Reklama mówiąca o tym, że mamy nowego Tolkiena, konkurenta dla Harry`ego Pottera wielu zmyliła. Podszedłem sceptycznie do reklamy - gdy zobaczyłęm, na niej że to chodzi o film (czytałeś HP, widziałeś Władcę - teraz przeczytaj Eragona). Ale pewnym "cudem", dostałem tę ksiązkę jako prezent, bo ktoś się nabrał właśnei na to info o Tolkienie.
Fakt, trzeba kolesiowi przyznać, że jak na 15 latka to napisał kawał książki.... cóż, Misiek jako 17 latek napisał coś, co gdyby nie działo się w SW byłoby sto razy lepsze... ale to szczegół.
Zdziwiło mnie na początku - Eragona - jak bardzo można wydłużyć wszystkie opisy i nic w nich nie napisać... w pewnym momencie rzuciłem książke i po miesiacu dokończyłem... Końcówka jest lepsza - ale to moim zdanieniem niewiele pomaga.
To, że fantastyka jest raczej mało odkrywcza, zdążyłem się przyzyczaić... zwłaszcza w czerpaniu od Tolkiena, Leibera czy Howarda. W tym przypadku istnieje olbrzymia zbierzność z Ursulą Le Guinn i Ziemiomorzem.
Po przeczytaniu właściwie nie interesuje mnie co będzie z bohaterem, smoczycą czy ich światem. mając do dyspozycji Gwiazdę Śmierci, po prostu bym go rozwalił...Drugi tom, cóż nawet jak wpadnie mi w ręce, to i tak przeczytam go w momencie, gdy akurat nie bede mial nic innego pod ręką. A wszystkim, którzy się zastanwiają, nad zakupem - powiem tak szkoda kasy.