Chiss1: Panie Admirale, prom generała Onderona, właśnie wylądował w głównym hangarze.
Przywódca Chissów: Bardzo dobrze, poruczniku. Przygotujcie salę konferencyjną.
(Ujęcie: Gen. Onderon siedzi w dużej, skąpo oświetlonej sali, przy okrągłym stole konferencyjnym. Za jego plecami stoją dwaj ochraniarze.
Po chwili drzwi po drugiej stronie rozsuwają się i wchodzi admirał Chissów wraz z porucznikiem i kilkoma strażnikami.
Gen. Onderon wstaje i kłania się lekko.)
Ja: Siema.
Adm. Chiss: No cześć.
Ja: Wiesz co, mam sprawę.
Adm. Chiss: Jaką?
Ja: Państwa Republiki mają juz z deka dość tych Yuuzhan.
Adm. Chiss: Aha.
Ja: No i wysłali mnie żebym cię poprosił o pomoc. Dasz mi połowę swojej floty?
Adm. Chiss: Spoko.
Ja: Zawsze wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. To jak strzelimy po jednym?
Adm. Chiss ( do porucznika): Proszę przynieść ze spiżarni butelkę najlepszego jabola.
Porucznik: Tak jest. ( odwraca się i kiwa ręką na straże. Wszyscy ochraniaże, razem z nim, wychodzą z sali.)
Ja: Czujesz tych wszystkich buraków w senacie. Myślą, że teraz ostro negocjujemy i staramy się to wszystko jakoś rozpracować.
Adm. Chiss: Taa. A zamiast tego zaraz rozpracujemy tanie wino :)
Ja: Hahahaha :)))
Adm. Chiss: Hahahaha :))))
Właśnie tak bym to załatwił :)))))))