się więc pozytywne komentarze, a także takie, które nie wiadomo jak odczytać. Mark Hamill jest bardzo podekscytowany sesją Amy i nie może się doczekać kiedy zobaczy ją na planie Epizodu VIII. Część osób zastanawia się jednak, czy to nie był sarkazm z jego strony.

Jedno jest pewne, całe zamieszanie z wyuzadanymi zdjęciami na pewno pomoże Amy Schumer. Do kin w USA wszedł w ten weekend film „Wykolejona”, do którego napisała scenariusz i gra jedną z głównych ról. U nas premiera pod koniec miesiąca.



Tymczasem w Grecji trwa kryzys. Niektórzy komentatorzy zastanawiają się czy to nadal jest grecka tragedia, czy już tragifarsa. Ba, nawet dopatrzono się tam analogii do „Gwiezdnych Wojen”. I tak Merkel została określona mianem Jabby Hutta, Juncker został Jar Jarem, Tsipras Lukiem Skywalkerem, a Donald Tusk admirałem Piettem. Więcej propozycji można zobaczyć powyżej.

A teraz coś z zupełnie innej beczki. Keira Knightley schudła! No może to nazbyt pochopne stwierdzenie, w każdym razie młoda mamusia wróciła do swojej sylwetki i już sobie chodzi po Londynie wraz z mężem. Niestety nie wiadomo komu zostawili w tym czasie swoje dziecko. Ot, nie ma jak to odpowiedzialne rodzicielstwo.
KOMENTARZE (11)

O produkcji słów kilka „Przebudzenia Mocy”

2015-07-18 06:33:27

„Przebudzenie Mocy” przegrało jedną z batalii na Comic-Conie. Rozgrywała się ona na twitterze. Wygrywał ten film o którym najbardziej ćwierkano. Niestety Epizod VII wylądował dopiero na trzeciej pozycji. Najwięcej tweetowano o drugim „Kosogłosie”. Za nim plasował się „Batman vs. Superman”. Na czwartym i piątym miejscu odpowiednio „Legion samobójców” oraz „Justice League Part I”.

Przy okazji San Diego Comic-Conu Darren Gilford, jeden z dwóch scenografów „Przebudzenia Mocy” opowiedział też trochę o nowym filmie. W dużej mierze powtarzał się względem tego, co już słyszeliśmy. Że dla niego Rick Carter to chodząca legenda, to Obi-Wan scenografii i tak dalej. Ale zdarzyło mu się też zdradzić przez przypadek coś zupełnie nowego. Wspomniał o używaniu prawdziwej scenografii, modeli ale też malunkach tła, czyli tak zwanego matte paintings. Technika ta w kinie jest wykorzystywana od bardzo dawna, wykorzystuje fakt spłaszczenia obrazu na kliszy, więc odległe tło można sobie namalować, a i tak na ekranie mamy złudzenie przestrzeni. Wykorzystywano to powszechnie w klasycznej trylogii. W przypadku prequeli i obecnego kina nadal się to stosuje, ale już głównie za pomocą komputerów. Tym razem zdaniem Gilforda wymuszono na ILM odgrzebanie starych sprzętów, by dobrze kręcić sceny z malowanymi tłami, zamiast korzystać z grafiki komputerowej.
Dowiedzieliśmy się jak też początkowo wyglądał podział prac między dwoma scenografami. Darren nadzorował konstrukcje w Londynie, w tym czasie Rick pracował w Los Angeles z J.J. Abramsem, głównie nad elementami fabularnymi i ich wpływem na scenografię. Jednocześnie obaj też prowadzili dział w San Francisco, w siedzibie Lucasfilmu.
Według Gilforda, J.J. bardzo chciał by produkcja tego filmu była tak bliska klasycznej trylogii jak to tylko możliwe. Abrams jednocześnie czuł, że prequele mają pewne wady, w tym to, że używają praktycznie każdego znanego ludzkości narzędzia grafiki komputerowej. Reżyserowi zależało nie tylko by zrobić kontynuację, ale też nakręcić ten film tak jak klasyczną trylogię, na tyle ile się da. Powodowało to, że gdy musieli podejmować decyzje, Abrams nalegał, aby spróbowali uczynić to analogicznie do tego co tworzono w roku 1977 i by w miarę możliwości starali się stosować te same techniki. To było nie lada wyzwanie, scenografowie czasem musieli odkryć jak budowano makiety kiedyś, bez wszystkich nowoczesnych narzędzi. Starali się wejść w rolę Johna Barry’ego i Normana Reynoldsa. I to podejście obowiązywało w całym procesie twórczym, od scenografii, poprzez statki, obrazy tła czy nawet lokacje.

Z innych plotek, pojawiła się informacja, że Jessica Henwick („Gra o tron”) gra jedną z pilotek. Podobno jej postać nazywa się Jessika Pava.

Na koniec jeszcze kilka zdjęć z dokumentu ujawnionego na panelu. Niektóre z nich wymagają szczególnego komentarza.


Czyżby wielki powrót R2-KT?


Rick Carter na tle projektów. Tu drobna uwaga, praktycznie wszystkie wyciekły. Żeby nie było niejasności, nikt nie podejrzewa o to Ricka Cartera. Zapewne osoba, która je upubliczniła miała dostęp do tego pomieszczenia.


Na to zdjęcie warto zwrócić szczególną uwagę. Dlaczego? Ano dlatego, że od kilku dni, niektóre serwisy publikują je pisząc, że tak właśnie wygląda Luke Skywalker (Mark Hamill) w „Przebudzeniu Mocy”. Faktycznie jest to Poe Dameron (czyli Oscar Isaac).


Czy to jest Maz Kanata? Być może jednak ten koncept wcale nie dotyczy postaci Lupity Nyong’o, a kogoś zupełnie innego.


A tu podobna maska. Może więc to będzie cała rasa.


Simon Pegg w kostiumie, bez czegoś na głowie. To potwierdza wcześniejsze doniesienia o tym, że w filmie nie zobaczymy jego twarzy.


Koncepty. Na zdjęciu po lewej widać Bosska. Niektóre z konceptów przypominają niewykorzystane z „Zemsty Sithów”, zwłaszcza te bazujące na małpach.


Wygląda na to, że to lot „Sokołem” będzie tą obiecaną sekwencją natywnie IMAXową


Tę scenę kręcono w okolicy Pinewood, wcześniej widzieliśmy zdjęcia przechodniów


Warwick Davis i jak twierdzą niektórzy aktor Kiran Shah


C-3PO z nową ręką


Kokpit „Sokoła”, Harrison Ford i Daisy Ridley


Peter Mayhew i Daisy Ridley


Harrison Ford jako Han Solo


Adam Driver jako Kylo Ren, scena kręcona w studiu


Poe Dameron (Oscar Isaac). Tym razem przy jasnym X-Wingu, być może w filmie będzie miał dwa


Lawrence Kasdan i J.J. Abrams na planie




Tu mamy przykład jak modele współgrają ze stworzoną scenografią


I na sam koniec jedna informacja. Do premier Epizodu VII zostało już dokładnie 5 miesięcy!
KOMENTARZE (19)

SDCC 2015: Panel "Przebudzenia Mocy" - filmik z produkcji! [UPDATE]

2015-07-11 04:33:30 oficjalna

Przed chwilą zakończył się panel dotyczący "Przebudzenia Mocy" na Comic Conie w San Diego. Wśród jego uczestników byli: Kathleen Kennedy, J.J. Abrams, Lawrence Kasdan, Simon Pegg, John Boyega, Daisy Ridley, Oscar Isaac, Adam Driver, Domhnall Gleeson, Gwendolyn Christie, Carrie Fisher, Mark Hamill i Harrison Ford! Jak widać ekipa była nawet większa niż na Celebration Anaheim, a pojawienie się Forda czyniło ten panel wyjątkowym - gdyż aktor do tej pory unikał imprez gwiezdno-wojennych.

Podczas spotkania wielokrotnie powtarzano, że kładziono nacisk na praktyczne efekty, a nie samo CGI. Na zakończenie panelu zaprezentowano filmik z produkcji "Przebudzenia Mocy", na którym widać, że tak było w rzeczywistości. Możecie go zobaczyć poniżej!



Nie zdradzono zbyt wielu szczegółów odnośni samego filmu, większość czasu była poświęcono opowiadaniu przez aktorów tego jakie mieli wrażenia podczas jego produkcji. Poznaliśmy jednak kilka nazw, które będą nam towarzyszyć przez jakiś czas. Generał grany przez Domhnalla Gleesona nazywa się Hux, a ich główna baza to "StarKiller". Pamiętna postać z pierwszego filmiku z akcji charytatywnej dla Omaze to jest Bobbajo. Poniżej zobaczyć możecie sporo zdjęć i filmik z panelu z oficjalnej i Twittera!













UPDATE
Poniżej możecie obejrzeć pełen panel dotyczący "Przebudzenia Mocy":


KOMENTARZE (43)

Donnie Yen z rolą w Epizodzie VIII?

2015-07-06 21:50:08

Jak donosi, za Apple Daily, StraitsTimes aktor Donnie Yen został zatrudniony do pracy nad Epizodem VIII. Donnie Yen znany jest z filmów w których prezentuje swoje umiejętności walki - na koncie ma m.in. główne role w filmach "Ip Man" i "Zaginiony wojownik". Yen wygrał ponoć walkę o rolę w Epizodzie VIII z kilkoma innymi aktorami, którymi byli m.in.: Jet Li, Wang Leehom, Chang Chen, Daniel Wu i Stephen Chow. Wraz z Jetem Li byli najpoważniejszymi kandydatami, z uwagi na swoje umiejętności walki i znajomość angielskiego. Jet Li żądał jednak zbyt dużej sumy za wystąpienie w filmie, co miało przeważyć na korzyść Yena.

