W Starej Republice Jedi są strażnikami pokoju, pilnującymi, by Republika nie rozpadła się na pół (nawet im się to udaje - do pewnego czasu - aż pewien smarkacz... ale to już inna historia...). Problem w tym, że podczas tego stróżowania Jedi przestali liczyć się z życiem jednostek. Nie było ważne dobro pojedynczych mieszkańców miast i wiosek, lecz tylko dobro całej galaktyki. IMO Jedi rozpędzili się do tego stopnia, że zabijali niepotrzebnie, nie licząc się z konsekwencjami - Ciemną Stroną.
Po upadku Imperium i odrodzeniu Republiki Luke Skywalker jako pierwszy nowy Jedi reaktywował zakon. A Luke, jak to on strasznie nieśmiało posługiwał się Mocą i tak, też nauczał. Dlatego dla Jedi Nowej Ery życie pojedynczych istot było ważne (choć nie dla wszystkich, np. Durron). Moje pytanie brzmi: Czy Jedi mają prawo zabijać? Czy ważniejsze powinno być dobro galaktyki, czy Gungan (Ewoków, Wookiech etc....)?
) widzę, że Luke stara się utrzymać równowagę i zrobić to, co słuszne w danej sytuacji. Może niekoniecznie zawsze bym się z nim zgodził, ale on patrzy na problemy z różnych punktów widzenia, a to się liczy. Jest w stanie przewidzieć konsekwencje, czego nie robią ci, którzy najpierw by działali, dopiero później zaś myśleli. Wiadomo, że zburzyć łatwiej niż zniszczyć, a poza tym to, co zostało zniszczone nigdy nie zostanie odbudowane w takiej samej formie.
. Pomyliłem się
.