jestem....i może w końcu uda mi się posta w całości napisać :)
TRAILER - nie widziałem jeszcze, wczoraj Windows Media Player dopiero ściągnąłem, inaczej nie chciało ruszyć :P spróbuje dziś - może mi sprzetu nie powiesi :)
SPOTKANIE - mnie co prawda z wczesniej wymienionych powodów najprawdopodobniej nie bedzie, ale można by przy okazji poruszyć już chyba zapomnianą sprawę Azylowych koszulek...
SEBA - sory, że tak długo brak odpowiedzi z mojej strony - rozmowa trochę "ostygła" :) ale do rzeczy...
dzieci/rodzice - kto wie, co dla mnie lepsze??
Tak, od pewnego momentu dzieci są zupełnie na równych prawach z rodzicami, a wcześniej powinny być traktowane z maksymalnym szacunkiem, jaki jest możliwy. To, że ktoś jest silniejszy i dysponuje władzą jeszcze nie świadczy o tym, iż przysługują mu specjalne prawa nienależne "maluczkim".
tu właśnie chodziło mi o dziecko do momentu bycia "na równi z rodzicami", dziecko niedojrzałe, niedorosłe, czy jak to jeszcze nazwać(jako porównanie relacji człowiek-Bóg do relacji dziecko-dorosły, dla odzwierciedlenia róznicy). Nie twierdzę, że rodzicom przysługują "spacjalne prawa" tylko inne prawa, tak samo jak inne obowiązki, co wiąże się z większą odpowiedzialnością, innymi predyspozycjami, innymi wymaganiami - wszystko jedno, jak się to nazwie.
Im ktoś ma większe możliwości, tym bardziej powinien być odpowiedzialny za to co robi, tak aby nie nadużywać swojego wpływu.
tylko, w ypadku Boga - przed kim odpowiedzialny?? Jedynie przed Sobą - a skoro przed Sobą jest odpowiedzialny, to nie może też dojśc do nadużycia - z prostej przyczyny, że skoro On podejmuje decyzję, to jest to zgodne z wolą Tego, przed kim jest dpowiedzialny - z Jego wolą.
choć wiadomo, że rodzice wiedzą, co jest dla nich lepsze
To każdemu się tak tylko wydaje.
bo ja wiem.....kwestia sporna - zalezna od przypadku - jednak do pewnego momentu (tego właśnie, w którym dziecko zyskuje dojrzałość) tak jest (a przynajmniej powinno być - użyłem porównania relacji rodzic-dziecko w sytuacji normalnej, a nie szczególnego przypadku sytuacji patologicznej)
A nawet jeśli rzeczywiście są lepsze, to problem polega na tym, żeby druga osoba dobrowolnie to zrozumiała, a nie została przymuszona do "zrozumienia" przeciw sobie. Wyobraź sobie, że ja też wiem co jest lepsze dla ciebie (przynajmniej w pewnym zakresie jestem przekonany, że wiem) - czy mam rozumieć, że teraz będziesz robił co ci powiem, bo to jest lepsze?
tylko, że w tym wypadku, to nie Bogu się wydaje, że wie lepiej, tylko ja uważam, że Bóg wie lepiej i dlatego postępuję zgodnie z Jego wolą. I jeśli miałbym taką samą pewnośc w Twoim wypadku, to również starałbym się tak postępować.
Czy mam rozumieć, że jeśli kiedyś zyskałbym możliwość wymuszenia na tobie tej mojej wizji lepszego, to zachęcasz mnie żebym to zrobił?
tylko, że tu nikt nikogo nie zmusza - bo to właśnie sama ta osoba musi zaufać, uwierzyć, od tego ma wolną wolę - inni mogą co najwyżej zachęcać, naprowadzać, czy przekonywać. (ta kwestia jeszcze szerzej na końcu)
Wracając do Boga - jeśli istnieje, to mam nadzieję, że sam ograniczy swoją władzę.
Nie, nie bedzie ograniczać władzy - trudno by było już z samej logiki ograniczyć coś nieograniczonego...inna sprawa, że tej władzy może nie stosować, co też robi dając człowiekowi wolną wolę i możliwość wyboru - dobrego lub złego.
