Wasz rekord w przeczytaniu książki SW? Czy wszystkie książki sprawiają wam przyjemność czy niektóre są męką??? Tylko proszę szczere odpowiedzi jeśli chodzi o wasz osobisty(powtarzam) osobisty pekord w przeczytaniu książki SW!!!
Wasz rekord w przeczytaniu książki SW? Czy wszystkie książki sprawiają wam przyjemność czy niektóre są męką??? Tylko proszę szczere odpowiedzi jeśli chodzi o wasz osobisty(powtarzam) osobisty pekord w przeczytaniu książki SW!!!
nieważna długośc książki?? Bo jeśli tak to jedną przeczytałam w 5 minut
może powiesz że była to Mroczna Podróż? Ja najszybciej przeczytałem Gwiazdę po Gwieżdzie gdzie Jaina Solo była powaloną chisteryczką.
tego, wogóle tej książki nie miałam na myśli. Kiedyś kuzyn kupił mi ksiażkę i ją tak szybko przeczytałam. Nie pytaj o tytuł bo nie pamiętam
najgorszym gniotem była "Planeta Zmierzchu", którą męczyłem w kawałkach przez całe tygodnie. Pamiętam, że długo mi też szło ze "Spiskiem na Cestusie". Za to rekordem jest trylogia "Akademia Jedi", którą pochłonąłem w całości w dwa dni leżąc chory w domu
nie ważna jest długość książki. Ja też męczyłem się ze spiskiem na Cestusie.
Łotr122 napisał(a):
Ja też męczyłem się ze spiskiem na Cestusie. macie chyba jakieś uprzedzenia
________
W stosunku do Jainy Solo tak w stosunku do WAR`u NIE!!! Spisek może i jest nudny, ale dostarcza sporo informacji o psychice i mętalności KLONÓW
Łotr122 napisał(a):
Spisek może i jest nudny, ale dostarcza sporo informacji o psychice i mętalności KLONÓW..i może uratować życie, pamiętaj o tym w najczarniejszej godzinie swego istnienia
________
swego rodzaju rekordem było przeczytanie książki "Spisek na Cestusie"w trochę ponad 3 godziny na przeoooogromnym kacu...gdyby nie to, że zajęłam się czytaniem, pewnie bym umarła..więc wysnuwam tezę, że czytanie książek SW może uratować życie...a obecnie 7 tydzień męczę "Ślub Księżniczki Lei"...jeszcze tylko 1/3 mi została i myśle, że skończę po nowym roku, tylko jeszcze nie wiem którym...
widzę że Obi-Wan przyćmiewa u Ciebie wszystkie inne niedogodności Cestus nie był zły, ARC i Nate bardzo mi się podobali, ale jakoś to się tak ciągnęło, i ciągnęło... Pod koniec dopiero było fajne A co do "Ślubu"... czy aby nie wyskakujesz lekko przed grafik? :***
taaa najpierw oświadczyny są a potem dopiero Ślub a ja dopiero co poznałam Twoich rodziców...
jak trzeba bądzie zgodnie z grafikiem powtórzyć to powtórzę mój Mistrzu jestem sumienną padawanką..zwłaszcza jesli chodzi o kwestie zgłębiania wszechświata SW
Oświadczyny, no tak... Ty się bój tego Sylwestra Oby sił Ci nie zabrakło na powtarzanie tej książki, choć dla swego własnego dobra nie czytaj przed czasem Mimban, Planety Zmierzchu ani niczego z Jainą-Must-Die Solo
Wedge napisał(a):
Oświadczyny, no tak... Ty się bój tego Sylwestra to może jednak zmienię plany sylwestrowe...Banita chyba nie ma co robić..może pojadę na jego Szambo-safarii
________
ja jak chce książke mnogę przeczytać w 1h ale taką z SW vbo mogeb sobie wyobnrazac swiat tak dlugo,...
najszybciej przeczytałem "Dark Lord - Rise of Darth Vader" (zacząłem czytac w piątek o 14.00, a skończyłem koło 22.00) - ale to dlatego, że chciałem się wyrobic na Imperiadę, która była w sobotę
A najwolniej - nie pamiętam
no mój rekord jest taki, że w grudniu 2004 zacząłem czytać "Spisek na Cestusie" i do dziś nie dokończyłem. Na obronę mam tylko to, że czytałem w oryginale i był o wiele lepszy... Od tamtego czasu czytam już tylko tłumaczenia ASa .
