Ktora strona cie bardziej ciagnie i dlaczego ?
Ktora strona cie bardziej ciagnie i dlaczego ?
Trudno jednoznacznie powiedzieć.CSM jest pociągająca,bo daje siłę,potęgę, ale w sumie prowadzi do zniszczenia.Siła,potęga,władza to wszystko się kończy najczęściej w okrutny sposób.I tak sithowie dążą wszyscy do władzy,że w sumie sami się powybijają.NIe o to chodzi.Popieram JSM.
Neo_Luke_Raven napisał:
CSM jest pociągająca,bo daje siłę,potęgę, ale w sumie prowadzi do zniszczenia.
-----------
Jakby na to nie patrzeć: obydwie strony prowadzą do zniszczenia...
Ja nie jestem ani po CSM ani po JSM. Jestem tylko pilotem Imperium na usługach HA Cyrica, który wykonuje rozkazy: mam zabić Jedi, to go zabiję. Mam zabić Sitha to też go zabiję. Jak widać żołnierze (tak jak Jedi i Sithowie) nie kierują się uczuciami - rozkaz to rozkaz, szczególnie w Imperium...
Hox Reek napisał:
Jestem tylko pilotem Imperium (...) Mam zabić Sitha to też go zabiję.
-----------
LOOOOL to sie pokulałem Ty naprawdę sądzisz, że jesteś w stanie to zrobić?? Bueh ludzie jako gatunek nigdy nie przestana mnie zaskakiwac.....
- Ty naprawdę sądzisz, że jesteś w stanie to zrobić?? - zależy co masz na myśli Bart...w świecie SW normalny (w sensie "niemocny") może zabić Jedi - mamy przykład Attona z KotOR II (dobra Mandalorian już tu chyba nie wcisnę )
Halcyon napisał:
w świecie SW normalny (w sensie "niemocny") może zabić Jedi )
-----------
Zauważ "jedi" nie Sitha, "jedi"... I nie dawaj mi tu przykładu, że Han Solo zastrzelił Palpa z blastera... bo to są przegięcia niedopuszczalne
no tak, ale odpowiednio wyszkolony człowiek mógłby zabić i Sitha - ich potęga też ma granice...no oczywiście tu mamy dwa rodzaje Sithów i Jedi - pierwszo- i drugoplanowych - Exar Kun i np. jakiś sith z Armii Ciemności o nieznanym nazwisku - Exera nie zabije byle człowiek, ale jakiegośtam Sitha może...
Sith czy Jedi. Co to za róznica. Obaj są ślepo zapatrzeni we własną potęge. Skoro zabicie Jedi nie nalezało do rzeczy niemożliwych to zabić Sitha też można.
się trochę pomyliłeś Mandalorianinie... Obaj są ślepo zapatrzeni we własną potęge - od kiedy to Jedi są zapatrzeni w swoją potęge?? J
Zapytaj Mistrza Yode. Sam wiele razy stwierdzał że Jedi to aroganci. Przez swoje zapatrzenie we własną potege ignorowali zagrożenie ze strony Sith których zawsze wyczówali nawet gdy ci pozostawali w ukryciu (polecam "Labirynt Zła" i nowelizacje "Zemsty Sithów").
tak naprawdę nie da się zabić "wprawnie" i "właściwie" korzystającego z Mocy.... pozwala ona bowiem wyczuc każdy najdrobniejszy impuls, każde niebezpieczeństwo, poza tym myśli innych istot. Umożliwia nadnaturalną szybkość, odbijanie strzałówm przyjmowanie energii na ciało.... Taka jest prawda, że smiercią Force-usera rządzi przypadek.
Owszem J i DJ może i potrafią czytać w myślach i przewidywać ruchy ale przecież nie monitorują myśli wszystkich istot wokoło na okrągło [szzczególnie zaufanych i biernych], stąd np Jedi w EIII zostali zaskoczeni i tak łatwo polegli.
Co do przyjmowania energii to zależy od talentu Jedi bo niektórzy potrafili to lepiej inni słabiej. Np Coran miał taki talent i przyjmowana energię potrafił "zwracać" np wykonując telekinezę co normalnie było ddla niego trudne.
Przypadek też raczej nie. Może i w dużej mierze przypadek [vide "gorszy" w szermierce Obiwan pokonuje "lepszego "Anakina i tu można mówić o przypadku ale jak dowodzi bitwa o Genosis Jedi nie są niepokonani i zmasowany atak lub zaskoczenie/zdrada może być przyczyną ich śmnierci.
-Owszem J i DJ może i potrafią czytać w myślach i przewidywać ruchy ale przecież nie monitorują myśli wszystkich istot wokoło na okrągło [szzczególnie zaufanych i biernych], stąd np Jedi w EIII zostali zaskoczeni i tak łatwo polegli.
To nie działa na zasadzie stałego nasłuchiwania myśli innych w poszukiwaniu cienia zdrady; mówiąc krótko jest to skan raczej pasywny niż aktywny. Po prostu, chęć popełnienia czynu wybitnie niegodziwego jakim jest niewątpliwie zabicie Jedi, powoduje powstanie negatywnych emocji a te z kolei wywołują zmarszczkę na tkaninie Mocy która trafia w umysł Jedi...
Dobrze jest to oddane w nowelizacji RotS:
"Sama wojna napełnia Moc ciemnością, zagęszczając churę, która od dawna przytępia zmysły Jedi. Poza tym klony nie mają złych intencji. Nie czują nienawiści do Jedi i nie dają żadnego emocjonalnego sygnału ostrzeżenia. Po prostu wykonują rozkaz."
[str. 306]
Co do pierwszego. Nie monitorują, ale hmmm "pływają" w Mocy dzięki czemu najmniejsze nagięcie czasu lub przestrzeni ostrzega ich. Przykładem ochrona Amidali w EII. Obi i ani wyczuli zagrożenie od robali choć wcale nie scedowali Mocy na amidalę. Wyczuli negatywne zakłócenia wywoływane przez bodajże kouhuny.
No tak od talentu, ale to kolejny przykład nadczłowieczeństwa. Każdy miał inny.
3. No więc przypadek jak najbardziej. W całych filmach SW jest tego mnóstwo choćby porażka Maula czy zestrzelenie mistrza jedi przez Jango Fetta.
Obi w szermierce jest znacznie lepszy od Aniego. Tylko gniew czyni skywalkera mocniejszym. Bitwa o Gen to przegięcie pały... skoro Dorsk odepchnął całą flotę Imperium to skupieni razem jedi pokonaliby roboty bez strat. Logika na to wskazuje.
no przecież na początku Bart o tym napisałem, że Jedi nie monitorują wszystkiego na okrągło tylko, że Moc przekazuje im zakłucenia w polu.
Dla mnie większym przegięciem było odepchnięcie floty Admirał Dalli przez Dorska niż obalenie mitu niepokonanych Jedi na Genosis.
Ciekawe. Skoro smiercią Force-userów rządzi tylko i wyłącznie przypadek i nie ma na nie wpływu wyszkolenie tego który z nimi walczy to Boba Fett jest w takim razie jednym z najfartowniejszych ludzi wszechswiata...
BTW to jest własnie największa słabość Force-userów. Są oni ślepo zapatrzeni w swoje umiejętności i uważają się za niezniszczalnych. Uważają że Moc jest w stanie uchronić ich przed wszystkim... i dlatego własnie doszło do zagłady Akademii Jedi na Coruscant, dlatego tylu Jedi zginęło na Galidraan, dlatego Boba Fett mógł się poszczycić pokaźną kolekcją mieczy świetlnych i dlatego Sithowie przegrali Galaktyczną Wojne Domową... to jest słabość Force-userów - arogancja i zapatrzenie we własną Moc.
Strid, Jedi z reguły nie byli zaślepieni Mocą - oczywiście w czasach Upadku Republiki było wielu, którzy właśnie tacy byli - ale nie wszyscy! jest wiele przykładów Jedi, którzy rozumieli swoje ograniczenia i wiedzieli, że nie są nieśmiertelni. A to czy człowiek może zabić Jedi zależy w dłużej mierze od stopnia zjednoczenia Jedi z Mocą...
A czy ja powiedziałem ze wszyscy? Oczywiście zdażały się wyjątki. Choćby mistrz Yoda. Ale jest taka niepisana zasada zę władza i potęga zaślepia i force-userzy sa tego przykładem.
To czy Jedi zjednoczy sie z Moca zalezy od tego z kim walczy. Jeśli walczy z naprawde dobrze wyszkolonym Mandalorianinem to zjednoczy się z Mocą... ostatecznie...
- Jeśli walczy z naprawde dobrze wyszkolonym Mandalorianinem to zjednoczy się z Mocą... ostatecznie... gdyby tak naprawdę było to Wojny Manadaloriańskie skończyłyby się innaczej...
Oczywiście zdażały się wyjątki - faktem jest, że wielu Jedi było w tym okresie ignorantami, ale nie powiedziałbym, że tylko mała część była inna - było wielu Jedi nie zaślepionych przez Moc - swoją drogą ufnośc Mocy a zaślepienie Mocą to dwie rózne rzeczy...
-BTW to jest własnie największa słabość Force-userów. Są oni ślepo zapatrzeni w swoje umiejętności i uważają się za niezniszczalnych. Uważają że Moc jest w stanie uchronić ich przed wszystkim...
Nie doceniasz Stridziu potęgi Mocy i nie rozumiesz jej pojmowania przez Jedi.
Jeśli taka jest wola Mocy, Jedi jako narzędzie wykonujące ową wolę, jest w stanie dokonać niemożliwego, po prostu otwiera się na jej strumień. Przykład najprostszy - Obi-Wan który w RotS pomyślnie stawia czoła legionom droidów bojowych w mieście Pau czy np. śmierć Anakina Solo.
Jeśli wolą Mocy jest by Jedi oddał życie, Jedi jest gotów tego dokonać. Przykład ten sam tylko chwilkę wcześniej
-Jeśli walczy z naprawde dobrze wyszkolonym Mandalorianinem to zjednoczy się z Mocą... ostatecznie...
To miał być żart ale nie walnąłem na końcu " " więc się tak panoweie "Mocni" nie unoście
Co nie zmienia faktu ze Mandalorianie byli w stanie walczyć z Jedi i ich zabijać
gdyby tak naprawdę było to Wojny Manadaloriańskie skończyłyby się innaczej...
Skończyłyby się inaczej gdyby nie Revan i jego geniusz taktyczny.
Oczywiście zdażały się wyjątki - faktem jest, że wielu Jedi było w tym okresie ignorantami, ale nie powiedziałbym, że tylko mała część była inna - było wielu Jedi nie zaślepionych przez Moc - swoją drogą ufnośc Mocy a zaślepienie Mocą to dwie rózne rzeczy...
To twój punkt widzenia. Dla mnie jedi byli ignorantami zostawiając wszystko w "ufności w Mocy" i czekając aż ich Sithowie wyrżną... Zbytnio wierzyli w to że Moc ich ocali... Zakon ocaliła ale tysiące istnień straciło życie...
- Skończyłyby się inaczej gdyby nie Revan i jego geniusz taktyczny a myślisz, że Revan nie ufał Mocy jeśli chodzi o sprawy natury wojskowej?
"ufności w Mocy"
wiesz, Moc sama decyduje, jej wyroków nie da się zmienić - masz przykład Palpatine`a i wybrańca...
Lord Bart napisał:
albo brak właściwych umiejętności. Nic więcej.
-----------
Czyli twoim zdaniem na zwycięstwo w walce z Force-userem nie ma absolutnie żadnego wpływu to kim jest jego przeciwnik? jedyne co sie liczy to przypadek i umiejętności owego Ferce-usera? Sorki Bart ale to największe brednie jakie ostatnio słyszałem... no i czysty przykład arogancji Force-userów...
Halcyon napisał:
wiesz, Moc sama decyduje, jej wyroków nie da się zmienić - masz przykład Palpatine`a i wybrańca...
-----------
Czyli egzystencja Force-userów a zwłaszcza Jedi nie ma najmniejszego sensu. Wynika z tego ze Jedi nie decydują o własnym losie i wszystko powierzają Mocy. Wybacz ale dla mnie to nie jest życie tylko wegetacja i czekanie na to co zrobi z takim Force-userem Moc. To tylko żałosna namiastka życia.
tu raczej chodzi o to, ze światem rządzi jakieś fatum [Moc] i bez względu co zrobimy co pomyślimy to będzie to zgodne z wolą Mocy i nie ma to nic wspólnego z wegetacją albo z tym po co wogóle potrzebni są Jedi. Owszem sa potrzebni bo są oni "rękoma" Mocy i bez względu na to co zrobią i czy będzie to ich wola to i tak wszystko ostatecznie bedzie się działo z wolą Mocy.
mi chodzi, Jedi robią to co im Moc podszeptuje, ale oczywiście mogę się sprzeciwić i płynąć pod prą, co często robił Anakin, ale większość daje się ponieść z jej prądem - ale to nie znaczy, że Moc wszystko ustala - tylko, że jak jest coiś ustalone, to nie należy próbować tego zmienić wbrew Mocy. I pamiętaj nie ma życia bez Mocy i Mocy bez życia. Skoro Moc daje życie to też o nim decyduję - także o życiu Mandalorian decyduje Moc, mimo iż nie raz próbują płynąć pod prąd.
Tomeq83 napisał:
tu raczej chodzi o to, ze światem rządzi jakieś fatum [Moc] i bez względu co zrobimy co pomyślimy to będzie to zgodne z wolą Mocy i nie ma to nic wspólnego z wegetacją albo z tym po co wogóle potrzebni są Jedi. Owszem sa potrzebni bo są oni "rękoma" Mocy i bez względu na to co zrobią i czy będzie to ich wola to i tak wszystko ostatecznie bedzie się działo z wolą Mocy.
-----------
Czyli Jedi wierzą w to że sa tylko pustymi narzędziami Mocy i cokolwiek zrobią będzie to tak jak chciała tego Moc? Ciut odpychająca perspektywa...
Halcyon napisał:
mi chodzi, Jedi robią to co im Moc podszeptuje, ale oczywiście mogę się sprzeciwić i płynąć pod prą, co często robił Anakin, ale większość daje się ponieść z jej prądem - ale to nie znaczy, że Moc wszystko ustala - tylko, że jak jest coiś ustalone, to nie należy próbować tego zmienić wbrew Mocy. I pamiętaj nie ma życia bez Mocy i Mocy bez życia. Skoro Moc daje życie to też o nim decyduję - także o życiu Mandalorian decyduje Moc, mimo iż nie raz próbują płynąć pod prąd.
-----------
Większość dła się ponieść z prądem i dopłynęła do śmierci na zimnej posadzce Akademi Jedi...
Wiecie co wizja Jedi wcale nie jest pociągająca. Wizja wszechświata w którym wszystko jest uztalone z góry... co to za wszechświat? Po co wogóle w takim uniwersum żyć skoro i tak wszystko juz zostało spisane? Aż dziw bierze ze przy takich wierzeniach Jedi dalej mają tylu zwolenników...
jednym z podstawowych założeń islamu. I zobacz ile Allah ma zwolenników...
bowiem Moc jest stanowczo przepakowana w SW.
Ale dobra Strid. Dawaj. Twój Boba Fett blokuje dojscie do mojego statku. Dostał zlecenie zabicia mnie. Nie ważne od kogo. Mój Lord staje na przeciw niego i co?? Mam do dyspozycji d-b lightsaber z mozliwościa rozłączenia, Force skille w postaci Gripa, Lightninga, Pusha, Pulla, Drain Energy, Illusion i ew. Sith Sorcery. I spróbuj mnie zdołować.....
Oczywiscie mozesz zaraz napisać, że Fett podłozy mi bombkę w statku, uzyje snajpy, albo dogoni mnie w przestrzeni i rozawali swoim statkiem. Oki to są właśnie owe przypadki.
Jesteś w stanie opisac mi walkę twarzą w twarz w, której pognebisz moją Moc?? I Really Don`t Think So......
Nie jestem w stanie opisać ci takiej walki obiektywnie tak samo z resztą jak ty. Ty opisałbyś tą walke tak zę ty byś wygrał a ja tak ze Boba.
Ale co mi tam.
Wątpie czy BOba walczyłby w takiej sytuacji z tobą bezpośrednio. Raczej zastosowałby pułapke. Nafaszerowałby pewnie twój statek materiałami wybuchowymi oraz dla bezpieczeństwa nadajnikiem. Gdy tylko wsiadłbyś na statek zdetonowałby wszystko i po tobie.
Ale to nie przypadek lecz doświadczenie i spryt Boby by cię zabiły co obala twoją teorie o tym ze tylko przypadek sprawia ze ginął Force-userzy.
-Czyli Jedi wierzą w to że sa tylko pustymi narzędziami Mocy i cokolwiek zrobią będzie to tak jak chciała tego Moc?
Oczywiście, że każdy Jedi ma nie tyle co prawo, co raczej możliwość sprzeciwienia się Mocy. Nie jest tak, że zrobią będzie to tak jak chciała tego Moc. Upraszczając, by usłyszeć wolę Mocy, Jedi musi wprowadzić się w odpowiedni stan, powiedzmy medytacji. Otwierając się w pełni na przepływ Mocy, faktycznie, Jedi niejako staje się narzędziem w jej rękach, przedłużeniem jej woli. Aczkolwiek Moc ma wpływ na życie nie tylko Jedi, ale każdego śmiertelnika. Zarówno Tarkina jak i Hana Solo.
Dalej - używasz słowa wierzą. Z kontekstu wnioskuję, że uważasz iż cała wiedza Jedi o Mocy pozostaje w sferze wierzeń, i tylko wierzeń. Jedi mają ten komfort, że akurat ich wierzenia są, że się tak wyrażę, potwierdzone i ich istnienie jest faktem.
Ciut odpychająca perspektywa...
Tzw. powołanie
Wiecie co wizja Jedi wcale nie jest pociągająca.
To nie jest tak, że los spisany został z góry. Gdyby tak było, jakiekolwiek dążenie Mocy do równowagi mijałoby się z celem, gdyż i tak wszystko juz zostało spisane. Moc [uproszczenie wołające o pomstę do nieba] podejmuje decyzje na bieżąco. Jedi nie wierzą w niczyją predestynację .
Poza tym, nikt nie mówił, że służba Jedi to służba lekka, łatwa i przyjemna. Jak sama nazwa wskazuje, jest to służba.
dobrze wiesz że nie da sie opisać bezpośredniego zwyciestwa Fetta
Detonacja bomby owszem przypadkiem nie jest, no bo ktos ją podłożył, ale jak sam widzisz doświadczenie i spryt nic tu nie dają. Po co starozytni wymyslili brnie miotane, a nasi prapraprzodkowie dzidy do rzucania?? Przeciez każda nawet najmniej rozgarnieta osoba wie, że lepiej zabic niebezpieczneo przeciwnika z daleka niż z bliskości Jaki to spryt zatem??
Lord Bart napisał:
dobrze wiesz że nie da sie opisać bezpośredniego zwyciestwa Fetta
-----------
Da sie ale nie obiektywnie...
W tym podłozeniu bomby doświadczenie i spryt grają dużą role gdyż Boba mgłby ryzykowac starcie bezpośrednie ale doświadczenie oraz spryt podpowiadają mu że podłozenie bomby jest pewniejszą drogą do zwycięstwa. Oczywiście że uzywanie broni miotanej jest skuteczniejsze od walki w ręcz i samo kożystanie z niej zamiast rzucanie się na silnieszego z gołymi pięściami jest oznaką sprytu. Idąc twoim torem myślenia moznaby równiez dojśc do wniosku że Moc to tez żaden spryt i doświadczenie bo przcież [cytat]każda nawet najmniej rozgarnięta osoba wie że lepiej zabić przeciwnika kozystając z Mocy niz zmiezyć się z nim bez żadnej "pmocy"[cytat].
Lord Bart napisał:
Ty naprawdę sądzisz, że jesteś w stanie to zrobić??
-----------
Założymy się? Powiedz mi jakie szanse ma Sith (lub Jedi) biegnący przez łąkę (miasto itp.) z myśliwcem (np. Eta-2 Actis) z tyłu? Jeśli ma to baaaaardzo małe...
chociażby MoveObjectem cisnąć mysliwcem o ziemię;
ControlMindem przejąc włądzę na pilotem i doprowadzić do crasha;
Ilussionem powielić swoją postać na tyle że pilot nie wie gdzie strzelać;
jest tego mnóstwo, nawet z odepchnięciem pocisku włącznie.
Gwiezdnym niszczycielem i skrzydłęm myśliwców? Albo z samym skrzydłęm, plutonem? Żadnych
no tak... wiesz..... 1 człowiek vs Gwizdny niszczyciel i skrzydło mysliwców.... w atmosferze. Podobają mi się Twojep omysły
Vip`perem byśmy sobie z nim spokojnie poradzili. Nawet gdyby latał w myśliwcu... No nie Vip?
Wiesz Hox pewnosć siebie pomaga w walce ale z niej jest tylko jeden krok do niedoceniania przeciwnika które końcy sie porażką. Wiesz do czego zdolny jest Sith za sterami myśliwca? Jeśli nie to nie badź taki pewnien swej wygranej...
Czyli świetnie wyszkolony pilot a rycerz Sith, kierujący się mocą, doświadczenie, a intuicja. Może się przytrafić nie fart i go trafię raz i dwa i trzy aż w końcu popatrzę się na jego palące się szczątki. Niby dlaczego klony rozwaliły tego Jedi w ROTSie (jak on się nazywał?) go rozwaliły? Przez zaskoczenie. Nie wyczuł mocą ich planów. Jak widać można zabić Jedi, nawet będąc imperialnym pilotem...
Hox Reek napisał:
Przez zaskoczenie. Nie wyczuł mocą ich planów. Jak widać można zabić Jedi, nawet będąc imperialnym pilotem...
-----------
Dokładnie. Klony wykonywały rozkaz, nie miały złych intencji, jedynie rozkaz. Dlatego Plo Koon nie wyczuł niebezpieczeństwa a my tu mówimy o starciu dwuch zwykłych pilotów, nie klonów z Sithem. Nie mówie że wygrana pilotów jest niemożliwa ale napewno będzie to bardzo trudne i będzie wymagało naprawde niesamowitych umiejętności.
