Darth Doomsday napisał(a):
W jednej kwestii się zgadzamy. Zastosowanie błyskawicy było szybsze i skuteczniejsze w zgładzeniu Luka, niż tracenie czasu na pojedynek na miecze świetlne.
Ale nie rozumiem co ma z tym wszystkim wspólnego machanie mieczem i zmienianie sytuacji? Może źle Ciebie rozumiem, ale wynika z tego, że Sidious w dalszym ciągu chciał przyłączenia Luka do swojej gromadki. Sugerują to użyte przez Ciebie zwroty:
- "pokazanie kolejnego miecza o czerwonym ostrzu młodemu Skywalkerowi nic nie da",
- "machanie przed nosem Skywalkera kolejnym mieczem nie zmieniło by sytuacji",
- "Jedakże, Sidious mógł sądzić, iż błyskawice oglądał on dość sporadycznie."
a użyte przez Ciebie sformułowania były niefortunne.
Przyznaję, że tego dnia jechałem po bandzie i posłużyłem się paroma skrótami myślowymi, które faktycznie wymagają sprostowania .
"machanie przed nosem Skywalkera kolejnym mieczem nie zmieniło by sytuacji",
- "Jedakże, Sidious mógł sądzić, iż błyskawice oglądał on dość sporadycznie."Palpatine nie rzucał błyskawic, żeby zademonstrować Lukowi swoją potęgę. Miał zamiar go zabić.
Oczywiście, że miał zamiar go zgładzić. Nieprzeczę . Naturalnie mogłeś mieć zastrzeżenia po fragmencie, który przytoczyłeś ;]. Wyjaśnię, tylko, że między "sytuacji." a "Jednakże" powinienem był zastosować akapit. Tu był ten myk, który bym określił nieszczęsnym skrótem myślowym .
Pierwsze zdanie odnosi się do zgładzenia. Nie było sensu ganiać za Lukiem, gdyż nic by to nie dało. Drugie zdanie - które powinno być poprzedzone akapitem - odnosiło się do innej sprawy, a mianowcie do efektu. Oczywiście, że Imperator używając błyskawic nie myślał sobie: "A może jeszcze się rozmyśli?". Nie o to mi chodziło. Chciałem napisać, iż użył tych byłskawic dla wywołania większego efektu na młodym Skywalkerze. W końcu niech chłopak ma coś od życia . Naturalnie to tylko moja hipoteza .
To jednak nie dotyczyło Ciebie
OK, w takim razie źle to odebrałem.
Puszczając błyskawice mógł więc zademonstrować Vaderowi, że nie jest stetryczałym starcem i nadal jest potężny
To, że Vader "doskonale rozumiał gdzie Rzym a gdzie Krym" nie ma poparcia w faktach.
Cienie Imperium, strona 318, cytuję fragment; "To prawda, nie istniał w galaktyce nikt, kto by lepiej od Imperatora posługiwał się Ciemną Stroną...Imperator rzadko popełniał błędy, ale niekiedy mu się zdarzały, choć był przekonany o własnej nieomylności...Vader mylił się znacznie częściej..."
To mysli nikogo innego jak Darth Vadera. Jak widać Sidious nic mu nie musiał przypominać.
Jeszcze zanim Anakin stoczył pojedynek z Kenobim zakładał, że obali Sidiousa (rozmowa z Padme). Tak było przez cały czas. Nawet Lukowi mówi, że obalą Sidiousa i razem będą rządzić galaktyką
Ale przyznasz, że Vader z przed i po pojedynku na Mustafar, to już trochę inna postać, i niechodzi tu tylko o nowe wdzianko . Metamorfoza była i jest bardzo widoczna właśnie na podstawie książek, które podałem. Zgadza się, że na początku Vader był pełen buty i arogancji, lecz po przegranej walce z Kenobim i utracie Padme, jak i nabytym kalectwie na duszy i ciele, zmuszony był zmienić swoje podejście do wielu rzeczy. Jedyną z nich był plan o obaleniu Palpatine`a. Zawsze tego pragnął, ale jak to świetnie zostało ujęte w Dark Lordzie ( jedna z rozmów między Sidiousem a Vaderem), jego szanse spadły właśnie po owym pojedynku z Mustafar. Syn był mu potrzebny do obalenia Imperatora i lepszego zrozumienia Mocy. A Padme? Zapewne pragnął zapewnić jej wszystko - z miłości .
...lub jak to postrzegasz - wieśniak
Pojęcie wieśniak użyłem w celu przejaskrawienia sytuacji, którą ewentualnie mógł tak postrzegać Palpatine. Zazwyczaj unikam takich zwrotów i zapewniam, iż mój stosunek do naszego Wielkiego Mistrza nie jest aż tak zły .
"Mroczny Lord zapewne na sklerozę nie cierpiał, więc zakończenie żywota Windu jeszcze pewnie pamiętał." Z pewnością gdzieś tam błąkały się wspomnienia sprzed 23 lat.
Jak ja bym zobaczył takie kaskady błękitnego ognia, to bym pamiętał do konca świata i jeden dzień dłużej. Takich chwil chyba się nie zapomina? A może faktycznie przesadzam i sytuacja nie była aż tak dramatyczna jak pamiętam?
Na zakończenie odniosę się jeszcze do jednej wypowiedzi. "Więc pytam: kim był dla Sidiousa Luke Skywalker, jeśli nie zwykłym farmerem z Tatooine?! Tak więc użycie miecza świetlnego przeciw byle jakiemu wieśniakowi było farsą." Nie zgadzam się z tym. Luke był dla Imperatora rucerzem Jedi, synem Vadera i potencjalnym zastępcą jego dotychczasowego ucznia (ponieważ płynęła w nim krew Skywalkerów, był idealnym kandydatem). To przede wszystkim.
Naturalnie, że tak było, ale tylko do momentu kiedy pretendent na ucznia definitywnie odmawia. Potem Sidious uważał go za taką samą nic nie wartą farsę, jak cały stary Zakon Jedi, który w jego mniemaniu zasłużył na to, co się stało w RotS .