Mefisto -> ano myślę, że ma i to bardzo dużo. To Ty jesteś głównym krytykantem nieobecnych (hmm chyba pierwszy raz na polskim konwencie SW obrywa się tym, co nie przyjechali, bo nie przyjechali - niezachęca mnie to przyjazdu w przyszłości, niestety), a że tak powiem, Ciebie nie było ani na Dagobah, ani na Dniach Fantastyki, powoduje, że jest 2:1 dla mnie. To Ty nawaliłeś w dwóch miejscach, w których mogliśmy się spotkać, więc to chyba ja powinienem mieć większy żal do Ciebie, niż Ty do mnie. Póki, co cały czas zasłaniasz się innymi. Fakt, ekipa z Warszawy była na Dagobah, podobnie jak ekipa z Wrocławia. Ale już na DF 2006 - sorry Mef droga jest dokładnie ta sama jak od nas na CC, tylko w drugą stronę, a tylko Freedonowi udało się ją przebyć. I prawdę mówiąc wcale się nie dziwię, bo trzeba samozaparcia trochę. Nie moja wina, że pociąg w jedną stronę kosztuje 103 PLN. Dla mnie wyjazd na CC - to min 300 PLN. A to, że za tę sumę mam prawie dwa wyjazdy - do Pilchowic i na Dagobah, to działa na ich zdecydowanie korzyść. A druga sprawa, że Dagobah programowo zaciekawiło mnie bardziej niż CC, tak jak Pilchowice wygrywają towarzysko z CC i wygrałyby z Dagobah, gdyby się nakładały. Złórz to razem do kupy. Mnie się zawsze wydawało, że konwent jest dla ludzi, a nie ludzie dla konwentu (przynajmniej w obecnym systemie), ale w tej rozmowie odnoszę wrażenie, że nie wszyscy to podzielają. Fajnie, że mamy pluralizm, dzięki temu mamy wybór, ja takiego dokonałem. Mam zamiar zaliczyć trzy z czterech letnich imprez fandomowych, pokaż mi ile osób zaliczyło wszystkie? A to, że nawet w świecie SW mamy inne zainteresowania, to o tym chyba najlepiej świadczy moja prelekcja na Dagobah, gdzie przyszło bardzo niewiele osób (nie robię nikomu wyrzutów, w żadnym wypadku, wolę mówić do mniejszej ale zainteresowanej grupy; i w sumie mówiłem wcześniej Sizarowi, że nie spodziewam się specjalnie frekwencji, ale cud, że większość została, widać nie nudziłem tak bardzo ;D), mimo, że dla mnie temat jest bardzo ciekawy i ciągle bym go drążył. Jak widać nie jest to temat interesujący wszystkich i to właśnie jest normalne. Tu na prawdę ciężko dogodzić wszystkim. Wielość pozwala wybrać, to co mnie najbardziej intersuje. Nawet mi nie przyszło na myśl, by robić Leonidasowi wyrzuty, że nie był na mojej prelekcji. Mam nadzieję, że w tym czasie bawił się dobrze, a nieliczni obecni nie mieli zamiaru pokątnie wyjść .
A ludzie? Nie wiem, z czego wynika fakt, że na Forum w większości przeważają ludzie z Wrocławia, Poznania i Śląska, w rezultacie to z nimi jestem najbardziej zżyty i do nich mnie najbardziej ciągnie. I w tym momencie fakt, że już zapominając o Dagobah i Pilchowicach, to za pieniądze które odłożyłbym na CC mogę sobie pozwolić na 2 wycieczki na Śląsk i jedną do Poznania, jest dla mnie bardzo ważny element. (Nie wspomnę, że zawsze można wydać na coś innego, a obecnie wydatki dopiero mnie czekają). A że oni nie zawsze przyjeżdżają do nas, wtedy gdy my chcemy (np. Ricky czy Lady Aragorn), cóż czekam dalej, będą nastepne okazja i pewnie przyjadą, jak tylko bedą mogli i jak będa chcieli. Ale do tego drugiego ich nie przymuszę, mogę tylko zachęcać.
Szkoda, że nie będzie Cię na Pilchowicach, bo myślę, że w realu szybciej byśmy się dogadali. Cóż w takim razie pozostaje mi zaprosić Cię na Dni Fantastyki 2007 - w nowym roku, roku 30. rocznicy, może lepiej wyjdą nam te wspólne zjazdy. Może uda mi się zdobyć koronę czterech spotkań (ciekawe ile osób mi wtedy dorówna ), a może nie. A może w tle tej dyskusji warto sobie zadać pytanie, czego ludzie oczekują od konwentu i jak ich na niego ściągnąć? Myślę, że byłoby to bardziej owocne, niż szukanie dziury w całym . Bo niestety o ile po komentarzach po poprzednim CC, gdzie Melipone pisał właściwie dzień w dzień, odczuwałem pewien żal, że się nie zdecydowałem, o tyle teraz po tej awanturze, właściwie, to wstyd powiedzieć, ale tego powiedzieć nie mogę. W takim razie, oby do następnego. I może dożyjemy czasów, gdy ekipy Wrocławia i Warszawy nie będą się spotykać w pół drogi (np. Gorzów), a jedni u drugich i na odwrót.