W tym samym artykule Apple Daily wspomina również, że Donnie Yen już za miesiąc leci do Londynu aby pracować nad Epizodem VIII. To ostatnie zdanie stawia całe doniesienie pod znakiem zapytania. Z ostatnich informacji wiemy bowiem, że dopiero rozpoczynają się zdjęcia do pierwszego spin-offa Star Wars, "Rogue One". Niemożliwe jest zatem, aby już za miesiąc, w tym samym studiu, zaczęto kręcić Epizod VIII. Możliwe jest jednak, że podane informacje są częściowo prawdziwe, tylko pomylili filmy. Znaleźć w sieci można bowiem plotki mówiące o tym, że Gareth Edwards poszukiwał chińskich aktorów do swojego spin-offa.

Oczywiście możliwa jest też opcja, że cała informacja to tylko tabloidowa plotka, która nie ma żadnego odbicia w rzeczywistości.

Z innych, bardziej prawdopodobnych plotek doszły do nas informacje, że Mark Hamill znowu zaczął zapuszczać brodę. Może mieć to związek z dokrętkami do "Przebudzenia Mocy" lub co bardziej prawdopodobne przygotowaniami do zdjęć do Epizodu VIII.
KOMENTARZE (22)

Nowy koncept i inne plotki

2015-07-04 08:15:38

Na początek wróżenie z fusów. „Jurassic World” to póki co największy sukces kasowy tego roku. Film ten pobił już kilka rekordów, ale analitycy nie wieszczą mu pokonania dwóch najbardziej kasowych filmów wszechczasów, czyli „Titanica” i „Avatara” Jamesa Camerona. Tylko tym dwóm filmom udało się pokonać barierę 2 miliardów USD przychodu z całego świata. Analityk Benjamin Swinburne z Morgan Stanley’s przewiduje, że właśnie „Przebudzenie Mocy” ma szansę także zbliżyć się do tej bariery naprawdę blisko. Szacuje on, że Epizod VII na świecie zgarnie 1,95 miliarda USD, dla porównania pierwsi „Avengersi” okupujący póki co trzecią pozycję mają około 1,5 miliarda USD. Czy Epizod VII pokona „Avatara”? To może być trudne zadanie. Film Camerona zarobił ponad 2 miliardy USD poza granicami Stanów Zjednoczonych (stanowi to 72% przychodu). „Gwiezdnym Wojnom” może być ciężko powtórzyć ten sukces. Analityk zakłada, że w USA Epizod VII zarobi około 650 milionów USD, a poza Stanami 1,3 miliarda USD, zaś na produkty około filmowe ludzie wydadzą w tym roku 3 miliardy USD, z tego 215 milionów USD trafi do Disneya z tytułu licencji. Oczywiście film zarobi tyle ile zarobi, ale w tej i podobnej analizie widać chyba dość mocno czego naprawdę chce Disney. Zobaczymy, co dostanie.

Warto też przypomnieć, że na oficjalnej działa specjalna witryna poświęcona Epizodowi VII, którą można przejrzeć tutaj. Znajdują się tam zwiastuny, zdjęcia oraz kilka dodatków np. do twittera czy facebooka. Po stronie można też swobodnie nawigować, przeglądając sobie kosmos. Jest tam ukryta jedna planeta (od mniej więcej kwietnia). Niektóre źródła sugerują, że jest to Jakku.



Wyciekł nowy koncept. Tym razem jest to prawdopodobnie Maz Kanata, ale trochę wcześniejsza wersja. Na razie mamy tylko mały fragment pochodzący z drugiego zwiastuna zajawkowego, gdzie widać trochę inne oczy tej postaci.



Trochę inny koncept Maz Kanaty można zobaczyć tutaj. W postać tę wciela się Lupita Nyong’o. Znając życie to prawdopodobnie niebawem zobaczymy jak ona wygląda w filmie. Zwłaszcza, że San Diego Comic Con już się zbliża wielkimi krokami, a panel o „Przebudzeniu Mocy” odbędzie się 10 lipca. A skoro o nim mowa, to warto dodać jedną rzecz. Otóż na panelu Lawrence’a Kasdana, Kathleen Kennedy i J.J. Abramsa zapowiedziano gości. Jest duża szansa, że jednym z nich będzie Gwendoline Christie, gdyż będzie na konwencie na panelach poświęconych „Grze o tron”. Czasowo nie koliduje to z „Gwiezdnymi Wojnami”.

Powoli także zaczynają się promocje w sklepach związane z produktami okołofilmowymi. Poniżej jeden z banerów, jakie pojawiły się w Wielkiej Brytanii czy Stanach. Samo zdjęcie widzieliśmy już w kwietniu.



Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Otóż okazuje się, że część konceptów z „Przebudzenia Mocy” bazuje na prawdziwych zdjęciach. I tak fani znaleźli kilka takich przykładów. Jeden z nich bazuje na zdjęciu Marka Hamilla z kręcenia „Powrotu Jedi”, gdzie przy scenie z rankorem aktor żartował sobie, że odgrywa „Hamleta”. Na innym widzimy Adama Drivera i jego zdjęcie z „Vanity Fair”. Na jeszcze jednym mamy Maxa von Sydowa w zdjęciu z filmu „Strasznie głośno, niesamowicie blisko”. Ostatnie zaś przedstawia nam inspirację Ralphem McQuarriem.




KOMENTARZE (3)

O długości filmu, pracy Daisy i kilku innych kwestiach

2015-05-22 20:11:20

Zaczynamy od plakatu. Wciąż nie ma oficjalnego plakatu promującego film, ale w USA zaczynają się pojawiać zastępcze, jak ten widoczny obok. Warto dodać, że podobne w Japonii pojawiły się na początku tego roku.

Druga nowa plota mówi, że trzeci zwiastun „Przebudzenia Mocy” ma się pojawić przy okazji premiery „W głowie się nie mieści” Pixara. Film wchodzi do kin w Stanach w połowie czerwca, w Polsce na początku lipca. Na razie pisało o tym tylko jedno źródło, nikt inny nie potwierdził tej informacji, a osoba która wrzuciła tę wiadomość na twittera usunęła konto. Więc duża szansa, że to zmyłka.

Dosyć dużo nowych informacji o „Przebudzeniu Mocy” pojawiło się w wywiadach dla „Vanity Fair”. Jeden z nich przeprowadzono z Lawrencem Kasdanem, współscenarzystą filmu. Kasdan wspominał o tym jak Lucas wciągnął go w „Gwiezdne Wojny”. Pracował już dla niego nad scenariuszem do „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”, gdy Leigh Brackett zmarła. Lucas zaprosił Larry’ego na lunch, scenarzysta wziął ze sobą „Poszukiwaczy”, a George poprosił go by dokończył mu „Imperium kontratakuje”. Kasdan zdziwił się, bo Flanelowiec nawet nie zajrzał do scenariusza Indiego. Powiedział mu to. Lucas stwierdził tylko, iż przeczyta to wieczorem, jak mu się nie spodoba to rano odwoła swoją ofertę. Ale się spodobało. To rozpoczęło ich bliską współpracę przez kilka lat. Nie tylko przy „Indianie Jonesie”, czy potem także „Powrocie Jedi”, ale też przy debiucie reżyserskim Kasdana – „Żarze ciała”. Larry bardzo dobrze wspomina Lucasa z tamtego okresu, co pomogło mu w pracy nad VII Epizodem. Bawi go też, że jest w podobnym wieku co Mark Hamill i Carrie Fisher, więc te 30 lat zmieniło go w takim samym stopniu jak ich. W tym przemijaniu ukazanym w filmie nie ma więc sztuczności. Kasdan jest bardzo zachwycony nowym epizodem. Jego zdaniem J.J. Abrams wyreżyserował go w sposób przepiękny. To wielki film, pełen wspaniałych postaci, sekwencji, żartów czy efektów. Jednocześnie nie jest tak długi jak większość współczesnych blockbusterów. Zdaniem Lawrence’a, te filmy mają ten problem, że przez 20 ostatnich minut człowiek czeka już na koniec. Nie chcieli takiego efektu, wręcz czegoś przeciwnego, by widz oglądając „Przebudzenie Mocy” pod koniec pytał siebie „To już wszystko?” i chciał więcej. Łatwo oczywiście mówi się o uzyskaniu takiego efektu, trudniej to osiągnąć. Więc spędzili wiele czasu przeglądając każdą scenę i zastanawiając się czy jest ona potrzebna i czy nie można jej zastąpić czymś lepszym.

„Vanity Fair” wspomina także o powodach odejścia Michaela Arndta. Scenarzysta pracował przy nowej trylogii jeszcze pod okiem George’a Lucasa, co mu szło dobrze. Jednak gdy Kathy dobrała już ekipę, w tym Kasdana i Abramsa, oraz całą masę innych pomocników, zmieniono trochę koncepcję filmu. Postarzono nowe postaci, nie były one już nastolatkami tak jak chciał George (więcej), jednocześnie ciągle pojawiały się nowe pomysły. Disney chciał koniecznie mieć premierę latem 2015, a proces twórczy wymagał wielu zmian w scenariuszu, Arndt nie wyrabiał. Dlatego mu podziękowano, zaś Kasdan i Abrams zaczęli pracę prawie od początku, bazując na tym, co już wymyślono, lecz pisząc scenariusz od nowa. Kiedy w styczniu zeszłego roku Abrams oznajmił, iż scenariusz jest ukończony mówił o jednej z jego wersji. Skończonej fabularnie, ale wciąż udoskonalanej.

