TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Twórczość Fanów

`Przyprawa`

ironistka 2003-01-19 20:17:00

ironistka

avek

Rejestracja: 2003-01-07

Ostatnia wizyta: 2008-06-13

Skąd:

Tak, w koncu przemoglam sie i postanowilam zamiescic wlasne opowiadanie. Konstruktywna krytyka, sugestie, porady, komentarze etc. mile widziane.

Poki co zapraszam do lektury.

Odc 1 (robocza nazwa calosci- `Przyprawa`)

Knajpa „Wschodzące Słońca” cieszyła się dość dobrą sławą wśród mieszkańców Mos Eisley. Każdy kto się w niej znalazł mógł z czystym sumieniem stwierdzić, że podają tu najlepsze drinki i jedzenie na całym Tatooine. Lokal należał do gildii Huttów i był jednym z najlepiej zaopatrzonych na planecie.
Bar ten nie był jednak tylko miejscem, gdzie można było dobrze zjeść. W nocy pełnił funkcję ekskluzywnego domu schadzek i kasyna. Był też centrum światka przemytniczego i schronieniem dla poszukiwanych.
Takich jak ona...


Cicho wślizgnęła się do środka lokalu.
Wszędzie panował gwar i zamieszanie. Ludzie grali w elektroniczną ruletkę i sabbaca . Wrzaski i ryki przegrywających zlewały się z muzyką zespołu przygrywającego w kącie. Piski i jęki dobiegały zza ścian, gdzie mieściły się pokoje dla gości.
Bezszelestnie przemknęła w kąt sali i rozejrzała się. Dostrzegła mężczyznę w białej kurtce, będącego informatorem Sojuszu, który stał przy barze z pilotką w ręce. Przyglądała mu się uważnie , jakby chcąc sobie przypomnieć jego twarz.
Po chwili już nie musiała . Nieznajomy spojrzał wprost na nią z papierosem w ręku. Posłał jej zalotny uśmiech i mrugnął okiem.
Odwróciła się mimowolnie do okna i wolno zaczęła wyciągać blaster z kabury. Zerknęła kątem oka czy człowiek w bieli się odwrócił. Przemyślała i przeanalizowała raz jeszcze cały plan. Zrobiła kilka kroków w stronę baru , gdy nagle jeden z mężczyzn grających w sabbaca przyciągnął ją ku sobie.
-Hai czuba da naga? <czego chcesz?>- syknęła
-Kuuna t’czuta uutmian? <dokąd się wybierasz przybyszu?>– szepnął jej wprost do ucha a z jego ust zionęło alkoholem- Mam tutaj całkiem przyjemny pokój... – dodał już w basicu.
Ręka dziewczyny zacisnęła się na miotaczu.
Mężczyzna usłyszawszy cichy dźwięk odbezpieczanej broni zdążył tylko podnieść obie ręce w błagalnym geście.
-Suung piitcz alaj <już za późno> -powiedziała
Raila błyskawicznie nacisnęła spust i strzeliła w potężne cielsko mężczyzny, zabijając go na miejscu. W okamgnieniu rzuciła się w kierunku człowieka w białej kurtce.
Stali bywalcy baru byli wyraźnie rozdrażnieni i domagali się schwytania dziewczyny.
Raila wiedziała, że to tylko może przeszkodzić jej w akcji i uniemożliwić schwytanie poszukiwanego. Ten, na szczęście, nawet nie zauważył całego zamieszania, jakie wywołała.
Obróciła się na pięcie i strzeliła w kilku graczy. Przetoczyła się w bok i puściła się biegiem do mężczyzny w białej kurtce. Chwyciła go pod ramię i wyskoczyła z nim przez okno.


