Na wstepie pragne zauważyć ,że raport jest nieścisły, subiektywny, nastawiony na idealizowanie mej postaci I_W_OGÓLE
Na drugim wstępie chce podziekować wszystkim z którymi zdążyłem porozmawiać, oraz tym z którymi nie zdążyłem
Start:
Zaczęliśmy z Calachem o 3.45. Przyjemność wymaga poświęceń. O godzinie 5 dotarliśmy do Wrocławia (a dokładniej to włamaliśmy sie do mieszkania na Kwiskiej ). Perspektywa długiego snu do 10 została o godzinei 8.47 zburzona przez Adon`a. (Podobno zburzył jeszcze Kartaginę, ale się nie przyznaje)
Tak wiec gdy Adon już się z nami telefonicznie przywitał, ruszylismy do kuchni po kradzioną herbatę. Po wszamaniu i wypiciu, przyszła pora na potwora...eee znaczy sie na wyjście z domu. Ruszyliśmy więc w stronę przystanku. Po drodze udało nam się nawet kupić bilety (czyn wart zapamiętania). Potem udaliśmy się na rynek (jak zwykle ) a dokładniej to do Empiku (Empik to centrum Wrocławia ). Po zdemolowaniu kilku działów, Calach ruszył w stronę Polibudy na "wykłady" (może okłady. Okładanie profesora kijem). A ja jak to zwykle biedni padawani mają w naturze, pozostałem sam bez mistrza, a jedynie z dwoma kijami w plecaku. Pełen dobrych chęci stałem przed empikiem i warczałem na przechodniów. W pewnym momencie jeden z nich mi odwarknął i już wiedziałem ,że trafiłem na swego. Z odległych rubieży do Jądra Galaktyki Zwanego Potocznie Empikiem trafił Adon. Gdy teraz nas, dwóch mistrzów Jedi (wg. Ustaw Alderaańskich z roku 2004. Paragraf 1.1), ruszyło w stronę Alladin`sa nie byo odwrotu. Weszliśmy licząc na to, że skoro to dopiero 11.40 to na pewno będzie jeszcze pusto. Nadzieja matką głupich. Górna część była już okupowana przez zwartą ekipę(tak zwartą ,że już prawie miejsc nie było). Gdy się ładnie przywitaliśmy(ja przy okazji powycierałem sobie rękę ), klepneliśmy sobie na krzesłach. Po chwili zaczęło zbierać się towarzystwo(jakby jeszcze było mało). W pewnym momencie, siedziałem jak Sardyn w Puszce. Oczywiście było aromatycznie, gorąco i arabsko. Tematów nie będę tu przytaczał bo po pierwsze nie pamiętam a po drugie za dużo tego bylo Jednak w pamięć zapadła mi przede wszystkim dyskusja o tym ,że Chewie był(a) kobietą.
Reklama:
Ki Adi Mundi opiekuje się kalekim Yodą. Jezeli masz zielone serce wspomóż Centrum Rehabilitacji Jedi Bez Rąk i Innych Części Ciała. Zadzwoń 0-700Yoda
Reklama.
Również ciekawym momentem były próby dostania sie Ki Adiego do JO. W tym czasie przy stole siedział również jakiś Bliżej Niesprecyzowany Osobnik który przyniósł ze sobą KIJ. (duży kij... naprawde duży kij ). Gdy Adon skonczyl z Ki Adi`m, zabrał się za BNO (patrz wyżej). BNO jak to Jedi (było widać że Jedi po tych wychlanych 2 piwach i ogniu w oczach ), wziął Adona z zaskoczenia "Alum Tauk miło mi". Na szczęście stół był z drewna, więc zamortyzował udeżenie głowy Adona w stół
Około godziny 20 (chyba), Dzielna Ekipa wyruszyła z Alladina, demolucjąc przy tym co popadnie(m.in. szklankę - zasługa Lorda ). Gdy dotarliśmy do jakiegoś wiezienia czy cuś, razem z Calachem od razu wpadło nam w oko coś, co może mieć miejsce tylko w DUŻYM MIEŚCIE. A mianowicie przy drzwiach stały sobie zapalone świeczki. Jak to wieśniaki, musieliśmy ukraść przynajmniej dwie. I tak niosąc światło woj...pokoju doszliśmy do rynku (ja świeczki pozbyłem się wcześniej żeby za jasno nie było ). Na rynku oczekiwaliśmy "3 minuty" na Adona który w międzyczasie gdzieś sie zagubił . Po około pół godziny ruszyliśmy w strone Parku Słowackiego. Po dotarciu na miejsce, pały zostały wyciągnięte (bez skojarzeń), i rozpoczęło się naparzańsko.
