Może taki temat był, nie wiem. Nie mogłem znaleść
W licznych dziełach związanych z SW widzimy Jedi którzy zabijają. Nie mówię o wybrykach kierowanych CSM jak Anakin Skywalker czy Vos.
Chodzi mi o taką Jaine która w jakieś książce z NEJ mówi :
"Strąćmy kilka skoczków"
I na te słowa i ton obojętności nawwet Leia się obrusza. Dlaczego? Przecież Yuuzhanie to żywe formy istnienia, Kiedy Anakin Solo zabija dwuch takich to po powrocie opowiada Marze jakie to łatwe było. Zero wyrzutów sumienia, rozumiem że to wróg, ale żywy. Kłóci się to trochę z przekonaniami Jedi. Nie wspomne o Mistrzu Skywalkerze którego konto ofiar jest dośc duże. Nawet zabicie niewinnego chłopaczka który poszedł do woja pod przymusem (skrywającego się pod hełmem szturmowca) Luke zabija jakby nigdy nic, jakby to był standard.
Pomijam tu różne eskadry i ugrupowania rebelianckie/imperialne bo to sa żołnierze a nie Jedi.
A co więcej żeby pokazać jak Jedi nie lubią smierci to zobaczmy na drugi tom związku, gdzie Luke negocjuje z zamachowcem, zamiast strzelić mind trocka albo force pusha. O mieczu nie wspomne...
Więc jak to jest? Co z psychika Jedi, nie wrażliwi na śmierć i skorzy do zabijania?