Spadła w niewielką wydmę i czym prędzej pozbyła się uciążliwego bagażu. Strzeliła zdezorientowanemu mężczyźnie w głowę a zwłoki niedbale zakopała. Szybko włożyła na siebie jego kurtkę. Ściągnęła perukę, rozpuściła włosy i roztarła makijaż. Spodnie naciągnęła na buty i wolnym krokiem skręciła w kierunku miasta. Przebranie wyrzuciła do najbliższego śmietnika.
Po drodze minęła mężczyzn z baru, którzy rozpaczliwe szukali w piasku swego kompana. Uśmiechnęła się pod nosem.
Skręciła w lewą alejkę i weszła spokojnie do konkurencyjnego baru. Usiadła przy umówionym stoliku.
Po chwili zjawił się niebieskooki mężczyzna razem z Rodianinem. Szybko odprawił swego towarzysza a sam wyciągnął kartę identyfikacyjną.
-Już myślałem, że nie przyjdziesz –szepnął- Słyszałem , że imperialni są na Tatooine. Wiesz coś o tym?
Owszem, pomyślała, niejaki major Tehnet znajduje się w piątym sektorze. Prowadzi jakieś nudne dochodzenie dotyczące kradzieży dewbacków.
-Pokaż mi legitymację- powiedziała z obcym akcentem w głosie.
Mężczyzna zdawał się nie słyszeć tego pytania. Spojrzał na nią zalotnie.
-Wiesz... myślałem, że – zaczął podając jej plakietkę- nasi wyślą faceta. To chyba zbyt niebezpieczne zadanie jak dla kobiety. Nie miałaś problemów?
Oprócz jednego rebelianta i hordy w barze? Nie, skądże...
-Sierżant Leuen , tak?- spojrzała na niego kokieteryjnie- Musi pan być dzielnym człowiekiem, skoro powierzają panu takie zadanie...
Mężczyzna zaczerwienił się lekko. Widać był łasy na komplementy.
-Nigdy nie myślałem o tym w ten sposób... Wykonuje tylko swoją pracę...- posłał jej nieśmiały uśmiech- Naprawdę...
-Taki niebezpieczny zawód... – przerwała mu, odginając się do tyłu w krześle.
-Równie ryzykowny jak pani...- swymi słowami i mową ciała powoli owijała Leuena wokół przysłowiowego palca.
-Och... Niech pan nie będzie zbyt skromny- ciągnęła dalej zniżając swój piękny głos do szeptu- Rzadko spotyka się tak odważnych ludzi, którzy potrafią poświęcić się dla organizacji...
Leuen nie bardzo zrozumiał ostatnią aluzję. Błędnym wzrokiem wpatrywał się w jej długie, białe włosy.
-...Świat jest pełen tchórzy- dokończyła.
Z gardła sierżanta wydobyło się tylko ciche:
-Taa...
Vanite nawet dobrze się bawiła kokietując Leuena. Nie zapominała jednak o zadaniu, które było rzeczą nadrzędną, jak wszystko zresztą co dotyczyło Imperium. Ceniła je wyżej niż wszystko inne, oddała się całkowicie służbie. Czuła, że byłaby gotowa oddać życie nawet za Imperatora.
Palpatine jednak nie żył od dwóch lat, a Imperium było rozproszone po całej galaktyce.
Vanite słysząc ciche westchnienia sierżanta przypomniała sobie, gdzie się obecnie znajduje. Spojrzała tępo na mężczyznę mając jeszcze w głowie wydarzenia z bitwy o Endor. Nagle opuściła ją ochota na romanse.
Spostrzegła, że sytuacja powoli stawała się niezręczna. Jeszcze chwila , a zwykłe służbowe zadanie zamieniłoby się w niewinny flirt. Raila w zasadzie nie miałaby nic przeciwko, chociaż wolała już nie przeciągać sprawy.
Kiedy indziej, gdzie indziej i z kim innym, pomyślała.
Myślami była teraz w swoim pokoju na Coruscant, gdzie mogłaby odpocząć. W końcu była poza domem już dwa lata.
Koniec zabawy, pomyślała przytomniejąc.
-Skoro jest pan kompetentny to zrozumie pan, że przedłużając nasze spotkanie zwracamy większą uwagę Imperium- sprowadziła rozmowę na inne tory.
-A tak , oczywiście – natychmiast zmienił ton i sięgnął do kieszeni. Po chwili wyciągnął z niej mały holodysk i położył na dłoni.
Raila Vanite otworzyła oczy z zaciekawienia.
Więc to jest ten mały krążek, który może zlikwidować raz na zawsze problemy finansowe Imperium , pomyślała. Przyprawa...prawie ją czuję...
Wyciągnęła dłoń.
-A mogę tylko wiedzieć- zaczął nieśmiałe- Jakie są pani...
Dziewczyna zaklęła w duchu. Przed oczami stanęła jej wizja wdzierającego się patrolu szturmowców, który pomieszałby jej szyki.
Muszę coś zrobić....szybko.
-To bardzo poufne, ale mogę panu zdradzić , że jestem z ramienia samego Luke’a Skywalkera- skłamała gładko .
Kiwnął głową w geście uznania.
Garnizon był coraz bliżej, Technet prawie stał przy drzwiach.
Leuen odezwał się:
-Zawsze podziwiałem rycerzy Jedi – widziała już majora przez okno- Tylko ci ludzie potrafią dokonać trafnego wyboru –szturmowcy zajmowali pozycje- Stawiają cudze dobro ponad własne. Właśnie za to ich cenię – rozległo się ciche pukanie przy drzwiach kuchennych- Nigdy nie potrafiłbym... nie miałbym odwagi osądzać ...
Do drzwi podszedł zdziwiony barman. Pora dostaw już dawno minęła.
Nie, teraz na pewno mi się nie wysmyknie. Nie po to pół roku udawałam rebeliantkę, by teraz pokrzyżował mi te plany zwykły major.
-Nie gadaj tylko dawaj– wycedziła
Mężczyzna zdążył tylko odchylić się w fotelu. Raila wyszarpnęła mu holodysk z ręki i popchnęła na podłogę. Chwyciła jego identyfikator, który jeszcze leżał na stoliku i zastrzeliła rebelianta.
Usłyszała dźwięk tłuczonej szyby. Szturmowcy wdzierali się przez rozbite okno do wnętrza lokalu. Jeden z nich dźgnął ją lufą w plecy. Pozostali sprowadzili bywalców baru w jeden róg pomieszczenia.
Technet wolnym krokiem podszedł do niej. Zmrużył oczy jakby spoglądał na słońce. W jego niebieskich oczach pojawiły się iskierki.
Jawne zdemaskowanie przez lizusa z Imperium, który tylko czeka na kolejny awans? Niedoczekanie!
Raila wycelowała w niego miotaczem. Jeden ze szturmowców zdążył jednak w porę złapać ją za rękę. Inny chwycił ją pod ramię.
-Zawsze twierdziłem, że obcy to dzikusy – prychnął z pogardą Technet.
Dziewczyna zmrużyła oczy i ściągnęła brwi. Mimowolnie zacisnęła pięści.
Technet widząc jej reakcję kontynuował dalej:
-Skąd jesteś ?– jego pogardliwy ton przeszywał co chwilę Railę – Cuchnące karbidem stworzenie, uciekłaś z wodnej farmy?
Dziewczyna zmusiła się do zachowania spokoju. Jej agresja tylko pogarszałaby sytuację i zachęcała majora do dalszych uszczypliwych uwag.
Z podobnym człowiekiem spotkała się lata temu, kiedy uciekła z Kessel kradzionym statkiem. Wpadła wtedy na gwiezdny niszczyciel, który bez trudu ściągnął jej kradziony frachtowiec na pokład. Wewnątrz zaproponowano jej przyłączenie się do Imperium albo nieludzkie tortury.
Bez wahania zgodziła się pracować dla Imperium, pamiętając bolesne doświadczenia z Kessel. Nie chciała przechodzić tego po raz drugi.
-Odpowiedz – krzyknął.
Z jej gardła wydobyło się ciche westchnienie. Przymknęła oczy. Skupiła się na stojących wokół niej szturmowcach.
Już kiedyś ćwiczyła ten manewr i miała nadzieję, że tym razem zadziała.
Opuściła głowę, ugięła lekko kolana i ,niczym z katapulty, wyskoczyła wysoko w górę, uwalniając się. Miała tylko nadzieję, że szturmowcy nie mają naładowanych blasterów i że uda jej się sprawnie wylądować, bez żadnych złamań.
W locie wyciągnęła swoje dwa wibrosztylety i jednym z nich rzuciła w Techneta. Drugi wbił się w hełm jednego ze szturmowców, powalając go na ziemię.
Upadła na blat stołu i szubko wyrwała jednemu z żołnierzy broń. W okamgnieniu zlikwidowała kilku szturmowców i zabrała swoje sztylety. Rzuciła bronią w kąt i szybko wybiegła z lokalu w kierunku swojego statku.