Strider napisał:
Dokładnie. Klony wykonywały rozkaz, nie miały złych intencji, jedynie rozkaz. Dlatego Plo Koon nie wyczuł niebezpieczeństwa a my tu mówimy o starciu dwuch zwykłych pilotów, nie klonów z Sithem. Nie mówie że wygrana pilotów jest niemożliwa ale napewno będzie to bardzo trudne i będzie wymagało naprawde niesamowitych umiejętności.
-----------
A więc jednak się da zabić Jedi/Sitha. Tylko świetnie wyszkolony imperialny pilot potrafi sobie poradzić. Nie ma rzeczy łatwych na tym świecie/tej galaktyce...
Tak jak ja jestem Scouttrooperem szeregowcem i robie to co mi każe Imperator.
no cóż to trochę tródne pytanie ponieważ ciemna strona jest zła ale łatwiejsza, no a jasna jest trochę tródniejsza no ale wybierając sobiee postać mary jade która była ręką imperatora i wogle to nawet nie myślałam jaka jest ciemna strona... a jaka jest jasna.... i która jetst lepsza
Z reguły zdaje mi się, że jestem z deczka Sithowaty (Nawet mój lightsaber ma czerwony kolor ostrza). Ale wyznaję reguły pielęgnowane przez Jedi. Tak więc: Różnie to bywa. Ale ostatnio coraz bardziej mnie ciągnie do Jasnej Strony (to przez tą Lucasowską propagandę filmową napewno... ).
Trudno dokladnie powiedziec: Jedi mieli ten swoj okropny kodeks (nie kochaj, nie przywiazuj się), a Sithowie cały czas sie zdradzali chcieli miec wiecej (power... unlimited power !!!). Wolę sie trzymac z boku: walić kodeks jedi, od czasu do czasu uzywac CSM. Ot, taki Jolee Bindo
Ale w momentach gniewu jestem definitywnie DS
to nie wiem jak odpowiedziec na to pytanie...Powiem wiec ze wyznaje zasade ufania uczuciom i daje sie przez nie poniesc, jestem wiec po CSM, jednak trudno tu mowic o bardzo ortodoksyjnej przynaleznosci, bo nie jestem zly, czy zepsuty tak jak pokazywane sa postacie w filmie. Po prostu wyznaje zasade korzystania z mocy poprzez uczucia. Jestem kims takim jak napisal Vip`per, takim outsiderem jak Jolee Bindo, ale sercem chyba jestem odrobine blizej po ciemnej stronie.
PS.Moj lightsaber oczywiscie ma kolor czerwony.
Jest zdecydowanie najbliższa mi. Jestem Sithem całym sercem.(może po RotS nie tak bardzo całym-96%)
Popieram Sithow i jestem jednym z nich, oddalem sie ciemnosci,
krocze sciezka Ciemnej Strony Mocy, dla mnie jedi sa slabymi
kruchymi istotami, ktore mozna zniczczyc bez zadnego problemu
maja ten swoj glupi kodeks pelen zakazow i nakazow, ktory
ogranicza ich swobode w poslugiwaniu sie moca, dlatego jeden sith
jest w stanie zniszczyc dziesieciu jedi zawsze bede stal po ciemnej stronie
Generalnie wypowiadanie sie na powaznie w stylu: "Jestem Sithem, wiec...", swiadczy o tym, ze ktos przeczytal o jeden komiks za duzo, albo zbyt czesto siedzial przed ekranem (telewizora lub komputera-niepotrzebne skreslic). Jezeli jednak potraktowac ten wybor jako forme zabawy intelektualnej, to odpowiedz jest prosta: jasna strona to tworczy aspekt mocy, a ciemna strona to jej niszczycielskie wcielenie....wybor wydaje sie prosty. Poza tym przyklad tego jak konczyli poszczegilni herosi CSM nasuwa odpowiedz...Szlanecy opetani pragnieniem nieograniczonej wladzy, inewiele rozumiejeacy, infantylny i niedojrzaly osobnik zakuty w zborje, ktora uniemozliwia normalne zycie, rogaty potwor o wytatuowanym ciele, upadly rycerz Jedi z przeorana twarza, ktory skonczyl jak duch uwieziony w scianach swiatyni...No coz, jezeli kogos pociaga ta perspektywa to prosze bardzo....I niech nikt nie wyskakuje z potega, sila, honorem, porzaedkiem i innymi takimi bzdetami, bo ciemna strona to zniszczenie, alienacja i wieczne cierpienie....
Jak powyzej. Ja rozumiem Ciemna Strone nie jako czyste zlo, lecz jako wyzwolenie. Wyzwolenie z niewoli dogmatów, nakazujacych Jedi zachowywac sie zawsze praworzadnie. Nie mozna do wszystkiego stosowac jednej miary. My, Sithowie, jestesmy elastyczni, gdyz nie wiarze nas równowaga. Zbieramy sile i nieudajemy, ze nasz interes jest interesem wszystkich. My wybralismy wolnosc i sile , zas oni - niewole zasad i regól i slabosc. W porzadku jest miejsce tylko na wazne rzeczy, gdy tym czase u nas, w chaosie miesci sie wszystko.
A pozatymlubie mój czerwony light staff
Jak w tytule, slurze dark side z powodu tego, ze Ciemna strona mocy to wyzwolenie. Wyzwolenie zdogmatów i starej glupoty. To otwarcie na nowe idee i przyjecie sily. My nie udajemy, ze nasza sprawa, to sprawa calej galaktyki. Naszym panem nie jest moc, jestesmy my sami. My wybieramy sciezke, po której idziemy. Nie ukrywamy naszego gniewu za oslona nieprawdziwej swietosci i arogancji. Nie uwarzamy sie, jak Jedi, za Swietych. Uwarzamy sie za ludzi(lub inna rase), którym dano szanse poznac potege i zdobyc sile, wiec to robimy. Wolimy sile i wolnosc, od slabosci i sluzby. Mamy ogromny potencjal i mozliwosci, wiec go uzywamy, nie jak Jedi ukrywamy sie. W porzadku jest miejsce tylko na wazne rzeczy, zas u nas , w chaosie, znajdzie sie wszystko.
A pozatym podoba mi sie mój czerwony lightstaff
(co widać po nicku i avatarze) Ciemna Strona. Dlaczego? bo fascynują mnie Sithowie. Ich dążenia, starania, ich...dostojność.
Oczywiście, nie bez szacunku dla Jedi. Podziwiam szczególnie Yodę i Obi-Wana.
Wszak i Yoda i Palaptine doceniali potęge przeciwnika
Darth Phabious napisał:
Palaptine doceniali potęge przeciwnika
-----------
Np. w Bitwie o Endor...
Czyż nie docenił przeciwnika, jakim był sojusz?? Dlaczego pole ochronne było aktywowane, dlaczego kazał ukryć przygotowaną do walki
flotę za księżycem?? Ano dla tego, ze był świadom zagrożenia. Dostał nauczkę po zniszczeniu I DS. Wtedy rebelia powiedzmy sobie szczerze była żadnym przeciwnikiem. Ale Luke to zmienił. Palp dostrzegł niebezpieczeństwo. Zainwestował w ochronę.
Czyż palpatine nie przecenił swoich umiejętności? Czyż Palpatine nie zignorowął zebrania się niemal całej floty Rebelii pod Sullust? Czyż nie pozwolił Rebeliantom wylądowac na Endorze? Czyż nie pozwolił aby plany Gwiazdy Śmierci II dostały sie w ręce Rebliantów? Czyż nie powiedział "To koniec twojej nic nie znaczącej Rebelii"? Czyz na wies o zbiórce sojuszy nie powiedział "To błachostka"?
Gdyby Palpatine naprawde docenił Sojusz i nie przecenil swoich mozliwości to po pierwsze nie pozwoliłby rebeliantom zdobyc prawdziwych planów lecz podesłałby falsyfikaty, nie pozwoliłby Rebeliantom wylądować na Endorze i zniszczyłby flote Rebelii juz pod Sullust. Nie zrobił tego, przecenił swoje umiejętnosci i zapłacił za to życiem.
Przyznaję rację. Przedstawiłeś fakty. Stanęły mi przed oczami wszystkie sceny z RotJ, które przypomniałeś.
Teraz, umykając od odpowiedzialności, w żałosnym wykręcie powiem, ze dyskusja wyszła poza granice tematu. Nie chcę się sprzeczać z nikim. Nigdy nie było moim celem wywołanie jakiejkolwiek bitwy na słowa. Po prostu wyraziłem opinię. A w domyśle mowiąc "Przeciwinik" miałem na myśli Jedi.
Kłaniam się.
To nie była żadna sprzeczka. Ty przedstawiłeś swoje argumenty, ja swoje i wynikła z tego dyskusja.
A wykręt iście żalosny i godny Sitha
Cieszę się Dziś będę medytował nad problemem, który poruszyliśmy
Skoro Strider już się "przyczepił", to i ja sobie pozwolę... A co!
(...) fascynują mnie Sithowie. (...) ich...dostojność.
Mówiąc to masz na myśli pokracznego pokurcza jakim jawi się Sidious/Palpatine w RotS, czy może Śpiącego-z-wibroostrzami Dartha Siona? Żałosną parodię człowieka, more machine than a man Vadera? Żywego trupa Simusa?
A może chodzi Ci o tego samego Vadera tylko z przydomkiem Morderca Dzieci? O lubującego się w podobnych praktykach Bane`a? O zdradziecką Darth Trayę, lub ogólnie o tradycję zdrady w szeregach zakonu Sith? Czy może o Nihilusa szczycącego się mianem tego który przyniósł zagładę na Katarr?
Przepraszam, gdzie to dostojeństwo, bo chyba okularów dziś nie założyłem?
Zostałem przytłoczony
Zacznijmy od końcowej sceny RotS na Niszczycielu. Vader i Sidious na mostku. Piekna scena. Zobacz VAdera schodzącego po rampie w RotJ. Wybacz, ale nie widzę żadnej parodii w tych scenach.
Z całym szacunkiem dla Obi-Wana Kenobiego i JMZ, ale gdzyby nie szatkownica Obi-Wana, Vader nie byłby "more machine". Mógł Go dobić przecież. Wyświadczyłby jemu i sobie przyslugę.
Sidious: Nie o taki wizerunek śliniącego się starca mi chodzi. Przejrzyj sobie sceny z TPM, czy RotJ, kiedy schodzi po rampie, lub siedzi na tronie.
Strider---> Nie wiem o co chodzi Ci. Palpatine doceniał potęgę Jedi. Dowodem może być to, ze był świadmo zagrożenia z Ich strony. "Jedi są nieustępliwi"
Słabszym przykładem jest, zę Sidious próbował zwiać przed Yodą, w obawie przed rozczłonkowaniem. "Tchórz" powiecie...Cóż.
I znów: Mace mógł dobić Palpatine`a od razu, a nie trzymać mu miecz przy gardle.
Trochę z dystansem. I wypowiedz tu swoje zdanie, to zara Cię zmieszają
P
-Zostałem przytłoczony
Mogę mówić za siebie, ale raczej nie to było naszym zamiarem
[cytat]Zacznijmy od końcowej sceny RotS na Niszczycielu. Vader i Sidious na mostku. Piekna scena.[/ytat]
Musiałbym zobaczyć, aby ocenić... Aczkolwiek odwołując się do poprzednich dokonań owego Vadera... No cóż... Może budzić strach. Trwogę. Vader roztacza wokół siebie pewną aurę.
W moich oczach budzi on jednak również, a może przede wszystkim, odrazę. Tenże morderca dzieci, w szale usiłował zabić tą którą tak podobno, nade wszystko kochał. Ją i przy okazji swoje nienarodzone dziecko. Zdradził wszystkich którzy rzekomo znaczyli dla niego tak wiele. Ukochaną. Swojego mistrza. Zakon Jedi. Na rzecz kogo? Na rzecz swojego nowego pana, którego również planował zdradzić...
A odraza nie idzie dla mnie w parze z majestatem.
Vader jest dla mnie uosobieniem tego co w człowieku najgorsze i pod takim kątem go oceniam.
Sidious jest równie dobrym przykładem majestatu Sithów. Patrząc na jego twarz, widzimy prawdziwe oblicze Ciemnej Strony. Patrzymy w oczy chodzącej zgniliźnie... I zgniliźnie fizycznej i moralnej. To pierwsze jest zresztą konsekwencją drugiego.
Kolejny raz - odraza.
Z całym szacunkiem dla Obi-Wana Kenobiego i JMZ, ale gdzyby nie szatkownica Obi-Wana, Vader nie byłby "more machine".
Pomijając aspekty fizyczne... Człowiek już w zasadzie umarł w Anakinie. Ba, umarł Anakin. Od teraz był już tylko Lord Sith - Darth Vader. Z jego własnego wyboru.
A co do zachowania Obi-Wana... Kolejny raz powołam się na nowelizację RotS.
"Wciąż przecież był Obi-Wanem Kenobim, wciąż był Jedi a Jedi nie mordują bezbronnych ludzi.
I dlatego zdał się na wolę Mocy.
Odwrócił się i odszedł"
wybacz, zę nie od razu odpowiadam, ale dyskusja ze Striderem, choć owocna i wiele dała, trochę mnie wyczerpała
"Jedi nie mordują bezbronnych ludzi."
Nie uważam że byloby to morderstwo. Ten człowek cierpiał potworne męki. Spalał się żywcem, więc myślę, ze nie byłoby to morderstwo, ale uwolnienie od cierpienia. Ale tutaj zaczynam się posuwac za daleko. Zbliżamy się do problemu eutanazji, a nie chce przeginać.
BTW: "Musiałbym zobaczyć, aby ocenić..."-chcesz powiedzieć, ze nie oglądałeś jeszcze RotS??P
Toż to herezja!
-(...) dyskusja ze Striderem, choć owocna i wiele dała, trochę mnie wyczerpała
Zatem bogatszy o nowe doświadczenia nabieraj sił do kolejnych
Nie uważam że byloby to morderstwo. Ten człowek cierpiał potworne męki. Spalał się żywcem, więc myślę, ze nie byłoby to morderstwo, ale uwolnienie od cierpienia.
Już abstrahując od eutanazji, myślę, że jestem w stanie zrozumieć Obi-Wana. Gdzieś wcześniej w tej samej nowelizacji opisane jest, iż Obi usiłował walczyć z Vaderem jedynie defensywnie; unikał wyprowadzania ciosów. Po prostu nie mógł świadomie skrzywdzić kogoś kogo szkolił od 13 lat, kogoś kogo kochał jak brata. Jako Jedi, Obi-Wan i Anakin w zasadzie stanowili jedno - każdy z nich wiedział, że w chwili zagrożenia w pobliżu będzie drugi, gotów go ocalić.
Tak ja widzę motywy kierujące Obi-Wanem.
Ad. BTW - Toż to życie
na pewno bym nie potrafił dobić nikogo, ale mamy ten nasz świat i świat SW. Cóż, jasne, ze Obi nie miał serca do tego, ale w ogólnym rozrachunku...Te motywy są jasne i słuszne
Ech i tak przy was czuje się jedynie marnym sympatykiem teraz Wygląda to tak, jakbym tylko raz widział każdy fim
To boli
-Ech i tak przy was czuje się jedynie marnym sympatykiem teraz
Symatykiem jesteś na pewno. Jak my wszyscy Dlaczego jednak od razu marnym?
Wygląda to tak, jakbym tylko raz widział każdy fim
Ale pamiętasz jeszcze jaki ciekawy fakt dotyczący mojej znajomości filmów wypłynął po drodze?
ZAWSZE uważałem siebie za fana. Jestem nim! Do cholery, Kocham Gwiezdne Wojny, nie wyobrażam sobie innego sposobu na spedzenie czasu wolnego(tego nie-wolnego też) A przy was wyszedłem na ledwie...płotkę
Fakt---> eee nie Przytoczysz??
o to chodzi Raczej miałem na myśli ogół SW. Spoko, nadrobi synek jak przyjdzie czas
Jeszcze się naogląda.(Choć zdziwko przeszedłem jak przeczytałem
).
Strid mi już przytoczył.
Za to nowelizację opanowałeś do perfekcji To Cie ratuje jedynie
ja dobrze wiem że pałasz nieskrywaną namiętnością do zakonników
ale niech światłość (mam nadzieję wiekuista) nie przysłoni Ci widzenia prawdy...
Pokraczny pokurcz Palpi dostaojnie rozsiadł sie tyłkiem zarówno w Senacie jak i na Imperialnym tronie i spokojnie skillował jedi w sutannach;
Darth Sion to z kolei bardzo klimatyczna postać jeśli chodzi o DS... ty lepiej spójrz na radę jedi... to dopiero cyrk;
Simus?? Nooo jasne, to nie jest komfortowe mówić ze słoika z wekami, ale chyba nie o to tu idzie??
Vader mordercą dzieci?? phi dziecko-jedi to juz nie dziecko....
Bane?? Zabijał dzieci?? ciekawe....
ciekawe Mih
ciekawe
-(...) ale niech światłość nie przysłoni Ci widzenia prawdy...
I`m doin` my best :]
Darth Sion to z kolei bardzo klimatyczna postać jeśli chodzi o DS...
Klimat, jak klimat. Kwestia względna; nie mówię jednak - jako postać uosabiająca pewne aspekty Ciemnej Strony jest dobrze, że się tak wyrażę, zaprojektowany.
W kontekście świata przedstawionego - jego koniec nastąpił wtedy, gdy dzięki staraniom naszego Exile`a zdał sobie sprawę czym się stał. A twisted wreck... He is in constant pain, and only his hatred and the power of the Dark Side keeps him alive.
(...) ty lepiej spójrz na radę jedi... to dopiero cyrk
Źle odczytujesz moje intencje. Nie mam na myśli wyglądu zewnętrznego samego w sobie; chodzi mi raczej o sposób w jaki poplecznicy Ciemnej Strony zyskują swoją aparycję. To, czego jest ona symbolem. Tak, jak w wymienionych przeze mnie przypadkach, to Ciemna Strona, to wybory jakich dokonali - ich uczynki - sprawiły, że ich doczesne meatbagi stały się wypalonymi (niekiedy dosłownie) wrakami.
Simus?? Nooo jasne, to nie jest komfortowe mówić ze słoika z wekami, ale chyba nie o to tu idzie??
Kolejny raz... Sposób.... W zasadzie to jest on już tylko swoją karykaturą, stał się jedynie desperacką próbą oszukania śmierci. Wynaturzeniem.
A przyczyna owego okaleczenia? Bratobójczy pojedynek żądnych władzy Mrocznych Lordów.
Znasz historię Dathki Grausha? Mroczny Lord Sithów żyjący jakieś siedem milleniów przed Yavinem. Uczynił się podobno praktycznie nieśmiertelnym. Usunął on swoje serce, w jego miejscu umieszczając wrażliwy na Moc kryształ. To samo... Żyjące wynaturzenie...
Wspominać Nihilusa?
Vader mordercą dzieci?? phi dziecko-jedi to juz nie dziecko....
Jeśli tak chcesz to widzieć, to już jest tylko i wyłącznie Twoja sprawa.
Nie zmienia to faktu, że Darth Vader z zimną krwią zamordował tych którzy jeszcze niedawno byli dla niego braćmi. Tych którzy darzyli go najprawdziwszym szacunkiem. Tych, którym jego wejście do sali Rady dało nadzieję, że oto w jego osobie nadeszło ocalenie.
Zapewne wiesz jak podziwiany był Anakin jako Jedi pośród najmłodszych adeptów Zakonu.
Bane?? Zabijał dzieci?? ciekawe....
Niezbyt. Na oczach ich ojca. Jego później zresztą też wykończył.
Odsyłam do pierwszego zeszytu "Jedi vs. Sith".
Lord Bart napisał:
Darth Sion to z kolei bardzo klimatyczna postać jeśli chodzi o DS... t
-----------
Darth Sion. Fakt klimatyczm. Pozszywane ciało i wogóle fajny. Ale według mnie najbardziej klimatycznymi Sithami są Dartn Nihilus
i Darth Vader.Czemu:
Za Nihilusem:
-Maska z kości z wzorami
-"nieodgadniona" twarz
-Mrok bijący od tej postaci!!!
Za Vaderem:
-Maska i cały strój (?skafander?)
a)jak gdzieś czytałem Maska została zaprojektowana tak żeby wzbudzała lęk do tej postaci
-Chrapliwy oddech
-To co u Nihilusa nieodgadniona twarz
-Mrok
-POTĘGA
Darth Phabious napisał:
bo fascynują mnie Sithowie. Oczywiście, nie bez szacunku dla Jedi.
-----------
Hmmm kolego pszpszam... mylisz pojęcia. I to dość zdrowo
Teraz nie za bardzo rozumiem Chodzi mi o to że fascynują mnie Sithowie, ale mam szacunek również dla Jedi. . O to mi się rozchodzi
Nie jestem takim "radykałem". Jedi należy się szacunek
że Ciemna. A dlatego, że pozwala czerpać siłę z ludzkich namiętności. Nie można opierać się tylko na pozytywnych uczuciach. Gniew, lęk, zazdrość ... są nieodłącznym elementem naszego życia i należy wykożystywać te uczucia.
Dlaczego ludzi tak fascynuje Ciemna Strona? Ja osobiście nigdy nawet nie mogłem przechodzić KotORa po Ciemnej Stronie, zawsze mnie odrzucało od dokopywania sierotom... Cóż, w dzisiejszym, brutalnym świecie zakrawa to na upośledzenie...
Jestem zwolennikiem jasnej strony. Jasności. Tej, która rozprasza ciemność, jest przez ciemność przykrywana i łączy się z nią. W jedno. Harmonijnie. Moc jest jedna, są tylko różne sposoby wykorzystywania jej, jednak nie ma potężniejszego i słabszego sposobu. Oba są rowne. Dwie połówki. Jak połówki pomarańczy. Ale mocy nie da się rozkroić. Jest każdym i w każdym. W Wookiem, jedi, gunganinie i mandalorianinie. Kieruje kazdym. I jej wola kieruje każdym.
Ale dlaczego jasna? Bo tylko jasna pozwala na wolną wolę- stanie się jednym z mocą. A jeśli jesteś mocą- możesz kierować wszystkim i sobą.
