myślę, że wszystko de facto zależy od autora i pomysłu. Z prostej przyczyny, pozornie wydawać się powinno, że to właśnie książki dają nam większe pole dla wyobraźni. Bowiem przecież można sobie wyobrazić Luke`a starzejącego się, Leię, pojazdy, planety i tak dalej. Podczas gdy komiks ogranicza się fabularnie, bo jest krótszy, a dodatkowo prezentuje nam warstwę wizualną. Z tym, że to jest podejście takie dość ogólne, w Gwiezdnych Wojnach właściwie rzecz się ma inaczej, bo niestety zbyt wiele książek jest mocno odtwórczych, zwłaszcza jeśli chodzi o klimat, prowadzenie bohaterów czy światy. Tak wyglądała sprawa z "Mrocznym Gniazdem", gdzie de facto trudno sobie wyobrazić Jainę czy Zekka, bo to postaci martwe psychologicznie. Owszem wielkie mrówki i inne dziwne rzeczy, acz w niewielkim stopniu porusza to wyobraźnie, a kompletnie nie działało na mnie emocjonalnie. Z drugiej strony mamy serie komiksowe - z nowych - KOTOR czy Legacy, gdzie przede wszystkim odkrywamy nowe światy, albo raczej stare, ale w innych czasach, w innych ujęciach, poznajemy je na nowo. Dla mnie "Broken" był bodźcem, który mocno podziałał na wyobraźnie, wywołał emocję, których brak było w "Mrocznym Gnieździe". Przede wszystkim wywołał ciekawość i chęć poznania świata, na nowo, mimo, że podanego na tacy. Owszem na wszystko można znaleźć kontrprzykłady - choćby "Zdradę", która ukazała nową wizję Sithów i "Clone Wars Adventures", które się czyta, zamyka książeczkę i nic więcej nie pamięta. Wszystko jest zatem wypadową twórcy i jego pomysłu, a nie medium. Bo przecież sama gra KOTOR podziałała na mnie o wiele bardziej niż wiele komiksów czy książek.