Najszybciej - "To ja droid" - 3 minuty. Z powieści po polsku najszybciej przeczytałme "Dartha Maula" i "Mroczne Widmo" (z tych dla dorosłych), jeden dzień i wszystkie młodzieżówki Egmontu, a także te książki, które czytałem w pociągach (Labirynt Zła, Zemsta Sithów, Eskadra Widm, Ruiny Imperium i coś by się jeszcze znalazło). W oryginale w jeden dzień przeczytałem jeszcze Labirynt Zła i Czarnego Lorda plus niektóre młodzieżówki (zwłaszcza Boby Fetty i Jedi Questy). Ale dokładnego czasu to im nie liczyłem .
przeczytałem II częśc Ucznia Jedi w godzinę le ta seria to lajcik...
tym co jest zawarte w książkach. NO bo co to za radoch ,,połknąć`` wszystko w ciągu kilku chwil. ja osobiście wprowadzam sobie limity, a mianowicie czytam nie więcej niż trzy roździały dziennie(chyba że są śmiesznie krótkie to wiecej) lub nie więcej jak 50 stron.
się delektować to zawsze możesz książkę przeczytać po raz drugi i wtedy zwracać uwagę na wszystkie nawet najdrobniejsze szczególiki
pod tym się podpisuję, gdy już wiem o co chodzi w książce wiem czy warto poświęcić na nią więcej czasu czy starczy mi tylko taki szybki przelot i nie mam potrzeby wracać do tej pozycji
Heh a już się martwiłem że tylko ja tak robię
Widze że jest to normalne zjawisko i nie jestem inny
Louie napisał(a):
Heh a już się martwiłem że tylko ja tak robię
Widze że jest to normalne zjawisko i nie jestem inny
hmm..ale ja jestem inna więc nie wiem czy jest się z czego cieszyć
nie czytałem tak długo jak polskiej wersji "Spisku na Cestusie" . Meczyłem ją ponad dwa tygodnie i od tegoc zasu nie tknąłem już ani jednej książki SW po polsku. Skutecznie mnie "Spisek..." zniechęcił.
A co do tych najkrótszych, to przede wszystkim książki młodzieżowe typu Last of the Jedi czy Jedi Quest które nawet na 2 godziny nie starczają (ba, jak w miarę ciekawie napisana, to mniej niż godzina). Z książek dla dorosłych to chyba najszybciej mis zło z "Labiryntem Zła", "Zemstą Sithów" i "Punktem Przełomu", które w jeden wieczór poszły. Do tego by doszły pewnie jakieś starsze pozycje, tylko już nie pamiętam tempa
jakoś tak do początków 2005 roku, wszystkie książki SW czytałem w ciągu 1 dnia więc zakładam, że to mój rekord teraz już tak nie mam, chyba zidiociałem na starość jedynym wyjątkiem jest Czarny lord, którego kupiłem rano przed szkołą, a wracając do domu miałem już przeczytanego. A najdłużej... Komandosów Republiki czytam od grudnia 2004, zdaje się, i wciąż nie mogę zmęczyć. No i Boba Fett 4: Hunted zdaje się - podobnie.
...przeczytałem moją pierwszą książkę SW, jaką kupiłem, czyli "Atak klonów" - gdzieś tak ok. półtora dnia . Szybko też "połknąłem" "Wektor pierwszy" (jedna z moich ulubionych książek ) – ok. dwa i pół dnia.
