Witam
Pozwolę sobie wkleić posta z sąsiedniego forum bo właśnie ostatnio poruszaliśmy ten temat :
"
No to ja Was zaskocze
Ostatnio coraz bardziej dochode do wniosku, ze moim ulubionym epizodem jest Epizod 1 - The Phantom Menace !
Naprawde, w tym topicu nie spotkałem jeszcze ani jedenej pochlebnej oceny odnośnie tego epizodu (zresztą we wszystkich serwisach fanowskich są one mało liczne) a mi się on podoba najbardziej.
Spróbuje spojrzeć na wszystkie epizody obiektywnie, wbrew poglądom, że "wszystko co było w starej sadze jest najlepsze a to co jest w nowej nie ma szans jej dorównać".
Phantom Menace jest wiernym nawiązaniem do pierwszej trylogii. Ma bardzo podobny styl. Od początku do końca akcja, nie ma chwil postoju, film wgniata w fotel od (no prawie) samego początku aż do napisów końcowych. Największe zalety :
- Film jest imho najlepszym, dla wielbiciela uniwersum SW a nie tylko kinomana. Wspaniale przedstawiony świat, np. Tatooine z punktu widzenia podróżnika, kupca, przedstawiony system niewolniczy, kontrolowane przez Huttów wyścigi padów itd. Ten świat naprawde żyje ! Oprócz tego przedstawione frakcje rządzące światem. Pokazano działanie senatu, dokładnie przedstawiono federacje handlową czy choćby system rządów Naboo. Oglądając PM można dosłownie chłonąć klimat uniwersum SW.
- Najlepsza walka na miecze świetlne jaka dotąd powstała. Mówię oczywiście o fenomenalnej potyczce Obi-Wana i Qui-Gon Jina z Darth Maulem. Walki w pierwszej trylogii, mimo klimatu były takie troche wolne i sztuczne. Jak wspominałem chce ocenic filmy obiektywnie wiec ta walka najbardziej mi sie podoba.
- Niezwykle efektowana scena wyścigu ścigaczy. Perfekcyjnie zrobiona.
- Ta tajemnica. Nagle pojawiają się sithowie, nie wiadomo skąd. Tajemnica Anakina, dziecko poczęte przez midochlodriany, które ma wyższy ich poziom niż nawet sam Yoda. Pozatym ten klimat przeznaczenia, które popchnęło Qui-Gona na spotkanie z Anakinem.
- Gra aktorkska Jake Lloyda !!!! Nigdy w zyciu nie widziałem dziecka, które grałoby lepiej. Jestem zachwycony tą rolą, jej doborem. Ten dzieciak ma w twarzy dokładnie to co powinien mieć młody Anakin. Tą przenikliwość, wiarę w siebie, jakąś taką tajemnice, zagadkę. Te jego niebieskie oczy świetnie współgrają z blond włosami. Wspaniała postać.
- Jedyny epizod w którym pojawia się bardzo ciekawy Jedi - Qui-Gon Jin, zresztą świetnie zagrany przez Liama Neesona.
Teraz trochę o "wadach". Phantom Menace jest głównie krytykowany za 2 rzeczy : taki trochę dziecięcy klimat i postać Jar Jara.
Obie sprawy wymagają omówienia. Zacznę od tego uszatka.
Nie da się ukryć, że Jar Jar jest postacią wprowadzoną do filmu głównie po to, aby popisać się nowymi możliwościami techniki animacji po 15 latach od powstania poprzednich części. No i to się udało, JJ rusza się świetnie, jego uszy latają na wszystkie strony, język również i w tym aspekcie twórcy spełnili swoje zadanie. Ale ma on również za zadanie wprowadzić dozę humoru do filmu. W pierwszej trylogii humor wprowadzany był przede wszystkim przez, chyba najbarwniejszą postać całego SW, Hana Solo i dotyczył głównie jego relacji z Leją czy Chewwie. Nie ukrywam, że tamten humor stał na dużo wyższym poziomie niż ten dzisiejszy i dużo bardziej mi się podobał no ale cóż, Han Solo jest jedyny i nie powtarzalny.
Postać Jar Jara przypomina mi z kolei Yodę z 5 epizodu. Pamiętacie jak on się wtedy zachowywał ? Któż z Was się nie zaśmiał oglądając scenę spotkania Yody z Lukiem ? Yoda, Wielki Mistrz Zakonu Jedi wali patyczkiem robota R2-D2 krzycząć "mine, mine" gdyż ten zabrał mu batonik. Porównajcie sobie teraz obraz tamtego Yody z jego wizerunkiem z pierwszych 2 epizodów. Są zupełnie inne. Yoda teraz jest poważnym, majestatycznym WMZJ podczas gdy jego rolę rozbawiającego małego zwierzątka przejął Jar Jar.
Spróbujcie sobie wyobrazić Waszą reakcję, gdyby wszystkie epizody kręcono zgodnie z kolejnością i Yoda na początku byłby taki poważny a potem zamienił się w te śmieszne zwierzątko! Jestem pewien, że większość fanów wyzywałaby twórców filmów od najgorszych twierdząc, że zepsuli ten wspaniały klimay filmu.
