Pierwszy od dawna Star Warsowy temat w jakim się udzielam...
Uważam, że Mace postąpił rozsądnie, ograniczył ryzyko błędu wyłączając z drużyny Anakina. To było rozważne, pozbył się czynnika chaosu w postaci targanego gniewem Wybrańca.
Teraz pozostało mu już tylko sprowadzenie Sitha na łopatki. W jakiejś książce przeczytałem, że nie miało znaczenia ilu Jedi by poszło na potężnego przeciwnika- to nie zmienia faktu, że byli wręcz beznadziejnie (brak polskiego odpowiednika) outmatched. Zauważcie, że dopiero na koniec Sidious decyduje się na specialite de la mezon- błyskawice. Nawet gdyby Mace sprowadził ze sobą całą świątynię- to nic nie zmienia. W trzecim Betrayalu Palpatine robi sieczkę z oddziału szturmowców przy użyciu błyskawic. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia po prostu mógłby użyć tej techniki wcześniej. Niedoszkoleni Jedi byliby równie łatwym celem, a w dodatku utrudniliby walkę kiziorom.
Jedynym błędem Mace`a było to, że zadziałał zbyt pospiesznie, impulsywnie. Nie docenił sił Sitha. Zamiast przemyśleć plan walki i skosić Kanclerza z nienacka- zdecydował się na natychmiastową akcję. Ma to sens o tyle, że Sidious mógł zdobyć kolejne uprawnienia i utrudnić Jedi manewrowanie wiążąc im ręce polityką. Ale z drugiej strony- z jakiego powodu miał mówić jakiemukolwiek Jedi? Przecież wiedział o tym Anakin, a on pozostał w Świątyni. Po co miał się pieścić z nagrywaniem holokronu? Wybraniec mógł przecież przekazać wieść dalej.
Czas na małe resume- ilość Jedi nic tu nie zmienia, bo w samej świątyni była ledwie garstka zdolna przeżyć błyskawicę Mocy, więc czy było 4, czy 40 niewiele zmienia. A ścielący się gęsto trup nie ułatwiłby Mace`owi zadania. Poza tym... Kto wie? Może jeszcze w dodatku któryś z Jedi wpadłby w Force Rage i oto mamy dodatkowy problem. Rozumowanie Mace`a było rozsądne. Lepiej 4 najlepszych, doskonale wyszkolonych, kiziorów w Mocy i mieczu, niż batalion średniaków. Jedi to nie jest klasyczna armia- u nich nie decyduje siła, a kontakt z Mocą. Sidious był, jak wiadomo, przekutasem, jeśli o to chodzi. W każdym calu mistrz. Władał dziesiątkami pradawnych sztuk i diabli wiedzą jak mógłby zaszkodzić większemu oddziałowi. Przesłanie informacji dalej też było bezcelowe... Jakkolwiek by się ta walka nie skończyła- tajemnica Sidiousa i tak była zamieciona pod dywan, bez dwóch zdań. Nie da się od tak ukryć śmierci 4 wielkich Jedi. Zwłaszcza, że Anakin zna prawdę.
Ponadto myślę, że Mace nieszczególnie chciał walki. Chyba zdawało mu się, że uda się skuć Kanclerza i zaprowadzić go przed wymiar sprawiedliwości. Cóż, jakby nie spojrzeć- ten cel nie został osiągnięty. Ale to wyłącznie wina Anakina, który był bardziej w tamtej chwili nieprzewidywalny, niż ktokolwiek się spodziewał. Sądzę, że jedynym możliwym błędem Windu był fakt, że nie wziął ze sobą Obi Wana. Ale ten, jak wiadomo, był nieosiągalny. Chyba tylko Kenobi byłby w stanie zmienić bieg wydarzeń, zapobiec działaniom Anakina, a przede wszystkim- znał sztuki walk Sithów. Przecież jednego skroił na miarę, a i drugi wcześniej miał z nim ciężki kawałek chleba. Że o tym, jak to Vader polizał żużel nie wspomnę. Mace zrobił wszystko, co w tamtym momencie mógł zrobić. I było to zrobione dobrze.
Ale... Anakin był punktem przełomu, a jak ten się zachowa nie sposób było przewidzieć.