Gazeta Wrocławska:
"15.I około godziny 21 w Parku Słowackiego doszło do aktów wandalizmu. Najpierw grupa kilku świrów biegała za przechodniami z kijami. Następnie jeden z nich, ukrywający sie pod pseudonimem V. wyrażając brak szacunku dla sztuki, oddał mocz obok pomnika Słowackiego (inne źródła mówią że NA pomnik, ale to oszczerstwa, pomówienia i nieprawda), a następnie rzucił w ww. pomnik butelką z piwem marki Carlsberg. Policja podjęła działania, mające na celu wytropic przestępce"
Po zdemolowaniu kilku części miasta, wróciliśmy na rynek szukajac ciepłego (ale wietrzonego) miejsca, w którym można wydać ciężko zarobione kredyty. Trafiliśmy do jakiejś piwnicy.
Było duszno (ale nie tak jak w Alladinsie). Ja usadowiłem się tuż obok wylotu jakiejś rury, która zapewne służyła kiedyś jako ściek. Ale to było kiedyś, teraz pozostały tylko zasuszone resztki.
Tak wiec siedzieliśmy w piwnicy, zastanawiając sie gdzie sie podział Alum (Głęboka piwnica "Brak zasięgu - bardzo inteligentne"). Po jakimś czasie M. Calach wpadł na genialny pomsył aby wyjsć na zewnątrz, pomachać włosami i telefonem a potem wrócić. Więc wyszedł, spojrzał na telefon, pomachał włosami dając znak Alumowi gdzie jesteśmy i wrócił. Po chwili wszedł Alum (ahh ta Moc ).
Około 00.00 ruszyliśmy z powrotem do Julka Słowackiego aby tym razem, Alum też coś zniszczył. Niestety nic nie zniszczył, a jedynie pomachał kijem na co wszyscy odpowiadali "OOooooo!" a ja tylko "O ....wa!"
Potem ja wraz z Calachem mieliśmy udać się do Adona i Golluma na sesje Warmłotka. Jednak nasze źródła zasilania były na wyczerpaniu, i nic z tego nie wyszło (ale kiedyś to nadrobimy ). Więc ruszyliśmy biegiem, za Lordem i Niedźwiedziem zwanym Miśkiem, kierującym się w stronę przystanku. Wsiadając do autobusu, pożegnaliśmy się z Miśkiem iście Star Trekowo - do zobaczenia
Okazało sie ,że był to nocny autobus krajoznawczy. Zwiedziliśmy najwspanialszą część Wrocławia tj. stacje PKS. Potem zawróciliśmy i autobus skierował się w stronę ulicy Kwiskiej. Spotkanie można uznać za zakończone, gdy Lord pożegna sie z ostatnimi fanami. A tymi ostatnimi fanami byliśmy my,... znaczy ja i Calach (no to sie dowartościowałem ). Wróciliśmy do mieszkania, licząc na herbatke i miękkie łóżko. Trafiliśmy na zamknięte drzwi i oddziały MO po drugiej stronie. Calach wykorzystał Mind Trick i zostaliśmy wpuszczeni do środka (po uprzednim wylegitymowaniu Calacha(mnie nie legitymowali... mnie MO zna )), gdzie zamiast łóżek czekała na nas podłoga. Tak więc o godzinie 01.00 (mniej więcej) położyliśmy się spać, aż do godziny 5. Według Rozkładu Jazdy Leonidasa mieliśmy pociąg o 6.20. No to ciekawe bo takiego pociągu nie było. Leonidas zabrałeś nam 30 minut snu! Szykuj się na Revenge of the Jedi! :twisted:
Tak więc wymarzliśmy swoje na stacji, a następnie wsiedliśmy do pociągu, aby o godzinie 9 trafić z powrotem do domów.
Plusy:
-wszystko
-Chewie była kobietą
-bieganie z kijami
-i jeszcze więcej
Minusy:
-Gorąco w Alladins
-jestem niewyspany
PS. Pamiętacie ten pomysł żeby wpakować się do tego mieszkania na Kwiskiej? To naprawde dobrze ,że nie poszliśmy bo byłby Zonk