[gasimy żarówkę]
myślę że tak naprawde najsilniejszym force-user`em jest Anakin-Vader
był jednym z najsilniejszych Light Jedi potem najsilniejszym DJ i w przeciwieństwie do innych DJ potrafił zabić swego "ciemnego" mistrza
i stał się OMEGĄ JEDI Jasnej i Ciemnej strony.
Gelossus Mroczny napisał:
myślę że tak naprawde najsilniejszym force-user`em jest Anakin-Vader
był jednym z najsilniejszych Light Jedi potem najsilniejszym DJ i w przeciwieństwie do innych DJ potrafił zabić swego "ciemnego" mistrza
i stał się OMEGĄ JEDI Jasnej i Ciemnej strony.
-----------
LOL
A ja myślę że EIII zrobił nam niepotrzebny wysyp fanow pletących 3 po 3 róznie pierdoły..... OMEGA JEDI.... to chuba jakaś nowa bateria duracela czy jak.... LOL
Gelossus Mroczny napisał:
myślę że tak naprawde najsilniejszym force-user`em jest Anakin-Vader
był jednym z najsilniejszych Light Jedi potem najsilniejszym DJ i w przeciwieństwie do innych DJ potrafił zabić swego "ciemnego" mistrza
i stał się OMEGĄ JEDI Jasnej i Ciemnej strony.
-----------
Potega Anakina-Vadera jest niczym wobec potegi starozytnych Sithow
Marka Ragnos, Darth Rivan, Exar Kun, Darth Revan
to byli prawdziwi mistrzowie we wladaniu mocą
W historii SW bylo kilka przypadkow w ktorych Uczen zabijal Mistrza
i sam zajmowal jego miejsce, wiec nie pisz lepiej o rzeczach o ktorych nie masz pojecia
też z Darth Rothaar`m ale co do lęku nie jestem pewiwn prawdziwy sith
kieruje się przede wszystkim gniewem
Taaaak? U Anakina przecież gniew wziął się ze strachu i lęku o matkę, a potem o Padme - coś tu kręcisz, Mroczny Albo nieuważnie oglądałeś film(y).
Osobiście - JSM. Why? Podobnie jak ktoś, kto wyżej napisał o "upośledzeniu" - że żal mu po prostu mordowania niewinnych np. w Kotorze. Swoją drogą, ciekawy paradoks- znam osoby, które nie potrafią zabić kogoś w grze, a w rzeczywistości nap.... się ile wleźie - czy to na meczach, czy na imprezach. I jak to wytłumaczyć? hipokyzją, najpewniej
Przewaga JSM nad CSM? Daje więcej możliwości, służy większemu dobru, pozwala lepiej poznać siebie. Ponadto adepci jedi wiedzą, że nie nikt ich nagle nie zaatakuje "od tyłu" - u adeptów CSM bywało to inaczej - równość, braterstwo przeciwstawione zostały egoizmowi, osamotnieniu i życiu w ciagłym gniewie + strachu. Banały? Owszem, ale obie ideologie opieały sie przecież na banałach (podobnie jak i całe życie).
może i masz rację ale gdyby nie to anakin nie zabił by swojej żony i nie zastałby ponięty przez obi-wana
to mi w kotorze i nie tylko sprzyja DarkSide
tak na prawdę to taka guma
a co do baterii to ktoś wie gdzie w necie można (tanio) kupić lightsabera
i czy możliwe jest zbudowanie naprawde działającego miecza świetlnego
Tanio fajnego sabera nie kupisz, lepiej sobie zmontuj wlasny
Dzialajacy lightsaber... Jesli chcesz zeby to WYGLADALO jak dzialajacy lightsaber - kilka firm probuje opracowac technologie. Do niedawna niezle wygladajace lightsabery sprzedawali studenci jakiejs amerykanskiej `polibudy` i z tego co slyszalem wygladalo to calkiem ok. Problemem byla cena - OK. 10 000 $ !! Powod - zaawansowane ( i drogie! ) technologie i materialy.
Pewne firmy ( USA ) buduja miecze, wykorzystuja do tego lampy prozniowe ( ruskiej produkcji ) zamknietych w rurkach z poliweglanu - bardzo wytrzymale i podobno mozna sie tym tluc
Nie mialem niestety w rekach. Niestety nie wyglada to jak widzimy na filmach. Ceny chyba oscyluja ok 300 - 400 $
Niestety jak dotad nie ma technologii zeby wytworzyc zabawkowy saber ktory bedzie wygladal jak na filmach. Jedno jest pewne - jezeli ktos zbuduje wreszcie cos takiego, do konca zycia bedzie spal na $$$
Dzialajacy lightsaber, ktory mialby DZIALANIE jak te z filmu... na razie jest to zupelnie niemozliwe, chociaz niewykluczone ze w przyszlosci ( nie tak dalekiej ) beda takie urzadzenia. Jest to jednak sprawa dyskusyjna - niektorzy Uczeni w Pismie ( fizycy i inni tacy ) twierdza ze nigdy nie bedzie to mozliwe, a jesli nawet bedzie - to zbyt skomplikowane i nieoplacalne.
pozdrawiam fanatykow mieczy
Ale powiem też tutaj. Zdecydowanie jestem po Jasnej Stronie Mocy a ci co są po ciemnej są krótkowzroczni! (to było tak w skrócie)
U mnie też w porządku, ale nie o to mi chodziło... JUż mówiłem o tym parę razy i ze zwolennikiem ciemnej strony nie ma co się chyba sprzeczać bo i tak Cie nie przekonam... Dam jeden przykład.
Stara Republika, której pokoju pilnowali Rycerze Jedi, przetrwałą 25000 lat. Imperium Sith powiedzmy 1000 (od wielkiej schizmy aż do podboju zrobionego przez Naga Sadowa). Imperium Galaktyczne rządzone przez dwóch Lordow Sith przetrwało jakieś dwadzieścia kilka lat... Mi się wydaje, że jest to przykład godny zastanowienia...
Gwiezdny Muzyk napisał:
Stara Republika, której pokoju pilnowali Rycerze Jedi, przetrwałą 25000 lat. Imperium Sith powiedzmy 1000 (od wielkiej schizmy aż do podboju zrobionego przez Naga Sadowa). Imperium Galaktyczne rządzone przez dwóch Lordow Sith przetrwało jakieś dwadzieścia kilka lat... Mi się wydaje, że jest to przykład godny zastanowienia...
-----------
Mnie się wydaj że powinieneś używać drzewek. To raz.
I powinieneś poszerzyć swoją wiedzę. Sithowie jednoczący pewną cześć systemów planetarnych trwali tylko ociupinke krócej niz wielka, osławiona i nadęta Republika. Polecam zapozanać sie chociazby z TDSSourcebook by D20.
Powiedziałeś że mam się zapoznać z TDSSourcebook by D20, a ja za bardzo nie wiem co to jest... DObra, nie chcę się kłócić tutaj o to która strona MOcy jest lepsza i czy Jedi czy Sithowie... Koniec rozmowy...
Nie zmieni to faktu, że Sithowie zabijali bardzo wiele osób i byli bardzo zapatrzeni w siebie... Ty uważasz tak a ja inaczej
A Jedi nie zablijali bardzo wielu osób? A Jedi nie byli zapatrzeni w siebie?
BTW Jeśli nie chcesz się kłócić to sie nie kłóć tylko dyskutuj i broń własnego zdania.
Owszem,Jedi zabijali niestety ale tylko z konieczności, kiedy nie było innego wyboru. Jedi żyli po to, żeby służyć innym istotom i strzec pokoju w galaktyce. Niestety niektórzy byli zapatrzeni w siebie, przez to też nie zauważyli wystarczająco szybko zagrożenia ze strony Palpatine`a, ale jak już powiedziałem, oni byli strażnikami pokoju. Jedi nie wszyczynali wojen, tylko starali sie je zakończyć. Czasem miewało to opłakane skutki (Wielka Wojna Sith), ale liczą się też pobudki, dla których to robili...
bardzo pozytywne podejście
The Dark Side Sourcebook by d20 SWRPG by Bill Slavicsek and JD Wiker.
Polecam Chapter One: The Dark Side.
Rozumiem, żę nie zostało to wydane w Polsce. Jest to możę gdzieś w necie??? Prosiłbym o jakiegoś linka...
...to będzie znaczyło, że Moc istnieje :]
Jest ktoś jeszcze zainteresowany? Część z przezentowanego na Amazon.com excerpt z "DS Sourcebook" szczęśliwym trafem pokrywa się z Waszymi potrzebmi...
Enjoy
http://www.amazon.com/gp/reader/0786918497/ref=sib_dp_pt/102-2039012-8204138#reader-page
Re: a ja · Darth Sinvar ·
napisał:
Potega Anakina-Vadera jest niczym wobec potegi starozytnych Sithow
Marka Ragnos, Darth Rivan, Exar Kun, Darth Revan
to byli prawdziwi mistrzowie we wladaniu mocą
W historii SW bylo kilka przypadkow w ktorych Uczen zabijal Mistrza
i sam zajmowal jego miejsce, wiec nie pisz lepiej o rzeczach o ktorych nie masz pojecia
____________________________________________________________
a czy kturyś z wymienionych sith`ów przeszedł na jasną stronę mocy czy jak się domyślam nawet nie znał jej podstaw mistrzu Sinvar.
a to że uczeń zabijał mistrza to tylko oznaka strachu ktury najbardziej mi się w sith`ach nie podoba.
NIemożliwe, że Ci, których wymieniłeś byli potężniejsi od Anakina, skoro to on był Wybrańcem!
Gelossus Mroczny napisał:
Re: a ja · Darth Sinvar ·
napisał:
a czy kturyś z wymienionych sith`ów przeszedł na jasną stronę mocy czy jak się domyślam nawet nie znał jej podstaw mistrzu Sinvar.
a to że uczeń zabijał mistrza to tylko oznaka strachu ktury najbardziej mi się w sith`ach nie podoba.
-----------
Bzdura. Uczniowie zabijali swoich mistrzow kiedy stawali sie potezniejsi od nich. To nie ma nic wspolnego ze strachem.
ale i tak był silniejszy od starozytnych Sithow
Marka Ragnos, Darth Rivan, Exar Kun, Darth Revan.
Gwiezdny Muzyk ma rację.(dzięki za silny argumęt)
nie wiem czy ty pojmujesz ale gdyby Anakina nikt nie trenowal to by byl najpotężniejszy?? Bo miał najwięcej Midi shitow??Fakt był Wybrancem ale to nie znaczy że był najpotężniejszy gdyż znając taktyke Sidiousa , Sidious nie mowil swoim uczniom całej potęgi ciemnej strony żeby nie powtóżyla się sytylacja taka jak z Plagueisem(zdrada posiadanie wiekszej potegi niż mistrz i zabicie mistrza}.
mial przywrocic rownowage, nikt nie wspomnial o tym ze musi byc najpotezniejszy, moge sie zgodzic z tym ze byl najpotezniejszy w swoich
czasach, ale we wladaniu ciemna strona mocy nie przewyzszy starozytnych lordow bo to oni byli mistrzami, gdy Anakin wpadl dowulkanu to Sidious musial go utrzymywac przy zuciu, a na przyklad
taki Darth Sion, doszedl to takiego mistrzostwa w panowaniu nad swym cialem ze byl praktycznie niesmiertelny. Jak dla mnie Vader nie jest wcale potezny i nie uwazam go nawet za godnego nazwania Sithem.
Darth Sinvar napisał:
to Sidious musial go utrzymywac przy zuciu, a
Żuciu?No proszę
Jakbyś chciał wiedzieć Sidious nad swoim ciałem nie panował (gnijące i obumierające) to co dopiero podtrzymywał życie Vaderowi. Vader moim zdaniem był potężniejszy od Sida własnie z tego powodu: On Ciemną stroną żył, jak wrócił na JSM bardzo szybkoo umaarł...a Sidiousa ona zrzerała , nie umiał tej potęgi wykorzystać.
------------------------------------------------------------------------------------
Vader nie jest wcale potezny i nie uwazam go nawet za godnego nazwania Sithem.
A wiec woim zdaniem jest niepotężniejszy od Maula? Niespotkałem osoby która by powiedziała że Maul nie jest godny.
------------------------------------------------------------------------------------
Anakin wpadl dowulkanu
Nie do wulkanu tylko na gorący piach.
Trudne pytanie, kusi mnie ciemna strona a zresztą ma o wiele więcej możliwości niż jasna... więc powiedzmy że nie słyszałam tego pytania
Choć ostatnio (i nie tylko ostatnio) ciągnie mnie na Ciemną. Ale dzielnie się opieram.
mnie o co bo jak tylko o szafe to już jesteś nasza
Nigdy nie będę wasza...
trzymaj! Nie daj się mrokowi! Oprzyj się (o coś większego niż szafa) i walnijm ciemności tam gdzie światło nie dochodzi
Halcyon napisał:
i walnijm ciemności tam gdzie światło nie dochodzi
--------
super dobre rady tak trzymać
a gdzie światło nie dochodzi? Tam nie stety
jest tylko MROK
osobiście polecam super!!
to była ironia mój drogi Zaxie...a co do Mroku, to ja wole coś w jaśniejszych barwach, np. światło a idąc dalej Ciemność jest nieporęczna, np. idąc w ciemnościach można się o coś potknąc
Halcyon napisał:
idąc w ciemnościach można się o coś potknąc
-----------
oby nie o szafe a idąc dalej
ja wiem czy ciemność jest aż tak nieporęczna?
niektóre rzeczy lepiej załatwiać w kompletnej ciemności
no dobra, niektóre rzeczy lepiej robić w ciemnościach, ale zobacz ile daje światło - możesz czytać po zmroku, nie zgubisz się w lesie no i dzięki światłu słonecznemu może się fajnie opalić
Halcyon napisał:
no dobra, niektóre rzeczy lepiej robić w ciemnościach
-----------
strona mocy i tak w tobie jest skoro sama przyznajesz mi racje:Tak że nie ma się nad czym zastanawiać,A takie wachania to są dobre dla maklerów albo tych co grają w totka
"W środe milion albo w sobote" a aSithem jest się od urodzenie"D
- Ciemna strona mocy i tak w tobie jest
Po pierwsze, prawie każdy Jedi zna samk ciemnej strony Mocy i jest on w prawie każdym, nawet i we mnie. Ale ja się nie waham, ja wybrałem już dawno temu. Jaya także się nie waha, ona zna granice CSM i jej nie przekracza.
aSithem jest się od urodzenie
Nie, jesteśmy od urodzenia Sithami czy Jedi - nasze czyny decydują o tym, kim się stajemy.
Ja, podobnie jak Corran Horn, mogę balansować na granicy, ale jej nie przekroczę. A dlaczego? Bo jestem idealistką. Bo wierzę w dobro w ludziach. I tego zamierzam się trzymać, nie szafy...
za co dziękować - sam (wbrew pozorom) jestem idealistą, więc możemy trzymać naszych idei (choć czasami należ mieć dobrą szafę...a noż widelec trafisz na Bormanna )
P.S.
Co masz na mysli mówiąc że Corran balansował na granicy?
"Ja, Jedi", str. 253. "Dokładnie znam tę granicę i chociaż wychylałem się przez nią, nigdy jej nie przekroczyłem. Nawet o milimetr."
Akurat "Ja, Jedi" potrafię cytować na wyrywki, więc nie próbuj mnie zagiąć.
Chyba sam nick sugeruje JSM i tak dokładnie jest. Czemu akurat JSM? Odpowiedzi jest kilka. Po pierwsze jestem człowiekiem naiwnym. Wierze w miłość od pierwszego weejrzenia, prawie nigdy nie tracę nadzieji...cechy Jedi. Dość często jestem altruistyczny (i staram się być częściej ). Swoją drogą w książkach dobro zawsze zwycięża
(naiwność). KotOR-a I i II przeszedłem tylko po JSM - jakoś nie miałem serca przejść po CSM. Zapewne znalazłbym jeszcze kilka powodów, ale na razie nic nie przychodzi mi do głowy (skleroza starcza
)
-Po pierwsze jestem człowiekiem naiwnym...
Nie, Ty jesteś idealistą
- Nie, Ty jesteś idealistą
tak...też do tego doszedłem ale idealiści są naiwni według większości społeczeństwa, ale mi to nie przeszkadza
pogodzę was.... jesteście naiwnymi idealistami, poza tym po 66tce martwymi miejmy nadzieję
ogólnie rzecz biorąc nie dzielę Mocy na Jasną i Ciemną Stronę Choć w swoich powieściach i opowiadaniach muszę przedstawiać to przestarzałe spojrzenie, bo dzieją się one w czasach, kiedy Jedi używali tych określeń, uważam, że Moc jest jedna, a wręcz Jednocząca
W basicu zwie to się The Unifying Force
Wiem, że to uproszczenie. Bo Moc sama w sobie nie ma jasnej i ciemnej strony. Ale jakoś trzeba odróżniać sposoby jej wykorzystania. A może nawet nie tyle sposoby, co motywy, dla których się ją wykorzystuje, cele, które chce się z jej pomocą osiągnąć. Jeżeli celem jest "nieograniczona władza", i tylko władza, mówimy o Ciemnej Stronie. Kiedy chcesz tylko służyć innym, czynić "wszystko, co najlepsze, dla wszystkich", jesteś po Jasnej i już. No, ale komu ja to tłumaczę
Zdecydowanie Ciemna Strona Mocy. Sith/Jedi, który używa Ciemnej Strony Mocy ma większe możliwości. Rycerz CMS jest silnieszy i efektywniej walczy
używając gniewu, złości it. To wyzwala w nim adrenalinę/siłę, którą musi rozładować. Ciosy miecza są silniejsze i mocniejsze. Sithowie mogą użyć `błyskawicy`, która zatrzymuje [Anakin vs. Dooku -Clone Wars, Yoda vs. Sith -Revenge of the Sith] lub trwale uszkadza przeciwnika [Mace Windu vs. Sith -Revenge of the Sith]. Jedi nie mają prawa użyć mocy w tej postaci.
zależnie od sytuacji, normalnie to niby jestem taki grzeczniutki(jasna strona mocy), ale jak ktoś mnie wnerwi to ja już mu potrafie urządźić armagedon(ciemna strona mocy,a jeśli chodzi o armagedon, to gościu zwariuje od mojego ciągłego paplania)
Od 13 lat jestem jej wiernie oddany, czyli od momentu w kórym miałem zaledwie 2 latka i ujrzałem potęgą Lorda Vadera a OT ... i zostało mi do dzisiaj Zawsze jeżeli cos mi nie wychodzi najlepszym sposobem na poprawienie rezultatów jest wściekłość
I co śmieszne - to działa
JA popieram JSM, bo mam silną wolę i nic mnie nie przeciągnie na CSM wolałabym zginąć niż zostać Sith nie nawidzę zła
Leia Padme napisał:
JA popieram JSM, bo mam silną wolę i nic mnie nie przeciągnie na CSM wolałabym zginąć niż zostać Sith nie nawidzę zła
-----------
Sithowie nie są źli.Jak powiedział ś.p. papcio Palpi zło jest umowną rzeczą.Jedi wmówili że Sithowie są żli.Ale już więcej nie mówi bo się Miha i Stridy mnie zaatakuja...
Halcyony też Ciebie zaatakują Jedi wymyslili że Sithowie są źli? Czyli to wymysł Jedi, że zabijanie niewinnych jest złe?
wiesz Jeedaai byli zazdrośni o potęge Sithów.Jeedaai niemieli takiej siły.Jeedaai sa zagłupi żeby jej dosięgnąć.Wszystko...Sithowie chcieli pokoju w galaktyce i względnie im sie udało. A jeedaai nie
P.S. Czemu masz taki sam avatar jak La?
taaa...oczywiście Jedi nie chcieli potęgi. Jedi chieli pokokju i sprawiedliwości. A co do "Pokoju Sithów" (jak Pax Romana) to raczej tylko iluzja. Co to za pokój kiedy połowa nie żyje, a druga połowa żyje tak, że nie ma czas na sprzeciw?
A co do P.S.
to już to wyjaśniałem w jednym wątku o komentowaniu avatarów - looknij tam
czy Jedi zaprowadzili lepszy?Odpowiedz?Jedi są beznadziejni.grupa nieudacznikóów...
Jedi był pokojem prawdziwym, a pokój Sithów był iluzją. Ja tam wolę życ w prawdzie a nie w iluzji.
...że na forum nie można wklejać tabel, ale cóż... będę się starał. Załóżmy optymistycznie, że kiedy dana opcja rządziła, był pokój i stabilizacja (co jest absurdem chociażby w przypadku Imperium, ale skoro towarzysz Melipone tak chwali sobie rządy silnej ręki, to pewnie przejawy dławienia oporu uzna za cementowanie pokoju... ale to na razie pomijamy). Skupmy się na liczbach.
Pokój gwarantowany przez Jedi:
-25,000 (powstanie Republiki) do -15,000 (Wielka Schizma, chociaż mogę się mylić, niech mnie ktoś poprawi)
-14,900 do -5,000
-4,999 do -4,000
-3,996 do -3,951 (nie będę bawił się w szczegóły odcinając te kawałki pokoju między tymi wojnami)
-3,950 do -1,000 (wiem, że się wtedy Jedi z Sith tłukli, ale nie mamy żadnych wiadomości na ten temat, a Republika się rozwijała)
-1,000 do -21
11 do 25
zsumujmy... 10,000 + 9,900 + 999 + 45 (+ 950) + 979 + 14 = 21,937 (22,887) lat pokoju gwarantowanego przez Jedi (spłycam sprawę, żeby ukazać pewną zależność)
Teraz pokój gwarantowany przez Sithów:
-14,900 do -5,000 (Złoty Wiek Sith)
-3,960 do -3,951 (zakładam eufemistycznie, że coś wtedy było)
-19 do 4, ewentualnie do 11
liczymy: 9,900 + 9 + 30 (sobie możesz doliczyć rządy Nadystów na Onderonie, to będzie kolejne 400, jak chcesz) = 9,939 (10,339).
A zatem: Jedi - 21,937 ; Sith - 9,939.
Czyj pokój był trwalszy? Wnioski wyciągnij sam
The Circle is now complete.Nie ak dawno rozmawialiśmy o podobnym temacie.Ok zaczynamy
________________________________________________________________
Pokój Jedi to czasy ciężkie(upadek Republiki).Jeedaai swą ślepotą do tego doprowadzili.Gdyby byli tacy śwwietni jak tweirdzićie by zabili Sidiousa.A Republika by sie rozpadła ale too inna sprawa .Dla mnie ni epodlega dyskusjjii to że Sithowie lepjej radzili sobie z pookojem w Galaktyce.