O tym, że Apple zainspirowało trochę Abramsa, pisaliśmy już wcześniej. Do tematu trochę wrócił Michael Kaplan, projektant kostiumów. Ten wspomniał także, iż praca nad „Przebudzeniem Mocy” przypominała mu też to co robił w „Łowcy androidów”. Tam używano wiele starych wojskowych mundurów czy masek gazowych i tu też znaleziono miejsce dla takich rzeczy. Oczywiście przerobionych. Natomiast nie używali starych kostiumów z „Gwiezdnych Wojen”, choć te bardzo dokładnie zbadali i obejrzeli. Dodał także, że zależało mu aby kostiumy First Order i Oporu kolorystycznie różniły się bardziej niż Imperium i Rebelii. Zwłaszcza jeśli chodzi o khaki czy oliwkowy, występujące w oryginalnych filmach po obu stronach. Za to choć pokusa była, to w przypadku klasycznych postaci mocno trzymano się sposobu w jaki się ubierały w trylogii. Przy okazji kostiumów warto wspomnieć o kolejnym zdjęciu z produkcji, które krąży ostatnio po sieci, przedstawiającym Oscara Isaaca.



Szefowa Lucasfilmu także jest bardzo zajęta udzielaniem wywiadów i promocją. Kathleen Kennedy wspomniała, iż praca twórców, w tym jej samej, bardzo często polega na podążanie śladami George’a Lucasa. Muszą więc często odtwarzać jego poszukiwania, wiele czasu spędzili na oglądaniu rekwizytów zgromadzonych w archiwach Lucasfilmu, czy analizowaniu prac Ralpha McQuarriego. Producentka dodała także, że przez następne pół roku będą powoli ukazywać elementy nowego filmu, zdradzać je krok po kroku. Jeżdżą po konwentach, ale nie tylko tam będą się pojawiać nowe informacje. Zdaniem Kennedy te filmy są zawsze bardzo osobiste. Tak miał z nimi George Lucas, ale też w ten sposób działa J.J. Abrams. Nawet Rian Johnson podchodzi do tego bardzo osobiście (pisze scenariusz do Epizodu VIII, który także wyreżyseruje).

Daisy Ridley była wraz z Kathleen Kennedy w Japonii, o czym pisaliśmy, gdzie udzieliła kilku wywiadów. Dowiedzieliśmy się między innymi tego, że praca i przygotowania do roli wymagały od niej intensywnych ćwiczeń fizycznych. Musiała podnosić 70 kilogramową sztangę. Sama lubi uprawiać sport w szczególności pływanie, a także grać w badmintona czy ping-ponga.
Daisy wchodząc w postać Rey nie musiała robić dużych poszukiwań, natomiast przede wszystkim koncentrowała się na swojej kondycji fizycznej. Nauczyła się między innymi Bōjutsu, a trenował ją choreograf z „Gry o tron”. Bōjutsu to japońska sztuka walki polegająca na użyciu długiego kija, czegoś bardzo podobnego do jej broni widzianej na zwiastunach. Obecnie zdaniem Kennedy Daisy jest w tym tak dobra, że nawet postawni mężczyźni na planie się jej bali.
Daisy powiedziała też coś o sobie. Jej ulubiona postać z „Gwiezdnych Wojen” to Luke Skywalker, natomiast pierwszy film z cyklu który widziała to „Mroczne widmo”. Obejrzała je na VHS gdy miała 5 lat. Jej tata zaś jest wielkim fanem „Star Treka”. Próbowano ją też dopytywać o to czy jest Jedi, ale tu nie podała jednoznacznej odpowiedzi.
W innym wywiadzie natomiast zapytano wprost, czy jest córką Hana i Leii. Odparła, że nigdy nie słyszała takiej plotki, po czym zaczęła się śmiać, zapewniając że wszystkiego dowiemy się we właściwym czasie. Można to zobaczyć na tym filmiku.



O Epizodzie VII wypowiedział się też John Williams, który już widział fragmenty i to co zobaczył bardzo mu się podoba. Jego zdaniem to doskonałe rozszerzenie mitologii stworzonej przez Lucasa. Podobno też praca z Abramsem, czyli bardzo młodym człowiekiem z punktu widzenia kompozytora, przypomina mocno relację z Lucasem. Maestro dostaje wolną rękę, bo zna się na swojej pracy. Obecnie widział już 3/4 filmu.

Pip Anderson także wypowiedział się o swojej roli w filmie. Wspomniał, że głównie pracował z Harrisonem Fordem, a także Daisy Ridley i Johnem Boyegą i że przykro mu, ale na planie nie spotkał się z Markiem Hamillem.

Na sam koniec jeszcze jedna rzecz, właściwie to odgrzebana. Otóż Simon Pegg w jednym z wywiadów został zapytany o „Przebudzenie Mocy”. Dziennikarz zastosował pewien fortel i zapytał aktora, czy ten gra może szturmowca. Pegg dał się nabrać i odpowiedział:
– Nie byłem szturmowcem. Daniel Craig był szturmowcem – zamyślił się na chwilę i dodał. – Nie powinienem był tego mówić.
Potem oczywiście tłumaczył, że to plotki, które gdzieś zasłyszał. O tym, że Craig, czyli James Bond, gra szturmowca pisaliśmy już w styczniu, a pierwsze doniesienia o Craigu i jego roli pochodzą jeszcze z września ubiegłego roku. Wiemy na pewno, że aktualny odtwórca roli agenta Jej Królewskiej Mości na pewno na planie był i nie tylko dlatego, że w Pinewood trwały przygotowania do „S.P.E.C.T.R.E.”.
KOMENTARZE (6)

Analiza drugiego zwiastuna

2015-04-30 06:16:09 Teaser #2 TFA

Podobnie jak w przypadku pierwszego zwiastuna, tak i tym razem postaramy się, posiłkując Internetem, rozłożyć go na czynniki pierwsze.



Wpierw widzimy nowe (kolorystycznie) logo Lucasfilmu, a następnie słyszymy muzykę Johna Williamsa, która wprowadza nas w zwiastun. Możemy przypuszczać, że jego muzyka to nowa aranżacja, nagrana jeśli nie do filmu, to przynajmniej na potrzeby zwiastuna.



Rzut oka na planetę Jakku. Ujęcie jest długie, w stylu westernów Johna Forda. Za projekt niszczyciela rozbitego na pustyni odpowiada Doug Chiang. Lokacje zostały nagrane w Abu Zabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Poza niszczycielem w piasku widać też starego X-winga. Pojazd przelatujący przez kadr prawdopodobnie należy do Rey.

Z informacji o DLC do nowego „Battlefronta” wiemy, że bitwa o Jakku ma miejsce jakiś rok po bitwie o Endor. Tu widzimy niszczyciel klasy Imperial, ale to nie jedyny niszczyciel rozbity na tej planecie.

Gdy obraz ulega ściemnieniu Mark Hamill zaczyna mówić swoją kwestię. J.J. Abrams twierdzi, że połączył kwestię specjalnie nagraną na tydzień przed premierą trailera z tą z "Powrotu Jedi". Może stąd pojawia się słowo „has” zamiast „had” w przypadku Vadera. W „Powrocie Jedi” wypowiedź Luke’a jest trochę inaczej zmontowana. Fragment „Ty również masz tę moc” pojawia się przed „Moc jest silna w mojej rodzinie”. Wszystkie wypowiedzi Luke’a pochodzą z dialogu między nim a Leią na Endorze.



Jak widać maska Vadera nie spłonęła do końca na Endorze. Ktoś musiał ją stamtąd zabrać, przypuszczalnie osoba z Imperium. Maska jest wystawiona na jakimś podeście, jakby w muzeum. Przed kamerą stoi postać, która jej się przygląda. Wygląda tak jakby ktoś zbliżał się do maski. Podobnych ujęć w zwiastunie jest więcej.



R2-D2 i Luke przy ognisku. Nie wiemy jaka to jest planeta, raczej nie jest to scena tuż po Endorze, jak próbowały sugerować niektóre źródła. Luke ma tu strój przypominający bardziej Obi-Wana Kenobiego z „Nowej nadziei” oraz nową rękę, która już nie jest pokryta syntetyczną skórą. Dodatkowo ma tam pazury, przypomina to trochę niektóre z starszych konceptów Kylo Rena.



Z dialogów możemy przypuszczać, że ktoś podaje miecz świetlny Anakina Skywalkera Lei (Carrie Fisher). Po prawej stronie widać niskiego obcego. Prawdopodobnie w tę rolę wcieliła się Lupita Nyong’o. Ręka jest bardziej dziecięca, niż należąca do dorosłej kobiety. Być może potwierdza to doniesienia, że Lupita gra jedynie twarzą, a tułów jej postaci gra ktoś niski. O tym, jak Lupita gra w mo-cap pisaliśmy tutaj.
W tle bardzo niewyraźnie widać droidy. Leia ma też jakiś pierścień na ręku.

Tu następuje ściemnienie i informacja, że film pojawi się na Gwiazdkę.



X-wingi lecące w formacji. Prawdopodobnie tło nagrano w Lake District w Anglii (więcej).
Poe Dameron (Oscar Isaac) uśmiecha się. Ma na sobie czarno-czerwony hełm. Jest właścicielem czarnego X-Winga. Sama scena z myśliwcami jest prawdopodobnie częścią tej samej sekwencji, którą widzieliśmy w pierwszym zwiastunie.



Kylo Ren podnosi swój miecz, prawdopodobnie atakuje kogoś. Za nim stoją szturmowcy. To część sceny, która potem jest kontynuowana.



