TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Senat galaktyczny

Chwała i cześć walczącym Żydom!!!!

Imperator Darth Maul 2006-04-20 20:07:00

Imperator Darth Maul

avek

Rejestracja: 2004-11-06

Ostatnia wizyta: 2007-11-10

Skąd: Kielce(Yavin IV)

Związku z rocznica wybuchu powstania w getcie(Warszawa) należy przedstawić prawdę o heroizmie walczących Żydów. Postanowiłem poszukać po Internecie i natrafiłem na fajny artykuł. Z powodu swoich rozmiarów skróciłem go.

"Prawie wszystkie napisane dotychczas - a przecież napisano wiele książek i artykułów o powstaniu warszawskich Żydów - to albo perfidna fałszywka tych, którzy szukają własnej sławy w zapomnieniu innych, albo błąd wynikający z niedostatecznej wiedzy i ufnego stosunku do pozostających przy życiu świadków, którzy wysmażyli swoje opowiadania i skrócone wersje, pomniejszające innych, i - rzecz jasna - upiększające ich samych" - pisał Chaim Lazar-Litai w swojej książce "Masada w Warszawie".
Również w Polsce propaganda peerelowska od samego początku fałszowała obraz powstania. Żydowską Organizację Bojową (ŻO traktowała jako jedyną liczącą się uczestniczkę powstania, mimo że jej rzeczywisty udział w powstaniu był drugoplanowy. O jej wyeksponowaniu przez pezetpeerowskich historyków zadecydowała komunistyczna, prosowiecka orientacja.
Władze PRL konsekwentnie przemilczały udział w powstaniu ściśle współdziałającego z Armią Krajową Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW). Jako liczniejszy, lepiej uzbrojony i wyszkolony przez polskich instruktorów ŻZW stawiał długotrwały opór Niemcom (od 19 do 27 kwietnia 1943 r.). Dla porównania - słabo uzbrojeni i nieprzygotowani do walki bojowcy ŻOB byli w stanie bronić się efektywnie jedynie kilkanaście godzin pierwszego dnia powstania.
Formalny upadek komunizmu nie przerwał zmowy milczenia wokół ŻZW. Do dzisiaj nie brakuje zwolenników "historycznego uśmiercenia" prawdy o podstawowym udziale żołnierzy tej formacji w powstaniu. Popyt na to gigantyczne kłamstwo trwa, zmieniło się tylko jego podłoże. Wizja Polski "antysemitów", forsowana przez filosemitów i żydowski ruch roszczeniowy, nie wytrzymuje porównania z faktami polsko-żydowskiego braterstwa broni. Na tle piętrzących się kłamstw i półprawd na temat powstania w getcie warszawskim warto zwrócić uwagę na dwie żydowskie publikacje: "Prawda o powstaniu w getcie warszawskim" autorstwa żydowskiego publicysty Aleksandra Swiszczewa, która ukazała się na łamach "Shalom New York"[1], oraz "Zmienne oblicze pamięci. Kto obronił Getto Warszawskie?" Moshe Arensa opublikowaną w "The Jerusalem Post"[2] 23 kwietnia 2003 r. - w 60. rocznicę powstania.

Geneza ŻZW
W listopadzie 1939 r. u jednego z oficerów Związku Walki Zbrojnej, kapitana Henryka Iwańskiego ps. "Bystry", pojawiło się czterech Żydów - oficerów Wojska Polskiego - z porucznikiem Dawidem Mordechajem Apfelbaumem. Zaproponowali Iwańskiemu utworzenie żydowskiej grupy bojowej, która stałaby się częścią polskiego podziemia. Pod koniec grudnia grupa została powołana do życia (liczyła 39 ludzi), złożyła przysięgę i otrzymała nazwę Żydowskiego Związku Wojskowego. Po przysiędze kapitan Iwański wręczył członkom ŻZW 39 pistoletów vis. 30 stycznia 1940 r. informację o powstaniu ŻZW przesłano do generała Sikorskiego. W latach 1940-1942 komórki ŻZW powstały w całej Polsce; najsilniejsze ogniwa istniały w Lublinie, we Lwowie i w Stanisławowie. Trzon organizacji tworzyli członkowie młodzieżowej organizacji "Betar" i dwóch organizacji syjonistycznych.
Głównym celem działalności ŻZW w 1940 r. było przeprawienie przez granicę polsko-węgierską swoich członków, szczególnie oficerów, do polskich dywizji formowanych we Francji i Anglii.

Eksterminacja Żydów i słabość lewicy
Latem 1942 r. Niemcy przystąpili do planowego unicestwienia getta warszawskiego. Tak zwana wielka akcja trwała od 22 lipca do 21 września. Z Warszawy wywieziono do Treblinki i na Majdanek ponad 300 tysięcy warszawskich Żydów. W getcie pozostało ok. 50 tysięcy (według oficjalnej statystyki niemieckiej - 35 tysięcy) osób. Dopiero wówczas członkowie syjonistycznych partii lewicowo-socjalistycznych zdecydowali się stworzyć swoją organizację (razem z Bundem i komunistami). Do tego czasu nie prowadzili żadnej działalności podziemnej. "To my byliśmy prawdziwą władzą w getcie. To my decydowaliśmy, jak mają żyć ludzie, którzy pozostali w getcie. Nazywali nas `partią`. Gdy partia coś kazała, było to wykonywane" - wspomina Marek Edelman sowieckie porządki panujące w komunistycznych strukturach[3].
W ŻOB w ciągu całej jej działalności nie było ani jednego oficera Wojska Polskiego.

