Najpierw ponarzekam. Unikam zazwyczaj kin CC i SC... nie wiem jakoś tak są dziwne. Czasem przebija dźwięk z sali do sali. Czasem mam zamiar wyjść bo 15min. obowiązkowych reklam (sponsoring i TP ) zabija mnie. Czaem sala pełna jest żrących ludzi. Albo nie, jeszcze gorzej - pusta sala po 2 osoby w kątach i echem niesie się wpierdzielany batonik. Owszem w Kinotece i Atlanticu też zapychają się kukurydzą, ale jakos tak mnie słychac nawet przy pustej sali... kultura kinowa zeszła chyba do podziemi. Co smutne :/
Dziś niestety byłem sam w kinie i to na filmie, który złapałem już tylko w moim CCArkadia. 16 przecznic. I 5 kartonow kukurydzy
Ale dobra jedziemy do filmu. Drugi z filmów z Brucem Willisem ostatnimi czasy. Zmęczony życiem i służba glina musi eskortować świadka do sądu. Niby nic takiego, ale że akcja dzieje się w NY to nawet pomijając wątek sensacyjny można by skręcić niezłe dzieło podróznicze. Jazda po ulicach WielkiegoJabłka to jest wyzwanie - 16 przecznic to nie ćwierćfunciak z serem . Ale sensacja jest git: wartka akcja, ciekawe zdarzenia, choć jak pojawia się dyktafon to można przewidzieć zakończenie.
Bruce jak zwykle gra mimiką twarzy i jak zwykle pasuje mi to. Świetny jest za to, bardzo świetny Mos Def, czyli konwojowany świadek. Jego fantastyczny sposób mówienia i ton głosu nadają specyficznego klimatu. Naprawdę lubię ogladac takie filmy w oryginale, ale przy jego "nawijce" musiałem korzystać z napisów. Nie szło czasami kolesia zrozumieć mimo, że teoretycznie mówił w "amerykańskim angielskim"
Na uwagę zasługuje też gra lubianego przeze mnie David Morse`a.
Jakieś - ?? Hmm można by się przyczepić troszkę do fabuły - no bo myślę, że uwaleni gliniarze nie czekaliby ze skasowaniem czarnucha na ostatni dzień...
Jeśli mam porównać Zabójczy numer z "przecznicami" to Mr. Goodkat wypada jednak lepiej. Choć to różne gatunki.
Polecam jednak: może nie ma tam tylu słownych gierek co w Lucky Number Slevin, ale zagadka o the girl of your dreams jest w porządku