Rey (Daisy Ridley) i Finn (John Boyega) oraz BB-8 uciekają. Zdjęcia zostały nagrane w Abu Zabi. Widzieliśmy te miejsca na zdjęciach, które przeciekły. Finn ma cywilny strój przypominający trochę ubranie Luke’a z końcówki „Nowej nadziei”. Rey ma nową broń, która przypomina jakiś kij, tudzież pałkę mocy czy elektropałkę. Nie rozstaje się z nią w ogóle, w zwiastunie pierwszym widać ją zaczepioną na ścigaczu. Luźno bo luźno, ale przypomina podwójny miecz świetlny Dartha Maula, zawiera pewne łudząco podobne elementy. W lewym górnym rogu widać TIE Fightera, który prawdopodobnie ich ściga.



Kontynuacja sceny z Kylo Renem. Za nim widać szturmowców First Order, a także pożar i jakieś osoby, być może to zakładnicy lub mieszkańcy. Zatem prawdopodobnie ujrzymy pacyfikowanie jakiejś wioski, osady czy miejscowości. Ren wskazuje na kogoś, jakby używał Mocy. Być może jest to te samo miejsce, na które przeprowadzano desant w pierwszym zwiastunie.



Scena na lodowej planecie. W tle widać czarno-białe TIE Fightery oraz wojska First Order, głównie szturmowców i śnieżnych szturmowców. W tle widzimy nowe godło First Order, trochę przypomina ono godło Republiki (z „Ataku klonów”), ale kolorystycznie kojarzy się też z Red Hot Chili Peppers. Samo miejsce jest prawdopodobnie bazą lub fortecą uzbrojoną działami. W loży honorowej znajdują się jakieś osoby, patrząc po stroju nie ma tam Kylo Rena. Są tam także szturmowcy z naramiennikami jak w „Nowej nadziei”, czyżby generałowie lub oficerowie?
Szturmowcy stojący przed lożą zaś spoglądają w jedną stronę, oglądają się za czymś.



Rey wygląda na trochę zdenerwowaną. Nie wiemy na jakiej jest planecie. Być może to coś, co znajduje się przed nią to lód, wskazywałoby to na planetę lodową.



Dwa nowe TIE Fightery przelatują przez dym zniszczonego czegoś. Wygląda to na element potyczki na Jakku.



TIE Fighter atakuje okręt First Order, w tym szturmowców i inne TIE Fightery. Ten strzelający TIE ma nieco inną konstrukcję, w tym zdecydowanie inną owiewkę. Zamontowanie działka też jest dużo niżej niż w TIE, może nawet jest podwieszone pod (taka wieżyczka?). W tle widać nowe statki, które w innej scenie eskortują ten prom o długich skrzydłach.





Finn ściąga swój hełm. Widać na nim jakąś odbitą rękę.



Nowy gwiezdny niszczyciel, prawdopodobnie należący do First Order i Kylo Rena. Wokół niego widzimy też nowy prom, oraz cztery mniejsze jednostki. Prom swoją stylistyką przypomina nieco statki z komiksowego „Dziedzictwa”. Z drugiej strony skrzydła wpasowują się trochę w ewolucje Lambdy.



Chromowany szturmowiec. Podobno w tej roli zobaczymy Gwendoline Christie. Sekwencja jest kręcona w jakiejś bazie, być może to ta sama lodowa planeta, na której widzieliśmy już fortecę. Po lewej mamy coś co wygląda na jakąś skałę i przejście.



BB-8 wygląda na korytarzu „Sokoła Millennium”. Wygląda trochę jakby się zakradał.



Kolejne ujęcie Rey, tym razem już na Jakku.



Wystraszony Finn, któremu rękę podaje Rey. W tle zniszczona osada na Jakku.





TIE Fighter ściga „Sokoła Millennium”, który wlatuje w dysze rozbitego niszczyciela klasy Super. Akcja dzieje się na Jakku. Przy strzałach widać w jaki sposób J.J. Abrams będzie używał swoje rozbłyski, zdecydowanie bardziej subtelnie niż choćby w „Star Treku”. Zresztą ta scena ma też inną dynamikę kamery, co także widzieliśmy już na pierwszym zwiastunie. Zatem zdjęcia będą bardzo zróżnicowane w zależności od sceny.



Nowy wygląd pilota imperialnego (albo raczej First Order), prawdopodobnie w TIE Fighterze.



„Sokół Millennium” dalej lata w superniszczycielu. TIE Fighter wysadza jakąś rurkę. W tej scenie także widać subtelną grę światłem.

Ściemnienie. Słyszymy głos Hana: „Chewie”.



A następnie widzimy Hana Solo (Harrison Ford) w klasycznej koszuli, w czarnym płaszczu, z blasterem w dłoni i Chewbaccę (Peter Mayhew) na pokładzie „Sokoła” oraz słyszymy kwestię: „Jesteśmy w domu”. Kusza Chewbaccy nieznacznie różni się od tej z oryginalnej trylogii. Pod lufą nie ma kolejnego otworu, zaś łęczysko wydaje się nieco węższe. Ustawienie postaci jest identyczne jak w jednej ze scen z klasycznej trylogii.
KOMENTARZE (32)

Pierwszy dzień zdjęć: Powrót Jedi

2015-04-27 07:01:16 oficjalna

Kontynuując mała serię artykułów o pierwszych dniach zdjęciowych dochodzimy do VI Epizodu. Tu zdjęcia zaczęły się 11 stycznia 1982.



Ponieważ oba poprzednie filmy, które zaczęto kręcić na lokacjach, zaczęły się od problemów, nowy reżyser Richard Marquand oraz koproducent Robert Watts zdecydowali, że zdjęcia do szóstego epizodu rozpoczną się w studiach Elstree. Marquand postanowił, że zaczną zdjęcia na scenie 2 od ujęcia z burzą piaskową. Nie było to najłatwiejsze do nakręcenia zwłaszcza dla aktorów, ale jednocześnie dało się to zamknąć w jeden dzień, by potem zwolnić miejsce, aby zbudować tam większą i trudniejszą dekorację jaką była Dagobah. Dodatkowo Marquand chciał mieć materiał prasowy, który zamierzał upublicznić przed świtem następnego dnia.

Dzień wcześniej cała ekipa siedziała już w hotelach w Londynie i czekała na spokojne rozpoczęcie zdjęć do kolejnych „Gwiezdnych Wojen”.

Nie obyło się jednak bez problemów. Okazało się, że w hotelu w pokoju Carrie Fisher z wentylacji wychodziły jakieś toksyczne opary, natomiast samochód który miał przywieść Marka Hamilla do studia został w nocy skradziony.



Zdjęcia rozpoczęły się 11 stycznia 1982. Po planie kręcili się statyści w kostiumach Ewoków podekscytowani swoją rolą. Na scenie zaś znajdował się „Sokół Millennium” (zbudowany w pełnej wielkości) oraz X-Wing, no i substancja która symulowała piasek. Gdy tylko Marquand powiedział „Akcja!”, rozpoczęły się problemy z R2-D2. Droid skręcał w każdym kierunku tylko nie tym, w którym powinien. Przy burzy piaskowej widoczność była utrudniona, a Anthony Daniels w masce C-3PO miał jeszcze bardziej ograniczone horyzonty, więc nie wiedział zbytnio innych członków obsady. Nawet jak mu się wskazało kierunek, w którym ma iść, zdradzało się, że szedł i wpadał w końcu na członka ekipy, lub co gorsza tak mu się wydawało. Wpadł też na skałę i się przewrócił.

Po nakręceniu pierwszego udanego ujęcia zrobiono krótką przerwę, by to uczcić, zanim skończono resztę sceny. Mark Hamill zszedł tego dnia ze sceny jako ostatni i warto tu dodać, że jest jednym aktorem w całej klasycznej trylogii, który brał udział w zdjęciach pierwszego dnia.

Marquand i kilku innych członków ekipy pod koniec dnia testowało jeszcze Michaela Cartera, który miał się wcielić w Biba Fortunę następnego dnia.

Sama scena z burzą piaskową ostatecznie nie trafiła do finalnej wersji filmu. Pewien opis tej wyciętej sceny, wraz z konceptami i kilkoma zdjęciami znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (4)

Pierwszy dzień zdjęć: Imperium kontratakuje

2015-04-21 10:00:27 oficjalna

Kontynuujemy cykl o pierwszym dniu zdjęciowym. Dziś zajmiemy się V Epizodem.

Podobnie jak w przypadku „Nowej nadziei” tak i przy „Imperium kontratakuje” zdjęcia rozpoczęto na lokacji. Tym razem działy się one na lodowej planecie Hoth, którą udawała mała miejscowość zwana Finse w Norwegii. Ponieważ okazało się, że „Gwiezdne Wojny” robią się coraz bardziej popularne, wpierw, 28 lutego 1979 w Oslo zorganizowano konferencję prasową. Zdjęcia miały się zacząć 5 marca 1979. Harrison Ford miał dolecieć później, gdyż sceny z nim przewidziano dopiero na drugi tydzień zdjęciowy. Za to Carrie Fisher bardzo chciała przyjechać, choć nie miała żadnych scen na zewnątrz, to jednak zrobiła wszystko, by nie stracić atmosfery zdjęć na lokacji.



Przez następne dwa dni, obsada i ekipa opuściła Oslo, ale podobnie jak w przypadku „Nowej nadziei”, tak i tym razem nie wszystko szło po myśli producentów. Nie było wystarczającej liczby portierów, którzy mieli przenieść bagaże z hotelu do autobusu a następnie do pociągu. Za dużą część bagaży odpowiadali też Mark i Marilou Hamillowie, którzy spodziewali się, że ich syn Nathan może się urodzić przypadkiem na lokacji, więc się przygotowali do tego. Żeby było ciekawiej, na dworcu ekipa nie trafiła na pociąg na trasie Oslo-Bergen, czekali na innym peronie, a potem gdy się spostrzegli, biegli, by zdążyć.