Przygotowania i organizacja ŻZW
W tym czasie Żydowski Związek Wojskowy działał już dwa i pół roku. Przez cały ten czas konspiratorzy otrzymywali od Armii Krajowej broń i uczyli się jej używać. W tym celu z miasta regularnie przychodził do nich instruktor - kapitan Wojska Polskiego. Ze wspomnień Henryka Iwańskiego, oficera Korpusu Bezpieczeństwa AK odpowiedzialnego za łączność z organizacjami żydowskimi, dowiadujemy się, że latem 1942 r. w ŻZW służyło 320 uzbrojonych żołnierzy. W czasie tzw. wielkiej akcji ukrywali się w bunkrach. Dlatego zginęło spośród nich "tylko" 15-20 ludzi. Dowódca ŻZW, Dawid Apfelbaum, został przez Korpus Bezpieczeństwa uprzedzony o zbliżającej się akcji Niemców. Poinformował o tym przewodniczącego Judenratu Czerniakowa i zalecił stawienie oporu.
W lipcu 1942 r. odbyło się zebranie społeczności getta, na którym byli obecni Czerniakow ze swoim zastępcą Lichtenbaumem. Raport o sytuacji przedstawili Apfelbaum i Iwański. Ich propozycje zostały odrzucone. Dowódcy ŻZW nie zdecydowali się samodzielnie wystąpić przeciwko Niemcom, obawiając się, że później to właśnie oni zostaliby obwinieni o rozpętanie krwawej rzezi. Co istotne, jak wynika ze wspomnień Iwańskiego, już na samym początku "wielkiej akcji" organizacja była odcięta od swoich składów broni, nie byłaby więc w stanie nic zrobić.
Do pierwszego otwartego wystąpienia przeciw Niemcom doszło dopiero w styczniu 1943 r., kiedy ŻZW liczył już około 500 ludzi. Potwierdza tę liczbę sama struktura organizacji oparta na tzw. piątkach - czterech żołnierzy i dowódca. Trzy piątki tworzyły oddział, cztery oddziały - pluton, cztery plutony - kompanię (240 ludzi). Z początkiem stycznia 1943 r. ŻZW liczył dwie pełne kompanie uzbrojone i wyekwipowane, a także dwie kompanie szkieletowe. Nie miały one żołnierzy ani broni, ale zakładano, że w czasie powstania masy ochotników zapełnią ich szeregi. W kwietniu 1943 r. zadanie to zostało wykonane.
Dysproporcje

w uzbrojeniu ŻZW i ŻOB
Jeśli wierzyć Markowi Edelmanowi, najlepiej przygotowana do walki była jego macierzysta ŻOB. "My, bundowcy, byliśmy jedyną organizacją polityczną mającą pieniądze. Arbeter Ring, nowojorska organizacja robotnicza, do której należał szef amerykańskich związków zawodowych Dubiński, a także towarzysze Pat i Held, od samego początku przysyłała nam pieniądze. Natomiast syjoniści nie mieli grosza. Ich towarzysze z Palestyny porzucili ich" - tłumaczył Edelman[4]. Dodał, że innym sposobem "zabierania forsy" było "terroryzowanie" "bogatych Żydów", "przemytników" czy też "żydowskich policjantów". "Kasę Judenratu ograbiliśmy na setki tysięcy złotych, obrabowaliśmy też i przedsiębiorstwo aprowizacyjne. Posunęliśmy się nawet do porwania. [Marek] Lichtenbaum, przewodniczący Judenratu na Czerniakowie, odmówił nam pieniędzy. Uwięziliśmy więc jego syna. Do Lichtenbauma napisaliśmy, że trzymamy chłopca z nogami zanurzonymi w cebrzyku z lodowatą wodą, tak że na pewno nabawi się choroby. Przyszli z pieniędzmi. Innym razem żydowski policjant, zresztą skurwysyn, nie chciał dać pieniędzy. Musieliśmy pokazać, że jesteśmy twardzi. Przyszliśmy do niego około czwartej, gdy termin ultimatum już upływał. `Nie chcesz dać?` - spytaliśmy i zastrzeliliśmy go. Po tym zdarzeniu wszyscy płacili. W sumie pieniędzy nam nie brakowało"[5].
Tymczasem Aleksander Swiszczew, powołując się na wspomnienia B. Jaworskiego (komunista i dowódca jednej z grup ŻO, podaje wręcz zatrważający stan uzbrojenia ŻOB. "W styczniu 1943 r. dysponowała ona zaledwie 2 pistoletami i 1 granatem, i to po pięciu miesiącach pracy! 19 kwietnia ŻOB posiadała tylko 70 pistoletów (50 z nich otrzymała od ŻZW, a 10 od polskich komunistów). Ani jednego karabinu maszynowego... Co więcej - ani jednego człowieka, któryby kiedykolwiek w życiu go widział, nie mówiąc już o umiejętności posługiwania się nim. Liczebność ŻOB (według jej oficjalnych danych) wynosiła w momencie powstania 500 ludzi, ale według późniejszych wspomnień dowódców ŻOB - tylko 200-300 osób. Tymczasem liczba bojowników ŻZW na początku powstania doszła do 1500 ludzi (wg wspomnień kapitana Zajdlera i niektórych innych oficerów AK). Wpływał na to fakt, że ŻZW przyjmowała do swoich szeregów wszystkich chętnych, nie oglądając się na ich przynależność partyjną. Jedynie kierownictwo pozostało rewizjonistyczne. Wśród dowódców średniego szczebla znajdujemy członka Bundu, członka Arudat-Israel i komunistę. Do ŻZW przyłączały się na autonomicznych zasadach organizacja chasydów z Bracławia i lewicowo-socjalistyczna grupa Ryszarda Walewskiego, której ŻOB nie przyjął jako `nie należącej do obozu syjonistycznego`. Komuniści i Bund również nie należeli do obozu syjonistycznego, ale ich z jakichś powodów do ŻOB przyjęto. (...) Dodajmy, że cyfra 1500 bojowników ŻZW nie obejmuje osób przyłączających się już w czasie trwania powstania. Ilu ich było - nikt nie wie".

16 godzin żobowców
Autor nie pozostawia najmniejszych wątpliwości co do proporcjonalnie nikłego udziału ŻOB w powstaniu: "Natarcie Niemców na getto rozpoczęło się nad ranem 19 kwietnia 1943 r. Pierwsze uderzenie skierowali na pozycje ŻOB przy ulicach Nalewki i Zamenhofa. Bojownicy ŻOB stawiali opór przez 16 godzin, podpalili jeden czołg i wyeliminowali z walki kilkadziesiąt Niemców, po czym wycofali się. Na tym faktycznie wyczerpuje się udział ŻOB w powstaniu. Przyznać należy, że działały jeszcze rozproszone grupy ŻOB. 20 kwietnia stawiały one jeszcze opór w czasie likwidowania przez Niemców pojedynczych bunkrów. Jednak to, co można nazwać `powstaniem w Getcie Warszawskim` w rzeczywistości trwało od 19 do 27 kwietnia. To nie z ŻOB walczyli Niemcy".