LINK
  • dobra akcja

    Kisiel 2003-01-19 20:58:00

    Kisiel

    avek

    Rejestracja: 2002-11-05

    Ostatnia wizyta: 2010-09-15

    Skąd:

    Bardzo podoba mi się akcja w tym opowiadaniu, szybka i konkretna, no i pomysł jest świetny, oryginalny i wogóle. Dobrze opisane "zalotne" sceny, aż chce sie czytać... Rozumiem, że Raila jest nie zależna jeżeli chodzi o organizacje, bo pracowała dla imperium, ale zabiła szturmowców. To oznacza Łowcę Nagród. Może jest ona słynna z jakiejś książki ? albo innego opowiadania ? no nic.. czekam na Odc. 2

    LINK
  • a gdzie jest Jar Jar

    Jackson 2003-01-19 21:07:00

    Jackson

    avek

    Rejestracja: 2002-06-07

    Ostatnia wizyta: 2025-02-09

    Skąd: Wioska Gungan

    Misom z Wioski sie to nie podoba :oP

    LINK
  • star warsowy miks czyli... to co zwykle

    jedI 2003-01-19 21:33:00

    jedI

    avek

    Rejestracja: 2001-09-08

    Ostatnia wizyta: 2011-01-10

    Skąd: Kraków

    Koeljny fanfiction, który przeczyatłem i tyle. Nic po za tym, zero przywiązania do postaci. Moja nauczycielka od polskiego zawsze mówi, że dobra książka to taka, w której na śmierć głównego bohatera leją się łzy, w twoim fanfictionie głównie bohaterowie moga ginąć szybko. Mnie to wogóle nie wzruszy.

    LINK
    • Co ty na to jedI?

      Sebastiannie 2003-01-20 01:01:00

      Sebastiannie

      avek

      Rejestracja: 2002-12-28

      Ostatnia wizyta: 2008-09-20

      Skąd: Pabianice

      Nie odnosi się to do opowiadania ironistki, ale przecież mogą istnieć inne opowiadania, w których niekoniecznie chodzi o bohaterów. Nieraz celem autora może być skonstruowanie pewnej fabuły, intrygi, do której tylko wykorzystuje się postacie. Tzn. nie chodzi o wzruszenie czytelnika losem poszczególych bohaterów, a wyjaśnienie jakiejś tajemnicy... Co ty na to jedI?

      LINK
      • Dobrze

        jedI 2003-01-20 07:10:00

        jedI

        avek

        Rejestracja: 2001-09-08

        Ostatnia wizyta: 2011-01-10

        Skąd: Kraków

        Dobrze zgadzam sie, ale autorzy zarowno fanfilmow jak i fanfictonów musza zrozumiec pewna istotna kwestie. Oni nie sa swiatowej slawy autorami sa wyrobnikami, ktorym moze kiedys cos sie uda. Na razie jednak musza walczyc o czytelnika za wszelka cene. A o niego najlepie jzawalczyc oddzialujac na jego empatie. Mozna to zrobic fabula ale ile razy akcja moze sie rozgrywac na Tatooine- to planeta na zadupiu. Troche sie zajmowale mfanfictonami i zrozumialem, ze to nie dla mnie. Ja nie potrafie poruszyc czytelnika do refleksji. Piszesz o tajemnicy zagadce i fabule. Oczywiscie, to wazny element ale wdlug mnie drugorzedny, bo zawiklana fabule moze wymyslic byle kto, w Star Warswoych ksiazkach jest mnostwo tajemnic i zagadek a prawda jest taka, ze tych ksiazek procz fanow nie czyta prawie nikt...

        LINK
  • Gdzie można dostać więcej "Przyprawy"?

    Lorienjo 2003-01-20 00:21:00

    Lorienjo

    avek

    Rejestracja: 2002-02-18

    Ostatnia wizyta: 2022-06-24

    Skąd:

    Właściwie to moja pierwsza 100% okazja podzielenia się uwagami o twórczości fana z Bastionu. Podejmę wyzwanie.
    Ogólne wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Lubię kobiety w akcji, zwłaszcza, że w SW mamy ich tak niewiele. Dodatkową zaletą jest to, iż jest to źródło "imperialne", których tak mało dane nam było poznać. Na szczęście nie tylko fani, ale i Luca$ie powolutku zaczynają iść w tym kierunku. Czyżby jakieś pomysły na epokę po NEJ? Szkoda tylko, że tak króciutko i gdy się rozkręciło... Czekam na odcinek drugi.
    A teraz trochę konkretów. Nie podzieliłem ich na te bardziej, czy mniej ważne, jadę po kolei.
    Na początek dwa zdania z niejasnym podmiotem: "... będącego informatorem Sojuszu, który stał przy barze..." i "... spojrzał wprost na nią z papierosem w ręku." Te zdania trzeba "przeformatować" aby wszystko było jasne.
    "Amerykanizm". Po co jeszcze gadać, gdy się komuś strzela w brzuch? W USA tak robią "superbohaterowie" u nas nie trzeba. Bez tego sytuacja nabiera większej głębi, jest bardziej zaskakująca.
    Biała kurtka. Wiem, ma zagrać ważną rolę, ale na początku za wiele razy kole w oczy.
    Druga część. Sytuacja po wypadnięciu przez okno. Mocno niejasna. Wypadli przez okno zaraz za kantyną, tam go zastrzeliła, dość szybko go zakopała choć niedbale (próbowałaś kiedyś na szybko zakopać coś tak wielkiego nawet w lotnym piasku? na to trzeba czasu) i nikt z knajpy nie wypadł szukać swojego kumpla, bo nasza bohaterka kopała zaraz za oknem? Przebrała się (gdzie?), idzie, wyrzuca przebranie i znowu mija knajpę gdzie kumple szukają kolegi? Nie jest dla mnie jasne GDZIE i W JAKIM CZASIE odbywała się cała ta akcja. A potem jeszcze skręciła w lewą alejkę (znaczy się było ich tam więcej?), a może skręciła w lewo w alejkę?
    Słowa. "Wysmyknie"???? Czy karbid jest charakterystyczny dla SW?
    Szturmowcy w akcji "nie mają naładowanych blasterów"? Czy i dla Ciebie szturmowcy to patałachy a nie elita?
    Jeśli w "okamgnieniu" zastrzeliła bo nie "zlikwidowała" (to nie ten typ akcji ) KILKU szturmowców to ona musi być Jedi, albo Ręką Imperatora, albo... A jeszcze zdążyła zabrać sztylety. Dla niej czas musiał biec dużo wolniej niż dla szturmowców, którzy chyba nie zdążyli nic zrobić? I po co rzucała w kąt broń?
    I tyle. Są to drobiazgi, które z łatwością można poprawić. Podpowiem Ci jeśli tego jeszcze nie wiesz, ale jeśli masz kogoś bliskiego to czytaj mu na głos to co napiszesz, to jeśli nie on, czy ona to sama wychwycisz "słabości". Wielcy, to znaczy ci, którzy wydali i niekiedy na tym zarobili, a w każdym razie kiedyś zostali zauważeni, tak robili. Do zobaczenia przy następnym odcinku.

    PS. Co do śmierci głównych bohaterów... Poczekajmy, zobaczymy, dopiro prolog mamy za sobą. Cierpliwości.

