TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Ogólnie o Star Wars

Zakon Sithow. Czy to w ogole ma sens ?

darth_numbers 2006-01-18 11:06:00

darth_numbers

avek

Rejestracja: 2004-08-03

Ostatnia wizyta: 2025-01-17

Skąd:

To co teraz napisze, bardziej niz do filmow SW odnosi sie do ksiazek EU, ktorych nie czytalem, wiec znawcy EU musza wziac na to poprawke
Na poczatek pytanie: czy w filmach pada termin "Zakon Sith" ? Z tego co pamietam - nie, Mace Windu mowi tylko o Sithach w liczbie mnogiej, ktorzy zostali pokonani w odleglej ( legendarnej ) przeszlosci.
Teraz do rzeczy. W czasach, w ktorych toczy sie akcja NT Zakon Sithow jako taki nie istnieje i obowiazuje zasada "Jeden mistrz, jeden uczen". Z innych niz filmowe zrodel mozna sie dowiedziec, ze kiedys, Zakon Sithow rzeczywiscie istnial. Uwazam, ze sam pomysl istnienia Zakonu jest niedorzeczny/absurdalny. Z filmow o Sithach wiele sie nie dowiadujemy - ale to co widac mowi o nich dosc konkretnie. Dwoch przedstawionych " z bliska " Sithow udowadnia, ze Sithowie sa bardzo potezni. Badz co badz, dwoch typow trzeslo cala Galaktyka przez dlugi czas i nikt nie byl w stanie sie im przeciwstawic! A bylo ich tylko dwoch!
Teraz wyobrazcie sobie "szkolke sithow" - proces szkolenia takiej bestii przypomina budowe bomby, ktorej zadaniem jest wybuchnac w rekach konstruktora. Moim zdaniem, niemozliwe jest zgromadzenie w jednym miejscu i szkolenie duzej liczby istot tak destruktywnych i niebezpiecznych jak Sithowie. Chyba, ze tak jak w Zakonie Jedi, prawdziwie poteznych typow jest niewielu, a wiekszosc stanowia zupelnie przecietni, szeregowi uzytkownicy Mocy. Ale jest to nielogiczne - przeciez CSM ma dawac sile i potege ( zdolnosc walki, niszczenia i manipulacji), dlatego niektorzy sie ku niej zwracaja! Jaki sens byloby byc czlonkiem Zakonu Sith, jesli sie ma byc popychadlem ? Kto by do takiej organizacji przystepowal z wlasnej woli? Tylko po to zeby byc `Zlym` ? To dziecinne. Sama idea "Zakonu" jest wg mnie czyms zupelnie obcym takim istotom jak Sithowie.
Teraz co do zasady "Jeden Mistrz, jeden Uczen". Pozornie wydaje sie ona calkiem sensowna. Jednak popatrzcie do czego ona prowadzi - mistrz wie ( i godzi sie na to ! ) ze zginie z reki wlasnego ucznia. Zasada obowiazywala cale pokolenia, a wiec wszyscy mistrzowie godzili sie na taki los. Mozliwe sa wiec takie wyjasnienia:
1. cala ta zasada jest po prostu wyssana z palca i jej tworca ( mam na mysli jakiegos autora EU, nie wiem gdzie ta idea pojawila sie po raz pierwszy ) nie zadal sobie trudu pomyslenia 5 minut nad jej sensownoscia. Zachowanie Sithow wyklucza samoposwiecenie dla idei, a jaki nazwac inaczej zgode mistrza na smierc z reki ucznia?? Piramidalna bzdura.
2. moj pomysl o niewoli sithow znajduje potwierdzenie. Sithowie sa niewolnikami zla, pozbawionymi wlasnej woli. Ich jedynym celem istnienia jest smierc, a cala ta gadanina o "zemscie" jest zupelnie pusta, bo cel jest odlozony w nieskonczenie odlegla przyszlosc. A kiedy zemsta sie dokonala, okazala sie byc ich ostatecznym koncem. Stad widac, ze Sithowie istnieja tylko po to zeby zginac. Paradoks.

Ogolnie wydaje mi sie, ze najsensowniejsze bylo by cos takiego: nie ma i nigdy nie bylo zadnego zakonu sithow, zasade tez mozna odrzucic. Sithowie mogli by byc renegatami/uciekinierami z Zakonu Jedi, kierowani roznymi motywami. Opanowujac CSM faktycznie zyskuja duza przewage nad Jedi, ale nie sa w stanie przekazac swojej wiedzy. Odtracaja Zakon i jego sztywne reguly powodowani dobrymi checiami, jak np. Anakin, a wiadomo, ze dobrymi checiami jest wybrukowana droga do piekiel Sithowie pojawiali by sie w historii w roznych momentach i z rozna czestotliwoscia, zwiekszona w czasach wojen i niepokojow, co pasowalo by do wspomnien Jedi o duzych liczbach Sithow w dawnych, niespokojnych czasach.
To co przed chwila napisalem, kieruje do ludzi ktorzy pisza np fanfiction. Nie sadzicie, ze taka geneza Sithow ( ucieczka od Jedi ) daje wieksze mozliwosci ?? Unika sie w ten sposob szablonu wprowadzania czarnego bohatera: szkolka sithow albo szkolenie u mistrza i do boju z Jedi! Za kazdym Sithem w ten sposob moze stac inna, dramatyczna opowiesc. Co o tym sadzicie ?
pozdrawiam czytaczy

LINK
  • Mudhole? Slimy? My home this is!!!