ŻZW pod polską i żydowską, ŻOB pod czerwoną flagą
Przerwawszy po 16 godzinach obronę ŻOB, Niemcy podeszli do placu Muranowskiego. Właśnie tu zawiązała się jedyna w czasie całego powstania długa walka pozycyjna. Plac był centrum okręgu ŻZW. W domu nr 7 znajdował się sztab główny ŻZW. Właśnie na placu Muranowskim, w domu nr 17, powiewały polska i żydowska flaga (jedyna flaga ŻOB zdobyta przez Niemców po zdobyciu bunkra Anielewicza miała kolor czerwony). Do piwnicy domu nr 7 prowadził tunel, przez który ŻZW przez cały czas otrzymywał z miasta broń i amunicję. Łącznie bojownicy ŻZW wykopali 6 tuneli w różnych częściach getta. Jeden z nich został przez Niemców odkryty jeszcze przed powstaniem. ŻOB nie miała ani jednego tunelu. Właśnie tą drogą w nocy z 18 na 19 kwietnia Józef Lejbski, związany z AK, dostarczył ciężki karabin maszynowy. Zainstalowany na strychu domu nr 17 CKM znacznie wzmocnił siły ŻZW. W walkach 19 kwietnia na placu Muranowskim Niemcy stracili jeszcze jeden czołg i ponad stu ludzi. Zdobyć pozycji ŻZW wówczas nie byli w stanie. Stało się to dopiero 22 kwietnia.
Kierujący pacyfikacją getta brigadenführer SS Juergen von Stroop w więzieniu w rozmowach z Kazimierzem Moczarskim przyznał, że "problem flag miał wielkie znaczenie polityczne i moralne". Jednoczyły naród wokół prawowitego rządu, "ale szczególnie Polaków i Żydów". Nawet niemiecki zbrodniarz wiedział, że nie było to możliwe pod czerwoną flagą. Reichsführer Himmler wrzeszczał do telefonu: "Stroop, musisz za wszelką cenę zwalić te dwie flagi!"[6]. Stroop dostał za pacyfikację getta Żelazny Krzyż I klasy...

Bohaterstwo sojuszników
Wydawało się wówczas, że powstanie zostało zdławione, ale 27 kwietnia z pomocą pospieszyły oddziały Armii Krajowej. Oddział majora Henryka Iwańskiego przeszedł przez tunel i rozpoczął walkę z Niemcami. Równocześnie na placu Muranowskim atakowali Niemców żołnierze ŻZW. Oba oddziały się połączyły. Stroop w swoim raporcie skierowanym do Krakowa tak opisał wspólną walkę ŻZW i AK: "Główna żydowska grupa bojowa, w której uczestniczą również polscy bandyci, wycofała się pierwszego albo drugiego dnia do miejsca zwanego placem Muranowskim. Tam została wzmocniona przez znaczną liczbę polskich bandytów. (...) Na dachu betonowego budynku zatknęli oni flagę żydowską i polską, jako znak wojny przeciwko nam"[7].
Części ŻZW Polacy zaproponowali wyjście z getta i przeprawienie się na "stronę aryjską". Jednak Dawid Apfelbaum odmówił pozostawienia getta, ponieważ nie miał łączności z wieloma grupami ŻZW znajdującymi się w innych miejscach. Wyszła jedynie niewielka część bojowników, 34 osoby, wynosząc wielu rannych. Odprowadzało ich wielu Żydów, którzy nie brali udziału w walkach. Polacy przez kilka godzin osłaniali ich ewakuację, ponosząc duże straty. Major Iwański został ranny, jego syn Roman i brat Edward zginęli. Niemcy stracili ponad stu ludzi i jeden czołg. W walkach 27 kwietnia ciężko ranny został Dawid Apfelbaum, który zmarł następnego dnia. 29 kwietnia pozostali bojownicy ŻZW, którzy do tego czasu stracili wszystkich swoich dowódców, opuścili getto przez tunel muranowski i zostali rozlokowani w lasku michalińskim. Na tym zasadnicze walki się zakończyły. Rozpoczęło się przeczesywanie getta i likwidowanie poszczególnych bunkrów.

Ostatnie dni powstania
Z raportu Stroopa: "Przebieg operacji 29.04.43. (...) Łącznie odkryto 36 bunkrów przeznaczonych do zamieszkania. Z tych i innych miejsc schronienia wyciągnięto 2359 Żydów, wśród nich 106 zginęło w walce (...). Siły: jak wczoraj, strat nie ma. Przebieg operacji 2.05.43. Znaleziono 27 bunkrów (...). Wśród rannych - 4 niemieckich policjantów, 4 polskich policjantów. 6.05.43 (...). Ranny został Unterscharführer SS (...). Łącznie zlikwidowano 47 bunkrów, 2 ludzi z oddziału zaporowego zostało rannych".
Jak widzimy, w czasie likwidacji bunkrów (łącznie zniszczono ich 631) Niemcy ponieśli pewne straty. Ale te straty (106 Żydów zginęło w walce i ani jeden Niemiec nie został nawet ranny) są zupełnie nieporównywalne ze stratami z pierwszych dni. Ostatecznie powstanie zostało zdławione 5 czerwca, kiedy doszło do ostatniego starcia z Niemcami. Wszystko odbywało się na wspomnianym placu Muranowskim. Tym razem jednak walkę z Niemcami toczyła grupa Żydów ze świata przestępczego, niemająca związku z ŻZW czy ŻOB. W szczytowym momencie operacji poszukiwania i niszczenia bunkrów niewielka grupa bojowników ŻZW przeniknęła do getta ze strony aryjskiej i 5-6 maja wyprowadziła do miasta żydowskich cywilów. Osłaniając ich odwrót, 6 maja prawie wszyscy zginęli.

Ewakuacja ŻOB
Na początku maja kierownictwo ŻOB odkryło przejście przez kanalizację i opuściło getto. Być może uciekliby wcześniej, ale nie znali drogi, gdyż nie mieli własnych tuneli. Opuszczając getto, porzucili rozproszone grupy swoich bojowników znajdujących się w innych miejscach. Ze wspomnień jednego z członków kierownictwa ŻOB wynika, że odmówili przy tym zabrania ze sobą kilku cywilnych i bezpartyjnych Żydów, którzy prosili o pomoc.
Mordechaj Anielewicz odmówił ucieczki. 8 maja jego bunkier został otoczony przez Niemców. Anielewicz zastrzelił się razem ze swoimi bojownikami. Według niektórych, być może mniej wiarygodnych świadectw, Anielewicz zastrzelił się wcześniej, nim bunkier został otoczony przez Niemców.

