Powiem wam, że irytuje mnie już to, o czym za chwilę napiszę. Parę dni temu rozmawiałem na zaliczeniu z kobietą, która prowadziła przedmiot Manifestations of American Popular Culture. Akurat tak się złożyło, że zeszliśmy na Gwiezdne Wojny. Ona powiedziała że jest fanką, ale nie podobają się jej nowe epizody (it sucks - jej słowa). Oczywiście delikatnie się posprzeczaliśmy (łagodna wymiana zdań ), ponieważ ja nigdy nie zgodzę się z argumentacją tych starszych fanów (w okolicach 30). Oni nie prezentują żadnego obiektywnego sądu, ale zawsze coś w rodzaju: to nie ten klimat, słabe dialogi itd. Świetnie tylko, że to są wyjątkowo subiektywne opinie, z którymi nawet nie ma jak podjąć dyskusji. Prawda jest taka, iż oni mają w głowie własne projekcje i zupełnie tracą zdolność sprawiedliwej oceny. Nowe epizody są jakie są (mi się bardzo podobają) i naprawdę chyba w ogóle nie spotkałem się z jakimś obiektywnym zarzutem w stosunku do nich (a jeżeli już to nie pamiętam). Im dłużej słucham takich rzeczy, tym bardziej coś próbuje się we mnie zagotować.