A ja to przez cały film tak wytrzeszczałem gały w ekran, że po wyjściu z kina miałem czerwone oczy Pamiętam jak się wnerwiłem kiedy pojawiły się spolszczone żółte napisy, bo się bałem, że cały film będzie z dubbingiem, ale na szczęście okazało się, iż nie, ufff.
Jak się tam prali na początku w kosmosie to nie wiedziałem po prostu gdzie mam patrzeć!!! Tutaj jakieś torpedy, tam coś leci, coś wybucha, jest krążownik, nie ma krążownika!!! Ja cież piernicze!!! I cały czas mam w głowie ujęcie, w którym widać Anakina w kokpicie myśliwca na tle tej całej sieki!!!
A tam, na pokładzie tego krążownika Grievousa, co w tej windzie odstawiali to byłem taki nabuzowany od tej bitwy w kosmosie, że się śmiałem, wiecie? Nie wiem czemu, ale przypomniała mi się "Zabójcza Broń" Ale tylko tak przez chwilę, bo już zaraz potem Anakin URĄBAŁ DOOKU OBIE RĘCE!!!
I jak to oglądałem to tak mniej więcej co dwadzieścia sekund się odwracałem do kolegi który siedział kilka miejsc dalej z taką samą wytrzeszczoną i osłupiałą zarazem miną i żem mówił: "Jarek, Jarek...!!!" - "Tak, tak, wiem"
A jak się Palpatine prał z Windu to myślałem, że zemdleje i kiedy się walka skończyła to do tego samego kolegi: "Jarek, widziałeś jak Samuela zabili??" - "Tak, tak, wiem"
A jak się Obi-Wan prał z Anakinem na Mustafarze to już wogóle przestałem odbierać jakiekolwiek bodźce ze świata zewnętrznego i chłonąłem wszystko co tam się dzieje, tak że myślałem, iż będzie mi się to sniło po nocach ( niestety nie)
Jeeeeeeezzzzuuuuu!!!
Ej czy wy też macie takie coś jak wyjdziecie z kina po SW, że wam się wydaje, iż zaraz gdzieś ktoś wyskoczy z mieczem świetlnym i komuś odrąbie rękę?? Bo ja tak To ten pojedynek Windu z kanclerzem tak na mnie podziałał.
No i na koniec chciałem jeszcze powiedzieć, że współczuję wszystkim ludziom, którzy po opuszczeniu kina siadają do kompa i zaczynają pisać takie farmazony w stylu: "A tu bym rozbudował, tam bym poprawił, tu bym wyciął, to bym skrócił" Jak mnie to wnerwia. Wogóle sie nie umiecie niczym cieszyć, nic nie jest w stanie was poruszyć, jesteście sztywni. Jak wam SW nie odpowiada to se weźcie "Odyseje kosmiczną" na DVD, a jak aktorstwo nie podchodzi to idźta na "Trzy kolory" i wara o moich kochanych Gwiezdnych Wojen!!!
Wogóle nie rozumiem jak można w taki sposób poprawiać Lucasa??? Jesteśta fany, czy nie ??? Jakbyście naprawdę kochali SW to byście akceptowali te filmy w całości przez DUŻE "C", razem ze wszystkimi wadami i niedociągnięciami! Ale "Nie! My się chcemy bawić w kryttków!" Szczere wyrazy współczucia, dla was i dla ludzi takich jak większość z nas, którzy muszą to znosić.
.............
Kurde, ale bym se poszedł jeszcze raz no!!!