    LINK
    • zgadzam sie

      Kisiel 2003-01-20 13:57:00

      Kisiel

      avek

      Rejestracja: 2002-11-05

      Ostatnia wizyta: 2010-09-15

      Skąd:

      Zgadzam sie co do tego :
      Sytuacja po wypadnięciu przez okno. Mocno niejasna. Wypadli przez okno zaraz za kantyną, tam go zastrzeliła, dość szybko go zakopała choć niedbale (próbowałaś kiedyś na szybko zakopać coś tak wielkiego nawet w lotnym piasku? na to trzeba czasu) i nikt z knajpy nie wypadł szukać swojego kumpla, bo nasza bohaterka kopała zaraz za oknem? Przebrała się (gdzie?), idzie, wyrzuca przebranie i znowu mija knajpę gdzie kumple szukają kolegi?

      Za szybko to sie stało, a w knajpie nie sądze, że było tylko pare lewarów, przeciesz to klimat przemytników, złodziejów i piratów, a oni szybko reagują na takie sytuacje, no chyba że to wyjątkowa knajpa

      LINK
  • Drugi odcinek "Przyprawy"

    ironistka 2003-01-20 20:13:00

    ironistka

    avek

    Rejestracja: 2003-01-07

    Ostatnia wizyta: 2008-06-13

    Skąd:

    Dzieki za wszelka krytyke, sugestie. Pod koniec pozwole sobie odpowiedziec na wszystkie stawiane mi zarzuty, skomentowac wsakzowki. Na razie czynie to zgola pobierznie.

    Lorienjo, faktycznie nie pomyslalam nad niektorymi rozwiazaniami. Jest sporo racji w zarzucie, ze po upadku na wydmy zrobilo sie niejasno. Amerykanizm ...hm... wyszedl tak sam z siebie... Pewnie chcialam dodac Raili splendoru Co do karbidu to owszem tutaj sie zupelnie zagalopowalam... Hehe... Swoja droga szturmowcy to niby elita, ale ogolnie przedstawiana jako nieudacznicy, wiec tutaj mysle takiego fo pa nie popelnilam, pozwalajac Raili na sprawna ucieczke.

    Darth Kisielu, nie do konca odgadles kim jest Raila. To sie wyjasni byc moze w nastepnych odcinkach.

    No i JedI musze Ci powiedziec, ze z takim podejsciem (ze smierc ma wzruszac itp.) to mozna odrzucac w ogole SW- fanfiction, ksiazki, bo tam trup takze sciele sie gesto, podobnie jak w samych filmach. Czy ktos sie wzrusza smiercia np. anonimowego drugoplanowego szturmowca? Mysle ze nie.

    Dobra, nie bede juz przeciagac...

    "Przyprawa"- Odc 2


    Na zewnątrz natychmiast skręciła w wąską, zaśmieconą uliczkę. Nie widziała już żadnego powodu, dla którego musiałaby pozbywać się ubrania. Nie miała nic na zmianę a jej czerwono-białe włosy tak czy inaczej będą odznaczać się wśród tłumów Mos Eisley.
    Skręciła szybko za róg, zerknęła do tyłu, chcąc upewnić się, czy nikt jej nie śledzi. Po chwili poczuła przed sobą jakąś miękką przeszkodę. Spojrzała przed siebie.
    Wysoki mężczyzna o ciemnych włosach, piwnych oczach i charakterystycznym szyderczym uśmiechu. Ubrany w czarną kamizelkę i granatowe spodnie z czerwonym lampasem. Na biodrach zawieszona kabura, a w niej klasyczny blaster DL- 44.
    Raila otworzyła szeroko oczy z osłupienia.
    Przed nią stał Han Solo z krwi i kości.
    -No nareszcie ! Już myślałem, że zapuszczę tu korzenie!
    Odetchnęła z ulgą. Solo nie wiedział, że jego informatorem będzie mężczyzna. To dawało Raili pole do popisu.
    -Mieliśmy się spotkać godzinę wcześniej , co cię zatrzymało? – zapytał.
    -Drobne rozruchy w barze – powiedziała jednostajnie, modląc się, by nie spotkali imperialnego patrolu- Nic takiego.
    -Dobrze, Lando czeka za rogiem – Solo rozejrzał się- Ja idę jeszcze po Luke’a. Gdzieś tu się kręci.
    Raila otworzyła oczy ze zdziwienia słysząc o Luke’u.
    Rycerz Jedi bez wysiłku odgadnie moje zamiary i zniweczy całą misję, pomyślała.
    Uśmiechnęła się blado lecz zaraz potrząsnęła głową.
    Dość tej melancholii, nakazała sobie. Skywalker to tylko jeszcze jeden rebeliant. Jedi nie istnieją. Ma tylko trochę więcej szczęścia niż inni, to wszystko.
    -Lando?- zapytała powracając do rzeczywistości.
    Raila Vanite skręciła w ustaloną uliczkę. Kątem oka widziała jeszcze jak Han poszedł w przeciwną.
    Szła tak kilka metrów gdy zauważyła murzyna w ciemnozielonej kurtce. Mimo, że nigdy nie widziała Callrisiana, zgadła bez pudła, że to on. Starając się nie wzbudzać podejrzeń podeszła do niego i wyciągnęła starą, sfałszowaną kartę identyfikacyjną, której używała przy misjach sabotażowych.
    -Porucznik Jezzie Dazzler- Lando położył palec na ustach nakazując by mówiła ciszej- melduje swą gotowość- dodała szeptem.
    -Masz to? – zapytał konspiracyjnie pobieżnie spoglądając na kartę.
    Raila uśmiechnęła się podniosła pytająco brwi.
    -Holodysk. Masz go?
    -Taa... –ugryzła się w język.
    Głupia, czemu mu odpowiedziałaś? Czemu go nie zastrzeliłaś, nie uciekłaś, pomyślała po chwili.
    -Dzięki bogu. Gdyby to dostało się w ręce Imperium było by z nami ciężko- Lando roześmiał się serdecznie- Uratowałaś nas dziewczyno!
    -Ja? –parsknęła powstrzymując śmiech.
    Lando sięgając po komunikator dodał:
    -Doszły nas słuchy, że wywiad Imperium wysłał kogoś, by ukradł nam holodysk sprzed nosa.
    Więc jednak ich wywiad nie działa tak wolno jak sądziłam.
    -Znowu im się nie udało- podjął Lando włączając komunikator- Panno Jezzie, statek jest za rogiem. Byłbym wdzięczny gdybyś zechciała się do niego udać- Lando uśmiechnął się przyjaźnie.
    Raila wolnym krokiem odeszła. Nie będąc już w polu widzenia Calrissiana przysunęła się najbliżej krawędzi by móc usłyszeć rozmowę.
    -Han? – zaczął.
    Po kilku sygnałach odezwał się znajomy głos:
    -Lando? Możesz rozmawiać?
    -Tak, odprawiłem dziewczynę do statku.
    -Jest czysta?- zapytał Solo z wahaniem.
    -Tak- powiedział Lando, obracając w dłoni sfałszowany identyfikator Railii- Jak łza. A wy, znaleźliście już coś? Jakieś ślady?
    Krótka przerwa.
    -Nie, żadnych. W jednym z barów doszło do walki, ale oprócz kilku zwłok szturmowców nie znaleźliśmy niczego.
    -Sojusz?
    -Na to wygląda, chociaż Luke nie jest tego taki pewien. Podejrzewa, że to sprawka Imperium.
    Lando namyślił się przez chwilę.
    -Szukamy dalej?- zapytał.
    -Luke twierdzi, że dziewczyna może coś wiedzieć.
    -Ona?Mam--
    -Nie, o nic nie pytaj, poczekaj na nas. Już wracamy.
    Komunikator wyłączył się, a Lando wolnym krokiem podążył do statku.
    Tymczasem Raila puściła się biegiem w stronę najbliższej drabiny wiodącej na dach. Wiedziała, że jeśli zostanie w towarzystwie Landa niechybnie zostanie przepytana przez Skywalkera i wtedy jej misja spali się na panewce. Nie mogła do tego dopuścić.
    Szybko wspinała się na górę, gdy usłyszała krzyk Landa:
    -Hej, poczekaj! Hej! Panno Dazzler!
    W tej samej chwili zza rogu wybiegł Solo w towarzystwie Luke’a. Skywalker zostawił swoich towarzyszy i rzucił się w pogoń.
    Jeśli mnie dorwie, będę skończona, pomyślała.
    Vanite biegła przed siebie ile sił w nogach, lecz to nie wystarczało by umknąć Rycerzowi Jedi. Z każdą chwilą Skywalker zmniejszał dzielącą ich odległość.
    Raila przeskoczyła z jednego dachu na drugi i wbiegła do małej klatki schodowej. Słysząc kroki goniącego ją Jedi przyspieszyła, by po chwili stracić równowagę i sturlać się z hukiem na dół. Podniosła się prędko i wybiegła z budynku. Skywalker nadal był tuż za nią.
    Nie widząc dla siebie innego wyjścia Raila postanowiła się wmieszać w tłum przechodniów, jaki w tych godzinach zbierał się na ulicach Mos Eisley. Rozpychając się łokciami mijała zatłoczone przecznice.
    Luke jednak ani myślał pozwolić jej na ucieczkę. Jednym susem wskoczył na dach i biegnąc wypatrywał jej w tłumie.
    Raila wyciągnęła miotacz i skręciła w boczną uliczkę. Skacząc ze skrzyni na skrzynię wspinała się coraz wyżej aż w końcu znalazła się na wąskim murku. Zeskoczyła z niego w pobliskie wydmy i puściła się biegiem przez pustynię.
    Luke stojąc jeszcze na dachu, dopiero teraz zauważył wąską uliczkę, w której przed chwilą zniknęła dziewczyna. Zeskoczył i pobiegł w tym kierunku ile sił w nogach. Bez problemu przeskoczył wysoki murek, który odgradzał miasto od pustyni. Z góry widział jeszcze niewyraźne ślady stóp, a w oddali majaczyła mu sylwetka biegnącej dziewczyny.