Przewodził Apfelbaum, nie Anielewicz
"Jak wynika z przytoczonego materiału, podstawowej walki z Niemcami nie prowadzili `pacyfiści` z ŻOB, a `militaryści` z ŻZW. Spośród 1300 zabitych i rannych Niemców ŻOB zabiła ledwie ponad setkę. Zgodnie z tym, prawdziwym dowódcą powstania należy uznać nie Mordechaja Anielewicza, a porucznika Dawida Apfelbauma" [pośmiertnie awansowanego do stopnia majora WP - dop. WM] - uważa Swiszczew.
Cytowany żydowski publicysta zdecydowanie odrzuca oszczercze pomówienia Armii Krajowej o bezczynne przyglądanie się zagładzie getta: "Należy uznać za oszczercze twierdzenia dowódców ŻOB (a wszyscy oni oprócz Anielewicza przeżyli) i polskich komunistów o odmowie przez AK pomocy dla walczących w getcie. Oczywiście, półmilionowa Armia Krajowa mogłaby okazać większą pomoc, ale czy można ją za to winić?".

Wołanie o prawdę
W książce "Getto walczy", opublikowanej niedługo po wojnie, Edelman w ogóle nie wspomina ŻZW. Inny żobowiec, Icchak Cukierman, mówił lekceważąco o tej organizacji. Istnieją jednak świadectwa szeregowych członków ŻZW. Jeszcze w 1946 r. ukazała się niewielka broszura "Prawda o powstaniu w Getcie Warszawskim". Wydano niektóre wspomnienia członków ŻZW. W latach 60. posiadane materiały zebrano i usystematyzowano w książce Chaima Lazara-Litai pt. "Masada w Warszawie". Dodajmy jeszcze "Muranowską 7" Lazara, wydaną w 1966 r. Trzy lata wcześniej Dawid Wdowiński wydał w Nowym Jorku książkę "And we are not saved", w której wydawca przedstawił go jako jednego z przywódców powstania w warszawskim getcie. Warto też wspomnieć książkę Mariana Apfelbauma "Dwa sztandary. Rzecz o powstaniu w getcie warszawskim", której wartość starała się pomniejszyć Anka Grupińska w "Tygodniku Powszechnym" ("Zgubne szukanie (jedynej) prawdy historycznej", 29.06.2003). Chodziło o niebagatelną "zgubną" prawdę: Apfelbaum przypomniał m.in. rolę AK jako sojuszniczki żydowskich powstańców.

Bezmiar kłamstw czy przeszłości?
Nawet doktor Marek Edelman, jeden z żobowskich uczestników powstania, niegdyś nazywał żołnierzy ŻZW "faszystami". Przekonywał, że to ŻOB dowodziła powstaniem. Później w książce-wywiadzie "`Strażnik` Marek Edelman opowiada" starał się "zamulić" przeszłość. "Nie to ważne, kto i gdzie strzelał, jak i którędy przeskoczył. Nie chodzi mi o dawanie świadectwa żołnierskiej dzielności" - tłumaczył. Równie Edelman niechętnie odniósł się do faktów w rozmowie z Hanną Krall, gdy przyznał, że w powstaniu walczyło co najwyżej 200-220 bojowców z jego organizacji. "To nie ma znaczenia" - tłumaczył rosyjskiemu Żydowi Michaiłowi Rumerowi-Zarajewowi. "Wszystko jest niczym wobec bezmiaru przeszłości"[9].
Szczególnie prawda wydaje się nieważna dla niektórych żydowskich badaczy.

(Nie)sława żobowców i przedsiębiorstwo holokaust
Próby przypomnienia prawdziwej roli ŻZW podjął się Paweł Szapiro na łamach "Rzeczpospolitej" ("Żydowski Związek Wojskowy - biała plama historii", 5-6.07.2003 oraz tamże: "Historia nieznana. Żydowska Organizacja Bojowa, Żydowski Związek Wojskowy. Krótki kurs zapamiętywania i zapominania"). Szapiro bez ogródek pisze o niegodnej roli żobowskich propagandzistów, którzy na trupie ŻZW zbudowali własną legendę: "Aby dać się zapamiętać, a potem nie dać się zapomnieć, nie wystarczy posługiwać się karabinem, trzeba też imać się bez przerwy broni strategicznej: czcionki (...). Na przykład na wysłanej z kraju `liście londyńskiej`, zawierającej imiona żobowców zamordowanych w powstaniu w getcie, wpisano także nazwiska osób niemających z wydarzeniem nic wspólnego, ale bliskich politycznie. Rzekłbym, że dopisującemu pomógł nadmiar pamięci" - pisze Szapiro. Jego zdaniem, żobowcy stanowią jeden z filarów przedsiębiorstwa holokaust. Zderzenie z prawdą o głównym udziale w powstaniu ŻZW, który wspierała AK, z pewnością popsułoby interes ruchom roszczeniowym. Żądać odszkodowania od sojusznika nie wypada, ale od "polskiego antysemity" - dużo łatwiej...
"Sześćdziesiąt lat minęło od czasu wybuchu powstania w getcie warszawskim. Ponieważ przeszło ono do legendy - powinno zostać uwolnione od uprzedzeń politycznych i winno zostać opisane jak najbliżej rzeczywistego przebiegu wydarzeń. To jest dług, który jesteśmy winni bohaterom powstania" - ocenił Moshe Arens w "The Jerusalem Post", ubolewając nad tym, że polegli żołnierze ŻZW nie mogli napisać swojej historii. Jednak krew bohaterów okradzionych z chwały i pamięci nie przestaje napędzać trybów przemysłu holokaustu. Bezczelność przywódców Światowego Kongresu Żydów, którym potrzebny jest "polski współudział" w powstaniu obozu Auschwitz, jest tego najnowszym przypomnieniem. Są mocne przesłanki, że prawda o polsko-żydowskim braterstwie broni AK - ŻZW nie zostanie uwieczniona we współtworzonym m.in. za polskie pieniądze Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie, jeżeli wyraźnie nie zażąda tego strona polska.
Historyczne "zabójstwo" bohaterów polsko-żydowskiego braterstwa broni zadało głębokie i dotąd niezabliźnione rany pamięci obu narodów. Dopóki w imieniu rzeczywistych bohaterów getta wykrzykują uzurpatorzy ich chwały, domagając się dziesiątek miliardów dolarów tzw. odszkodowania, dopóty obraz Żyda w oczach Polaka - i odwrotnie - będzie wykrzywiony. Nie jest więc możliwa pełna normalizacja stosunków między naszymi narodami bez pamięci o pięknych kartach wspólnej historii i usunięcia wszelkich ognisk jej instrumentalizacji.
Waldemar Moszkowski

