ja bym powiedziała, że "Aerial" jest jakie jest, i jest to logiczny wynik jej ewolucji. W końcu jest matką i to słychać. Ot proszę, do jakiego wniosku doszłam niedawno:
"The Kick Inside" - płyta, jaką mogła wydać dziewczynka, pełna słodkich cukierków i odrobiny makabry. Nawiasem mówiąc, kiepska okładka.
"Lionheart" - słodka i liryczna, nadal dziewczynka (choćby piosenka o Piotrusiu Panie), ale ta dziewczynka wie już, co będzie robić. Jeden z najfajniejszych bookletów, i fantastyczne zdjęcia, przez które uważam ją za najpiękniejszą kobietę na świecie
"Never for Ever" - dziko, romantycznie i psychodelicznie; dziewczynka ma okres buntu i makabry, wyraża je głównie przekorą. Okładka mówi sama za siebie. Kathleena Babooshka jest fantastycznym pomysłem
"The Dreaming" - buntownicza kobieta, z odrobiną feminizmu, zaangażowana (odnoszę się choćby do tytułowej piosenki). nie bez liryzmu - "Houdini", trochę dzikości ("Get out of My House"). O booklecie wiem niewiele (nie wnikam, dlaczego), ale fotki fajne. Zwłaszcza rewers płyty.
"Hounds of love" - świadoma siebie. kończy się dziewczęcość, zaczyna definitywnie kobiecość. Trochę "passionate" ("Jig of Life") trochę powagi ("Hello Earth"), dużo romantyzmu (tytułowa piosenka) zmysłowości i radości życia. Dlatego tą płytę kocham najbardziej. No i fajny booklet ze zdjęciami Ładnie wydane.
"Sensual World" - mówisz że najbardziej lubisz tą płytę, a ja najbardziej ją lubię do połowy. Do "Deeper Understanding", plus może "Woman`s Work". Emocjonalnie na poziom tej płyty jako całości powinnam dojść przed trzydziestką Najbardziej lubię od piosenki tytułowej (miałam ją wrzucić na sygnaturkę, ale nie wiem, czy potem bym się wykręciła z zaczepek) do "Deeper Understanding" właśnie włącznie. Potem robi się nieco przygnębiająco. Jak ustaliliśmy, okładka jest skończonym arcydziełem Ponieważ ostatnio odkrywałam uroki fotografii czarnobiałej, może dopuszczę się plagiatu
"Red Shoes" - oj, zjechano tą płytę strasznie. A ja ją tak lubię Zwłaszcza za "Moments of Pleasure" i "Song of Solomon" (kolejne piosenki tabu na tym forum); podoba mi się również tytułowa i końcówka płyty. Ogólnie coś nieco niżej jej poziomu, ale w końcu kobita musiała zarobić. W końcu była dorosła i musiała wziąć rozbrat ze swoimi potrzebami a wymaganiem szerokiej widowni. I cudowna książeczka/plakat. Pudełko mi się rozleciało od ciągłego otwierania.
"Aerial" - no, jak usłyszałam "King of the Mountain" to brakowało mi miejsc, o które mogłabym tłuc głową... ale jak dostałam wydanie dwupłytowe, zaniemówiłam z wrażenia. No cóż, najlepsza przyjaciółka od dzieciństwa (jej piosenki to pierwsza rzecz jaką pamiętam) dorosła. Trochę mnie irytuje tylko, że płyty się rysują od wkładania i wyciągania, musiałam zrobić kopie zapasowe, bo się niszczą, a tata mi je uprowadził Booklet tak piękny że dech w piersiach zapiera, Miodowe Morze pochłonęło mnie, zwłaszcza piosenkami o matematyce i Joannie D`Arc. Miodowe Niebo jest arcydziełem, o szczególnym wydźwięku dla historyka sztuki właśnie
Jeżeli nie liczyć składanek, to mam całą dyskografię jak widać