Natomiast najdłużej czytałem "Planetę życia". Co ciekawe, na początku wszystko fajnie szło, dopiero później się zniechęciłem i odstawiłem ja na parę dni na półkę.
najkrócej czytałem 6 i 7 część Ucznia Jedi - to takie 2 typowe "kiblówki" nie dość że krótkie to nie trzeba myśleć nad tym co się czyta. Obie zajęły mi w sumie ok. 5 godzin - w jedno popołudnie
A najdłużej? Hmmm... Dzieci Jedi czytałem jakieś 3 tygodnie. Zasadzkę na Korelii ok. tygodnia, czyli nie tak znowu długo, ale był tam taki rekordowy rozdział - lądowanie Kalendy - który mi zajął 3 dni
ciężko powiedzieć. Nigdy nie zwracałam na to uwagi. Najszybciej to chyba "Album rodziny Skywalkerów" ale nawet nie wiem ile minut. Uczeń Jedi to szybciutko leciał zawsze. Wydaje mi się, że najszybciej czytałam swoje pierwsze książki SW, gdy miałam do nich jeszcze baaardzo duży zapał, jawiły mi się jako coś wspaniałego i nie byłam taka wymagająca Ale naprawdę ciężko powiedzieć. A teraz im lepsza i mam więcej czasu tym szybciej ją połykam.
Najdłużej też nie wiem. Czasami to szczerze mówiąc męczę się nad książkami spod znaku SW i czytam je dłużej niż nie jedną grubszą pozycję z innej półki. Moim zdaniem wiele gwiezdnowojennych powieści powinno być o połowę krótszych. Wszyscy by na tym skorzystali. Autor by się krócej męczył, czytelnik też, wydawcę mniej by kosztowała ta kiążka, więcej drzew by się ostało. Ot, po prostu.
Z tych co pamiętam:
Gwiazda po Gwieździe - 4 dni.
Linie Wroga 1 & 2 - dwa dni (tomik na dzień)
Praktycznie każdą część Ucznia Jedi w kilka godzin.
A w ogóle, to zwykle jedną ksiażkę czytam jeden, góra dwa tygodnie. Z jednej strony brak czasu, z drugiej... Chyba mżna to nazwać "delektowaniem sie".
Góra 2 tygodnie z braku czasu?!
Ja na początku września zatrzymałem się w połowie "Niewidzialnej Królowej" i od tego czasu ruszyłem może z 10 stron...
Ale ok, delektuję się...
łącznie z dotarciem do biblioteki, znalezieniem i powrotem do klasy przeczytanie zajęło mi 15 min.
Przeczytanie książki SW po polsku zazwyczaj zajmuje mi jeden wolny wieczór(nie lubię czytać gdy mam w perspektywie naukę). W ten sposób przeczytałam min. nowelizaje. Najdłużej zajmuje mi przeczytanie książek po angielsku- moja pierwsza pozycja ("Fight to survive) zajęła mi niemal tydzień, wciąż jednak się poprawiam i już "Łowca z Mroku" w oryginale zajął mi cztery dni.
...przeczytałem chyba "Zemstę Sithów" Stovera (jeden wieczór), a ostatnio "Czarnego lorda" - jakieś 3 godziny. Dużo zależy od tego czy książka jest ciekawa, czy ma wciągającą fabułę, interesujące postacie itd. Wydaje mi się, że starsze książki (w rodzaju "Pakt na Bakurze") mają wolniejszą akcję, co powoduje, że nie "dają" mi się czytać ciurkiem. IMO nowsze powieści mają zwykle większą dynamikę niż te sprzed pojawienia się NT w kinach - czyżby wpływ nowej sagi na autorów?