Różnica między nami jest taka, że ty pisałeś to pozornie bezosobowo, do jakiejś hipotetycznej osoby, która ma konkretne poglądy. Ja zwróciłem te słowa przeciwko tobie, żeby we większym stopniu dotarło do ciebie, że to ty mieszasz kogoś z błotem i wyrażasz brak szacunku. Być może osiągnąłem zamierzony cel. Tobie, podobnie jak innym osobom w innym wątku na forum, wydawało się najprawdopodobniej, że jeśli dołujesz jakieś idee, a nie bezpośrednio mnie to już jest w porządku. Ja tak nie uważam.
Ależ ja tych idei nie mieszam z błotem - ja po prostu mówię, co o nich myślę....i wydaje mi się, że te idee, do których akurat ja się odniosłem, Ciebie nie dotyczyły - ale mniejsza z tym. Postaram się troxhę powściągnąć swoje ręce - choć nie zamierzamprzestać nazywać pewnych rzeczy po imieniu - o ile mam jakiś argument to potwierdzający.
sprawa druga - czyli wnioski holistycznie dotyczące dyskusji
(p.s. słowo "prawda" w poniższym tekście należy rozumieć jako wiarę, ideę, czy ogólnie zbiór wartości, wyznawanych przez danego człowieka)
otóż doszedłem do pewnych wniosków - w trakcie przemyśleń, także pod wpływem lektury pewnego artykułu (nie, niemożliwe, zeby agenci Sebastianniego mi tę gazetę podrzucili, długo już tam leżała). Ogólnie rzecz biorąc różnica jest taka - ja poszukuję prawdy obiektywnej (czy może raczej postępuje zgodnie z tym, co za taką prawdę znaję), Ty natomiast (jeśli wyciągam złe wnioski, to popraw) uważasz, że coś takiego jak prawda obiektywna nie istnieje, a jeżeli już isnieje, to nie ona jest najważniejsza, a to, żeby każdy postepował zgodnie ze swoją własną, subiektywną prawdą (tu w zsadzie byśmy mogli zacząć roztrząsać odwieczny problem filozofii - czym jest prawda?? ale nie w tym teraz rzecz), obojętnie, jak by ona nie była (w granicach, w których nie narusza praw innych - jak chociażby prawa do życia, wolności, czy posiadania takiej sowjej własnej prawdy). I stąd właśnie podchodzi Twoje elastyczne podejście do tematu, ale stąd też pochodzi moja postawa w sporze - ja również nikogo nie mogę zmusić, by zmienił "swoją prawdę", ale będę robił wszystko, co mogę, by ukazać mu moją prawdę, którą uważam za "prawdziwą prawdę" (oczywiście też w pewnych granicach - to właśnie te granice również mogą być kwestią sporną - do którego momentu człowiek jest misjonarzem, a od którgo krzyżowcem). I powoli przechodzimy do drugiej konkluzji - luźniej związanej z głónym tematem rozmowy - w której do (czy może raczej od) pewnego momentu przyznaję Ci rację. Otóż, mimo, że (jak napisałem) staram się przekazać innym swoją prawdę, to także mogę to robić jedynie w ogólnych zarysach, do pewnego momentu - nie mogę narzucać pełnego, szczegółowego wizerunku Boga (a wiadomo, że zawsze bedzie on niepełny przez samą istotę niepojętego, nieopisanego Boga) - bo każdy posiada swoje własne sumienie, własną wolę, własny umysł w inny sposób postrzegający Boga i ja nie mam prawa mu niczego narzucać - On sam osoądzi, co było właściwe, a co nie. Tak więc, jak już pisałem - tu się muszę zgodzić, i przyznać, że być może czasem podczas rozmowy się zagalopowałem i otym zapomniałem (albo jeszcze do tego nie doszedłem) Jednak jeśli coś stoi w jawnej i bezpośredniej sprzeczności z moimi poglądami - to nie omieszkam się tego zaznaczyć :)
chyba tyle...
