No, właśnie. Jak taki kochany chłopiec jak młody Anakin mógł stać się złą, pokrętna maszyną? To straszne.
nie miał ciekawej przeszłosci- to go tak wykrzywiło....
No, właśnie. Jak taki kochany chłopiec jak młody Anakin mógł stać się złą, pokrętna maszyną? To straszne.
nie miał ciekawej przeszłosci- to go tak wykrzywiło....
Bo był wyshhhhkooolonyyy na maxa i mjał za dósho midihlorjanuufff !!!!!!!!11111oneoneone
Przytoczę wam pewien cytat, który zakwestionuje mit o wyszkolonym na maxa Vaderze. On nigdy nie był tak wyszkolony.
Chłopak dalej uważa, że gdyby nie wulkaniczna kraksa
Anakin Skywalker byłby wyszkolony na maksa
Tako rzecze Szedał, Legenda Irona, wersety 66-88
(Cała legenda znajduje się na Vongopedii)
Widzicie? To wszystko przeczy waszym teoriom!
Louie napisał(a):
Przytoczę wam pewien cytat, który zakwestionuje mit o wyszkolonym na maxa Vaderze. On nigdy nie był tak wyszkolony.
Chłopak dalej uważa, że gdyby nie wulkaniczna kraksa
Anakin Skywalker byłby wyszkolony na maksa
Tako rzecze Szedał, Legenda Irona, wersety 66-88
(Cała legenda znajduje się na Vongopedii)
Widzicie? To wszystko przeczy waszym teoriom!
________
Nie, to nieprawda, Wejder był wielki, jest wielki, i to na na maksa i tacy podli rebeliancy kłamcy twego pokroju tego nie zmienią!!!1111oneonenene
jako autor Legendy Irona (mimo, że to czyni Cię niejako prorokiem ) nie jesteś stronniczy? Może udowodnij, dlaczego nie był wyszkolony na maksa ? Praca na 15 punktów- powodzenia!
Tak jest w "Tako rzecze Szedał", a to co tam jest, to świętość!!
*Wiem, że nie jestem prorokiem, żartuje nooo
nie zaneguję, prawda... Choć mogłoby to być zabawne doświadczenie- tylko skutki byłyby nieprzyjemne. Bo jakby ktoś postanowił mnie spalić na stosie? Śmierć w imię Boga- Imperatora byłaby na pewno szczytna, ale ja chcę pożyć jeszcze troszkę. A już z pewnością przynajmniej 400- 500 lat
nie umiecie normalnie odpowiedzieć, to się nie popisujcie
bo przeszedł na ciemną stronę, a tam są specjaliści od przemieniania dobrych małych Anakinów w pokrętne i złe maszyny do zabijania...
prawda. Annie choćby nie wiem co łatwego zycia nie miał...
a ja mysle ze on byl bardzo wrazliwy, az za bardzo i postrzegal swiat wielowarstwowo. Nie bylo dla niego czarno-bialej jasnej rzeczywistosci ale wielokolorowa, przyciagajaca i czekajaca na odkrycie. On nie uznawal jednoznacznych odpowiedzi. Byl poszukiwaczem. Jedi zaykali sie w pewnego rodzaju ramach, schematach a on chcial wyjsc poza nie. Jak to mowia zbyt duzo myslal i analizowal az sie pogubil. A potem ciezko bylo wybrac i cofnac sie ze zlej drogi. Taka moja teoria jest
Anakin będąc adeptem Jedi często musiał naginać swą krnąbrną osobowość do zasad, które narzucał Zakon. Rada początkowo nie chciała zgodzić się na dopuszczenie chłopca do szkolenia. Yoda przeczuwał, że silna emocjonalność Anakina może być istotną przeszkodą w procesie jego edukacji w Zakonie.
W RotS widać jak wątpliwości Skywalkera przekształcają się w otwartą niechęć do postanowień Rady. Jest jeszcze miłość do Padme i lęk o życie jej i dziecka. Emocje kumulują się i prowadzą do brzemiennych w skutkach decyzji.
Ale potem dzieje się coś dziwnego. Anakin potulnie klęka przed Palpatine`m i jak ręką odjął wątpliwości ustępują. Lucas nie pokazuje w swoim filmie, by jakiekolwiek rozterki dręczyły młodego Sitha. Widzimy go natomiast w działaniu: w Świątyni Jedi i na Mustafar. Nawet po tym jak Vader dowiaduje się o śmierci Amidali z ust Sidiousa, jego gniew i żal przybiera tylko żałosną formę zwierzęcego okrzyku.