[1] Zob. http://www.shalomnewyork.com/authors/schwartz/warshaw.php.
[2] Zob. http://www.freeman.org/monline/may03/arens.htm.
[3] Rudi Assuntino, Wlodek Goldkorn, "Strażnik Marek Edelman opowiada", Wydawnictwo Znak, 1999.
[4] Tamże, s. 76-77.
[5] Tamże.
[6] Moshe Arens, The Changing Face Of Memory: Who Defended The Warsaw Ghetto?,
The Jerusalem Post, 23.04.2003.
[7] Tamże.
[8] Tamże.
[9] Zob. http://berkovich-zametki.com/Nomer32/Rumer1.htm.
[10] Zob. http://berkovich-zametki.com/Nomer32/Gorelik1.htm.

LINK
  • tak szczerze mówiąc...

    Shedao Shai 2006-04-20 20:13:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-19

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    to jakbym ja miał do wyboru: zginąć walczyć, albo zginąć chowając się, też bym chyba wolał odejść z jakimś tam hukiem powstanie w gettcie to heroizm wymuszony sytuacją

    LINK
  • Ja bym powiedziała tak...

    ulien 2006-04-21 21:36:00

    ulien

    avek

    Rejestracja: 2005-09-14

    Ostatnia wizyta: 2014-04-14

    Skąd: Warszawa

    Oczywiscie, ze w historii ( każdej) jestw iele zakłamań. Kto w chwili obecnej chciałby zauważyć, że większośc młodych ludzi w getcie , którzy w jakiś sposób usiłowali poprawic sytuację ( akcje dożywiania, cała organizacja "Spartakus" były grupami absolutnie komunistycznymi? Tylko, że jezeli poinformujemy o tym przeciętnego Polaka, od razu usłyszymy coś w rodzaju :"A komuch, dobrze im tak". Więc się nie mówi. Zresztą, po co umniejszać dokonania tych poszczegónych sekcji, powołując się na ideologię? Zwłaszcza, że przez 50 lat oglądaliśmy przeróżne jej spaczenia, o których oni nie milei pojęcia? Dlaczego tak rzadko sie wspomina o zydowskiej policji, silnie współpracujacej z gestapo? Prawdy getcie, nie uświadczymy, nawet Ci, którzy znają je z bezpośrednich opowiadań (ja ) zdają sobie sprawę, ze to się wszytko iopiera na sprzecznych relacjach...
    A poza tym, a takich książkach jak wspomnienia Edelmana nie da się przedstawić wszytskich faktów. Takie książki mają bardziej charakter pamiętników i wtedy pisanie tylko o swojej organizacji jest trochę usprawiedliwione... Gdyby Edelman i inni otworzyli cała prawdę, z wszystkimi liczbami i nazwiskami, tych książek nie dało by się czytać, zmieniłyby się w dokumenty przechowywane tylko w ŻIHu i czytane przez kilku studentów , którzy szykują się do egzaminu... Do zwykłych czytelników nigdy by nie dotarły ( dam Ci zresztą próbkę zdania :" Po selekcji na Umchlagplatzu zabrano nas do szopów Schulza i Toedelsa."- "Po selekci na Umszlagplatzu, zabrano tych, których uznano za zdolych do dalszej pracy , czyli Maszę M z Próżnej, Marka, ze Szczęsliwej, który należał do ŻZW, do szopów Tudelsa na Zamenhoffa, Chawę G z Nalewek , która należała do sparakusa do pracy w szpitalu itd itd...)

    LINK
    • Prawda o getcie?

      Komandor Eire 2006-04-21 22:38:00

      Komandor Eire

      avek

      Rejestracja: 2005-08-08

      Ostatnia wizyta: 2013-05-05

      Skąd: Ze wsi

      Nie ma czegoś takiego jak prawda o getcie. Byli tacy co lizali Niemcom buty i nie wiem czy do końca można ich potępiać. Człowiek by się ratować w sytuacji ekstremalnej zrobi wszystko. Byli też ci co walczyli. Zdrajcy i bohaterowie-ale nie tylko oni stanowią narod. Większość starała sie po prostu ratować. Tyle, ze po wojnie wszyscy kombatanci

      LINK
      • Zdrajcy?

        Wedge 2006-04-21 23:24:00

        Wedge

        avek

        Rejestracja: 2005-01-07

        Ostatnia wizyta: 2019-05-26

        Skąd: Wrocław/Psary

        Zdrajcy czego? Narodu żydowskiego? A co to jest naród żydowski, a ściślej co to było wtedy? Izrael nie istniał, Żydzi byli integralną częścią społeczeństw. To może zdrajcy Polski? Ładnie im Polacy odpłacali za wierność, paląć ich w Jedwabnem, prześladując i szykanując nie gorzej niż naziści. Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy jak to wtedy wyglądało i widzisz świat czarno-biały. Otóż nie, wyobraź sobie, że wszystko może mieć wiele odcieni szarości.
        Zastanów się czasem dziewczyno, co piszesz.

        LINK
        • Zdrajcy

          Sebastiannie 2006-04-22 00:18:00

          Sebastiannie

          avek

          Rejestracja: 2002-12-28

          Ostatnia wizyta: 2008-09-20

          Skąd: Pabianice

          Czy ja wiem... Jednak zdrajcy. Przecież istnienie narodu wcale nie jest uzależnione od istnienia państwa tego narodu. Może i Żydzi byli w kategoriach ogólnych częścią szerszego społeczeństwa (np. polskiego), ale też w sposób niekwestionowany dało się ich wyróżnić z całej reszty: pod względem tradycji kulturowej, a także cech fizycznych. Jeśli w czasie II wojny światowej na każdym Żydzie praktycznie ciążył wyrok śmierci, to inny Żyd, który próbował się ratować kosztem ludzi związanych tym samym losem co on, był niewątpliwie zdrajcą.
          Czyżby Żyd współpracujący z Niemcami rzeczywiście miał takie głębokie przekonanie, że Żydów trzeba wyeliminować? W takim razie sam powinien się zagazować . Tutaj w grę wchodziły najniższe i najbardziej haniebne instynkty samozachowawcze. I to była zdrada - jeśli nie wiadomo kogo konkretne, to na pewno była to zdrada człowieczeństwa, zdrada jakiekogolwiek sensu istnienia. Oczywiście ta szarość, czyli chęć ocalenia samego siebie za wszelką cenę, jest czymś zrozumiałym i nie jest trudno pojąć, dlaczego ludzie decydowali się na najgorsze podłości. Tylko że zrozumienie dla motywów wcale nie wyklucza ich zdecydowanie negatywnej oceny.