    Lord Bart 2006-01-18 13:09:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Mocą i jej userami zajmuję sie juz od dawna. Bo tak naprawdę w SW nie ma nic innego niż Moc - żadne YV, żadne eskadry, żadne gniotliwe klony.

    A po przeczytaniu powyższych wynaturzeń naprawdę ręce opadają.

    Nie znasz książek EU, a jednak wypowiadasz sie na tematy w nich zawarte... ciekawe podejście, ale z góry moge ci powiedzieć że jesli szukasz w nich sensu i spójności to się przejedzie... i bynajmniej nie LexemIS3setką

    Termin "Zakon Sithów" wydaje mi się, że pada, ale nie mam czasu przewijać taśm. Zresztą nie widze związku wydarzeń z nazwą.

    W czasach, w ktorych toczy sie akcja NT Zakon Sithow jako taki nie istnieje i obowiazuje zasada "Jeden mistrz, jeden uczen".
    Istnieje i istniał zawsze - to słowa Yody bodajże z Labiryntu Zła. Akademia bądź tryb master-apprentice to nadal to samo.

    Uwazam, ze sam pomysl istnienia Zakonu jest niedorzeczny/absurdalny. Z filmow o Sithach wiele sie nie dowiadujemy - ale to co widac mowi o nich dosc konkretnie. Dwoch przedstawionych " z bliska " Sithow udowadnia, ze Sithowie sa bardzo potezni. Badz co badz, dwoch typow trzeslo cala Galaktyka przez dlugi czas i nikt nie byl w stanie sie im przeciwstawic! A bylo ich tylko dwoch
    Chodzi ci o to, że już dwóch dało w pi*dę (jak brutalnie określa to moja mam, więc to cytat ) całemu Zakonowi?? A większa ilość rozsadziłaby Galaktykę?? Niekoniecznie - spójrz ile się nakombinować musiał Sidek, żeby wszystko szło po jego myśli... większa ilość = szybsze załatwienie niektórych spraw, ale niekoniecznie automatyczne zwycięstwo. Tylko Ruskie wygrywali dzięki ilości, ale wiadomo nas mnogo...

    Teraz wyobrazcie sobie "szkolke sithow" - proces szkolenia takiej bestii przypomina budowe bomby, ktorej zadaniem jest wybuchnac w rekach konstruktora. Moim zdaniem, niemozliwe jest zgromadzenie w jednym miejscu i szkolenie duzej liczby istot tak destruktywnych i niebezpiecznych jak Sithowie.
    Wyobrażam sobie to bo i widzałem i czytałem o tym. Destruktywność i niebezpieczeństwo Sithów nie zalezy od ich ilości, ale od wyszkolenia i innego postrzegania Mocy. Kiedy otworzą ci się oczy na prawdę umysł nie jest już ograniczony - a istoty, które też poznały prawdziwą Moc są twoimi bracmi i siostrami.
    Owszem konflikty wybuchają, ale walka o władzę czy rzeczy temu podobne to rzecz naturalna.

    przeciez CSM ma dawac sile i potege ( zdolnosc walki, niszczenia i manipulacji), dlatego niektorzy sie ku niej zwracaja!
    CSM to tak naprawdę cała Moc. Jedi chcąc pokazać swoją nieskazitelną czystość Ariela/Wizira/Chajzera podzielili Moc i uznali, że tylko jeden sposób jej poznawania i kontroli jest właściwy.
    CSM to tak naprawdę prawdziwa idea uzywania Mocy - mówi o tym KK chociażby w JA - nie ma światła i ciemności; liczy się tylko sposób jej wykorzystania
    Przykład?? Proszę bardzo - wszyscy uważają, że narkotyki są złe. A ja uważam, że nie są złe z gruntu, z idei - po coś koka czy marichuana rosą na tym świcie - po coś są. Jeśli nikt cie nie zmusza do zażywania, a jesteś w pełni świadomy tego co robisz i tego jakie to może miec skutki to czemu ten rynek jest nielegalny?? Przecież kures*wo, prochy, broń, środki dopingujące istnieją dlatego, że ktos chce z ich korzystać. Popyt rodzi podaż i vice versa

    Jednak popatrzcie do czego ona prowadzi - mistrz wie ( i godzi sie na to ! ) ze zginie z reki wlasnego ucznia.
    Nie jest to prawdą - mistrz szkolił ucznia bo wiedział, że nawet przy pomocy magii i alchemii nie będzie niesmiertelny. Uczeń stawałby się mistrzem w momencie smierci by kultywowac tradycje i wiedzę... To, że w większości uczniowie przyspieszali bieg wydarzeń świdczy tylko o ich słabości i o krótkowzroczności "mistrzów".
    Teraz zastanów się czemu Lord Sid przybierając tytuł Imperatora Palpa oddal rangę Sith Lorda Vaderowi... własnie po to by mieć bezpieczne plecy - a i tak w EV Vader oferuje synowi zasadę m-a celem zniszczenia Palpa; może za Padme, może za to, że przejrzał na oczy i wiedział, że jest wykorzystywany - miejmy nadzieję, że zbliżający się boo o DV odsłoni te sprawy.

