Zgoda. Jedynie w pewnym znaczeniu tego słowa. Tak samo, jak o pracoholikach mówi się, że są maszynami. Nie oznacza to jednak, że są nieludzcy, nie mają uczuć i rozumu. jedna odmiana ćwiczeń polegała na ćwiczeniu z instruktorami - zgoda. Druga na "wgrywaniu milionów danych i wiadomości do mózgu" - również zgoda. Klony powstawały jako biała księga i należało zapisać jej stronice. Zauważ - danych i wiadomości. Więc informacji o planetach, ekosystemach, rasach, anatomii, sprzęcie. Nie był to Matrix, gdzie "wgrywano umiejętności" - tego uczyli ich szkoleniowcy, ani programowanie charakteru, czy świadomości - każdy klon miał własną osobowość. Tak więc wpojono im wierność do Republiki, jaką ma każda żyjąca osoba. Od Ciebie wymaga się wierności państwu Polskiemu. Teraz wiesz, co to znaczy, ale jako dziecko nie zdawałeś sobie z tego sprawy. Tak samo klony. Na Kamino były jeszcze indoktrynowanymi dziećmi. Inaczej ujmę to tak. Powiedzieli im, macie być wierni i oddani Republice i jej ideałom. I byli, choć nie potrafili dokładnie powiedzieć o co chodzi. Dopiero po opuszczeniu Kamino, zrozumieli sens tych frazesów. A sam wiesz, że klony dorastały/dojrzewały szybciej. Jak zauważyła Etain po roku wojny, ich umysły nie jawiły się, jako pełne ideałów umysły dziecka, tylko dorosłej osoby. Na razie znalazłem, że Zera były partią wadliwą, a reszta była w porządku.
Jak to nie ma. Lojalność, wierność, oddanie, to według słownika - synonimy. Samo tłumaczenie również nasuwa wątpliwości, tak jak słowo "order".
"Chodzi mi o sformułowanie. Armia zamówiona przez Jedi - to niezgodne z faktami, ponieważ Jedi nie mieli nic wspólnego z zamówieniem Klonów." Zgoda, ale to są NAM znane fakty. W SW armia klonów uważana była za stworzoną przez Jedi. A ci nie wyprowadzali społeczeństwa z błędu. Bo sami nie byli tego pewni. Powiedziano, że stworzono armię klonów na zamówienie Jedi, a oni przeszli nad tym do porządku dziennego. Nie wzbraniali się przed jej przyjęciem i użyciem. Ponadto sami wprowadzali innych w błąd. Kenobi na Kamino od razu wczuł się w rolę kontrahenta.
Więc na Kamino przyleciał Jedi (tak się przedstawił). Powiedział stwórzcie armię klonów dla Jedi. Ale każcie im wszystkich Jedi zabić? Get real.
1. Jest to trochę niepoważne.
2. Sidious był większym spryciarzem.
Moja wersja.
Na Kamino przyleciał Jedi (tak się przedstawił). Powiedział stwórzcie armię klonów dla Jedi. I teraz. Jedi służyli Republice, więc i klony służyły Republice. Prawdopodobnie na początku (chociaż możliwa jest wersja, że później), klony dostały coś w rodzaju zbioru instrukcji (order). Przewidywała ona zabicie generała/Jedi w przypadku zdrady. Jedi mógł przecież przejść na CSM. Byłaby to w pewnym sensie forma zabezpieczenia, żeby nie pociągnął za sobą części armii. Jedi mogli nawet wiedzieć o 66. Nie spodziewali się jednak (nie wiedzieli), że 66 może być wykorzystany w taki sposób. I tu właśnie mamy przenikliwość i chytrość Sidiousa. Strike Team przyszedł go aresztować, ale im się nie udało. Jedi targnęli się na życie Kanclerza. Zdradzili. Stali się więc wrogami Republiki. Rozkaz dotyczył zabicia zdrajców-Jedi. Cały czas płaczesz, a co do tego miały dzieci-Jedi. Zauważ, że ogłoszono Jedi zdrajcami, a do świątyni wszedł Anakin. Jedi, który nie był zdrajcą. W mniemaniu klonów postępowali słusznie niszcząc zdrajców, zwłaszcza, że przewodził im generał Jedi. Klony wykonały rozkaz - bo przełożony wie lepiej o sytuacji, były jednak jemu wierne i uważały, że postępują słusznie.
Co do wcześniejszego posta dotyczącego udziału klonów w dywersji, co sarkastycznie zarzucasz. To, że Anakin przeszedł na CSM, oznacza, że Kenobi cały czas szkolił go w tym kierunku? Żołnierz służy swojemu dowódcy wiernie. Jednak o tym, że dowódca zdradził, może dowiedzieć się w każdym momencie. Czy to oznacza, że cały czas miał świadomość, że pomaga zdrajcy?