          LINK
        • ......

          Imperator Darth Maul 2006-04-22 10:47:00

          Imperator Darth Maul

          avek

          Rejestracja: 2004-11-06

          Ostatnia wizyta: 2007-11-10

          Skąd: Kielce(Yavin IV)

          "Ładnie im Polacy odpłacali za wierność, paląć ich w Jedwabnem, prześladując i szykanując nie gorzej niż naziści."-co do tego mam troche inne zdanie. Poszukałem troche o Jedwabnem i....
          Jak było w Jedwabnem?

          W 1989 r. w Studiach Podlaskich (wydawanych przez ówczesną Filię Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku) ukazało się obszerne opracowanie o zagładzie skupisk żydowskich w regionie białostockim w latach 1939 i 1941-1944. Jego autor, Waldemar Monkiewicz, był szefem Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich.

          Według jego ustaleń, 10 lipca 1941 r. do Jedwabnego przybyło samochodami ciężarowymi około 200 niemieckich funkcjonariuszy policyjnych z batalionów 309 i 316 (działających w ramach Einsatzgruppen , tworzących Kommando Bialystok. Dowodził nimi Wolfgang Bürkner z warszawskiego Gestapo. Przenosili się oni z miejscowości do miejscowości, urządzając pogromy Żydów. W Jedwabnem rola nielicznych miejscowych Polaków ograniczona była do przyprowadzania ofiar na rynek i ich konwojowania poza miasto. Niemcy spędzili do stodoły poza miastem około 900 Żydów, których następnie spalili.

          Czy członkowie Kommando Bialystok (którzy popełnili podobne zbrodnie na Żydach także w Radziłowie, Wąsoszu, Szczuczynie, Tykocinie o co również oskarża się Polaków) mogli prowadzić jakiekolwiek pertraktacje z Polakami na temat: co zrobić z Żydami? Gdyby tak było, to dlaczego Niemcy już od marca 1941 r. (czyli na trzy miesiące przed inwazją na Związek Sowiecki) przygotowywali Einsatzgruppen do ich likwidacji i dlaczego Heydrich 2 lipca 1941 r. wydał im formalny rozkaz mordowania Żydów na terenach zajmowanych przez wojska niemieckie? I wreszcie, trzeba być konsekwentnym: jeśli tak było, to może dojdziemy do wniosku, że Hitler pytał Polaków czy ma rozpętać w porozumieniu ze Związkiem Sowieckim kataklizm II wojny wiatowej. A jesli tak, to konieczna będzie rewizja Procesu Norymberskiego! Cóż to byłby za rewizjonizm historyczny. Prawdziwy cymes.

          Monkiewicz, prokurator z zawodu, w 1949 r. oskarżał kilku Polaków o pomaganie Niemcom w wyłapywaniu Żydów i ich eskortowaniu. Zapadły wyroki kilkunastu lat więzienia. Po latach Monkiewicz mówi o tym bardzo niechętnie (w wypowiedzi do artykułu Danuty i Aleksandra Wroniszewskich w Kontaktach z lipca 1988 r.): Ci ludzie mówi z naciskiem - m u s i e l i być skazani. Bez względu na stopień winy. Były to przecież czasy Jakuba Bermana i jemu podobnych...

          Dziwni byli jednak ci Polacy. Mimo że nie ustąpili Niemcom i nie chcieli zachować przy życiu (choćby na jaki czas) niektórych Żydów, to jednak... niektórych zdołali przed tymi Niemcami ukryć i przechować. Danuta i Aleksander Wroniszewscy we wspomnianym artykule podają konkretne przykłady. Są także inne relacje, mówiące o podobnych przypadkach. Jeden z uratowanych jedwabieńskich Żydów wrócił po wojnie do miasteczka, przeszedł na katolicyzm i mieszkał tam do śmierci.

          Żydówka Helena uratowała się z obławy niemieckiej w Jedwabnem z matką i trzema braćmi. Dzięki pomocy licznych ludzi dobrej woli przeżyła całą okupację wraz z matką, jej braciom to się nie udało. Po wojnie wyszła za mąż za Polaka, po 1956 r. zamieszkali oboje w Jedwabnem. Wroniszewcy przytaczają jej opinię o relacji Wasersztejna: W jedwabieńskiej stodole spłonął dziadek i dwie siostry mamy z dziećmi i mężami. To, jak do tego doszło, znam tylko z opowiadań. Nie wierzę jednak, żeby mieszkańcy Jedwabnego byli aż tak okrutni. Przez Szmula przemawiały na pewno ból i rozpacz, dlatego nie był obiektywny. Niedawno przyjechał do Jedwabnego rabin z Kostaryki, jeden z tych siedmiu Żydów, których uratował Karwowski. Najpierw modlił się na kirkucie, a potem przyszedł do nas. Dobrze pamiętał jednego z tych, o których Wasersztejn pisał, że mordowali Żydów. To był bardzo dobry człowiek powiedział. A ja mu wierzę.

          W takie opowieści nie uwierzył natomiast prof. Jan T. Gross, który woli swoich świadków. Zapewne w ogóle nie starała się wszystkiego uwzględnić reżyser i scenarzystka Agnieszka Arnold i jej współpracowniczka Natalia Aleksiun. Bo i po co pokazywać wątpliwosci czy wręcz niedorzecznosci? Cóż wart byłby film, w którym Polacy i Żydzi wypadliby niejednoznacznie, tak jak w życiu. Widownia, wychowana na produkcyjniakach z Hollywood, będzie dalej karmiona prostymi (prostackimi) schematami. Dobry Abel i zły Kain. To jest temat! Pozostaje problem natury moralnej: nie mów fałszywego swiadectwa przeciw blizniemu swemu. To przykazanie obowiązuje zarówno chrzescijan, jak i żydów. Ale jest z tego niezłe wyjscie: wystarczy w ramach politycznej poprawnosci nie ujawniać uczuć religijnych, wystarczy... ogólnoświatowy humanizm. Skoro Kain jest przeklęty, to może nie jest już człowiekiem?

