Każdy kto był na tegorocznych DF, miał okazję wysłuchać pewnego wywiadu z Georgem Lucasaem, który pracę na planie SW okreslił następującymi słowami. "Wszystko, co się wydarzyło było nie do przewidzenia". Te słowa dokładnie oddają atomosferę Dagobah.
To jest już piąty w całości Gwiezdno-wojenny konwent w Polsce (po słynnym Star Wars Celebration 2000, dwóch Alderaanach i Corusconie), więc ta nasza tradycja rośnie, zwłaszcza jak doda się też inne organizowane u nas imprezy, które wychodzą poza ramy konwentu czy Gwiezdnej Sagi. Gorzowska ekipa to jedna z tych najbardziej zakręconych, skorych do żartów i zabawy ze zwykłymi ludźmi i to jest wspaniałe.
Niesamowitym plusem była sama lokacja, teatr - tak to genialne miejsce na konwent, ze względu na scene, światła, akustykę, oświetlenie. I doskonale to wykorzystano, fakt, że szkoła muzyczna była rzut beretem to kolejny plus.
To co mnie najbardziej urzekło, to samo podejście organizatorów, zawsze chętnych do pomocy, próbujących dostarczyć, to o co się prosi, bez najmniejszego marudzenia. Tu wspomnę tylko sprawę z czajnikiem w czasie sławetnej nocy z piątku na sobotę. W czasie tylu różnych problemów, komuś (i to chyba więcej niż jeden osobie, wielkie dzięki) chciało się latać za czajnikiem bym mógł sobie zrobić herbatę. Znając życie, po takich przeżyciach, większość innych po prostu by mi powiedziała delikatnie mówiąc - "sorry chłopie, mamy teraz powazniejsze problemy niż latanie za czajnikiem dla Ciebie". Ale Wam się chciało, normalnie podziwiam. Tu od razu przepraszamy Martę, za nasze zachowanie (naszej trójki, ja, Leo i Chewie) gdy zasypywaliśmy ją w piątek po przyjeździe całą masą dziwnych pytań (gdzie można kupić sól itp.). Biedna wszystkim się tak przejmowała, a my... cóż, niewdzięczni wykorzystaliśmy okazję.
No ale prawdziwym testem, była niesławna burda ze skinami w jednym z pubów. To był incydent, którego nie dało się przewidzieć, nie można było się przed tym zabezpieczyć. Niestety głupota ludzka nie ma granic i to był niestety idealny przykład. Szkoda Miśka, Burzola czy Leonidasa (mimo, że nie koniecznie chcą o tym mówić) i innych poszkodowanych. Szkoda, też wszystkich tych nerwów, ale organizatorzy zadziałali praktycznie natychmiast. Tu jeszcze moje specjalnie podziękowania dla Zrywola (choć może słowo podziękowania nie jest tu na miejscu, bo nie mam zamiaru Cię obrazić, odbierz to raczej jako niesamowity podziw). Jasne sprawa ta wprowadziła wiele zamętu, także i w programie konwentowym, ale ja - raczej jako obserwator i to z bardzo bezpiecznej odległości, tego co się działo później, mogę jedynie wyrazić swój podziw, waszemu oddaniu i zaangażowaniu. Wątpię czy w podobnej sytuacji zachowałbym się lepiej, prawde mówiąc wątpię czy bym sprostał takiemu wyzwaniu.
Dla mnie osobiście jednak podstwowym minusem był dość elastyczny program, a raczej elastyczne podejście do niego. Część opóźnień faktycznie jest usprawiedliwiona, ale tu taka mała rada na przyszłość, oddelegować jedną osobę do koordynowania spraw programowych, by ktoś nad tym czuwał cały czas i przede wszystkim zaganiał prelegentów i prowadzących, bo czasem im się też zapomina . Głośnie ogłaszanie programu to plus, ale czasem przydało by się miejsce, z aktualnym programem, choćby dlatego, że ktoś może wyjść na chwilę. Ale to już jest na prawde drobnostka, o której jak wierzę nie zapomnicie w przyszłym roku, a jak nie - to zorganizujemy społeczną grupę Strażników Budki Telefonicznej i tam będziemy na kartkach zapisywać aktualny stan programu ;D. Co do programu, to fajnym pomysłem było też pokazywanie zdjęć - w momencie gdy coś innego tam własciwie się sypneło. To dobry pomysł, że mieliście coś w zapasie, coś co w praktyce dotyczyło i przyciągało uwagę wszystkich, szkoda tylko, że z turnieju TCGa wychodziłem tylko na chwilkę by zobaczyć, co się dzieje .
Mam jeszcze jedną radę, uwagę, organizacyjną. Myślę, że dobrą rzeczą byłoby stworzenie dyżurnego w sypialni. Osoby, która pilnowałaby tam kluczy. Bo to dla nas też takie nieludzkie dzwonić o którejś w nocy albo z samego rana do Marty by nam przyniosła kluczyk.
Co do programu, żałuję, że nie byłem na otwarciu, ale i tak się udało wyjść wczesniej z pracy . Konwent zacząłem od prelekcji o komiksach Miśka pouczająca rzecz (choćby fakt, że TM Semic zbankrutował, ale w sumie jak przestali wydawać w SW to przestałem się nimi interesować ). Tu żałuję, że nie udało mi się załapać na pokazy Kamino.