Dla wielu "pokój" to brak wojny, ale czy aby na pewno? Czy np. w Iraku panuje wojna? nie. A panuje tam pokój? nie. Czy w państwach afrykańskich panuje pokój? też nie, a wojnie w Afryce nie słyszałem. Pokój, przynajmniej dla mnie to nietylko brak wojny, ale także brak konfiliktów, napięc zewnętrznych i wewnętrzynch oraz względny dobrobyt społeczny A teraz pokój Jedi wyglądał tak:
- istniał względny dobrobyt społeczny, ale faktem jest, że wybuchał konfilkty wewnątrz Republiki, które Jedi starali się załagodzic. Jak wybuchały większe wojny to powodem byli Sithowie.
- Pokój Sithów za czasów Imperium. Nie było konfliktów wewnętrznych (z wyjątlkiem rebeli), ponieważ Imperium samo mordowałó tysiące istot i nikt nie miał czasu na osobiste spory kiedy Imperium mogło ich w każdej chwili unicestwic. Ale nie oszukujmy się - dobrobyt społeczny był iluzją. A wszystko się trzymał kupy bo Imperium mordowało tysiące ludzi. To na pewno jest "inny" rodzaj pokoju niż ten zapewniony przez Jedi.
Z tym, że tutaj chodzić może o tzw. "błędne koło Macieja" :>
Nie ak dawno rozmawialiśmy o podobnym temacie
Tak i zostało Ci udowodnione, że piszesz albo nieprawdę albo naginasz fakty. Co zresztą na jedno wychodzi. Jak widać, nie ma to dla Ciebie żadnego znaczenia i piszesz dalej...
Ok zaczynamy...
Coś szybko kończysz.
Pokój Jedi to czasy ciężkie(upadek Republiki).
Kolejne kłamstwo. Misiek wypisał Ci jak krowie na rowie okresy pokoju panującego pod kuratelą Jedi. Dla Ciebie jednak liczy się tylko to, że po 25 000 latach swojego istnienia Republika upadła w znacznej mierze dzięki Sithowi. Sith ze stanu równowagi doprowadził do stanu entropii. To nie pokój.
Skoro dla Ciebie nie mają znaczenia nawet fakty, to sam powiedz... O czym tu mowa?
Znów nie ustosunkujesz się do żadnego z faktów tylko dalej, w innym wątku głosić będziesz swoje własne "fakty"?
Dobrze rozumuję?
-Sithowie są potężniejsi od Jeedaai skoro potrafili zaćmić umysły JeedaaiSkoro tysiące Jeedaai nie potrafili pokonać ]dwóchSithów to gratuluję...
- Czy jeedaai zakłucili kiedyś odbiór Mocy przez Sithów?
nie rozumiem, co masz przez to na mysli. Faktem jest że Sithowie zawsze powodowali za kłócenia w Mocy...
A swoją drogą mówiliśmy o "pokoju", a nie o potędze Sithów i spodziewamłem się odpowiedzi do tamtego tematu...
Sithów było mniej i dlatego jest mniej lat pokoju.
_____________________
A teraz do rzeczy:
Halcyon napisał
"nie rozumiem, co masz przez to na mysli."
Mace Windu powiedział:
"Czas poinformowwać senat że nasze umiejętności korzystania z Mocy osłabły"
Sithowie kontrolowali Moc.Nie tak jak Jeedaai się jej oddawali tylko nie kontrolowali.Jest wiele tegoo dowodów ale nie na to czas Sithowie mącili
Moc tak że stałą się nieczytelna.
Ppopatrz na śp papcia Palpa.On był dla Jeedaai nierozpoznawalny mimo że był w tamtych czasach jednym z potężniejszych użytkowników Mocy.Resszte wywnioskuj sam
- Sithów było mniej i dlatego jest mniej lat pokoju.
Pokoju?? jakiego pokoju?? Powiedz proszę - co rozumiesz przez słowo "pokój" i dla kogo ten pokój był? Bo wiesz....jakby panował pokój to by Rebelia nigdy nie wybuchła.
Po drugie Sithów było mniej. Mniej od kogo? Od jedi? Jedi nie było, a Sithów było całkiem dużo jeśli liczyc Inkwizytorów. Chco o czym my mówimy. Ilośc nie ma znaczenia.
Sithowie kontrolowali Moc.
Mocy nie może pojąc ani tym bardziej kontrolowac żadna żywa istota. Sithom tylko sie tak wydawało. Gdyby naprawdę potrafili kontrolowac Moc nigdy by nie przegrali.
Nie tak jak Jeedaai się jej oddawali tylko nie kontrolowali
Jedi tylko słuchali Mocy i próbowali ją pojąc, ale jak napisałem nie jest możliwe pojęcie całej Mocy.
Sithowie mącili
Niszczyli Harmonię Mocy - coś jest w tym dobrego, bo nie widze?
On był dla Jeedaai nierozpoznawalny mimo że był w tamtych czasach jednym z potężniejszych użytkowników Mocy.
Tak Palpatine był potężny. Tylko co mam z tego wywnioskowac do kontekstu pokoju, bo nie rozumiem twoich argumentów, które nijak trzymają się tematu.
-Niszczyli Harmonię Mocy - coś jest w tym dobrego, bo nie widze?
hahahahha.Harmonie Mocy tak naprawdę przywrócić mogli Yuuzhanie zabijając wszyystkich użytkowników Mocy
Sithów było całkiem dużo jeśli liczyc Inkwizytorów
Porada dnia.Dowiedz kto to jest Sith.
"Nie tak jak Jeedaai się jej oddawali tylko nie kontrolowali" .Jedi tylko słuchali Mocy i próbowali ją pojąc, ale jak napisałem nie jest możliwe pojęcie całej Mocy.
Czy zespolenie z Mocą a oddanie sie jej to nie to samo?Patrz Zemsta Sithów Darth Maul łowca z mroku.
Sithom tylko sie tak wydawało.
Sithom się nie wydaje.Oni wiedzą.
On był dla Jeedaai nierozpoznawalny mimo że był w tamtych czasach jednym z potężniejszych użytkowników Mocy.
Tak Palpatine był potężny. Tylko co mam z tego wywnioskowac do kontekstu pokoju, bo nie rozumiem twoich argumentów, które nijak trzymają się tematu.
Piszę o "potędze " dżedaj jak nie mogli rozpoznac kto jest Sithem...Widzzieli czarną dziurę...
-[cytat] Harmonie Mocy tak naprawdę przywrócić mogli Yuuzhanie zabijając wszyystkich użytkowników Mocy [i/]
Harmonia to nie "wykasowanie" wszystkich użykowników Mocy. Harmonia jest wtedy kiedy postępuję się z wolą Mocy, dzięki czemu się jej nie zakłóca. (Sithowie postępowali wręcz przeciwnie)
Sithom się nie wydaje.Oni wiedzą.
Sithowie są ignorantami I na pewno nie potrafią kontrolowac Mocy tak bardzo jak im się wydaje. Jakby to potrafili to by nigdy nie przegrali
Piszę o "potędze " dżedaj jak nie mogli rozpoznac kto jest Sithem...Widzzieli czarną dziurę...
hmm...aha Jedi nie wiedzieli kto jest Sithem, dlatego Palpiemu udało ich się wybic, niszcząc pokój jaki panował w Galaktyce od stuleci. Hm...rozumiem, że to kolejny argument na moja poparcie, tak?
-Harmonia to nie "wykasowanie" wszystkich użykowników Mocy. Harmonia jest wtedy kiedy postępuję się z wolą Mocy, dzięki czemu się jej nie zakłóca. (Sithowie postępowali wręcz przeciwnie)
Powiedziałeś że Jeedaai i żadna istota [nawet Sith nie może kontrolować Mocy.A zkąd jeedaai wiedzieli co im "podpowiada" Moc??
Sithowie są ignorantami
Są bo są potężniejsi od Jeedaai.Jeedaai nie są dla nich "sparringpartnerami"
[cytat]Piszę o "potędze " dżedaj jak nie mogli rozpoznac kto jest Sithem...Widzzieli czarną dziurę...
hmm...aha Jedi nie wiedzieli kto jest Sithem, dlatego Palpiemu udało ich się wybic, niszcząc pokój jaki panował w Galaktyce od stuleci. Hm...rozumiem, że to kolejny argument na moja poparcie, tak?[cytat]
Wyjaśnie Ci szcegółowo.Po RotS Jeedaai wciąż było wiele.Zostali Jeedaai tacy jak np. Adi Galia.Gddyby uzbierało się kilku takich i poszli na papcia Sida i wujka Vadera?Pamiętajmy jeszcze o Ikricie bo to był w miarę potężny Jeedaai.Papcio i wujek by zostali sprani.Jeszcze dołączył by się Ben i Yoda.A Ci nie oni woleli załatać się w jakiejś dziurze.Bo tak najłatwiej.Bo im duma ucierpiałła(Yoda).Bo im się broda zjarała(Ben).Nie wiem czemu ale po prostu to pokazuje ich "misztrrzzostwo" w używaniu Mocy.Kolejna sprawa.Palpatine.Czterech wielkich mistrzów szermierki.Agen Kolar.Mace Windu.Kit Fistu.Saasee Tinn.Jeden słabo walczący Sith go pokonał.Co by było gdyby tam był Exar Kun?Wolę nie myśleć.Nawet Anakin który miał wyższy poziom walki na miecze niż papcio.Ale Jeedaai są arogantami.Przyszli do Sitha i zamiast go zaabić Ci mówią że jest aresztowany...tragedia...
- Powiedziałeś że Jeedaai i żadna istota nawet Sith nie może kontrolować Mocy.A zkąd jeedaai wiedzieli co im "podpowiada" Moc??
Bo jedi słuchają Mocy...fakt, że nie zawsze ją rozumieją, ale potrafią jej słucahc.
Są bo są potężniejsi od Jeedaai.Jeedaai nie są dla nich "sparringpartnerami"
gdyby było takl jak mówisz Sithowie panowali by nad Galaktyką.
Wyjaśnie Ci szcegółowo.Po RotS Jeedaai wciąż było wiele.Zostali Jeedaai tacy jak np. Adi Galia.Gddyby uzbierało się kilku takich i poszli na papcia Sida i wujka Vadera?Pamiętajmy jeszcze o Ikricie bo to był w miarę potężny Jeedaai.Papcio i wujek by zostali sprani.Jeszcze dołączył by się Ben i Yoda.A Ci nie oni woleli załatać się w jakiejś dziurze.Bo tak najłatwiej.Bo im duma ucierpiałła(Yoda).Bo im się broda zjarała(Ben).Nie wiem czemu ale po prostu to pokazuje ich "misztrrzzostwo" w używaniu Mocy.Kolejna sprawa.Palpatine.Czterech wielkich mistrzów szermierki.Agen Kolar.Mace Windu.Kit Fistu.Saasee Tinn.Jeden słabo walczący Sith go pokonał.Co by było gdyby tam był Exar Kun?Wolę nie myśleć.Nawet Anakin który miał wyższy poziom walki na miecze niż papcio.Ale Jeedaai są arogantami.Przyszli do Sitha i zamiast go zaabić Ci mówią że jest aresztowany...tragedia...
1. Adi- Gallia z tego co wiem zginęła podczas WK - patrz Obsession.
2. Tych Jedi wcale tak wielu nie było (gdzies był wątek z ich listą) a i jak spojrzysz więkosc nie wiedziała czy ktoś jeszcze przeżył czy nie - byli rozbici. Swoją drogą Yoda i Obi wykonywali plan Mocy podany im przez Qui-Gona (o ile prawdą jest to co czytałem)
3. z tego co wiem Palpi by przegrał gdyby nie pomógł mu Anakin z Mace`m.
4. Exar Kun czy inni Sithowie ponieśli kiedyś klęskę - skąd ta pewnośc że teraz byłoby innaczej.
5. mówisz słabo walczący Sith, a wcześniej mówiłeś że jeden z najpotężniejszych - zdecyduj się wreszcie (to było o Palpim )
-jedi słuchają Mocy...fakt, że nie zawsze ją rozumieją, ale potrafią jej słucahc.
i często się mylą
1. Adi- Gallia z tego co wiem zginęła podczas WK - patrz Obsession.
Możliwe nieczytuje zaczęsto komiksów
Tych Jedi wcale tak wielu nie było (gdzies był wątek z ich listą) a i jak spojrzysz więkosc nie wiedziała czy ktoś jeszcze przeżył czy nie - byli rozbici. Swoją drogą Yoda i Obi wykonywali plan Mocy podany im przez Qui-Gona (o ile prawdą jest to co czytałem)
Świetny plan.A tak poza tym...ich było dwóch
z tego co wiem Palpi by przegrał gdyby nie pomógł mu Anakin z Mace`m.
Z Tego co wiem to Palp chciał przegrać.Wiedział że Anakin się zbliża.Wiedział że jak Anakin nie przejdzie ma CSM jego plan legnie w gruzach.Specjalnie wyjawił Anaakkinowi że jeest Sithem.Specjalnie powiedział że Jedi chcą obalić Republikę.Punkt Wybuchu był w tym miejscu
Exar Kun czy inni Sithowie ponieśli kiedyś klęskę - skąd ta pewnośc że teraz byłoby innaczej.
Co niezmienia faktu że nie znajdzieszz osoby potężniejszej od Exara.
mówisz słabo walczący Sith, a wcześniej mówiłeś że jeden z najpotężniejszych - zdecyduj się wreszcie (to było o Palpim
Najpotężniejszy to nie znaczy świetnie walczący mieczem.Chodzi o Moc(patrz Podbój)Palpi najlepjej posługiwał się Mocą za tamtych czsów.Jednak w walce mieczem był średni.Umiejętnośc walki na miecze to nie jest miernik potęgi.Jest nim Moc.A Papciowi nikt nie dorównał...
- i często się mylą
nie zamierzam tego ukrywac, bo jest to fakt - nie ma istot nieomylnych
Możliwe nieczytuje zaczęsto komiksów
na pewno
Z Tego co wiem to Palp chciał przegrać.Wiedział że Anakin się zbliża.Wiedział że jak Anakin nie przejdzie ma CSM jego plan legnie w gruzach.Specjalnie wyjawił Anaakkinowi że jeest Sithem.Specjalnie powiedział że Jedi chcą obalić Republikę.Punkt Wybuchu był w tym miejscu
hmm...nie pamiętam aby coś takiego pisało w RotS Stover`a...choc byc może to przegapiłem. Jeśli tak to może znasz stronę, gdzie jest to opisane
Co niezmienia faktu że nie znajdzieszz osoby potężniejszej od Exara.
Ohh...są potężniejsze osoby, choc są to też Sithowie ale co z tego, że Kun był najpotężniejszy, skoro poniósł klęskę
Najpotężniejszy to nie znaczy świetnie walczący mieczem.Chodzi o Moc(patrz Podbój)Palpi najlepjej posługiwał się Mocą za tamtych czsów.Jednak w walce mieczem był średni.Umiejętnośc walki na miecze to nie jest miernik potęgi.Jest nim Moc.A Papciowi nikt nie dorównał...
Wiedz że umiejętnośc posługiwania się Mocą ma wpływ na walkę, patrz Vapaad. To byl niby styl walki mieczem, ale w dużej mierze chodziło o umiejętnośc posługiwania się Mocą
-[/cytat] Możliwe nieczytuje zaczęsto komiksów
na pewno [/cytat]
Spowoddowane jest to tym że na jkomiks jest tyle informacjii ile na 4 strony książki...Ale później wychodzą jednak wpadki z np. Galią...może zaczne czytać...
Ohh...są potężniejsze osoby, choc są to też Sithowie
Mylisz się .Exar jest najpotężniejszym Sithem.Nikt.Niie Marka Ragnos Nie Darth Nihilus, nie Darth Bane , nie papcio, nie Ludo Kressh, nie Fredddon Nadd, nie Darth Rivan...nikt....żaden.
Wiedz że umiejętnośc posługiwania się Mocą ma wpływ na walkę, patrz Vapaad. To byl niby styl walki mieczem, ale w dużej mierze chodziło o umiejętnośc posługiwania się Mocą
Vapaad nie jest stylem.To stan umysłu.Palp miał swoje lata.Jeśli dokładnie doczytasz nowelizację dowiesz się że Anakin był zdziiwionyy słabością mięśni Papcia(polityk-głównie siedzi i nic nie robi ).
Wiedz że umiejętnośc posługiwania się Mocą ma wpływ na walkę, patrz Vapaad. To byl niby styl walki mieczem, ale w dużej mierze chodziło o umiejętnośc posługiwania się Mocą
Domyśl się.Wygrał z Yodą przegrał z Mace`em...ehhh...:|
- Mylisz się .Exar jest najpotężniejszym Sithem.Nikt.Niie Marka Ragnos Nie Darth Nihilus, nie Darth Bane , nie papcio, nie Ludo Kressh, nie Fredddon Nadd, nie Darth Rivan...nikt....żaden
tutaj mógłbym polemizowac...ale to nie temat dyskusji
1. Vapaad jest stylem walki i stanem umsyłu.
2. Wygrał z Yodą, ponieważ Yoda spodziewał się po nim czegoś inne - tzn. Yoda był zbytnim konserwatystą
3. ale głównym tematem dyskusji miał byc pokój sithów i czekam cały czas na jakis sesnowny argument w tym kierunku
więc pozwolm ssobie na mały offtopic.
Ale naajpierw robota:
1.Czy napisałem ze nie jestt stylem?tylko dożuciłem o stanie umysłu
2.Po prostu potęga ciemnej strony.Powwiem inaczej:Yoda:Mroczne spotkanie.Tam na Vjun z poowodu zbyt dużej ilości CSM Doooku był bliski zwycięstwa nad Yodą.Tu jest tak samo.Galaktyka pogrążyła się w CSM.
3....oftopic
a teraz przzyjemnośc :
Kto jest potężniejszy od Exara?
-...do -15,000 (Wielka Schizma, chociaż mogę się mylić, niech mnie ktoś poprawi)
Cóż, wypadło na mnie
Nie mam dostępu do źródła, mogę oprzeć się tylko na odtwórstwie, w każdym razie SW Gamer: "The Emperor’s Pawns." sugeruje, że było to circa roku 24 500 BBY.
Zmienia to nieco rachunki, huh?
...ale na dłuższą metę nie ma to znaczenia. "Pokój Jedi" był mimo wszystko trwalszy. Zresztą chciałem tutaj tylko zderzyć pewne stereotypy ze statystyką, żeby unaocznić niektórym, jak się sprawa z tym pokojem ma. Dalsze brnięcie w szczegóły i rozpatrywania poszczególnych lat miałoby mało sensu...
Ale dzięki za skorygowanie błędu
-Ale już więcej nie mówi bo się Miha i Stridy mnie zaatakuja...
Strid pewnie okaże się roztropniejszy i nie odpisze... A co mi tam!
Prawdę mówiąc, znasz już moją opinię na temat dyskusji z Tobą (tak dla pewności - są bezcelowe i absurdalne) i nie miałem zamiaru reagować, acz chyba właśnie przekroczono unijne normy zagęszczenia bzdur na zbiór liter (bo do tekstu to jeszcze trochę brakuje) i to poziom umownie zwany granicą tolerancji.
Jeszcze ktoś to przeczyta i co wtedy będzie?
A zatem, errata.
Sithowie chcieli pokoju w galaktyce i względnie im sie udało
Możesz powiedziec kiedy? Pradawne Imperium Sith opierało się na ciągłych podbojach i walkach wewnętrznych. Ucisku, rzekłbym nawet. Sidious/Palpatine doprowadził do wybuchu Wojen Klonów i pod jego rządzami toczyła się Galaktyczna Wojna Domowa. Sithowie w założeniach dążyli do wojen które służą destrukcji, nie stabilizacji. Wojna =/= pokój, myślałem, że to jedna z fundamentalnych prawd tego świata.
Czytałeś może "Rok 1984"? Pamiętasz zdania wypisane na fasadzie Ministerstwa Prawdy? Tak, WOJNA TO POKÓJ.
Ta sama zasada.
By długo nie wymieniać - oprócz Wielkiej Schizmy rozpętali choćby Wielką Wojnę Nadprzestrzenną czy Wojny Sith - Kun, Revan i Malak, Kaan - mówi Ci to coś, prawda?
Pokój był tak długo, dopóki nie pojawiali się Sithowie.
Dzięki staraniom Jedi, Republika istniała 25 000 lat i w zasadzie, w ogóle powstała. Po Wojnach Unifikacyjnych, podczas Okresu Ekspansjonistów to Jedi umacniali Republikę kładąc podwaliny pod galaktyczną cywilizację i zapewniając prosperitę jej obywatelom. Nie wnikając w legendarny już, choć niezbadany Złoty Okres - po Reformacji Ruusan zapanował trwający ca millenium względny (zaraz, to Twoje stwierdzenie... no dobrze, nie było wojen na skalę galaktyczną) pokój. Wiesz pewnie, że Sithowie nie działali wtedy zbyt aktywnie. Oczywiście, pod koniec tego zaczęli zaznaczać swą obecność nieco wyraźniej. Zaraz, przecież to tuż przed Wojnami Klonów!
A jeedaai nie
Fałsz. Patrz wyżej. Trzeba czytać dalej?
Jedi są beznadziejni.grupa nieudacznikóów...
Jak zwykle nie masz zadnych argumentów, zatem pomijam i apeluję abyś przestał ciskać pustymi sloganami na prawo i lewo. Hej hej! To już nie przedszkole, tutaj swoje zdanie uzasadniamy!
pokój Jedi jest iluzją .Onbi nie umieli zaprowadzićc porządku w galaktyce.Sirhowie tak
A tak, to już jest klasyczny, podręcznikowy przypadek znany bliżej jako "lol". Nie zaszkodzi, gdy jeszcze raz przeczytasz to co napisałem wyżej.
Jeśli chcesz odpisywać we właściwy sobie sposób, proszę, nie rób tego. Zrób to dobrze, albo wcale. No i nie każ mi znów poprawiać Twoich bzdur, bo śmieszne to jest do czasu, potem staje się męczące.