5 marca 1979 już w Finse pogoda tak mocno się zepsuła, że śniegi zasypały tunele, pociągi więc przestały dojeżdżać, a ekipa filmowa została odcięta od świata. Za to obfite opady tym razem przynajmniej nie kolidowały tak mocno ze zdjęciami, jak to było w Tunezji. Tak przynajmniej wydawało się na początku, bo przecież to tylko więcej śniegu. Niestety okazało się, że z powodu jego nawału nie da się dojechać na lodowiec, gdzie przygotowano już dwie bazy w których miano kręcić zdjęcia bitwy.

W teorii ekipa była przygotowana na mrozy, jednak, jak się okazało, nie na takie. Irvin Kershner, który przejął reżyserowanie od George’a Lucasa, szybko odkrył, że w grubych rękawicach nie da się robić notatek na papierze, a także że jego magnetofon zamarza, gdy próbują go używać, oraz że soczewki kamery szybko zaparowują. Kershner zrozumiał wtedy proroczą radę Lucasa, żeby nie spodziewać się, że wszystko zadziała tak jak zapewniała ekipa.




Irvin jednak był bardzo zdeterminowany, by rozpocząć produkcję planowo. Zdecydowano więc, że zdjęcia rozpoczną się z tyłu hotelu. Mark Hamill występował w scenie ucieczki przed Wampą na pustkowiach Hoth. Dodatkowo w zdjęciach mieli brać udział Denis Lawson (Wedge Antilles), Peter Mayhew (Chewbacca) i Des Webb (Wampa), ale ostatecznie tego dnia nie brali w nich udziału. Oczywiście to Marka wyrzucono na śnieg, zaś większość ekipy przebywała w tym czasie w hotelu.

Kershner uznał, że nie będzie też przedłużać tu zdjęć, więc zadzwoniono do Harrisona Forda z prośbą, by przyjechał jak najszybciej, by wziąć udział w swoich zdjęciach. Wziął on wieczorny samolot z Londynu do Oslo. Tyle, że Finse było wtedy odcięte od świata. Ford pojechał pociągiem do Geilo, ośrodku narciarskiego jakieś 30 mil od Finse. Stamtąd jadąc taksówkami udało mu się dotrzeć do Ustaoset (7 mil bliżej), gdzie czekał na niego kierownik produkcji Bjorn Jacobsen, który przyjechał pługiem śnieżnym i miał ze sobą butelkę wódki. Razem dotarli koło północy do Finse i byli gotowi do zdjęć następnego dnia.

O samej lokacji w Finse pisaliśmy tutaj.
KOMENTARZE (4)

Celebration Anaheim: Panel ze scenografami

2015-04-19 08:06:49

Dziś (wczoraj czasu polskiego) podczas konwentu Celebration Anaheim odbył się panel „Creating the Creative Dream Team”, będący chyba jedynym prawdziwym panelem poświęconym „Przebudzeniu Mocy”, innym niż otwarcie konwentu. Rozmowę poprowadził Pablo Hidalgo, a jego gośćmi byli Rick Carter, Darren Gilford, Doug Chiang i Christian Alzmann. Rick i Darren są scenografami filmu, Doug nadzoruje pracę artystów, a Christian jest jednym z projektantów. Na panelu nie pokazano żadnych projektów z filmu, ale powiedziano o nich kilka rzeczy.

Pierwsze pytanie, zadane przez Pablo dotyczyło ewenementu jakim jest praca nad filmem dwóch różnych scenografów. Rick Carter odpowiedział, iż było to bardzo ważne i wynika to z głównego założenia filmu, którym jest przekazanie pałeczki następnemu pokoleniu, potrzebny był zatem taki sam transfer wśród samych twórców. Carter jest doświadczonym i nagradzanym scenografem z imponującą filmografią i jak przyznał, to on sam zadzwonił do Darrena proponując mu współpracę. Z drugiej strony Carter powtarzał parę razy w czasie panelu, że Epizod VII następuje po VI, stąd żartował sobie, iż zatrudniono scenografa z tamtych czasów. Darren zaś przyznał po telefonie Cartera, iż nie za bardzo wiedział z kim rozmawia, choć zdawał sobie sprawę, że Carter jest chodzącą legendą.

Rick przy wielu kwestiach pracował nie tylko z J.J. Abramsem, ale wcześniej rozmawiał także z Georgem Lucasem.

Doug Chiang dodał, iż prace Joe Johnstona i Ralpha McQuarriego były dla nich bardzo ważne. W prequelach zaczynali od swobody i dążyli do tego, co stworzył Ralph i jego zespół. Tu jest odwrotnie. Tamte prace są podstawą, a oni dopiero zaczęli ewolucję i zabiorą nas w nowy świat. Czy będzie z czasem tak elegancki jak prequele, tego nie potrafili powiedzieć. Stwierdzili tylko, że to będzie wynikało ze scenariusza. Obecny film podąża za brudnymi lokacjami, podobnie jak klasyczna trylogia. Christian Alzmann dodał, iż „Przebudzenie Mocy” jest bardziej o postaciach, a nie o armiach. Carter zaś zauważył, że to film przede wszystkim o Mocy, więc musieli szukać prostych rozwiązań. J.J. nalegał by bazowali na pracach Ralpha i od nich rozpoczęli proces ewolucji. Mają w pamięci prequele, dziejące się jakieś 60 lat przed „Przebudzeniem Mocy”, dlatego klasyczna trylogia jest dla nich ważniejsza, bo bliższa i bardziej bezpośrednia. To co zobaczymy w filmie to jednak mały urywek tego, co stworzono. Projekty rozważały wiele różnych możliwych wariacji, zanim wybrano ostateczny kierunek ewolucji.

Podczas panelu poinformowano też, że twórcą projektu droida BB-8 jest Christian Alzmann. Nie chcieli jednak zdradzić jak on działa.

Darren Gilford opowiedział historię o nowym X-Wingu. Pomysłem na ewolucję było upraszczanie wielu rzeczy. Darren rozmawiał z J.J. Abramsem o tym jak uprościć X-Winga, a potem wrócił do pierwszych konceptów Ralpha. Pokazał je Abramsowi i to było dokładnie to czego szukali. W wielu miejscach udało im się stworzyć coś bardzo podobnego.

Gilford i Carter jeździli po świecie szukając lokacji. Arabia Saudyjska nie była jedyną lokacją rozważaną na planetę Jakku. Ostatecznie, poza innymi kwestiami, okazało się, iż projekt z rozbitym niszczycielem narysowany przez Chianga przesądził o wyborze tego miejsca. Piaski Arabii najlepiej pasowały do tego, co chcieli osiągnąć.

Gilford wspomniał o decyzji J.J. Abramsa, że „Sokół Millennium” powinien wyglądać dokładnie tak samo jak w trylogii. Nie chciał żadnych zmian. Problem polegał na konieczności połączenia trzech różnych wersji „Sokoła”. Pomogły w tym bardzo dobrze skatalogowane archiwa Lucasfilmu.

Za kostiumy nowych szturmowców odpowiada Michael Kaplan. Podobnie jak w innych przypadkach, tak i tu mieli wiele pomysłów i wersji, które rozważali.

Pod koniec Rick Carter stwierdził, iż J.J. Abrams nie chciał robić filmu science fiction. Tu podąża za Lucasem, który także nie uznaje „Gwiezdnych Wojen” za ten gatunek. Rick śmiał się, że robił już wiele filmów SF, a teraz zajął się przeszłością.



Trochę mniej powiedział Mark Hamill na wieczornym panelu. Przyznał, iż w zeszłym tygodniu nagrywał dialog do drugiego zwiastuna, choć J.J. Abrams wymieszał nowe kwestie ze starymi, pochodzącymi jeszcze z „Powrotu Jedi”. Mark pochwalił nową obsadę. Wspomniał też anegdotkę o tym, jak został zaangażowany do nowego filmu. Był wówczas z żoną na spotkaniu z fanami, na którym pojawił się również George Lucas. Ludzie George’a poprosili Marka o to by zjadł z nim obiad. Mark doszedł do wniosku, iż Lucas tak sobie nie zaprasza ludzi na obiad, więc pewnie albo chce zrobić wersję 3D klasycznej trylogii, albo znów wprowadzić jakieś zmiany. Natomiast jego żona domyślała się, że pewnie zajmie się sequelami. George na obiad ściągnął jeszcze Carrie Fisher, a wyprosił Chelsea - córkę Marka - by było kameralnie. Mówiąc cicho i pod nosem stwierdził, iż odchodzi z Lucasfilmu, a ludzie przejmujący go po nim zamierzają robić kolejną trylogię na podstawie jego pomysłu. Zapytał też Fisher i Hamilla, czy są zainteresowani, bo jeśli nie, to nikogo nie zaangażują do ich ról. Carrie natychmiast się wyrwała, że chce grać. Mark zaś chciał się śmiać, ale zachował kamienną twarz. Potem stwierdził, że to nie była propozycja, a pobór, bo gdyby odrzucił tę rolę, to fani by go zakatowali. Mark nie był też przekonany do J.J. Abramsa, którego znał jako reżysera „Star Treka”, jednak ostatecznie przekonał się do niego. To reżyser współpracujący z aktorami.

Poza Celebration także się dzieje. Nowy zwiastun został przyjęty bardzo pozytywnie. Pojawiły się nawet komentarze, że jest lepszy od prequeli. Zachwyceni są nim także inwestorzy. Akcje Disneya zyskały po jego premierze o blisko 2 miliardy USD.