    Raila wyczerpała padła na piasek. Nie dbała już teraz czy ktoś ją znajdzie. Po kilku minutach podniosła się i spojrzała za siebie. Nie ujrzała nikogo. Dookoła panowała martwa cisza.
    Dziewczyna wolnym krokiem zawróciła. Po własnych, ledwo widocznych śladach dotarła do Mos Eisley.

    LINK
    • Re

      jedI 2003-01-21 06:42:00

      jedI

      avek

      Rejestracja: 2001-09-08

      Ostatnia wizyta: 2011-01-10

      Skąd: Kraków

      No wlasnie jesli napisalabys tak ifanfiction, ze ktos wzruszyl by sie smiercia anonimowego szturmowca, to bylabys mistrzynia fanfictionow... nie sztuka opisac dramatyczny upadek Anakina czy ostatnie dni z zycia Luka...

      LINK
    • Czy lepszy?

      Lorienjo 2003-01-21 15:53:00

      Lorienjo

      avek

      Rejestracja: 2002-02-18

      Ostatnia wizyta: 2022-06-24

      Skąd:

      Część druga moich wrażeń. Czy odcinek, czy też fragment drugi jest lepszy?? Moim zdaniem nie... Ale to moje zdanie, a z uwag pewnie wyjdzie dlaczego. Jak zwykle po kolei, bo krótko, a szkoda, że jednak nie dałaś od razu całości.
      1. "pole do..." manewru
      2. murzyna??? - Czy w SW mamy murzynów? Kolor skóry Landa nigdy chyba nie był określany słowem murzyński.
      3. "... odprawiłem dziewczynę do statku." Tutaj się trochę zatrzymam. Po pierwsze występ Landa i Hana. Odniosłem wrażenie, że o jednego za dużo. Bohaterka podąża od jednego do drugiego nie wnosząc nic do akcji. Jak kwiatek do kożucha. Stąd mój wniosek, że o jednego za dużo. Być może w części trzeciej muszą wystąpić obaj, ale tutaj trzeba było to skomponować z jednym "superbohaterem". Po drugie to odsyłanie... Idź tam za róg, a znajdziesz statek... A Lando stał na rogu bo musiał pogadać z Hanem? Nijakie to wszystko... Może "zagrasz to jeszcze raz" Ironistko"?
      4. "... wyciągnęła miotacz" - po co?
      5. "... majaczyła mu sylwetka biegnącej dziewczyny." i dalej - Skoro Raila miała TAK WAŻNE DANE i była wyczerpana, czemu Luke Skywalker, Jedi nie podążył za nią i nie odebrał dysku? Mógłby to zrobić z zamkniętymi oczami, tak to wynika z opisu.
      6. "Nie dbała już teraz, czy ktoś ją znajdzie." - ????? To kim ona w końcu była? Agentem czy wykończoną tancerką po pracy?
      7. "Po własnych, ledwo widocznych..." - Kto wraca tą samą drogą? Na pewno nie agent. Trzeba było obejść Mos Eisley i podejść od innej strony, skoro musiała tam wrócić. Bo przecież musiała, czyż nie?