    To co przed chwila napisalem, kieruje do ludzi ktorzy pisza np fanfiction. Nie sadzicie, ze taka geneza Sithow ( ucieczka od Jedi ) daje wieksze mozliwosci ?? Unika sie w ten sposob szablonu wprowadzania czarnego bohatera: szkolka sithow albo szkolenie u mistrza i do boju z Jedi!
    Owszem zgadzam się - jest to nudne i spłyca temat. Ale widac ludziom sie podoba.

    Za kazdym Sithem w ten sposob moze stac inna, dramatyczna opowiesc
    I niech to będzie puenta tego wywodu.

    LINK
    • Uczulenie na EU :)

      darth_numbers 2006-01-18 23:53:00

      darth_numbers

      avek

      Rejestracja: 2004-08-03

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      I wlasnie dlatego, Lordzie Bart, ostrzegalem, ze nie czytam ksiazek SW Nie czytam ich z roznych powodow, nie chce teraz wdawac sie w szczegoly, poczatek mojego posta mial wlasnie dac sygnal znawcom uniwersum, zeby nie traktowali mojej wypowiedzi jako celowa polemika z EU. Ja po prostu staram sie interpretowac filmy SW na rozne sposoby
      W poscie chcialem zwrocic glownie uwage na pojawiajaca sie tendencje szablonowania SW i zupelnego braku wlasnego zdania wsrod wiekszosci fanow/tworcow, co moze za jakis czas dobic Uniwersum ( przy braku filmow kinowych ) a ja na taka ewentualnosc sie nie zgadzam!!

      LINK
    • Jeszcze jedno ...

      darth_numbers 2006-01-19 00:22:00

      darth_numbers

      avek

      Rejestracja: 2004-08-03

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Idea zemsty sithow po tysiacach lat wydaje mi sie dziwnie nie pasowac do ich natury ( widzianej w filamch ). Sithowie w mojej opini nie sa zdolni do tak makiawelicznych dzialan ( pomimo postaci Kanclerza ! ). Nadejscie Sithow to koniec spokoju, ich pojawienie sie wg mnie oznacza Chaos, ale tez Odmiane, ktora jest bardzo potrzebna Sithowie to Barbarzyncy - a jak wiadomo, barbarzynca ma tyle dusz, ile uderzen serca
      Dlatego nie podoba mi sie wtloczenie Sithow w ramy jakiejkolwiek organizacji, czy tez Metody Szkolenia.

      LINK
      • interpretacja

        Lord Bart 2006-01-19 11:43:00

        Lord Bart

        avek

        Rejestracja: 2004-01-20

        Ostatnia wizyta: 2021-09-13

        Skąd: Warszawa

        samych tylko filmów daje takie a nie inne wnioski - w większośc błędne. Bazując na samych 6 epizodach pozbawiasz się też wiekszej przyjemności jaka niesie ze sobą uniwersum SW.

        LINK
  • Owszem, ma

    ulien 2006-01-18 23:37:00

    ulien

    avek

    Rejestracja: 2005-09-14

    Ostatnia wizyta: 2014-04-14

    Skąd: Warszawa

    darth_numbers napisał:
    Teraz co do zasady "Jeden Mistrz, jeden Uczen". Pozornie wydaje sie ona calkiem sensowna. Jednak popatrzcie do czego ona prowadzi - mistrz wie ( i godzi sie na to ! ) ze zginie z reki wlasnego ucznia. Zasada obowiazywala cale pokolenia, a wiec wszyscy mistrzowie godzili sie na taki los. Mozliwe sa wiec takie wyjasnienia:
    1. cala ta zasada jest po prostu wyssana z palca i jej tworca ( mam na mysli jakiegos autora EU, nie wiem gdzie ta idea pojawila sie po raz pierwszy ) nie zadal sobie trudu pomyslenia 5 minut nad jej sensownoscia. Zachowanie Sithow wyklucza samoposwiecenie dla idei, a jaki nazwac inaczej zgode mistrza na smierc z reki ucznia?? Piramidalna bzdura.

    -----------

    I jest sensowna. co więcej, ta zasada obowiązuje też w setkach innych sytuacji. Po pierwsze, jak ci już Bart wyjaśnił, mistrz wie, że nie będzie żył wiecznie. Więc bierze sobie ucznia, który w przyszłości ma zająć jego miejsce. A że czasami się zdarza, że temu uczniowi wcale się nie chce czekać na śmierć Mistrza? Słuchaj, ta reguła nie obowiązuje tylko u Sithów, ona obowiązuje w każdym artystycznym zawodzie! I jest czymś absolutnie normalnym.

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..