Na koniec jeszcze jedna informacja z pierwszego panelu. J.J. Abrams powiedział, że jeszcze nie poznaliśmy całej obsady i sugerował kolejne niespodzianki.
KOMENTARZE (4)

Pierwszy dzień zdjęć: Nowa nadzieja

2015-04-13 16:03:34 oficjalna

Premiera „Przebudzenie Mocy” coraz bliżej, a niebawem zaczną się zdjęcia do kolejnego filmu „Star Wars”. Na oficjalnej pojawił się jakiś czas temu pojawiły się artykuły ukazujące pierwsze dni zdjęciowe dotychczasowych filmów. Dziś prezentujemy IV Epizod.



Zdjęcia do „Nowej nadziei”, czy wtedy raczej jeszcze „Gwiezdnych wojen” rozpoczęły się 22 marca 1976. Preprodukcja była dość ciężka i skomplikowana, trwała prawie trzy lata, było wiele batalii o ostateczny kształt filmu i to, kto zajmie się ostatecznie jego tworzeniem. Mało tego, w momencie, gdy zaczęto zdjęcia, nie wszystkie przygotowania były skończone. Raczkujące ILM dalej walczyło z technologiami do efektów specjalnych, zbroje szturmowców i C-3PO nie były jeszcze ukończone. Nie można było jednak dłużej czekać i wstrzymywać pracę, więc ekipa poleciała na Dżerbę. W hotelu było pełno niemieckich turystów, którzy nie mogli znaleźć swoich pokoi, przez to ciężko się spało ekipie, ciągle ktoś się mylił, hałasował. O szóstej rano była pobudka, a następnie sześciogodzinna jazda do Tozuer. Jazda początkowo też nie należała do najprzyjemniejszych, bo póki słońce nie wstało to ciężko jest dostrzec ubranych na czarno Berberów. W Tozeur okazało się, że hotel, w którym miała spać ekipa, poszedł do renowacji, oczywiście nikogo nie poinformowano o tym. Dodatkowo w tym mieście przebywała ekipa miniserialu „Jezus z Nazaretu” (co ciekawe, grał w nim James Earl Jones, który wówczas nie był jeszcze członkiem ekipy „Gwiezdnych Wojen”), więc okazało się, że nie ma wystarczającej liczby alternatywnych pokoi w odpowiednim standardzie. Dodatkowo nie można było też liczyć zbytnio na lokalnych techników czy taksówkarzy, bo już byli wynajęci w większości. Skończyło się tym, że obsada i ekipa wylądowała w podrzędnych hotelach, często w pokojach dwu lub trzy osobowych. Sam Gary Kurtz, producent wspomina, że to jeszcze dało się znieść przez dwa tygodnie, ale gdyby sytuacja miała potrwać dłużej, to pewnie miałby strajk.

No i nastał 22 marca, wielki dzień. Zaplanowano nakręcić wówczas część scen z R2-D2 i C-3PO kupowanych przez Larsów oraz część scen z Lukiem oglądającym zachód słońc na Tatooine. Obie sceny kręcono w Chott el Jerid niedaleko Nerfy, w basenie wyschniętego jeziora okresowego. Tam też zbudowano przypominające igloo domostwo Larsów. Zdjęcia zaczęły się o 6:30 rano, co dla Anthony’ego Danielsa było mordęgą, bo nie wyspał się wcześniej na Dżerbie, no a teraz jeszcze założenie kostiumu zajmowało mu dwie godziny. Jako profesjonalista jednak nie narzekał. Za to Mark Hamill był bardzo zadowolony ze swojej roli, więc ciepło wspomina pierwszy dzień. Ekipa zaś przygotowała fragment piaskoczołgu.



Ale problemów było mnóstwo. Nieskończony kostium C-3PO właściwie kaleczył Danielsa przy każdym ruchu. System zdalnego sterowania astromechami nie działał, baterie się wyczerpywały, a wysadzanie głowy R5-D4 wiązało się z brakiem sterowalności droida. George Lucas spokojnie uznał, że można go ciągnąć na sznurku, tylko kręcić zdjęcia tak, by nie było go widać. Wymagało to oczywiście większej ilości ujęć i dubli.

Zdjęcia skończono o 19:20. Ostatnią sceną tego dnia była wieczorna rozmowa Luke’a i Threepio na temat tego, że Artoo uciekł.

Niestety część z nakręconych zdjęć, w tym oglądanie przez Luke’a bliźniaczych słońc, nie zostało wykorzystanych z powodów złych warunków atmosferycznych. Zbierało się na burzę, która miała być dopiero początkiem prawdziwych problemów. Samą wspomnianą cenę nakręcono dopiero 29 marca.



Więcej na temat samych tunezyjskich lokacji przeczytacie tutaj. Samo domostwo Larsów jest zatapiane regularnie przez okresowe jezioro i niszczeje. Co parę lat organizuje się grupa fanów, która restauruje to miejsce. O wyprawie z 2012 pisaliśmy tutaj.
KOMENTARZE (5)

Transmisja panelu na żywo, zwiastun i inne ploty

2015-04-03 16:35:46

Zaczynamy od wieści związanych z Celebration i panelem o „Przebudzeniu Mocy”. Podobno ma się on nazywać „Rise of the Force”. Otóż wygląda na to, że Lucasfilm i Disney chcą by ten panel był bardzo ważny. Po pierwsze rozpoczną właśnie od niego, poza główną salą, będzie retransmitowany do pozostałych. Dopiero po nim rozpocznie się właściwe Celebration. Ale to nic, retransmisja będzie także dostępna w kilku innych miejscach, niektóre źródła mówią o 23 krajach. Zostaną tam zorganizowane specjalne pokazy. Na razie wiemy o Francji, Niemczech, Holandii, Hiszpanii, Słowenii, Finlandii, Belgii, Austrii, Dani i Wielkiej Brytanii (Londyn, Empire, Leicester Square). O transmisji w naszym kraju na razie nic nie wiadomo. Panel poprowadzą J.J. Abrams i Kathleen Kennedy. Kolejne źródła zaś donoszą o tym, że wtedy będzie swą premierę mieć także pełny zwiastun VII Epizodu, który następnie zostanie dołączony do filmu „Avengers: Czas Ultrona”, pewnie też 16 kwietnia pojawi się w sieci. O tym pisaliśmy wiele razy, pierwszy raz jeszcze w grudniu zeszłego roku. Czego jeszcze należy spodziewać się po panelu? Ano gości. Pewne sugestie wskazują, że będzie to Luke, Leia, Han, Chewbacca, C-3PO i R2-D2. O ile Mark Hamill, Carrie Fisher, Peter Mayhew, Anthony Daniels czy Kenny Baker zostali potwierdzeni jako goście konwentowi, o tyle sensacją byłby tu Harrison Ford, który nie pojawia się często na konwentach. Aktor niedawno wyszedł ze szpitala (po swoim wypadku, więc kto wie, może da radę przybyć na ten jeden panel.



Swoją drogą warto dodać, że oficjalna strona konwentu reklamuje panel „Przebudzenia Mocy” zdjęciem planety Tatooine. Chyba więc trzeba uciąć wszystkie pogłoski, że pustynna planeta widoczna w zwiastunie zajawkowym to coś zupełnie innego.

Z innych wieści. J.J. Abrams po raz kolejny wypowiedział się na temat spoilerów. Przyznał, że poziom prób dotarcia do szczegółów, faktów i wieści jest tak duży, że nawet sobie tego nie wyobrażał. Stąd ta spora (jego zdaniem) ilość wycieków. Natomiast jego marzeniem jest to, żeby ludzie, pomimo wielu pogłosek, z których część jest prawdziwa, a część nie, mogli pójść na film i mogli się nim cieszyć, by mógł ich czymś zaskoczyć, mimo, że mogli przeczytać jakieś spoilery, których wcale nie chcieli poznać. Tym samym J.J. włączył się do dyskusji na temat etykiety spoilerów. Więc może warto czasem zastanowić się, co gdzie się pisze. Sam Abrams dodatkowo potwierdził, że film jest obecnie montowany.

O swojej wizycie na planie opowiedział też Simon Pegg, który jak przyznał, był tam parę razy. Nie mówił tym razem wprost, czy gra czy nie, choć wszystkie źródła wskazują na to, że ma w filmie swój udział. Inaczej byłby jedynym aktorem, który nie grał w filmie, a który się pojawił na imprezie z okazji zakończenia zdjęć. Pegg swoje wizyty na planie wspomina bardzo dobrze, mówił, że nigdy nie był na planie na którym wszyscy byliby tak przejęcie i oddani temu, co robią. Próba wchodzenia w klasyczną trylogię była dla wielu ludzi bardzo emocjonalna. Używają zarówno starych, sprawdzonych technologii, jak i wielu nowych. To nie będą żadne filmy w stylu retro, a raczej technologiczne dzieła. Według Pegga mają one być tym wszystkim, czego pragnęliśmy 16 lat temu, a nie dostaliśmy. Pegg dodał też, że na jedną z wizyt na plan zabrał swoją córeczkę, która spotkała tam BB-8. Usiadła z nim i mówiła do niego. Operatorzy kierowali nim zdalnie. Potem nie chciała wracać, na koniec uściskała go.

