...temat pode mnie, zresztą już gdzieś o tym pisałem. Ale mogę jeszcze raz.
No to jedziemy:
Po pierwsze, NEJ tak naprawdę nie oferuje nam nic, czego już by nie było. I chociaż niewiele książek to robi, to jednak po pewnym przełomie, jakim miała być ta seria, należałoby się spodziewać więcej zmian.
Ale także zmian idących w innym kierunku. Autorzy NEJ, chcąc uwiarygodnić Nowy Zakon Jedi (który i tak nieźle sobie radził, o niebo lepiej, niż pomysły na przeciwników Nowej Republiki), zaczęli od zupełnie innej strony, wchodząc w ideę Mocy i dając nam jej jakże absurdalną, ale nowatorską teorię, wedle której cel uświęca środki. To niedopuszczalne u Jedi i w tym momencie otrzymujemy zakon mrocznych altruistów, który z punktu widzenia dychotomii mrok i światło, fundamentalnej dla SW, po prostu nie ma racji bytu.
Skoro już tu jesteśmy to po trzecie: Yuuzhanie. A niech i sobie będą. A niech i nawet będą potężni. Ale to, w jaki sposób oddzielono ich od Mocy, jest mocno naciągane i nawet niech by i sobie było mocno naciągane, ale stoi w jawnej sprzeczności z tym, czym powinna być Moc, a więc polem energii spajającym wszechświat i wszystkie żywe istoty. A gdy się jeszcze okazało, że Yuuzhanie byli z naszej galaktyki, to ta historia w ogóle się kupy nie trzyma, bo padło podstawowe wyjaśnienie, że nie czuć ich, bo są z innej.
Po czwarte: po mojemu antagoniści Republiki powinni być powiązani z Imperium lub ciemną stroną Mocy, ale to takie moje epickie zboczenie.
Po piąte: marnowanie szans. Ta seria rozwala kilka całkiem nieźle zapowiadających się wątków. Sztandar w tej kwestii: Anakin Solo. Inny sztandar: dziecko Luke`a i Mary. Trzeci sztandar: Nowy Zakon Jedi. No i na dokładkę inaczej rozwiązałbym Kypa, bo jest źle prowadzony moim zdaniem.
Po szóste: Chewbacca. Śmierć poprzez zrzucenie na niego księżyca jest groteskowa, chociaż w jakimś tam stopniu epicka. Acz ja się śmiałem na przemian z irytacją, że utłukli mi jedną z ulubionych postaci. Jedynym pozytywnym aspektem tego wątku jest fakt, że na nim opiera się komiks "Chewbacca", będący najlepszą historią obrazkową SW.
Na razie tyle. Ale chyba wystarczy.