Bo ma w sobie to "coś". Prostota przesłania. Walka Dobra i Zła. Ludzie i obcy żyją obok siebie, bez żadnych uprzedzeń. Współpracują. Nie ma podziałów na lepszych i gorszych.(Nie mówiąc o segregacji w czasach Imperium). To świat, w jakim chciałoby się żyć. Ludzie wiedzą, o co walczą. A nie tak jak w naszym świecie, kiedy jeden drugiego potrafi zdradzić dla największej pierdoły(czyt. błahostki). Ten świat to coś, o czym w gruncie rzeczy wszyscy marzymy.
Amnie uwiodło to, ze ludzie tam mają marzenia i wiedzą o co walczą. Wierzą w to, co walczą. Wierzą w swoje ideały. Szkoda, ze w naszym, niby "normalnym" świecie tak nie jest. Pod pewnym względem świat SW jest normalniejszy, niż nasz. Taka powinna byc nasza rzeczywistość

...opowiada o nim znany antropolog kultury, Joseph Campbell (ten, na któym wzorował się Lucas) napisał jakoś tak pod koniec lat 40., że w obecnych czasach potrzebny jest ludziom mit. Coś, w co mogliby wierzyć. Po czasach racjonalizmu ludzie odwrócili się od wszelkich wierzeń, odpuścili sobie rytuały. Lucas stworzył nam opowieść, która znów uczyła wierzyć. Jeśli pomyśleć, że wpasowało się to wtedy w New Age i inne tego typu nurty (wiecznie żywe w postaci fantasy czy RPG), odrywające od rzeczywistości i mówiące, że NIE WSZYSTKO MUSI BYĆ WYJAŚNIONE (w sposób racjonalny). Potrzebne są symbole, odniesienia, rytuały. Star Wars nam to dawała. Dostaliśmy prostą, ale jakże wspaniałą legendę o walce dobra ze złem, legendę, która, tak jak każdy mit, powinna żyć w nas. I to się Lucasowi udało, bo jego Saga żyje w naszych sercach i za nic nie chce stamtąd uciec. To nie jest racjonalne, ale też nie powinno być. Na tym polega magia.

Gwiezdnych Wojen jest bardzo rozbudowany, ma swoją własną historię, bohaterów zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, wiele z wydarzeń, jakie mają(własciwie to miały) tam miejsce można odnieść do naszej rzeczywistości, utożsamiać się z danymi postaciami... to "coś" co sprawia, że widząc po raz pierwszy Nową Nadzieję bez mrugnięcia okiem przyjęliśmy walki(a nawet i dźwięk ) w próżni kosmicznej, nadprzestrzenne podróże, niesamowite światy - niby odmienne, ale w końcu tak podobne, do tego co już znamy
i oczywiście, to co wymienił Darth Phabious i Misiek - proste, mitologiczne przesłanie, potrzebne ludziom każdego pokolenia, wskazanie, co jest dobre, a co złe, czarne i białe, wszystko jest oczywiste i proste... a do tego ciekawa forma i mamy kolejną bajkę, mit niosący konkretne przesłanie

SW zainteresowałem sie dopiero po obejżeniu Starej Trylogi w second edition. A tak naprawde wzięło mnie rok temu tuż przed tym jak zapisałem sie na Bastion. A co mnie tak w niej wciągnęło. Chyba to ze jest tak zróżnicowana, ze przedstawia nam realistyczny i nie taki plaistikowy ladniutki jak Star Terek świat. Cenie sobie w SW to zę moge sobie wyobrazic co by było gdybym żył w tamtym świecie, co bym chcial robić kim być co zobaczyć. Jakie cele bym sobie stawiał. Pozatym, może to dziwne, ale przyciąga mnie do SW technologia wojskowa. Zawsze lubiłem broń, wojsko i sprzęt. A tu moge zobaczyć wspaniałe okręty wielkie realistyczne bitwy i całą związaną z tym otoczke, a to wprost uwielbiam

ja zacząłem się interesować SW nie po obejrzeniu klasycznej trylogii tylko właśnie po obejrzeniu Mrocznego Widma. Zaczęły mnie interesować pojedynki na miecze świetlne i w ogóle świat i otoczenie w jakim się SW dzieje.No i właśnie jeżeli chodzi o Mrocze Widmo to z tej części wziołem zamiłowanie do:
-Obi-Wan`a
-Darth Maula
-i oczywiście utworu duel of the fates

Do wszystkiego o czym wspomnieliście (legendy, walka dobra ze złem, niesamowity świat) dodam jeszcze emocje. Emocje niezwykle silne, które Gwiezdne Wojny zawsze potrafiły we mnie obudzić. Radość, smutek, żal, ekscytacja... GW można przeżywać raz po raz i dalej oczuwa się dreszczyk

Myślę, że to właśnie od tego się zaczęło. Bo to właśnie świetna, przemyślana historia była tym, co mnie się w Gwiezdnych Wojnach spodobało. Oczywiście doszły do tego jeszcze wspaniałe bitwy kosmiczne, które po prostu uwielbiam. Poza tym świat ( a raczej wszechświat ) Gwiezdnych Wojen jest tak obszerny, że można w niego "wcisnąć" prawie wszystko, każdy może dodać coś od siebie. No i oczywiście dochodzą tu jeszcze postacie, z którymi można się ideentyfikować, można je lubić, lub nie.

Z powyższych wypowiedzi wynika, że każdego przyciągają trochę inne rzeczy. I to właśnie chyba tak jest - świat SW jest tak wielki, że każdy znajdzie coś dla siebie. A co mnie przyciąga? To COŚ. Sam nie wiem, dlaczego. Po prostu pewnego dnia stwierdziłem, że to, co się dzieje w tamtym świecie naprawdę mnie obchodzi. Bardziej niż inne rzeczy, którymi się interesowałem (a swego czasu, różne rzeczy mnie zajmowały ). Ba, czasem SW zajmuje mnie bardziej niż świat rzeczywisty . A ponadto: wielkość świata, różnorodność poszczególnych planet, istnienie i wielkość EU, figurki, filmy, muzyka z tychże...no i Jedi .