Przyjrzyjmy się drodze, jaka przebyli AS i LS, aby zostać Jedi.
A.S.:
Poznajemy go w wieku 9 lat, jako niewolnika pracującego u Watto, a wychowywanego przez samotna matkę. Jego marzenia to bycie pilotem, zwiedzenie wszechświata oraz zostanie mistrzem Jedi. Pomijam fakt wyzwolenia niewolników i inne sprawy.
Otóż ten mały chłopiec jest bardzo zdolny: potrafi konstruować i naprawiać rożne rzeczy oraz ma zdolność przewidywania zdarzeń, na które wcześniej niż inni reaguje, a tym samym zapobiega im.
Wracając do tematu, ten dzieciak na swojej drodze spotyka mistrza Jedi, któremu udziela pewnej pomocy, a ostatecznie zostaje wyzwolony z niewoli i opuszcza matkę w celu przejścia szkolenia na mistrza Jedi.
Pierwotnie powołany do nauczania mistrz ginie, przeto zostaje przydzielony Obi-Wan Kenobi. Jak to, to Jedi można pokonać? I tak jest przez ponad 10 lat. W tym czasie ani razu nie odwiedza swojej matki, choć ciągle o niej myśli, a swojego mistrza uznaje-traktuje jak ojca.
Tu mamy pewne problemy, bo aż tak dużo trudu i czasu zajmuje mu zostanie Jedi, ze robi się niecierpliwy. Nauki Obi-Wana już mu się starczają, zaczyna uważać siebie za najlepszego z rycerzy i pragnie wyzwolić się spod nauczycieli. Jeszcze fakt, iż wie o przeznaczeniu, proroctwie mającym się spełnić. Ale nic z tego.
W E2 jest zbuntowanym 19-latkiem, któremu się wydaje ze wszystko umie, mało tego, że jest najlepszy wśród Jedi, w tym lepszy od samego Yody. Dochodzi do tego przez lata ukrywane zauroczenie niejaką Padme, które przeradza się w miłość. Nadal jednak jego marzenie się nie spełnia, ciągle jest pod opieką mistrza i nie może się wyzwolić spod jego władzy. Te kilka czynników doprowadza go do frustracji i wzmaga w nim gniew ( jeszcze nie ten właściwy, ale jest na dobrej drodze do uwolnienia drzemiącej w nim „SIŁY”
Cóż, być może to i błąd ze strony Mistrzów, ale powierzają mu samodzielną pierwszą w jego karierze misję.
I tu należy zwrócić uwagę, że jak dotąd młody padawan nie miał możliwości zmierzyć się z kimś naprawdę silnym, bo przecież ani Sebulba, ani Zamm do takowych nie należeli.
Owszem byli dobrzy w tym, co robili, ale to za mało, to raczej nie wiele miało wspólnego z prawdziwą walką miedzy rycerzami Jedi.
I tu po raz pierwszy może walczyć na miecze z kimś, kto mu dorównuje, czyli Dooku. Tylko, że hrabia jest potężnym Jedi, doświadczonym i doskonale włada Mocą- w przeciwieństwie do Aniego, któremu się tylko wydaje.
Nie wiem, czemu GL dał młodemu 2 miecze, ale widocznie uznał, że to doda i tak już dużej pewności siebie, Skywalkerowi, na nic się to nie zdaje, bo po pierwsze Dooku pokonuje Obiego, a potem samego „Wybrańca”, pozostawiając temu ostatniemu pamiątkę na całe życie, jaką jest ucięta ręka. A sam hrabia ucieka.
Nawet Yoda nie daje sobie rady z Sithem...a to najsilniejszy Jedi.
Co widzi wtedy padawan? Mianowicie, że jego szkolenie jest trudne, ciężkie, wymaga poświęcenia, wyrzeczeń a ideały, w które wierzy powoli upadają. Miał być silny, nawet potężny, a przegrywa. Tyle lat żmudnych ćwiczeń i nic. Jego gniew spowodowany śmiercią matki zaowocował wybiciem całej wioski Tuskenów, nieposłuszeństwo i atak na Dooku pozostawił „znak” na resztę jego życia i jeszcze potajemny ślub z Amidalą. To dużo jak na niespełna 20-latka.
Zaczęły się Wojny Klonów i Rada daje mu kolejne samodzielne zadanie-dowodzenie atakiem kosmicznym. Nie ma, co ukrywać, ale pokazuje się z jak najlepszej strony, doskonale przewiduje posunięcia przeciwnika, wspaniale walczy...z robotami. A tu pojawia się nieznany pojazd i już nie idzie mu tak łatwo, ciekawe znowu „problem”, czyżby był znowu zbyt słaby na walkę z żywym przeciwnikiem? Dochodzi do pojedynku z AV i nie ma, co ukrywać, Anakin jest słabszy. Znowu walka na miecze z przedstawicielem wrogich Sithów i on sobie nie radzi. A to kobieta, i nie można jej pokonać? Doskonale wyszkolona, tym razem to ona dzierży 2 miecze i jest porządnym przeciwnikiem dla młodego Jedi. A gdzie jego siła, miał być potężny, a ledwo sobie radzi z nikomu nie znanym przeciwnikiem? Toż to porażka i to drugi raz, a wg niego Jedi są niepokonani, może nie wszyscy, ale ON?!