Tak więc książki które czytałem na jednym wydechu :
Labirynt Zła (2 dni), Zemsta Sithów (2 dni) Darth Maul : Łowca z Mroku (1 wieczór) . Te książki czytałem już kilkukrotnie. Miło też się czyta Rajską Pułapke i Szturm (Tom drugi NEJ) ale je czytałem trochę dłużej.
Za to najbardziej się męcze z ostatni tomem Trylogii Koreliańskiej - Zwycięstwo na Centerpoint. Kupiłem ją ok. listopada 2003 (pamiętna promocja Biedronki - to były czasy ) i zacząłem czytać tego samego wieczoru. Dzisiaj jestem na 156 str. (ma ok. 300 ). Wręcz obrydzenie mnie bierze gdy próbuje po raz kolejny ją czytać. Niezbyt fajnie czyta się też polskie wydanie Imperium Kontratakuje (np. przez takie nazwy jak : erdwa, trzypeo), ale ogólnie nie licząc nazewnictwa nie mam zastrzeżeń większych (a raczej nie pamiętam - czytałem rok temu )
Nie pamiętam dokładnie, ale najszybciej to chyba jakieś dwa dni. Nigdy nie zwracałem na to większej uwagi. Zwykle lubię sobie trochę rozłożyć taką przyjemność. Książki mi zwykle tak w miarę szybko idą gdy maja dużo rozdziałów, mniej więcej do dziesięciu kartek. Jakoś tak wtedy przyjemniej mi się czyta. Zwykle przebrnięcie przez jakąś powieść sw zajmuje mi od kilku do kilkudziesięciu dni w zależności od tego jak mnie dana przygoda wciąga. Najdłużej też trudno powiedzieć. Heretyków Mocy dosyć długo już męczę i jestem mniej więcej w środku.
Kiedyś, jak byłem młodszy to owszem - kończyłem książki błyskawicznie. Potem jakoś tak mi się to zaczęło rozciągać w czasie.
Ogólnie czytam przeciętną książkę ze 3-4 dni, jak jest długa/nudna to i więcej; nawet tydzień czy półtora. Nie mam zwyczaju ani potrzeby się przy tym spieszyć. W dodatku nie potrafię czytać kilka godzin bez przerwy, raczej czytam na raty: godzinkę-dwie, potem robię co innego, potem znów czytam godzinkę-dwie... Dlatego przeczytanie książki w jedno popołudnie jest u mnie niemożliwością.
Są, co prawda, wyjątki. Potrafię czasem przeczytać książkę w półtora dnia i to zapewne jest w tej chwili mój rekord. Jednak takie coś nie zdarza mi się przy książkach SW - kończę tak szybko wyłącznie pozycje autorów, których zaliczam do ulubionych pisarzy i których przy tym niesamowicie dobrze mi się czyta... Czyli w zasadzie głównie Sapkowskiego i Kinga
A przy książkach spod znaku SW dochodzi jeszcze jeden szczegół, który przedłuża mi czytanie: czytając, poświęcam zawsze jakąś część świadomości, by w myślach dodać do akcji... dźwięki. Właśnie tak - kiedy postać, której głos znamy z filmów, coś mówi, to ja wyobrażam sobie jak wypowiada swoim głosem czytane dialogi; kiedy ma miejsce jakaś zadyma, to dokładam do niej odpowiednie SFX-y z przebogatej starwarsowej biblioteki dźwięków, itp. Wszystko to robię w myślach, ale nieco spowalnia mi to czytanie - za to mam potem wrażenie głębszego odbierania powieści. Aha, często też odrywam się od czytania, by sprawdzić w netowych databankach, jak wygląda opisywana akurat w książce rasa czy pojazd, jeśli akurat są mi nieznane. W rezultacie na jedną książkę faktycznie schodzi te parę dni.