      Uwaga ogólna. Nie zarzucać czytelnika elementami nieistotnymi i nie tłumaczyć mu wszystkiego. Czytelnik umie czytać, tak więc chyba jest także inteligentny i myśleć sam umie. Nie za dużo, po trochu, stopniować tylko to co jest potrzebne.

      A skoro masz resztę to poproszę.

      LINK
      • Zgoda pod względem...

        Sebastiannie 2003-01-22 01:34:00

        Sebastiannie

        avek

        Rejestracja: 2002-12-28

        Ostatnia wizyta: 2008-09-20

        Skąd: Pabianice

        Zgoda Lorienjo jeśli chodzi o treść merytoryczną opowiadania, druga część jest lepsza moim zdaniem, bo lepiej mi się ją czytało. Po prostu jakoś zgrabniej ją ironistka napisała. Zresztą wsród swoich uwag wymieniłeś błedy logiczne w akcji, a nie w poprawności stylistycznej czy językowej, co zdaje się potwierdzać moją tezę.

        LINK
  • hyhyhyhy

    Kisiel 2003-01-20 23:48:00

    Kisiel

    avek

    Rejestracja: 2002-11-05

    Ostatnia wizyta: 2010-09-15

    Skąd:

    -Luke jednak ani myślał pozwolić jej na ucieczkę. Jednym susem wskoczył na dach i biegnąc wypatrywał jej w tłumie. <-- spoko scena
    Odc. 2 Jest wypas. Super, że sie pojawil Han, Luke i Lando, malo sie rozwinał wątek niestety, tylko jest znowu postawione na akcje. Jak juz pisałe, opisy akcji masz świetne! Pościg Luka za Railą przypomniał mi scenę gdy Anakin SKywalker (AoTc) gonił Zam Wessel po ulicach Courscant. Fajowa sprawa takie opowiadanko !

    LINK
  • A jakże...

    Sebastiannie 2003-01-21 00:22:00

    Sebastiannie

    avek

    Rejestracja: 2002-12-28

    Ostatnia wizyta: 2008-09-20

    Skąd: Pabianice

    Także to czytam i część druga wydaje mi się lepsza od pierwszej. Powiedz mi ironistko czy masz całe opowiadanie już napisane czy tak na bieżąco wklepujesz kolejne odcinki?

    LINK
    • A i owszem...

      ironistka 2003-01-21 10:08:00

      ironistka

      avek

      Rejestracja: 2003-01-07

      Ostatnia wizyta: 2008-06-13

      Skąd:

      Sebastiannie napisał:
      Także to czytam i część druga wydaje mi się lepsza od pierwszej. Powiedz mi ironistko czy masz całe opowiadanie już napisane czy tak na bieżąco wklepujesz kolejne odcinki?
      -----------

      Mam cale opowiadanie napisane ;P, ale nie chcialam dac wszystkiego od razu. Zreszta jeszcze tylko jedna czesc i koniec. Patience

      Ave

      LINK
  • "Przypraw" koniec.

    ironistka 2003-01-21 18:42:00

    ironistka

    avek

    Rejestracja: 2003-01-07

    Ostatnia wizyta: 2008-06-13

    Skąd:

    Err... nie zauwazylam tych oczywistych dziur... Fakt, to dziwne by Jedi jakos nie gonil babki, ktora ma ze soba scisle tajne dane ale no coz... Dobra dam jeszcze odcinek ostatni, potem naniose poprawki...

    Odc 3.

