... coś się w temacie ruszyło. Jakoś nie miałem weny, żeby przedtem rozwinąć ten swój wątek, więc zrobię to teraz.
No więc, jak już wspomniałem na górze, chodzi mi o jednostki wybitne, które zostały pokonane przez swoje słabości/środowisko/wydarzenia towarzyszące ich życiu itp. i zeszły na złą drogę.
Pierwszą taką osobą, a właściwie dwójką osób, które mi się nasunęły na myśl jest Kreia i Revan z kotORów. Ci, którzy grali w kotORa 2 chyba przekonali się jakim intelektem dysponuje Kreia, jak potrafiła manipulować członkami drużyny i nie tylko - również NPCami napotkanymi w czasie gry, co również przekładało się na wydarzenia na galaktyczną skalę (np. zaaranżowana przez Kreią śmierć Dartha Nihilusa czy upadek Atris na CSM). Postać ta zaciekawiła głównie przez niezwykle orginalną filozofię życiową, której to fil. podporządkowała sobie całe życie i wszystkie swoje działania. Jak wiadomo Kreia była mistrzynią Revana jak również wielu innych Jedi. Jednak za ich upadek i pójście za Revanem na Wojny Mandaloriańskie została wygnana z Zakonu. Wkrótce później została skorumpowana przez CSM na Malachorze V, założyła Triumwirat Sithów i doprowadziła niemal do zniszczenia Zakonu Jedi. Jednak została zdradzona nawet tutaj - jej towarzysze, Darth Nihilus i Darth Sion zbuntowali się przeciw niej i wygnali ją z Malachora, gdy dowiedzieli się, że Jedi Exile miała pozostać nietknięta.
Te tragiczne wydarzenia z jej życia zaowocowały powstaniem niezwykłej fil. życiowej w jej umyśle i doprowadziły do narodzin krucjaty, o której chyba nigdy nie myślał żaden Jedi - Kreia postanowiła zniszczyć Moc. Mając dar jasnowidzenia i widząc cierpienia jakie w następnych stuleciach spadną na Galaktykę (głównie na skutek wojen Force-userów) Kreia uznała, że za zło na świecie nie są odpowiedzialni ani Jedi ani Sithowie - ale sama Moc. Jej unikalny życiorys (lol, jak to brzmi) wyposażył ją w wiedzę o słabościach i siłach obu Zakonów. Kreia uznała, że ani Jedi ani Sithowie nie są w stanie zagwarantować Galaktyce stabilności i że jedynym rozwiązaniem jest zniszczenie rzeczy, na której obie te siły polegały - czyli Mocy. Kreia zaczęła ją postrzegać jako pewnego rodzaju bezlitosnego boga, bawiącego się przez stulecia w przywracanie/łamanie równowagi i w swoją intergalaktyczną grę. I że jedynym sposobem na powstrzymanie fali cierpienia w Galaktyce jest unicestwienie tego boga. A w Jedi Exile Kreia ujrzała spełnienie swoich nadziei - ujrzała życie bez Mocy.
Do zbioru tych intrygujących wg mnie postaci Kreię, za przeproszeniem, zaliczyłem
nie tylko przez interesującą fil. życiową, ale również przez jej niezwykły intelekt, spryt i dar manipulacji - a przede wszystkim przez to, że posługując się CSM, posługując się manipulacją, a więc sposobami powszechnie uznawanymi za złe, działała w dobrej sprawie. I nie chciała ani władzy nad Galaktyką jak Palpi albo Jacen ani żadnych zaszczytów, ani kasy, ani nawet miłości oO. Manipulując żyjącymi, tak naprawdę im służyła - w jakiś tam swój własny sposób, przynajmniej ja tak uważam.
O Krei to tyle - w najbliższym czasie napiszę też coś o Revanie i Palpim, ale narazie mi się nie chcę