Druga recenzja.
Cóż... zacznę może od przysłowiowego "wkurwu" co akurat pasuje do klimatów. Wiecie - DS czerpie z gniewu, więc muszę się napędzać
A wpienił mnie niesamowicie ktoś (w domyślę Redakcja bo tak to jest zatytułowanie) kto wymyślił sobie dołożenie do oryginalnego tekstu "historii" Galaktyki.
Po co? Czy tak jak w przypadku promocji w SWK KotORa? Że jak ktoś zaczyna przygodę z książkami to ma chrono? To współczuję spoilerów, ale nie to akurat mnie poruszyło.
Mianowicie pod szyldem SW i godnego tytułu Darth Bane sprzedaje się totalna fuszerkę. Pomijając upchnięcie na 23 stronach historii, którą normalnie przedstawiają grube encyklopedie, ktoś stworzył sobie nowe ery.
Uważam, że taki Lucas Licensing powinien dobrać mu się do dupy. Nie ma czegoś takiego jak Era Sithów. Nie ma schyłku Starej Republiki, nie ma Sojuszu Rebeliantów.
Wystarczy zajrzeć do oficjalnego databanku.
Drugą falę złości wywołuje właśnie format historii dziejów. Na 23 po prostu nie da się zmieścić wszystkiego co ważne, ba - nawet nie da się tego sensownie opisać.
I to niestety przydarzyło się Redakcji - bugi, przeinaczenia i niedomówienia dla kogoś kto orientuje się w czasoprzestrzeni są żenujące. A jeśli dodatkowo ma to uświadamiać i zachęcać to... fail!
W oryginale nie ma czegoś takiego. Więc po **** się pytam - kto i po co chciał być świętszy od papieża?
Dobra - nabuzowałem się i jedziemy.
Darth Bane: Zasada dwóch
Druga część trylogii DB. Wnioskując z nazwy zakładałem, że książka będzie o wzajemnych relacjach, podchodach itp. między Banem a Zannah.
Co dostałem?
Autor tym razem podzielił historię na dwa baty
Mamy okres postruusański i odnajdowanie się Bane`a oraz Zannah w nowych rolach. Oraz skok 10letni i Lorda Sithów próbującego utrwalić swoją wiedzę dla przyszłych duetów przed nieuchronnym starciem z własną uczennicą. Które to niepokojąco nie następuje.
Drew Karpyshyn znowu mocno miksuje rzeczy znane (mniej lub bardziej) z odrobiną tylko własnej pomysłowości.
Szczerze powiem, że przy pierwszej części sarkałem na brutalne zerżnięcie komiksu Jedi vs. Sith.
Ale w obecnej sytuacji, kiedy totalnie żałosne TCW co odcinek dodaje coś rozwalającego spoistość i sensowność SW... zacząłem doceniać autora, który łączy komiksy, gry, rpg w sensowną całość.
Mimo, że niektóre rzeczy wyglądają inaczej, inaczej się zachowują lub są zachowywane to... jest to pewien balsam na moją umęczoną duszę.
Może jeszcze nie do końca spełnia moją wizję CSM, Sithów itp. Ale jeśli nawet orbaliski funkcjonują ciut inaczej niż w Dark Side Sourcebooku to lepiej tak niż rozpamiętywać "inkwizycję" tworzoną przez "pomysłowych" twórców TORa.
Teraz pora na luźne punkciki, które wynotowałem sobie podczas czytania:
1. Bane mógłby wezwać Moc, żeby zwalczyć ból i otoczyć się aurą leczącej energii. Do takich sztuczek uciekali się jednak tylko Jedi (...)
O ile mi wiadomo to DS-userzy, a już na pewno tak oddaleni od Światła jak Bane nie mogli w ogóle wygenerować leczniczych zdolności...
2. Ciemny Lord pojawia się. Raz ciemny, raz mroczny. Sith, Jedi. Czemu polskie tłumaczenie raz na zawsze nie może przyjąć jednej formy? To drażni.