Hollywood Reporter zastanawia się natomiast nad tym jak sequele wpłyną na kariery młodych aktorów. Zdaniem redaktorów, sześć filmów wykreowało zaledwie jedną megagwiazdę - Harrisona Forda, a nawet Natalie Portman miała przez nie trudności (więcej). Filmy te też nie pomogły w karierze ani Liamowi Neesonowi, ani Ewanowi McGregorowi, choć też nie zaszkodziły tak bardzo jak Alecowi Guinnessowi (który pod koniec życia został Obi-Wanem, pomimo wielu ról w które się wcielał). Natomiast Mark Hamill, Carrie Fisher, Jake Lloyd i Hayden Christensen kariery filmowej nie zrobili. Czy John Boyega, Daisy Ridley, Domhnall Gleeson, Adam Driver, Oscar Isaac czy nawet Lupita Nyong’o podzielą ich losy? Nie wiadomo. Jeden z agentów kogoś z tej szóstki twierdzi, że kontrakt na „Gwiezdne Wojny” czy udział w innej takiej franczyzie jest trochę jak cyrograf. Z jednej strony wiążą się z tym kolejne filmy, które są kręcone dość często, czasem nawet rok w rok, z drugiej zaś zamyka to drogę do innych franczyz. Ani aktor tego nie chce, ani producenci. W dodatku aktorzy często muszą podpisać kontrakt bez czytania scenariusza, stają się znani z jednej roli, która naznacza ich karierę. W dodatku roli na której zarabiają stosunkowo niewiele. Zarobki nowych aktorów są w widełkach od 65 tysięcy do 125 tysięcy USD. Przy kolejnych filmach ta suma może wzrosnąć, jednak największą wartością udziału w „Gwiezdnych Wojnach” jest rozpoznawalność postaci, którą się gra. Nie każdemu udaje się to przekuć na własną rozpoznawalność, ba może nawet utrudnić to zadanie.

Na koniec jeszcze jedno zdjęcie z produkcji. Przedstawia Marka Hamilla płynącego na lokację na Skellig Michel.


KOMENTARZE (6)

O zmianach w scenariuszu słów kilka

2015-03-27 19:40:40

Nazbierało się trochę plotek około-przebudzeniowych. Po pierwsze wygląda na to, że w filmie nie zobaczymy nikogo palącego. Potwierdził to Bob Iger, gdy oznajmił że Disney wprowadza politykę antynikotynową. W ich filmach, począwszy od teraz, nie będzie nikogo palącego. Wszystkie cygara, fajki, papierosy znikną nawet z produkcji, które już są nakręcone, a jeszcze nie miały swojej premiery. Dotyczy to także wszystkich filmów Marvela czy Lucasfilmu. Jedynym wyjątkiem od reguły będą filmy historyczne. Jeśli tam jakaś postać znana z historii jak na przykład Abraham Lincoln, nałogowo paliła papierosy, to na filmie będzie to widać.

Wyciekła też kolejna wersja historii o zmianach w scenariuszu do „Przebudzenia Mocy”. Oczywiście nie jest w żaden sposób autoryzowana, należy ją traktować jako kolejną plotkę, ale kto wie, może jest w niej coś prawdziwego. Otóż według niej Michael Arndt pracował samodzielnie nad scenariuszem do filmu przez około 15 miesięcy. W dodatku pracę rozpoczął na długo zanim sfinalizowano sprzedaż Lucasfilmu Disneyowi. Arndt bazował mocno na zarysach George’a Lucasa, przygotowywał tym samym także treatmenty dwóch kolejnych epizodów, Flanelowiec zaś cały czas mu podpowiadał, konsultował i uczestniczył w procesie twórczym. Proces ten jednak przebiegał bardzo powoli, ale także dlatego, że zostawiono sobie kilka furtek.

Jedna z tych furtek dotyczy klasycznego trio. Otóż George Lucas bardzo chciał by Mark Hamill, Harrison Ford i Carrie Fisher wrócili i odegrali w filmie rolę. Niewielką, ale zauważalną dla fabuły. Role te jednak napisano tak, by gdyby któryś z trojga aktorów nie wrócił, łatwo można było wprowadzić na jego miejsce nową postać. Tego też się trzymano. Podobno nawet były przymiarki robione, kto miałby ich zagrać. Źródła mówią o uznanych aktorach z którymi się kontaktowano, acz nie podają konkretów. Być może było coś na rzeczy w plotkach o udziale Judi Drench i Dereka Jacobiego. Jednak w przypadku nowych postaci, nie weszłyby one w fabułę dokładnie w ten sam sposób, co oryginalni Han, Luke i Leia. Podobno najbardziej wyraźne różnice miały miejsce w przypadku Solo, bo poza nową postacią część elementów fabuły związanych z Hanem miał przejąć Poe Dameron (czyli Oscar Isaac).

Gdy J.J. Abrams podpisał kontrakt i został reżyserem, scenariusz był już ukończony w 70%. Było to jakieś trzy miesiące po ogłoszeniu i sfinalizowaniu sprzedaży Lucasfilmu. Nowy reżyser chciał przyśpieszyć proces powstawania tekstu, by móc zająć się castingiem, tworzeniem scenopisów czy preprodukcją, ale Arndtowi dalsza praca szła dość mozolnie. Robił wszystko, by zadowolić zarówno fanów, Abramsa, Disneya jak i Lucasa. Abramsowi nie przeszkadzał tylko brak skończonego scenariusza, nie podobało mu się to, że praktycznie nie ma w nim Luke’a i Lei. Oni mieli bardzo małe role, bardziej przypominające przewinięcie się przez film, niż cokolwiek innego. I tu rozpoczął się konflikt. Bo wbrew rozgłaszanej opinii Disney wcale nie zostawił wolnej ręki Lucasfilmowi. Przedstawiciele Disneya uważali, że oryginalna obsada powinna mieć tylko i wyłącznie rozszerzone kamea, J.J. zaś twierdził, że wzbogaciliby oni wątki poboczne, które jego zdaniem stałyby się bardziej interesujące. Reżyser nie chciał być tylko reżyserem, chciał stworzyć dobry film wg swojej wizji, a to wymagało ingerencji w scenariusz. Abrams powiedział o swoich wątpliwościach Kathleen Kennedy i przekonał ją do swojego pomysłu. Potem rozpoczęły się negocjacje z Disneyem, który nawet wtedy nie dał Lucasfilmowi pełnej swobody. Ostatecznie ustalono, że nowy scenariusz napiszą J.J. Abrams i Lawrence Kasdan. Główna oś fabularna miała bazować na scenariuszu Arndta (czyli pomyśle Lucasa), natomiast nowi scenarzyści dostali swobodę w wątkach pobocznych. Trzymanie się tego, co napisał Arndt było o tyle ważne, że Disney zakładał możliwość realizacji kolejnej części przez inną ekipę. Zresztą w pewien sposób tak się stało, bo za scenariusz i reżyserię do ósmego Epizodu odpowiada Rian Johnson, który także pewnie się trzyma zarysu historii napisanej przez Arndta i Lucasa. Nie może go zmienić za bardzo, bo IX film zrobi prawdopodobnie ktoś inny. Zresztą na tamtym etapie Johnson miał raczej pełnić rolę straszaka, by pokazać Abramsowi i reszcie, gdzie jest ich miejsce w szeregu. Stąd być może te wszystkie późniejsze plotki o tym, że Johnson przejmie także reżyserię IX Epizodu.

Choć dalej scenariusz pisali Kasdan i Abrams, Arndt uczestniczył w omawianiu nowych wątków pobocznych, zmienianiu ich, podobnie jak i zmianach postaci drugoplanowych, względem tego, co wymyślił Lucas. Ten zaś stwierdził, że te zmiany są już na tyle istotne, że to nie jest już jego scenariusz, co publicznie powtarza. Pisaliśmy o tym choćby tutaj. Dodatkowo fakt, że Abramsowi nie podobały się prequele, powodował, iż niezamierzenie irytował Lucasa, który trochę obrósł w piórka i stracił zainteresowanie nowym filmem. O ile Abrams był bardzo ostrożny w krytykowaniu prequeli, w przeciwieństwie do choćby Gary’ego Whitty czy Chrisa Weitza, o tyle poszło tu o swoistą gloryfikację klasycznej trylogii, nie wprost przyrównując ją do prequeli. Ostatecznie George przestał też przychodzić na spotkania scenarzystów tak często jak na początku. Raczej pojawiał się tam od czasu do czasu. Stąd też te wszystkie wypowiedzi Lucasa, że nie widział zwiastuna, że nie wie o czym będą te filmy, brak jego obecności na planie i tak dalej. Mówi prawdę, obecnie stoi gdzieś z boku, choć w pewien sposób i tak realizują jego wizję, ale w mniejszym stopniu niż on tego chciał. George chyba najbardziej pragnął powtórzyć model pracy nad „Powrotem Jedi” czy „Willow”, gdzie był wizjonerem i twórcą, a inni wykonują cała robotę słuchając go. Tyle, że Abrams nie jest ani Richardem Marquandem ani Ronem Howardem, ma swoją wizję i chce ją realizować.

O ile Lucas sobie odpuścił, o tyle dalsza praca nad scenariuszem, którą wykonywali Kasdan i Abrams była mocno nadzorowana przez Disneya. Iger i reszta mieli uwagi, musieli też akceptować zmiany. Pojawiło się wiele nieporozumień, problemów i konfliktów, ale ze wsparciem Kathleen Kennedy, w większości przypadków Abrams postawił na swoim. I tak jak Disney nie był zadowolony z samej pracy z Abramsem przy scenariuszu, tak teraz bardzo podoba im się finalny efekt. Twierdzą, że film podobno jest tak dobry jak „Powrót Jedi”, a może nawet lepszy. Cóż zobaczymy. W każdym razie faktycznie mocno wierzą w ten film i w to co zobaczyli. Stąd pewnie plotki o powrocie Abramsa w IX Epizodzie.

Na ile powyższe informacje i analizy są prawdziwe, tego nie wiemy. Być może więcej dowiemy z jakiś dokumentów czy książek po produkcji. A najprawdopodobniej z paneli z aktorami i twórcami na konwentach za kilkadziesiąt lat.