Parada - cóż, ciekawa rzecz, podobnie jak pokazy na rynku. Szkoda, żeśmy musieli tak długo na tę policję, co nas ochraniała czekać i się wszystko przedłużyło. Fajnie ta prezentacja wyszła, podobnie jak pokaz 501 na rynku. Genialna rzecz, że potem zwykli ludzie, przede wszystkim dzieci, mogłdy sobie z PO robić zdjęcia na rynku. To jest właśnie to, o co chodziło w propagowaniu SW . Bez wątpienia byli najbardziej widoczni i widowiskowi . A reszta uczestników, wielu z nich miało niesamowite stroje, Tuskeni, Jawowie, Jedi czy kryptodroid .
Prelekcja Staszka Mąderka, niestety nie widziałem całej, ale na końcówkę się załapałem. Również fajna rzecz, ciekawie prowadzona i z tymi anegdotkami o hiphopowcach .
No ale totalnie zabiliście mnie widowiskiem Spadkobiercy Mocy, zwłaszcza, że wykorzystano tam także i publiczność. Choćby dla takiego przedstawienia warto jechać do Gorzowa. To jest własnie to, wyjątkowość i dusza konwentu. Nigdzie indziej czegoś takiego nie ma, prelekcje, konkursy są wszędzie, paradę też może zrobić każdy, ale to przedstawienie to majstersztyk, także audio wizualny - to dzięki lokacji. Właściwie jeśli chodzi o mnie, to wystarczarczyłoby byście napisali, że w przyszłym roku będzą Spadkobiercy Mocy w wersji wydłużonej ;D i wtedy wiem, że nie ma innej możliwości i trzeba przyjeżdząc.
Prelekcja Zaxona o grach komputerowych, bardzo fajna i taka trochę nostalgiczna choć załapałem się tylko na pierwsza część
Sabacc - no cóż jak się okazało stolik który prowadziłem miał pecha i przegrał .
Dziękuję też wszystkim tym, którzy przybyli na moją prelekcję początkowo więcej było dziennikarzy niż chętnych do jej wysłuchania, ale na szczęście tendencja się odwróciła (i to nie tylko dlatego, że prasa wyszła ). Choć mam dziwne wrażenie, że tylko dwie osoby zrozumiały prelekcję do końca (bo wiedziały czym jest "Droga Prób" ).
Niedziela to dla mnie przede wszystkim wyczerpujący turniej TCGa. Trzech oponentów i czwarte miejsce w klasyfikacji ogólnej. Ani razu nie wygrałem Ciemną Stroną .
A i super pomysł z takimi identyfikatorami - wymagało to generalnie większej śmiałości od ludzi w poznawaniu nowych osób . Faktycznie jak ktoś przyszedł kompletnie z zewnątrz - to mógł mieć problem, ale od czego byli nomenklatorzy
No i podzękowania dla mojej załogi, z którą targalismy się przez morza torów i oceany dzikich pociągów, śpiewając szanty na środku Gorzowa i smarując twarz absyntem by wyglądać na nawalonych - Leonidas & Chewie
Halcyon - za reklamę Lasu Ewoków na konwencie w postaci Forrest WAR IV - ha znam najlepszy spoiler do FW V .
Brencz/Randal/Domator - za notoryczne budzenie, co noc. Ale mój budzik jest ciut lepszy bo zaczyna od rana, a nie do rana, a co najważniejsze można go wyłączyć . No i za reprezentowanie Bastionu na panelu co z tego, że 2 tygodnie temu zdjęto Ci bana . prawdziwy HARDCOROWIEC .
Burzol - za męczenie się z nami, zwłaszcza gdy obgadywalismy O.
Celediv - kup sobie coś na pamięć bo ciągle zapominałeś z kim się witałeś, a z kim nie.
Freed - za skuteczne obudzenie mnie w niedzielę nad ranem . Do dziś to obudzenie czuję . Ta po takiej pobudce mam dość konwentów na najbliższe miesiące
Piett i Kun - miło było Was poznać
Falcon i Faultfett - fajnie, że z Fizykiem po nas przyszliście
Fizyk - za posmarowanie mi plecaka drzemem, tylko nie wiem po co...
Misiek - za męczenie Staszka
Taraissu - mam nadzieję, że wpłyniesz na ekipę i następnym razem też wystąpią w konkursie strojów
Yuri, Ki-Adi - za reprezentowanie Wrocławia
ceta - za pozwolenie mi poprowadzenia Sabacca i tak wykosiłem od razu Domatora. Pozwoliłem mu dobrać 3 karty a potem policzyłem mu punkty (żart)
Dante-mk, Yako - za ranne pogawędki
herbu, Killrah - miło było Was spotkać
Franki - za nocnę akcję i próbę wykompanie mnie w bajorku
Zrywol - tekstem w czasie parady "Jarek i Lechu to jedna rodzina" zabiłeś mnie maksymalnie
Miagi i Ante Gregu - za klimatyczną rozmowę o starwarsowych nowinkach
Handzik - za motylkowanie
twardy - za ksywkę, tak bardzo często ją wymieniano podczas konwentu - zwłaszcza w kontekście podłogi
Ragnus - za zabójczy kostium
no i przede wszystkim Sizarowi - który trzymał to wszystko w swoich rękach oraz jego wiernym pomocnikom Imperator Jacewa, YangObi, Martinus, Tarkin, Marta, Zaxon i wszyscy inni, których nie potrafię od tak z ksywki wymienić. Bez waszej pracy i zaangażowania nie byłoby tego wspaniałego konwentu.
I dziękuję za obecnosć wszystkim tym, których nie wymieniłem czy zapomniałem wymienić, fajnie, że byliście, konwent tylko na tym zyskał.
No teraz pozostaje zbierać siły na Pilchowice, oraz zacząć planować przyszły rok . Ja przyjazd na Dagobah 2007 mam już w planach, no ale teraz liczę na rewizytę - np. na przyszłorocznych Dniach Fantastyki . I jeszcze raz dziękuję za wszystko .