Przeczytałem już jakiś czas temu, ale jakoś się nie zebrałem na wypowiedź. Czas nadrobić.
Szczerze mówiąc, to mam mieszane uczucia. Książka jest bardzo "zahnowa", jeśli rozumiecie co mam na myśli. Jakby ktoś wziął najbardziej charakterystyczne cechy prozy tego autora i podniósł do kwadratu. Niestety, nie wychodzi to zbytnio na dobre.
Po pierwsze, cała intryga jest nieco przekombinowana i wszystko trochę za bardzo opiera się na kolejnych zbiegach okoliczności. W dodatku przez większość książki każdy z bohaterów ma jakieś swoje teorie i podejrzenia, które w najmniejszym stopniu nie pokrywają się z rzeczywistością. To może być ciekawe, ale podane w nadmiarze jest nużące. Do tego dochodzą skomplikowane i rozbudowane opisy tego, co każdy planuje zrobić i następnie jak to realizuje. Szczególnie różne akcje w wykonaniu Mary - ukrycie się na statku, włamanie do pałacu gubernatora itd. Często przypominało mi to dość imo dziwaczną scenę z "Rozbitków...", kiedy Jade badała jakąś obciętą rurę, która omal nie spadła jej na głowę na okręcie chissów. Te wszystkie dywagacje jak dla mnie są przesadzone i niepotrzebnie spowalniają akcję - przez co na przykład scena walki z AT-ST traci nieco na dynamice. Zwykle Zahn potrafił to w miarę dobrze wpleść w akcję, tym razem jednak miejscami nieco przesadził.
Co do postaci - przyznaję, że los zbuntowanych szturmowców jakoś specjalnie mnie nie wzruszył. Ot, latają sobie po galaktyce i w sumie przypadkowo rozwiązują parę problemów i nieświadomie pomagają rebeliantom (zresztą większość postaci robi różne rzeczy w błogiej nieświadomości). Generalnie podobały mi się sceny akcji z ich udziałem, natomiast ich rozmowy (zwłaszcza na pokładzie statku) były miejscami przydługie i niewiele wnosiły.
Mara - tutaj jest zdecydowanie lepiej. Ręka Imperatora działa i to sprawnie, jest imo dobrze przedstawiona, choć ewidentnie naiwna. Uważa służbę Imperium za szczytną i służącą dobru powszechnemu. Scena, kiedy wyczuwa od Imperatora "serdeczne ciepło" (czy jakoś tak) jest dość fajna, bo pokazuje obraz Palpatine`a jako serdecznego staruszka, czego mało można uświadczyć w książkach. Wykonywanie zadań przez Marę nieodparcie przywodziło mi na myśl sceny z komiksu "Noc w miasteczku" - ten sam styl działania, ale tym razem na kartach powieści. Tutaj na plus.
Han, Leia, Luke - zauważyłem, że niektórzy narzekają, iż w ogóle się tu pojawili. Mi się ich występ akurat podobał, szczególnie przekomarzanie się księżniczki z Solo, bardzo w stylu ANH i TESB. W żadnej książce dotąd tego (chyba) nie było. Skywalker jako żółtodziób Jedi jest także interesujący, chociaż scena, kiedy duch Bena podaje mu kod do komputera to lekkie przegięcie. Imo Han ze swoimi wątpliwościami czy służyć Rebelii też wypadł przekonująco. Generalnie wątek postaci filmowych na plus.
Na koniec parę słów o Ozzelu. Cóż, przyszły pan admirał w filmie był "clumsy and stupid" i tutaj też taki jest - niespecjalna niespodzianka. Natomiast ciągle nie rozumiem jakim cudem awansował, skoro wyszło na to, że próbował kombinować za plecami przełożonych i
początek spoilera wykończyć Marę koniec spoilera. Vader jest jakiś niespecjalnie ciekawy, a jego wybuch furii trochę nie na miejscu, ni z tego ni z owego. W sumie bez rewelacji, ale i mało miejsca mu poświęcono.
Mam wrażenie, że cała powieść jest trochę o wszystkim, a w sumie o niczym. Trochę to wyglądało jak galeria postaci, nie dzieje się w sumie nic ważnego. Jakoś nie czułem głównego wątku, którym zapewne miała być sprawa tego gangu piratów-przemytników, który zalazł za skórę obu stronom. Niezbyt to epickie. Autor za bardzo się rozdrobnił, przez co powstała papka na zasadzie - ktoś przyleciał, ktoś odleciał, ktoś uciekł, coś wybuchło, przyleciał Vader i koniec. Nie podobało mi się to zbytnio.
Podsumowując - książka średnia, niektóre postacie ciekawie przedstawione, inne mało zajmujące. Parę akcji ciekawych, parę przydługich lub bez sensu (scena Leii z rurą - wtf?). Kilka nawiązań, ale w sumie nic spektakularnego. I na koniec jedna rada: jeśli nie podoba się wam styl Zahna, czy też raczej jeśli nie możecie go strawić - trzymajcie się od tej powieści z daleka. Generalnie dobra rzecz do poczytania, jeśli nie ma nic innego, a ma się ochotę na trochę Star Wars i "wczesne wersje" znanych postaci. I na szturmowców, którzy wreszcie w coś trafiają.
Moja ocena: 6/10.