Ciemna strona mocy pochłoneła mnie już dawno . W niej jest coś pociągającego i tajemniczego. Ta moc, władza. Mi osobiście nie przeszkadza fakt, że prowadzi ona do destrukcji - i tak prędzej czy później ktoś kończy w ziemi
. Czy to ważne w jaki sposób się wykończymy. Dlatego wolałbym czerpać z życia pełnymi garściami niż się ograniczać jak Jedi. Dlatego chciałbym być sith`em i ciągle zagłębiać się w mroku. CSM daje poczucie wolności.
Ciemna strona mocy jest potężniejsza od wielu umiejętności, które są uważane jako nienaturalne...
Ciemna Strona jest ponad wszystko...
Palpa mooże powtórzyć każdy i chyba nic na przeszkodzie nie stoi:
"Dark side of th Force i pathway..." Ale po co?Powiedz coś mądrego tak zaświiecisz na forum jak jesteś nowy a nie wypisuj głupoty...
ten, co nigdy głupot nie wypisuje
"Oto lepsza rada, człecze
niźli w księgach się wygrzebie.
Jeśli chcesz przewodzić innym,
najpierw zostań panem siebie"
szkoda psuć sobie zdrowie nad Darth J.Muminkiem po ostatniej dyskusji z tym gościem stwierdziłem że obojętnie czy ktoś go będzie pouczał czy udzielał rad,to wszystko jest bez sensu jak grochem o ściane.
Dlatego mówie ci Jaya szkoda naszych nerwów,po prostu trafił nam się znawca chmur i pisma swiętegoa na dodatek chodząca encyklopedia jeśli chodzi o SW.
W końcu prawie przestał pisać jednolinijkowce.
Tylko zastanawiam się, czy to aby dobrze...
-Powiedz coś mądrego tak zaświiecisz na forum jak jesteś nowy a nie wypisuj głupoty...
Słowa te wypowiadane przez Ciebie brzmią całkiem śmiesznie, nie sądzisz? :>
j/w.Jak ttakie zarzuty stawiasz to udowodnij...:>
Po pierwsze, to znów brzmi dziwnie wypowiadane przez Ciebie. Po drugie, udowadniam to już od jakiegoś czasu Wtedy miałem jednak jeszcze jakieś złudzenia...
jak narazie nic nie udowodniłeś.podaj przyklaad.
Myślę, że powinniśmy skończyć póki jest jeszcze śmiesznie a nie nerwowo, zatem mam nadzieję, że postem zamykam sprawę.
1.
jak narazie nic nie udowodniłeś.
To, że poprzez, pewnie niezależne od siebie, ograniczenia nie jesteś w stanie widzieć w ultrafiolecie, nie znaczy, że w zakresie fal od 10 nm do 380 nm nic nie ma a słoneczko nie przypieka :>
2.
podaj przyklaad.
Wystarczy link? Bardzo proszę - http://gwiezdne-wojny.pl/b_wszystkie_posty.php?u=3999.
Odsiej posty na które odpisałem i masz ich całe mnóstwo.
Tak reprezentatywnie - miała miejsce Twoja dyksusja z JMZ i Stridem w której to bez najmniejszych problemów obalono Twoje argumenty za tezą jakoby Anakin miał przewagę w pojedynku z dawnym mentorem na Mustafar. Nie majac kontrargumentów zacząłeś błaznować.
Nie przeszkodziło Ci to jednak powtarzać tych samych obalonych argumentów w innym wątku, komuś innemu.
Tak, wiem, był przecież lepszy - kopy w twarz.*
Za uzasadnianie Twojego zdania służy Ci często w najlepszym wypadku wycieczka osobista tudzież obelga pod adresem rozmówcy. Przypadki które zna każdy a pewnie zaraz każesz mi przytoczyć.
Kto jak kto, ale to Ty powinienneś wiedzieć najlepiej jak często zdarza Ci się opierać wypowiedź na wyzwisku.
Nie szukając daleko, zwyczajnie wprawiając w ruch rolkę myszki - powyżej w moich postach masz wyłuszczonych kilka nieprawd i przeinaczeń pojawiających się w Twoich postach. Znów, żadnej reakcji. Czekam tylko aż znów użyjesz tych samych argumentów.
No cóż...
Czego chcieć więcej?
- - -
* ironia
Mihoo napisał:
Nie majac kontrargumentów zacząłeś błaznować.
-----------
kiedy?ja nie widze.
A propo pojedynku na Mustafaf Anakin był lepszy i wystarczy obejrzeć film.
Dobrze, rozwieję Twoje wątpliwości.
kiedy?
Dwudziestego pierwszego lipca Anno Domini 2005. Gdzieś tak wpół do drugiej.
Uprzedzając pytanie "gdzie?" - tu, w tym wątku:
http://gwiezdne-wojny.pl/b.php?nr=161403
ja nie widze.
No właśnie, o tym mówię od samego początku.
A propo pojedynku na Mustafaf Anakin był lepszy i wystarczy obejrzeć film.
Tak, tak... Zapomniałem już.
Jul... eee... Melipone, Ty cały czas, podczas każdej naszej wymiany zdań robisz to samo. Naprawdę nie wiesz o czym mówię?
Bez odbioru, pod rozwagę.
Ciemna strona zawsze wydawała mi się ciekawsza, gdyż rycerze Jedi kojażyli mi się z mnichami medytującymi w swojej świątyni i używającymi miecza tylko w filmach, jednak w Zemście Sithów, Jedi stawali się dowódcami całych batalionów klonów i prowadzili kampanie razem ze swoimi żołnierzami.
Wolę jasną stronę poniewarz jedi pomagają a sithowie niszczą.
Jedyne czego sithowie chcą to władza i nieśmiertelność.
Jedi chcą tylko służyć i chronić republikę.
N.M.B.Z.W
Sithowie dążą do potęgi na drodze krwi i zniszczenia, są zapatrzeni w siebie, a na koncu i tak giną z ręki ucznia . <Jedi to altruiści, troszczą się o dobro innych> mają na celu ochronę życia innych istot oraz dobro wspólne =)
Sithowie to jedyna dobra strona Galaktyki Sithowie pomagają Imperium a jak wiadomo Imperium pomaga galaktyce wytępiając szkodniki takie jak rebelia.Do tego Sithowie podążają jedyną dobrą ścieżką życia. Krew i zniszczenie ?? To normalne taka jest wojna a Sithowie próbują ją skończyć jak najszybciej. Przez setki lat Sithowie poszukiwali sposobu na wytępienie zarazy jaką rozsiewa ta nędzna rebelia i Jedi. Próbowali, próbowali i to wiele razy takimi sposobami jak Gwiezdna Kuźnia czy Gwiazda Śmierci. Niestety nie udawało sie im poprzez żądzę zniszczenia rebeli wszystko niszczyli wszystko.
...bo zawsze musi być jakaś opozycja, która patrzy władzy na ręce -_-". Rebelia powstała później niż Imperium. Była wyrazem niezadowolenia ze sposobu sprawowania władzy przez Imperatora. Gdyby było inaczej, Rebelia nie uzyskałaby takiego poparcia i nie pokonałaby Imperium.
A dla Sitha całe życie było wojną.
czy za ostatnią odzywkę dostanę bana bo to był tylko żart
Dajcież mu tego bana, bo sam się prosi!
Ja osobisci wolal bym podazac sciezka Ciemnej Strony Mocy chociaz mial bym bardziej ambitniejsze plany niz sluchanie mego mistrza jezeli wogole bym takiego mial.
A tak na marginesie to wielu z was nie widzi roznicy pomiedzy Dark Jedi a Sith.
PS: Przepraszam za bledy ortograficzne w powyzszym tekscie.
Ja tam jestem zdecydowany za jasną stroną mocy . Nie lubię CSM , bo najczęściej Sithowie zachowują się głupio : albo się niszczą nawzajem ( o władzę nad innymi Sithami , jest tylko problem taki , że gdy wszyscy Sithowie walczą o nią to w końcu nie ma nad kim władać ) albo robią coś w stylu Anakin story . Poza tym , ja nie chcę żadnej potęgi tylko spokoju
.
...jak Vader. NAjpierw jasna, potem ciemna, potem nawrócenie...
dlatego że jest potężniejsza i ma fajniejsze moce no i ciuszki NP: Jango Fett lub GG Generał Greviors.
...zawsze Jasna. Trudniejsza, ciezsza, ale zawsze Jasna. Moze jestem powalona, ale za kazdym razem jak mam poblem, to mowie obie "May The Force Be With Me" - i dziala. Nawet jak gram w bilard - tez Moc bile prowadzi. Wszystko kwestia wiary.
Stoje po stronie jasnej strony Mocy bo na złej byłbym ścigany i unicestwiony a na jasnej zwalczam takich złych którzy narażają się.
Jacen Solo. Jest tylko Moc. Nie ma Jasnej Strony i Ciemnej Strony, tylko to jak ją wykorzystujemy.
ale wkurza mnie to, że jeśli ktoś jest po CSM to musi być straszną i wredną szują. No, czasami taka jestem, ale mam też dobre strony (ha, ha, ale mi się powiedziało).
Lubię CSM, bo kodeks Sith bardziej do mnie przemawia i Sithowie nie są tacy wspaniali i altruistyczni jak Jedi (tere fere, Jedi też mieli swoje za uszami). Poza tym dlaczego mam nie myśleć o sobie? Czy to źle? Jedi też byli samolubni, ale ukrywali to pod płaszczykiem dobrych intencji w imię Mocy i Republiki.
Już widzę jak za chwilę wszyscy Jedi rzucą się na mnie... A kysz!
Masz całkowitą rację. Jedi to hipokryci, którzy głoszą co innego, a robią co innego. Nie przywiązywać się. Ha, Anakin nie był jedynym, który po kryjomu miał żonę. Jedi nic nie posiada. Pewnie, przecież wszystko mają. Jakoś na nic im nie brakuje. itd. itp.
wkurza mnie w Jedi to, że oni niby nie chcieli władzy (że to tylko ci źli i wredni Sithowie pragną władzy), a sami przecież trzęśli całą Republiką. Wiem, że to brzmi jak słowa Palpatine`a, ale tak było: gdzie nie spojrzysz jakiś Jedi.
I niby działają w słusznej sprawie, są arbitrami, bezstronni. Akurat. Kto jest przeciw, tego mieczem.
odpycha mnie wszechobecna zdrada/ nieszczerość/ ślepe dążenie do coraz to większej potęgi/władzy, przez co właściwie nie może być mowy o jakimkolwiek czerpaniu radości z życia.
Pozatym poraża mnie pustka i samotność (z którymi jest nieodłącznie związana), bo tak naprawdę będąc pod wpływem CSM nie można nikomu zaufać, a co za tym idzie i przyjaźni (takiej szczerej/prawdziwej) się nie zdobędzie.
Tacy darksajderzy to w gruncie rzeczy tak naprawdę nieszczęśliwi ludzie.
A co do tego, że CSM jest potężniejsza od JSM - to jest to wierutna BeZedura( ), potęga zależy wyłącznie od indywidualnych możliwości jednostki.
Śmiem twierdzić, że ludzie, którzy mówią, że wolą ścieżkę ciemności - nie podając przy tym żadnych argumentw - nie wiedzą co piszą.
CSM uczy, że możesz polegać tylko na sobie. W trudnych sytuacjach życiowych nie pomoże ci żaden przyjaciel. Należy ufać jedynie we własne siły i możliwości, nie czekać na pomocną dłoń. Trzeba być aktywnym, nie biernym. Brać sprawy we własne ręce. Dążenie do potęgi i władzy? To tylko jeden aspekt przedstawiony w SW.
Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
The Force shall free me.
Właśnie tak. CSM prowadzi do zerwania ograniczeń, otworzenia się na nowe możliwości, sięgania tam, gdzie wzrok nie sięga. Dalej niż na wyciągnięcie ręki (w przeciwieństwie do Jedi). Dążenie do doskonałości. Budzenie w sobie ambicji. Nie poprzestawanie na minimum. Swobodnym decydowaniu o swoim losie.
Filozofia Jedi prowadzi do stagnacji. Sithów do rozwoju i rozwoju i rozwoju.
Jakie są ambicje Jedi? Jakie są ich aspiracje? Nie mogą mieć żadnych (a już chciałem napisać, że zasiadanie w Radzie). To ambicja prowadzi nas do przodu, stajemy się coraz lepsi. Nie zostajemy miernotami.
Szczerej/prawdziwej przyjaźni? To jest taka?
"Tacy darksajderzy to w gruncie rzeczy tak naprawdę nieszczęśliwi ludzie. " W twoim mniemaniu.
"Śmiem twierdzić, że ludzie, którzy mówią, że wolą ścieżkę ciemności - nie podając przy tym żadnych argumentw - nie wiedzą co piszą." Śmiesz.
Nie po raz pierwszy (i pewnie nie ostatni) zgadzam się z Darthem Doomsday`em. CSM zakłada aktywność, a co za tym idzie - rozwój. CSM pozwala sięgnąć gwiazd (per aspera ad astra), pozwala wznieść się ponad własne możliwości, zwalczyć słabości... Śmiem twierdzić, że wzbudza ciekawość, chęć poznania. A dzięki temu możemy się rozwijać.
To, że jestem darksajderem nie czyni mnie nieszczęśliwą. Wręcz przeciwnie, czuję się BARDZO szczęśliwa. Wiem, czego chcę i chcę to osiągnąć. Mogę MARZYĆ (w przeciwieństwie do Jedi, którzy mają swoje miejsce w szeregu). Mogę osiągać to, czego pragnę. Dlaczego myślenie o sobie, własnych potrzebach i realizowanie własnych ambicji i marzeń ma być złe? Co da mi zastanawianie się nad światem i losem innych? Mając władzę, mogę zmienić ich los. Czy to tylko domena Jedi? Kto powiedział, że ci, którzy podążają ścieżką ciemności, są źli? Zmieniając i kształtując własny los, jednocześnie zmieniają i kształtują losy innych ludzi.
Gdyby nie tacy ludzie jak darksajderzy, to ten świat byłby jeszcze w epoce średniowiecza
Nie ma emocji - jest spokój.
Nie ma ignorancji - jest wiedza.
Nie ma namiętności, pasji - jest pokój ducha.
Nie ma chaosu - jest harmonia.
Nie ma śmierci - jest Moc.
Kto z wielkich zwolenników Jedi się do tego stosuje? Utopijne mrzonki. Pobożne życzenia. Bo Jedi są sprawiedliwi. Bo Jedi są dobrzy. I wy tacy bądźcie. Ale jest jedna różnica. Ha ha. My możemy przechylić się na JSM, wy już w odwrotną stronę nie. Bleee.
Zwolennicy CSM przynajmniej twardo stąpają po ziemi, nie bujają w obłokach. Jedi to romantyczni rycerze spacerujący w chmurach, walczący z wiatrakami. Świat jest inaczej stworzony.
Tutaj cukierek.
Tyle jest krzyku o tyranii za czasu Palpatina. Tyle było ofiar. Ajajaj.
Ile osób zginęło przez Rebeliantów w imię wolności? Nie mówię tylko o okresie walk z Imperium. A inwazja Yuzhaan, to nie ich wina? Tyle ofiar spowodowanych czynem Luka?
- Thrawn mówi Sidiousowi o przybyszach z dali. Sidious to przewidział.
- Zabójstwo Sidiousa.
- Inwazja Yuzhaan.
- Nom Anor mówi, że podbój byłby niemożliwy, gdybu nadal istniało Imperium.
Na czyje ręce spada krew niewinnych? Słusznie w początkowym etapie inwazji posądza się Jedi.
I gdzie tu lepsza jest JSM od CSM?
"A co do tego, że CSM jest potężniejsza od JSM - to jest to wierutna BeZedura".
Dla mnie wierutną bzdurą jest mówienie, że JSM jest potężniejsza od CSM i mówienie, że podążanie ścieżką JSM jest o wiele trudniejsze.
Pewna znamienita osobistość przytoczyła już kodeks Sith... Więc nie będę powtarzał. Ale zwróć proszę uwagę na:
"Poprzez Zwycięstwo Łańcuchy
moje zostają zerwane.
Moc mnie wyzwoli!" Tak więc jak widzisz jest coś "lepszego" niż potęga i władza... Do czego warto dążyć. I jak sądzę DS polega właśnie (między innymi naturalnie) na czerpaniu jak największej radości z życia...
za pełną równowagą, za czym idzie korzystanie z obu stron mocy.
Dzięki pełnemu wykorzystaniu swoich zasobów, mogę się bez problemów w pełni rozwijać i nie jestem, ani błędnym rycerzem, ani czarnym charakterem...
Opowiadam się za jasną stroną mocy,poniewasz lubię dobro i sprawiedliwośc. Pasuje do moich zapatrywań
Ja jestem zdecydowanie po ciemnej stronie mocy...
Z jednej strony jasna stronka to fajowi jedi którzy tłuką droidy i szturmowce. A te ciemne gostki, to z jednej strony mięśniaki i mają fajne moce. Np.: duszenie, błyskawice, ale nie potrafią odpychać(chyba?).
Mam nadzieję że Bastion zrobi z Ciebie człowieka
A ja mam nadzieje, ze kiedys spam utonie w morzu normalnych wypowiedzi...
Nie łudź się Cuda się nie zdarzają... Chyba że chodzi o Bastion
Tu wszystko jest możliwe!
Przy tak poblazliwej moderacji to raczej watpliwe...
<tylko szanowna moderacjo, prawo nie powinno dzialac wstecz, nie chce bana za jakies stare offtopy(bo kilka... kilkadziesiat.. kilkaset.. ich bylo)>
To czy spam bedzie zalezy glownie od nas, nie od moderacji. Co prawda ta jest poblazliwa, ale jak widzimy naduzycia to powinnismy ja informowac, zeby przyspieszyc dzialanie. Ale nie oszukujmy sie, kiedy forum jest traktowane jak miejsce spotkan, a nie dyskusji, to pozniej sie robi offtop i wymiana niepotrzebnych zdan. Przez takie zachowania czesto wazne informacje nie docieraja do kazdego. Jest punkt w regulaminie, ktory mowi by pisac o tym, o czym jest temat. No ale jakbysmy mieli tego skrupulatnie przestrzegac to bardziej forum bardziej by przypominalo sale wykladowa. Z drugiej strony umiaru wiekszosc nie ma ; x !
Żadna strona mocy nie jest fajna, ale jak muszę wole sithów...
A ja wolę tą trzecią stronę Mocy. Przykro mi, ale Wy nie możecie jej poznać, bo nie jesteście wyszkoleni na MAXXXXXA!!
A tak na serio, to CSM jest naprawdę interesująca, ale za duży tam chaos panuje i ostatecznie jednak wolę Jasną Stronę, bo tylko w niej można zaznać spokoju.
Kiedyś wolałem ciemną stronę, ale tylko ze względu że jest tam grievous(bardzo go lubię) Lecz teraz popieram jasną stronę mocy. Dlatego, że fajniej by było być jedi i nie tylko dbać o siebie, ale i o innych. Słurzyć Republice!! i zwycięrzać Sithów.
jestem jasny i fanatyczny, nadaje sei do Rady
Prezi, a jaką stronę Mocy preferuje Harry?
Już żadnej nie preferuje, został zjedzony przez kła...
A ja osobiście preferuję ciemną stronę mocy..
... preferuje CSM. Jest pociągająca i bardzo interesująca. Jednak, gdybym miał możliwość, zgłębiłbym wszystkie możliwe tajniki Mocy, ale ostatecznie zostałbym Sithem.
Najprędzej zostałbym Sithem.Jasna strona jest za bardzo zapatrzona na własny regulamin przez co często zostają o mało co zniszczeni(np.Zemsta Sithów).Gdybym nie mógł zostac sithem to zostałbym Łowcą nagród Takim Bobą Fettem i zabijałbym i tych i tych
oczywiście ze Jasna Strona Mocy gdyż oni stoją po dobrej stronie, wykorzystują Moc nie tylko do swoich celów, ale także pomagają innym. Poza tym CSM prowadzi do zniszczenia i zagubienia siebie, wiec JSM wymiata.
Jasna Strona oczywiście bo Ciemna prowadzi do zniszczenia. A poza tym tak jakoś nie mógłbym być po Ciemnej - z czystym sumieniem dusić, zabijać dla przyjemności...
Tak jest też w życiu. Nawet jeśli robimy coś złego ( Ciemna Strona ) to i tak pozostajemy ciągle na tej dobrej drodze. Taka już nasza natura.
zdecydowałem się, że...nie jestem po żadnej stronie. Bo z jednej strony CSM - zniszczenie samego siebie itd., a z drugiej JSM - otóż mam dość nuuuuuuuuuuudnych jak nie wiem co Mistrzów Jedi(wogóle wszystkich Jedi), którzy ciągle paplają o spokoju, harmonii, oczyszczeniu umysłu, skupieniu...Straciłem do nich zaufanie przechodząc KotORa 2. Jeśli chodzi o całą sagę to chyba Yoda jest najnudniejszym z Jedi. Ze wszystkich Jedi tylko Obi-Wan i Anakin nie są tacy sztywni jak cała reszta. Więc gdybym istniał w świecie SW byłbym taką neutralną istotą wrażliwą na Moc(żeby nie napisać - Jedi).
kiedys byłem zdecydowanie po JSM , ale teraz takze lubie ciemna , no bo w końcu tylko ciemna strona ma takich kozaków jak choćby grievous , dooku czy nawet ten nieszczęsny vader. jasna strona ma jedi , ale moim zdaniem sa nieco mniej efektywni.
Jestem zdecydowanie po ciemnej stronie.
A co do ciebie, drogi bastionowiczu, bo "Generale" zwracam się tylko do mojego mistrza, Generała Grievous`a Uważaj, bo teksty typu "takich kozaków" lub "Dooku", "Vader" czy "Grievous" z małej litery za co najbardziej mi podpadłeś, narażają cię na ataki łowców Newbiech...
NK Necrosis (grievous zajety napisał(a):
narażają cię na ataki łowców Newbiech...
________
mhm, takich jak ty, Obrońco Czci Grievousa.
n/c
Ewentualnie Można Pisać Te Imiona Z Dużych Liter , a mało to jest innych gerenarów w tym bastionie?
