Swojego zdania na ten temat nie wziąłem sobie z powietrza, potrafie to w banalny sposób uargumentować. Powiedz mi, czy w podobnie prosty sposób Ty potrafisz uargumentować, że Lucas dopuszcza do oczywistych wpadek aktorskich a McDiarmid, aktor o sporym dorobku teatralnym, co wielokrotnie tu podkreslano, także w repertuarze Szekspirowskim odwala fuszerę i to bezwstydnie, na oczach tysięcy, jesli nie milionów widzów?
O ile bycie aktorem filmowym (zwłaszcza w kraju, gdzie realizatorów stac na dodatkowe dziesiątki kilometrów tasmy filmowej) pozwala na swobodne podchodzenie do wypowiadanych kwestii, które zawsze można powtórzyć, cos zmienic, dokręcic następne 5 dubli itd o tyle bycie aktorem teatralnym wymusza dyscypline za to co i jak się mówi, gdyż w teatrze robi się to tylko raz. Takie nawyki wchodza w krew co pózniej jest widoczne, kiedy aktor teatralny pojawia się w filmie (oczywiście mam tutaj na mysli przede wszyskim aktorów anglosaskich, choć i u nas nie brakłoby nazwisk wybitnych np. Tadeusz Łomnicki), zazwyczaj jego interpretacja roli jest wyrazistrza, wydaje się byc w niej bardziej skoncentrowany że nie wspomne o takich detalach technicznych jak dykcja czy panowanie nad mimiką twarzy.
Czy podobna dyscyplina i perfekcja nie była jak dotąd cechą aktorstwa Mcdiarmida? Czy nie stworzył w dotychczasowych fimach spod znaku SW wyrazistej kreacji ,uzywajac do tego przeróznych srodków wyrazu? czy kiedykolwiek wydawał nam się w tym nieautentyczny? Jakoś nie słychać narzekań na dotychczasowe wywiazywanie się McDiarmida z roli, owszem Hayden, Ewan, Portman ale nie McDiarmid! Podzieleni na miłośników i przeciwników NT fani co do jednego sa zgodni - aktor jest świetny w tej roli.
I oto ogladamy trailer, zbiór często wyciętych z kontekstu kilku - czy kilkunastosekundowych scenek - powiedz mi Paweł czy te pare sekund wystarczy, żeby stwierdzić, że McDiarmid , chwalony za dotychczasową kreacje postanowił sobie zrobić wakacje i teraz dla odmiany zamiast uczyc się tekstów czyta z podstawianej poza kadrem kartki a jeszcze w czasie tego czytania myślami jest gdzies daleko i mysli o niebieskich migdałach?
Wolałbym poczekać z wydawaniem takich wyroków.
Jeżeli czegos nie rozumiesz, to nie znaczy od razu, że jest to źle "żałosnie" zrobione bo miało byc tak zrobine żebyś wszystko czaił od razu z parusekundowego spotu . Palpatine wygłasza kwestie mechanicznie, jak w hipnozie, ale trailer nie ujawnia do końca okolicznosci (tak , wiem, że rzecz dzieje się w teatrze, ale nie o takie okoliczności mi chodzi) które temu towarzyszą - dlaczego o Sithah mówi z posztywniała twarza, jak gdyby nie chciał, żeby przedwczesnie spadła maska. Dlaczego ta twarz jest zupełnie wyprana z emocji, dlaczego, przez większośc czasu tej kwestii patrzy gdzieś przed siebie a nie na swojego rozmówce? Czy jest ciekawy spektaklu? - Nie sadzę...
Wyobrazałes sobie drogi Pawle, że bedzie to mówił z szerokim , szczerbatym usmiechem i diabelskim, niczym u Renaty Beger błyskiem w oku? To jest rodzaj interpretacji, co prawda nie tak wyrazistej jak gra Jar Jara, do którego zapewnie przywykłes i na którym budujesz swoje pojęcie o grze. opiera się na ledwo dostrzegalnych szczególikach ale ma jakiś sens, za malo tego trailera, zeby już wiedzieć wszystko
Jednego jestem przekonany na pewno i nie jestem pewien czy na tym polu zechcesz ze mną polemizować - ponad 99% osób piszacych na to forum - Ja, Ty, wielu , wielu innych - nie ma żadnych kompetencji , zeby z fragmentu filmu wnioskować autorytarnie, że aktor zagrał "żałośnie" czy sztucznie. Rozumiem, ze emocje kanclerza w tej scenie sa dla Ciebie nieczytelne i dlatego się pogubiłeś, bo jak dotychczas nie miałeś z czymś podobnym do czynienia. Przyznałeś jednak, że kwestie na swój sposób Cię uderzyły. Dla mnie jest to potwierdzenie, bo przecież żłosnych ról i kwestii nikt nie pamięta już po paru minutach....