Darth Maul Łowca z Mroku. Najdluzej - Mroczna Podroz, jesli chdozi o ciagle c zytanie. Zwyciestwo na Centerpoint odlozylem na klika miechow na polke z braku czasu :/ ale potem skonczylem
Wo_Ja_Ann napisał(a):
Zwyciestwo na Centerpoint odlozylem na klika miechow na polke z braku czasu :/ ale potem skonczylem
________
Dla mnie jest to odległa perspektywa Rozkreca się potem? W połowie książki mniej więcej?
Cie pocieszyc, ale z tego, co pamietam, to chyba nie bardzo :]
kto chce się zamienić książkami ? Zwycięstwo na Centerpoint za ... (tu wpisz swoją propozycję) . Kurcze. Tak żałuję. Wtedy gdy kupowałem Zwycięstwo wleciałem napalony do sklepu i .. złapałem pierwsze z brzegu (Zwycięstwo na Centerpoint, Punkt Równowagi, Opowieści Łowców Nagród - fajne są tylko opowieści :/) a mogłem poszukać głębiej. Pewnie koszyk w swych czeluściach skrywał Planetę Życia ... czy może Wektor Pierwszy
moim rekordem była i jest trylogia Thrawna którą pochwale sie zaczęłam wczoraj czytać 6 raz
A tak bdw. Witam po baadzo długiej przerwie. ; P
Najszybciej:
W lipcu 2003 roku pojechałem na dwa dni na Grunwald i podczas postaoju i drogi powrotnej do Warszawy przeczytałem "Łowcę z Mroku" - ta książka rzeczywiście w sobie coś ma i do dzisiaj przeczytałem ją jeszcze dwukrotnie.
Najgorzej: 2 razy zabierałem się do "Planety Zmierzchu" - za pierwszym razem przeczytałem 40 stron, za drugim 120 - i nie skończyłem.
Gówno który powinno się usunąc z Kanonu - jak słyszę o ludkach którym się ta kniga podoba to mnie krew zalewa.
Labirynt zła - dwa dni.
Jakoś nie mogę przełknąć mandaloriańskiej zbroi brałem się do niej już kilka razy i nigdy nie doszedłem nawet do połowy. Ciekawe dlaczego?
Do sprinterów czytania, to ja się raczej nie zaliczam . Średnio, przeczytanie takiej pozycji jak Uzdrowicielka Jedi zajmuje mi około tygodnia. Powody mam podobne do tych jakie wymienił Gunfan.
Ntomiast wyjątkowo dobrze pamiętam długość czytania książek, które ujmując to najdelikatniej; "były poniżej przeciętnej". Przykładowo podam, że Przygody Hana Solo czytałem około roku.
Co do dawkowania, czy też ograniczania się w czytaniu (ponieważ było tak miło ), to miałem tak w przypadku Dziedzica Imperium, po parę rozdziałów na dzień i ani o stronę więcej .
chodzi o SW, to chyba duologia Ręka Thrawna poszła w niecały dzien, Linie Wroga z NEJ w jakieś pół dnia, a Wektor Pierwszy i Myśliwce z Adumara w jakieś 5 godzin.
A pzoa SW- cóż, 3 ostantie tomy Bozych Monarchi przeczytałem, po zakupieniu, jednym ciągiem...Usiadłem do nich w domciu o 19, a ostatnią część, przeczytawszy, odłożyłem o godzinie 5.45 - wszystko to z paroma małymi rpzerwami na papiersoka i ubikacje
klonów -wersja młodzieżowa (dostałem na mikołajki) w 1 dzień
Nowa nadzieja w 1 Weekend
Najszybciej:
-Pakt na Bakurze -od momentu wypożyczenia z biblioteki do skończenia minęło ok. 9 godzin
-Punkt równowagi, Polowanie na łowce - jeden dzień
Najwolniej:
-Aganci chaosu II: Zmierzch Jedi -3 lata Oczywiście z przerwami wracałem do niej chyba ze cztery czy pięć razy.
Najwięcej razy:
-Atak klonów -wersja młodzieżowa -ok. 6 razy
Przez dłuższy czas była to moja jedyna książka SW.