    Po godzinie ślamazarnego marszu przekroczyła główną bramę miasta. Nie spiesząc się dotarła do lądowisk. Odnalazła swój statek i rozgrzała silniki. Holodysk włożyła do tajnej skrytki pod kokpitem. Czekając aż zadziała klimatyzacja i w statku zrobi się chłodniej, usiadła w cieniu.
    Z oddalenia oglądała inne statki, które podobnie jak jej maszyna, tłoczyły się na jednym darmowym lądowisku. Było to rozwiązanie dość bezpieczne, gdyż nikt nigdy nie prowadził spisu przyjezdnych do Mos Eisley. Raila wcześniej rozważała także możliwość zostawienia statku na pustyni, ale szybko z niej zrezygnowała mając na uwadze burze piaskowe i złodziejskich Jawów. Jeźdźcy Tusken także mogliby okazać się niebezpieczni.
    Raila przyjrzała się większemu frachtowcowi. Był kształtu talerza, co znacznie odróżniało go od pozostałych, mniejszych i zwartych maszyn. Kokpit znajdujący się zupełnie z boku statku także był widokiem niecodziennym. Vanite widziała już kiedyś ten statek. Widziała go podczas Bitwy o Endor, kiedy wszystkie siły Rebelii nacierały na Gwiazdę Śmierci. Raila pamiętała doskonale ten dzień, w którym cała potęga Imperium prysła niczym bańka mydlana.
    Dziewczyna zamknęła oczy starając się odsunąć od siebie tamte straszne wydarzenia.
    Pamiętnego dnia leciała z raportem do Gwiazdy Śmierci, gdzie został przeniesiony wywiad, dla którego pracowała. Jej misja powiodła się, więc czym prędzej zamierzała o tym powiadomić przełożonych. Wyskoczyła z nadprzestrzeni w miejscu gdzie powinien był krążyć Egzekutor lub inne gwiezdne niszczyciele. Zamiast tego o mały włos nie rozbiła się o Krążownik Mon Calmari typu MC 80, by chwilę później zostać zestrzelonym przez eskadrę X-Wingów. Raila włączyła pola maskujące i umknęła na pobocza, nie rozumiejąc co się dzieje. Wtedy w oddali ujrzała Egzekutora zderzającego się z Gwiazdę Śmierci. Widząc po chwili wielką kulę ognia zamarła. Łzy napłynęły jej do oczu. Przez mgłę ujrzała jeszcze Sokoła Millenium pędzącego w kierunku swojej floty i usłyszała sygnał do odwrotu. Długo potem nie mogła zapomnieć tego widoku.
    -Sokół Millenium !- krzyknęła jakby przez sen.
    Potrząsnęła głową chcąc odgonić koszmary, gdy właśnie w tej chwili przypomniała sobie także kto był przyczyną upadku Imperium.Ten chłopak...
    W jej głowie powoli zaczął się klarować obraz młodego chłopaka.
    Rycerz Jedi... Luke...
    -Skywalker! – warknęła.
    Teraz była już całkiem przytomna. Odbezpieczyła blaster i w ślepej furii pobiegła w stronę Sokoła. Będąc już przy rampie została szarpnięta w tył przez jakieś wielkie stworzenie. Jakiś Wookie odrzucił ją na odległość dwudziestu metrów.
    Raila wycelowała w niego miotaczem. Już chciała zaciskać palec na spuście, gdy poczuła jeszcze jedno szarpnięcie. W okamgnieniu broń wyleciała jej z dłoni i poszybowała w stronę mężczyzny stojącego we wrotach hangaru.
    Luke Skywalker chwycił w locie blaster i odrzucił za siebie. Wolno podszedł do Vanite. Wookie stanął obok niego.
    -Oddaj holodysk dobrowolnie, a nic ci się nie stanie. Puścimy cię wolno.
    Vanite nie miała już żadnych asów w rękawie.
    -Oddaj holodysk- ponaglił ją.
    Raila szybko wyciągnęła z pochew sztylety. W desperackiej próbie ucieczki rzuciła się na Luke’a, który zrobił unik i włączył miecz świetlny.
    Dziewczyna wskoczyła pod podwozie jakiegoś statku.
    Luke nawet nie fatygował się by iść za nią. Cierpliwie czekał, aż wypełźnie z którejś strony.
    Siędząc podkurczona schowała sztylety do pokrowców.
    - Przydadzą się kiedy indziej- mruknęła do siebie, uśmiechając się kwaśno.
    Rozglądając się wokół ujrzała swój miotacz, leżący kilkanaście metrów przed nią. Vanite licząc się na łut szczęścia wyciągnęła do niego dłoń.
    Słyszała niegdyś o tym, że jej rasa jest wrażliwa na Moc. Co prawda takie twierdzenie dawno już włożyła między bajki, jednak mimo wszystko chciała mieć pewność, że spróbowała każdego sposobu by jakoś przechylić szalę zwycięstwa na swą korzyść. W jej sercu tlił się mały płomyk nadziei, że uda się jej powrócić bezpiecznie do Imperium.
    Zamknęła oczy i dała się ponieść przeczuciu, które nazywała intuicją. Powoli jednak zaczęła tracić nadzieję na powodzenie. Otworzyła oczy i zaobserwowała, że Skywalker wolno obchodził statek., pilnując zapewne by się mu nie wymknęła.
    -Chole...- urwała, gdy ujrzała broń szybującą w jej kierunku.
    W chwilę później Raila ściskała w dłoni miotacz. Zaskoczona wyturlała się spod podwozia i poderwała do biegu.
    Luke skoczył za nią. Zauważył, że w dziewczynę wstąpiły jakby nowe siły. Była zdecydowanie szybsza i zręczniejsza, bez wysiłku biegła szybciej niż on- Rycerz Jedi, który, wytężając mięśnie, nie był w stanie jej dogonić. Skywalker postanowił skorzystać z Mocy, by zmniejszyć przewagę Raili. Wyłączył miecz i wyskoczył w jej kierunku z wielką szybkością.
    Vanite jednak wiedziała dokładnie co zrobi Jedi. Miała teraz wyostrzone zmysły a rzeczywistość i wszystko inne niż Skywalker nagle stało się nieistotne. Znała każdy jego ruch i reagowała na niego niesamowicie szybko.
    Luke był zaskoczony. Nie potrafił nawet dosięgnąć dziewczyny. Zdawało mu się, że nagle czas się zatrzymał- on poruszał się strasznie wolno, ona- niesamowicie szybko. Nagle pewność siebie Rycerza Jedi stopniała do tak małych rozmiarów, że stał w miejscu, nie mogąc pojąć co się dzieje. Nie potrafił dostrzec rywalki, która dosłownie rozpłynęła się w powietrzu.
    Raila stała wtedy za nim i z uśmiechem wyciągała wibrosztylet. Zamachnęła się i rzuciła nim w plecy Skywalkera. Gdzieś przed nią ryknął głośno Chewbacca.
    Luke słysząc Wookiego odwrócił się do tyłu i poczuł straszliwy ból przeszywający jego prawe ramię. Osunął się na kolana i padł na plecy.
    W tym samym momencie do hangaru wbiegł Han Solo i Lando Calrissian z uniesionymi miotaczami. Celowali w Railę.
    Dziewczyna w jednej chwili straciła niesamowita zdolność, dzięki której pokonała Skywalkera z łatwością. Znów była zwykła agentką imperialnego wywiadu. Nie czekając na oklaski pognała w kierunku statku.
    Zza rogu wyłonił się Chewbacca z podniesionymi rękoma, gotowymi rozszarpać przeciwnika.
    Dziewczyna przetoczyła się pod jego nogami i słysząc wściekłe wycie pognała w kierunku statku. Dość długo biegała wokół pobliskich maszyn, by zgubić Wookiego i odciągnąć go od Phantoma. Nie widząc go wokół siebie wskoczyła do środka przerobionego TIE i wystartowała.
    Raila nie wiedziała czemu ma dziękować, sobie, czy dziwnemu przeczuciu, dzięki któremu często wychodziła cało z kłopotów. Uśmiechnęła się serdecznie.
    Mimowolnie położyła rękę na udzie, przy którym zawsze miała przyczepiony wibrosztylet. Nie przejmując się stratą wyciągnęła zapasowy i włożyła go do pokrowca na nodze.
    -Musiał mi wypaść jak biegłam do statku- stwierdziła wyciągając spod kokpitu holodysk i obracając go w dłoni- No to jestem w domu.


    Sztylet jednak wcale nie wypadł jej podczas biegu. Tkwił jeszcze w ramieniu Skywalkera czekając na rozpoznanie.
    Gdy Callrisian przygotowywał się do opatrzenia Luke’a, kapitan Solo porównywał sztylet z tymi które uwieczniono na zdjęciach, przysłanych przez Leię z Coursant. Po chwili znalazł prawie identyczny.
    - Wywiad Imperialny- stwierdził kontaktując się z siłami Sojuszu.

    (Jakbyscie nie mieli dosc roztrzepanej , niekompetentnej Raili i czekacie na kontynuacje- dajcie znac)

    Ave

    LINK
  • taaak

    Igi 2003-01-21 20:23:00

    Igi

    avek

    Rejestracja: 2002-11-16

    Ostatnia wizyta: 2013-03-17

    Skąd: Zielona Góra

    Proszę więcej! Bardzo mi się podoba to opowiadanie.

    LINK
  • Trzy!!