Zmieniając temat. Londyńska Orkiestra Symfoniczna skomentowała fakt, że nie będą nagrywać muzyki do „Przebudzenia Mocy”. Otóż napisali oni, że nie chodziło o problemy zdrowotne Johna Williamsa, a głównie o to, że tym razem nagranie ma trwać kilka miesięcy. Na to mogą sobie pozwolić niezależni twórcy, w przypadku LSO byłoby to po prostu niemożliwe. Pochwalili się za to, że dostali miły list od Johna Williamsa.

Na koniec jeszcze jedna mała informacja. Otóż po sieci krąży ujęcie, które rzekomo pochodzi z Epizodu VII. Jak udało się ustalić tak naprawdę pochodzi ono z konceptów gry „Star Wars 1313”.


KOMENTARZE (20)

Nepotyzm w „Gwiezdnych Wojnach”

2015-03-19 17:07:42 oficjalna

Saga „Gwiezdnych Wojen” jest o rodzinie Skywalkerów i o tym jak wpływają na cała galaktykę. Ale powiązania rodzinne istnieją także poza samymi filmami, wielu członków ekipy i obsady jest powiązanych. Jak się okazuje najlepiej mieć znajomości lub rodzinę ze znajomościami i można sobie rolę w filmie załatwić. Oficjalna ukazała kilka takich spraw. Oto pobieżna lista tego, kto z kim i za ile.

Prawdopodobnie najbardziej znane powiązanie rodzinne, które istnieje, oczywiście poza rodziną Lucasa, to Denis Lawson, który grał Wedge’a Antillesa w oryginalnej trylogii oraz jego siostrzeniec Ewan McGregor. Denis zresztą służył radą Ewanowi, gdy ten się szykował do „Gwiezdnych Wojen”. Jednak razem na ekranie wystąpili dopiero w „Ostatniej miłości na Ziemi” z 2011. Wcześniej zdarzyło się, że McGregor wystąpił w przedstawieniach i innych produkcjach, które jego wuj reżyserował.

Przy okazji Ewana warto wspomnieć o innym Kenobim. A mianowicie o kaskaderze, który dublował McGregora, czyli Nashu Edgertonie. Lepiej kojarzony jest oczywiście jego brat Joel Edgerton, czyli Owen Lars. Obaj wystąpili w „Ataku klonów” i „Zemście Sithów”. Joel obecnie całkiem dobrze radzi sobie jako aktor, wybił się z australijskiej niszy. Nash zaś próbuje swoich sił jako reżyser, aktor i twórca teledysków.



Rolę Luke’a (i Lei) w „Zemście Sithów” grał Aidan Barton syn jednego z montażystów „Zemsty” Rogera Bartona.

Marka Hamilla oczywiście kojarzymy jako dorosłego Luke’a. Jego syn Nathan Hamill także pojawił się w sadze. W „Mrocznym widmie” jest jednym ze statystów na Naboo (później nazwanym Rehtul Minnau). Nathan urodził się w trakcie zdjęć do „Imperium kontratakuje” no i jest też ilustratorem. W 2009 był odpowiedzialny za część kart z serii Topps Star Wars Galaxy Series 4.



Billy Dee Williams czyli Lando, gdy się dowiedział iż w „Powrocie Jedi” będzie potrzebował kaskadera, zgłosił swego syna Coreya do tej roli. Można go też zobaczyć w kostiumie Klaatu.

Robert Watts, czyli jeden z producentów „Powrotu Jedi” (wcześniej asystował przy klasycznej trylogii w różnych rolach), to z kolei brat przyrodni Jeremy’ego Bullocha (klasyczny Boba Fett). To właśnie Watts załatwił Jeremy’emu rolę. Kazał mu przyjść na plan, ubrać się w kostium Fetta, gdy się okazało, że ten pasuje, pokazali się Lucasowi, a ten rzucił tylko, że wygląda fantastycznie i tak już zostało.



Ale to nie jedyny producent uprawiający nepotyzm. Gary Kurtz zabrał swoje dwie córki do Tunezji i tam robiły za Jawów. Melissa i Tiffany L. Kurtz są widoczne w scenie gdy Jawowie sprzedają droidy Larsom. Za to żona Kurtza, Meredith odpowiadała za zaplanowanie imprezy na zakończenie zdjęć „Imperium kontratakuje”.

Rick McCallum, producent prequeli, także zaciągnął swoją córkę na plan. Oliwia „Mousy” McCallum pojawiła się na planie „Zemsty Sithów”, gdzie była asystentką. Zagrała też Jedi Bene, którą zabił Darth Vader (Obi-Wan widzi to na hologramie).

Jack Purvis zagrał wiele postaci w sadze, od Jawów, przez stwory w kantynie, Gonka, czy Teebo. Jego nastoletnia córka zaś zagrała ewoczą matkę, która trzyma w rękach dziecko.



Femi Taylor, czyli Oola z „Powrotu Jedi” ma adoptowanego brata, Benedicta Taylora, który w „Mrocznym widmie” grał jednego z pilotów Naboo – Porro Dolphe (Bravo 2).

Hilton McRea zagrał w „Powrocie Jedi” pilota A-Winga, Arvela Crynada, który rozbił się o mostek „Egzekutora”. Zaś jego żona, Lindsay Duncan podkładała głos pod TC-14 w „Mrocznym widmie”.

W „Mrocznym widmie” widzimy dwie bliźniaczki, modelki Nifę i Nishan Hindes, które grają masażystki Sebulby, Ann i Tann Gella.

Zac Jesnen i jego brat Jesse Jensen początkowo pracowali jako stolarze przy „Ataku klonów”. Jesse zaprzyjaźnił się z Mattem Sloanem, który pracował przy stworach, ale też grał Plo Koona i załatwił mu rolę Seasee Tiina w kilku sekwencjach na arenie. Zachariah zaś wylądował ostatecznie w roli Kita Fisto.



Jake Lloyd, który grał Anakina w „Mrocznym widmie” ściągnął na plan swoją siostrę Madison, która gdzieś przewija się w tle i pomagała na planie.

Dzieci z „Mrocznego widma” to także członkowie rodzin ekipy. Melee była grana przez Megan Udall, córkę Jeanie Udall, pielęgniarki na planie. Seeka zaś zagrał Oliver Walpole, syn dekoratora Petera Walpole’a.

Lucas załatwił rolę w filmie dzieciom swojego przyjaciela Francisa Forda Coppoli. Sofia Coppolla gra jedną z dworek Saché, a jej brat Roman pułkownika Cida Rushinga z sił Naboo.

Seth Green, jeden z twórców „Detours” ożenił się z Clare Grant na ranczu Skywalkera w 2010. Seth podkładał głosy w „Wojnach klonów” jako Todo 360 i Ion Papanoida. Jego żona zaś podkładała głos jako Latts Razzi.



George Lucas jednak ma do tłumaczenia się znacznie więcej. Po pierwsze jego była żona Marcia Lucas odpowiadała za montaż oryginalnych filmów. On sam pojawił się na ekranie dopiero w „Zemście Sithów”, ale jego adoptowane dzieci są widoczne częściej.

Amanda Lucas (jako Tyger) podkładała głos postaci Tey How z Federacji Handlowej w „Mrocznym widmie”. Pojawiła się też jako Diva Funquita na wyścigu podów. W „Ataku klonów” widać ją w klubie Outlander jako Adnama. Zaś w „Zemście Sithów” pojawia się w roli senator Terr Taneel w operze. Stoi tam i rozmawia z mężczyzną w zielonym ubraniu, którego gra Jason Hallikainen, prywatnie jej mąż. Postać nazwano Són Halliikeenovich. W „Wojnach klonów” na podstawie Amandy stworzono postać Che Amanwe Papanoida.

Katie Lucas zagrała postać Amee w „Mrocznym widmie” (w napisach jako Jenna Green), a także twi’lekanki Lunae Minx z klubu Outlander w „Ataku klonów” oraz Chi Eekway Papanoidę w „Zemście Sithów”. Dodatkowo napisała 14 scenariuszy do „Wojen klonów, w tym do odcinków „Brothers” czy „Sphere of Influence” w którym występuje rodzina Papanoidów.

Jett Lucas nie wystąpił w „Mrocznym widmie”. Za to zagrał padawana Zetta Jukassę w „Ataku klonów” i „Zemście Sithów”. W dodatku jego imię zainspirowało nazwę Dexter Jettster. Przypisuje mu się też udział w ostatecznym wyborze kształtu Jar Jara.

Lucas podobno załatwił rolę także swojej ówczesnej przyjaciółce Amy Allen, która zagrała między innymi Aaylę Securę. Ciekawe czy teraz rolę dostałaby Mellody Hobson?



Nawet John Williams jest umaczany. W „Powrocie Jedi”, gdy kręcono oryginalną scenę dyskotekową (Lapti Nek), pomagał mu w tym syn Joseph Williams, który wówczas współpracował z zespołem „Toto”.

Nowe epizody to dopiero pokusa, by wciskać swoich na plan. Pierwszy był J.J. Abrams, który do ról statystów zatrudnił swojego ojca i teścia (obaj mają już na koncie role statystów w „Star Trekach”). Wszystko wskazuje na to, że Carrie Fisher wciągnęła na plan swoją córkę Billie Lourd. Brakuje tylko Debbie Reynolds, czyli mamy Carrie, ale ona lansuje się jako mama księżniczki Lei w parkach Disneya. Wszystkich i tak przebił Oscar Isaac, który zaprosił swojego wujka na plan w odwiedziny, a Abrams ubrał go i kazał mu statystować.

Nowe filmy to możliwości nowych przekrętów, więc z pewnością za jakiś czas usłyszymy, że znów ktoś kogoś wciągnął do filmu.
KOMENTARZE (18)
Loading..