Chciałbym posruszyć ty pewną kwestie. Otóż jak mawiał wielkokrotnie Anor Fani SW to mały procent ogladających filmy. To prawda niezaprzeczalna która rodzi pewien poważny problem.
Wyobraźcie sobie że akcja Epizodów VII-IX toczy sie po NEJ.
Co widzicie? Sojusz Galaktyczny i Vongów? A co widzi zwykły śmiertelnik? Jakąś dziwną organizacje o ktorej w SW nie było mowy i jakieś dizwne pocharatane potworki?
No właśnie... i tu jest problem. Czy myślicie że w takiej sytuacji bardziej realne jest stworzenie nowych epizodów toczacych się po NEJ dla Fanów czy w czasach po RotJ które zapewne pozostawią po sobie jedynie zgliszcza w EU?
Co o tym myślicie?

nie zgadzam się. Owszem, zdarzają się słabe pozycje (jak chociażby kilka "dzieł" z NEJ tudzież trylogia Andersona "Akademia Jedi"), aczkolwiek ostatnimi czasy widzę sporo życia w tym "starym psie", jakim jest EU. Nie będę tu znów pisał o panu Stoverze, bo już znasz moje zdanie na jego temat
Alenie ma sie smutać w złoto srebrno kryształowym wydaniu to porawią