Osobiśćie woje Sithów ,Jedai mają kodek który zabrania im wielu rzeczy.
Chyba masz coś z klawiaturą, poważnie mówię.
A co do Sithów - tez mają kodeks, tylko raczej umowny.
Dowód na istnienie kodeksu lub chociaż "zasad postępowania" - Zasada dwóch Dartha Bane`a - nakazuje, by równolegle w czasie istniało tylko 2 Lordów Sith - mistrz i uczeń.
No a ednak wybral bym sciezke mistrza Zao i Quinlan Vosa... Nie bylbym ani po ciemne stronie ani po asne "bylbym Listkiem miotanym przez wichry mocy"
Potęga, władza... A Sithowie nie powybijają się do zera, ponieważ chcą by Sithowie rządzili galaktyką, a nie jedna, konkretna osoba. Ale nie odbiegajmy od tematu. Jedi mają swój kodeks. Rozumiem, że Sithowie też mają swoje zasady ale Jedi biorą swoje zbyt "sztywno". A teoria "uczeń i tak zabije w końcu mistrza" jest błędna. Przykład? Darth Revan i Darth Malak (mistrz zabił ucznia), Darth Sidious i Darth Tyrannus (Tyrannus nie chciał potęgi, był przywódcą Separatystów). Sithowie używają pełnej Mocy, Jedi tylko części...
Ja zdecydowanie wybieram drogę Jedi. Ciemna strona jest moż łatwiejsza i bardziej pociągająca o d Jasnej ale nie jest potężniejsza. Dlaczego Anakin przegrał z Obi-Wanem? Bo był zbyt pewny siebie. A co mu tą pewność siebie dawało? Ciemna Strona Mocy! Sithowie uważają że ciemna stron jest tak potężna że nie można ich zabić. To przez takie myślenie sithowie wygineli.
Oczywiście że jestem wyznawcą tej mroczniejszej ścieżki . Czemu ??? dobre pytanie . Ciemna strona mocy w rękach tych którzy nie zasługują na to żeby nią władać , prowadzi tylko do samobójstwa lub ogromnego schańbienia . Lecz mała garsta tych któży mogą być w niej naprawdę biegli , tylko w ten sposób mogą rozwinąć swój potencjał , dając zwieść się agresji , nienawiści i gniewowi który wzmacnia ich siłę i dając ponieść się adrenalinie która wzmacnia ich zmysły i refleksy . Ciemna strona jest ścieżką nie mniej cięższą niż jej przeciwieństwo , ponieważ czasem wymaga o wiele więcej poświęceń i dla tego jest również jedyną drogą do nienaturalnych zdolności które wykraczają poza zasięg każdego jedi i z tego powodu jest silniejsza
Moją opinię popiera fakt iż daże jedi szczególną pogardą . Kocham oglądać sceny z rozkazu 66 w którym zadufani w sobie mistrzowie jedi kończą swój żywot , nie mogąc przewidzieć tak jasnego zagrożenia . Byli ślepi i nie mam na myśli tu tylko tych jedi w czasach wojen klonów lecz wszystkich !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Był to jeszcze jeden z wielu powodów do ich całkowitej dezintegracji
Dlaczego? Z prostej przyczyny...
"Lepiej być władcą w piekle niż sługą w niebie"
Sithowie nikomu się nie kłaniają, kroczą swoją własną ścieżką i dążą do doskonałości. Pozatym znacznie bardziej przemawia do mnie filozofia (religia?) Sith`ari niż Wybrańca. Sith`ari jest dla sithów istotą idealną, nadistotą niemal bogiem, ale oddaną CSM. Zaś Wybraniec to postać której rolą nie jest doprowadzenie do wywyższenia JS ale do zbalansowania jej. Co nie do końca za mną przemawia.
to chyba oczywiste JASNA STRONA MOCY. poprostu zabijanie dla potęgi jest be i tyle
wole miec czyste serce walczyc po stronie dobra i pomagac ludziom a nie zadawać im ból
Ciemna strona jest dla mnie bardziej atrakcyjna. Dlatego, że ciemna strona nie ogranicza korzystania z wszystkich aspektów mocy, a jasna strona właśnie to robi.
Ciemna strona jest bardziej pociągająca pozwala osiągnąć władze i potęgę nie ogranicza się ale ciemna strona zżera jak to było w przypadku palpatima jasna strona może i nie prowadzi do władzy ale daje ci wybór i jest twoim sojusznikiem a ciemna strona nad tobą panuje jak ktoś przejdzie na ciemną stronę musi być bardzo potężny żeby wrócić na jasną dlatego ja jestem za jasną.
Żeby przejść z ciemnej strony na jasną trzeba mieć dużą wolę duch, świadomość, że ciemna strona jest zła i jakąś dobrą motywację, potęga nie wystarczy, a nawet może przeszkadzać, bo to ciemna strona ją daje, a nie łatwo ją oddać.
A dlaczego jasna?? Nie podoba mi się zło, może strach przede mną, ale to też jest w jasnej stronie, bo przecież boją się zadrzeć z Jedi, wiedżąc, że mają małe szanse, no cóż w CSM nie ma czegoś takiego jak humor, przyjaźń i honor.
ale gdybym miał wybierać to wybrał bym CSM ,w końcu wader to mój dowódca
Jasna Strona Mocy jest dobra,to jasne.Też jestem wybuchowa i lubię liczyć osoby uduszone przez Vadera,ale zdecydowanie wybieram JSM.
zgadzam się z Prezio. Wolę Jasną Stronę Mocy ale wolałbym uczyc się i tego i tego. Ale na Ciemnotę nigdy bym nie przeszedł.No bo patrzcie sami:
1.Anakin przelazł na Ciemniajca i załozyli mu na łeb jakieś czarne wiadro!
2.Luke nie przeszedł na Ciemnotę i przeżył!
Następne punkty to sobie sami wymyślcie ale
Nie dajcie z siebie robić ciemnoty!!!
boba krett napisał(a):
Wolę Jasną Stronę Mocy ale wolałbym uczyc się i tego i tego
________
Ehh... nie chcę nikogo ganić, ani obrażać, ale spójrzcie jak wygląda pogląd i patrzenie przez całkiem sporą część fanów na najważniejszą rzecz, na istotę Star Wars. Nie walki w kosmosie, nie walka na miecze świetlne, ale Moc - to jest sens Gwiezdnych wojen. Zresztą nie tylko o Moc chodzi. Posty typu wolałbym uczyc się i tego i tego lub chciałbym walczyć super-mega-mixem formy II, V, III i takiej co miał Darth Maul są troszkę żenujące. Spytaj takiego czy wie co to Jednocząca Moc, Żywa Moc czy w ogóle co to jest Moc to za nic w świecie nie będzie wiedział. Dla sporej części fanów Ciemna Strona Mocy to wredna gęba, czerwony kolor klingi miecza świetlnego i błyskawice. Ja nie twierdzę, że każdy musi mieć dużą wiedzę na temat universum, ale litości... jak ktoś się wypowiada, a co gorsza robi z siebie autorytet jak szanowny pan Krett to wypada już coś o SW jednak wiedzieć... -_-
A czy ja powiedziałem że poszedłbym na ciemną? ale wyjątkowo w tym zdaniu:
(Dla sporej części fanów Ciemna Strona Mocy to wredna gęba, czerwony kolor klingi miecza świetlnego i błyskawice) się z tobą zgadzam . Ja jestem ugodowy gość i nie lubię się kłócić więc zostawiam tę sprawę a jeśli ktoś uważa inaczej to nie będę tego komentować.
boba krett napisał(a):
A czy ja powiedziałem że poszedłbym na ciemną?
________
A Anakin czy masa innych byłych Jedi też kiedykolwiek powiedziałaby, że przejdzie na CSM? Stwierdzenie, że nigdy nie przeszedłbyś na Ciemną Stroną gdybyś żył w świecie SW i był Force userem świadczy o Twoim braku znajomości SW oraz jego istoty - Mocy.
e tam nie będe na jednego białego ........ (wstawcie tu co chcecie)tracił czasu! a poza tym kto tu sie nie zna na SW? i przynajmniej ja nie mam takiego durnego obrazka z jakiegoś tam batmana!
boba krett napisał(a):
a poza tym kto tu sie nie zna na SW?
________
Co rozumiesz przez "znanie się na SW". Wiedz, ze Star Wars to nie tylko filmy, jest też niezwykle duże EU. I to, że ktoś widział epizody i zna je choćby na pamięć niekoniecznie musi tyle samo wiedzieć o elementach EU. Poza tym to, że oglądałeś filmy nie znaczy, że je rozumiesz (a raczej - nie znaczy, że rozumiesz co to jest Moc i jaką ma istotę). Nie twierdzę, że jestem geniuszem czy osobą wszystkowiedzącą o SW, bo z całą pewnością kimś takim nie jestem, mam całą masę braków, np. większość wydarzeń po Endorze, ze szczególnym uwzględnieniem lat >25 ABY, ale nieskromnie ośmielę się stwierdzić, że wiem jednak trochę więcej niż Ty.
Co do avka to mi się podoba (choć zamierzam za niedługo zmienić), że Tobie nie to mam to, za przeproszeniem, w dupie. A nowy Batman to w przeciwieństwie do kilku poprzednich części bardzo dobry film. "Film o superbohaterze bez superbohatera" - tak to nazywam. Batman Begins również podpadał pod to hasło, ale mniej . Aha i wzajemnie, bo Twój avek też mi się nie podoba ^^ Nie przepadam jakoś specjalnie za bithami xD
X-Yuri, skoro już jesteśmy przy avatarach to kiedy zamierzasz ściągnąć czapkę?
dobra sorry ja sie już przestaje kłócić zresztą też nie zbyt dużo wiem na temat jak ty to nazwałeś?Istocie Mocy? a poza tym sorka za tego avatara bo swoją drogą też lubie batmana lecz filmy(Star Wars) znam na pamięć więc widzisz każdy fan ma braki.
Niech Moc będzie z Tobą i obyśmy nie musieli dalej ciągnąć tej idiotycznej kłótni. Przepraszam za obrazę wszystkich (jeśli kogoś obraziłem).
Ave!
Boba kret napisał:
zgadzam się z Prezio. Wolę Jasną Stronę Mocy ale wolałbym uczyc się i tego i tego. Ale na Ciemnotę nigdy bym nie przeszedł.No bo patrzcie sami:
1.Anakin przelazł na Ciemniajca i załozyli mu na łeb jakieś czarne wiadro!
2.Luke nie przeszedł na Ciemnotę i przeżył!
Następne punkty to sobie sami wymyślcie ale
Nie dajcie z siebie robić ciemnoty!!!
Zgadzam sie z toba
przyklad ze ciemna strona gorsza:
1.Imperator jak razil WIndu prondami to sam sie oarzyl i wygladal gorzej niż Maciek Z Klanu i rysio razem wzięci a jak luka raził to lukowi nic sie nie stało.
Szosti napisał(a):
2.Luke nie przeszedł na Ciemnotę i przeżył!
1.Imperator jak razil WIndu prondami to sam sie oarzyl i wygladal gorzej niż Maciek Z Klanu i rysio razem wzięci a jak luka raził to lukowi nic sie nie stało.
________
2.Otóż Luke przeszedł na CSM bo myślał że to jedyny sposób na pokonanie klona Imperatora. Tylko nie kojarze teraz gdzie zostało to napisane/pokazane.
1. Może wyglądał słabo ale sobie rządził galaktyką
Mimo tego JSM lepsza
dzięki za pomoc bo z gościem takim jak Abe trudno się gada.Ale go trochę podziwiam bo był w stanie się przyznać do tego że:
(Ja nie twierdzę, że każdy musi mieć dużą wiedzę na temat universum, ale litości... jak ktoś się wypowiada, a co gorsza robi z siebie autorytet)
No właśnie!
Abe najpierw popatrz na siebie!
CSM rulez jest kozacka nie ma lepszej JSM to dziadostwo nie dajcie się zwieść jasnej stronie mocy powiadał yoda
ciemna strona mocy będzie tak długo istniała jak i jasna.....wniosek?? Star Wras nie ma końca...ale jestem za Jasną stroną
...to JSM jest lepsza... Niby CSM prowadzi do większej potęgi...lecz jak czytalam na "pytanie o SW , odsłona 9" to Sithowie pod wpływem CSM sie rozkładają, mają pruchnice itp. prowadza do samozniszczenia swojego ciała.... nie chciałabym rozkładac sie... dlatego własnie Jasna strona Mocy jest lepsza....
Moim zdaniem wąskie myślenie Jedi nigdy nie da ci potęgi.
Gdy grałem w tFU i zabijałem wszystkich(bo musiałem)stwierdziłem, że nie mógłbym być na CSM. Jestem dobry, nie zabijałbym niewinnych istot, nie mógłbym. ;]
CSM, ponieważ:
1. Ma się fajny, czerwony kryształ do lajtsajbera
2. Dają ci elegancki czarny kombinezon z hełmem jeśli wpadniesz do lawy
3. Możesz zabić swego mastera podczas jego snu i łatwo zostać Lordem
4. Więcej technik mocy
5. Z CSM można się nawrócić...
6. NAJWAŻNIEJSZE ---> "lord" i "darth" fajnie brzmią w nicku na forum
oto moje zdanie na ten temat
Jedyny mój komentarz: ...
7. Będziesz po tej samej stronie co Bane
8. Możesz dusić i ogólnie mieć super-fajne moce!11111one
9. A skoro możesz dusić, możesz też udusić swojego wroga.
10. Możesz też udusić parę n00bów.
11. Kiedy n00by się skończą, mozesz wybić paru Jedi i ogłosić się Imperatorem.
12. A kiedy ogłosisz się Imperatorem, obudź się i idź lepić bałwana, póki jest śnieg.
ja jestem za jasnej strony mocy bo fajne niekture moce ale ja jestem dobrym człowiekem kazdemu pomagam ;> ta strona otpowiada mi
Jestem po Jasnej Stronie Mocy
A ja jestem po stronie Jedi bo w wszystkich częśćiach wygrywali
http://64.207.137.124/forums/images/smilies/star_wars/yoda_star_wars.gif
Jedi wygrywali? Problem w tym, że Sithowie wygrywali równie często. Ot swoista równowaga, raz rządza ci raz ci. Każdy dostaje lomot na przemian.
Jesli o mnie idzie wybieram naturalnie CSM.
Można by rzec, że to dlatego, że nudzi i irytuje mnie altruizm i poświęcenie JSM a reguły Jedi uważam w najlepszym wypadku za mocno nieżyciowe.
CSM daje większe pole manewru: można z kimś wejść w sojusz i zabić go, gdy przestanie się to opłacać. CSM może nie wyzwala większej siły, ale daje moralne przyzwolenie na użycie jej... w dowolny sposób. Ponadto podobają mi sie ogólne założenia filozofii Sithów.
Tak po uniwersum SW by się wydawało. A ja zawsze uważałem że powinno być coś jeszcze. Czy fakt kierowania się uczuciami świadczy że jestem zły? Czy to że nie ruszam na pomoc każdemu świadczy że jestem zły?
Z drugiej strony czy fakt że nie dążę do potęgi i pokonania wszystkich świadczy że jestem dobry? Czy to że nie knuję by obalić tych nademną mówi że jestem dobry?
A nie mogę po prostu być? Krążyć po świecie. Samotnie przemierzać szlaki. Mieć kilka osób którym ufam i mieć kilka osób których nienawidze? Jaka to strona mocy?
No i cóż pierwszy post na forum wyszedł filozoficzny ciekawe jak mi to wróży
Słusznie prawisz. CSM i JSM każdy z nas noia w sobie i nawet Sithowie doszli do wniosku, że na
Za wcześnie wysłałem posta. Miało być:
Słusznie prawisz. CSM i JSM każdy z nas noia w sobie i nawet Sithowie doszli do wniosku, że największą potęge daje kroczenie pośrodku. Gdybyn nie uważał, że Jednoczaca Moc, to bajka Jedi mająca na celu zachowanie przez nich twarzy, powiedziałbym, że jesteś zwolennikiem tej teorii.
Masz absolutną rację.
ja bym wybrał strone taką jak anakin (vader) na początku był dobry potem zły a po śmierci dobry
Ja Wybrał bym... Ciemną Stronę Mocy. Łatwa,Szybka, Wiele umiejętności, które Jedi uznają za "nienaturalne". Tak więc moja droga to droga CSM.
JSM ale z mocami z CSM ;]
jestem oczywiście po jasnej stronie MOCY !!
tak samo jak ahsoka i anakin oraz yoda obi wan ayala secura i klony
klony nie mogły byc przeciez po zadnej ze stron poniewaz nie władali mocą pacanie..
Wybieram Ciemną Stronę ponieważ jest potężniejsza, a w ostatecznym rozrachunku i tak wygra.Więc warto trzymać z zwycięzcami.
nie wiem...
Bardziej skłaniam się ku Jasnej Stronie Mocy. Być może nadal naiwnie wierzę, że dobro zawsze zwycięża
Ja skłaniam się ku Jasnej Stronie ale nie mógłbym być Jedi bo często targają mną emocje a tak nie może być
ani jedna ani druga w czystej postaci nie nadaje się do życia. Szkoda, że "Szarej" nie wymyślono.
Byli imeperialni rycerze zwani potocznie "szarymi"
całkiem to miałam na myśli, chodziło mi tylko o wzorce moralne, a nie szczególną grupę.
Czyli w sensie kogoś kto poznał jedna i druga filozofie i stara sie zyc w rownowadze miedzy nimi?
Wymyślono coś takiego jak Jednocząca Moc, wedle tej teorii nie ma Ciemnej ani Jasnej, jest Moc.
z punktu widzenia rozsądku to najmądrzejsze co w serii książek wymyślono. Wreszcie ktoś to powiedział, szkoda, że akurat tych postaci i tej części EU nie cierpię i w tę mądrą koncepcję się nie wgłębiałam.
Zresztą, ona jest całkiem niestarwarsowa, ale skoro już w "Gwiazda po Gwieździe" pojawiła się śmierć, to chyba może i zniknąć dualizm obu stron Mocy, który tworzył cały system "moralny" sagi. W tej sytuacji dziwne, że zaraz potem wycofują się z tego nowego radykalizmu, bo znowu zaczynają szukać jakichś tajemnych przyczyn "upadku" Jacena, zamiast powiedzieć sobie szczerze, że skoro nie ma ciemnej strony i "kuszenia", to należy sobie po prostu powiedzieć, że najwyraźniej delikwent po prostu był... no, wiadomo. Może po prostu z natury kimś na "s.."
peace is a lie there is ony a passion. throught passion i gain streight. Throught streight i gain power. throught power i gain victory. throught victory my chains are broken. The force shall free me. Ten cytat każdmeu znany chyba uświadamia jak CSM jest potężna.
Zaczynam się bać... chyba większość osób niż połowa wypowiada się, że woli CSM... hm... ok, jest pociągająca, łatwiejsza itp. ale uważam, że prowadzi do wyniszczenia.. więc, jak dla mnie - Jasna Strona Mocy
Sama nie wiem. Mam wrażenie że ostatnio zaczęła się uwalniac jakaś mroczna cząstka mnie...ale jadnak wolę Jedi.SPOKÓJ PONAD GNIEWEM HONOR PONAD NIENAWIŚCIĄ SIŁA PONAD STRACHEM.NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI!!!
Ja wolę jasną stronę. Bycie po ciemniej stronie jest dziwnie niebezpieczne - nie dość, że może zabić Cię jakiś Jedi, to jeszcze nie wiadomo kiedy zechce zrobić to Sith (jak to oni mieli w zwyczaju). Co prawda użytkownicy CSM są potężniejsi, ale za to userzy JSM działają w grupie.
1)błyskawice
2)duszonko
3)czerwone miecze
4)na początku imienia mają efektowne "Lord" albo "Darth"
ja jestem za CSM
... ponieważ gdy byłem mały mama czytała mi bajki i tam zawsze zło przegrywało a tak na poważnie to dlatego że i tak wiginą i JSM i CSM
Zdecydowanie po Jasnej. Force Grip co prawda jest pociągający w celu karania niepokornych oraz równie niekompetentnych, co głupich, ale tak czy siak - nie mógłbym być zły ;P.
Po jasnej ale poza zakonem Jedi
Poza zakonem? Jako pustelnik na jakiejś odludnej planecie? Ciekawe, ja bym na to nie wpadł. Od jakiegoś czasu niezdrowo fascynuję się CSM, ale gdybym nie był fanem, tylko osobą wrażliwą na Moc, to wybrałbym jasną ścieżkę.
Mroczna Strona Mocy
Za dużo tutaj Jedi, a trzeba się czymś wyróżniać
Gdyby to było JSM, to musiałbym się powstrzymywać od wszystkiego.
A do mnie bardzo przemawia bicz świetlny i błyskawice.
A JSM to głównie rebeluchy (nie żebym się ciskał, ale Imperium mnie bardziej ciągnie )
Najlepiej być... Nautralnym, tutaj kogoś udusisz, tam uleczysz... trzeba balansować, to najlepsze wyjście
Jak dla mnie najlepsza jest neutralność-Oby dwie strony mocy bardzo ograniczają-CSM oznacza ciągle zachowywać się jak satanista, a JSM oznacza być aniołkiem.
Jak dla mnie, najważniejsze jest to, po czyjej jesteś stronie. Metody, którymi się posługujesz nie mają znaczenia. Np, jeśli udusisz Imperatora Duszeniem Mocy, to chyba Rebelsi nie będą Ci mieli tego za złe i skażą Cię na 30 lat dożywocia, wręcz przeciwnie, będziesz bohaterem, mimo że skorzystałeś z CSM.
Kacper napisał(a):
Jak dla mnie najlepsza jest neutralność-Oby dwie strony mocy bardzo ograniczają(...)
________
Hmmm... że niby gdzie Cię tu Mroczna Strona Mocy ogranicza? Owszem, Jedi postępują według moralnych zasad i swojego kodeksu, ale Sithowie nie mają takich ograniczeń. Hulaj duszo moja.
-CSM oznacza ciągle zachowywać się jak satanista, a JSM oznacza być aniołkiem.
________
Porównywanie CSM do satanizmu jest moim zdaniem obraźliwe. No niby obie te rzeczy są obiektywnie "negatywne", ale zdobywanie władzy i oddanie szatanowi moim zdaniem nie pasuje do siebie.