    Lorienjo 2003-01-21 23:44:00

    Lorienjo

    avek

    Rejestracja: 2002-02-18

    Ostatnia wizyta: 2022-06-24

    Skąd:

    Szybko... Dziękuję bardzo. A teraz uwag droida ciąg dalszy.
    1. Lando jak widać był tu niepotrzebny. Wystarczyłby Luke + Sokół z załogą.
    2. "... widokiem niecodziennym." YT-1300 - nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie ten typ maszyny jest dość powszechnie znany w uniwersum SW, w końcu coreliańska maszyna.
    3. "by chwilę później zostać zestrzelonym..." Kto kogo zestrzelił? :>
    4. "na pobocza" Ja bym to skreślił.
    5. "... w ślepej furii." Tu znowu się zatrzymam. Cała ta akcja jest jak dla mnie bez sensu. AGENTKA WYWIADU IMPERIALNEGO! A zachowuje się jak... Nie, nie powiem... Ślepa furia? A zadanie? Powinna wiać ile sił skoro udało jej się dostać do statku, w końcu Jedi siedział jej na ogonie i miała dużo szczęścia u autorki, że potem uciekła ponownie.
    6. "... na odległość dwudziestu metrów." Twarda była, poleciała, musiała nieźle grzmotnąć o beton, durabeton bo to lądowisko i nic jej się nie stało. A rzucał sam Mighty Chewbaca the Wookie!
    7. "Chole... - urwała, gdy ujrzała broń szybującą w jej kierunku." Znowu przystanek. Niesamowity samoistny talent we władaniu Mocą, nieopisany chyba nigdzie, a może się mylę? Szkoda, że nie rowinęłaś najpierw tego tematu w jakimś spokojniejszym miejscu opowiadania. A tak wyszedł Deus ex Machina. Patrz też uwagi końcowe.
    8. "... pod jego nogami... " Czy Chewie to jakiś niemrawy King-Kong, któremu można biegać pod nogami? Masz jakiegoś wysokiego kolegę? Może być niższy. Spróbuj wykonać ten manewr. Ciekawe w jakim rozkroku kolega będzie musiał stanąć. A Chewie był dodatkowo całkiem sprawny i niezłym "osiłkiem" .
    9. "Musiał mi wypaść..." To chyba jednak była w szoku po tak niecodziennym doświadczeniu, że zapomniała o rzucaniu sztyletem (poprawniej byłoby chyba wibroostrzem, takie chyba najczęściej stosuje się tłumaczenie).

    I mamy koniec. Lepiej jednak by było, gdybyś zamieściła swój utwór w całości, miałby wtedy sensowną długość do jednorazowej lektury. Nic to! Pomysł miałaś ciekawy ale z wykonaniem się trochę pośpieszyłaś. Dałaś nam produkt mocno niedopracowany zwłaszcza, i to jest główny zarzut, w osobie głównej bohaterki. Nie zbudowałaś jej, nie znasz jej, nie wiesz co ona zrobi w danej sytuacji. A jak to powiedział jedl z postaciami powinniśmy się identyfikować nie tylko poprzez dobrze brzmiące imię i ciekawą akcję. Twoja bohaterka jest źle skonstruowana, a szkoda bo postacie drugiego planu grają lepiej, nawet Mistrz Skywalker jakoś sobie radzi. Co do słabości świata to już wiesz. Miałaś kłopoty z "planem" Mos Eisley, gdzie kantyna, gdzie okno, gdzie śmietnik, gdzie alejki, gdzie lądowisko, gdzie piasek... Cóż można by jeszcze dopracować??? Może opisy otoczenia... Np. jakbyś opisała pozalewane lądowisko różnymi wyciekami z lądujących tam statków, a był to parking "niestrzeżony" i lądowało tam wszystko co jeszcze latało, to "poczułabyś" (nosem też) upadek swojej bohaterki. A może jeszcze coś biegało po piasku? Może coś unosiło się w powietrzu? Zapachy, dźwięki, statki, przelatyjący Rodianin?
    Dobra, nie będę znęcał się dalej. Na DUŻY PLUS mogę Ci zaliczyć ORTOGRAFIĘ, rzecz wśród współczesnych Gentelistot bywających w miejscach zwanych forum mało znana. Masz za to ode mnie... no właśnie co? Poza drobiazgami "materiałem twórczym" władasz biegle. Pozostaje rozwijać obraz świata, postacie i "harmonię", że pożyczę pojęcie z muzyki, aby opowieść była CIEKAWA i CIEKAWIE opowiedziana. Mam nadzieję, że "spotkamy się" jeszcze nie raz.

    LINK
  • No dobra ;)

    ironistka 2003-01-22 00:38:00

    ironistka

    avek

    Rejestracja: 2003-01-07

    Ostatnia wizyta: 2008-06-13

    Skąd:

    Jak czytam (i zwijam sie ze smiechu przy okazji) musze mocno jeszcze nad swoim warsztatem... hem... dziekuje za wskazowki i wytkniecia oczywistych bledow (slamazarnosc Chewiego, hem... dziwne zachowanie Raili + jej niekompetencja ), na pewno mi sie przydadza podczas dalszej pracy. Mam nadzieje cos jeszcze napisac i niekoniecznie beda to ekstremalne przygody Raili vel Rambo ... Choc na pewno zachaczajace o Imperium (taka moja mala slabosc).

    Pozdrawiam

    LINK
  • a mnie

    Kisiel 2003-01-22 22:29:00

    Kisiel

    avek

    Rejestracja: 2002-11-05

    Ostatnia wizyta: 2010-09-15

    Skąd:

    A mnie sie podobało bardzo. Fajna fabuła i spoko pomysły. Poprostu GIT. Mam troszke zastrzeżeń, ale wiekszość z nich wymienił Lorienjo , wiec nie bede pisał

    LINK
  • Bardzo dobre opowiadanie!

    Roven 2003-01-24 19:53:00

    Roven

    avek

    Rejestracja: 2003-01-08

    Ostatnia wizyta: 2011-12-28

    Skąd: Warszawa

    Mi samemu najbardziej podobał się odc. 2 - miał przez chwilę w sobie coś czego brakowałow 1 i 3 odcinku - czuć w nim duurzo mocy (czuć Luke`a) Ale jako takie opowiadanie jest bardzo ciekawe... czekam chętnie na kontynłacje....

    LINK
  • Ups...

    Roven 2003-01-24 19:54:00

    Roven

    avek

    Rejestracja: 2003-01-08

    Ostatnia wizyta: 2011-12-28

    Skąd: Warszawa

    chyba dwa razy klknąłem!

    LINK
  • Przeczytałem pierwszą część

    Maxi Artur 2008-05-17 00:01:00

    Maxi Artur

    avek

    Rejestracja: 2008-05-09

    Ostatnia wizyta: 2017-05-04

    Skąd:

    Cóż, całkiem fajnie się czytało. NIezła akcja, dobry styl, ogólnie fajnie. Jutro przeczytam 2. część. Dowiem się, czypoczątek spoilera odpowiedziała (głupi spoiler) koniec spoilera. 9/10

    PS. Ironistka na gwiazdę fanficową!

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..