FILMOWO - dużo piszecie, który film się Wam podobał, który nie, jaki był ten czy inny film - ale strasznie tu dużo raczej negatywów niż pozytywów. A czy moglibyście napisać, który film ostatnimi czasy (lub, jeśli nie ostatnimi czasy, to który w ogóle ostatni taki był) zaskoczył Was pozytywnie, który na prawdę bardzo się podobał, na tyle, że moglibyście go oglądać k8lka razy, wciąz się nim rozkoszując. Przy okajzi możnaby rozpocząć dyskusję nt "Czemu genialni trailerowcy są jedynie przeciętnymi filmowcami?"
z innej beczki - na ekrany wchodzą (drugi już wszedł) dwa ciekawe (z mojej perpektywy) filmy - "Upadek", o którym pewnie większośc już słyszała, oraz remake splatterpunkowego klasyka "Teksańska Masakra Piła Mechaniczną(albo Łańcuchową - jakie jest w końcu oficjalne tłumaczenie??)" Piszcie, co o nich sadzicie. Co do drugiego, jeszcze mała ciekawostka (z wrześniowego nr "Fanastyki") - główną rolę w tym filmie, niejakiego leatherface`a (co pozwala się niezorientowanym domyślić, z czego jest zrobiona maska, którą nosi na twarzy) gra aktor "o swojsko brzmiącym nazwisku Bryniarski", który podobno sam bardzo zabiegał o tę rolę :) patologia jakowaś polska :P
PIŁKA NOŻNA - ja tam się o klubach nie odzywam - Górnik poleciał ostatnio na 11 już miejsce (z 4 po kilku kolejkach), Liczka definitywnie odchodzi do Wisły...płakać. No, chyba, że Górnik jutro Wiśle właduje :) Będzie sensacja :)
Słyszeliście może o panu nazwiskiem Johnsonn (albo literki pokopałem), który chce grać w reprezentacji Polski?? Na mój gust, jakieś zboczenie - bo wkrótce zawodnicy bedą sobie wybierać reprezentacje jak kluby, co jest całkowitym zaprzeczeniem idei "reprezentacji" sportu danego kraju (co jednak, trzeba przyznać, już teraz jest trochę naciągane, skoro w niektórych reprezentacjach większośc piłkarzy gra w zagranicznych klubach).
Hajto zbiera zółte kartki - z obecnie grających zawodników Bundesligi ma ich na konci najwięcej. W klasyfikacji "wszech czasów" wyprzedza go jedynie o jakies 20 krtek (przy siedemdziesięciu kilku Hajty) jeden Niemiec. Inna sprawa, że zawsze Hajtę tak właśnie postrzegałem, i od tego przeważnie był na boisku, żeby wymiatać sprzed pola karnego (czasem nawet ostro czy brutalnie) wszystkie piłki, miał taki właśnie styl gry - ale w konću istnieją pewne granice. Jeden z komentarzy na onecie do tej widomości - "Tomek, pobijesz Niemca...jak nie na boisku, to poza nim..."
NEIMO - możesz mnie brac na przetrzymanie - czekam :)
ŻYCIE - odnośnie poszukiwania sensu życia - kolega z klasy, kiedyś do mnie napisał
xxx (14-08-2004 21:36)
znalazłeś jakiś sens zycvia??
w życiu bym go nie posądzał o takie głębokie pytania....no, ale skoro już zapytał, to zacząłem odpowiadać...jednak w tym momencie wszystko wróciło do normy :) :
xxx (14-08-2004 21:41)
nie kryjmy sięale kazdy facet potrzebuje kobieta a z tym jest naj trudniej
ech, rozwiały się nadzieje...na szczęście z czasem wszystko przyszło...bo aż strach bierze, kiedy człowiek sobie wyobrazi przyszłe społeczeństwo z takim sensem życia :)
REKLAMA - jakiś czas temu na lekcji WOSu mieliśmy prezentowac reklamy - jedna z grup zrobiła reklamę skądinąd genaialną - zabawną, chwytliwą, zapadającą w pamięć....no i dostali po jedynce. Ja stwierdziła nauczycielka, wybrali zły artykuł do reklamowania - leki psychotropowe "Psychotropy Babuni"...a wystarczyło zmienić nazwę na "lek na depresję babuni"
chyba już koniec na dziś...a i tak wykorzystałem już limit miejsca na najbliższy tydzień :) może przynajmniej się trochę ten odór gnijącego mięcha trochę rozwieje, a Azyl coś się ruszy...przy okazji, pozdrowienia od porucznika Defibrylatora :) kazał pozdrowić wszystkich...aż dziw bierze, jak to się dzieje, że będąc taką zdegenerowaną istotą jak ja, można trafić na kogoś równie poskręcanego...ja trafiłem na Defibrylatora :)
p.s. wiedziony przezornością, tym razem zapisuję sobie posta w notatniku, bo nie mam zamiaru po raz drugi (a momentami trzeci) tego samego pisać :)