Najszybciej:C
weszły nowe posty i mnie zatwierdziło więc
Najszybciej-Czarny lord 6 godzin ,Droga zagłady 6 godzin i Yoda mroczne spotkanie tu dłużej 7 godzin :
Najwolniej-Zdrada trzy miesiące ale późniejsze tomy szybciej
Najszybciej:
Imperium Kontratakuje - ok 4 godzin
Powrót Jedi - ok 4 godzin
Czarny Lord: Narodziny Dartha Vadera - parę godzin
Najwolniej:
Spisek na Cestusie - 3 tygodnie
Tak się ścigacie i ścigacie, a pomyślał ktoś z was kiedyś o kursie szybkiego czytania? Mi dało to prędkość ok. 100 stron (takich standardowych) na godzinę. Polecam innym, którzy dużo czytają .
Przypomniala mi sie jedna akcja. Kumpel - totalny mol ksiazkowy (obecnie swietny prawnik) - pozyczyl ode mnie Eskadre Łotrow. Dalem mu ksiazke na pierwszej lekcji, a on ja do 3 przewy obalil i to czytajac w czasie lekcji. Pozniej mi sie przyznal, ze jak jedzie pociagiem to bierze sobie takie ksiazki przygodowo-fantastyczne i pochlania w godzinke : - D. I jego umiejetnosci to nie efekt kursu, ale systematycznego czytania od malego. Zaczal jak mial kilka lat, a teraz juz ma taka perfekcje ze pochlania wrecz wszelkie umowy i ustawy. Dlatego jest wzietym prawnikiem - mimo tego, ze jeszcze studiow nie skonczyl.
Najszybciej:
Zemsta Sithów - cztery godziny
Wektor pierwszy - cztery godziny
Jednocząca Moc - pięć godzin
Najwolniej (te niedokończone):
Mroczne widmo - zacząłem we wrześniu
Spotkanie na Mimban - zacząłem w październiku
Napaść na Selonii - zacząłem w listopadzie
Najdłużej:
Yoda: Mroczne spotkanie: trzy tygodnie
Mandaloriańska zbroja: trzy tygodnie
Zasadzka na Korelii: miesiąc (z przerwą na Poświęcenie)
16 miesięcy Darth Bane: Droga Zagłady
W weekend udało mi się chyba przeczytać Punkt Przełomu bo był na owe czasy naprawdę fascynujący.
SWKomiksy czytam szybko
"Lód" Dukaja u mnie niedawno obchodził swoją rocznicę jak go zacząłem
na małą aktualizację
Jeśli chodzi o najszybciej przeczytane książki to raczej bez zmian. Natomiast zdecydowana zmiana jest w najwolniej czytanych Na pierwsze miejsce wysunął się "True Colors". Książkę czytam od grudnia 2007 roku i jestem na 56 stronie Sądzę, że do grudnia 2009 skończę ;p
najdłużej mi szedł Spisek na Cestusie, całe wakacje.
Najbardziej opornie Uzdrowicielka Jedi.
A najszybciej przeczytałem Próbe Jedi w dwa dni bo prawie cały czas tam jest akcja co tak bardzo kocham
najdłużej szło przeczytanie Potrójnego Zera. Do dziś uważam, że akcja tej ksiązki jest mierna, ale nauczyłem się doceniać jej "warstwę psychologiczną".
to najdłuzej czytałęm Punkt przełomu...do dziś nie rozumiemj fabuły
a najszybciej to Force Unleashed w 2 dni....od razu ajk dostałęm spod choinki to sie wziąłem do czytania. i wiecie co?? TFU to najlepsza książka w cału EU
Najszybciej: trylogia Mroczne Gniazdo -2 dni (byłem chory), Darth Bane - tydzień(tu już normalnie)
Najdłużej: Zdrada - 4 miesiące - chyba najnudniejsza książka jaką do tej pory miałem, czytana na przemian z lekturami szkolnymi zepsuła mi opinie o serii Dziedzictwa
Najszybciej: Darth Bane i Pogrom Jedi po 4 dni
Najdłużej: Punkt Równowagi; czytałem dwa tygodnie i nie dokończyłem do dziś. Jak dla mnie to dosyć nudna książka.