Podobnie jak niezbyt udana odmiana słówka Darth.
Ja wiem, że bardziej obyci z językiem ode mnie zajmowali się tą sprawą, ale... czy z należytą dokładnością?
No i te wolty...
3. Widywał tę samą nagą ambicję w oczach Githany, swojej byłej kochanki (...)
No cóż... przez pruderię SW nagiej to on jej na pewno nie widział. Kochanki? Myślę, że Drew wymsknęło się coś co może chciał umieścić ale bezpłciowi cenzorzy z bractwa srebrnej obrączki wyrżnęli mu...
No chyba, że człowiek nie kontroluje co napisał wcześniej, ew. inaczej rozumie słowo lover...
4. Opisane "klas" Sithów z wyszczególnieniem Maruderów, Zabójców czy Sith Lordów to ładny ukłon w stronę erpegów.
Niestety w nawiązaniach Karpyshyn potrafi się trochę zagalopować. Bo buntownicy z Serenno i... Separatyści.
Proszę...
Chociaż to drugie to kolejna wpadka tłumaczy. W oryginale bowiem stosowana jest m.in. mała litera. Zatem ci separatyści to nie tamci Separatyści.
Widać chronologia z początku pomieszała trochę w głowach Redakcji...
5. Przy "lądowaniu" na Dxun Bane traci dwa zęby. W pojedynku z Sirakiem stracił też kilka. Nie będę sugerował, że Mroczny Lord Sithów nie jest do końca uzębiony ale... czy ew. nurzanie się w bactcie regeneruje zębowe zawiązki?
Ciekawe, ne?
6. Zwierzyniec. O tym chwileczkę.
W DB#2 występują: drexle, gharzry, orbaliski i technobestie. Przynajmniej to utkwiło mi w pamięci.
Szkoda, że Drew nie pofatygował się po np. Dxun Tomb Beast czy nawet Hssisa. Sithspawnów ci u nas wszak dostatek
O ile do drexli i gharzrów nic nie mam to poświęcę chwilę pozostałej dwójce.
Orbaliski - cóż... jak wspominałem trochę inaczej zawsze widziało mi się ich "użycie", ale... ciekawe umiejscowienie kolonii. I również ciekawy sposób pozbycia się ich. Ku mojemu zdumieniu Bane niezbyt odczuł to fizycznie. A imo ostro powinien.
Technobestie - cóż... zamiana ciała w kamień i odwrotnie znana była już od starożytności. Ale że w maszynę? Taki bioterminator? Ciężko mi to wyobrazić a jeszcze bardziej zaakceptować.
Dużo bardziej wolę Chrysalis Rancora
BTW ja chce się pobawić fotoshopem żeby zarzucić na siebie pelerynkę i unieść holocron, który tworzę ale są ludzie-bogowie
http://www.thedentedhelmet.com/forums/showthread.php/29149-Darth-Bane-Full-Orbalisk-armour
o0
Nic więcej.
7. Pojedynek Othone`a z Kelem. Tutaj kolejny raz moja wiara w pakerstwo Jedi/Sithów poddana jest ciężkiej próbie. Jakim cudem Twi`lek nie mający ani szkolenia Echani, ani teräs käsi prawie pokonuje Jedi walcząc wręcz?
Jeszcze rozumiałbym gdyby chłopaczek zaliczał się do Consularów albo Sentineli idąc starą drogą. Ale to był pełnoprawny Jedi Guardian, a więc szkolony bezpośreni do walki.
Historia musi się zgadzać i trzymać w napieciu, ale dobrze gdyby reguły też pozostawały w miarę poprawne.
8. Mystic - the personal starship of Darth Bane.
Zaklasyfikowany jako Republic Sienar Systems Star Courier. Nawet zakładając, że Sienar Systems istniało w tamtych czasach to to chyba nie mógł być ten sam statek którym śmigał Maul...
