Wreszcie ów komiks wpadł w moje ręce w wersji papierowej, taka to jestem dziwna bestia, że postanowiłem skanów nie czytać Tak więc komiks jest wspaniały, czego zresztą się spodziewałem. Nie ma w nim zbyt dużo fabuły, gdyż 3/4 komiksu zajmuje walka Anakina i Durge... ale za to jaka! Najpierw Durge traci oko w burzy odłamków, ciśniętych w jego kierunku przez Anakina, potem zostaje ciężko ranny od wlasnych min, ktorymi również oberwał
okazuje się, iż potrzebuje czasu na regenerację i jest bardzo słaby... jednak młody Skywalker mu tego czasu nie daje. Wpycha go do kapsuły ratowniczej i wytrzeliwuje wprost w słońce... gdzie Durge praży się i znika, tym razem wreszcie na zawsze. Na kilka minut [plansz komiksu
] przed jego śmiercią po raz pierwszy widzimy jego mordę... i już wiadomo, czemu nosił helm
http://www.republika.pl/xavis/blz11.jpg
Dowiadujemy się również, iż w hełmie miał syntezator mowy... bez którego potrafi tylko dziko ryczeć.
Tak wiec Durge ginie, Anakin i Obi-Wan dostają się na pokład okrętu pod dowództwem Baila Organy, z którym leci znany nam również z poprzednich Republiców klon Alpha, i razem udają się na Boz Pity... ale o tym już w czwartej części.