Nie wiem jak przemiana Anakina została przedstawiona w książkowej adaptacji. W filmie wypada ona dziwacznie. Jakby ktoś wyrwał reżyserowi kilka kartek ze scenariusza. Niestety Lucas wielkim twórcą psychologicznie wiarygodnych postaci nie jest. I nie pokazuje jak z niezależnie myślącego, nieokrzesanego i pewnego siebie człowieka Anakin przeobraził się w potulnego woli Sidiousa kastrata.
z tym ze cos dziwnego sie stalo bo wydaje sie ze Palpatine nie uzyl w stosunku do niego mocy tylko go psychologicznie podchodzil, wzbudzil w nim niepewnosc itp. Moze zbyt latwo przeszedl na ciemna strone a moze tak mu bylo pisane. zal mi bylo, ze tak sie stalo. Moj syn tez przezywal i powtarzal jak Padme ze on nie jest wcale taki zly i ze to wina Palpatina.
Ale z drugiej strony jak mial sie zachowac jak dowiedzial sie o Amidali? Co mial zrobic? Wiesz czasem latwo sie krytykuje ale jak sie ma samemu cos wymyslic to wcale nie takie latwe. Ja sie ciesze ze Lucas zrobil to co zrobil.
Od czasów starej trylogii wiedzieliśmy, że Vader to Anakin. Czekając na premierę RotS zastanawiałem się jak ta przemiana zostanie pokazana. To było dla mnie kluczowe pytanie. Przejście Anakina na CSM to węzłowa sekwencja sagi. I moim zdaniem nieudana, niewiarygodna. Stąd moje rozczarowanie i krytyczne słowa.
Kiedy Obi-wan po pokonaniu Skywalkera siada na fotelu pilota statku Amidali opadają z niego emocje. Na krótka chwilę zasłania twarz dłonią. Widać, jak wiele kosztował go pojedynek. Świetnie zagrane i niezwykle wymowne. Niewymuszone. Czasem jeden gest wart jest tysiąc słów. W przemianie Anakina brakuje podobnej autentyczności.
Co ty opowiadasz Cletus. Tzn. masz trochę racji, ale nie do końca. Przemiana Anakina rozpoczęła się z chwilą śmierci matki. Wcześniej oczywiście, był krnąbrnym i niesfornym dzieckiem, ale później, to inna sprawa. Nie była to jedna chwila - jest Jedi, klęka, jest Sithem. Był to długotrwały proces w którym niemałą (a nawet kluczową rolę) odegrał Sidious. Scena z pokłonem, to jedynie finał.
Oczywiście trudno określić konkretny moment rozpoczęcia przemiany. Po wybiciu Tuskenów, Anakin mówi:
- It`s Obi-Wan fault. He`s holding me back.
- One day, I will become the greatest Jedi EVER. I will even learn how to stop people from dying.
i najważniejszy
-Something`s happening. I`m not a Jedi I schould be. I want more.
Tak więc:
"Czekając na premierę RotS zastanawiałem się jak ta przemiana zostanie pokazana." To nie zauważyłeś, że ta przemiana dokonuje się już od EII? Zemsta Sithów przemianę tą kończy.
I jest krótka scena, która to wszystko podsumowuje. ("Czasem jeden gest wart jest tysiąc słów.") To chwila po śmierci Mace Windu, gdy Anakin stoi zszokowany. I zdaje sobie sprawę, że już nie ma odwrotu. Dopiero później klęka.
Przemiana Anakina rzeczywiście rozpoczęła się dużo wcześniej - tak jak mówisz.
Ale... Czy naprawdę jesteś w pełni usatysfakcjonowany sceną przemiany w filmie? Piszesz o Skywalkerze: "I zdaje sobie sprawę, że już nie ma odwrotu." Czas na zawrócenie ze ścieżki zła jest zawsze. Anakin jak wiemy zrobi w końcu ten krok.
Tak zrobi, ale w tym krótkim momencie dokonuje szybkiej analizy.