Tyle co wynotowałem, teraz pora na
Dramatis personæ
Darth Bane - dużo lepiej ukazany niż w pierwszej części. Zastanawiający jest jednak fakt, że Karpyshyn zdecydował się przekazać większość wiedzy przez holocrony Sithów. Skoro już nawet wtedy były niezwykle rzadkie to imo Bane za często je znajduje.
Nie mówię, że bez wysiłku ale jednak.
Podoba mi się opakowanie w orbalisk armour i wykorzystywanie tego bezwzględnie podczas walki. Def bonus przeciwko saberom +18
Szkoda tylko, że autor nie uwzględnił spowolnienia jakie pasożyty powodują.
Również dobre jest kombinowanie na dłuższą metę jeśli chodzi o nowego ucznia i o własny żywot.
Tak, Bane#2 >>> Bane#1
Darth Zannah - tutaj naprawdę olbrzymi postęp. Wykazuje się pomysłowością (np. przy ratowaniu Bane`a), uwodzi ciałkiem, wykorzystuje okazje (Hetton ), zdaje próby (wydostanie się z Russan czy gulasz ) i z początku miewa wątpliwości.
Jestem bardzo ciekaw jak skończy
Johun Othone - niby ważny Jedi, wierzy że Sithowie nie zostali zniszczenia, ale ogólnie nie przyciąga uwagi.
Darovit - pozostałość po Jedi vs. Sith. Ciekawie wmontowany, ale sam w sobie taki-nijaki.
Hetton - reszta bohaterów jest za mało wartościowa by wymieniać, ale Het... LOL. Facet jest po prostu przezabawny z tym kolekcjonowaniem sithowych zabawek, ale imo Drew przesadził ucząc go lightninga. Nawet słabego.
Na koniec chciałbym poruszyć jeszcze 3 sprawy z tej części:
1. Darth Bane i zjawy Lordów
Z Dark Side Spiritami to bywa różnie. Znaczy z ich przemieszczaniem się. Mnie osobiście zdawało się, że w wypadku bomby myślowej wszyscy są blokowani "na miejscu".
Owszem, ciekawe domysły snuje Bane czy to nie tylko jego przywidzenia. Ja mam teorię, że gdzieś tam w płacie odpowiedzialnym za wspomnienia bombka mogła umieścić część jaźni Lordów i stąd wizje. Bo w grobowcu Nadda wygląda mi to na pułapkę.
2. Darth Zannah i przeniknięcie do Świątyni.
LOL, mistrzowski manewr w sztuce ukrywania własnej aury. Ale zawsze wydawało mi się, że Palpiemu udało się oszukać tamtych Jedi bo Moc rzeczywiście w nich osłabła.
Ale wtedy, w czasach Bane`a - czy przekonanie o kasacji Zakonu pozwalało przestać być czujnym?
3. Walka Jedi vs. Sith na Tythonie.
Wspaniale opisana, wspaniale przeprowadzona taktycznie ze strony Jedi, chociaż Bane również nieźle wykorzystywał przewagę orbalisków.
Zastanawia mnie jednak fakt jak Zannah przebiła się przez tarczę Sarro Xaja i omamiła go magią Sithów (btw fajnie, że ktoś w końcu zauważył to Sith sorcerery)?
No ale bąbelek który niemal usmażył Bane`a był piękny tak czy siak
Podsumowanie
Zasada Dwóch jako całość jest niewątpliwie książką lepszą niż część pierwsza.
Owszem, nie jest bez wad, zarówno logicznych jak i treściowych ale oderwanie się od czegoś co już było (Jedi vs. Sith) wyszło tytułowi na dobre.
Nawet jeśli Karpyshyn nadal sporo drainuje z dostępnych materiałów
Ogólna ocena: 8.5/10
Klimat: 8/10
Opis świata: 7/10
Rozmowy: 9/10