          Kain i Abel może być jednak w każdym z nas. Nie zależy to od narodowoci, pozycji społecznej czy nawet wyznania. Każdą z tych kategorii można zmienić: narodowość, pozycję społeczną, wyznanie. Ale natura ludzka jest niezmienna.

          LINK
        • Re: Zdrajcy?

          battledroid 2006-04-22 12:06:00

          battledroid

          avek

          Rejestracja: 2005-04-11

          Ostatnia wizyta: 2006-10-26

          Skąd: duesseldorf

          Ładnie im Polacy odpłacali za wierność, paląć ich w Jedwabnem, prześladując i szykanując nie gorzej niż naziści.-----------
          Taa, Polacy też zakładali obozy zagłady i pędzili Żydów do komór gazowych. Zastanów się co piszesz. Jedwabne to nic w porównaniu z Francją czy krajami bałtyckimi. I co się dziwić że na świecie mówią "polskie obozy koncentracyjne" jak sami Polacy tak się oczerniają.

          LINK
        • Podobno

          Komandor Eire 2006-04-22 17:31:00

          Komandor Eire

          avek

          Rejestracja: 2005-08-08

          Ostatnia wizyta: 2013-05-05

          Skąd: Ze wsi

          jedynie 100 Polaków zdeycdowało sie na pomoc żydowskim sąsiadom(mówili niedawno w BBC). jednym była moja prababcia. Może ktoś poda nazwiska pozostałych 99?
          Antilles nie zgrywaj bohatera. Psioczysz że Polacy szykanowali Żydów- to skąd tylu ich sie wzięło jak mieli do wyboru cały szeroki świat?
          Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy jak to wtedy wyglądało i
          Nie, nie zdaję sobie sprawy. Siedzę wygodnie przed komputerem, nikt nie trzyma mi karabinu za głową. Nie wiem co bym zrobiła na miejscu tamtych, więc nie oceniam.

          Izrael nie istniał,

          Polski też nie było bite 123 lata. Ale to nie znaczy że nie było Polaków.
          Żydzi byli integralną częścią społeczeństw
          Jak wyżej- integralna część z własna religią, językiem, samorządami etc. Nie wyklucza to wspólistnienia, ale nie zlewa dwóch narodów w całość.


          widzisz świat czarno-biały.
          Więc pisząc że byli tacy, owacy i jeszcze pośredni to jest czarno biały punkt widzenia?

          LINK
          • ??????

            Imperator Darth Maul 2006-04-22 18:28:00

            Imperator Darth Maul

            avek

            Rejestracja: 2004-11-06

            Ostatnia wizyta: 2007-11-10

            Skąd: Kielce(Yavin IV)


            Moim skromny zdaniem lepiej nie słuchaj BBC

            "Można tu wymienić na przykład przypadek (1) listonosza Semika, który znał niemiecki i w tym języku bronił żydowskiego małżeństwa; (2) Polaka, który protestował przeciw masowej egzekucji Żydów, do oglądania której został zmuszony; (3) innego Polaka, który podał wiadro wody Żydom jadącym pociągiem do obozu zagłady; (4) Polaka, który próbował przerzucić przez mur getta bochenek chleba; i (5) polskiego policjanta, Klisia, który pomagał Żydom uzyskać fałszywe dokumenty.Nie ma pełnych danych o liczbie Polaków zamordowanych przez Niemców za ukrywanie Żydów lub udzielanie im jakiejkolwiek pomocy. Istnieją jednak fragmentaryczne raporty dotyczące poszczególnych przypadków, na przykład ogłoszenie dowódcy SS i policji Galicji (28 stycznia 1944) podające nazwiska pięciu Polaków skazanych na śmierć za pomoc Żydom. Szeroko znany był przypadek ogrodnika Ludomira Marczaka i jego rodziny, którzy zginęli na Pawiaku 7 marca 1944 roku, za ukrywanie w ziemiance wykopanej w ogrodzie, około 30 Żydów, wśród nich Emanuela Ringelbluma, kronikarza Powstania w Getcie, który zginął wraz z innymi. Między 13 września 1942 a 25 maja 1944 na kielecczyźnie zastrzelono lub spalono żywcem za pomoc udzieloną Żydom około 200 chłopów. Taki sam los spotkał 17 osób w Krakowskiem. Na nowosądeckim cmentarzu, między 1939 a sierpniem 1942, zastrzelono 300 do 500 Żydów i Polaków, tych ostatnich za ukrywanie Żydów. Ten sam był powód egzekucji wykonanej na 40 Polakach w Lubelskiem, 47 w Rzeszowskiem i 19 w Warszawskiem. W województwie lwowskim prawie tysiąc mieszkańców Lwowa ukarano śmiercią w obozie w Bełżcu za udzielanie pomocy Żydom. W procesie Eichmanna przytoczono również kilka indywidualnych przypadków (np. dra Józefa Barzmińskiego).Raport naczelnika Kierownictwa Walki Cywilnej, Korbońskiego, ilustruje taki przypadek:
            3 maja 1943. 22 marca w Mszanie Dolnej Volksdeutsch Gelb powiesił za nogi chłopa i torturował go na śmierć za sprzedanie ziemniaków Żydowi.
            Wśród mas Polaków, którzy starali się uratować jak największą liczbę Żydów, były też wyjątki inne niż szantażyści i donosiciele, których polskie Podziemie karało śmiercią. Oddziały partyzanckie frakcji Narodowych Sił Zbrojnych organizowało obławy na Żydów ukrywających się w lasach. Byli oni również odpowiedzialni za zabicie w Warszawie dwóch oficerów Kwatery Głównej AK pochodzenia żydowskiego: inż. Jerzego Makowieckiego i Ludwika Widerszala.
            Z drugiej strony, niektórzy wysoko postawieni i zdeklarowani przedwojenni antysemici, tacy jak przywódca skrajnej prawicy ONR, Jan Mosdorf; wydawca tygodnika Prosto z mostu, Stanisław Piasecki; znany dziennikarz, Adolf Nowaczyński, całkowicie zmienili swoje poglądy. Mosdorf robił wszystko, co w jego mocy, by pomóc Żydom w obozie oświęcimskim i zginął razem z Żydami. Piasecki i Nowaczyński stali się orędownikami prześladowanych Żydów."