1. Od dłuższego czasu jest w konflikcie z innymi Jedi i Radą.
2. Nie podoba mu się sytuacja w Republice.
3. Pragnie potęgi.
4. Chce uratować Padme.
Wszystko to oferuje mu Sidious. Co oferuje mu Zakon?
Ponadto Sidious zawsze był mu jak ojciec, zawsze pomagał, zawsze wspierał, nigdy nie osądzał, wszystko rozumiał.
"Ale... Czy naprawdę jesteś w pełni usatysfakcjonowany sceną przemiany w filmie?"
Jestem, bo odbieram ją nieco inaczej.
Wiemy, że Sidious wszystko "zaplanował i przewidział". Był więc przygotowany na ten moment i to on prowadzi. Anakina w tej scenie postrzegam jako ... jakiego określenia by tu użyć?
Wyłączonego. Biernego.
Oto wszystko się wyjaśniło. Wiadomo, kto jest Sithem, zdradził Jedi, przeszedł na CSM. W tym momencie jest zszokowany, zaskoczony, wszystko go przytłoczyło, jest niezdolny do działania, myśli gnają po głowie. Dlatego bezwolnie wykonuje polecenia Sidiosa, klęka. Taka scena w której jest otumaniony.
Idąc do Świątyni, jest już pewny i zdeterminowany. Pogodził się z decyzją.
Zarysowałeś sylwetkę psychologiczną Anakina w momencie wyboru CSM w taki sposób, że trudno polemizować.
Jednak staram się w tym momencie oddzielić potencjał tkwiący w postaci Anakina od kształtu jaki ta postać przyjęła w filmie. Dlatego stoję na stanowisku, iż Hayden nie dźwignął roli i nie potrafił oddać emocji bohatera tak, by widz nie czuł się skonsternowany. Częściowo moje obiekcje dotyczą scenariusza, lecz o tym pisałem wyżej.
Jak by to napisać.
Cóż, tobie nie podoba się to, mnie coś innego.
Haydena widziałem wcześniej w serialu z Joe Lando. Jakiś typek prowadzi ośrodek dla trudnej młodzieży. Taki survival. Hayden gra tam zbuntowanego nastolatka, który ma problemy w domu (molestuje go macocha). Więc w SW, nie kwestionuję jego gry na tym polu (tutaj również gra zbuntowanego nastolatka, "młodego gniewnego"). I uważam, że całkiem dobrze odwzorował postać. Jednak kompletnie nie podoba mi się jako amant. Tutaj wypada żałośnie.
Przykład. Oczywiście to moje odczucia.
1. Rozmowa z Padme na Tatooine po śmierci matki. - aż kipi nienawiścią
2. Rozmowa z Obi-Wanem na Mustafar przed pojedynkiem - napięcie jest niemal namacalne.
To dwie najlepsze sceny w całej sadze (nie biorę pod uwagę pojedynków, bitew, czyli efektów specjalnych. Jedynie gra aktorów i dialogi). Te dwie sceny świadczą, że Hayden moim zdaniem podołał zadaniu. (sceny miłosne jakoś przełknę).
Hayden jako amant jest beznadziejny (zeresztą, cały wątek miłosny jest beznadziejny). Natomiast po scenie, gdy Anakinowi umiera matka (Hayden patrzy takim "wrednym wzrokiem") widzę, dlaczego Lucas wybrał akurat jego. I popieram ten wybór.
Uważam, że scena przejscia na CSM jest oddana bardzo dobrze. Faktycznie, Anakin jest marionetką w rękach Palpiego. Ale w momencie, gdy Vader leci na Mustafar i rozwala tam wszystkich (potem też jest ciekawe ujęcie Vadera stojącego na balkonie) widać, że to sprawia mu frajdę i przyjemność. Zauważcie, że on czuje się tak, jakby cała Galaktyka była u jego stóp i tylko jeden krok dzieli go od zdobycia władzy - pokonanie Palpiego. CSM daje mu siłę, czyni niepokonanym (w jego oczach) i pozwala myśleć, że poprzez swoje działania przywraca pokój.
Myślę, że Hayden naprawdę dobrze się spisał pokazując te wszystkie rozterki młodego Vadera.
To prawda ze na zawrocenie z danej sciezki nigdy nie jest za pozno ale czesto pozostanie na niej to najlepszy sposob na unikniecie odpowiedzialnosci.
Dlatego ludzie trwaja w bledzie i staraja sie zaklinac rzeczywistosc. Mysle ze to tez mialo znaczny wplyw na decyzje Anakina.