Podobnie jest z Jar Jarem. Jego głupkowatość i bezsensowność sprawiła, że fani krytykują go za to, że nie nawiązuje do mrocznego klimatu pierwszej sagi. Nie zgadzam się z tym. Moim zdaniem postać Jar Jara jest kontynuacją śmiesznych charakterów z pierwszej sagii (np. Ewokowie). Mi on zupełnie nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie ubarwia jeszcze film, gdyż rasa z której pochodzi jest bardzo ciekawa i przedstawiona w fajny sposób. ( Ach te podwodne miasto !! )
Teraz sprawa klimatu. No nie da się ukryć, że film nie ma już tego mrocznego klimatu pierwszej sagi. Ale moim zdaniem (może to nadinterpretuje, nie wiem) taki charakter epizodu pierwszego jest działaniem zamierzonym autorów a nie dowodem, że "coś im nie wyszło"
Spójrzmy na sagę z szerszej perspektywy. O czym ona przede wszystkim opowiada ? Co jest tym spoiwem łączącym wszystkie epizody ? Czy jest jakaś postać wokół której dzieje się cała saga ? Owszem, jest ! Tą postacią jest Anakin Skywalker, późniejszy Darth Vader. Pomyślcie, jedynymi postaciami (chyba, nie mam siły dokładniej pomyśleć), które pojawiają się we wszystkich epizodach są : R2-D2, C3PO i Anakin/Vader. Star Wars w swej podstawowej formie (abstrahując od wszystkich książek, komiksów, naklejek na kubkach, whatever) jest główie opowieścia o Anakinie. Roboty grają tylko rolę poboczną, są jakby narratorami wszystkich części. Mógłbym stwierdzić, ze saga SW to : Dzieje Anakina Skywalkera opowiedziane z punktu widzenia dwóch robotów.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Po wielokrotnym obejrzeniu wszystkich epizodów, zauważyłem pewną prawidłowość w relacji między klimatem filmu a "stanem ducha" Anakina. Po kolei :
Epizod 1 - Anakin to małe dziecko a więc cały świat jest przedstawiony jakby z punktu widzenia dziecka. W większości scen jest jasno, świeci słońce, praktycznie nie ma mroku, cały film ma charakter zabawy. Stąd tez między innymi taka, uwielbiana przez dzieci, postać Jar Jara.
Epizod 2 - Anakin jest młodzieńcem. Wiadomo, dojrzewanie i te sprawy. Rodzi się w nim konflikt, burza uczuć. Film ma klimat przede wszystkim młodzieńczej przygody (np. pościg na początku filmu czy arena) ale też nie brak w nim emocji, wahania nastrojów anakina. Stąd taki przygodowo-uczuciowy charakter, charakterystyczny dla tego okresu człowieka (inna sprawa, ze miłośc w epizodzie 2 przedstawiona została fatalnie)
Epizod 3 - ?
Epizod 4,5,6 - Anakin zmienił się w Vadera, przeszedł na ciemna stronę mocy i dlatego w filmie dominuje mrok, taki strach przed tą czarną maską, przed siłą imperium, przed ciemną stroną mocy. Dużo zdjęć czarnego kosmosu, szarych wnętrz statków kosmicznych, takie troche przygnębienie.
Może to tylko jakieś moje złudzienia, nadinterpretacje, za dużo w tym psychologii na której zupelnie sie nie znam ale w moich oczach to ma troche sensu i moze byc prawdziwe
Pozatym taka interpretacja sprawia, ze tym bardziej nie moge sie doczekac na epizod 3
No, juz nie wiem co napisac
tak mnie wiecej odbieram 1 epizod i dlatego tak bardzo mi się podoba a przynajmniej nie uwazam go za ani troche gorszy niz pozostałe.
Pozostała jeszcze jedna kwestia. Jest jedna rzecz, jeden powód dla którego Phantom Menace stał się dla mnie filmem niezwykłym. Otóż przeczytałem książkę Jamesa Luceno - Maska Kłamstw !
Akcja tej powieści dzieje się na kilka tygodni wydarzeniami Mrocznego Widma i opowiada o wszystkim co doprowadziło do tego konfliktu. Można się z niej dowiezieć wielu swietnych rzeczy, poznac dogłębniej uniwersum SW i przede wszystkim zrozumieć film. Myślę, że tak do końca zrozumiałem Phantom Menace dopiero po przeczytaniu tej książki, teraz wiem kto o co walczy, dlaczego coś się dzieje i dzięki temu film nabrał nowej głębi, nowego smaku i stał się dla mnie fenomenalny !
Wiele osób może zarzuci, ze film powinien mówic sam za siebie i nie potrzebowac wspomagaczy ale świat SW jest tak ogromny,ze naprawde trudno zamiescic te wszystkie smaczki i informacje w 2 godzinnym filmie nie zatracając przy tym płynności akcji i dramaturgii. I tutaj właśnie z pomocą przychodzą książki. Maska Kłamstw jest naprawdę pozycją obowiązkową dla każdego fana Star Wars i poleciłbym ją jako pierwszą ze wszystkich książek dotyczących Gwiezdnych Wojen.
Naprawde, przeczytajcie a potem obejrzcie film jeszcze raz i przekonacie się, czy Phantom Menace nagle nie spodoba Wam sie bardziej
Pozdrawiam wszystkich fanów SW
"
Pisane w temacie gdzie dosłowne wszyscy zachwycają się starą trylogią i mówią, że PM to największy badziew. Musiałem uch przeknoać do tego filmu
Ale jak czytam ten topic jestem bardzo mile zaskoczony. Okazuje się, ze nie tylko ja lubię 1 epizod, hehe