Wczoraj, 05.10.2025 r., minęło 25 lat od premiery serialu Gilmore Girls (Kochane kłopoty). I przypomniało mi się, że lata temu temat tu założyłam.
Co prawda jeśli zajrzeć w wyszukiwarkę, to na tym forum prawie wszystkie posty o Gilmore Girls są moje, ale wiem, że są tu osoby, które serial oglądały i lubią. Choć nie są to tłumy
Bardzo mnie cieszy, że od jakiegoś czasu serial zdobywa nowych fanów, w dużej mierze wśród osób urodzonych już po jego premierze. Do tego mam wrażenie, że więcej panów teraz ogląda. Popularność GG zdecydowanie nie maleje, nawet jeśli niektórzy wytykają serialowi różne niepoprawności.
Na pewno widzę więcej różnorakich materiałów, zwłaszcza fanowskich (mnóstwo analiz itp.). Do tego odtwórczynie głównych ról: Lauren Graham i Alexis Bledel pojawiły się niedawno razem na rozdaniu nagród Emmy, Lauren Graham dostała kilka dni temu gwiazdę na Hollywood Walk of Fame, powstaje dokument. Jest co oglądać, poza rewatchami serialu. Jeszcze niech zrobią film świąteczny, za którym agituje Graham
Świetnie pamiętam, jak w pewien weekend wróciłam do domu ze spotkania z fanami SW i mama oświadczyła, że trafiła na fajny nowy serial o matce i córce. Następnym razem wróciłam akurat w trakcie odcinka, więc przysiadłam na chwilę w fotelu, żeby zobaczyć o co chodzi i już tam zostałam
Doskonale pamiętam nawet, którą scenę zobaczyłam jako pierwszą. Serial szybko stał się naszym ulubionym. I tak jest do dziś, nasz wspólny numer 1. Tata i brat też często się przysiadali. Mam bardzo dużo wspomnień związanych z oglądaniem perypetii dziewczyn Gilmore. Cieszę się, że doświadczyłam tego serialu na bieżąco, kiedy wychodził po raz pierwszy.
Jedną z zalet tego serialu jest to, że poprzez różnorodne wątki i postacie w różnym wieku, trafia do wielu pokoleń. Jak zaczynałam oglądać Gilmore Girls, to byłam praktycznie rówieśnicą Rory - czyli córki, teraz jestem na etapie matki - Lorelai. Obym dożyła wieku Emily - babci
Czekamy z moją mamą, żeby za kilka lat usiąść przed ekranem z moimi dziećmi. A wraz z upływającymi latami inaczej parzy się na pewne wątki, na co innego zwraca się uwagę. I niezmiennie sprawia mi przyjemność podziwianie urody Graham i Bledel
Czy to serial bez wad? Nie. Czy coś bym zmieniła? Dodała? Usunęła? Tak. Ale i tak pozostaje dla mnie tym ulubionym. Takim balsamem dla duszy. Poprawia humor, śmieszy, ale też skłania do refleksji. Do dziś zdarza nam się przy kolejnych seansach (teraz zwykle osobno), dzwonić do siebie z mamą z jakimś nowym spostrzeżeniem, pomimo tylu lat i tylu powtórek. Zresztą tam jest tak dużo dialogów, tyle żartów i odniesień do popkultury, że ciągle odkrywam coś na nowo.
Sto lat Dziewczyny Gilmore!
https://www.youtube.com/watch?v=gSos_8zSFxo