żę czas i na mnie przyszedł. Powiem, że było super, a nawet dodam, że super... Nie wiem (no może nie do końca), jak było wcześniej, jaka "ogromna" była ekipa, jednakże sądzę, że i to Pilcho było bardzo udane... Dzięki wszystkim, za przyjazd i powrót, za tą całą imprezę, która jest niebywałym na skalę galaktyczną, wydarzeniem...
A teraz, panie i panowie, speszjal fenks tu (kolejność przypadkowa).
Los największos Banitos na Śląskos - dzięki za miejsce, za czas i cierpliwość, zupkę ze szturmowca, koty, psy, krowy, kury, rozmowy itp
Ryczemu - za kabaret, rozmowy i muzyczkę.
Harpoonowi - za to, że nie dał się nadziać, za rozmówki i zainteresowanie Dark Wave...
Morte & Ki adi - banan rulez, wszystkich nas to rozwaliło...
Todzie, Zaxowi, Kyle`owi, Otasowi - za rozkręcenie impry w remizie.
Urthonie - za zdjęcia i Dartha Blue
Ani - za wytrzymywanie z Immem i oczywiście za możliwość poznania (to drugie tyczy się także Toda).
Immo - za rozmówki końca wieku...
Nestor - Miałeś wygrać z Ki Adim, a przegrałeś!?! Za rozmowy, racjonalizm i pobudki w pociągu... I oczywiście, za udawanie fana star wars w pociągu...
Wedge & Issu - wy + my równa się rozkręcona impreza, świetnie się z wami bawiłem, jak zwykle, dzięki wielkie za info o odjazdach i wyjazdach... Co by nie było, jesteście "spoko ziomki".
Jaya & Gufi - tyle, we wszystkich tematach wam powypisywali superlatyw, że już nie mam co pisać, ponieważ będę powtarzać, to co zostało już stwierdzone i zapisane. Aż do dziś mam wyrzuty, że nie pamiętałem, iż was w Kotulinie poznałem... ;(
Mojemu bratu - za to, że się pokazał wreszcie, poopowiadał o najlepszych miejscówkach, klubach itp, o "tjuningu" golfa, lachonach, blacharach, siedzisku hydraulicznym i jeżdżeniu na zimny łokieć, jak to robią wszystkie ziomy z osiedla.