Drugie, bycie Jedi nie oznacza bycia aniołem, bo Ci raczej nie zabijają w imię wyższego dobra. Poza tym nie każdy Jedi jest oddany w stu procentach JSM.
Jak dla mnie, najważniejsze jest to, po czyjej jesteś stronie. Metody, którymi się posługujesz nie mają znaczenia.
________
I tu się znowu z Tobą nie zgodzę. Jedi używający CSM prawie zawsze przechodzili na drugą stronę. Mroczna Strona deprawuje. Sam Luke`a zastanawiał się nad zdaniem "cel uświęca środki". Kiedy granice między CSM, a JSM się zatrą, przestaniesz się interesować dobrem innych i gwarantuję - Sithowie stoją przed Tobą otworem.
Np, jeśli udusisz Imperatora Duszeniem Mocy,(...)
________
No nie powiedziałbym, że Imperatora Palpatine`a można by od tak udusić Mocą
No, ale jeśli tak uważasz, nie będę dyskutować.
(...) to chyba Rebelsi nie będą Ci mieli tego za złe i skażą Cię na 30 lat dożywocia, wręcz przeciwnie, będziesz bohaterem, mimo że skorzystałeś z CSM.
________
Tak, ale wtedy rebelianci nie byliby lepsi od Imperium (żeby nie było, nie przedstawiam tu mojego punktu widzenia, bo wiadomo popieram Palpiego), z którym walczyli. Sami stali by się "źli".
...dlatego ze kodeks Jedi jest taki...hmmm...nie wiem jak to określić, a po za tym nie potrafiłbym być taki bezlitosny i zabijać z byle powodu, ale wątpie by udało mi się nie ulec CSM.
bo, jeśli nie "dobro zawsze wygrywa" to sithowie by wygrali już na początku swojego istnienia.Poza tym uwielbiam Nihilusa i Revana.
Po ciemnej stronie stąpać jest łatwo , łatwo zadawać innym ból i zdobyć straszną sławę , a jasna strona ma wąskie ścieżki , jednak dzieki jasnej stronie mocy można pomagac innym potrzebującym , a wszelka trudność zostaje wynagrodzona , dlatego ja wybieram stronę jasną , bo zawsze byłem jej zwolennikiem , chociaż dark side też kusi ..... xD
a także na moje "imię" oraz taki tekścik pod moim postem, a potem się domyśl po jakiej jestem stronie!
A na dokładkę cytat z najlepszego Sitha:
"Ciemna Strona Mocy jest ścieżką do wielu zdolności uważanych powszechnie za... nienaturalne."
I mój dopisek: nienaturalne, zle potężne!
hmm... Która strona mnie ciągnie? Jasne, że jasna. xD Dlaczego? Powody są chyba oczywiste: Jeśli ktoś nie dąży do władzy, żyje dla innych, dla dobra i sprawiedliwości, to na pewno nie wybierze dark side. Swoją drogą, jaka to radość podążać ścieżką władzy, potęgi i gniewu?
leia_skywalker napisał(a):
Jeśli ktoś nie dąży do władzy, żyje dla innych, dla dobra i sprawiedliwości, to na pewno nie wybierze dark side.
________
Poczytaj sobie o hrabim Dooku
Właśnie dla dobra galaktyki przeszedł na CSM
Swoją drogą, jaka to radość podążać ścieżką władzy, potęgi i gniewu?
________
Oj, wierz mi - jest
Poza tym, ludzie różni są i każdemu coś innego sprawia przyjemność, więc argument niezbyt dobry
Po co się na stałe wiązać z ciemną czy jasną stroną? Można wyśrodkować i ambitnie opanować sekrety obu sił.
Chcesz kogoś zabić- użyj mocy,
chcesz leczyć kuzyna- użyj mocy
nic dodać nic ująć.
tylko czy wszyscy są w stanie kontrolować obie siły naraz? :O
ja na pewno ;]
Ja popieram CSM. Jej przedstawiciele mają fajny wygląd zewnętrzny, potężne moce i czerwone miecze świetlne.
Staram się podążać ścieżką Jasnej Strony, choć nie zawsze mi się to udaje (zresztą komu nigdy nie zdarzyło się zbliżyć do Ciemnej Strony?). Jednak moim zdaniem, CSM jest równie trudna do opanowania co JSM, np. czasem łatwiej jest ukraść coś ze sklepu niż uczciwie na to zarobić, a czasem łatwiej jest ustąpić w obliczu konfliktu niż zabić z zimną krwią. Obie ścieżki wymagają dużej konsekwencji i determinacji.
A ja jestem po różowej stronie mocy!
No dooobra... Po ciemnej! Jestem zóym ufokiem i strzelam różowymi piorunami.
"Po co się na stałe wiązać z ciemną czy jasną stroną? Można wyśrodkować i ambitnie opanować sekrety obu sił.
Chcesz kogoś zabić- użyj mocy,
chcesz leczyć kuzyna- użyj mocy
nic dodać nic ująć.
tylko czy wszyscy są w stanie kontrolować obie siły naraz? :O
ja na pewno ;]"
Raptor, czy chodzi ci o coś takiego jak Quinlan Vos?
Ja służę Jasnej Stronie Mocy. Choć mam dwie mocę ciemnej strony mocy: pioruny/błyskawicę i lekkie duszenie. ciemną stronę mocy nie lubię, ponieważ strasznie wyglądali (vader, nihilus, bane, sion, krayt itd.) ,dążyli do władzy, zniszczenia, agresji i zniszczenie życia planety (nihlus, anadeu(jakoś tak) itd.)
To wyższy stopień wtajemniczenia i zrozumienia cywilizacyjnego pod każdym względem.
CSM to niezależność, JSM to współzależność - umiejętność odkrywania drzemiącego w ludziach potencjału i wykorzystywania go ku wspólnemu dobru. Nie ma nic ponad takie zrozumienie, w rzeczywistości również.
Po żadnej. Jak dla mnie idee obydwu stron są, co tu dużo mówić, głupie. Jasne Strona przewiduje empatię, współczucie, pomoc drugiemu człowiekowi. Jednocześnie jednak osoba po JSM jest ograniczona, gdyż nie może zrozumieć relacji międzyludzkiej, jako iż obowiązuje ją zakaz przywiązywania się. Jedi widzę jako beznamiętne istoty, które pomagają, gdyż tak `trzeba`. Poza tym ich kodeks - jak to nie ma pasji?! Czyżby trzeba było wyzbyć się wszelakich uczuć?
Sithowie nie są jednak lepsi. Wszyscy dążą do zniszczenia. To egoiści, którzy także nie są w stanie do nikogo się przywiązać, gdyż wszędzie upatrują spisek prowadzący do pozbawienia ich potęgi. Są zdolni zrobić wszystko, by ich cel, a więc `unlimited power!` się urzeczywistnił. Poza tym są skrzywieni przez chciwość, zło, które czynią, tak naprawdę bardziej rani ich duszę niż innych wokół. To wraki, nie ludzie.
Uważam więc, że motywy działań osób zarówno po Jasnej, jak i po Ciemnej stronie, są raczej idiotyczne. Jestem za wypośrodkowaniem, korzystaniem z Mocy używając zarówno rozumu, jak i serca.
Nie można powiedzieć, że ideały Jedi są idiotyczne. Oni poświęcają swoje życie w imię wyższych wartości. Po to są członkami Zakonu, aby pomagać innym. Przed Czystką Jedi panowała tam reguła o zakazie zbytniego emocjonalnego przywiązania (nie ma emocji - jest spokój) do drugiej osoby. Miała ona chronić od upadku i przejścia na CSM po stracie takiej osoby. Można oczywiście dyskutować, czy ta zasada była słuszna, ale jeżeli była zasadą, to trzeba ją było przestrzegać. Jej łamanie byłoby czymś w stylu złamania celibatu przez księdza. Tak więc, jeżeli komuś ta reguła się nie podobała, to nikt nie zmuszał do pozostawania w Zakonie. W każdej chwili można było z niego odejść. Niestety, niektórzy (patrz: tragiczny przypadek Anakina Skywalkera) znali tę regułę i wiedzieli, czym grozi jej złamanie, a mimo to decydowali się na niezdrowe romanse. Zrozumiałbym, gdyby Anakin odszedł wtedy z Zakonu, aby móc poślubić Padme. To zrozumiałe, że niektórym ścieżka Jedi nie jest przeznaczona. Niestety, on postanowił pozostać Rycerzem, i co z tego wynikło? Nic dobrego, może oprócz Klasycznej Trylogii Tak więc zasady obowiązujące Jedi nie są idiotyczne, po prostu nie każdy ma dosyć samodyscypliny, aby ich przestrzegać. Ale to już problem tych niesubordynowanych istot.
Odnośnie Sithów: wszystko, co powiedziałaś, to prawda. Mimo to, nie należy się zbytnio z tego powodu unosić. Oburzasz się (przynajmniej ja tak to odbieram), widząc, jak aroganccy Sithowie w swoim egoizmie jedynie niszczą. Owszem, coś w tym jest, ale oni stanowią nieodłączną i nieodmiennie fascynującą część uniwersum SW! Zarzucanie im egoizmu mija się z celem tak samo, jak powiedzenie, że Mandalorianie to bezmyślne zabijaki (od razu zaznaczam: to przykład, a nie mój pogląd; osobiście nie mam nic do Mandalorian).
Podsumowując, nie warto robić z igieł wideł. Sithowie są chciwi i dążą tylko do nieskończonej potęgi. To fakt. Ale tacy już są, co poradzisz. Natomiast Jedi... cóż, mówienie o ich filozofii, że jest idiotyczna, nieco mnie dziwi. Nie trzeba się wyzbyć wszelakich uczuć, ale w przypadku Jedi jest to wskazane, i należy to zaakceptować. Czy powiedziałabyś do księdza, że jego celibat jest idiotyczny? Z Zakonem jest sytuacja podobna, tylko tutaj sprawa nie ociera się o religię, przez co jest mniej drażliwa. Mam nadzieję, że moje argumenty do ciebie przemawiają.
Och, ależ ja się nie oburzam, naprawdę. Napisałam jedynie, że nie pochwalam przeginania ani w jedną, ani w drugą stronę. Jeśli chodzi o Jedi, to zawsze wydawało mi się dziwne, że, będąc pozbawieni możliwości odczucia wielu pozytywnych emocji od drugiego człowieka, są nadal tak empatyczni i skorzy do pomocy. Jasne, że ich za to podziwiam, ale jako, iż jestem człowiekiem (kto by pomyślał ; D!), wiem że nieobce mi są chwile gniewu, zwątpienia, strachu, które kojarzone są z Ciemną Stroną. Ta zaś przewiduje dążenie do potęgi `po trupach`, jest zdradziecka, wyniszcza.
Widzisz więc, że nie jestem w stanie powiedzieć która strona Mocy jest `lepsza` czy którą chciałabym podążać, gdyż obydwu czegoś brakuje, a mianowicie - zdrowego rozsądku, harmonii. Nikt bowiem nie jest w stanie być ciągle dobry lub ciągle zły. Dlatego właśnie tak bliska jest mi postać Anakina Skywalkera, który całe życie kroczył po granicy pomiędzy Jasnością i Ciemnością, do której to w końcu się zwrócił w nadziei zatrzymania ukochanej Padme przy życiu. Niestety nie zdawał on sobie sprawy z tego, że Ciemność ogłupia, a potęga uzależnia. Znam jego uczynki, jakich dopuścił się jako Darth Vader, co nie przeszkadza mi sądzić, iż i tak kierował się on w swoim życiu przede wszystkim miłością, co wszyscy dobrze widzieliśmy w RotJ, gdzie oddał życie za syna, pamiątkę po jego wielkiej, utraconej miłości.
Darth Paula napisał(a):
Ta zaś przewiduje dążenie do potęgi `po trupach`, jest zdradziecka, wyniszcza.
________
To nie dążenie "po trupach". Po prostu różnica jest taka, że Sith nie zawaha się zabić, a Jedi owszem.
Ciemność ogłupia, a potęga uzależnia.
________
Ciemność najwyżej przytępia zmysły, czego przykład mieliśmy w "Rozdrożach Czasu" (brak odczuwania bólu, wyciszenie otoczenia). A że potęga uzależnia, to fakt.
Niestety (lub stety) nadal opowiadam się za filozofią Sithów
Ciekawe czy dalej byś się za nią opowiadał, gdyby przyszło ci zabić kogoś z zimną krwią ; ).
-Sometimes you have to enter the darkness to save the light.
Nie chcę być złośliwa, ale myślę, że łatwo jest rzucać cytatami, ale gdy przychodzi co do czego, to człowiek postępuje inaczej niż rozważa to w sytuacji hipotetycznej ; ). I gdyby faktycznie wstąpienie na ścieżkę ciemności zawsze miało prowadzić do ocalenia światła, to można by się nad tym dłużej zastanowić, ale wiemy przecież dobrze z wielu przykładów, nie tylko uniwersum SW, ale również, o ile nie przede wszystkim, z historii naszego świata, że to zazwyczaj wymówka dla fanatyków.
aby nie sugerujesz, że jestem podobny do pewnego tyrana z wąsem?
A zawsze można być po jasnej stronie i używać np. Oskarżenia Mocy czy "masażu tchawicy", jak to Anakin ujął
Nie wydaje mi się, aby którykolwiek z użytkowników Bastionu chciał dążyć do potęgi poprzez śmierć i zniszczenie, jak Sithowie. Po to są organizacje w stylu BotS, aby tam opowiadać się po CSM I sądzę, że jeśli ktoś w tym wątku pisze, że woli Ciemną Stronę, to oznacza to, że ten aspekt Mocy bardziej go fascynuje, ale w realnej sytuacji chyba nikt nie stosowałby okrucieństwa wobec ludzi, których wcale nie zna. Ba, mój kumpel nawet KotOR-a po CSM nie przechodził, bo miał wyrzuty sumienia
Hah, w takim razie mogę uważać się za twardą sztukę, bo choć w rzeczywistości jestem raczej empatyczną, współczującą i niemogącą znieść cierpienia innych ludzi osobą, to obydwa KotORy przeszłam po Ciemnej Stronie Mocy z wielką satysfakcją ; >.
Darth Paula napisał(a):
Jednocześnie jednak osoba po JSM jest ograniczona, gdyż nie może zrozumieć relacji międzyludzkiej, jako iż obowiązuje ją zakaz przywiązywania się. Poza tym ich kodeks - jak to nie ma pasji?! Czyżby trzeba było wyzbyć się wszelakich uczuć?
________
Miłość nie musi być przywiązaniem.
Nie, oczywiście, że nie. Uczucia są, a ludzie nie wyzbędą się ich - los ludzi jest nimi spleciony. Sęk w tym, żeby nie kierować się emocjami a rozumem. Same emocje/uczucia nadają życiu smak, są pieprzem do głównego dania, trzeba jednak właśnie pamiętać o tym, co tak naprawdę daje siły. Dobra interpretacja wyjaśnia wszystko.
Ależ ja niczego nie sugeruję! Po prostu mówię, że zdarzają się przypadki usprawiedliwiania bestialskich czynów chęcią `zapewnienia dobrobytu, sprawiedliwości i porządku` (ot, choćby znany powszechnie Palpatine).
Hm, najlepiej pozostać bezstronnym. Czy zawsze, będąc obdarzonym Mocą, trzeba wybierać `stronę`? Czy nie lepiej postępować tak, jak w danej chwili podpowiada umysł i serce?
Cóż, nie trzeba wybierać "strony". Popularnym przykładem jest choćby Jolee Bindo, który co prawda nie aprobował okrucieństwa, ale też nie trzymał się sztywno reguł Zakonu i żył poza nim. Czyli wszystko jest możliwe.
Luxpis - miłość bez przywiązania to pusta, nieprawdziwa miłość. To jedynie wyrażenie potrzeby zaopiekowania się kimś albo chęci, by ktoś zaopiekował się nami. Można powiedzieć, że tak `kochają` Jedi. Miłość świadoma jest jednak skierowana do konkretnej osoby, bez której nasze życie byłoby puste. Tak Jedi nie mogą kochać. I tak, zgadzam się, że trzeba używać zarówno serca i rozumu, inaczej bylibyśmy zgubieni.
Darth Kasa - i takie coś popieram w całej rozciągłości : )!
to, co w takim razie sądzisz o ekranowej miłości z filmu "Przyczajony Tygrys, ukryty Smok"? Li Mu Bai i Liu Shu. :b
O matko, przepraszam za tak późną odpowiedź! Myślę, że to kolejny przykład wielkiej miłości, która musiała być stłamszona, bo `tak trzeba`. Wszyscy wiemy, jak tragicznie dla nich skończył się film. A tak niewiele brakowało, by mogli być szczęśliwi...
Jestem po jasnej stronie mocy , gdyż tylko ta strona prowadzi do prawdziwej potęgi. Może i CSM daje większą moc , ale JSM daje czyste sumienie i możliwość spojrzenia sobie w lustro bez wyrzutów sumienia .
Jestem po ciemnej stronie mocy z powodu toku myślenia i uczuć nie potrafię kochać lecz świetnie nienawidzę
Jesteś sweet 16, czy zakompleksioną gotką ?
Poszperałem trochę i stwierdziłem, że co prawda sweet 16 jest niewykluczone (o gustach się nie dyskutuje ), ale to raczej got, a nie gotka:
http://www.gwiezdne-wojny.pl/b.php?nr=438668
Zacznijmy od tego nie jestem dziwczyną
Kiedyś byłem po ciemnej stronie mocy, bo podobała mi się jej potęga oraz styl walki np. Wejście Dartha Maula w I epizodzie. Ale stwierdziłem że zło przegrywa z dobrem więc jestem po JSM!
Mistrz Amoksiklav napisał(a):
Ale stwierdziłem że zło przegrywa z dobrem więc jestem po JSM!
________
JSM nie zawsze wygrywała. Np. Order 66 (Rozkaz 66) , Czystka Dartha NIhilousa (czy jakoś tak się nazywał.) ,Czystka Jedi itp.
Ale jesteśmy razem! Też popierałem na poczatku csm a potem (czyli teraz) JSM!
zacznijmy od tego żę dobro i zło to pojęcie względne sithowie mogli zrobić brutalnie porządek a jedi się bawili w podchody i obrońców sprawiedliwości separatyści to sojusz niezależnych planet halo to republika zaczęła szerzyć swe poglądy i nie uszanowała ich wyboru
W tygodniu (chodzę do szkoły) i jestem raczej Sithem,zaś w weekendy Jedi. A tak na serio to Jedi. Mam raczej pokojowe nastawienie do świata. Wierzę w to,że trzeba pomagać innym i dbać o pokój na świecie. Jestem raczej osobą niekonfliktową,a jak jest już jakiś spór to wolę załatwić go spokojnie,bez jakiś awantur. Wolę wytłumaczyć o co mi chodzi niż od razu się kłócić i bić.
Ja to w grach o SW zawsze jesttem kimś z Ciemnej Strony Mocy, bo sprawia mi to większą przyjemność, ale naprawdę wolałbym być Jedi Jasnej Strony Mocy
mnie ciemna strona kręciła kiedyś lecz już od dłuższego czasu jestem po JSM :
Jasna czy ciemna strona? A czemu nie obie. Mam dość!
Zakładam własną akademię mocy. Będę w niej nauczał potęgi ciemnej jak i jasnej strony mocy a będzie ona wykorzystywana do dobrych celów.
O i jeszcze coś, nie będzie tam obowiązywał celibat!
Kto dołącza do akademii jasno-ciemnej strony mocy?
"Nie trzymam niczyjej strony, bo nikt nie trzyma mojej"
Najbardziej mnie pociągają całkowicie niezależni, nie słuchający niczyich rozkazów szarzy Jedi typu Qui-Gon Jinn, Jolee Bindo albo Atris. Powiedzmy że odpowiadałby mi wrażliwy na Moc wojownik Echani...
to jest moja druga wypowiedz na ten temat
moim zdaniem nie powinniśmy mówić po jakiej stronie mocy jesteśmy
ponieważ jesteśmy fanami całych gwiezdnych wojen czy tylko wybranej ścieżki mocy??? więc jeśli z GW lubicie tylko jednom strone mocy to jesteście pół fanamie
to nie ma sensu. Zawiodłeś Sidiousa! Miałeś być jego nowym uczniem!
Ale nadal możesz wstąpić do mojej akademii jasno-ciemnej strony mocy.
a jeśli ktoś jest Chissem, bez mrugnięcia okiem oddałby życie za wielkiego admirała Mitth`raw`nuruodo i swój lud(bezinteresowne poświęcenie jak u Jedi), lubi Imperium, a do tego ma swoje pasje i namiętności(jak u Sithów), to jest po ciemnej czy po jasnej stronie? A może po błękitnej?
Osobiście nie jestem za dawaniem przewagi żadnej stronie mocy. Uważam za podział na jasną oraz ciemną stronę mocy trochę spłycenie pojęcia mocy która z swojej natury nie dzieli się na jasną oraz ciemną stronę.
Sam siebie ulokowałbym swoją postawę pośrodku z niewielką przewagą jasnej strony mocy.
Mniej serio:
Jeśli powiedziałbym, że jestem po JSM, to CSM obraziłaby się i nie chciała ze mną gadać. Z kolei jeśli wybrałbym CSM to miałbym na pieńku z JSM.
Bardziej serio:
Kyle Katarn (i chyba nie tylko on) uważał, że zarówno JSM jak i CSM dają coś użytkownikowi Mocy (Jedi Academy). Kyle nie ograniczał się tylko do jednej strony, ale uważał, że powinniśmy rozsądnie z obu korzystać.
Dlatego jestem po trochu po JSM, a po trochu po CSM (lecz więcej tej pierwszej).
Jakoś zawsze widziałam siebie po Jasnej Stronie Mocy. Brat mnie tak wyszkolił
Dzięki kassilaa. Ja osobiście jestem zafascynowana ogólnie SW ale JSM jest jakaś taka ``szlachetna``
Ja jestem za JSM. CSM prowadzi do zniszczenia, cierpienia i samotności.
parafrazując znane przysłowie: `Grzeczni Jedi jednoczą się z Mocą, niegrzeczni Sithowie dobrze się bawią`
co do tego, po której Stronie Mocy jestem, odpowiem: po żadnej. Jestem człowiekiem i noszę w sobie emocje utożsamiane zarówno z Jasną, jak i z Ciemną Stroną. zresztą podział ten został stworzony, by pokazać istnienie dwóch elementarnych sił wszechświata SW: dobra i zła. a jako, że osobiście nie wierzę w dobro i zło, tylko w odcienie szarości, to cały ten podział nie wydaje mi się miarodajny
neutrality FTW!
