(To mój pierwszy temat na tym forum, mam nadzieję, że mnie nie zlinczujecie.)
Generalnie uważam że Nom Anor był najlepszą postacią w NEJ. A co wy o nim myślicie.
(To mój pierwszy temat na tym forum, mam nadzieję, że mnie nie zlinczujecie.)
Generalnie uważam że Nom Anor był najlepszą postacią w NEJ. A co wy o nim myślicie.
W każdym razie plusem NEJ było to, że wszystkie nowe postaci, w tym także Nom Anor miały naszkicowaną linię psychologiczną. I to jest własnie najlepsze, bo niestety tego brakowało głównym postaciom . Z pewnością Nom Anor to ta postać, która niejako spina całą NEJ, właściwie to jest główny czarny charakter, bo reszta jak Shedao, czy Tsavong odpadają w przedbiegach, a Onimi czy Shimmra są jedynie tłem.
Szczególnie po przeczytaniu TUFa można obdarzyć Noma Anora specyficzną sympatią. Ukazuje się nam on tam jak istnie tragiczna postać. Staje przed wyborami, z któych kazdy jest dla niego zły. Dodatkowo nieświadomie zaczyna pomagać Sojuszowi, ale do samego końca pozostaje w nim cząstka Yuzka... ale i tak jego ostatni"?" wybór jest pozytywny Jest najbardziej ludzkim przedstawicielem Yuzhann.
Czy najlepszą to nie wiem, ale zdecydowanie wartościową, że tak powiem. Podoba mi się to, że jest to postać która występuje tylko w NEJ właściwie (Karmazynowe Imperium 2 niby też, ale tam jest go niewiele bardzo). Tak jak Assajj Ventress była tylko w Wojnach Klonów tak Nom Anor jest tylko w NEJ.
Mimo złożoności swej postaci N. A. pozostaje jednak tylko zdrajcą. Nikim więcej tylko zdrajcą. Myśli tylko o sobie, o swoim życiu, nic innego go nie interesuje. To jest zdrajca czystej krwi.
Anor (ten bastionowy) słusznie zauważył, że w JM staje się on postacią tragiczną, nieważne co wybierze będzie to zły wybór.
Jak teraz myślę o najlepszej postaci NEJ to raczej na szczyt listy wchodzi mi Anakin Solo.
to Noma Anora zacząłem cenić dopiero w Heretyku, a do Gwiazdy po Gwieździe to nawet go nienawidziłem (miałem nadzieję, że zginie razem z Anakinem).
Dopiero w Zdrajcy wydał mi się chociaż częściowo "ludzki". A jego wątek w Heretyku był jedynym na który czekałem czytając inne fragmenty.
A w JM to go naprawdę żałowałem. Chociaż tak naprawdę tam nic nie ma o jego śmierci. Może jakoś się uratował, ale to chyba materiał na oddzielny temat.
Ja go niecierpię za to, że zabił moją ulubioną Nen Yim, bo w "Ostatnim Proroctwie" całkiem ciekawie ją pokazali, nie powiem, a pod koniec to zacząłem ją nawet darzyć sympatią
W TUFie była piękna scena, jak Nom Anor masakruje z pomocą Uśmiercicieli zhańbionych, a potem sam do nich dołącza. Cudne to było!
A co do Anakina to Jacen powinien zginąć zamiast niego