A oto relacja kubusia bananowego, postronnego obserwatora tego „konwentu”
Podróż była udana, obmacano mnie dokładnie na lotnisku, (w końcu wyglądam na terrorystę), ale sama podróż minęła szybko. Ponieważ w tym roku nie brałem udziału w żadnym ze spotkań, jechałem pełen nadziei, chociaż wiedziałem, że nie spotkam wielu moich znajomych z całej Polski. Na lotnisku przywitała mnie najmilsza dredziara w Polsce czyli Gilraen, która była moim przewodnikiem w dotarciu do szkoły. Jak już dotarliśmy zaczęło się, czekałem w sumie 3 godziny na akredytację, która wynosiła 42 złote (za to dostałem identyfikator oraz książeczkę z planem zajęć oraz nie aktualna mapę). Oczywiście wszystko można zwalić na kuratorium, ale czy tylko jedna szkoła istnieje w warszawie, bo z tą mają organizatorzy problemy, jak to nie egzaminy albo zajęcia różnych styli walki, które umilały nam spotkanie.
Pierwszej części programu nie zobaczyłem bo stałem w kolejce po akredytację.
Rozpoczęcie odbyło się o dziwo planowo, wszystko ładnie i cacy, pierwsze przeprosiny ale na razie pełen euforii spotkania z innymi fanami czekałem co dalej będzie. Kolejną godzien straciłem na dowiedzenie się jak chodzi o sytuacje ze spaniem ale i tą przeszkodę wkońcu pokonałem. Wieczór minął w przyjaznej atmosferze, oraz w braniu aspirynki (początek choroby)… i w dobrym nastroju koło drugiej poszedłem spać. Sobota, śniadanko, szukanie apteki i początek dalszej części konwentu, i znów chaos organizacyjny, na akredytacji nie można było się niczego dowiedzieć, spoko w końcu organizatorzy nie znają programu, w sumie po co. Dzień minął na bieganiu z pietra na piętro w celu szukania rozrywek, po drodze okazało się że kilka osób odwołało przyjazd a wiec nie będzie kilku punktów programu. Niedziela minęła podobnie na krzątaniu się po całym „konwencie”
Plusy:
- Faulfett dzięki za fajne konkursy, modelinki, kalambury czy orgiami.
-Gil, Ester, Mef, co ja bym bez Was zrobił
-Jagg i Beata super było Was poznać dzieki za odprowadzenie
-Trem, Kell, Hal super było Was spotkać
- Jackson w końcu Ciebie poznałem, no i wytrzymałeś kolacje z pizzą z nami
- Fani SW, którzy się pojawili, dzieki za spotkanie było miło i fajnie ale to Wasza zasługa..
- ciepła woda pod prysznicem
- Navar fajna pogawędka o taktyce
Minusy:
- kasa, nie mam pojęcia czemu tyle te „atrakcje kosztowały”
- ogólny bałagan
-program miał być profesjonalny, a nie było ŻADNYCH NOWYCH POMYSŁOW, program był zwykły i do tego nie trzymał się kupy, wykonanie słabe….
- siły organizatorów ,które poszły na marne
- Ricky chyba byłeś na innym konwencie, niestety dla mnie ten konwent był blamażem.
W sumie nie chce mi się więcej pisać, bo nie ma o czym…. Jak tak mają wyglądać konwenty to ja zostaję w domu… nie było tak zle jak na Alderanie, ale dużo do tego konwetu nie brakowało, więc nie ma sie czym chwalić, jest pewne że niektóre osoby nie wyciągneły żadnych wniosków z poprzednich lat, szkoda ale ja wiem że za rok się nie pojawię...