Ostatecznie ją pokonuje, ale widzi, że jego umiejętności są nadal nie takie, jakie być powinny...i tyle lat ćwiczeń...i na nic...musi być jakiś inny, szybszy sposób na zostanie mistrzem i pokonanie wrogów!!!
Pomijając spojlery zestaw czynników jak: śmierć matki, osamotnienie, nie osiągnięcie wymaganego poziomu, bezradność na silniejszych przeciwników, niemożność wyrwania się spod kontroli Kenobiego, jakiś głupi kodeks, który tylu rzeczy zabrania, no i życie w kłamstwie związane z potajemnym ślubem, doprowadzają go do podjęcia decyzji, jaką ostatecznie podejmie i przejdzie na CSM, łatwiejszą, szybszą i dającą większe szanse na zostanie upragnionym Mistrzem Jedi.
Nie bez znaczenia jest Palpatine, który od lat obserwuje karierę Anakina i być może z początku nie wiązał z nim żadnych planów, ale dla młodego jest wzorem i w pewnym sensie mentorem. A co gorsza, wykorzystuje naiwność młodzieńca oraz przychodzi mu z pomocą, gdy inni się odwrócili, a jego życie leży na włosku i może skończyć się zejściem śmiertelnym.
L.S.
Nie jest niewolnikiem, a farmerem u swojego wuja. Jest to jedyna jego rodzina, więc trochę przypomina to historię jego ojca. Ale drobna różnica- opiekunów ma 2, w tym męska ręka bierze udział w jego wychowaniu, a co za tym idzie Luke jest trochę bardziej odporny na czynniki zewnętrzne. Czyli coś na kształt prawdziwej rodziny. O swojej przeszłości i pochodzeniu wie niewiele, ale poznajemy go gdy ma już ok. 20 lat. To duża różnica, bo jako nastolatek, prawie dorosły, ma inne zapatrywanie na świat.
Swój wolny czas spędza w towarzystwie kolegów, a jego marzenia to bycie pilotem.
Żadnej Mocy, zresztą nie ma on o istnieniu takowej pojęcia. Wychowywany w surowych warunkach na niegościnnej planecie nie zna przepychu wszechświata ani bogactw cywilizacji. Jest zahartowany w większym stopniu niż jego ojciec.
Nie jest to bez znaczenia, bo podczas czynności wykonywanych od lat, zostaje wplątany w walkę i staje przed nie lada dylematem: odkrycie prawdy o ojcu, potrzebę opuszczenia domu rodzinnego oraz utrata bliskich, a także wplątanie się w bitwę z Imperium.
A...i jeszcze wstępne szkolenie do „bycia” Jedi.
Można rzec, że dzieje się to w ciągu krótkiego czasu...doba?
Dopiero co stracił rodzinę, poznał nowych towarzyszy, a tu śmierć ostatniej bliskiej mu osoby i ucieczka przed Imperium. Czy nie aby za dużo, jak na młodzieńca?
Dostaje swój samolot i mierzy się z Gwiazdą Śmierci, którą rozwala.
Po czym prowadzi Rebeliantów z dala od Imperium.
To trudny los go spotkał, bo został sam, może na siebie tylko liczyć, i ta Moc.
Śmiem wątpić, czy Luke ją rozumie, może i nie w pełni, ale jednak...
Przechodzi szkolenie u mistrza Yody, które jednak nie jest skończone, a młodzieniec wkracza na niebezpieczną ścieżkę. Przegrywa w jaskini, a teraz musi dokonać wyboru : szkolenie, czy przyjaciele? Wybiera, to drugie, co owocuje stratą ręki oraz wyjściem na jaw strasznej prawdy o swojej rodzinie.
Najgorsze jest w tym to, że nikomu nie powinien o tym powiedzieć, bo mogą go odsunąć jako potencjalnego zdrajcę. Zapewne są tacy, co pamiętają Anakina i jego postępek.
Tak, jak w przypadku AS, Luke dokonuje wyboru i postanawia zmierzyć się z prawdą, przynajmniej teoretycznie wierzy w głęboko drzemiącą dobroć w duszy swego ojca oraz pragnie jednocześnie ocalić przyjaciół, bo tylko on może zmierzyć się z Imperatorem.
Ponownie jest kuszony do przyłączenia się do Imperium oraz przejścia na CSM.
W przypadku AS było wiele czynników mających wpływ na jego decyzję, w przypadku Luke`a Imperator bazuje na relacjach młodego adepta z otaczającymi go ludzmi oraz na fakcie, że ostatnia osoba z jego rodziny jest ojciec, a więc teoretycznie będzie miał rodzinę.
Na nieszczęście Palpiego, Luke dokonuje wyboru niezgodnego z oczekiwaniami władcy i postanawia ocalić ojca, przyjaciól i galaktykę przez odrzucenie broni. Tym postepkiem rozwściecza Starego i zmusza ojca do dzialania...
Wniosek: choćby i chciał to i tak Luke nie przeszedłby na CSM.