Ale podążając dalej szlakiem Vongopedii, biedny Annie po prostu chciał być wyszkolony na maxa, ale nikt go nie docenił. To jest całe podsumowanie. Poza tym Louie jest prorokiem tak czy siak
Mysle ze przemiana Anakina rozpoczela sie na dobre w momecie smierci jego matki, pozniej to juz byl efekt snieznej kuli. Przemiana zakonczyla sie symbolicznym kleknieciem Anakina przed Imperatorem i byla to chwila gdy przestala istniec dla niego jakakolwiek alternatywa.
Anakin byl od urodzenia bardzo wrazliwy (co bylo widac nawet w EI) i nie staral sie akceptowac rzeczywistosci taka jaka jest a z biegiem czasu (i wzrostem swojej mocy) zapragnal ja zmienic w coraz wiekszym stopniu. Do tego byl arogancki i przekonany o swojej wyjatkowosci co potegowalo jego zachcianki.
Zawsze dostrzegalem zwiazek miedzy Anakinem a Qui-Gonem i wydaje mi sie ze Qui-Gon to taka wersja Anakina gdzie "wszystko potoczylo sie w dobrym kierunku- dzieku Bogu". Anakin mial tez pecha bo "zyl w ciekawych czasach" chociaz to w wiekszym stopniu go nie rozgrzesza.
P.S.
Nie macie wrazenia ze wiekszosc odpowiedzi w tym temacie ma na celu jedynie nabijanie sobie postow i pisanie dla samego pisania bez wiekszego sensu? W sumie czesto na forum nie zagladam (chociaz chcialbym to zmienic) i mam nadzieje ze nie jest to taki smietnik ludzkich przelotnych mysli jak mi sie wydaje.
Wszyscy mówią, że przejście Anniego na stronę Imperatora było zbyt szybkie.
Prześledziłem wszystko od sceny walki Mace`a Windu z Kanclerzem i idzie to tak:
Młody Skywalker wierzy, że Sidious faktycznie moż mu pomóc w uratowaniu żony. Dlatego też rzuca się na Mistrza Jedi. Zauważcie, że Anakin NIE CHCIAŁ go zabić, a jedynie powstrzymać przed zabójstwem. Potem orientuje się, że stary Sith jest potężniejszy, niż się wydaje. Tym samym młody już wie, że nie ma odwrotu i zostanie wykluczony z Zakonu. Podpisuje pakt z diabłem (ostatnie wyjście jakie mu pozostało), ale nie jest jeszcze do niego przekonany. Myślę też, że przez agresywne zachowanie Mace`a Skywalker zwątpił w Jedi i dlatego łatwiej przyszło mu przełknąć atak na Świątynię. Co się dzieje dalej? Annie postanawia wyzbyć się wszelkich blokad i sprawdzić, co ma mu do zaoferowania Ciemna Strona. Im więcej z niej korzysta tym pewniej się czuje. W końcu dochodzi do wniosku, że w tym co mówi Palpatine jest dużo racji. Nie ma już oporów przy zabijaniu Separatystów. Myślę, że dopiero kiedy jako Vader schodzi ze stołu operacyjnego dociera do niego, to co zrobił, ale nie chce się z tym pogodzić. Woli wierzyć, że to co robi jest słuszne i wmawia sobie, że jego poprzednie ja umarło. To pozwala mu dalej żyć.
Pamiętajcie także, że Anakin był tak naprawdę zagubionym dzieciakiem, którego rzeczywistość zmusiła do noszenia maski osoby dojrzałej. Przypuszczam, że to dlatego był tak chwiejny emocjonalnie.
W pewnym momencie wiedział już, jakie błędy popełnił, ale nie miał realnych szans ich naprawienia... po prostu się bał i wiedział, że Imperium to ostatnia rzecz, jaka mu została.
"What could you hate enough to destroy me?"
"Myself."
- "Ożywiony" Darth Maul i Vader
Wydaje mi się, że ten cytat dobrze podsumowuje moją wypowiedź.
Imperator przeciągnął go na złą stronę mocy oszukał anakina że uratuje padme Anakina zaślepiła love
Tak naprawdę dobro i troska o innych przemieniła Anakina w Vadera. Odwpłując się do jego dziecinstwa - też nie było za wesołe.