O dziwo udało mi się pójść dziś do kina.
Jabłka to produkcja duńsko-niemiecka i to widać. Ciężko okreslić o co chodzi dokładnie, ale wybitnie czuć skandynawskie spojrzenie na życie.
Sam film jest tak irracjonalny, psychopatyczny i absurdalny, że warto pójść na niego kilkakrotnie. Neofaszysta w otoczeniu pastora, alkoholika-tenisisty-złodzieja-kleptomana, arabskiego mściciela i w końcu kobiety z ciążowym problemem. Taki niby-film o walce o utrzymanie jabłonki dla szarlotki, a zarazem poszukiwanie zagubionego sensu życia.
Genialny czarny humor tej historii sprawia, że śmiejemy się z rzeczy z ktorych w innych okolicznościach tak naprawdę wstyd się smiać. Motyw lekarza i podejście do zycia Adama są fantastyczne.
Sam Ulrich Thomsen (Adam) posiada wspaniałą mimikę twarzy. Prezentuje ją przez cały czas trwania filmu. I choć jego ostateczna zmiana stylu zycia ciuteńke wydawała mi się naciągana, to można to tak naprawdę pominąć. No bo co powiedzieć o postrzale w głowę, przez oko, z którego wychodzi się prawie bez szwanku?? Cud
Polecam ten film gorąco. 94 minuty naprawde dobrego kina.
P.S. Języki skandynawskie dołączyły do węgierskiego i portugalskiego w Europie, z których za wafla nie mogę sie domysleć o czym mówią
P.S.2 Nie będę lał już paliwa na Statoil...