Najszybciej: Ja, Jedi - 1,5 dnia, Posłuszeństwo - 2 dni, Komandosi Republiki: Bezpośredni kontakt - 2 dni, Zemta Hana Solo 2 dni, Han Solo na Krańcu gwiazd - 2 dni
Najdłużej: Komandosi Republiki: Potrójne Zero - ~3 tygodnie (Książka fajna ale środek się ciąąągniee...)
Nowelizacja Ataku Klonow, było jeszcze zanim film wszedł do kina i byłem ciekawy zawartosci - 2 dni
Mój rekord to Komandosi Republiki: Potrójne Zero : 9h od 3:00 do 12:00. Potem dwa dni odsypiałem, ale warto było
Girdun napisał(a):
Mój rekord to Komandosi Republiki: Potrójne Zero : 9h od 3:00 do 12:00. Potem dwa dni odsypiałem, ale warto było
________
Ja z Triple Zero miałem na odwrót, podczas czytania TZ przeczytałem chyba 5 innych książek SW. Najszybciej poszedł mi Path of Destruction - od popołudnia do nocy, aż skończyłem i Shadows of the Empire, 3 dni.
Półtora dnia - Dziedzic Imperium, bo jechałam na wyjazd chóralny i kolega z I gimnazjum pożyczył mi egzemplarz bez grzbietu książki (był po jego matce, jak czytała w wieku 15 lat) :b
A ja ostatnio strasznie wolno czytam. W zasadzie tylko w autobusach podczas dojazdu do pracy to robie i czasem na przerwie albo okienku. Niestety często zmęczony jestem i w autobusach zasypiam. Przez to jedną ksiązkę męczę 1-2 tygodnie nawet. Zresztą jakoś nie przypominam sobie tych pozytywnych rekordów w moim wykonaniu. Natomiast zdazało mi się juz czytac ksiazki po kilka miesiecy Tak też miałem z moja pierwszą SW - Zdradą. Dobre 3 miesiące ja czytałem, ale nie dlatego, że mi sie nie podobała tylko ja nie bardzo uznawałem to całe rozszerzone uniwersum i musiałem sie do niego przekonać. No i w miedzyczasie przesłuchałem 7 tomów Pottera więc bywało tak, że tygodniami nie wyciagałem ksiazki z torby i miałem ja tylko jako koło zapasowe w razie wyczerpania baterii w mp3 . Ogólnie to ja lubię czytac po kilka książek na raz, ale jakbym miał kilka SW czytać jednocześnie to chyba by nie dało rady
A więc jeśli chodzi o najszybciej przeczytane SW, to był to "Zdrajca", kolega pożyczył mi w szkole ok 9.00, czytałam na przerwach, w autobusie i w domku i skończyłam o 19.00. To był fajny dzień.....
Za to nie jestem w stanie powiedzieć, jaką książkę czytałam najdłużej, bo to w sumie trudno określić, rzadko jest tak, że się czyta jednym ciągiem, zawsze jest milion innych spraw do zrobienia w międzyczasie... Ale najwięcej czasu spędziłam chyba nad "Mroczną podróżą", tzn od chwili zaczęcia i skończenia, dobre parę miesięcy to trwało, bo zaczęłam, potem dłuuuugo leżała na półce, później zaczęłam drugi raz, i leżała jeszcze dłużej , i dopiero wysiłkiem woli się zmusiłam do przeczytania, bo ileż można trzymać cudzą książkę. (choć samo czytanie trwało standardowe 2 -3 dni)