Znów bardziej mnie naszło na koncepcję, niż dyskusję
. Ale do rzeczy.
Nie wiem czy zauważyliście, jak Palpatine mówi o swoim uczniu Yodzie - "Lord Vader będzie potężniejszy niż którykolwiek z nas". Jeśli zdawał sobie sprawę z tego, że tak będzie, to musiał też zdawać sobie sprawę z tego, że wcześniej czy później Vader przeciw niemu wystąpi.
Dziwi mnie, że przyjmował to z takim stoickim spokojem.
Chyba, że zdrada swojego mistrza jest próbą by Lord Sithów został mistrzem. Może to w pewien sposób naturalna kolej rzeczy, a Ci uczniowie którzy do tego nie dorastają, odpadają w przedbiegach. Jak Dooku. Jak Maul.
Od razu mi się przypomniał komiks "The Apprentice" wydany w Talesach. Tam była historia dwóch Sithów - przed Plageuisem a już po Banie, mistrza i ucznia. Oraz pewnej dziewczyny, która miała pewne zdolności operowania Mocą.
Uczeń uratował dziewczynę, a ona w praktyce zdradziłą go i zajęła jego miejsce. Mistrz praktycznie nie zareagował w żaden sposób. Znów zdrada. Może to jest finalna próba Sithów i powód dlaczego zawsze musi być ich dwóch. By jeden mógł przetrwać. Mistrz, niezależnie czy stary czy nowy.
), wtedy kończy swój żywot. Ten mechanizm działa jak dobór naturalny. Sukces odnoszą najsilniejsi - tacy, którzy osiągną wystarczające umiejętności, wyzbędą się skrupułów i zaatakują jako pierwsi. Rzeczywiście jest to test Ciemnej Strony - bez niego do szeregów Sithów mogłyby się wkraść pozytywne uczucia: szacunek, przywiązanie, litość. Na dłuższą metę to rozwaliłoby całe Bractwo. Dlatego droga do władzy musi być drogą po trupach - żeby tym samym zabijać wszelkie oznaki sumienia. Palpatine wiedział jak to jest, bo sam przeszedł identyczną drogą. Nie obawiał się potęgi Anakina, ponieważ potrafił nim sterować. W momencie, gdy pojawiły się wątpliwości co do intencji Vadera i gdy znalazł się nowy kandydat, czyli Luke, Palpatine postanowił zadziałać wg starego schematu.
.
). Ale Luke się nie zgodził, no więc Vader zrezygnował z pomysłu.