            Fragment pochodzi z ksiazki "POLACY, ŻYDZI I HOLOCAUST"-Stefan Korboński







            LINK
          • Odpowiedź zbiorcza

            Wedge 2006-04-22 20:07:00

            Wedge

            avek

            Rejestracja: 2005-01-07

            Ostatnia wizyta: 2019-05-26

            Skąd: Wrocław/Psary

            1. Powołuję się na opracowanie IPN, w którym jednoznacznie stwierdzono, że mord przeprowadzili Polacy bez pomocy Niemców.
            2. Tak, we Francji etc. było gorzej, ale u nas wcale nie było dobrze. Było źle.
            3. Oczywiście, że były tysiące Polaków, które pomagały to po pierwsze, nie negowałem tego. A Żydzi, moja droga, wzięli się stąd, że wygnano ich z terytorium Rosji carskiej, przez co musieli się udać do wprawdzie zależnego od Rosji, ale lekko autonomicznego Królestwa Polskiego. Ale wcale nie było im tu dobrze - nie mieli wybory. Ci "rosyjscy" Żydzi to większość z 3 milionów Żydów mieszkających tu w 1939 roku. Skoro nie oceniasz, jak mówisz, wyzbądź się pejoratywnych określeń w stylu "zdrajców". Bo masz rację, nie nam to oceniać. Nie można porównywać nieistnienia Polski przez 123 lata i nieistnienia Izraela przez niemal dwa tysiące lat. Żydów łączyła tylko religia i kultura, ale od 1947 roku Żydzi jako naród Izraela musieli się wytworzyć od podstaw. No dobra, z tą integralnością to mnie masz - wielu rzeczywiście czuło się odrębnie, ale to nie oznacza, że uważali się za członków szerszej społeczności żydowskiej. Raczej za Żydów w Polsce, co odróżniało ich np. od Żydów we Francji. Ale nie wszyscy uważali się za Polaków czy Francuzów, choć wielu, bardzo wielu. Nie chroniło ich to wszak przed antysemityzmem. Odrzucamy czarno-białą bushowską wizję świata? Zgoda. Więc nie traktujmy nikogo jako zdrajcy definitywnego, czy coś. Można to tylko powiedzieć o różnych szmalcownikach (Polakach z krwi i kości), którzy wydawali Żydów za pieniądze. Tylko za pieniądze. A Żydów co wydawali hitlerowcom Polaków za pieniądze praktycznie nie było. Więc jeśli odrzucasz wartościowanie tych ludzi jest to koniec naszego sporu.

            LINK
            • Może dlatego, ze Polacy mieli żyć

              Komandor Eire 2006-04-22 20:46:00

              Komandor Eire

              avek

              Rejestracja: 2005-08-08

              Ostatnia wizyta: 2013-05-05

              Skąd: Ze wsi

              jako naród niewolnikow- upodlony, zdegenerowany, ale żywy, żeby wysługiwać panom świata- naród bez kultury, historii, wegetujący gdzieś w cieniu, natomisat Żydów skazano na biologiczną zagładę

              LINK
              • ......

                Imperator Darth Maul 2006-04-22 21:00:00

                Imperator Darth Maul

                avek

                Rejestracja: 2004-11-06

                Ostatnia wizyta: 2007-11-10

                Skąd: Kielce(Yavin IV)

                Racja mieliśmy życ jako naród niewolników jeśli liczysz kilka procent.
                H. Himmlera:
                "...unicestwić lub przesiedlić na Sybir (...) 20 milionów Polaków - reszta może zostać jako siła robocza dla osadników niemieckich."

                dr Wetzel(kierownik Urzędu ds. Polityki Rasowej):
                "Polacy jako najsilniejsi, będący przy tym narodem najbardziej skłonnym do konspiracji, mają być usunięci całkowicie, z wyjątkiem kilku procent nadających się do zniemczenia. "

                LINK
          • BBC

            battledroid 2006-04-23 10:39:00

            battledroid

            avek

            Rejestracja: 2005-04-11

            Ostatnia wizyta: 2006-10-26

            Skąd: duesseldorf

            jest albo szalenie głupie albo to zła wola . Samych Polaków uhonorowanych medalem "Sprawiedliwy wśród narodów świata" jest chyba 4 000 ( jedna trzecia wszystkich).

            LINK
  • Internetowa Biblioteka

    Imperator Darth Maul 2006-04-22 11:02:00

    Imperator Darth Maul

    avek

    Rejestracja: 2004-11-06

    Ostatnia wizyta: 2007-11-10

    Skąd: Kielce(Yavin IV)

    Polecam strone: http://www.epolacy.livenet.pl/

    LINK
  • Chwileczkę

    ulien 2006-04-23 00:28:00

    ulien

    avek

    Rejestracja: 2005-09-14

    Ostatnia wizyta: 2014-04-14

    Skąd: Warszawa

    1. Sprawę żydowscy zdrajcy- niezdrajcy na razie bym zostawiła, bo za chwilę zaczneimy się zastanawiać, czy ukrywająca się przed Niemcami kobieta z dzieckiem miaął prawo je udusić, kiedy zaczęło płakać co groziło odkyciem kryjówki jej i innych ludzi. Z tego się zrobiłą już światowa dyskusja, ale wydaje mis ię, ze nikt , kto w getcie nie był, nie moze się wypowiadac na temat zdrajca czy nie.
    2. We Francji mniej ludzi pomagało Zydom niż w Polsce, chociaz tam nie groziła za to smierć, a w Polsce owszem. Z tym, ze , zeby ich tak zupełnie negatywnie nie oceniać, Francuzi nioe wiedzieli zbyt dokładnie, co się z tymi Zydami stanie. Sami Zydzi zachodnioeuropejscy tego nie wiedzieli. I zresztą, luksusowymi pociągami jechali z całym dobytkiem na wszchód, przekonani , że jada do fabryki guzików...
    3.Tych Polaków było na pewno więcej niż 100. I w ogóle nie będę komentowała takiego reportażu...

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..