Hmmm jasna strona z domieszką ciemnej. Coś jak w przypadku Kyle`a Katarna, który jako Jedi otarł się o ciemną stronę mocy
Coś pomiędzy, trochę bardziej JSM bo CSM prowadzi do zagłady
Chciałbym być po ciemnej stronie mocy,bo byłbym potężny.
Spokój to kłamstwo.Jest tylko pasja.
Dzięki pasji osiągam siłę.
Dzięki sile osiągam potęgę.
Dzięki potędze osiągam zwycięstwo.
Dzięki zwycięstwu zrywam łańcuchy.
Zasadniczo nie ufam ani Jedi ani Sith. Jednak żywię pewien rodzaj szacunku dla wyznawców ciemnej strony i ich brutalnych metod, czego nie mogę powiedzieć o litościwych Jedi. Po za tym ja zawsze lubię tych złych.
Dużo bardziej pasuje do tych, którzy lubią wywierać wpływ na otaczającym ich świecie. Cały czas się mówi, że to kontrolowanie Mocy swoją wolą, przy pomocy silnych emocji, których Jedi się wyrzekają. A że się Sithowie wybijają i zdradzają... no błędy metodologiczne, bo gdyby strukturalnie zachowali się jak Jedi, przy założeniu że nie zawsze "łaaa!! jestem pełeeeen gnieeewwuuu!! bleeee będę poteżnieeejszy!!" Tylko umieli to w sobie wyważyć, to w praktyce wychodzi na to że Ciemna Strona jest skuteczniejsza. Patrz: Zakon Krayta. Uważam to za model nie tyle doskonały, co dobrze przemyślany przez założyciela. Nastawił zakon na cel, zmotywowany tym, co przeżył. Niby wszyscy są mu wiernie oddani, ale każdy z osobna może rozwijać się ku sowim predyspozycjom(np. różnica między Maladi a nie wiem... Stryfe)Problem był wcześniej ze Sithami taki, że nastawieni byli na gromadzenie potęgi, ale rzadko który miał pomysł na to, jak z niej korzystać, przez co im odwalało, popełniali błędy, albo zaczęli się wzajemnie eliminować. Tak więc jeśli masz jakieś cele to Dark Side jest lepszą opcją, bo to dzięki jej "założeniom" można te cele osiągnąć. Jasna strona wymaga wielu wyrzeczeń, ogromnej samokontroli, i wydaje mi się mniej pomocna w zetknięciu z ponurą rzeczywistością. Np. uda ci sie z 10 chorych uzdrowić 1... wytłumacz w oparciu o wiedzę Jedi, czemu tylko raz się udało czymś w stylu "taka wola Mocy" i obyś umiał szybko uciekać...
Z pewnością byłbyś potężnym Sithem z takim podejściem...
Niektórzy uważają ich za bezmyślnych brutali, którymi rządzą ambicje.
Wkońcu prawdą jest, że aby w pełni poznać moc należy zgłebić nawet jej najmroczniejsze aspekty...
Dla mnie nie można jednoznacznie określić którą stronę mocy chcę posiadać. Jasna strona ma tą wadę że jest słaba i na dodatek Jedi są egoistyczni i patrzą na świat ze swego punktu widzenia. Ciemna strona nie ponieważ sithowie zawsze dążą do władzy i zniszczenia. Ja wybrał bym Szarą stronę mocy tzn: Zgłębiał bym całą moc ale nie wykożystywał bym jej do złych celów
Powiem tak - jak dla mnie CSM. W końcu to umysły Jedi ograniczają się tylko i wyłącznie do JSM. Moc rozumie tylko Sith. Nie obawia się jej i kontroluje jej obie natury, a ta wiedza pozwala poznać prawdziwą naturę Mocy i czyni ich silniejszymi od Jedi, którzy są bardzo odporni na wiedzę i boją się jej.
Chciała bym być po JSM, ale z domieszką CSM.
Nie obowiązywałby mnie Kodeks, który jest strasznie sztywniacki, a mogłabym używać błyskawic Mocy.
Mara Jade...
Nieukrywam że to co powiedziałaś to dość prostackie myślenie.
CSM jest drogą do wielu umiejętności- nie tylko błyskawic, duszenia
czy rzucania innymi gdzie mi się chce. Aby zrozumieć jej potęge
należy zgłebić czasy Starej Republiki, one najlepiej to obrazują.
Np. Darth Nihilus dokonał sam czynów potężniejszych od strzału z gwiazdy śmierci. Wyssał moc z planety Katarr tym samym zabijając wszytsko co na niej żywe (planeta wkrótce się rozpadła). Jak mówił Imperator - aby dogłebnie poznać tajemnicę mocy należy opanować zarówno jej jasne jak i ciemne aspekty.
Te mogą koegzystować ze sobą - mistrzowskie opanowanie CSM i JSM
ponoć dawało możliwości tak potężne że potrafiano wtłaczać życie i przywracać do życia zmarłych (nie chodzi o Zombie - przywracano ją do postać wyglądającej tak jak w momencie kiedy umarła).
Trzeba się liczyć jednak z tym, że CSM potrafi jednak wyniszczyć istotę tak jak się stało z Nihilusem.
CSM jest znacznie potężniejsza od JSM lecz tylko najpotężniejsi potrrafili jej używać i niedać się przez nią zniewolić.
Najlepszym przykładem był legendarny Darth Revan, który doskonale zrównoważył swą wiedzę o JSM i CSM i stał się najpotężniejszym Sithem w historii.
Ciemna strona jest niebezpieczna, daje wrażenie kontroli nad wszystkim ale tak naprawdę to ona steruje użytkownikiem Mocy. Każdy użytkownik ciemnej strony wcześniej czy później marnie kończy.
Najlepszym rozwiązaniem jest przynależność do Zakonu Jedi założonego przez Luke`a Skywalkera. Nie ma bezsensownego kodeksu, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Nie ma durnego zakazu miłości i przywiązania. Dzięki reformie Zakonu przez Luke`a nowi adepci Mocy rozwijali swój potencjał dużo szybciej niż miało to miejsce w czasach Yoda, gdzie mimo iż szkoleni i indoktrynowani praktycznie od urodzenia czasem nigdy nie osiągali takich możliwości jak Kyp Durron czy inni.
ja tam jestem za neutralnością. ani CSM ani JSM
A zatem musisz mieć calkem silną wolę...
Sztuka utrzymywania się pomiędzy CSM i JSM jest naprawde ciężka dla osoby znającej efekty związane z przynależnością do którejś ze stron...
Co innego jeżeli ktoś jest nieświadomy takiej przynależności...
Mimo że mam Darth w nicku, to uważam, że bezgraniczne oddanie się CSM jest... idiotyczne. Bez sensu jest zabijanie wszystkich na każdym kroku i bycie megazłym, spuszczanie lania za twarz i w ogóle. Rozumiem, być takim lekko po CSM, ale nie tak... do maksimum. Jeszcze fajniejsi byli ci Jedi w stylu Qui gonna, którzy nie dawali sobą pomiatać Radzie Aczkolwiek, tak jak poprzednicy, uważam że "aby zrozumieć wielką tajemnicę należy poznać wszystkie jej aspekty". Nie chciałbym być Jedi. Przynajmniej nie tym z Starego Zakonu, no a jeśli już, to takim Qui-gonnem Wolałbym być po prostu facetem z mieczem świetlnym i Mocą, i raczej po Jasnej Stronie. Nie byłbym Mistrzem Jasnej Strony, bo nie umiałbym się wyrzekać jakichś malutkich głupstw, w stylu zabicie komara (xD) A do tych, którzy fazują się błyskawicami i innym: Luke używał duszenia, Plo Koon czy jak mu tam było wynalazł swoją "jasnostronną" wersję błyskawic...
Nas, oficerów Imperium, nie obchodzą jakieś walki między wyznawcami tej antycznej religii... ej, co się dzieje z moim gardłem, Lordzie Vader?
Grivous nie miał mocy a wymiatał pewnie pokonałby Anakina wybrańca
oczywiście grivous z trylogi a nie ten z TCW bo to parodia grivousa
Jeśli miałbym wybierac byłbym po Jasnej ale nie uważam że odcinanie
się od emocji jest złe czemu :
Opanowałem od podstawówki techniki furi i wiem że są skuteczne
w szale nie czuje bólu ,zmęczenia ,
bertserk to potęga
ale nawet normalną furię ciężko się kontroluję a co dopiero
CSM
jestem za JSM ale na pewno używałbym gdybym musiał CSM
Kto umie kontrolowac bertserk niech mi napisze wiadomośc chętnie podyskutowałbym o technikach kontroli bo ostatnio mam problemy
Pośrodku, albo inaczej mówiąc "mam to gdzieś". W patrzeniu na uniwersum wyznaję zasadę nie trzymania zdecydowanie z żadną z wojujących sekt religijnych. To że np. przywódca pierwotny przywódca Imperium był Sithem nie zmienia faktu że lubię go za dokonania a nie prywatnie wyznawany światopogląd.
Eeeeeeeee nie za bardzo utorzsamiasz się z postacią bo trochę przesadzasz
a co to za osiągnięcia jak są wymyślone ale postacie z GW są wzorowane na historycznych np:
admirał Thrawn jest podróbką Napoleona
ja się wzoruję na rzeczywistości nie popadam w psychozę
pozdro jeśli się nie mylę życzę powrotu do zdrowia
Jasna lepsza, ciemna cały czas przegrywa ..
Mando156 napisał(a):
Jasna lepsza, ciemna cały czas przegrywa ..
________
Chcialbys.
Ja wrócę do swoich rozważań z przed roku (paręnaście postów wyżej) - jako, że sam się ostatecznie nie wypowiedziałem, ja starałbym się poznać zarówno aspekty CSM, ale jednocześnie opanowywałbym coraz to nowsze umiejętności JSM. Dodatkowo poznawałbym historię mocy i innej jej techniki i jeżeli wytrzymałbym utrzymując równowagę pomiędzy tym wszystkim, to z pewnością stałbym się jednym z najsilniejszych mistrzów mocy galaktyki
Dodatkowo poznawałbym historię mocy i innej jej techniki i jeżeli wytrzymałbym utrzymując równowagę pomiędzy tym wszystkim, to z pewnością stałbym się jednym z najsilniejszych mistrzów mocy galaktyki - raczej nie , za mało mocy
No chyba ty
Ja ... 4 łapki cię zgniotą
Force Push i leżysz - albo to przez co tak sapiesz jak astmatyk - Force Crash (wiesz, ze zrobił Ci to windu?)
Wiem wiem - to bombardowanie orbitalne prosto w twarz , poprawka defolinatorem i to co zostanie ja zgniotę
ewnetualnie jakby nie wystarczyło zniszczę całą flotę na planecie i poczekam aż zginiesz z głodu , a jakbyś jednak się wypierał honorem to przylecę osobiście posiekac i ataki dystansowe mocą nie pomogą jak skoczę na ciebie z kanonierki a jak staniemy w odległości 2 metrów to nie masz szans z 4 ostrzami vs twoje 1 nawet moc będzie do niczego przy burzy ciosów
Wcześniej bym zrzucił tą kanionierke, jak nie cały twój krążownik z nieba
ale wcześniej zdążyłbym wystrzelic ci baterie turbolaserów , zresztą podeptam cię miliardami droidów albo droidekami rozpłatam , ewentualnie tysiące sępo-kamikadze , ty masz moc ja mam wbudowane nadajniki , ty uderzysz mocą ja flotą
sam nic nie znaczysz zresztą musisz odpoczywac a idące na ciebie legiony droidów przez całe dnie cię zmęczą , nikt nie jest niepokonany , będziesz zasypywany gradem pocisków , turbolaserów , defilinatorami , kamikadze sępami , a do tego ja
na jedno twoje pchnięcie mocą ja zdążę zmieśc cię na proch wielomilionową armią , a jak będzie zmuszony walczyc wręcz nie masz szans
Jesteś tchórzem, który musi się wyręczać zasypując mnie jakimś bezużytecznym złomem. Boisz się ze mną walczyć, bo wiesz, ze w starciu bezpośrednim byś przegrał, tak jak zrobił to Obi-wan... Stawaj do walki z honorem blaszaku!
w pogotowiu , ciesz się że żyjesz , jeszcze... a tym czasem żryj miecze świetlne , wypatroszę cię a wnętrzności wyrzucę w kosmos
w tym momęcie włączam repulsory i zasuwam prost na ciebie w wielkich susach ,skacze na wiszącą w powietrzu kanonierkę rzucam się na ciebie , chwytam cię szponem wciskam w ziemie i przebijam mieczami . The end . I koniec ciągnięcia tego tematu
I teraz taki podpisik pod:
"- to wszystko przyśniło się jedynie małemu grievousikowi,
który marzył, ze kiedyś będzie silniejszy od sithów."
THE END
Ja mogę walczyć, to ty chcesz się armią wyreczac
Jak to się mówi - ze złomu powstałeś i w złom się obrócisz
Zgniotłem i przebiłem cię bez armi cuż przyznaj się do przegranej a tak na marginesie cytuję : "Nie liczą się sposoby. Liczy się zwycięstwo." Phi nawet gdybyś użył mocy (nie fair) to ja ci zrobię grad pocisków ( też nie fair) czegoż chcesz. Jesteś słaby i już , cóż ja poradzę że nie masz armi. TWÓJ PROBLEM ja żyje - ty nie
Ekhem - postać Dartha Executora, opisana w temacie (o ile się nie myle) "Wasze star warsowe Postacie", żyje przede wszystkim w innych czasach bo po zniszczeniu 2 DS. A Grievous już dawno leży w kostnicy po Utapau wtedy
Niezły spam. Zakończcie ten beznadziejny offtop i idźcie się bawić na privie, albo się wymieńcie gg, a jak chcecie głębokich doznań to jest takie coś jak skype i możecie się nawet słyszeć Nie zaśmiecajcie już tego tematu swoimi wypocinami których nikt poza wami nie czyta.
Jasna czy ciemna? to mało ważne... wg mego zdania fajnie by było troszke posmakować tego i tego... jakby ktoś potrzebował pomocy to bym pomógł i zakopane auto w błocie bym podniósł i postawił dalej... jakby mnie ktoś wkó....(tak uczciwie albo by coś złego zrobił) to bym się nie wahał wypalić kolano mieczem.. hahha
ale najlepsze z tego wszystkiego co mają bohaterowie SW z jasnej i ciemnej strony to że mogą wpływać na słabe umysły...
(zmusiłbym kaczynskiego do zabicia kota a tuska do wydziargania sobie na plecach krzyża... )
takie tam moje dywagacje... to nie tych robotów szukacie...to nie tych robotów szukamy...
nieograniczone możliwości...
...zawsze była równowaga między stronami Mocy , ale teraz jestem za CSM.
Cóż, ciekawe pytanie . Nawet bardzo. Na nie przez te kilka lat również nie odpowiedziałem
. A więc ja jestem po Jasnej Stronie Mocy. Niech Moc będzie z Wami.
Trudny wybór, bo każda ze stron ma swoje wady i zalety. Jasna strona służy słusznej sprawie - aby doprowadzić do pokoju w galaktyce, poza tym szkolenie na Jedi przebiega w sposób, że tak powiem, bardziej ludzki niż u Sithów. Jednak jasna strona ma wiele ograniczeń, których nie ma ciemna strona. Ta z kolei otwiera drzwi do wielu możliwości, które wcale nie są takie nienaturalne, jak uważają Jedi. Ale z kolei ciemna strona niesie ze sobą zniszczenie. Tak więc każda ze stron ma swoje wady i zalety. Najchętniej więc posmakowałbym każdej ze stron po trochu. Gdybym jednak miał wybrać jasna czy ciemna, wybrałbym jasną - głównie ze względu na cel, któremu służy i wyznawane przez Jedi wartości.
Poznanie obu stron jest oczywiście najkorzystniejszym wyborem pod względem doskonalenia się, aczkolwiek stworzylibyśmy sobie wielu wrogów. Obie mają niezaprzeczalne wady i zalety, ale obstaję przy JSM
Zawsze,odkąd pamiętam, byłam po jasnej stronie. Jednak ostatnio zaczęłam się trochę nad tym zastanawiać i szczerze powiem, że ciemna coraz bardziej mi się podoba .
Szkoda, że nie ma niczego pośredniego - jedi i sithowie to dwie skrajności! Jedi są, prawdę mówiąc trochę za sztywni i nie podoba mi się celibat, za to sithowie są... no, po prostu źli. Nie rozumiem, co może kręcić młodych sithów-uczniów w kłanianiu się przed swoim lordem i drżeniu, że w każdej chwili lord może znaleźć sobie fajniejszego padawana-sitha, który mu (obecnemu uczniowi lorda sithów) obetnie łeb.
Możliwe że szansa na to by łamać karki na odległość, ogromne bogactwa/władza i strzelanie piorunami.
Zaskoczyło by cię ilu ludzi by na to poleciało.
pewnie, że Lajtsajd (nie wiedzieć czemu, w myślach właśnie tak zawsze nazywam JSM). CSM jest dla mnie zbyt... odpychająca, taka jakaś zepsuta, no... po prostu zła. A zło jest do kitu Więc tak, wybieram JSM, acz nie koniecznie Zakon Jedi, gdyż zgadzam się z Rooque, jedajski celibat jest do bani, nie oszukujmy się ;p
MTFBWY
Jedi nie żyją w celibacie
Po prostu nie mogą się przywiązywać, ale ,,ulżyć`` jak najbardziej :3
Chyba że chodzi Ci o tenże zakaz tworzenia związków (np. małżeńskich)
A co do tematu to ja też nie zadeklarowałbym się po żadnej ze stron.
Moja postać z SW to: Bothanin wrażliwy na moc walczący wibromieczem z domieszką cortosis
Podobało mi się przemyślenie Vadera z Cieni Imperium, to było coś w stylu -"Imperator przesadza z CSM, więc zżera go od środka. Nie zamierzam skończyć jak on, będę ostrożniejszy, cierpliwszy."
Ciemna Strona daje siłę, ale też wyniszcza gdy się jej nadużywa i próbuje nad nią "zapanować". Coś jak przesadzanie z energetykami. Niestety, niewielu Sithów posiada na tyle samokontroli i samokrytycyzmu żeby się ograniczać w działaniach. Ale osobiście uważam, że możliwe jest używanie CSM bez większego samozniszczenia. Jedi obawiają się jej potęgi, bo nie wierzą w nieugiętość swej woli. Boją się własnych słabości. ;]
Ciemna strona mocy prowadzi do wyniszczenia i nie można tego wyniszczenia kontrolować. Darth Bane, jeden z najpotężniejszych Sithów, nie był w stanie zapanować nad drżeniem swojej lewej ręki. Ciemna strona niszczy nie tylko psychikę, ale również wygląd fizyczny(nie zapomnę momentu, w którym Bahima zaproponował krem na moją cerę ). Jasna strona mocy wcale nie prowadzi do ograniczeń. Jedi wsłuchują się w moc, a Sithowie posługują się mocą, toteż o wiele rzadziej doświadczają wizji. W ostateczności można być szarym Jedi, jak Jolee, albo Kreia(chociaż w jej przypadku sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana...).
Bane, pomimo całej swej potęgi i mądrości, nie posiadł wystarczającej samokontroli. Nadużywał Mocy zawsze, gdy tego potrzebował. Być może nadrobił ten błąd po tomie III , początek spoilera jeśli doczytałeś, to wiesz, że znalazł pewien sposób koniec spoilera ;P A jeśli chodzi o wyniszczenie, to zawsze jest to samo: niecierpliwość, dążenie do zbyt dużej ilości Mocy w nieprzygotowanym na to organizmie. Jak w SWOTORze, początek spoilera gdy główny bohater jednego z wątków wchłonął zbyt dużo Mocy za jednym razem, zaczęła go niszczyć i był zmuszony szukać rozwiązania. koniec spoilera.
Jeśli codziennie pijesz energetyki litrami, po krótkim czasie odczujesz konsekwencje. Ale jeśli używasz ich bardzo rzadko, twój organizm sam się oczyści ze szkodliwych substancji i nie wpłynie to na niego w żaden negatywny sposób. (poza ewentualnym uzależnieniem, ale to już kwestia woli) ;]
Choć rozwiązanie Bane`a jest znacznie bardziej interesujące niż samokontrola. *mad laugh*
Jedi uczą się jak korzystać z "ognia" i się nie poparzyć, zaś Sithowie używają go jak tylko mogą i czasem mogą się poparzyć, w zależności od tego jak jej używają - szybciej lub wolniej, ale był to raczej proces nieodwracalny.
Wracając do tematu - wybrałbym Dark Side z jakimś maksymalnym eksploatowaniem mocy by stworzyć sobie drogę do wiecznej egzystencji jak np. nihilus.
Jak żyć to krótko ale z przytupem
Ja wolałbym csm. Jedi są " dobrzy ", ale nie są najlepsi. Jedi też mordowali, a że ten fakt ukrywali nie jest , mam wrażenie uczciwy. Sith dąży do celu za wszelką cenę. Po trupach swoich nieprzyjaciół, lub przez biura polityków. Każdy w głębi duszy dąży do większej potęgi. "Potęga jest niczym lek, nim więcej go pijesz tym większe skutki, ale jakie? " Zależy . Ciemna strona daje potęgę na krótki czas i cię wyniszcza, ale można się temu wyniszczającego procesowi przeciwstawić i dojść do potęgi, która zagaśnie za wiele tyśiącleci. Jasna stronę nie daje potęgi, tylko wyciszenie. Csm daje emocje, a emocje są lepsze od ich braku.
Jeżeli chcecie poznać historie postacii ze świata Gwiezdnych Wojen, np. Darth Rivan, Yaddle zajrzyjcie na mój kanał https://www.youtube.com/channel/UCuj3oC8qERbmOonCa4lBBow